MCO wrócił dziś ze swojej rowerowej wyprawy. W domu czekał obiadek: zupa pieczarkowa z makaronem (wyszła rewelacyjnie), ziemniaczki, fasolka szparagowa i przepyszne jajko sadzone (jajko od Olgi). To obiad marzenie, gdy wraca się ze Szkocji (Iwona, wybacz).
Jednak było to czekanie nieistotne wobec najważniejszej czekającej: Fikuni!
Mój mąż po raz pierwszy spotkał się z naszą nową domowniczką.
Pewnie umieracie z ciekawości, jak to było, co powiedział, no i w ogóle opowiadaj, opowiadaj, kobieto! :)
Weszliśmy do domu razem, Fikunia jak zwykle grzecznie czekała, widzieliśmy przez szklaną szybkę drzwi od wiatrołapu, że merda ogonkiem. Bardzo się ucieszyła na mój widok, wiła się jak fryga w swojej radości, z uśmiechniętym pyszczkiem i wesołymi oczkami, MójCiOn położył się na dywanie i zaczął ją przekupować przygotowanymi przeze mnie frykasami. Sunia najpierw niepewnie, ale potem z coraz większą ciekawością i odważniej brała je z jego ręki, wąchała go, ale i... warczała momentami. :)
Jednak jest dobrze! Każda chwila to ich coraz lepszy kontakt. :) Byliśmy razem na spacerku i pańcio mógł podziwiać postępy Fikuni w chodzeniu na smyczy, a jest co podziwiać! Niunia pojmuje w lot, o co chodzi. Jestem z niej bardzo dumna, tym bardziej że dziś z trzy razy siurnęła w ogródku. Pierwsze siusiu podczas spaceru odtrąbimy chyba uroczyście podczas jakiegoś specjalnego apelu czy coś... Hmm, czekam na propozycje. :)
To ja już pojadłam, i teraz niech ten pan idzie stąd, dobrze? |
Ech, jakie ciężkie jest życie psa... Dom pełen ludzi. Co tu się dzieje?! |
No i co on mówi, ten MCO, po zobaczeniu Fiśki na żywo. Przemilczę jakieś nonsensowne sugestie, jakoby miała za małą głowę w stosunku do tułowia, bo to przecież chyba zaburzenia wzroku po locie samolotem, i szybko miną! Głowa Fisiuni w stosunku do zgrabnego ciałka ma proporcje idealne, i tyle! Zresztą, jak mówi Dama, wzorzec rasy Fiki tego właśnie wymaga. I basta!
Poza tym już mówi rozsądnie, że:
- czuje, że to jest JEGO pies, innymi słowy, przyjmuje ją jak córkę (hre,hre, hre),
- kręci go proces zaprzyjaźniania i wie, że będą mieli z tego wiele radości,- Fika objawiła mu się jako cichy i spokojny piesek, zrównoważony i mający wiele świetnych cech, np. wesołość, mądrość i umiejętność zajęcia się sobą.
:)
To, że Fikunia wskoczyła mi na kolanka i słodko zasnęła, wydało mu się normalne i słodkie. Po to w końcu ma się małego psa - tak powiedział. :)
I po co było się denerwować? Niepotrzebnie, wiem, że niepotrzebnie, ale cóż. Tak już mam. :)
1.08.2015 10:00. Nowe zdjęcia. Fikunia towarzyszy mi w łóżeczkowym lenistwie. Oczywiście byłyśmy już w ogrodzie (siusiu, kupa), potem na spacerku, a teraz po szaleństwach piernatowych z podgryzaniem, kokoszeniem się i wzdychaniem Tulipanna zasnęła u mego boku. :)
Pan może już miziać bez problemów. :) |
Dziś dwa razy siusiu na trawce na spacerku, kilka razy w ogródku, no i dwa razy na matę, w tym raz w momencie gdy poszłam sprawdzić czy jest nasikane. :)