wtorek, 30 czerwca 2015

Na kuwety!

Tak się składa, że i u mnie, i u Damy tymczasują kocie dwupaki.
Kocieństwo słodkie: braciszek z siostrzyczką.
Dama swoje kociownuczki wychwala, ich wyjątkowe umiejętności kuwetowe rozsławia.
Toż to nie może bez echa* pozostać! 

Wyzywamy Cię, Damo, na kuwetowy pojedynek!
Sama popatrz, czy Lala i Miś sztuki toaletowej nie opanowały doskonalej. ;)
Najpierw wszak rytuał taneczny odprawiają, by potem...
One synchroniczne są, nie ma totamto! :)








PODPIS

Damo, pogłaski przekaż i słowa wsparcia, niech  Malinka i Prattchecik się nie załamują, że ich starsi koledzy sztukę kuwetową do perfekcji rozwinęli, no i że:


 (Dopisek personelu: może i przybyliś, i zwyciężyliś, ale domu nadal nie znaleźliś i to bardzo mnie smuci.)

PS. Więcej zdjęć kociaków, cudownych zdjęć - one są niesamowicie fotogeniczne, jest na wydarzeniu: Lala i Miś w poszukiwaniu domu. Zapraszam! Może akurat Wasza obecność przysłuży się tym malcom. 

***

*Echo, jesteś, bywasz?


poniedziałek, 29 czerwca 2015

Opatowice - wieś w mieście Wrocławiu

Dzień dobry! Jest tam kto? 
Jeśli tak, to zapraszam na post. Lekki, spokojny i wakacyjny. 
Myślę, że miły dla tych, którzy w pracy - w poniedziałek. Brrr!

Pokazywałam niedawno obrazki z mojej dzielnicy:
stary, piękny Biskupin z jego dzielnicą willową, spokojne uliczki i park nadodrzański. 

Dziś również nie odejdziemy daleko.
To wszystko dzieje się w odległości do pięciu kilometrów od mojego domu.

Most Bartoszowicki gości u mnie na blogu bardzo często,
ale sami przyznacie, że jest wyjątkowo uroczy i fotogeniczny.

Rozpościera się z niego widok tak piękny, że Mazury by się nie powstydziły.
Zachwycam się nim w każdą pogodę i o każdej porze roku.
Dosłownie 2 minuty jazdy rowerem trzeba, aby znaleźć się przy kolejnej przeprawie przez Odrę.
To świeżo wyremontowany jaz Opatowice.  
Prowadzi on na wyspę Opatowicką, na której jest park linowy, 
Rzut okiem na Odrę po lewej, 
i po prawej, 
oraz w dół na spienione wody.
Z tym miejscem wiąże się tragiczna opowieść z naszego życia;
wiele lat minęło, może kiedyś o tym opowiem.
Miejsce bajeczne; lasy i urokliwa ścieżka przez przecudną łąkę. 
Wyspa jest terenem zalewowym i to chroni ją przed zabudową,
bo mieć dom na tej łące, a przy niej stadninę koni  - to marzenie niejednego pewnie by tu przygnało. 
Łąką dojechaliśmy do śluzy. Wciąż przechodzi się na stronę lądu takim urokliwym, wąziutkim przejściem.
A na przeprawę czekają kajakarze. 
Jesteśmy wciąż w mieście Wrocławiu. Do zoo, Hali Stulecia - znanych miejsc turystycznych -
 od tego miejsca jest jakieś 5 km. 
W momencie, gdy olbrzymie wrota śluzy drgnęły i zaczęły się otwierać,
pojawił się na nich pasażer na gapę. :)
Poziomy wody się wyrównały, 
pasażer podróżował, 
znudzeni czekaniem kajakowcy drgnęli, 
Pasażer zafascynowany obserwował 
nadpływających
przepływających
ludzi. 
Kajakowcy uwolnieni ze śluzy pomknęli w dal, w stronę Oławy,  
a my znaleźliśmy się w miejscu jak z obrazka!
W rumiankowym raju!


Pole kukurydzy z widokiem na Sky Tower - na dowód, że to wciąż Wrocław!

Wrocław, a jak na zapadłej wsi. 










Co to za kwiatki, drogie ogrodniczki?
I kolejna atrakcja! 
Bociany pomagają w bronowaniu.

Jak ich dużo!



A za nami droga. 


Czyż Wrocław nie jest cudownym miastem? - zapytał ten rowerzysta.
Specjalnie się w tym celu przy nas zatrzymał.
I te bociany! - dodał.
Gdy gorąco przytaknęliśmy, pożegnał się i pojechał dalej. 








Mimo soboty powstaje nowa ścieżka na wale. Będzie jeszcze piękniej. 
I macie szczęście, bo w tym miejscu aparat pokazał, że karta jest full.
Więcej zdjęć zrobić nie mogłam. :)

Podczas tej wycieczki wiele razy umierałam. Z zachwytu! To lubię. :)


PODPIS


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...