W grudniu po południu się miało urodziny. Oczywiście bez znaczenia które. Co innego prezenty - te są pełne znaczeń! Jeden mnie szczególnie... znokautował. Rzecz jasna pozytywnie.
Kot?
Czy pies?
Muszę tu oświadczyć, że, owszem, węszyłam niespodziankę, gdyż kilka miesięcy wcześniej, po tym jak znalazłam zgubiony wibrys któregoś z naszych kotków, Igor poprosił, żebym mu odkładała kolejne takie znaleziska.
Mmm, co to?!
Pachnie moją psą...
Kilka dni przed wiadomym dniem dziecię grzebało z pół godziny w szkatule z moją biżuterią (czytaj: pasmanterią), po czym zapytało, czy może wziąć dwa zielone guziorki. Zgodziłam się i wtedy już nabrałam absolutnej pewności, że coś się szykuje i że synuś chyba nawet nie przegapi właściwej daty. W przeddzień pogmerał w guzikach raz jeszcze i poprosił o inne, bo "tamte są za duże". Następnie sam z siebie, niezachęcany co najmniej dwunastokrotnym powtórzeniem, jak to się przeważnie zdarza przy wszelkich prośbach i zleceniach domowych, wyczesał Lesię, pozyskując większość potrzebnego materiału.
Jak to było? Veni coś tam, coś tam...
Aaa! Psybyłem,
zobapsyłem,
i nie oddam!
O północy, co wiem już z późniejszej relacji samego zainteresowanego, podrzucił był dzieło na posłanie. Ja już wówczas głęboko spałam, bo odpadłam jakoś tak, ekhm, niespodzianie i niepoprawnie - nad książką. Właśnie! Macie jakiś patent, żeby nie zasypiać wieczorem, czytając? Nie mówię o ekstremalnych sposobach w rodzaju niewygodnego przycupnięcia na twardym taborecie albo o trzymaniu stóp w wiadrze z lodem, tylko o jakichś bardziej humanitarnych. No co ja zrobię, że najbardziej lubię czytać w swoim ciepłym kąciku na materacyku, co sprzyja niemal natychmiastowemu podsypianiu?
Szczęśliwie, gdy jakoś tak po czwartej obudziłam się i zerwałam zaniepokojona podejrzanymi kocimi odgłosami (ale to już zupełnie inna historia), nie nadepnęłam na kartkę, odbierając jej cały niewątpliwy urok. Mało tego, wyrwana ze snu, odkryłam ją dopiero po powrocie z krótkiego zwiadowczego rekonesansu po chałupie! W tamtej chwili zaczęłam się nawet nerwowo i podejrzliwie rozglądać za sprawcą desantu. :)
Ogólnie byłam pod wrażeniem. A jak Majtek zachwycił się kartką! Ledwo mu wydarłam, zanim oskubał (dla odmiany) kota. Teraz kartka jest już bezpieczna, bo umieszczona poza zasięgiem wielbiciela dredów ukochanej Lesi.
Szczęśliwie, gdy jakoś tak po czwartej obudziłam się i zerwałam zaniepokojona podejrzanymi kocimi odgłosami (ale to już zupełnie inna historia), nie nadepnęłam na kartkę, odbierając jej cały niewątpliwy urok. Mało tego, wyrwana ze snu, odkryłam ją dopiero po powrocie z krótkiego zwiadowczego rekonesansu po chałupie! W tamtej chwili zaczęłam się nawet nerwowo i podejrzliwie rozglądać za sprawcą desantu. :)
Ogólnie byłam pod wrażeniem. A jak Majtek zachwycił się kartką! Ledwo mu wydarłam, zanim oskubał (dla odmiany) kota. Teraz kartka jest już bezpieczna, bo umieszczona poza zasięgiem wielbiciela dredów ukochanej Lesi.
Jak one się kochają!
To co, jakiś tutorial, gdyby jednak ktoś nie załapał? Uprzejmie służę.
Potrzebne będą: kot, pies (zamiennie - owca, koza, świnka morska - byle długowłose), kłaki wyczesane z wcześniej wymienionego, kolorowy brystol, naturalne wibrysy (pozyskane w drodze znalezienia, nie zaś wydarte kotu siłą!), dwa guziki, dobry klej.
Sposób wykonania: wykroić żądany rozmiar kartki, uważnie przyjrzeć się kotu, wziąwszy zarazem miarę z rzeczonego, naszkicować modela, posmarować go klejem (ino aby szkic, nie modela!), przysypać klej kłakami, w adekwatnym miejscu wcisnąć w nie guziki, ciut niżej wetknąć wąsiki, gotowe! :)
Dziękuję za uwagę. Miłego dnia! I pamiętajcie, że dziś już czwartek, a nie, jak mogłoby się wydawać, wtorek. :)
To pisałam ja, JolkaM Północna.
Nooo to Igor miał pomysła:)Dostałaś KotazPsa.Pomysłowa i pracowita kartka:)))
OdpowiedzUsuńWłaśnie, w takich przedsięwzięciach przede wszystkim liczy się pomysł. Tym mnie bardzo rozbawił. Wcześniej też dostawałam od niego jakieś wzruszające robótki, np. wyhaftowanego na kanwie kotka albo krótką dedykację - to ostatnie haftem krzyżykowym. :)
UsuńNo ja juz z Kiry zadnego kota nie wykonam! :)))
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona pomyslowoscia prezentu i jego wykonaniem. Co za kreatywnosc! Chyba bym sie na Twoim miejscu do lez wzruszyla.
Ja traktuje ksiazki jako znakomity srodek nasenny. Jesli chce rzetelnie poczytac, to na twardym stolku z nogami wiadomo gdzie. Bo kiedy leze... ach, szkoda gadac!
Acha, i spoznione oczywiscie, niemniej najserdeczniejsze! ♥
UsuńAniu, gdybyś kiedyś zapragnęła ulepić sobie kotka (Miećkę?) z pieska, to rzeczywiście nawet nie próbuj tej sztuczki z Kirunią; daj znać - Lesia ma tego kłaczorstwa pod dostatkiem, chętnie się podzielimy. ;)
UsuńŻyczenia przyjmuję, ale z takimi poradami w sprawie niezasypiania nad książką to się, kurna, wypchaj. :P
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Dawno temu mielismy takiego prawie-pudla. Trzy razy do roku byl strzyzony i regularnie szczotkowany. Szkoda, ze mama nie zbierala jego siersci, bylaby fajne wyroby na drutach. Zyl ponad 16 lat, wiec nazbieralo sie tego na kilogramy. :)
UsuńKartka cudna !!! Musisz ja oprawic w ramki i powiesic na widoku .Tez kiedys podobna dostalam . To byla kocioowca tyle , ze bez wibrysow . Wasiki byly z ze sztywnej wloczki . Sztywnej bo pokrytej jakims niewidzialnym klejem.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o ksiazki to mam podobnie jak Ty . Po latach cwiczen jednakowoz budze sie po ok. godzinie i wtedy moge.... czytac , czytac i czytac ...
Podrap Lesna za uszkiem .
O, wiesz, to i mnie się tak czasem zdarza, że jak zasnę i się w dobrym momencie obudzę, to też mi się udaje czasem mocno zaczytać. Ale to musi być TEN moment. :)
UsuńLesia oddrapuje. ;)
Ten kot produkcji Igora jest zachwycający. Świetnie oddał sylwetkę kota. I ta niezwykła technika....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agnieszka z Żyrardowa
Dziękuję, Agnieszko, bardzo nam miło - bo chyba mogę też napisać to w imieniu Igora. :)
UsuńIgor to artysta ,pomysł wspaniały wykonanie jeszcze lepsze .Urodzinowo wszystkiego najzdrowszego i szczęśliwego.Całuski od M. Krystyna
OdpowiedzUsuńOjeju, Pani Krysiu! Dziękuję! :) Dopiero po M. Panią rozpoznałam.
UsuńŚciskam Panią i odcałowuję M. Pogłaski dla Kluseczki i Benia. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Naprawdę super pomysł i bardzo udatnie wykony. Podziwiam. :) Dobrego Roku i spełnienia życzeń w Nowym.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Elu, wzajemnie, dobra kobieto, dobrego roku. :)
UsuńŚwietna kartka! Kot bardzo realistyczny, "jak prawdziwy" - jak to się mawia. A że ja karteczkowa jestem, to od razu wyczułam bratnią duszę, oraz osobę pomysłową i dowcipną - kot z psiej sierści! Super! Gratulacje, Igorze! I pozdrawiam Was wszystkich, Jolu, ludzi i zwierzynę :):):)
OdpowiedzUsuńDziękujemy, kochana Ninko, odzdrawiamy i życzymy dobrego (w tym poetycko) roku. :)
UsuńCudo, panie, cudo!!! :))))) I jaki ogn dłuuuugi :D
OdpowiedzUsuńSyn spisał się na medal, nie ma co! ;)
A z okazji urodzin minionych, życzę Ci Jolu kochana, wszystkiego co dobre i co budzi uśmiech na twarzy. :) :* ♥
Ogon mnie zachwycił szczególnie - taki niekończący się. :D
UsuńDziękuję, Alutko.
Kot piękny :-) niewątpliwy talent drzemie w twoim synu, co potwierdza moją tezę że dzieci w towarzystwie zwierząt rozwijają się wszechstronnie :-D urodzinowe uściski :-*
OdpowiedzUsuńDo towarzystwa zwierząt dodałabym jeszcze trochę książek i bardzo umiarkowaną ilość fabrycznych zabawek w dzieciństwie. Igor od zawsze potrafił zabawić się świetnie przy pomocy sznurków, patyków, najprostszych klocków i innych... odpadów. :)
UsuńPozdrówka, Ewo. Buzi dla Ofelki. :)
Kot fantastyczny! Widać po nim że urwis! Szacun dla Igora
OdpowiedzUsuńElla-5
O to to! Ten błysk w zielonym oku i wiatr... we włosach! ;)
UsuńKreatywność, to inteligencja, która potrafi się bawić - gratulacje dla Igora :)
OdpowiedzUsuńPrezent z tych, co się pamięta latami, z łezką pod powieką
i uśmiechem...
Wszystko jest cudne, pomysł na prezent, pomysł na pozyskanie materiału, no i przede wszystkim wykonanie!
Zdjęcie Lesi czuwającej przy rozanielonym Majtku wymiata!
Jolu, a Tobie urodzinowo życzę wiele wzruszeń, uśmiechów i radości ♥♥♥
Dziękuję, kochana Alu!
UsuńTen prezent mnie bardzo wzruszył, rozbawił i mimo że przeczuwałam, co się święci, zaskoczył.
A jeśli chodzi o Majtka i Lesię, to między nimi naprawdę jest jakaś chemia. Kiedy np. Majtek zaczepia Śliwkę i się z nią zapasuje, to Lesia biegnie do nich jak policjantka, i kogo próbuje "podgryzać"? Śliwkę, mimo że to Majtek zaczął bójkę. Majtek zdecydowanie ma względy u Lesi.
Uściski siarczyste! :)
Alu bardzo mi się podoba twoja definicja kreatywności ,ciekawa jestem czy uda mi się ją zapamietać ,muszę sobie zapisać :))))
UsuńPiękny i wzruszający kotopies czy też piesokot. Brawa dla Igora, a dla Ciebie - Jolu- urodzinowe serdeczności :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
UsuńBuziaki, Aniu. I pogłaski. :)
Jola kapitalna kartka ,w Wiktorze widze duży potencjał ,warto mu zorganizowac jakieś warsztaty o które prosił jak byliście u mnie :)) Postaram sie coś wymysleć , jak nawiedzicie Wroclaw to zapraszam :)) Te wąsy to mi wyglądają jednak na autentyczne kocie :))) Ja zbieram zgubione przez Myka wąsiki , juz mi sie kilka uzbierało :)))
OdpowiedzUsuńJak zwykle tekst fajnie napisany :)))
Dzięki, Mary! Na warsztaty bardzo chętnie do Ciebie wlecimy (niech już nam to pendolino podłączą do Wrocka, kurczę!). :)
UsuńWąsy są jak najbardziej autentyczne - trochę ich tam mało, ale znaleźliśmy ze dwa nowe i są już doczepione, tylko zdjęcia robiłam jeszcze przed ich dodaniem.
Ciekawe, co w Twoich zdolnych łapkach powstanie z wąsów Mykowych. :)
Uściski! I jak zwykle ukłony dla Twojej Mamy. :)
Wąsików jest jeszcze mało ,więc czekają cierpliwie na natchnienie ,ale najprawdopodobniej jakiś agatowy kot dostanie je w prezencie od Myka :)))
UsuńDziekuję za pozdrowienia dla mamy :))) Mama niestety nie wszystko pamieta ,dzisiaj nie poznała sąsiadki ,której dosyć dawno nie widziała .
Ech , ale ze mnie gapa . Jola z okazji urodzin ,niech Ci się wiedzie w domu i zagrodzie i satysfakcującej pracy :)))
UsuńSuper niespodzianka - ile serca w nią Dziecię włożyło (i kłaków;))
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia!;D
Noo, ile kłaków! :D Ale Lecha ma ich pod dostatkiem, a i serce Igora niemałe. :)
UsuńDobrego roku, Miśko, i dużo zdrowia!
:*
UsuńDo sposobu wykonania zapomniałaś dopisać: talent. Kartka jest prześliczna. Bądź szczęśliwa i zdrowa Jolu.
OdpowiedzUsuńJoanna Katowice
Dziękuję, Joanno. :) Fakt, jakiś talencik w synku drzemie, niestety ostatnio rozwija przeważnie ten do siedzenia przy kompie. :] Ale to znak czasu, nie da się od tego uciec...
UsuńPozdrawiam bardzo ciepło Ciebie i pogłaskuję koteczki. Trzymam kciuki, żeby szybko wróciły do formy.
♥♥♥
Fantastyczne!
OdpowiedzUsuńuśmiech nie schodzi mi z twarzy!
No i serdecznie życzenia!!!
Dziękuję, Dosiu.
UsuńZdjęcia nie są zbyt rewelacyjne - w rzeczywistości ten kot wygląda naprawdę świetnie. :) Udał się synusiowi.
Pozdrówka! :)
Niesamowita ta kartka :)) Twórczego masz syna, Jolu :)
OdpowiedzUsuńHm, na to wygląda - tyle osób to dziś napisało... Chyba mu o tym nie powiem, żeby się nie popysznił. ;)
UsuńSam sobie przeczyta ;)
UsuńNajlepsze życzenia, Jolu na urodziny :)))
ależ to dziecko (przepraszam, młodzieniec) jest zdolny, pomysłowy i w ogóle fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, żeby mu ta, no... woda sodowa nie ten teges. :)
UsuńTak to jest jak się po południu zagląda do Gosianki. Mogę tylko wtórować wszystkim zachwytom nad kreatywnością, uzdolnieniami Igora i urodą kartki oraz przyłączyć się do spóźnionych życzeń urodzinowych.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego życzę i niech to będzie rok spełnionych marzeń i świetnych pomysłów.
Ale że co, dopiero wstałaś? :D
UsuńDziękuję, Ewo, i odżyczam - niech Ci nowy rok upływa w zdrowiu, w spokoju i po myśli. :)
:*
A to Ci dopiero !!! Orzesz TY żeby tak biednego kota straszyć ;-)))
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten karteczkowy kot, nietuzinkowy pomysł na karteczkę .
serdecznie pozdrawiam
:) I my pozdrawiamy!
UsuńIgor chylę czoła! Jesteś niesamowicie kreatywny i zdolny! Jolko przecież on musiał od dawna nad takim prezentem myśleć - zbierał materiały! Aż sama się nad tym psokotem rozpływam :))
OdpowiedzUsuńI wszystkiego urodzinowego JolkoM! Nie chcesz w prezencie żywego kotka? ;)))))
No tak, Oleno, kombinował od dawna. To też jest fajne, że zadał sobie trochę trudu, no i wymyślił takiego kudłacza, i te zielone oczy! :)
UsuńA co, chcesz oddać któregoś swojego rezydenta? Czyżby aż tak rozrabiały? :)
Nie, rezydenci mimo swoich wad mają u mnie dożywocie (ich albo moje). Są członkami rodziny i to na pełnych prawach :D
UsuńOdłowiłam wczoraj na opuszczonych działkach 5-cio miesięczną buraskę. Hoteluje się u mojej wetki, dziś nawet włączyła swój traktorek (brzmi jak diesel;)). Nie reflektuje ktoś?
Trud trudem ale Igor wiele miesięcy wcześniej już myślał o TWOICH urodzinach. Weź mi znajdź drugiego takiego faceta! ;))
Oleno, rób zdjęcie, będziemy ogłaszać!
UsuńJoluś piękny ten kotopies :)! Ja też zasypiam z książką w łóżku :D.
OdpowiedzUsuńMoże to jakaś epidemia jest, to zasypianie? ;)
UsuńWspaniały kocurek albo kocurka , maści na pewno kociej ....Ja też zbieram wibrysy ale wkładam do książek o kotach ...Gratuluję synusia...pozdrawiam..
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję, Alu, za miłe słowa!
UsuńPS. Te wibrysy w książkach to jako zakładki? ;)
Z mojego psa nie można kudłów odzyskać przez czesanie, chyba, że poproszę przy wiosennym strzyżeniu. Wtedy mogę nawet poduszkę nimi wypchać, tyle tego. Bo yorki, choć kudłate ( mój szczególnie) to sierści nie zmieniają:))) Nie poradzę Ci, jak nie zasypiać, zasypiam wszędzie i o każdej porze. Z nogami w wiadrze nie próbowałam, ale na pedicurze, zawsze śpię:)))
OdpowiedzUsuńCzyli na pedicure nie zabierasz ze sobą książki, tylko wygodny jasiek? :D
Usuńteraz już nic kupiłam zestaw i sama robię :)
UsuńMojego komentarza z podziwem dla Igora też nie może tu zabraknąć. Fajny pomysł. Synek wie co lubi mama, a to jest bezcenne. Jeszcze bardziej to, że jednak żywego ci nie przyniósł, bo pewnie wie, że byś chciała, ale nie powinnaś - jak my wszyscy. :)
OdpowiedzUsuńJolu, dziękuję ci bardzo za fajny blogowy dzień. :*****
Co tak mało tych gwiazdek? Tylko pięć?! Pff!
UsuńJolu kochana, toś Ty szczelec grudniowy, czy już koziorożec ? Dopytywam, bo ja szczelec grudniowy :) Zatem najlepszego wszystkiego ♥ Kartka od synka piękna, i bardzo pomysłowa. Rośnie z niego fajny, empatyczny facet ! Sposób na czytanie mam taki, że jak już odpływam, po ok 20 minutach czytania, to w ostatniej chwili odpływu włącza mi się dyspozycja : WYŁĄCZ śWIATŁO ! I tak to z powodu narkolepsji czytelniczej staram się przynajmniej choć trochę dbać o stan finansów. A poza tym bez światła w oczy zdecydowanie się śpi lepiej :)
OdpowiedzUsuńEwo, Szczelec jezdem, a jakże. Najostatniejszy dzień, choć nieliczne horoskopy umieszczają mnie już w Koziowym Rożcu. Ale ja osobiście jakoś tak bardziej ku Szczelcu się przykłaniam. :)
UsuńSposób Twój rewelacja - też staram się wdrażać, i nawet czasem mi się to udaje. ;)
Uprzejmie dziękujemy za miłe słowa, Ewuniu droga. :)
Ale fajny prezent:):) Chyba Igor dobrze wie co lubisz i z jakiego prezentu bedziesz zadowolona:):) Dolaczam sie do wszystkich urodzin zyczen, ktore tu juz dzisiaj zostaly napisane:):) Ja tez uwielbiam czytac wieczorami w lozku, ale na szczescie nie zasypiam, bo cytanie to jest to co lubie robic najbardziej:):):)
OdpowiedzUsuńniesamowite! co za prezent :)
OdpowiedzUsuńNajsamprzod - seta i sledz! spoznione, niemniej jednak GORACE!
OdpowiedzUsuńDziecko - zdolniacha, nie ma co mowic, pomysl swietny, material znany i kochany, wykonanie - bez zarzutu. Tylko zazdraszczac. Dobre dziecko masz, Jola!
Patentu nie mam, raczej patent na bezsennosc - wziac dobra, naprawde dobra ksiazke do reki w lozku....tylko wlasnie lezec wygodnie trzeba. To moze kontrastowo wziac instrukcje obslugi pieca i czytac...murowane, ze sie nie zasnie.
...a dla mnie to ani kot, ani pies tylko mysza, he he he. Pomysł przedni i pomysłowy. Co do sposobu nie zasypiania wieczorem przy książce, to nie znam żadnej metody gdyż przy książce lepiej się usypia a przy dziennikach ustaw to już w ogóle...
OdpowiedzUsuńcmok, cmok urodzinowy:-). Pomysł i wykonanie superowe-ma chłopak talent:-).
OdpowiedzUsuńI paten na niezasypianie-nie bądź zmęczona :-))))