Ten tekst dam na początku i na końcu posta. Spotykamy się o 20.00 i robimy wg zaleceń. Mam nadzieję, że to dobra pora, że będzie nas dużo.
Wersja B – jeżeli Kayron bardziej przywiązany jest do domu:
należy przygotować zdjęcia Kayrona, a także wejścia do ogrodu, ścieżki, drzwi do domu, a także ulubionych miejsc wewnątrz domu (legowisko, ukochany parapet itd.)
1. Niech wszyscy biorący w tym udział przyjrzą się dokładnie zdjęciom Kayrona i postarają się zapamiętać jego „twarz”.
2. Usiądźcie wygodnie, w spokoju, obydwoma stopami dotykając podłoża; ręce połóżcie swobodnie na kolanach. Zamknijcie oczy, wykonajcie kilka równych oddechów.
3. Wyobraźcie sobie pasmo energii/światła/ciepła/miłości (co kto woli) płynące od Was w kierunku Kota. Zobaczcie, jak ta energia otula Kayrona i Was.
4. Spróbujcie przesłać Kayronowi zawartą w obrazach informację o czekających w domu ludziach, pełnej misce, cieple, ukochanym legowisku, zabawie, z możliwie najlepszym wizerunkiem ludzi i domu. Skupcie się na wizerunku pełnej miseczki, spokoju, ciepła, bezpiecznego miejsca do spania.
Potem prześlijcie mu obraz drogi do domu, obszaru tuż za furtką, furtki, ścieżki do domu, drzwi do domu. Poprowadźcie w myślach Kayrona do domu... Wyobraźcie sobie, jak Kayron przechodzi przez furtkę i ścieżką idzie pod drzwi domu, one się otwierają, a on wchodzi i znajduje się w błogim cieple, spokoju, bezpieczny; jak podchodzi do miseczki i je swój posiłek.
5. Powoli i spokojnie odłączcie się od kota i domu, zostawiając ich razem w kuli energii/światła. Pozostańcie przez chwilę w tej samej pozycji, nie otwierając oczu.
Najświeższe zdjęcia Kayronka:
Ulubione miejsce na tarasie. |
Ulubione miejsce do spania. |
Ulubione miejsce na blacie w kuchni. |
Miejsce jedzenia, z dala od innych kotów, które jedzą na podłodze. W tle widać blok, gdzie z drugiej strony go widziano rankiem po zaginięciu. |
Ta furtka była uchylona, niech tędy wróci... |
Tą dróżką... |
Tu też lubi siedzieć i denerwować swoim spokojem psy. |
Na trawniku lubi leżeć. |
Ulubione miejsce do spania w krzaczkach w ogrodzie. |
Tam, gdzie ten różowy kolor, tam go widział pan z okna naprzeciwko tego miejsca. |
To kochana buzia naszego Księcia. |
1. Niech wszyscy biorący w tym udział przyjrzą się dokładnie zdjęciom Kayrona i postarają się zapamiętać jego „twarz”.
2. Usiądźcie wygodnie, w spokoju, obydwoma stopami dotykając podłoża; ręce połóżcie swobodnie na kolanach. Zamknijcie oczy, wykonajcie kilka równych oddechów.
3. Wyobraźcie sobie pasmo energii/światła/ciepła/miłości (co kto woli) płynące od Was w kierunku Kota. Zobaczcie, jak ta energia otula Kayrona i Was.
4. Spróbujcie przesłać Kayronowi zawartą w obrazach informację o czekających w domu ludziach, pełnej misce, cieple, ukochanym legowisku, zabawie, z możliwie najlepszym wizerunkiem ludzi i domu. Skupcie się na wizerunku pełnej miseczki, spokoju, ciepła, bezpiecznego miejsca do spania.
Potem prześlijcie mu obraz drogi do domu, obszaru tuż za furtką, furtki, ścieżki do domu, drzwi do domu. Poprowadźcie w myślach Kayrona do domu... Wyobraźcie sobie, jak Kayron przechodzi przez furtkę i ścieżką idzie pod drzwi domu, one się otwierają, a on wchodzi i znajduje się w błogim cieple, spokoju, bezpieczny; jak podchodzi do miseczki i je swój posiłek.
5. Powoli i spokojnie odłączcie się od kota i domu, zostawiając ich razem w kuli energii/światła. Pozostańcie przez chwilę w tej samej pozycji, nie otwierając oczu.
Godzina 20:00. Zobaczymy, co z tego wyniknie...
Nie wierzę w takie rzeczy zazwyczaj, ale teraz nawet duszę diabłu mogę sprzedać. Niech bierze!
Tymi drzwiami... Domek czeka na ciebie, koteczku. |
Nowe wieści. 21:30.
Wróciłam ze zwiadu. Wrzucałam kolejne ulotki, no i miałam dwa telefony z wiadomościami. Dzisiaj o 6:20 sąsiadkę po przekątnej, też z szeregówki, jakieś 400 m ode mnie, obudziło szczekanie psa. Wyleciała z domu i zobaczyła, jak wielki kot cały nastroszony stoi naprzeciwko psa - haskiego. Pies miał zadrapanie na nosie! Kot uciekł na drzewo i siedział tam z pół godziny. Potem zniknął...
Przed siódmą rano widziano go przy śmietniku, kolejne 400 m dalej od tego poprzedniego miejsca, ale znowu jakby w promieniu 400 metrów ode mnie. Muszę zrobić mapę.
Czekamy na posiłki z Poznania i ruszamy na łowy. Wygląda na to, że nie jest zamknięty, tylko grasuje po osiedlu. Nie do pojęcia dla mnie. :(((
Zebrane do kupy informacje od dzwoniących.
Zebrane do kupy informacje od dzwoniących.
(usunęłam mapę)
Przesadziłam z tymi 400 metrami. To są o wiele mniejsze odległości. Między czerwoną a zieloną strzałką jest ok. 120 metrów...
czerwona strzałka - dom
zielona strzałka - widziano go tu w poranek po zaginięciu 12.08 o godzinie 6:15
fioletowa strzałka - widziano go 13.08 (dzisiaj) ok. 6:20
różowa strzałka - widziano go 13.08 (dzisiaj) ok. 7:00
żółta strzałka - widziano go 13.08 (dzisiaj) ok. 17:00 - od razu pan zadzwonił, ale nie znaleźliśmy go...
No to do 20,a teraz pędzę z Owczarką na spacer.Będzie dobrze!:)
OdpowiedzUsuńGodzina 19 u mnie. Czyli juz niedługo. Będę. Mozesz na mnie liczyć.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała przeczytać, że Kayron się znalazł. Jestem na urlopie, ale wciąż sprawdzam czy nie ma nowych dobrych wiadomości. Udostępniłam, wierzę, że już niedługo będziesz mogła wykręcić mu jedną reką ogon za to włóczęgostwo, a drugą mocno przytulić. Znajdzie się !
OdpowiedzUsuńbędę, chociaż mam niedobór wyobraźni, ale spróbuję!
OdpowiedzUsuńbędę o 20 i o 21, znajdzie się.
OdpowiedzUsuńBede, trzeba wierzyc.A z L
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze drzwi do domu, niech trafi....
OdpowiedzUsuńbedę....
OdpowiedzUsuńJa też....
OdpowiedzUsuńspróbuję
OdpowiedzUsuńNaturalnie, ze bede!
OdpowiedzUsuńO 20.00 będę z Wami!!! Mam nadzieję, że to pomoże!
OdpowiedzUsuńZwierzęta są Tajemnicą.
OdpowiedzUsuńMoże więc Kayron jakoś to poczuje.
:*
Ja tez bede :*
OdpowiedzUsuńGosiu, o ile dobrze zrozumiałam, w sąsiedztwie jest kot podobny do Kayrona, który chadza sobie luzem, a różni się tym, że ma białe łapki. kiedy przekazywałam tę informację znajomym, zwrócili mi uwagę, że dobrze by było dopisać na facebooku, że Kayron nie ma białych łapek. jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, ograniczy ilość błędnych telefonów.
OdpowiedzUsuńJuż dopisuję.
Usuńbędę, gosiu.
OdpowiedzUsuńewa z mazur
Wiem co to znaczy, jak kot zaginie.. Mi już pare zaginęło :(, niektóre wracają po tygodniu, dwóch, a nawet miesiącu.. Jestem całym sercem z Kayronem!! Na pewno wroci! Musi!!!!
OdpowiedzUsuńJa też będę, chociaż jestem teraz daleko od Wrocka Marysia
OdpowiedzUsuńJuz za chwileczkę... Jeszcze 4 minuty...
OdpowiedzUsuńjestem
OdpowiedzUsuńSą 34 osoby. Jeszcze 2 minuty...
OdpowiedzUsuńGosiu mam podobne podejście do tych spraw jak Ty... ale na pewno nic mnie to nie kosztuje a w tym wypadku mocno wierzę, że pomoże! A jest to jedyne możliwe działanie na odległość, Kayronku pokażę Ci drogę do domu!
OdpowiedzUsuńdziałam....
OdpowiedzUsuńjestem z Wami
OdpowiedzUsuńJestem
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam, kochani. Teraz idę go poszukać.
OdpowiedzUsuńWracajcie szybko...
UsuńTo nie było trudne... A zaraz potem zrobiłam to samo dla Tigusia... Niech obaj wrócą do domu...
OdpowiedzUsuńI o kochanym Tigusiu musimy pamiętać!
UsuńZrobione.Wracaj kotku bo wariujemy wszyscy z niepokoju..,A z L
OdpowiedzUsuńJestem z Wami i ja...
OdpowiedzUsuńAlu:***
UsuńAlu kochana, gdzie Ty się podziewasz... Tęsknimy za Tobą. A ja przechowuję jeszcze kilka pierniczków. :)
UsuńBardzo mocno Cię przytulam.
Gosiu, Jola - dziękuję.:)
UsuńZajrzyj czasem, Alu, odezwij się do nas. Mnie często przychodzisz na myśl z tego swojego daleka... Że też ten Rzeszów na takim końcu świata!
UsuńJolu, bywam u Was każdego dnia.Masz rację, wracam powoli ze swojego daleka...
UsuńUściski dla Was obu.:))
Najważniejsze, że wracasz, i że zaglądasz do nas. Możesz się nie odzywać, siedzieć cicho, ale bądź z nami. :)
UsuńGosiu, bardzo sie staralam, bo moja energia miala spory dystans do pokonania. Mysle, mam nadzieje, ze dotarla.
OdpowiedzUsuńTeraz juz czekam na dobre wiesci.
Byłam i wyobrażałam sobie wszystko co trzeba było.
OdpowiedzUsuńJestem i czekam Gosiu...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pomogło; zajęło mi to około pięciu minut, mam nadzieję, że nie za krótko. nie mam dużego doświadczenia w wizualizowaniu, szczególnie wspólnym.
OdpowiedzUsuńNinka.
Prowadzilam Kajtusia jak moglam.Niech sie stanie!! - Dorota.
OdpowiedzUsuńZrobione !
OdpowiedzUsuńAniu... Gosiu... napisałam teraz krótkiego mailika... przeczytaj
OdpowiedzUsuńTak dla pewności - dwa razy.
OdpowiedzUsuńK3
Trzymamy kciuki za powrót Księcia.
OdpowiedzUsuńJacek i Bożena.
próbuję, gosiu, coraz lepiejto wszystko widze
OdpowiedzUsuńewa z mazur
siedziałam w pracy za biurkiem, w ciszy i skupieniu i autentycznie widziałam Twoją ścieżkę i furtkę i Kayronka idącego do domu i to miejsce na tarasie które lubi. Dalej je widzę i widzę go jak tam siedzi...
OdpowiedzUsuńJeju, ilu tu się zebrało kochanych ludzi...
OdpowiedzUsuńTo było wykańczające 15 minut, ale było warto. Kayron się odnajdzie.
OdpowiedzUsuńSpóźniłam się , ale nie wiedziałam ...:( Ale będę myśleć i wyobrażać sobie że wraca !
OdpowiedzUsuńWeterynarz mi przerwał... ale w fazie, gdy kotek był już w domu.
OdpowiedzUsuń:***
gosia, czy za tymi blokami, bliżej lub dalej są jakieś wykopy, rozkopy, wyburzenia, zapadłości terenu? coś się buduje, albo rozwala? są jakieś dziury?
OdpowiedzUsuńewa z mazur
Nie, nie ma. Zaraz dopiszę czego się jeszcze dowiedziałam.
UsuńNiech wróci do domu!!!!
OdpowiedzUsuńByłam myślami i w modlitwie - po mojemu, ale wierzę, że pomoże!!!
OdpowiedzUsuńJa również się przyłączyłem :) Oczywiście o czasie.
OdpowiedzUsuńKajtus sie znajdzie wiem to. Wiesz przeciez, ze Kajtula to moja milosc na odleglosc, dlatego tez jest u nas Henry. Nawet nie musialam duzo patrzec na zdjecia, zeby widziec jego kochane pyszczydlo...
OdpowiedzUsuńMam przeczucie, ze ktos go trzyma w domu czekajac na nagrode, ale jest zdrowy i caly. My tutaj wszyscy bardzo trzymamy kciuki za was!!!
Byliśmy o 20-stej z Wami. Marta i Maciek
OdpowiedzUsuńJestem z Wami... całą swoją wewnętrzną siłą...
OdpowiedzUsuńZa powrot kotów do domu!
OdpowiedzUsuńJestem. Maleńki wracaj do domu.
OdpowiedzUsuńByłam, jeszcze tu wracam i patrzę na jego urodziwą mordkę i opowiedziałam znajomym, niech też się wysilą.
OdpowiedzUsuńWracaj Książę
Wrocławianka z Grunwaldzkiej też nie może myśleć o niczym innym jak o szczęśliwym powrocie kotka .Pada deszcz może Kajtkowi obrzydnie już zwiedzanie okolicy .Zaglądam tu co chwilę z nadzieją na dobre wiadomości .Jestem całym sercem z Tobą .Pozdrawiam Ewa z 5 kotami
OdpowiedzUsuńWłaśnie: pada, boje się, że jeszcze bardziej się zaszyje. Co za głuptas! :(((((
Usuńjestem i patrzę na tę mordeczkę księciunia. wiem, czuję to, że troche się boi. cierpliwości mały. odważysz się.
OdpowiedzUsuńewa z mazur
Kayronku, znajdź bezpieczną drogę do domu!
OdpowiedzUsuńJesteście wspaniali!!! A ja byłam poza domem i zwyczajnie się spóźniłam, bo nie wiedziałam :(... Ale wierzę, że się uda! Myślami i tak jestem przy Was, zrobię wizualizację później przed snem....
OdpowiedzUsuńAbi, jutro powtórzymy. Jeśli się nie znajdzie do jutra do 20:00. :((
UsuńZnajdzie się :)!
UsuńGosia, ja obrazów nie umiem czarować, ale myśli serdeczne i słowa przez kilka minut mu przesyłałam, może usłyszał?? za to moja Ewa mi napisała: "Pierwszy raz to robilam, przeszkadzał mi jakiś murek betonowy ok pół metra wysoki i krzaki. Nie moglam zobaczyc Księcia, dopiero za tym murkiem zobaczylam go i zaczelam prowadzic do domu, ale on szedł bardzo niechętnie.Nie widzialam go na wprost tylko byl z mojej prawej strony, szedl jakos bokiem, jakbym patrzyla na niego tylko prawym okiem. dopiero na schodkach domu przyspieszyl. w domu zajrzal do swojej miseczki i polożyl się na dywanie obok Rufiego. Wyszłam, zamknęłam drzwi za sobą, zamknęlam furtke i zobaczylam Ksiecia na tarasie. Trwalo to 7 minut i bylo jak oglądany film, ktorego nie znam i nie mam wplywu na jego bieg. ..... " - Gosia, masz gdzieś tam taki murek może??
OdpowiedzUsuńSporo tu takich murków, ale najbliższy w moim ogrodzie przy garażu. Idę zobaczyć.
Usuńpodobnie i ja widziałam. trudno to nazwać równym murkiem, ale jakieś trudne przeszkody...
Usuńewa z mazur
Nie ma :( Będę patrzeć na murki...
UsuńMa rację Jola. Ile tu kochanych ludzi się zebrało!
OdpowiedzUsuńGosiu ,byłam z Wami i tak jak napisałaś: zaprowadziłam Kajtusia do domku i zostawiłam go spokojnie ,pochylonego nad miseczką, na parapecie. Kayronku -znasz już drogę ,nie bój się ,wróć.. JustynaK
OdpowiedzUsuńGosia, a czy bierzesz pod uwagę, że on nie chce wrócić?
OdpowiedzUsuńJak jest tam na osiedlu, ktoś dokarmia koty?
Nic o tym nie wiem. na działkach jest jeden kocur dokarmiany przez panią.
UsuńNa osiedlu były dwa dzikie koty, ale zostały otrute :(
Myślisz, ze to jest możliwe, że on nie chce wrócić?
UsuńCzyli, że nie ma co jeść... Więc są większe szanse, że wróci...
UsuńTak jak kass poniżej... Znam (z literatury, ale za to z mądrej) przypadki, że koty odchodzą bo tak wybierają... Jednak, jeśli Kayron nie będzie miał jedzenie i bezpiecznego schronienia to albo wróci, albo pójdzie dalej... Oby to pierwsze.
UsuńAniu ja tez byłam i wciąż jestem z Wami, jeno komputer mi siada i nie mogłam wcześniej zaznaczyć swojej obecności... na pewno wróci, wierze w to. Jestem z Wami!!!!!!
OdpowiedzUsuńTez myslałam o tym czy on nie czuje zagrożenia z powodu wciąż nowych kociaków jakie przygarniasz... wiem że tak może byc bo moja przyjaciółka miała taką sytuacje domu...:(
UsuńOpowiedz coś więcej...
UsuńKoty mojej znajomej (a ma ich 5) od czasu kiedy zaczęły pojawiać się inne koty (odławiane z okolicy, potem szukamy domów) stały się chyba zazdrosne, jeden z kotów po prostu sobie poszedł... wszyscy myśleli że wieczorem wróci - jak to zwykle bywało, a tu kot przepadł. Znaleźliśmy go kilka ulic dalej po tygodniu poszukiwań, i byliśmy zdziwieni że mimo tego, że poznał swoją panią, żałośnie miauczał, nie bardzo chciał do nas podejść, w końcu jakimś cudem udało się go złapać i zanieść do domu... nasz weterynarz stwierdził że to rodzaj buntu:(
UsuńMyślę, że to jest nadinterpretacja tego zdarzenia,tzn. że z poczucia zagrożenia oddalil się z domu, czy też na "złość niech mnie szukają". Kayron wykorzystał uchyloną furtkę i wyszedł. Może pogonił za innym kotem, który mu wszedł na jego teren???
UsuńA ja myślę że tak mogło być...
UsuńNaprawdę trudno mi w to uwierzyć, mimo, że faktycznie Kayron ciężko znosi tymczasy (dlatego je izoluję jak najdłużej się da od reszty domu)...
UsuńZnasz Kayrona najlepiej...
UsuńJednak wzięłabym i ten wariant pod uwagę i na jedno poszukiwanie wysłała tylko Poznańskiego?... Jeżeli się obraził to najprawdopodobniej na Ciebie.
Dopóki nie ma Poznańskiego idę na obchód tego obszaru...
UsuńPowodzenia!!!
UsuńZgadzam się, że to nadinterpretacja, że kot się obraził i sobie poszedł. Jackson Galaxy, wybitny znawca kociej natury twierdzi, że przypisujemy kotom ludzkie cechy zupełnie bezpodstawnie. Wytłuszczonym drukiem napisał w książce- Trzymaj się z dala od kociego mózgu.
UsuńGosiu, mam ogromną nadzieję, że Kayron się znajdzie. Inaczej być nie może. Jutro rano znów tu będę.
Joanna
Joanna, jeszcze jedna nasza zawieruszona duszyczka...
UsuńUściski, Joasiu.
Jolu, dziękuję. Jestem i byłam, ale... To nie czas, teraz tylko Kayron. Do "zobaczenia" dziś o 20.00.
UsuńWyobrażam sobie co Gosia przeżywa. Mój kot zniknął tylko na 20 minut, a ja- palaczka /fuj/ przeleciałam 6 pięter w górę i w dół dwa razy. Nawet nie wiem czy miałam zadyszkę.
Joanna
Oj, Joanno, miałam nadzieję, że wrócisz do tego wpisu i przeczytasz, że tu się o nikim nie zapomina. :)
Usuń:**
I ja"doprowadziłam"Kayrona do miseczki na parapecie:)
OdpowiedzUsuńSkoro grasuje jak dziki kocur to żyje a to jest najwazniejsze!***
OdpowiedzUsuńWłaśnie!
Usuń400 metrów dokoła to straszliwie duży obszar, mnóstwo kryjówek, akcja z ulotkami jak widać daje rezultat, kciuki mocne nadal!
OdpowiedzUsuńZaraz zrobię mapę.
UsuńGosianko w takim razie patrz też w górę, na drzewa, może siedzi wysoko, na jakiejś gałęzi????
OdpowiedzUsuńJasne, będę patrzeć i patrzę.
UsuńKurcze, szkoda, że ta pani nie zadzwoniła do Ciebie o tej 6 rano... :(
OdpowiedzUsuńTylko czy to na pewno był Kajtek, czy nie ten drugi, sąsiedzki z białymi łapkami?
UsuńNa pewno nie miał białych łapek.
UsuńNo to git! Tylko niech się aż tak nie stawia piesom, i niech zachowa spokój - jak na stanowisku za swoim płotem. A najlepiej to niech już tam wraca.
UsuńJestem, wizualizowałam i mam nadzieję, że uda się Go odnaleść w promieniu bliższym jak 400 metrów.
OdpowiedzUsuńStanowczo nie mam wyczucia odległości. To wszystko dzieje się w odległości 100-150 metrów od domu...
UsuńNo, to już lepiej, bo się trochę przejęłam, że to bardzo daleko...
UsuńWłaśnie przeczytałam (wysłałam Ci Gosiu maila z książką) w "Jak rozmawiać z kotem":
OdpowiedzUsuń"Jeżeli kot udzielił pomocnych informacji i wiemy, w jakim rejonie
przebywa, bliski mu człowiek może wyznaczyć drogę do domu kroplami
swojego moczu. Koty mają doskonale rozwinięty zmysł węchu i potrafią
wyczuć zapach „swojego" człowieka ze znacznej odległości. Zapach jest
szczególnie ważny, ponieważ działa też uspokajająco i dodaje kotu otuchy,
dzięki czemu może skuteczniej wykorzystać podstawowe instynkty
w odszukiwaniu drogi do domu. Czasem jednak kot bywa zbyt zniechęcony,
by wracać. Wtedy zostaje na swoim nowym terytorium i tam zakłada
dom."
Pamiętaj o tym, może to głupio brzmi, ale kto wie, czy nie zadziała...? Jeśli nie będzie deszczu, może i ty wyznacz mu w taki nietypowy sposób drogę do domu... Najtrudniej ustalić skąd zacząć, żeby za dużo nie zostawić śladu, by w kółko nie chodził...
Nic nie jest głupie w tym wypadku... Dzięki.
UsuńNo to może idąc tym tropem zabrać ze sobą Amisię na smyczy? Może ją poczuje i wyjdzie?
UsuńMały Kot nigdy nie wychodził na Urwisa... ;/... Widział go pewnie, ale miał to gdzieś...;)
UsuńNo właśnie, myślimy w swych podpowiedziach po ludzku, a to przecież jest kot!! Chodzi własnymi ścieżkami.........Amisia może na niego nie zadziałać....
UsuńAbigail, mogłabyś powiedzieć co to za książka, tytuł i autor ?
UsuńJak rozmawiać z kotem, Sonya Fitzpatrick - mogę przesłać Ci pdf-, jeśli mi prześlesz swój e-mil (abigail090@gmail.com)
UsuńGosiu, nasłuchujcie też gdzie ptaki krzyk podnoszą, będą się czuć zagrożone jego obecnością! mojego uciekiniera sroka namierzyła i tak na niego krzyczała, że sąsiadka wyjrzała sprawdzić, dlaczego tak wrzeszczy
OdpowiedzUsuńAlbo tam gdzie słychać wrzaski bijących się kotów. Pewno po okolicy, szczególnie nocą krążą jakieś bezdomne i wychodzące koty, często wtedy dochodzi do pojedynków. Sama w nocy słyszę wrzaski kotów, które się pewno biją.
UsuńI jeszcze mi przyszło do głowy, żeby rozwiesić ogłoszenie w okolicznych gabinetach weterynaryjnych. Może, jeśli ktoś go znalazł, albo znajdzie będzie chciał aby obejrzał go weterynarz???
UsuńNa logikę, jak zawęziłaś terytorium to rańcem okolo szóstej ten teren dobrze by obsadzić ludźmi. A Abi pomyśl wyżej jest ciekawy..
OdpowiedzUsuńA gdy szukacie nocą, może warto wziąć laserek czerwony i trochę poświecić? A nuż się Kayron złapie...
OdpowiedzUsuńWysłałam Ci maila z odpowiedzią znajomej astrolog. Najważniejsze z niej, że jest bezpieczny... Są też wskazówki gdzie szukać.
OdpowiedzUsuńOj,nie było mnie o tej porze w domu i nie wiedziałam o wizualizacji, ale cały dzien mysle ,opowiadam o Kayronku, na swój sposób naprowadzam go na ściezkę do domu.
OdpowiedzUsuńTrop jest,to najważniejsze, żyje,i jakoś sobie radzi,po tym co opisałaś mam wrażenie,że szuka drogi do domu, To przebywanie wśród domków (fioletowa strzałka) to jakby znak,ze próbuje dotrzeć,ale mylą mu się drogi.
Czekam na dobre wieści.Niech nasze myśli doprowadzą Was do koteczka, lub niech on sam odnajdzie drogę do swojego domu!
Koleżnka wpadła tez na pomysł,że może zawiadomic ekostraż,czy fundację zajmującą sie kotkami,moze udałoby się przy ich pomocy wraz z systemem pulapek na koty zaczaic się na Kayrona.
OdpowiedzUsuńCzytm wszystkie komentarze....mimo moich dwoch kotek, moje doswiadczenie jest male, ale zawsze czytalam,slyszalam, ze koty wracaja... mam ogromna nadzieje, ze tak bedzie...caly czas zagladam i czekam.Agnieszka z Lublina
OdpowiedzUsuńKrąży w okolicy, wróci, wreszcie zatęskni za kochanymi ludźmi i nawet tymi niekochanymi tymczasami, mówię Wam!
OdpowiedzUsuńZ mapy wynika, że jest coraz bliżej domu.........
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucie, że jest coraz bliżej domu. Strzałki na to wskazują.
OdpowiedzUsuńA moze wlasnie dlatego, ze nigdy wczesniej nie wychodzil, nagle zapragnal poznac swiat za ogrodzeniem i spodobalo mu sie, ze moze sobie polazic? W takim przypadku glod powinien go sprowadzic z powrotem. Dobrze, ze jest widywany, to znaczy, ze nic mu nie jest i wszystko traktuje jako zajmujaca wycieczke krajoznawcza. Oby mu sie nie spodobalo!
OdpowiedzUsuńChyba mi ulżyło, jak zobaczyłam te strzałki. Jak są sygnały, ze jest widziany, to oznacza, że nikt go nie zabrał i nie przetrzymuje.
OdpowiedzUsuńNie znam charakteru i osobowości Kayronka, ale nie pasuje mi do MC wersja, ze źle mu było w domu i poszedł w świat.....
Myślę tak jak Pantera.Zawita o jakiejś porze do ogródka,przeciągnie grzbiet jak na trzecim zdjęciu i powie:teraz,jako bardziej obeznany w świecie"za płotem" ja tu rządzę!:)
OdpowiedzUsuńNiech się stanie!
Tak, Orko i żeby to już było jutrzejszego ranka....
OdpowiedzUsuńZajrzę z rana......
Dobranoc.
Dziękuję wszystkim. Czytam wszystkie rady, ale nie odpowiadam, bo nie mam czasu. Wybaczcie. Będę stosować wiele tych wskazówek.
OdpowiedzUsuńTeraz zmienili nas młodzi: Poznański, Wrocławski i Kasia. My idziemy spać, by wstać przed świtem. Dobranoc.
Jeju, żebyście już nie musieli się zrywać o świcie, chyba że na powitanie Kajtusia...
Usuń:****
Gosieńko mam nadzieję, że Kayron wróci już dzisiaj do domku jeśli nie to z chęcią przyjadę w piątek z samego rana i pomogę szukać...
OdpowiedzUsuńWieści o zaginięciu posłałam do wszystkich wrocławskich znajomych z prośbą o rozpowszechnienie...
UsuńNie mogę przestać o Was myśleć
to ja też idę spać, mam nadzieję, że jutro w pracy przeczytam o tym że wrócił, bo wróci przecież :-)
OdpowiedzUsuńJakby trzeba było pomóc szukać, to daj proszę znać, do soboty wieczora jestem we Wrocławiu. Z mojej strony wysyłałam informację do wszystkich znajomych z Wrocławia i swoich studentów. Oby się szybciutko znalazł.
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję. Jest nas już dość. :((
UsuńNie mogę spać. Szukacie a ja czuwam.
OdpowiedzUsuńEwo:***
Usuńa mnie wczoraj wcielo trzy komentarze....jasne, ze wzielam udzial w wizulaizacji, ale wyszlo mi dziwnie i to chyba teraz juz nie ma zadnego znaczenia, bo kotek sie rusza i byl widziany, ale mialam migawke, w ktorej byla brama - nie jak Twoja i nie jak brama d bloku tylko kuta zelazna brama obok jakiegos budynku, jakby koniec niewielkiego bloku, ale brama nie u sciany bloku a w wizji jakby na 1. planie. i wszystko zniknelo w cwierc sekundy. dziwne to bylo bardzo, bo ja sie na czym innym przeciez koncentrowalam (ja go doprowadzalam do parapetu w kuchni, czyli do jego jadalni. tak samo o 9tej, ale juz bez tej bramy. Dobrze, ze sa dzieci i wiecej Was jest do szukania. Poza tym powiedzialam tej mojej kolezance, ktora jest Twoja bardzo daleka sasiadka jakby - zeby patrzyla czy w ogrodach, przy smietnikach, z ludzmi nie ma tak chharakterystycznie wygladajacego kotka; nie mowie, ze sam polecial taki kawal, ale mogl go ktos zabrac...
OdpowiedzUsuńA nocne poszukiwania nic nie przyniosły ? Miałam nadzieję, że rano przeczytam iż Kajtek śpi na domowym dywaniku :((
OdpowiedzUsuńMartwię się tak bardzo ....
Podczas wczorajszej wizualizacji zrobiło mi się gorąco i byłam zlana potem. Miałam wrażenie, że Kajtuś jest zdezorientowany i oporny. Ciężko było go ruszyć z miejsca i prowadzić. Wyraźnie lżej było przy schodach, jakby dopiero wtedy sobie przypomniał...
OdpowiedzUsuńK3