sobota, 5 stycznia 2019

Wigiliusz - kot, który przyjechał do sanatorium do Wrocławia ;)

Świat jest mały, a kocie losy magiczne!

Album Wigiliusza

Takim go zobaczyła 26.12.18  rodzina pani Elwiry przebywająca w agroturystyce pod Jelenią Górą.

Historia Wigiliusza, który okazał się... Czesiem, będzie zawsze dla nas wszystkich niezapomniana!
Wigiliusz/Czesiu przyjechał tydzień temu Za Moje Drzwi, a od dziś jest w swoim stałym domu, czyli... wrócił, skąd przyjechał - dosłownie do domu obok!

To jest tak niesamowita opowieść, że mam ciarki.
Kocurek Czesiu był od urodzenia kotem wiejskim łażącym po wsi pod Jelenią Górą, tam mieszkał najpierw w jednym domu, potem gdy dom został sprzedany, on został "w spadku", ale nie dogadywał się z kotami nowych właścicieli domu, więc... wyprowadził się do starszego pana kilka domów dalej. Było mu tam dobrze. Pan niestety umarł, kotem miała zająć się rodzina, ale coś z tym chyba nie wyszło, bo Czesiu odwiedzał okoliczne domy za jedzeniem, coraz rzadziej było go widać, a gdy pojawił się przed świętami, wyglądał już bardzo źle. Wtedy to rodzina pani Klaudii zdecydowała, że go przygarnie - zabierze do weta, będzie leczyć i po prostu zrobi z niego swojego kolejnego niewychodzącego kota. Jednak Czesiu... zniknął!
Szukali go po wsi cały tydzień, mając najgorsze przeczucia. Czesia nie było.
Kiedy więc po kilku dniach internetowej abstynencji pani Klaudia zaglądnęła na FB na profil Za Moimi Drzwiami i zobaczyła mojego nowego podopiecznego, serce jej stanęło! Boże, on wygląda jak Czesiu! Niemożliwe! Jednak gdy przeczytała wszystkie posty, nie miała wątpliwości: zaginiony Czesiu odnalazł się we Wrocławiu u ciotki Gosi, której stronę pani Klaudia śledzi od wielu lat! Szok!


27.12.2018



29.12.2018

Po pół dnia używania - sierść sypała się z niego garściami!



29.12.2018



31.12.2018

1.01.2019

2.01.2019


Jak to się stało, że się tu - Za Moimi Drzwiami - znalazł, wiecie z FB: w agroturystyce, gdzie spędzali święta moi czytelnicy, pojawił się zabiedzony Czesiu, pani Elwira usłyszała historię o starszym, zmarłym panu, postanowiła więc spytać mnie, czy przyjmę kota. Ja się zgodziłam, spakowali wraz z mężem kocura i przywieźli go do Wrocławia. Nadali mu imię Wigiliusz. Widząc jego stan, ci dobrzy ludzie nie mogli go po prostu zostawić bez pomocy.
Nie wiedzieli, że dosłownie w domu obok czekała już na niego jego nowa/stara rodzina! Stara, bo rodzina pani Klaudii doskonale, od lat, zna tego kota i jego losy. Czesiu wielokrotnie był u nich w domu, zna tam każdy kąt i ich wszystkie zwierzęta.
Pani Klaudia zaraz do mnie napisała i po wymianie zdumień wspólnie zdecydowałyśmy, że nie może być lepszej opcji dla tego kocurka, niż zrealizować pierwotny plan. Dziś Czesiu przy pomocy mojego znajomego (bardzo dziękuję!!) pojechał z powrotem, skąd przybył. Pojechał bogatszy o wyniki badań, o tydzień leczenia, o porządne odrobaczenie, o wstępne odkarmienie, zadbany, na ile to możliwe w tak krótkim czasie.

4.01.2019



Ten kot ukradł serce wielu osobom. Roztopił wiele serc oraz otworzył drzwi aż trzech (!!!) domów, które deklarowały chęć opieki nad starszym, zabiedzonym, chorym kotem! Wszystkie domy były super, ale ten, który on zna, w miejscu, które jest jego domem od urodzenia - ten dom... Brak słów zachwytu!

Zdjęcie z 2017 roku z domu pani Klaudii. Czesiu odwiedzał ich, był wielki i piękny, zdrowy!
Czesiu Wigiliusz dostał również obietnicę pokrycia ewentualnych kosztów przyszłego leczenia oraz w każdej chwili poradę weterynaryjną od mojej kochanej wetki z Krakowa (przy okazji pozdrawiam też drugą - Basię, której zawracam głowę pytaniami regularnie.)

A my? My MOCNO, z całej siły zaciskamy kciuki, żeby Czesiulek żył nam długo w zdrowiu, aby był szczęśliwym kotem, aby jego stan okazał się tylko wynikiem zabiedzenia i nie kryło się pod tym nic trwale złego. Czesiu, tak jak pozostałe koty pani Klaudii, będzie już kotem niewychodzącym. W jego sytuacji, gdy pewnie musi być na diecie nerkowej lub/i trzustkowej, tak trzeba.

Wypatrujmy wieści o Czesiu Wigiliuszu i prośmy kocią boginię o to, aby były tylko dobre!
Dziś Czesiu Wigiliusz wyglądał już jak milion dolarów, popatrzcie tylko:

5.01.2019 - piękny, c'nie? :)



Pojechał! 
Co za historia! Ach! Wygląda na to, że  Czesiu Wigiliusz przyjechał po prostu wykurować się do ciotki Gosianki, do Wrocławia, a potem wrócił na swoje. :)

PODPIS

Album Wigiliusza/Czesia na FB

A przy okazji DZIĘKUJĘ:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...