Mieć blogera w rodzinie to trochę nieszczęście. Taki bloger chodzi wciąż z aparatem na szyi, oczy szeroko otwiera, uszu nadstawia, tematy łowi jak kania dżdż (nie poprawiać!) i nie ma zmiłuj. Każdy temat może przerobić na post. Każdziutki! Trzeba uważać, być czujnym i nie dać plamy. Trzeba cały czas zaznaczać "o tym nie pisz, tego nie wolno, tu zdjęcia nie rób!".
Mieć blogera za partnera to tym bardziej nieszczęście. Taki bloger żyje jedną i pół nogi w innym, dziwnym świecie, gdzie wypowiadają się Pantery, Opakowane i Dzikie Kury. Gdzie na każdą sytuację z życia wziętą ma gotowy przykład z blogowiska, bo przecież Ewa, Jolka, Gocha, Alutka też to przeżyły, więc bloger dobrze to zna!
Taki bloger zamiast grzecznie oglądać "M jak miłość", siedzi przed komputerem, coś tam wiecznie dłubie, stuka w klawisze, czasem zaczyna śmiać się do ekranu, czasem wręcz rży, aż łzy mu płyną po uchachanej buzi. Często też humor straci, za głowę się złapie i zaraz słowa pocieszenia wystukuje, porad udziela, pomoc organizuje. Na pytanie o herbatę odpowiada nieobecnym wzrokiem, a potem ona stygnie niewypita.
Naprawdę nie ma czego zazdrościć partnerowi blogera!
A co, jeśli w rodzinie jest dwóch blogerów?
Ja nie wiem, ale będę miała okazję się przekonać, bo japońska przygoda życia MójCiOnego to jednocześnie początek jego blogowania. Świetnego blogowania. Wciągającego pewnie dla obu stron - i odbiorcy, i twórcy.
Szaleństwo zaczęło się już w Japonii. Wciąż ktoś komuś kradł ujęcia, tzn. one moje były te ujęcia, a on mi kradł! Zemszczę się dziś okrutnie! Takich zdjęć MCO nie ma!
Tadam!
I kto jest sprytniejszy, hę? :)
Matcha frappuccino dla znających prawidłową odpowiedź:
A tam wyżej, na wstępie, to pisałam o sobie. Tak. :)
Matcha frappuccino dla znających prawidłową odpowiedź:
Uwielbiam! |
A tam wyżej, na wstępie, to pisałam o sobie. Tak. :)
PS. Proszę, żeby żaden życzliwy nie donosił zaraz, że ta zemsta tu dziś! Ostatnio zaraz ktoś nakablował, że zdjęcie namiotu nad jeziorem pokazałam w poście. Przyznać się mi tu zaraz, kto taki śmiały był??!
Hahaha, padłam! :D Ja aż tak nie mam, bo posty rzadsze, ale bywa tak "Ty coś tam sobie porób (np. pobaw się z Helą), a ja muszę bloga ogarnąć" :))
OdpowiedzUsuńCo to będzie jak TCO wróci??? Kto komu będzie robił tę herbatę?! Może trzeba będzie jakiś grafik...
A pióro TCO jest doskonałe i czyta się świetnie. :)
do kupy prowadzicie mega blog!
OdpowiedzUsuńA te zdjecia - now wlasnie....JAK przyjedzie, JAK zobaczy, to sie zdziwi kto komu w kadr wchodzil :P
Ja miedzy innymi dlatego nie pisze wlasnego bloga (tylko pasozycie na cudzych, hrehreher), bo mam cale gory szmat, wloczek i ksiazek do przeczytania, ze zwyczajnie nie moge i juz! Ale podziwiam ludzi, co pisza, pisza caly czas i jeszcze zdjecia swieze i obrobione daja! do nozek szanownej pani padam. Pana tez.
Jeżdżąc po świecie u mnie jakoś sie utarło przekonanie ze to Japończycy mają "fizia" na punkcie pstrykania zdjęć.... będę musiała zweryfikować ta opinie - TCO ich przebija....
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa Moja Pani. Jak mnie już namówili na blogowanie to przepadłam. Widzenie otoczenia mi się zmieniło. Żałuję tylko, że przez to mniej czytam, lektury leżą odłogiem.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jakoś się pogodzicie z MCO i dacie radę, każde na swoim poletku.
Świetne zdjęcia Małżonka w akcji.
He he, cala prawda!
OdpowiedzUsuńPrawda czasu, prawda... ee... bloga. :)))
Na dwoch z zapodanych zdjec TCO wyglada jak szpieg z krainy deszczowcow, tajemniczy don Pedro, starajacy sie byc niewidocznym zza pnia. :)))
Świetna definicja blogera, proszę Gosianki, świetna :)))
OdpowiedzUsuńNajbardziej ubawiło mnie to "tylko o tym nie pisz, tylko nie wrzuć tego zdjęcia na blogaska"- jak ja to dobrze znam :)
Jednak dwóch blogerów pod jednym domem to rzeczywiście stanowi niezły hardcore. Myślę, że to w sumie stanie się źródłem kolejnych postów.
TCO nie przynosi Ci wstydu, świetnie sobie radzi:)
:*
...muszę dać Twój tekst Połówce do przeczytania bo do dzisiaj nie pogodziła się, tak do końca, z rolą żony bloggera. Takie zdjęcia mają największy urok bo nie pozowane :)). A i ja nie donosiłem...
OdpowiedzUsuńW moim stadle to ja mam całkowity monopol na blogowanie. I dobrze! :))
OdpowiedzUsuńBlog TCO - zajrzałam - bardzo zachęca do lektury, więc poczytam.
No, aparatu na szyi nie noszę, ale zawsze mam w torebce, tak na wszelki wypadek, hi, hi, hi....
OdpowiedzUsuńSerdeczności dla bloggerów!
Dokładnie tak. Jak już sama kiedyś pisałaś, wystarczy wpaść do budyniowego świata by tam na zawsze zamieszkać. To jest o wiele lepszy serial niż jakaś tam Em jak Miłość, poza tym można nawiązać prawdziwe przyjaźnie. I wygrać fajne nagrody. O! To mówiłam ja, Iwona, a ja wiem co mówię hehe...
OdpowiedzUsuń"Revenge is a dish best served cold" - to z Kill Billa :-) No toś się Pani zemściła :-)
Taak... A mnie interesuje, jak zrobiłaś czternaste zdjęcie. Stoisz obok - widzę stopy, widzę też obiektyw aparatu i nie jest on skierowany z góry na dół, jak sugerowałoby ujęcie. No tak! Oczywiście! Przecież bloger z krwi i kości ma do dyspozycji jeszcze jakieś ajfony, telefony, śmony... Jacież! Nic dziwnego, że TCO przy Tobie nie sprawdziłby się w roli szpiega. ;)
OdpowiedzUsuńGosianko, no to na dzien dobry uswiadomilas poczatkujaca blogerke co i jak...;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdecznie :)
Ja się nie przyznam, bo to nie ja doniosłam, bo ja jestem nieśmiała !
OdpowiedzUsuńZdjęcia MCO se obejrzy. Takie niepozowane najlepsze. Bo i minę skupioną złapałaś. I pozę kucniętą, czy na wykrok :)
No, i ja jak Krysia Opakowana pasożytuję, choć kusi, kusi to pisanie :)
ewa .
Pewnie, że nie Ty. Licho nie śpi a echo musiałoby nie być Echem, gdyby nie powtórzyło... w dobrej sprawie :D
UsuńZemsta jest słodka :)
OdpowiedzUsuńŻaden serial nie wart oglądania, kiedy ma się TAKIE blogi do czytania!! Aż mi się rymnęło.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że w końcu i tak wszytskie skończymy na odwyku, a jeszcze pamiętam, jak dziecku racjonowałam czas przy komputerze....
MCO czytam, ma dar pisania i robi to ciekawie i dowcipnie. Co prawda nie zdanżam (nie poprawiać) wszystkiego na bieżąco, ale przyjdzie jesień i zima wsio nadrobię.
Gosianko Ty się już naszykuj na powrót NCO i gosposię, jaką najmij, dwóch bloggerów.....obyście zgłodu przy kompach nie pousychali......
Piękny i jakże prawdziwy portret blogerki :D.
OdpowiedzUsuńTo są właśnie powody, które powstrzymują mnie, mimo namów, przed założeniem bloga; czuję że gdybym to zrobiła, zjadłby mi mnóstwo czasu, chyba żebym się ograniczyła do najwyżej jednego posta na tydzień :) Już i tak występuje u mnie część wyżej wymienionych objawów, np. nieobecny wzrok albo odzywki typu: "Zaraz, zaraz, tylko skończę ten komentarz."
OdpowiedzUsuńTAKICH zdjęć TCO na pewno nie ma, ale uważaj, bo może ma ODWROTNE?
ja wiem, ja wiem, ale nie powiem! nie doniosę na donosiciela, a co ;) a Ty Gosiu i TCO jesteście wyjątkowo dobraną parą, a na dodatek wyjątkowo utalentowaną! oboje macie świetne "pióro", że użyję przenośni :)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim, i kapusiom, i nie :) za komentarze. Nie będę już odpisywać, siły nie mam, a poza tym kto to przeczyta o tej porze! :))
OdpowiedzUsuńjak to kto? a choćby ja ;)
Usuńno i ja :-)) jestem świetnym, nieustępliwym czytaczem :-)
Usuńja też ;) o porze porannej ;)
UsuńMamy Cię, Anko :D
oboje jesteście spryciule blogowe:)
OdpowiedzUsuńI ja, o porze średnioporannej:)
OdpowiedzUsuń