Kochani, zdecydowałam się prosić Was o pomoc w sprawach kocich po raz kolejny. Przecież nie raz już pokazaliśmy, że razem możemy wiele. Tym razem uprosiłam Kasię - naszą blogową koleżankę, znaną nam jako Brujita, o pozwolenie na małą akcję na rzecz jej kotów-znajdków.
Kasia odkryła, że w piwnicy jej bloku okociła się kotka. To zła lokalizacja, bo takich, co im to przeszkadza, mieszka tam sporo, a i miejsce okropne po prostu! Kiedy zobaczyłam na zdjęciu kociaki wśród bel nabitych ostrymi gwoździami, myślałam, że umrę ze strachu!
Kasia poświęciła cały dzień, pół nocy i poranek na organizowanie pułapek i odławianie kociej rodziny. Potem umieściła to towarzystwo u siebie na strychu, gdzie zajęła się nimi wspaniale. Kotki znalazły się pod opieką pani weterynarz, zostały odrobaczone, leczone z powodu świerzbu, doglądane, oswajane i wszystko, co najlepsze. Problem w tym, że Kasia powodowana dobrym sercem zrobiła to wbrew rozsądkowi i swoim możliwościom finansowym. Nie przelewa się dziewczynie - mówiąc wprost, choć pracuje, i to ciężko, często wyjeżdżając za pracą za granicę. Teraz jest okres, w którym zleceń mniej, więc jest jeszcze trudniej.
Razem z Kasią szukamy domów maluchom, bo już jest na to czas, kotki są zdrowe i cudowne. Koniecznie trzeba jednak je jeszcze zaszczepić. Mądrzy przyszli opiekunowie bardzo często podają to jako warunek adopcji, i bardzo słusznie, bo takie maluchy podczas stresu związanego z nowym miejscem mogą z łatwością zachorować na którąś z zakaźnych, okropnych kocich chorób. Mogą się też zarazić od innych domowych kotów, nie mówiąc o tym, że można takie świństwo po prostu przynieść do domu na butach. Kociaki są trzy, wartość szczepienia po kosztach (pani wet nie bierze pieniędzy za swoje usługi!) to ok. 100 zł. Gdyby udało się zebrać jeszcze grosik na karmę, a może i na bilet do Wrocławia, gdy trzeba będzie je tu przywieźć (a na to się zanosi), to bałaby prawdziwa bajka... Teraz, gdy nie ma MCO, nie mogę wybrać się do Wałbrzycha, jak to było w przypadku Młodego, również kotka uratowanego przez Kasię.
Jeśli kto może i uważa za słuszne, złoży się po parę złotych, to bardzo dziewczynie pomożemy. Naprawdę parę: może 2, może 5 zł... Nam nie ubędzie, a jej dodamy skrzydeł w tym, co robi. Ja znam Kasię i głową, i wszystkimi kończynami ręczę za tę uczciwą do bólu dziewczynę!
Jeśli ktoś może pomóc, proszę, aby do mnie napisał w wiadomości prywatnej: anka.wroclawianka@op.pl
A to uratowana kocia rodzinka:
Mama |
Plamka |
Pirat |
Sherlock |
PS. Jest pierwsza oferta! Pani zakochała się w kociczce, jednak ma pieski w domu i szuka kociaka po pierwszym szczepieniu. Popieram! Jeśli się zdecyduje, to poprosimy ją o zwrot tych pieniędzy, ale kotki zaszczepić trzeba teraz, kotki muszą jeść... Sami wiecie.
Całą historię można zobaczyć na blogu Kasi: TUTAJ.
Z góry dziękuję. :)
Jeszcze linki do ogłoszeń, które oczywiście polecają się do udostępnienia :)
http://olx.pl/oferta/pirat-szuka-domu-CID103-ID6rQVR.html
http://olx.pl/oferta/sherlok-szuka-swojego-czlowieka-CID103-ID6rS8j.html
http://olx.pl/oferta/malutka-plamka-teskni-za-toba-CID103-ID6rSTj.html#5c1e697097
dobrze, że pomagasz Kasi :) ja już się z nią umówiłam, coś tam się jeszcze dołożę do tych ślicznot :)
OdpowiedzUsuńPodajcie nr konta to i ja sie dorzucę
OdpowiedzUsuńDzięki Karola!
Usuńznam ten ból bardzo dobrze, niestety....
OdpowiedzUsuńEwo, potrzebujesz takiej pomocy?
Usuńna razie nie, uzbierałam trochę kasy. ale kiedy młode kotki podrosną, a jest ich trzy, to sama nie wiem....
Usuńczasem mnie to przerasta.
Piszę maila na wskazany adres z prośbą o podanie numeru konta, ale jest nieprawidłowy
OdpowiedzUsuńanka.wroclawianka@op.pl
UsuńKorespondowałyśmy już, Graszko :)
Jejku, nie wiem co powiedzieć.
Dziękuję.
masz mój @, napisz do mnie, proszę.
UsuńMam jeszcze pacjentów w przychodni
No ja też... Dużo teraz nie mam, ale zawsze coś :). Napisz jakie konto.
OdpowiedzUsuńAnko...
OdpowiedzUsuńZ całych 5 serc... DZIĘKUJEMY...
Jest mi ciut niezręcznie i czuję się zawstydzona ale równocześnie wzruszona ogromnie
Dziękuję za tak ogromne zaufanie i WSZYSTKIM za chęć pomocy..
PRZEPRASZAM, że w chwili obecnej nie mogę odpisać ale podziękuję wszystkim osobiście już po weekendzie
Kasiu, to ja dziękuję, że pomagasz tym okruszkom, rosnącym jak na drożdżach zresztą. :) I pewnie nie tylko ja.
Usuń:***
Jolko, nie tylko Ty. Ja też dziękuję Brujita .
UsuńGrosik poszedł .
:***
Brujita, niepotrzebnie się zawstydzasz, to inni powinni się wstydzić. Mnie zaraz szlag trafia na samą myśl o tych wszystkich mętach i szumowinach. Wiele nie mogę, ale zawszeć to grosik.
OdpowiedzUsuńGrosik poleciał :)))
OdpowiedzUsuńŁadne kotki, pewnie znajdą szybko nowe domy bo 'dobrze im z oczu patrzy' :)
OdpowiedzUsuńSame nie znajdą, choćby im najładniej patrzyło z oczu, stąd te akcje i prośby o pomoc, o udostępnianie, zgłaszanie, ogłaszanie i najzwyczajniej - o kasę. W bezpośrednim działaniu nie zawsze myślimy o tym, co będzie dalej, czy podołamy, choćby finansowo. Ważne, żeby takim osobom pomóc, wesprzeć je i utwierdzić w tym, że nie zostaną same, że jakby co, mogą liczyć na pomoc tych, którzy z kolei bezpośrednio pomóc nie mogą, nie umieją itd. Ważne jest wspólne działanie w sprawie, choćby nam się wydawało, ze co my tam pojedynczo możemy. Ano, możemy.
UsuńPoproszę o nr konta, mój e-mail znasz.
OdpowiedzUsuńGrosik poszedł :)
OdpowiedzUsuń