Co ja Wam będę długo opowiadać! Popatrzeć wystarczy! Niebezpieczeństwo, że kocia mamusia przestanie ze stresu karmić, minęło. Kotecki rosną w oczach, są coraz bardziej poradne i oczu od nich oderwać nie można! Wcale nie jest łatwo zrobić im zdjęcia, bo jak tylko postawię je na ziemi, rozłażą się jak jakieś robacki. Chodzą jeszcze niezdarnie, ostrożnie, nóżki podnoszą śmiesznie do góry, chwieją się, zataczają, co rusz to któraś dziewcynka źle wyważy swój ruch i leży.
Próbują się już bawić, zaczepiają się wzajemnie, gryzą ogon mamusi, wszystko to jednak jest jeszcze nieśmiałe i delikatne, ogromnie niewprawne. Najśmieszniejsze są ich wiecznie zdziwione minki. Oczy jak pięć groszy patrzą z osłupieniem. Jaki ten świat fascynujący, jaki straszny zarazem - zdają się mówić. :)
Dziewoje mają jakieś trzy tygodnie, to jeszcze kocie niemowlacki, więc ich zachowanie jest odpowiednie do wieku. Teraz zaczyna się najcudniejszy etap w ich życiu. Sama słodycz, sam miód! Radości co niemiara!
Ja się w każdym razie cieszę, jakby mi kto w czapkę narobił. :)
Ja się w każdym razie cieszę, jakby mi kto w czapkę narobił. :)
Mamusia opiekuje się nimi wspaniale. Cycuszki ma pełne mleczka, jest troskliwa i kochająca. Do mnie się tuli, pakuje mi się na kolana, wciąż mruczy. Widać, jaka jest wdzięczna. Ma nareszcie pełną miskę i może w spokoju odchować swoje dzieci. Niejedno już przeszła. Kiedy do mnie zawitała, myślałam, że jest znowu w ciąży, tak wielki i twardy miała brzuch. To pewnie był wynik fatalnego jedzenia, jakie musiała zdobywać. Teraz jest już dobrze. Zastanawiałam się, dlaczego z jednej strony wisi jej języczek, a ona nie ma ząbków po tej stronie...
Co to za radość mieć taką spokojną koteczkę, która nie ucieka, nie chowa się, nie skacze po meblach! To bardzo dobra kotka dla kogoś, kto szuka spokojnej i przyjaznej towarzyszki życia.
W przyszłym tygodniu przyjedzie do mnie moja wetka i mamusia będzie zbadana, a cała trójka odrobaczona po raz pierwszy.Dość gadania! Czas oglądania. :)
Jak wiecie, Jola ma przywilej wybrania imienia marmurkowemu cudeńku. Kiedy to zrobi, będziemy nazywać jej Bułeczkowatą siostrę. Może kiciulki znajdą dom razem, imiona muszą jakoś ze sobą grać. Poza tym wybieranie imion to zabawa i wielka przyjemność. :))
Obie są przepiękne! To niesamowite, że ta zwykła szara kotka urodziła takie piękności! Co za parka! Wymarzyć sobie nie można cudniejszej! No sami powiedzcie, czy mój entuzjazm nie jest uzasadniony. :)
Koteczki są puchate jak sówki!
Jak ja się nazywam? |
A ja? :) |
A to kotka Ewy - Frania, też marmurkowa - ta malizna "Joli" wyrośnie na podobną piękność. :)
Jeśli ktoś się zastanawia, to proszę myśleć i pisać do mnie. Za 3 tygodnie kociaczki będą wypieczone na rumiano, tylko chrupać. :)
I jeszcze długi filmik z rana, świeżuteńki, dla fiśniętych kocich mam. Bez obróbki. Jak leci.Już dziś kociny radzą sobie o wiele lepiej. :)
Och, jakie śliczności!!!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jak z tej mamy wyszły takie kolorowe cudaki? :D Zawsze jak patrze na Helę i widzę takie kolorki choćby teraz u Ciebie, to przypomina mi się Twój post o malowaniu kotków przez Pana Boga. :D Świetne to było!
OdpowiedzUsuńKocica ma piękne, mądre spojrzenie, a te niezdary w tej niezdarności są przesłodkie i wzruszające. :)) Chyba się starzeję. :D :)))
Nieważne "że", ważne "JAK" się starzejesz! Stajesz się jeszcze bardziej uważna i wrażliwa. Ten typ tak ma. :)
UsuńW sumie racja :)))
UsuńSłodziaki, choć ze mnie bardziej psiara. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuż można chwalić:))? jakie nieporadne, puchate, pstrokate, słodkie kuleczki-bułeczki!!!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMożna, można, w końcu człek musi, bo inaczej się udusi! :)
Usuńna wszelki wypadek tak chwaliłam na pół gwizdka ;) poza tym brak słów dla tych słodkości!!
UsuńRozpłynęłam się na ich widok, tych bzydali, małych śliczności ;))
OdpowiedzUsuńTe łapecki, delikatne pazurki jeszcze, puchate ogonki, wielkie łebki ....... a miałam nie zaglądać do komputera przed południem ;)))
Cudne:):):) Nie mogę sie napatrzeć:):):) Mama mojej Loleczki jest cała czarna - Lolka trójkolorowa, a reszta rodzństwa każde w innym kolorze - chłopczyk był na przykład szary jak sadza :):):) Pozdrawiam ze słonecznego Zakopanego :) Agnieszka z Lublina
OdpowiedzUsuńSzary jak sadza pobudza moją wyobraźnię. :)
UsuńAaaaa!!! Boskie są! Nic tylko tarmosić, przytulać i chrupać :D a mamusia przecudna. Drobinka straszna. Ależ jej się trafiło, że znalazła się u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńA jak radzi sobie król Kayron?
OdpowiedzUsuńKról nie zaszczyca swoją osobą strychu gdzie przebywa kocia rodzinka :) Poza tym ma się zaskakująco dobrze (czyli spokojnie). :))))
UsuńZwykła szara kotka???
OdpowiedzUsuńPrzecież to niezwykła i piękna tygrysica z cudownymi oczami!:)
Maluchy są niesamowicie słodkie w tej swojej nieporadności:D
Mam wrażenie, że JolkowaM dziewczynka jest nieco bardziej przestraszona,
a oczka Bułeczkowatej bardziej smutaskowate.
Słodziaki malutkie, prześliczne!:)))
No tak, przepraszam! Niezwykła tygrysica! :)
UsuńObydwa maleństwa śliczne, szylkretka to moje marzenie od zawsze, ale jakoś tak się poukładało, że po moim domu i ogrodzie buszują cztery czarne koty i owczarkopodobny piesio Rufus. No i mieszkam nad morzem, więc chyba trochę za daleko, aby maleństwo przygarnąć. A tak w ogóle to pozdrawiam, bo czytam od zawsze, a dopieo teraz debiutuję wpisem. No, nie mogłam się oprzeć tym pięknotom :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę debiut? Witam serdecznie! :))
UsuńRufus... to jak mój Rufi! Mówisz na niego Rufi? A z tym morzem to nie bądź taką pesymistką, już jeden kot nad morze pojechał i ma się świetnie :))
A mnie się wydaje, że już się kiedyś Tiya_Anka odezwała... :)
UsuńGłowy nie daję uciąć, że nie, ale ja bardziej czytająca niż pisząca :) Coś mi majaczy. że może jednak odezwałam się przy wyborze imienia dla koteczek o jabłkowych imionach. Ale to było tak dawno, że wydaje mi się, że wcale :) Na Rufusa mówimy Rufi, Rufcio, a gdy nas wkurzy.... Burek :)
Usuń...jakie cudaki cudaczne, jakie rozbrykane, ehh aż chce się patrzeć... :))
OdpowiedzUsuńMałe są zawsze słodkie są cudowne.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńZabawne pulpeciki :) To jest taki czas, jest sama przyjemność ,nie ma strat ,jak podrosna przybędzie to drugie ;)
OdpowiedzUsuńPan Bucek sobie poszalał ,był w niezmiernie figlarnym humorze machając pędzlem ,tu pacnął tam pacnął ,a efekt mu wyszedł znakomity :)))
Widzę, że też pamiętasz tamten post? :)
UsuńKto by nie pamiętał! :)
UsuńCieszę się :)
UsuńPatrzę i patrzę z zachwytem cudaczki cudności. :)
OdpowiedzUsuńPrzytulając swoje 5 kilo szczęścia, za każdym razem myślę o ludziach którzy z własnej nieprzymuszonej woli, tej wielkiej czystości spojrzenia, szczerości i ciepła, sobie sami odmawiają. To przecież samo zdrowie, uśmiech poranny i wieczorny, serdeczność i wielka przyjaźń. Dar.
Dobrego dnia dziś :)
Elu, masz rację - stawiasz kolację! :))
UsuńI ja nie rozumiem takich ludzi. Przecież to skarb, dar - jak napisałaś. :)
U mnie w ogródku sąsiadów maluszki w skarpetkach.... Jeden z białymi szelkami (bo nie wiem jak to nazwać). Wszystkie kiciusie są dekoracyjne, każdy na swój sposób. Ach... te Twoje cudeńka...
OdpowiedzUsuńPiękne są te kocinki, śliczne, żałuję tylko, że mój monż nie chce się "złamać" jak mąż Pantery. Od dawna namawiam go na drugiego kotka, ale jest nieugięty. Cały czas nad nim pracuję i czeka mnie jeszcze dużo pracy, ale nic to, nie poddam się.:))))
OdpowiedzUsuńEwo, wytrwałości! Oni pękają z czasem, he he . Zobacz Panterowskiego :)
UsuńPolecam pomoc Orki, ona czyni cuda nalewkami. :)))
UsuńPomysł może i dobry, ale Mój sam robi nalewki i do tego bardzo pyszne. Muszę szukać innego sposobu. :))
UsuńTo marmurkowe maleństwo próbowało się chyba myć pod koniec filmu? Coś pięknego. Mamusia ślicznooka, a maleństwo z buziulkiem jakby umazanym pięknie nosi zadarty ogonek.
OdpowiedzUsuńTo zdziwienie w oczkach jest niesamowite, szczególnie u Bułeczkowatej; jakby ciągle mówiła (po kociemu oczywiście): "Ojejku, jejku!"
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie musisz się tłumaczyć z entuzjazmu, Gosiu. :) Cudaki są fantastyczne, a mama wspaniała. A jakie ma oczy! Ta zieleń - jak u naszego Bazylka. :)
OdpowiedzUsuńFrania Ewy bardzo ładna. Taka z niej dama ze skromnie spuszczonym wzrokiem... :) Ech, koty są cudowne!
Zastanawiam się, czy tkanina, która leży w kartonie, nie jest czasem dosyć śliska, że te prztymucle się tak chwieją. Chociaż mają jeszcze do tego prawo i bez śliskiego podłoża. Bujaczki i kiwaczki. :)
To jest po prostu stara bawełniana poszewka na kołdrę. Myślisz, że śliska? One jeszcze są bardzo nieporadne, ale z każdą chwilą radzą sobie lepiej. Właśnie dumam jakby im tu zrobić kojec z którego nie wylezą... :)
UsuńHe, he, musi mieć wysokie i śliskie ściany. ;)
UsuńMożliwe, że ta poszewka jest OK, ale jak oglądałam filmik, to zauważyłam, że tej "mojej" się rozjeżdżają nóżęta. Bardzo możliwe, że to jej nieporadność, bo np. po chwili tą samą trasą zasuwa Bułka 2 i się nie rozjeżdża. Jakieś 13 sekund po drugiej minucie. :)
cudne te ich oczęta! ja jestem nieco przewrażliwiona, bo moje trzy maluchy niestety mają koci katar. a weterynarz na wsi taki sam jak ludzie. nic mi nie dał, powiedział, że wszystkie wiejskie koty to mają. ale sie wkurzyłam.
OdpowiedzUsuńpotrzebny antybiotyk a ja mam tylko krople do oczu...ech...
Ewa, a inny weterynarz? Nie masz możliwości zmiany? Co za kretyn, ale znam to. U mnie wiejski wet psów i kotów nawet nie dotyka. Inseminator, nie weterynarz.
UsuńMoże kropelki z antybiotykiem wystarczą? Krop im oczka koniecznie bo potem to się babrze i babrze...
Usuńweterynarz jest jeden, szlag by to. tylko bydło, reszta się nie liczy. kropelek z antybiotykiem nie mam, bez recepty nikt mi nie sprzeda. mam krople dla alergików....
UsuńEwo, nawet przemywanie wacikiem zmoczonym w herbacie troszkę pomaga, a przynajmniej rozkleja kotkom oczka. To oczywiście prymitywny i doraźny sposób, ale nie zaszkodzi.
UsuńA o takim weterynarzu to szkoda gadać. Przykre, że jesteś na takiego zdana...
tak właśnie robię. na zmianę woda i herbatą.
UsuńEwo, napisz mi adres. Coś na to poradzimy. Krople dla alergików się nie nadają.
UsuńKrople z antybiotykiem wysłałam dziś - priorytet , polecony. Mam nadzieję że będą jak najszybciej ...
UsuńA ja godzinę temu wrzuciłam do skrzynki receptę na krople z antybiotykiem... :))
UsuńA ja wysłałam dziś po 13-ej. Pisałam Ewie że mam , zdobyłam i że zaraz wyślę , ale chyba działałyśmy w jednym czasie ;)
UsuńTo ciekawe co pierwsze dotrze ;))
Będzie mogła dać kropelki osobie która adoptuje jednego z nich :-)
Ja wysłałam Dicortineff ,a Ty jakie masz na recepcie ?
Zdaje się Tobradex, ale już nie jestem pewna...
Usuńdziękuję wam dziewczyny jak niewiemco! jesteście wspaniałe! no to koty, szykujcie się. krople od ciotek nadchodzą!
UsuńTeż dobre :-)
UsuńNo to będzie się działo ;))
Ewo, na drugi raz nie czekaj tyle! Mów, a coś się poradzi. :)
UsuńCo ja mam powiedzieć, skoro jestem zatkana z zachwytu? Obejrzałam dwa razy, a dzień jeszcze młody. A Mój aż zawył...
OdpowiedzUsuńTfu! Średnio ładne są, bez przesady:)
Hana, to marmurkowe mnie dziś glyzło w palusek! Co za rozkosz! Szał normalnie :))
UsuńSiostrzyczka Czajniczka?
UsuńO to to, dobrze kombinujesz, Hana, dobrze...
UsuńJa bym nawet powiedziała, że syjamska siostrzyczka. No bo po kim ma to gryzienie w palusek, no po kim ?
UsuńAle jakie to lozkosne, te malutkie ząbecki...
UsuńOj, Hana, to się skończy zakoceniem domu! Ty wciąż u mnie. :) Odważna kobieta z Ciebie :)
UsuńEkhm, ja też coraz to zaglądam... Kocięta są cudowne. I takie...synchroniczne. Czy da się je rozdzielić? Hm.
UsuńMówiłam rano, że dzień jeszcze młody?
UsuńA ja tam tylko napiszę,że Panterowej"monż"to na piechotę do Częstochowy powinien iść w podziękowaniu,że te maluchy pokazały się po Bułce a nie przed...:)))
OdpowiedzUsuńO, to, to!
UsuńTo raczej ja powinnam do tej Czestochowy, ze mam taka Orke za kolezanke.
UsuńOreczko, to tylko dzieki Tobie odtajal. :)))
Wszystkie są cudne i szara kotka też, bo ja uwielbiam żbicze koty...
OdpowiedzUsuńZa 3 tygodnie, to one będą miały 6 tygodni.... To o wiele za wcześnie by je oddzielać od mamy i od siebie nawzajem. Gosiu, na pewno o tym wiesz, ale... 12 tygodni to jest dopiero minimalny wiek na to, by kotek opuścił mamę... A 10 to minimum, o ile pójdą razem.
OdpowiedzUsuńKocia mama jest prześliczna :) - już miałam wcześniej napisać, że bardzo mi się podoba :D
A widzisz! Jeszcze nie miałam aż takich maluchów i palnęłam głupotę. Zorientuję się jeszcze jak robią dziewczyny w fundacji. Nie wiem czy za 7 tygodni będę w stanie się z nimi rozstać... Zrobie oczywiście tak, żeby było jak najlepiej.
UsuńKocia mama jest naprawdę świetna. Mam nadzieję, że znajdę jej domek...
Na pewno :)!!
UsuńAle fajne pędraki :-)))
OdpowiedzUsuńJakie słodkości :) Dobrze, że zdrowe i ładnie rosną! Trzeba robić masę! :D
OdpowiedzUsuńWspaniała rodzinka kocia! Maluchy (tfu) cudaczki rosssssskoszn:) , a ich mamusia bardzo mnie rozczula.
OdpowiedzUsuńMarzeniem byłoby gdyby ktoś cała rodzinkę pokochał i zabrał pod swój dach.
Ale się obśmiałam, normalnie mój Mraś karmi cycem małe kotki! ;))))) Tylko co on robi u Wrocławianki??? ;))) Od razu Wam mówię, że najwspanialszym z tych kociaków jest Mama, ja bym Mrasia (mimo jego felerności...) za skarby nie oddała, jest najkochańszy z całej mojej czwórki :)
OdpowiedzUsuńI oby znalazła się osoba tak myśląca, bo to kotka bezproblemowa, idealnie przyjacielska. :)
UsuńTeż się uśmiałam z tego Twojego uśmiania :)
Oj :) Jak zaczęłam czytać, to od razu chciałam krzyczeć, żebyś filmik wstawiła. A tu suprajs JEST :) Gosiu, Mamusia jest cudna, i też jakby żółtawym muśnięta, więc maluchy nie mogły nie być piękne ! Jestem rozpłynięta, jak na nie patrzę. Malutkie kotecki mają takie robrajające pascydełka, że można naprawdę oszaleć :)
OdpowiedzUsuńMoja Frania też jest piękna. Najpiękniejsza :) Ona tak lubi w kwiatkach leżeć. Skrzynek na zimę nie zdejmuję, tylko zaściełam agrowłókniną, i kocykiem i Frania ma promenadkę również na zimę :)
Kocia mama to wypisz wymaluj Tośka , kotka syna a koleżanka Lakiego ....cudne oczy i wielgachne wąsy ...
OdpowiedzUsuńTa mala Pyza jest rozkoszna , jakby nos wlasnie ze sloika z miodem wyjela. A ta ciemna to jak Szarada nie moge jej rozgryzc....
OdpowiedzUsuńOj, bedzie ciezko, ale poki co ciesz sie tymi wlasnie chwilami.
Wszystkie ślicne, wszyskie do schrupania, Mamie łagodnośc wyziera z mordki.
OdpowiedzUsuńZobaczysz, znajdą domki raz dwa:)))
Och.. Ach.. Ojej... Jejku..
OdpowiedzUsuńCuda...
Ależ słodziaki, moja kotka zerka z zazdrością, co ja tu tak oglądam cała w zachwytach ;) Pozdrawiam Monika :)
OdpowiedzUsuńDo schrupania już teraz są!
OdpowiedzUsuń