Szóstego czerwca dostałam pod opiekę cudowną kocią rodzinkę. Dwie panienki uratowane, mimo otwartych oczek, przed utopieniem, i ich mamę, która wiele już w życiu przeszła. Na przykład straciła z jednej strony zęby wybite kopnięciem przez jej "pana" w pijanym widzie. Do tej pory przez wiele lat jej życia wszystkie kocięta jej zabierano i topiono, a to przecież najwspanialsza mama na świecie!
45 dni były u mnie cudne dziewczynki i mogłam się nimi opiekować wraz z ich mamą - Stefką Bąbel. To było wzruszające doświadczenie. Tylko dobre. Kocięstwa rosły jak na drożdżach, od początku ufne, mądre, kochane i prześliczne. Nie chorowały (za wyjątkiem oczka Kalinki, które musiała sobie zatrzeć żwirkiem), ssały mleczko, jadły stały pokarm, piły wodę, załatwiały się do kuwetki oraz podzieliły się mamusią z innymi potrzebującymi kociakami, które zawitały Za Moje Drzwi. Bawiły się z nimi, szalały i spały razem przytulone. To były piękne dni! We worek wraz Jolą i Igorem znalazły się, po podróży pociągiem, nad morzem w magicznym domu Joli i zamieszkały w pokoju Igora. Jola z pewnością przygotuje nam wspaniały wpis o tym, jak minął im czas z gamoniakami. Prawda, Jolu? :)
Dziś przyjeżdża po nie już ich właściwa "stała" Łysa, Tiya_Anka, i zabierze do swojego cudnego domu swoje dwie kocóreczki. Tam przywitają je cztery koty rezydenci i pies Rufiopodobny. :)
Jak poradzą sobie moje maleństwa... Pewnie dobrze, ale moje serce mamy tymczasowej drży w oczekiwaniu...
Pozwólcie, że przypomnę tu ich historię.
Kalinka Maneki - słodka trzpiotka.
Malwinka Neko - myślicielka.
Tiyo_Anko, ucałuj ode mnie KaliMali w cudne, mięciutkie brzuszki, w szyjkę pod bródką, co uwielbiałam robić. Czekam na wieści od Ciebie. Jestem ogromnie szczęśliwa, że kocięstwa znalazły taki dom, Twój dom!
A teraz? Teraz zaciskam mocno kciuki, zamykam oczy i modlę się codziennie o taki dobry dom dla FigoFago. Pokochałam już te szczypiorki mocno i ogromnie mi zależy... One rosną, są już młodzieńcami, są absolutnie wspaniałe. Proszę wszystkich bogów i los, aby im sprzyjał. Ktoś pomyśli, że to przesada? Może, ale tak już mam. :)
Pięknej niedzieli! Wciąż mamy bajeczny lipiec.
wzruszasz, Aneczko od rana :)
OdpowiedzUsuńcudne te Twoje Tymczasy, porywają za serce i swych małych rozumkach nawet nie wiedzą, jakie to szczęście, że trafiły na Ciebie, Kocia Wróżko :)
dobrej niedzieli :****
Powodzenia w nowym życiu kruszynki :)
OdpowiedzUsuńDobrego życia i dla maluchów i dla ich mamy o wielkim ogromnym sercu pełnym miłości do swoich nie swoich.
OdpowiedzUsuńWzruszonam.
Dobrej niedzieli Gosiu.
Powodzenia śliczne kocóreczki!
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie im tam dobrze :) Zmieniły się niesamowicie, dziewuszki cudne.
OdpowiedzUsuńA dom dla FigoFago na pewno się znajdzie :)
Masz niezwykłą rękę do kotów, Gosia!
OdpowiedzUsuńMój Boluś (jeden z Trójkowiczów) jest jednym z wielu przykładów.
To jest niezwykły kot, bardzo rozumny, przyjazny, pełen zaufania i rozbrajający:)
Całuję Cię mocno!
Wspaniale się ułożyło! i będą żyły długo i szczęśliwie :) niestety ja się nie nadaję na tymczas, bo oddanie podopiecznych by mnie rozwaliło. ale to bardzo dobra i potrzebna działalność, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak tu nie ryczeć i nie buczeć, no jak?
OdpowiedzUsuńJakie one piękne.... I jakie mają szczęście, że w tak dobre miejsce trafiają! A to szczęście było możliwe dzięki tobie, Gosianko:))) A teraz czas na Stefcię....
OdpowiedzUsuńGocha, to nie było uzgodnione, wrr! Że tu przyjdę, zobaczę, przeczytam i się poryczę.
OdpowiedzUsuńA za chwilę przyjeżdżają po dziewczynki ich ludzie. Co im powiem? Że sobie oko zaprószyłam, że właściwie to oba? Ech...
Wydawanie kotów to trudne dla mnie...Nie lubię rozstań...
OdpowiedzUsuńŚliczne szkrabiki :)! Pięknie wyrosły oba maluchy :)
OdpowiedzUsuńCudności ! One jakoś wyjątkowo, ze Stefcią skradły moje serducho. Najważniejsze, że razem, we dwie będą w najlepszym domku, jaki można było sobie wymarzyć.
OdpowiedzUsuńOj, Jola, współczuję Ci tego rozstania ! Rozum, rozumem, a serce pika !
Mam nadzieję, że czasem Tiya_Anka nam je pokaże :)
To teraz se pochlipię .
Niech się zdrowo chowają we własnym,osobisty domku i niech przyniosą dużo radości nowym,osobistym Łysym:)
OdpowiedzUsuńmalenstwa, z rozowymi noskami i tymi ogonkami....w nowym domku tez beda kochane. a teraz potrzebujemy domek dla Stefci...choc ona by Ci sie przydala jako mama roznych malenstw....ktos tu cebule kroi czy jak?
OdpowiedzUsuńKawał dobrej roboty zrobiłaś :))
OdpowiedzUsuńOby im się szczęściło w nowym domku ! :-)
Maluszki już zabezpieczone, ufff. A Stefka??? Chyba nie wróci do tego dziada??? Możesz też go kopnąć tak, żeby stracił pół uzębienia ze szczęki? Co za wstrętna istota. Kocinę biedną kopać.....wrrrrrrr
OdpowiedzUsuńNie wróci. Mowy nie ma! Będzie szukała domu, oczywiście wyjątkowego :)
UsuńTo dobrze Gsianko, tacy nie powinni mieć zwierząt, oby i Stefie znalazł się dobry domek.
UsuńPrześliczne....... mozna oglądać i oglądać :) Wszystkiego najlepszego dla cudnych KaliMali i Ich nowych Łysych :):):) A co ze Stefką - Bąbel - mam nadzieję, że nie wróci do tego "jej" dawnego pana :(:(:( Agnieszka z Lublina
OdpowiedzUsuńZawsze mi się wydaje, że to przecież tak ma być, że cudownie znaleźć maluchom dom, a mimo wszystko mi żal.
OdpowiedzUsuńNie chowają się dobrze w swoim stałym domku.
No cóż, takich kotów nie sposób nie żałować. To było naprawdę trudne, tylko perspektywa domu Ani mnie absolutnie uspokaja, a ja mogę pomóc następnym... Choć najpierw Stefka musi odpocząć i znaleźć dom.
UsuńDobrego życia, całuję brzuszki :*
OdpowiedzUsuńOj, piękny ten post Gosianko :) Odwiedziłam dzisiaj magiczny dom Joli i jej cudownej rodzinki. Jola na prawdę była bardzo przejęta rozstaniem i widać było, że to dla niej, dla Igora i Joli M. Było bardzo trudne. Staraliśmy się - ja i mój S. - jak najbardziej przekonać Jolę, że kocinkom będzie u nas dobrze. Mam nadzieję≤ że choć trochę udało się :) Kotki podróż samochodem zniosły bardzo dobrze, mimo, że upał był ogromny. W domu rezydenci z dystansem przyjęli maluchy, nie obyło się bez obustronnego oprychania. Koeczki od razu skorzystały z kuwety, zjadły, napiły się i....udały się na zasłużoną drzemkę. Aktualnie biegają za piłeczką, demonstrując swoje akrobatyczne umiejętności. Cudowne są :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAniu, przekonaliście mnie oboje, i Ty, i Twój S. Ale i tak nie obyło się bez łez (skąd u mnie rym?!). Już jest lepiej - racjonalnie patrząc, nie ma powodu, by płakać. Więc już nie płaczę - bo ja bardzo racjonalna jestem. ;)
Dobrej nocy! I ucałuj obie cudowności. :)
Aniu, dziękuję za to, że je zabrałaś. gdyby nie to, że ufam, że będzie im u Ciebie dobrze i bezpiecznie, mielibyśmy kolejne dwa koty i koniec domu tymczasowego :)
UsuńCieszcie się nimi, i ślij mi wieści, proszę.
Jolu, i tobie i Igorowi dzięki, bo jesteście ważnym ogniwem w tym łańcuszku prowadzącym kocinki do swojego FOREVER HOME! :)
Tiya_Anko, przeszłaś próbę ognia i wody ;)
UsuńDobra z Ciebie kobita :)
słodyczki kochane, cudownego życia wam życzę:)))
OdpowiedzUsuńKurna, ile razy można ryczeć pod jednym postem? Litości...
OdpowiedzUsuńUmówmy się, Hana, że ryczymy ze szczęścia :)
Usuńto i ja se na dzień dobry i na dobranoc chlipnęłam :)
Usuń:***
Jak ja nienawidzę ludzi, którzy biją i znęcają się nad zwierzętami. Najchętniej widziałabym takie coś nieuzbrojone ( bo trudno to nazwać człowiekiem) w konfrontacji z np. tygrysem. Piękne kocóreczki i cieszę,się że znalazły wspaniały dom. Czy jest coś piękniejszego niż szczęśliwy, zadbany kot?
OdpowiedzUsuńMoniko, przypomnij mi, bo wiem, że nie wiem. Dostałaś przesyłkę?
UsuńJeszcze nie. Gosiu, kiedy wysłałaś? Ten długopis będzie przechowywany w specjalnym miejscu:)
UsuńJuż dawno. Zaraz po tym jak o tym napisałam. Wyslę jeszcze raz. :)
UsuńMoże Poczta Polska zgubiła. Można sprawdzić status przesyłki? Niedawno zamawiałam buty aż z Hong Kongu i ku mojemu zdziwieniu przyszły już po 4 dniach.
UsuńMoniko, wrzuciłam list do skrzynki. To był błąd jak widać, choć inne podochodziły, jutro nadam przesyłkę poleconą.
UsuńCudnie dziewczyny wyrosły! Na pewno będzie im w nowym, już własnym domu bardzo dobrze. I bardzo się cieszę, że Stefcia Cudna nie wróci już do tego oprawcy.
OdpowiedzUsuń