Żadnych sensownych wieści. Wczoraj zadzwonił pan, że ktoś widuje kota za pizzerią. Pojechałam tam, ale to podobno zwykły burasek, którego dokarmia załoga.
Dziś sprawdziłam trzy telefony. Pierwszy, że widziano takiego kota w domu z wróżby (dom na podwyższeniu na północnym wschodzie itp), tam, gdzie już sprawdzaliśmy. Niestety. Mieszka tam lekko puchaty kot, ale czarno-biały. Pani z domu wie o naszej zgubie, pamięta, myśli o nas.
Drugi poinformował mnie, że na ulicy XY w okienku na strychu pewnego domu widać kota, który bardzo chce wyjść. Niestety (to teraz dość często używane przeze mnie słowo) to również czarno-biały kot mający panią, zadbany i wychodzący - pewnie wg niego za rzadko, dlatego lubi sobie poskrabać w szybę.
Trzeci adres dotyczył Niekaja (trzeba mu znaleźć inne imię, bo ciężko jest być nie-kimś...). Ktoś widział takiego kota u starszych państwa i tu podał mi dokładny adres - niedaleko. Niestety (!!) oni nigdy nie mieli kota. Mają psa.
Było też trochę zgłoszeń, że Niekaj to Kayron. Straszne zamieszanie się zrobiło z tymi zaginionymi i znalezionymi kotami, które są tak podobne!
Cenię sobie te wszystkie telefony, jestem wdzięczna, bo oznaczają czujność ludzi, a najgorsza jest cisza.
Czy tylko mnie się wydaje, że minęło już dużo więcej niż 18 dni?
Dziś czarujemy, wizualizujemy powrót Księcia Kayrona, ale również poświęćmy chwilę na połączenie się mentalne z naszą Anią - Panterą w szpitalu.
Anka, zdrowiej i wracaj!
Kayronku, biegusiem do domku!
Na FB dostałam wiadomość od pani Katarzyny:
Kocisko przepiękne! Głowa do góry. Maine coony to wbrew pozorom mądrale. Nasz odnalazł się po dwóch i pół miesiącach. Kiedy inni mainecoonowcy opowiadali mi historie o wędrówkach tych olbrzymów, nie chciałam wierzyć. Proszę nie tracić nadziei.
Nasze kocisko zaginęło 400 km od domu, w miejscu, do którego jeździliśmy raz w roku, teren otwarty, las. Dostałam informację, że się pokazuje i pojechałam polować na wystraszone, trochę zdziczałe zwierzę. Wprawdzie z 12 kg przywiozłam 4,5, co wiązało się z kolosalnymi kłopotami z wątrobą, długim i kosztownym leczeniem, ale się udało! Trzymam kciuki i pozdrawiam.
jestem,hanka
OdpowiedzUsuńpodziwiam Cie,bo to,ze jestem fanka,zadna nowosc,
Wiadomość z FB podnosi na duchu. Ale, co ja gadam- ducha nie tracimy. Za chwilę czary.
OdpowiedzUsuńJoanna
jestem, myślę, trzymam kciuki Gosiu. Koty nie rozpływają się w nicości, więc Kayron musi gdzieś być i się znajdzie! wierzę w to.
OdpowiedzUsuńGosiu, Twój czas mierzony tęsknotą i niepokojem o Kajtka ma inny wymiar, choć szczerze mówiąc to i mnie się wydaje, że minęły tygodnie...
OdpowiedzUsuńNo to czarujemy i trzymamy kciuki za Anię. Niech wszystko dobrze się skończy...:)
Jestem i wierze ze sie znajdzie;*
OdpowiedzUsuńNo to czarujemy...
OdpowiedzUsuńa, jeszcze jedno. Najważniejsze, że ludzie dzwonią i wiedzą. Niestety ludzie nie rozpoznają kotów, nie odróżniają ich, więc musisz się liczyć, że będziesz trafiała na nie Kayrona. Ale najważniejsze, że jest odzew!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się mocno!
jestem... i wysyłam tyle dobrych myśli ile mam... i w stronę Panterki i w strone Kajtusia... niech to się wszystko rozwiązuje....
OdpowiedzUsuńi ja
OdpowiedzUsuńjestem
OdpowiedzUsuńdołączam się myślami, Marta S.
OdpowiedzUsuńDobry wieczór.
OdpowiedzUsuńGosiu, nie chcę myśleć ile to już dni minęło, bo to o wszystkie te dni za długo, od razu pchają się natrętne myśli co jest,co robi, jak się czuje. A może ktoś go przytulił i hołubi w domu. Ktoś kto nie ma internetu, nie ogląda tv i nie czytuje ogłoszeń?
Najważniejsze,by wierzyć i szukać,nie załamywać się chociaż jest to takie trudne.Te wszystkie opowieści o odnalezionych kotach są bardzo budujące ,dają ogrom nadziei na najszcześliwsze zakończenie.
Kayronku czekamy! Czarujemy,wracaj!
O Ani Panterze myślę ciepło, niech gładko wraca do zdrowia.
OdpowiedzUsuńTak jest Kayronie biegusiem do domu ,marsz . nie bądz taki no znajdz się w końcu ,prosimy .
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, jestem z Tobą całą duszą i sercem. Z Anią panterą też. Wołam Kayrona najgłośniej jak umiem i modlę byś znalazła swoją kudłatą miłość.
OdpowiedzUsuńJestem.Niekaj to bardzo ladne imie.A z L
OdpowiedzUsuńPrzypominam to co wcześniej napisałam:każdy dzień bez Kayrona to jeden dzień bliżej do jego powrotu...
OdpowiedzUsuńJa Panterze przesyłam ogromną dawke optymizmu i ....dużego pozytywnego kopa ,żeby jej wszystkie obawy wyleciały z głowy . Wiara w siebie i przekonanie ,że musi być dobrze ,nie teraz od razu ale kiedyś w przyszłości ,prowadzi do wyzdrowienia . W czasie choroby najgorsze jest zwątpienie .
OdpowiedzUsuńAnia nie daj się :)))
nieco spóźniona i potwornie zmęczona - jestem. i kayrona i panterkę oplotę złotymi nitkami pewności, że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńZłote nitki pewności... Jak ładnie to powiedziałaś, Ewo.
UsuńNinka.
Jestem ...
OdpowiedzUsuńDługo mi się otwierał internet, potem strona i na dodatek otworzyła mi się na poprzednim poście. Tam też się zameldowałam, a teraz melduję się ponownie, Gosiu.
OdpowiedzUsuńWracaj, Kayronku! Tęsknimy!
Ninka.
I Panterce ślę dobre myśli.
UsuńNinka.
Gosiu, zycie musi sie toczyc dalej, ale ja i tak mysle ze on przyjdzie...
OdpowiedzUsuńToczy się dalej - na to nie mamy wpływu. :(
UsuńJestem ...
OdpowiedzUsuńTradycyjnie dziękuję za waszą obecność. Dobrego wieczoru!
OdpowiedzUsuńZniknął mój komentarz, a napisałam, że zdjęcia Kayronka na ogłoszeniach może powinny być większe i kolorowe bo chyba dla części ludzi są nieczytelne jeżeli mylą Kajtusia z czarno-białym kotkiem.
OdpowiedzUsuńK3
Ech...
UsuńTrochę spóźniona, ale o czasie obecna myślami.
OdpowiedzUsuńBoli, ale nie traćmy nadziei on się musi znaleźć, dlaczego? Bo tak chcemy i wyboru nie ma i to ze jest kochany on wie. Gosiu chyba już pytałam ale nie bardzo pamiętam, dzwoniłaś na wieś? Pytałaś tam? Czemuś mi to siedzi w głowie, prawdopodobnie bez sensu ale spytam.O Ani pamiętam i ciepłe myśli wysyłam będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńNie ma go na wsi, Elu.
UsuńWcześniej nie mogłam ale już jestem. Kayronku daj się znaleźć.
OdpowiedzUsuńAsia
Przyłaczam się do Was myslami ...
OdpowiedzUsuńByłam myślami, zawiesiło mi się to bezmyślne ustrojstwo, ale już jest dobrze. Jutro będę myślała z innego miasta, więc się nie zamelduję, ale jestem z Wami i wołam Kajtka.
OdpowiedzUsuńEwo, pięknie dziękuję za niespodziankę katreczkową. :)
UsuńGosiu,właśnie w tv info pokazują Was,to samo co w lokalnej!
OdpowiedzUsuńO rany! We wrocławskiej?
UsuńJa mieszkam w Kłodzku,oglądam info, to nie wiem czy to w ogólnopolskiej poszło czy to jakieś lokalne o tej porze są,bo w wiadomosciach ,,Prosto z Polski"
OdpowiedzUsuńNo, kto by się spodziewał :)
Usuń"prosto z polski" to program ogólnopolski:)
UsuńNo to zbladłam z przejęcia!
UsuńO rany!
W każdym razie fajnie, bo trafi do większej liczby osób takich jak ja,którzy nie mają dostępu do lokalnej z Wrocławia.
OdpowiedzUsuńNie odbieram tel. naziemnej, na której mogłam odbierac lokalną wrocławską tv, . ,mam tylko programy z satelity.Zdaje się,ze faktycznie ,,Prosto z Polski" są podzielone na regiony kraju,ale to i tak szerszy zasięg!
Fajnie, jeśli to coś da w sprawie Kajtusia :(
UsuńPanterka dziś nieobecna, więc sama zwoływałaś nas na 20... Akurat byłam w ferworze różnych dupereli kuchennych, kiedy sobie przypomniałam i nie chciałam tak lecieć na łapu-capu, bo wtedy nie przychodzi do mnie skupienie. Chyba ustawię sobie przypomnienie jak Ania. :) Mam nadzieję, że Ania szybko wróci do zdrowia. A Kajtek wreszcie usiądzie przy drzwiach na tarasie, wzrokiem dopominając się ich otwarcia. Często go tam widzę w myślach.
OdpowiedzUsuńPóźno, ale jestem, a myślami to nawet nie tylko o tej 20tej ...
OdpowiedzUsuńZ całej duszy życzę Wam, żeby Kayron się odnalazł! Wiem jaka to rozpacz.
OdpowiedzUsuńWiele serdecznych pozdrowień dla Twojego domu Małgosiu
Jestem przekonana, że Kayron się odnajdzie... U nas pierwszy dzień z pieskiem, ale myślę o Was, o Niekaju i o Kaju.... Imię rzeczywiście do wymiany...
OdpowiedzUsuńTak bym chciała, żeby już wrócił.
OdpowiedzUsuń:*
:(
OdpowiedzUsuńnie ma innej opcji:)) znajdzie sie :))))))))
OdpowiedzUsuń:) pozdrowienia z Kaczorówka. Myślę o Was.
OdpowiedzUsuń:***
UsuńJestem. eva.s.
OdpowiedzUsuńEvunia, chodź do nowego posta!
Usuńa Pantera nie odezwała się jeszcze? (elaja)
OdpowiedzUsuńPewnie juz nikt nie wroci do tego posta i nie przeczyta, ale dziekuje Wam, jestem bardzo wzruszona.
OdpowiedzUsuńJa wróciłam i przeczytałam :***
Usuń