Nie wytrzymam! Starałam się jeszcze zachować tajemnicę, ale nie mogę! Jestem cała podekscytowana i w środku aż śpiewam! Próbowałam napisać jakiś inny post, żeby nie zapeszać przed czasem. Tak bardzo chciałabym Wam jeszcze opowiedzieć o Japonii i Korei, chodzi za mną kilka tematów społecznych, ale w tym specyficznym czasie nie umiem!
Wypatrzyłam ją na stronie schroniska położonego daleko stąd. Zaglądałam, patrzyłam, otwierałam tę stronę i zamykałam, przychodziłam i odchodziłam, ale zapomnieć nie mogłam. Coraz bardziej nie mogłam! Każde spojrzenie na nią sprawiało, że było mi coraz trudniej. A chciałam przecież być rozsądna. Nie działać pochopnie, nie kierować się emocjami - powtarzałam jak mantrę. Cóż z tego!
Najpierw nieśmiało, a potem coraz śmielej zaczęłam snuć marzenia, bo tak naprawdę to marzę o takiej od lat...
No i zadzwoniłam na podane numery, ach, tylko tak, aby się czegoś dowiedzieć, jakichś szczegółów, niezobowiązująco. I dowiedziałam się, że... nikt nic nie wie. Dopiero po kilku telefonach, po czekaniu na jakieś wiadomości, po rozmowie z miłą panią z tamtejszej fundacji zrozumiałam, jak się rzeczy mają.
W tym schronisku nie ma wolontariatu. Działa fundacja, która część zwierząt umieszcza w domach tymczasowych, a tym, które zostają w schronisku, przygotowuje ogłoszenia zachęcające do adopcji. I to wszystko, co może dla nich zrobić.
Dowiedziałam się, że "moja sunia" to młoda dzikuska. Znaleziona gdzieś na polu, obfotografowana i zostawiona potem w schroniskowych boksach. Delikatna i przerażona. Dziczejąca z każdym dniem coraz bardziej. Niesocjalizowana. Nie zna domu, nie zna ludzi, nie zna niczego. Poczułam, naprawdę wyraźnie to poczułam, że muszę ją uratować, że ona jest MOJA.
Mimo to dalej się męczyłam z decyzją, aż pomoc przyszła z niespodziewanej strony! MCO widząc, jak się zadręczam, spytał ku mojemu zdumieniu (bo przecież był przeciwny): nie jesteś zdecydowana? Czego się boisz? Przecież to maleńka sunia, damy sobie radę. :)
O mój Boże, co za radość! Jak ja kocham tego mojego męża!
Czy mogłam oprzeć się tym oczom? Tej mordeczce?
Kochani, czy wiecie, jak długo nie ma już z nami Rufiego? Byłam w szoku, że to już prawie PÓŁ ROKU! Kochany ten piesek właśnie do nas powraca. Objawił się w ciele tej maleńkiej, dzikiej, dziewięciomiesięcznej suni, którą już kocham całym sercem, choć trochę się boję... Czy dam sobie radę z takim psem, który niczego nie umie? Nie zna smyczy, nie zna spacerów, nie zna kotów??? Tego ostatniego boję się najbardziej. Jestem odpowiedzialna za szczęście i zdrowie moich podopiecznych, a to stres, wiadomo...
Na blogowisku dzieją się cuda! Jaworowie jadą po Lawendowego Psa już jutro, a moje marzenie spełni się w piątek. Jestem na przemian nieprzytomna ze szczęścia i przerażona... Siedzę i studiuję, jak ją przekonać do siebie, do domu, do kotów, jak ją nauczyć wszystkiego, co pies miejski umieć musi.
Macie doświadczenia z takimi dziczkami przerażonymi? Podzielcie się, proszę, no ale przede wszystkim podziwiajcie nową, przyszłą mieszkankę lokum Za Moimi Drzwiami. :)
W tym schronisku nie ma wolontariatu. Działa fundacja, która część zwierząt umieszcza w domach tymczasowych, a tym, które zostają w schronisku, przygotowuje ogłoszenia zachęcające do adopcji. I to wszystko, co może dla nich zrobić.
Dowiedziałam się, że "moja sunia" to młoda dzikuska. Znaleziona gdzieś na polu, obfotografowana i zostawiona potem w schroniskowych boksach. Delikatna i przerażona. Dziczejąca z każdym dniem coraz bardziej. Niesocjalizowana. Nie zna domu, nie zna ludzi, nie zna niczego. Poczułam, naprawdę wyraźnie to poczułam, że muszę ją uratować, że ona jest MOJA.
Mimo to dalej się męczyłam z decyzją, aż pomoc przyszła z niespodziewanej strony! MCO widząc, jak się zadręczam, spytał ku mojemu zdumieniu (bo przecież był przeciwny): nie jesteś zdecydowana? Czego się boisz? Przecież to maleńka sunia, damy sobie radę. :)
O mój Boże, co za radość! Jak ja kocham tego mojego męża!
Czy mogłam oprzeć się tym oczom? Tej mordeczce?
Kochani, czy wiecie, jak długo nie ma już z nami Rufiego? Byłam w szoku, że to już prawie PÓŁ ROKU! Kochany ten piesek właśnie do nas powraca. Objawił się w ciele tej maleńkiej, dzikiej, dziewięciomiesięcznej suni, którą już kocham całym sercem, choć trochę się boję... Czy dam sobie radę z takim psem, który niczego nie umie? Nie zna smyczy, nie zna spacerów, nie zna kotów??? Tego ostatniego boję się najbardziej. Jestem odpowiedzialna za szczęście i zdrowie moich podopiecznych, a to stres, wiadomo...
Na blogowisku dzieją się cuda! Jaworowie jadą po Lawendowego Psa już jutro, a moje marzenie spełni się w piątek. Jestem na przemian nieprzytomna ze szczęścia i przerażona... Siedzę i studiuję, jak ją przekonać do siebie, do domu, do kotów, jak ją nauczyć wszystkiego, co pies miejski umieć musi.
Macie doświadczenia z takimi dziczkami przerażonymi? Podzielcie się, proszę, no ale przede wszystkim podziwiajcie nową, przyszłą mieszkankę lokum Za Moimi Drzwiami. :)
PS. Fika jest imieniem schroniskowym i raczej zostanie zmienione, ale to spokojnie, kiedyś. To najmniejszy "problem".
Gosiu, och, jak dobrze Cie rozumiem. To jest tak podobny stan, do tego, jaki my mamy teraz w swych sercach. Ogromna gotowość, pragnienie i radosć, a jednoczesnie niepewnośc, obawa, silna odpowiedzialność wobec "starych" zwierzaków.
OdpowiedzUsuńUważam, że dobrocią i cierpliwością mozna osiągnąc bardzo wiele. Potrzeba też czasu na wszystko. Potrzeba ogromu wyrozumiałości i miłości.To są nasze jedyne oręża. Wasze i nasze. Musimy dać radę. Niech sie dzieje DOBRO!:-)))***
Olu, przeżywam to jak jakaś mała dziewczynka. Drżę teraz tylko, żeby już ta mała dostała się w moje ręce. :) To taka siostra w szczęściu Lawendusia. :)
UsuńNiech się dzieje :))))
Gosiu, druga radosna wiadomość w jednym dniu !!! o matko chusteczek zabraknie :))
OdpowiedzUsuńMarysia
Mnie na pewno. Do piątku wykończę się jak nic. :)
Usuńdali radę w Magodzie, dacie i Wy, wierzę w Was :) i wcale się nie dziwię, że Ci serce skradła! cudna "bida", a jak ogonek podkula, cała jest lękiem :(
OdpowiedzUsuńO, super, że mi przypomniałaś. Tam było na pewno trudniej, bo choć nie wiadomo jakie doświadczenia ma malutka to jest przynajmniej młoda, całe życie przed nią. :)
Usuń:)))
OdpowiedzUsuńjaka to cudna, długołapa kruszynka jest!
kochana.. z przeznaczeniem nie ma co walczyć ;)
pewnie dziś prędko nie zaśniesz :)
no to się będzie działo.. :)
Taaa, teraz będzie wciąż o psach, he he :))
UsuńO matko!!!Sunia jest sliczna, taka delikatna:):):)Ja tylko moge napisac, ze nasz schroniskowy Ginter mial juz 4 lata jak go bralismy i na pewno byl wczesniej psem domowym, ale przyzwyczajanie go do nas troche trwalo, na szczescie niecwykazal ani odrobiny agresji do obu kotek, ktore przyszly do nas po nim. Gosiu, trzymam mocno kciuki za Was:):):) I za Lawendowego pieska, przeczytalam dzisiaj post i juz wiedzialam, ze znalazl cudowny dom i ludzi:):):)
OdpowiedzUsuńTej ewentualnej agresji się boję, ale jak patrzę na to przerażone maleństwo to aż mi wstyd tego strachu... Oby ona tylko ze strachu właśnie nie była agresywna... Zamęczę się z tych rozważań.:)
UsuńAgresji w jej oczach to nie widac w ogole:):)O matko, ja nie moge spac, to wyobrazam sobie co Ty przezywasz:):)A dokad po nia jedziesz??
UsuńAgnieszko, sunia przyjedzie do mnie. Opiszę wszystko jak będzie po, teraz wszystko ustalam. Mogłabym pewnie jechać, ale z kilku względów wolę i muszę to inaczej załatwić. Będzie dobrze. Wielu ludzi działa w tej sprawie. Dobrych ludzi.
UsuńSzczęśliwy dzień dla dwóch cudownych piesków, które znalazły dom. Jestem pewna, że dasz sobie radę z młodziutką sunią, bo kochasz już ją, a ona z pewnością pokocha Ciebie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńObyś miała rację, Gigo, obym się śmiała ze swoich obaw. :))
UsuńA ja siedzę i łzy mi kapią chlip, chlip ze szczęścia, bo ta mała kruszynka będzie miała najlepszy dom na świecie :)
OdpowiedzUsuńNo i jak miałam się jej oprzeć?? :))
UsuńGosiu, sunia na pewno Cię pokocha ,bo Ciebie nie można nie kochać. To jeszcze psi dzieciak, szybko się wszystkiego nauczy. Będzie dobrze. Mam tylko nadzieję, że Stefcia i Amisia nie dadzą małej za bardzo popalić :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na wieści o nowej domowniczce.
Oj, Moniko, pochlebiasz mi. :)
UsuńO kotki się nie martwię, one są kochane i mądre, no i widzę jak Hokus tęskni za psem. Mam tylko nadzieję, że nie będzie jak u Luny, gdzie sunia goni koty od kilku miesięcy. Ja nie mogę do tego dopuścić. Coś wymyślę. Zobaczymy. Może faktycznie mój strach ma tylko wielkie oczy, ale nie miałam jeszcze takiego piesa...
Najpierw Panterka, potem Olga, teraz TY. Siła wyższa i wola Nieba. Z nią się zawsze zgadzać trzeba.
OdpowiedzUsuńOj, będzie się działo, będzie... :))
Errato tera przynudzam wciąż o kotach, a będę i o psach. I kto to zniesie? :))
UsuńJa !
UsuńEwciu kochana:***
Usuńi ja:)
UsuńJa nie zniosę, za nic:)))
UsuńHana, nie wierzę, ale specjalnie dla Ciebie mogę robić przerwy na np. rozprawy o wyższości przecinków nad kropkami, albo cóś :))
UsuńTego to już na pewno nie zniosę!!!
UsuńGosiu kibicuję Tobie w Twoich poczynaniach i tylko Ty wiesz jak bardzo.Mała jest jak cud natury.Dasz radę cały blogowy świat Wam będzię kibicował.Gosia zJelcza
OdpowiedzUsuńDziękuję, Gosiu, to fantastycznie! :)
UsuńAniu,mam spore doświadczenie i różne dzikusy do nas trafiały.
OdpowiedzUsuńTakie kotożerne również.Wszystkie pokochały leżenie na kanapach i w piernatach.
Oczywiście wspólnie z kotami.
Jednak zawsze na początku stosuję zasadę ograniczonego zaufanie.Nie zostawiałam ich razem kiedy nie ma mnie w domu.
Na pewno dasz sobie radę śpiewająco,masz ogromne doświadczenie z kotami a to w sumie taki kotek tylko piesek ;)
:)) ta definicja bardzo mi się podoba. Masz rację, będę postępować jak z kotami. Malutka nie będzie zostawiać sama w domu z nimi. Niestety spędzać czas będzie w... kocim pokoju. :) Będzie się tam lepiej czuć na mniejszej przestrzeni. Oby tylko już tu była to damy radę. :)
UsuńIle to trwało u Ciebie?
Jaka Aniu,co ja bredzę.
UsuńGosiu oczywiście,Aniu to ja ;)
Różnie,czasami błyskawicznie. Teraz mam suczkę bardzo trudną.
UsuńWobec zwierząt jest cudowna.Nie wiem co ją w życiu spotkało.Musiała sporo przejść.
Trudną, tzn.?
UsuńAle cię męczę. :)
Przypominającą dzikie zwierzątko.Była kompletnie nieadopcyjna ale za to śliczna.
UsuńCo jest połączeniem złym. Nie jest typem maskotki i nie będzie.Pozwalam jej żyć tak jak chce.Ale widzę w jej oczach że mnie kocha po swojemu.Jest bardzo inteligentna i rozumie wszystko co do niej mówię. Często mnie zaskakuje ale na razie nie możemy pokonać jeszcze pewnych lęków.
Dużo już za nami i będzie coraz lepiej.
Popatrzyłam na zdjęcia Twojej suni i pomyślałam sobie,że jak już przytuli się tym małym ciałkiem do Ciebie,to już się nie odklei.
UsuńNie martw się na zapas.
Tez mysle, ze tak bedzie.....ma takie oczka, ktore mowia, pokochaj mnie....:)
UsuńOjej, niech tak się stanie! Bardzo bym chciała pozbawić ja lęków, niech będzie radosną, brykającą Fiką, która czuje się bezpiecznie, lubi inne pieski, lubi spacery ale przede wszystkim koty. :)
UsuńJaka ona jest duża? Nie widać na tych zdjęciach za bardzo... Jak spaniel?
Dłuższa i na krótkich łapkach.
UsuńAle wysokości spaniela? Yorka? Sarenki?
UsuńMala sarenka......:):)
Usuńjak skye terrier,czyli przerośnięty jamnik szorściuch
UsuńAż taka mała? Jejku, trudno zgadnąć. :)
UsuńNie jest mała,około 15kg i długa.Tułów ma normalnego psa średniej wielkości.
UsuńMałą mam inną,waży około 6 kilo.
Wszystko się okaże, bo wydaje mi się, że nie będzie ważyć 15 kilo tylko docelowo z 10, ale cóż można powiedzieć na podstawie tylko jednego zdjęcia gdzie jest jakieś porównanie do męskich rąk? Nie ma to większego znaczenia. Na pewno jest z tych mniejszych piesków, a ja własnie takiego pragnęłam po traumie z noszeniem Ruficzka po schodach.
UsuńGosiu,chyba gadamy o dwóch różnych suczkach,myślałam że mnie pytasz o moją.
UsuńTo sobie pogadałyśmy ;)
Twoja raczej już nie urośnie,najwyżej przytyje.Teraz jest charcikowatej postury.
Stawiam też na wielkość charcika włoskiego albo minimalnie większa.
He, he, chyba tak. Czy myślisz, że taka: http://zoomia.pl/files/i/11/89/psy-sprzedam-charciki-wloskie_big15846_11897119141330291109.jpg?width=700&height=690&c=1646
UsuńJa, że większa. Ciut. :)
No właśnie to ciut,nazwałam minimalnie :)
UsuńBoziu, taka maleńka?? Nawet ciut większa jest maleństwem w porównaniu do Rufika.
UsuńMniejsza o - Ru.
Usuń:)) Świetnie ci to wyszło. :)
UsuńGosia psinusia jest przesympatyczna i przede wszystkim młoda, więc bardzo szybko się wszystkiego nauczy. Takie psy z przeszłością, potrafią być tak wdzięczne, że świata nie będzie po za wami widzieć. Zobaczysz wszystko będzie dobrze :)))
OdpowiedzUsuńMłoda, tak. Patrzyłam na wiele starszych, ale powiem ci, że na kolejne rozstanie nie mam siły. Taka trauma została po Rufim...
UsuńEch, znowu smęcę. Będzie dobrze. :)
Oj Gosianko jak ja Cię dobrze rozumiem. To samo przeszłam, kiedy szukałam czarno-białego kocura, a wypatrzyłam swoją Bezunię. Patrzyła na mnie z monitoru, a ja całkowicie zmiękłam - zadzwoniłam, nie odpuściłam, po dwóch tygodniach /sterylizacja/ była moja. Było bardzo ciężko - tydzień kociego płaczu dzień i noc - daliśmy radę, ona też. Warto było.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze ja to wiem.
Ania
Tej wiary mi trzeba, bo obiecałam mężowi, że będzie dobrze i pięknie. :))
UsuńOjej, jak sie ciesze! To mlodziutka psinka jeszcze wiec na pewno sie wszystkiego szybciutko nauczy. Z pysia to jej raczej strach wyglada na razie a nie agresja, ale jak tylko poczuje milosc i cieplo i pelna miche, to zobaczysz, wszystko pojdzie jak z platka. Oj, nie moge, jak sie ciesze :-)
OdpowiedzUsuńNo tak, tak powinno być. Przecież 2 mc w schronie nie mogły jej całkiem zmienić, ale biorę ją jednak w ciemno, bo nikt o niej nie potrafi nic powiedzieć. Nie wiadomo jaka jest teraz, czy szczeka, ujada, kąsa, siedzi wciśnięta w kąt, nie je, je łapczywie... Nic nie wiem.
UsuńMalutka moja. :))))
Gosiu, nie takie dzikusy miałaś w domu ! Ta bidunia jest taka przerażona i taka piękna kruszynka. Będzie dobrze, zobaczysz. Trochę czasu trzeba, by ten ogonek latał radośnie na wszystkie strony :) Ja tam wierzę, że ona - Figa, nie Fika jest Tobie pisana :)
OdpowiedzUsuńA po dzisiejszych dobrych nowinach i z Lawendusiem, i Twoją Fiką, niech mi ktoś powie, że trzynasty jest pechowy !
UsuńJest radosny i szczęśliwy :)
UsuńA imię będzie wybierał MCO, choć ja muszę się zgodzić, oczywiście. :)
Fika do niej pasuje.
UsuńTylko niech mi tu nie fika!
Usuń;)
A wiecie co mnie olśniło wczoraj jeśli chodzi o to imię? Zgadujcie.
UsuńPojecia nie mam, bo Ty jesteś nieobliczalna :)))
UsuńGosiu, czytam wpis, czytam komentarze i ryczę se do monitora.
Od kilku dni o niej myślałam, czy zdecydujecie się czy nie, a tu okazuje się, że TCO jest mężem i człowiekiem na medal. Nie dziwię się, że go kochasz. My go też tu kochamy :)
Oczka Fiki mówią wszystko, nic więcej nie napiszę, bo znów będę ryczeć.
Jedno jest pewne, jej los się odmieni, nie mogła trafić lepiej.
Lulka przyszła też do nas gdzie juz była nasza yorczynka i to zdecydowało, że nie grała pierwszych skrzypiec, podporządkowała się, chociaż była kilka razy większa. Z resztą była łagodna dla wszystkich.Tu też pewnie tak będzie, nie bój się. Nie wiem tylko, czy trzymałabym ją w pokoju kotów, raczej byłabym przy niej cały czas i przy kotach, ale to już sama zdecydujesz obserwując jej pierwsze wejście i kontakt z bandą trojga :)
Teraz będę zaglądać tu co chwilkę, aż do piątku, a potem to już w ogóle stąd nie wyjdę:)))
Sonic, oczywiście, że z nią będę cały czas, ale muszę iść do pracy, oddalić się, iść spać i wtedy mała będzie miała swój pokój. Tak naprawdę będzie dla niej lepiej. Ona na mniejszej przestrzeni będzie się czuła bezpieczniej, wśród mniejszej ilości bodźców. Poza tym, wiesz, ona nie umie jeszcze trzymać czystości i wolę ją mieć pod kontrolą.
UsuńTo jest tak z kotami, kiedy są dzikie i boja się trzeba je przyzwyczajać pomału, a jeszcze muszę przecież myśleć o kotach, które są u siebie: jak najmniej stresu im zafundować.
Wszystko się okaże niebawem.
No i będę musiała malutką poddać kastracji, a wtedy zaraz myślę o Luli :(((
A z imieniem sprawa jest oczywista pomyśl chwilę: Fika, Fika...
Kto zgadnie? :)
Postępuj tak samo jak z kotami a będzie Niefika ;)
Usuńno jasne, rozumiem
Usuńmyślałam o tym pierwszym weekendzie, ale tak jak pisałam, wszystko zalezy od jej reakcji, czy będzie się bała kotów, czy nie, wszystko wyjdzie w praniu
trzymam kciuki!!!
i nie mogę się doczekać:)
Podobne do Rufika :)
UsuńTak jakoś mi się to imię z Rufim kojarzy :) Trzymam kciuki, Ola
UsuńDziewczyny wygrałyście!! No bo zobaczcie:
UsuńRu-Fi Fi- ka
a nie mówiłam, że to on powrócił do nas w jej ciele?
:)))
Usuńja już na początku tak pomyślałam, ale bałam się napisać, bo jakbym nie zgadła, to mogłoby być Ci przykro
ale masz rację- to dobre imię!
Powróci do nas:)
Mam nadzieję, że MCO oponować nie będzie. :)
UsuńFika posłaniec Rufika ☺
UsuńCUDOWNE HASŁO! :)) Przysięgam, że najpierw podjęłam decyzję, a dopiero potem mnie olśniło. Wczoraj przed snem.:)))
UsuńWiem :) Ja mam Toffi czyli Tofika :)tak na nią często wołam
UsuńŁOMatko! Zupełnie jakbym czytała początek mego bloga i swój wpis "przyjmujemy do rodziny nową suczkę" - to o tym, jak zobaczyłam w internecie zdjęcie Wrony i potem wszystko dalej szło tak, jak tu opisałaś. Nawet reakcja mojego męża była taka, jak Twojego... Gosiu, Wronka okazała się dzikuską absolutną - w schronisku, widząc, żeśmy już nie młodzieniaszki, mocno ją nam odradzali, że niby to największa histeryczka w całym schronisku. Ale jak mogłam wziąć jakiegoś innego pieska skoro już ją wybrałam i pokochałam? I wszystko potem szło, jak po maśle i z kotami wszystko się nad podziw prędko dobrze ułożyło. Aha! wybrałam ja tę Wronkę właśnie pół roku po śmierci naszej kochanej Daduni...
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie Ci gratuluję decyzji, sunieczka jest piękna i na pewno wszyscy razem będziecie szczęśliwi.
Czekam na dalszą sprawozdawczość :)
:)) Ryczę... Pamiętam tamten wpis, ale jeszcze raz przeczytam. Idę.
UsuńCoś cudnego! http://wwwtrembil.blox.pl/2012/02/Poczatki-maj-2009.html
UsuńPS. Z wrażenia zapomniałam napisać, że bardzo się cieszę, że Lawendowy ma dom! Nie mogłam sie na niego napatrzeć na tych przepięknych zdjęciach.
UsuńNo fantastycznie ten dzień mi się kończy!
Piękny pies, ale wiedziałam od razu, że nie mój. :)
UsuńOna cała jest strachem, nie mogę tego znieść. Mordkę ma skurczoną ze strachu. I wszystko. Dasz radę. Frodo też taki był. Przerażony. Wystarczy kochać, zobaczysz.
OdpowiedzUsuńA O Frodo i jego początkach też jest gdzieś wpis? Jak nie ma to się bierz do pracy, koleżanko. :)
UsuńNie pamiętam, chyba nie, nie miałam wtedy bloga. Ale napiszę - ku pokrzepieniu, bo łatwo nie było.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością wielką. :)
UsuńDobra, to się zbiorę.
UsuńGosiu, będzie pięknie, będzie dobrze. Nie mam cienia wątpliwości. Psineczka was pokocha, pokocha też koty. Potrzeba jej tylko odrobinę czasu. Ona bardzo chce się nie bać i być kochana.
OdpowiedzUsuńOby to wystarczyło, bo Rufi byl psem bezproblemowym i już zapomniałam jak to jest wychowywać psa... Może jeszcze przed jej przyjazdem czegoś się o niej dowiem. Ma być zabrana na dzień, dwa do DT. Bosze, umieram z niecierpliwości. :))
UsuńO, matko! Ja wczoraj wyłączyłam prawie wszystko, co na prąd i padłam.:) A tu takie sensacje!
OdpowiedzUsuńGosiu, nie martw się dzikością suni, ona jest młoda a w takich przypadkach najczęściej wystarczy mądrze kochać
i robić swoje. To chyba najprostsza recepta ale Ciebie tego uczyć nie trzeba. Cieszę się Twoją radością.:)))
Mądrze kochać - właśnie. Jadę dziś po jakieś książki. :))))
UsuńDziękuję, Alu, musi być dobrze, bo mnie MCO wydziedziczy!
Weź przestań, książki nie zaszkodzą, ale zdaj się raczej na intuicję i zdrowy rozsądek.
UsuńNo tak, ale może jakiś program tego zaklinacza psów chociaż mogę obejrzeć, pani Prezeskuro???
UsuńMożesz, zezwalam, ale weź pod uwagę, że tam nie pokazują, co dzieje się POMIĘDZY!
UsuńGosiu, przecież Ty nie jesteś zielona w temacie oswajania zwierząt więc nie panikuj.
UsuńMasz otwarte na nią serce, cierpliwość i łagodność. Czego więcej trzeba ? Im dłużej patrzę na tę psinkę tym bardziej mnie ujmuje - te oczy pełne strachu i obawy przed człowiekiem i ten mocno podkulony ogon...Bidula mała, jeszcze nie wie z jaką falą miłości będzie musiała sobie poradzić.:)
Będzie dobrze a TCO to mądry gość, wie, że szczęśliwa
i spełniona żona to taki też cały dom.:)
Czyli ona działa też na w ten sam sposób na Ciebie? Im dłużej się na nią patrzy tym bardziej wchodzi w serducho. :)
UsuńTak Gosiu, ona wchodzi sama bez pytania. Kompletny brak odporności na takie spojrzenie.:)
UsuńTak się zastanawiam, w którą stronę patrzą ci, którzy krzywdzą zwierzęta, jak omijają te oczy ?
Jak znoszą to nieme "dlaczego mi to robisz"? Ech, życie...
Nie pojmuję tego. Nie.
UsuńTeraz drżę, żeby ona na pewno tam była, bo skoro nikt nic nie wie to różne rzeczy mogą się zdarzyć...
A nie da się tego tak odległego piątku przełożyć np. na środę (tę przed piątkiem, czyli jutro) ?
Usuńkoty ją wszystkiego nauczą
OdpowiedzUsuńto się małej poszczęściło, będzie mieć u Ciebie jak w raju
Zrobię wszystko, aby tak było, ale żeby tak było trzeba ją pozbawić lęków, ośmielić, nauczyć, że człowiek, inne psy, koty, że to są fajne stwory. To jest wyzwanie. :))
UsuńNo ja nie wiem! Czlowiek poszedl sobie wczesniej spac, bo zmeczony byl nieco, a i pogoda mocno niesprzyjajaca, a tu przez ten czas zadzialy sie wiekopomne wydarzenia. Ja sie tak nie bawie! Dopiero teraz przeczytalam to, co powinnam wiedziec juz wczoraj. Tak sie czlowieku nie robi!
OdpowiedzUsuńGosia, czeka Was nie lada wyzwanie najpierw z oswajaniem, pozniej z wychowaniem tej uroczej istotki. I jeszcze to, ze macie doswiadczenie "w kotach", a psy sa jednak inne. Pewnie lekko nie bedzie, ale...
1. to jeszcze dziecko, wiec dobrze wrozy
2. milosci i cierpliwosci Wam nie brakuje, wiec powinno byc dobrze
3. czy ja juz wspominalam, ze Was kocham?
4. jest sliczna!
5. juz sie ciesze, ze kolejna skrzywdzona przez czlowieka istotka, znajdzie dom i milosc
6. oesu!
7. nie moge sie doczekac
8. ...
9. ...
10. ...
no i sie zwruszylam...
Nareszcie mnie ktoś rozumie :))))))) Jednak ja jestem trochę panikara, i moją wielką wadą charakteru jest to, że wszystko chcę zrobić idealnie, a to błąd! Masz rację, że najważniejsze jest, że to dziecko nie spędzi życia w schronie, a jak będzie to będzie, ale dobrze ma być! :))
UsuńI ja nie mogę się doczekać! :)) Ty oglądasz programy tego zaklinacza, gdzie one są? Gdzie można je zobaczyć?
Gosiu ja oglądała na youtubie. Jest trochę odcinków.
Usuńhttp://www.bing.com/videos/search?q=Zaklinacz+psow&FORM=HDRSC3
Usuńhttps://www.google.de/webhp?tab=jw&ei=tN-kVcidFoOQyQTy0oLYAg&ved=0CAQQqS4oAQ#q=zaklinacz+ps%C3%B3w+odcinki&tbm=vid
Pewnie jeszcze wiecej znajdziesz w jezyku angielskim, ale mysle, ze z tych dostepnych po polsku mozna zalapac, o co mu chodzi. Dobrze byloby, zebys znalazla wlasnie taki o strachliwym psie.
Jasne, pooglądam już dziś.
UsuńCzytam i nie mogę uwierzyć,że ta mała przestraszona psinka znajdzie prawdziwy i kochający dom.Będzie dobrze ,sunia juz Was kocha i kotki.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńHalinko, a jak z twoimi pieskami? Mają domy?
UsuńNo i dziękuję :)))
Serce Ci podpowie jak masz z nią postępować.Zobaczysz jak taki przygarnięty piesio potrafi kochać.Znam kilka takich przypadków.Będzie dobrze.Jesteś cierpliwa a i masz doświadczenie w oswajaniu sierot skrzywdzonych przez ludzia.
OdpowiedzUsuńPrzysmak-a pewnie coś weźmiecie ze sobą-podawaj na otwartej dłoni.Podanie kęsa w palcach możne narazić Cię na capnięcie jeżeli Fika będzie chciała porwać jedzenie.Nie głaszcze się"obcego"psa od góry głowy-oznaka dominacji.Może masz dojścia do książek Cesara Millan-zaklinacza psów.Warto przejrzeć.Powodzenia:)))))))))
No właśnie! To są konkretne rady. O to mi chodzi. Dlatego jednak poczytam tę książkę, nie chciałabym na początku popełnić błędów, które zaważą na zachowaniu pisuńki. :)
UsuńTych książek jest więcej. Którą polecasz?
UsuńMogę Ci pożyczyć trzy książki:Przewodnik Pies-10 tygodniowy kurs szkolenia/Stella Smyth i Sally Bergh-Roose/:Jak oduczyć psa złych nawyków-poradnik/Colin Tennant-doświadczony treser i znawca psich zachowań/:Zaklinacz psów/Cesar Millan/
UsuńMożna w nich poznać zachowanie różnych psów,z różnych środowisk i różnych ras.
Przesyłkę możesz mieć najpóźniej w czwartek:)
Prawda, wiem, że głaskanie psa od góry może wywołać strach i agresję zależnie od emocji psa. Pamiętaj żeby nie okazywać niepokoju, ona wyczuje twoje emocje, jak będziesz emanować ciepłem i spokojem to ona się też uspokoi. Nie współczuj jej żeby nie pogłębić jej poczucia ofiary, bo się będzie chować za tym uczuciem skoro tak ją odbierasz. Nie wiem czy się jasno wyrażam. Musi was powąchać, poznać, może nie skupiać się od razu w stu procentach na niej tylko w jej obecności porozmawiać "ignorując ją" ona w tym czasie już zapozna się z zapachem was i kotów, z emocjami z jakimi przyszliście, oswoi się i odpowiednio nastroi. Może krótki spacer nim do samochody, w towarzystwie znanego jej opiekuna jeśli taki jest. Ona musi zrozumieć ze nie jest ofiarą i bidulą tylko zdrowym i normalnym psem. No i ja bym nie "ciuciuniała" do niej tylko mówiła jak do dorosłego, spokojnego i pewnego siebie psa. Bo "ciuciunianie" kryje emocje które niekoniecznie mogą być przydatne w tym wypadku. Nie wiem czy Orka się ze mną zgodzi. Psiak potrzebuje przewodnictwa i jasnych regół, zasad których ma przestrzegać bo inaczej będzie niepewny swojej roli i zagubiony, a przez to może być problematyczny.
UsuńOj się rozpisałam:)
Bardzo dobre rady:)
UsuńNo i nie dawaj za duzo smaczkow przed podroza, bo moze miec chorobe lokomocyjna. Wez za to duzo recznikow, w tym rolke papierowych i wode do mycia i do picia.
UsuńTak, to, to jest bardzo ważne i inne niż w przypadku kotów, bo przy nich cały czas "ciuciuniam". :)
UsuńDzięki, Luna.
Aniu, to dla mnie jasne, ale raczej nie ja ją będę wiozła. Zobaczymy.
Orko, pożycz mi Zaklinacz psów/Cesar Millan/ - tylko tą, OK? Oddam ci za przesyłkę, a książkę za jakiś czas. Dzięki!!!!
UsuńKsiążka poszła:)Koszta przesyłki"przerób"na karmę dla bezdomniaczków:)))
UsuńWspaniałe wiadomości! I Lawenduś, i Fika. Rad Ci dawać nie będę, bo widząc Twoje obawy, wiem, że zdajesz sobie sprawę z wszelkich komplikacji, czyli jesteś przygotowana na przyjęcie nowego domownika, a to najważniejsze :)))
OdpowiedzUsuńNie wiem na co mam być przygotowana, nie wiem czego się spodziewać. Oby wszystko mnie zaskoczyło na plus, bo to będzie znaczyło, że Fikunia nie jest tak skrzywdzona psychicznie jak się nastawiam :))
UsuńCudna psinka z bardzo cieplym spojrzeniem !)) taka slodka tulipanna z niej))) bedzie dobrze Gosiu bo ty masz ogromne doswiadczenie w obcowaniu ze zwierzetami, ! Czekam z niecierpliwoscia na kolejne info i zdjecia tej przecudnej panny ! Buziaki od Abi i Leo )
OdpowiedzUsuń"Tulipanna" to dzięki Tobie jej nowe przezwisko, dzięki!!!! Wierzę, że imiona wpływają na charakter i pomagają. :)
UsuńDobre rzeczy zadziały się wczoraj na blogowisku :)) To taka odskocznia od zalewu głupich i złych informacji.
OdpowiedzUsuńSunia ma sliczną mordkę, dacie radę, na pewno. Byle do piątku wytrzymać ;))
Taką śliczną, co? Kolorową. :) Ale nie ona mnie uwiodła, a ten strach w malutkim ciałku, i oczy. :(
UsuńMasz rację że nie da się czytać innych, poza blogami mediów.
Ale kto wie, czy za jakiś czas nie będzie stadem przewodzić ;)) Chociaż masz silne osobowości w domu, Stefcię przede wszystkim :))
UsuńTen strach minie i to pewnie szybko. Pamiętasz Gretę, jak Hana po nią pojechała? I jej zdjęcia po krótkim czasie u Pana Na Zawsze?
Pamiętam, ale nie wiem czy ona była dzikuską?
UsuńTrudno powiedzieć, bo była straszliwie przerażona. Aż sztywna ze strachu. W samochodzie trzęsła się i bała się położyć, tylko stała. A teraz! Wesoły, rozbrykany piesek, może ciut zaborczy w stosunku do swojego pana, ale to wszystko! Podobnie było z Frytką mojej córki. Była wychudzonym, przeżartym przez robactwo maleństwem, które nie umiało się bawić i rzucało się z jazgotem na wszystko, co się rusza - zwłaszcza na Lamę, drugą sunię. Był moment, że córka myślała, że nie da rady. Przetrzymała najgorsze, co trwało, nie wiem, ze 3 tygodnie? Teraz jest prawie sielanka. Prawie, bo malutka ma padaczkę. No i jest trochę zaborcza. Może na to warto zwrócić uwagę.
UsuńGocha, czy Ty w ogóle wczoraj zasnęłaś, czy nie dałaś rady? :P
OdpowiedzUsuńNie desperuj - byle do piątku! Potem to już z górki. ;)
O, właśnie! Jolka dała radę z dzikuską Lesią, która nie była przecież szczeniaczkiem, a Fikunia nim jest!
UsuńJola jest mojom wiekommm idolkommmm!!!
UsuńA Leśka szybko się nauczyła, że koty są w porzo. :)
Gosiu, ale super wiadomość. Sunia jest urocza:))). A myślałam, że to wpis dotyczący kolejnego kotka.
OdpowiedzUsuńA tu niespodzianka! :))
UsuńBój się, bój, bo im mniejszy pies tym więcej naszego serca pożera;) A tak na trzezwy rozum- jest jeszcze młodziutka, więc myślę, że serdeczność, troska, dobre warunki pozbawią małą tej dzikości. Do chodzenia na smyczy się przyzwyczai. Oby tylko nie miała jakichś ukrytych chorób, co jest możliwe u takich porzuconych maluszków. Ale o tym to pogadaj z wetem, który więcej się zna na psach niż kotach (bo i tacy bywają, sama miałam takiego) A imię Fika jest świetne - krótkie, dwusylabowe, wesołe, więc może zostaw? I w pewnym sensie dobrane - mała nieco niesforna, więc jej niegrzeczność to takie fikanie. Ma psinka jeszcze jedna zaletę - łatwo ja wziąć pod pachę. No i ładna jest. Powodzenia Gosiu!
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Imię Fika podoba mi się jeszcze z innego powodu, ale nie powiem póki dziewczyny nie zgadną dlaczego...
UsuńA co do chorób to no cóż: biorę ją ze wszystkim, również z chorobami, choć fajnie gdyby była zdrowa i to calutkie swoje życie. :)
Dziękuję!
Marzyłam wprawdzie o długowłosej, ale miłość nie wybiera. A jaka będzie praktyczna ta mała! Łatwo wyprać, łatwo wysuszyć. :)
To już mam zgadywać?
UsuńZgaduj, tylko nie czytaj wyżej, bo już zgadnięte! :)
UsuńTo nie czytam: bo "fi"?
UsuńJolu, teraz czytaj, a szczególnie co napisała Li...
UsuńPrzeurocza mordeczka, wzruszająca psinka, do pokochania od pierwszego wejrzenia. A Fika to bardzo fajne imię! Czekam na piątek i na pierwsze i następne CZĘSTE relacje bardzo niecierpliwie! Będzie dobrze, też przypomniałam sobie Mirabelkę z Magody, a teraz doczytam o innych tu wspomnianych.
OdpowiedzUsuńHersylio, to miło mi, bo będzie monotematycznie, aż nie do wytrzymania. :)
UsuńKochana przeczytałam w komentarzach, że obawiasz się o to by jak Nora moich rodziców Twoje psie szczęście nie goniło kotów. Zatem pozwól że cię uspokoję nieco. Rodzice nieświadomi zrobili jeden podstawowy błąd kiedy przywieźli psa. Nie przedstawili go kotu tylko od razu puścili na ogród i kiedy pojawił się zaskoczony zamieszaniem kot, to rozentuzjazmowany pies go pogonił. A wystarczyło w sumie wyciszyć psa na smyczy i skonfrontować z kotem i może nie byłoby takiego cyrku. Wiem,że pewnie siedzisz i czytasz o tym jak wprowadzić psa do domu z kotami więc nie będę Ci doradzać. Bardzo się cieszę Twoją radością. I z utęsknieniem czekam na wieści. Malutka będzie miała niczym pączek w maśle.
OdpowiedzUsuńNo to mnie uspokoiłaś. U mnie o się to nie zdarzy, mam nadzieję... :)) Oby już była, tak tęsknie za nią!
UsuńKiedy przywieźliśmy Frodo, w domu była już Grażynka. Siedziała na parapecie i patrzyła na świat przez okno. Umościliśmy się z psem pod oknem i tam z nim siedzieliśmy jak długo się dało, a ona patrzyła. Potem zaniosłam do domu kocyk, na którym siedział w samochodzie i dałam jej do obwąchania. Dopiero potem wprowadziłam psa do domu. Grażynka siedziała na rogu stołu. Syknęła, ale nic więcej. Próbowała pacnąć go w przelocie z tego stołu, ale jakoś bez przekonania. Frodo kota miał kompletnie w pompie, był przestraszony i chyba dlatego nie było mu to w głowie. Nie było żadnego ganiania, chociaż przez parę dni Grażynka spędzała większość czasu na szafach. Z Wałkiem było podobnie. Nie powiem, że się jakoś strasznie kochają, ale żyją spokojnie obok siebie, nie ma żadnych problemów. Z Czajnikiem to inna sprawa, ale tę historię znasz.
OdpowiedzUsuńWażne, aby nie zrobić tego zwierzakom z zaskoczenia - jak wyżej napisała Luna.
Ojej, zobaczymy jak to będzie u mnie, byle już tu była...
UsuńGosiu kochana sunia jest przecudna i na pewno będzie Ci wdzięczna za to że ją weźmiesz :-)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się bardzo czytając ten post bo nasza Perełka była wzięta ze schroniska i wyglądała podobnie tylko w barwach biało-czarnych . Niestety jak ją wzięliśmy to już była chora i leczenie parwo trwające kilka miesięcy nic nie dało :((( Ale nawet te kilka miesięcy z nami dało jej i nam wiele szczęścia . To była bardzo wdzięczna sunia <3
Ale chcę Ci opowiedzieć że miałam kiedyś psa który przez pół roku - od maleńkości był przy budzie. Tato go przywiózł od jakiegoś chłopa ze wsi. Ten pies był strasznie zaniedbany , zapchlony że aż się futro ruszało , no i bał się ludzi , bał się wszystkiego panicznie .
Trzeba było pieska wszystkiego uczyć jakby był szczeniaczkiem. Panicznie bał się smyczy i wychodzenia z domu . Wszystko na siłę . Długo trwało zanim stał się normalnym psem ,ale się udało :-)
Nero był z nami 12 lat i byłby jeszcze dłużej gdyby go nam ktoś nie zmasakrował :(
Piszę Ci o tym żebyś wiedziała że się da ! :D
Już jestem umówiona z psim behawiorystą - znajomym zresztą, więc rysuje się plan działania. Pierwsze trzy tygodnie tylko chuchamy, żeby bodźce miała mała tylko pozytywne, a potem będziemy myśleć.
UsuńOkropne masz te doświadczenie, strasznie czytać o tym co się stał z psami. :(
Dziękuję, Amyszko. :)
Ale dobre wiadomości:))Cieszę się bardzo, że to maleństwo Ci się spodobała, a TCO - taki mądry - wpłynął na przyspieszenie decyzji o wzięciu jej do domu:) Pamiętaj - w razie czego powiększonym zwierzyńcem się zaopiekuję:))))
OdpowiedzUsuńmaleństwo Ci się spodobało - to ze wzruszenia:)
UsuńArteńko, kocham cię i nie wiem czym ja sobie na ciebie zasłużyłam?? Chlipppp!
UsuńCałością:)
UsuńA pamiętasz swój pierwszy e-mail do mnie?:)) Jakby co, poszukam i znajdę:))))
UsuńAch, pewnie coś tam naplotłam. :))) W głównym zarysie pamiętam. Brzmiał: RATUNKU!!! :))
UsuńUrocza psia Dziewczynka. Dacie radę jestem pewna i trzymam kciuki :))
OdpowiedzUsuńDziękuję:**
UsuńJa tam wierzę w takie rzeczy:
OdpowiedzUsuńFika, bo Ru-Fi
Fika, bo Ka-yron:)
To przecież nie może być przypadek:*
Li, to jest NIESAMOWITE!! Jestem maksymalnie wzruszona i wstrząśnięta tym odkryciem. Brak mi słów. Dziś nawet myślałam, że o ile Rufi powrócił w ciele malutkiej, to co z Kayronkiem...
UsuńGosianko, kto jeśli nie Ty? Ja to wiem, że dacie radę, bo miłość i czułość działa cuda, a zwierzęta potrafią być wdzięczne i na pewno niedługo tego doświadczysz. Może będzie to wdzięczność ukryta, ale Ty ją na pewno dostrzeżesz:))) My jej doświadczamy na co dzień, nasze zwierzęta są w większości po przejściach, teraz nie do poznania. Czasami potrzebują więcej czasu żeby się choć tolerować między sobą, ale czasami przyjaźń rodzi się szybko. Dzisiaj mój mąż zauważył, że jedna kura stale przebywa z naszym psem, a nie w stadzie, może mu wszystko wyjadać z miski, którą ma na dworze, chyba się lubią bardzo:))) Z kotami to dłuższa historia, ale też z happy endem. Dacie radę, ja to wiem:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Haniu, że to napisałaś. Bardzo mi miło. Całuję cię mocno!
UsuńAleż ona piękna!
OdpowiedzUsuńZ Mamą obie mamy takie znajdki, spod budy; jakbyśmy ich nie wzięły, to wiadomo, gdzie by skończyły...
Dziewięć miesięcy to jeszcze niemal szczeniak, spokojnie nauczy się wszystkiego :) Klusię Mama przyniosła do domu, jak miała miesiąc - ledwo sama mleko pić potrafiła... I nauczyłyśmy ją wszystkiego :) Ptysię przytargałam, jak miała niecałe pół roku - nie potrafiła chodzić na smyczy, nie przychodziła na zawołania, też był taki mały dzikus ;) A teraz nawet przybija piątkę ;)
Życzę dużo cierpliwości przez pierwsze tygodnie, potem będzie już z górki :)
Gin, słucham takich opowieści z wypiekami na twarzy. Ja miałam psy od liceum, aż do pół roku wstecz, ale zawsze były już oswojone, znały człowieka i nie bały się go.
UsuńBedzie dobrze, wiem, niech tylko ona już będzie.
Nie było mnie wczoraj o odpowiedniej porze, a tu takie wieści. Nie dość że słodka mordka to jeszcze zgrabna sylwetka. Jak wyciągnie ogon spod brzuszka zaraz będzie jeszcze śliczniejsza. Będę Gosiu trzymać kciuki i wydziedziczaj ile chcesz ale przy Twoich talentach wszelkich dasz radę, tylko pomalutku,perfekcyjność zostaw komu innemu. Jesteście OBOJE CUDOWNI!!!
OdpowiedzUsuńO tak, perfekcyjność jest bardzo be, nienawidzę jej, cóż, kiedy wciąż potrafi mnie atakować znienacka.
UsuńMuszę się uspokoić, bo Fice udzieli się ten głupi nastrój, wg którego muszę wszystko zrobić jak najlepiej. Brrrr. :((
Gosiu, tak sie ciesze dla Was i dla tej malej psinki. Ona jest przeslodka i taka wrazliwa. Wszystko bedzie dobrze, wszystko sie ulozy. Wasze koty sa przyzwyczajone do psow i do kolejnych tymczasow, a ona przyjmie wszystko z dobrodziejstwem inwentarza. Ze tez ona jeszcze nie wie jakie szczesliwe zycie ja czeka! Czekam z niecierpliwoscia na rozwoj wypadkow i zdjecia! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAnu, dziękuję, będę wszystko dokumentować. :))
UsuńJa tylko napiszę jedno ,dużo cierpliwości.A swoją drogą tak to jest że jak serducho mocniej zabije to rozsądek tu nie ma nic do rzeczy.Pozdrawiam i powodzenia.Malutka jest piękna.
OdpowiedzUsuńTego nie może mi zabraknąć, wiem. Dzięki, Kwiaciarenko! Zaraz wysyłam ci paczkę.
UsuńLawenduś już z Zuzią!!!!
OdpowiedzUsuńA jak pasują do siebie! :)
UsuńWpatruję się w te przerażone oczy, aż zeza dostaję. Sądząc po proporcjach rąk i suni, ona jest wielkością zbliżona do Wałka, tylko nogi ma dłuższe, bo Wałek z tych niskopiennych. Znaczy taki jamnik gładkowłosy na długich nuszkach:) 11 kilo.
OdpowiedzUsuńja myślę, że ona jest jednak wielkości małego charcika włoskiego
Usuńdłonie na zdjęciu są znacznie większe od jej łebka
Mówią, że... 6 kilo, ale ja nie wiem czy to zgadywanka czy fakty. Niestety ciężko idzie się coś dowiedzieć, ale 6 kilo to straszne maleństwo. Zresztą 10 też, ale przynajmniej więcej niż każdy mój kot. :)
Usuń6 kilo? Toż tyle Ciapek waży. Fakt, że mi też charcika przypomina, chudzina.
Usuńi ja od początku stawiałam na charcika:)
OdpowiedzUsuńJest AŻ taka maleńka? AŻ się bardziej boję o tę kruszynę. Jak ona dała radę? Jejku, jejku, to ja teraz też będę taka smukła ładna i powabna. :) W końcu właściciele upodobniają się do swoich psów. :)))
UsuńNajbardziej Ci zazdraszczam tych długich nóg.
UsuńA poczciwej mordki nie?
UsuńNo to będziesz miała fajnie.Moja Owczarka"wredny"charakter ma po mnie,a jej waga to razy dwa i ja:(((
UsuńNo to się nie mogę doczekać piątku :))
OdpowiedzUsuńI jakby co to przepraszam ale na pierwszym zdjęciu Fika mi się skojarzyła z lamą...
A te Twoje obawy to... ojtam, ojtam! I... chlip, nooooooo! I w ogóle...
A jak ja nie mogę się doczekać, tym bardziej, że wciąż kłody pod nogi, ale usuwam, pokonuję i damy radę!
UsuńBiedulka, faktycznie wystraszona mocno. Ale na pewno po kilku dniach będzie znacznie bardziej ufna. Nauczy się, że u Was może być bezpieczna. A koty ją już same ustawią :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Przeżywam tak, że ledwo żyję!
UsuńDzięki, iwa. :)
Boszszsz, dopiero wtorek:(
OdpowiedzUsuńI może aż do soboty będziem czekać. :(((
UsuńGosiu wykonczymy się Nikt nie może Ci pomóc w przyspieszeniu? ??
UsuńSonic, nie, to nie może być przed piątkiem, a to się sypie, ale wezmę zaraz tabletkę na uspokojenie, bo przecież sobota tez będzie OK. Ja się już tak zafiksowałam na ten piątek, że szok. :((((((
UsuńTy Aniu masz to co będzie potrzebne najbardziej - cierpliwość i miłość. Napewno dasz sobie radę. Wierzę w Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńOch, Anią będę już tutaj pewnie do śmierci (bloga). :))
UsuńPrzepraszam Cię Gosiu, chyba coś ze mną nie tak, ciągle się mylę. Dla mnie to imie masz wymalowane na twarzy. :)))
UsuńDrobiazg, sama jestem sobie winna. :))))
Usuńi mi się nie opublikował komentarz :/
OdpowiedzUsuńwzruszyłam się! super wieści i nie mogę się doczekać jak ta wystraszona ślicznotka u Was będzie :(
Małgoniu, dasz radę, jesteście z mężem niezwykłymi ludźmi, a zwierzęta to czują, więc będzie pięknie :*
OdpowiedzUsuńPoryczałam sobie nad tymi literkami...
OdpowiedzUsuńJesteście wielcy!
...Gosi dopiero dzisiaj zaglądam i cieszę się razem z Wami. Widzę, że nie tylko ja miałem i mam wątpliwości jak wychować psa. Wierzę, że sunia szybko się u waz zadomowi, będzie kochana...
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń