Zdjęcia, zdjęcia i zdjęcia!
Do ciekawego poczytania było wczoraj, a dziś do patrzenia. :)
Przyjaciele.
Przyjaciółki.
Przyjaciele.
Przyjaciółki (z Kasią).
Przyjaciele.
Ładne kwiatki po prostu. :)
Przyszłe przyjaciółki.
Przyszłe przyjaciółki?
Gaja. Dymna.
Chyba nie przyszłe przyjaciółki.
Idź na pokoje, oswajaj się, dziku śliczny!
No i poszła. I tyle ją widzieli.
Zamelinowała się pod szafkami w kuchni.
Jedzenie znika, więc żyje. Wczoraj wyszła na 5 minut.
Dziś może będzie lepiej...
Cudowny październikowy zachód słońca nad parkiem - bo piękny.
***
Dostałam wieści o Janku/Mańku/Majanku. Dziękuję, Dario, i następnym razem proszę o zdjęcia w szerszym kadrze, może z psem, z kotem, z Tobą... :)))
Tak jak obiecałam, słów parę o Mańku. :)
Maniek zadomowił się już u nas na dobre. Czasami zdarza mu się jeszcze w nocy miauknąć bez powodu, no chyba że ma jakiś powód, ale my go nie znamy. :) Może chce nas po prostu obudzić, żeby go pomiziać. ;) Jest normalnym, kochanym, miziastym, mruczącym pieszczochem. Zaczyna nabierać troszkę ciałka, karmy je, ale jednak najbardziej lubi surowe mięsko, choć karmę wyjada nawet naszej suni. :) No i oczywiście jest obecny przy naszych posiłkach, pomiaukuje, mizia się i liczy na jakiś kąsek, a gdy coś dostanie, to mruuuuczy głośno jak traktorek. Nie ucieka już, gdy ktoś wchodzi do pomieszczenia, bardzo fajnie się komunikuje, gdy coś chce, sygnalizuje miauknięciem. Jak na razie z psem dogaduje się bez problemu, dużo lepiej niż z kotką; z nią to troszkę trzeba czasu, żeby się dogadali. Na razie zdarza im się pobić i wtedy jedno siedzi obrażone gdzieś pod meblami.
(Wg mnie na tych zdjęciach jest bardziej podobny do tego kotka, co zaginął.)
***
O Prysiu, jednym ze Sreberek, wiem, że lody szybko zostały przełamane, kotek od pierwszej nocy spał z nową pańcią w łóżku! A ja się tak bałam, że nigdy się nie oswoi!
***
I jeszcze wieści i zdjęcie od Tiya_Anki. Dziewczynki, córeczki Stefki, rosną i mają u Ani raj na ziemi. Tak się cieszę!
Ania pisze:
Bardzo często cała szóstka tak sobie razem śpi - na zdjęciu Irys, Ćwirek, Jaga, Iga i kawałek Dandysa. Tiya też tu jest, ale nie zmieściła się w kadrze. Pozdrawiamy.
I to tyle na dziś. :)
Dlaczego inne koty moga sie tak szybko zaprzyjazniac, a tylko moje nie? :(((
OdpowiedzUsuńNie tylko Twoje:(
UsuńTo nie czytajcie dziewczyny co napisała niżej Tiya_Anka...
Usuń:))
Tak sobie myślę,że Kot odchodzący z Twojego domu,wie iż ma już swój własny,rodzony dom i własnych Łysych i przez to zachowuje się jak u siebie w domu:)To do Prysia.Dzięki za wiadomości o byłych Tymczasach.Miłego dnia:)
OdpowiedzUsuńU mnie wczoraj była łokrutna burza i takaż ulewa:)
Same dobre wieści od rana. Jak to dobrze, że kotki się dobrze czują w swoich domach.
OdpowiedzUsuńDzięki za takie wieści, masz szczęśliwą rękę. Gai się chyba znudzi wreszcie pod szafką.
Miłego dnia.
Jak miło popatrzeć! Oczy się śmieją do tych zdjęć :))))))
OdpowiedzUsuńAle słodkości :))))
OdpowiedzUsuńA Pryś to typowy facet - od razu do łóżka wskoczył ;))) Jego nowa Łysa to prawdziwa czarodziejka, zauroczyła go i poszedł za nią, jak w dym. I super :) Oby wszystkie zwierzaki znalazły swoich najlepszych Łysych.
Mam pytanie z zupełnie innej beczki. Jak radzicie sobie z sierścią kociaków? Czy jest opcja regularnego wyczesywania kota i wtedy sierść nie znajduje się w każdym możliwym miejscu w domu, czy kochając kota, trzeba też pokochać wszędobylską sierść?
OdpowiedzUsuńPytam, bo moja teściowa ma dwa koty, persa długowłosego i brytyjczyka. Koty nie są i nie były nigdy czesane, sierść zwłaszcza pers ma taką skundloną, a ich kłaczki leżą dosłownie wszędzie. Po wizycie u nich, czyścimy się z mężem przez pół godziny.
Od jakiegoś czasu marzy nam się kociak ale nie ukrywam, że trochę przeraża mnie wizja sierści w takich ilościach w domu.
Marta.
Czesanie pomaga.... na dobre samopoczucie czeszącego. Sierść bywa wszędzie, a zwłaszcza na ciemnych ubraniach. Trzeba pokochać, choć miłość to trudna :)
UsuńMały kotek szybko przyzwyczai się do czesania. Z początku się złościł ale teraz już nie marudzi, czeszę i już, bez dyskusji powiadam :)
UsuńPsiej sierści jest więcej, zwłaszcza, gdy pies większy. Mam nawet na nią nazwę. Są koty z kurzu i kociej sierści, mogą być i psoty z kurzu i psiej sierści.
UsuńDo Marty: nauczysz się ubierać tak, żeby np. spodniami nie majtnąć po podłodze (włażę w tym celu na krzesło, albo zakładam portki zwijając nogawki, jak rajstopki) i przebierać się natychmiast po wejściu do domu. Z jednym kotem to jest pikuś - jaka sierść???
pokochałam
Usuńczęściej odkurzam
co tam sierść!
;-D
Też pokochałam i daaawno nauczyłam się z tym żyć, co zresztą nie było trudne!
UsuńHaha, rozbawiła mnie opcja ubierania spodni żeby nogawki po podłodze nie szurnęły :)
UsuńChciałabym sierściucha (najlepiej dwa, żeby mieć słodkie widoki jak na zdjęciach wyżej) ale blokuje mnie wizja mieszkania teściowej. Tam strach gdziekolwiek uściąść, a wiadomo, że kot nie pies. Nie wytłmaczy mu się gdzie może siadać, a gdzie nie.
Marta.
Pers, który nie jest czesany może z czasem mieć kłopoty z poruszaniem się. Plącze się sierść z tułowia i łap. Nasz Bazyl bardzo nie lubi być czesany. Czeszemy go już 9 lat. Nasz sposób: czekamy aż zaśnie i wtedy przystępujemy do dzieła. Szczotka - zgrzebło + furminator + szampon w sprayu.
UsuńPersa koniecznie trzeba czesać, Marto. Są na to sposoby.Przemek podał jeden z nich. Ja jeździłam z Kayronkiem na czesanie (który nie pozwalał absolutnie tego robić) dwa razy w roku, do weta, gdzie był grzeczny jak anioł. Inaczej robiły mu się pod pachami bolesne kołtuny.
UsuńResztę kotów praktycznie nie czeszę, tylko Amisię na wiosnę i jesień trochę, wyczesuję jej furminatorem podszerstek. Włosy są oczywiście, więcej sprzątam, tzn mam odkurzacz akumulatorowy którym codziennie "jadę" podłogi (zajmuje mi to 5 minut). Kilkanascie lat temu kupiłam komplet wypoczynkowy ze skóry, bo do niej nie czeipiaja się włosy i można usiąść bez strachu. Rolki są zawsze gotowe do odkłaczania, ale to trzeba po prostu zaakceptować. Kłaczki na ciuchach, włosy w jedzeniu, w łóżku... Najmniej siersciujące są zwykłe dachowce, (nie polecam białego kota, bo to bywa w tym względzie koszmar). :)
Jeżeli u Twojej teściowej kłaki leżą dosłownie wszędzie to znaczy, że ona po prostu za rzadko sprząta. Przy normalnym dbaniu o porzadek aż tak źle nie jest. Niemniej jak się ma koty to trzeba pogodzić się z różnymi rzeczami, np z tym, że chodzą gdzie chcą, czyli po stołach, no i z kłakami...
Dla mnie są to maleńkie tylko niedogodności. Obcowanie z tymi zwierzetami wynagradza mi to milion razy.
Moja kotka (ragdoll) lubi być czesana, przewraca się z boku na bok i pozwala się czesać. A na kłaczki na ubraniu najlepsze są rolki do czyszczenia :)
UsuńAsia
Moja też się strasznie pyli. I u mnie jest więcej futra z kota niż z psa, Zostaje polubić wszędobylskie kudły. Zresztą obcowanie z kićką wynagradza wszystkie niedogodności. Odkurzacz czyni cuda :)
UsuńGosiu moja Frania jest rasy europejskiej, no nie mogę nazywać dachowcem, jak ona na żadnym dachu nie była. O ! Może być balkonowcem :)
Twoja Frania jest jedyna w swoim rodzaju, Ewo! :))
UsuńZgadzam się, biały kot to koszmar jesli chodzi o wszedobylską sierść. Zastanawiam się skąd Luna ma tyle włosów. Chyba zacznę je zbierać i zrobię poduszkę :) Biały futrzak to było moje marzenie, a sierściuchy wszędzie- to nie ma znaczenia. Obydwie moje koty uwielbiają czesanie i faktycznie to poprawia jedynie moje samopoczucie, nie wpływa natomiast na ilość kłaków w kazdym zakamarku mieszkania.
UsuńDrogi Anonimie, jeśli przeszkadzają Ci kocie/ psie włosy - nie powinnaś mieć zwierzaka. Możesz sprzatac 5 razy dziennie - i tak nigdy nie będzie tak czysto jak w domu bez zwierząt.
Poza tym koty mogą drapać meble, ostrzyć pazury o kanapy czy o tapetę, szarpać wykładzinę. Moje tak robią, niedawno kupilismy nowe- nie nowe kanapy ( w kringlopie za 60 e) i pomalowaliśmy
salon( zamiast tapety).
Opcje są 2 : albo ktoś ma czyściutkie mieszkanie, albo ma koty. Ja mam 2 najwspanialsze na świecie futra i nie zamieniłabym ich na nic
Sto razy gorsza jest sierść królika, szczególnie długowłosego. Nasza Fruzia miała taką sierść - długie, cieniutkie włoski, których trudno było się pozbyć; ale rolki sprawdzały się bardzo dobrze. Sierści Songa prawie przy tym nie było widać. Częste odkurzanie to konieczność - nie ważne kot, pies czy królik, czy jakikolwiek inny sierściuch. W końcu żadnego, nawet myszki, nie trzyma się BEZ PRZERWY w klatce.
UsuńMy nie mamy kota od siedmiu lat (po cudownych 13 latach z kotem) a kłaczki znajdujemy do dzisiaj, jak żywe. Jest to wzruszające. Nasza kot(ka) lubiła (kochała) czesanie. Raz na dzień (wieczorem) przynosiła z szafki swój wielki grzebień w zębiszczach, upuszczała go pod nagi, błogo się rozwalała i czekała na czesanie. Pod koniec wyczesywania pokazywaliśmy jej wyczesaną sierść (zwiniętą w kuleczkę), ona ją wąchała (akceptowała czesanie) i rozpoczynała wieczorną toaletę poprawiającą własnym jęzorem (różowym, długim, szorstkim i mokrym), często wylizywała przy okazji rękę do łokcia, gdy ta się napatoczyła w okolicach toalety i języka. Zaczynaliśmy jednak od zabawy z grzebieniem, który z początku tylko gryzła...
UsuńJednak okres zmiany sierści był zawsze obfity z czesaniem czy bez :))). Szarości i melanże (według ubarwienia kota) naszych ubrań, Z WYBORU, znacznie ukrywały przyczepione kudełki (wystarczyło, że nasze kocie otarło się o nagi, setki razy dziennie :). Nam to nie przeszkadzało specjalnie, te kudły znaczy się. Odkurzanie pomagało, dywany zamieniliśmy na chodniczku, które łatwo było wyprać, wytrzepać...
To się nazywa porozumienie, żeby nie powiedzieć miłość. Kłaki? Pewnie, że wkurzają, ale co tam kłaki...
UsuńKocico ♥♥
Kocico, wyjdź za mnie! ♥♥♥♥♥♥
UsuńWyjde za Was Obie! ♥♥♥♥♥♥+ ♥♥= ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
UsuńCudownie czytać takie dobre wieści:) Gosiu, gdy wchodzę na Twojego bloga, to prócz wielu innych pozytywnych przeżyć dochodzi i to, że posiadając liczny zwierzyniec nie jestem "oryginałem", ale członkiem tej wspaniałej rodziny zwierzolubnych.
OdpowiedzUsuńPozdrwawiam serdecznie:)))
Iko, czy jesteś już zapisana do naszego spisu?
UsuńTak Gosiu. Kiedyś się zapisałam( to ta Iwona z takim samym zwierzyńcem:)) ). Wtedy jeszcze nie byłam zalogowana. Teraz częściej komentuję i nie chce mi się za każdym razem podpisywać.
UsuńIwono, wybacz!! Czasem moja skleroza mnie przeraża, przecież już to ustaliłyśmy :(( O rany...
UsuńFajne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Majanek to rzeczywiście Maniek...
A jeśli chodzi o kotki Ani, to ciągle sobie myślę, jakie to szczęście, że ona wzięła te dwie ślicznotki - nareszcie ma jakieś barwne urozmaicenie w swojej gromadce. Nie wspominając o innych korzyściach płynących z obcowania z tymi cudeńkami. :)
PS. Pięknie wyglądacie, przyszłe przyjaciółki. :)
Iga i Jaga są tak ze sobą zżyte, że grzechem byłoby je rozdzielić. Cłują się na dzień dobry, myją wzajemnie - choć częściej Iga Jagę, bo Jaga to trochę abnegatka w tym temacie, ćwiczą przewroty przez głowę - tutaj Jaga jest mistrzynią i w ogóle pięlnie ćwierkają, bo trudno to nazwać mruczeniem. Traktory mają potężnej mocy, a ponadto Iga uwielbia przyglądać się płynącej z kranów wodzie, drukującej drukarce, kocha czytać książki i sprawdzać prace moich uczniów, a nade wszystko kocha mojego Rufusa. przy każdej okazji usiłuje go wylizać niczym Jagę, choć gabaryty Rufiego przerażają ją trochę. Moja sąsiadka mów o Idze, że nie kotka to, lecz sowa. Że taka mądra, no i - nietypowo dla kotów - ma nos nieco wysunięty poza pyszczek, taki trochę długi nos. Wg mnie to wiedźma - godna następczyni szefowej wszystkich zwierząt i ludzi w tym domu - Tiyi :)
UsuńAniu, uwielbiam czytać wszystko, co napiszesz o tych dwóch skarbkach - dziękuję! One na zawsze zostaną w zakamarku mojego serca po tych kilku dniach z nami. Nie wiem, jak Gosia sobie radzi z pokaźną przecież liczbą "przerabianych" kotków... Musi mieć ten strategiczny organ w rozmiarze XXXXXXXL. :)
UsuńAnka, oddawaj te cudne koteńki!!
UsuńCzy może być coś wspanialszego niż takie wieści?! Ale miałaś nosa, żeby je dla siebie załatwić i to aż z Wrocławia! Hura!
Tylko błagam cie o lepsze zdjęcia, chcę przyjrzeć się im mordeczkom kochanym!
Tak Aniu, daj więcej zdjęć, no bo szczególnie temu nosku, co to jest za pyszczkiem trza się przyjrzeć dokładniej :) Nie pamiętam, która jest Iga, a która Jaga, ale obie w sercu mam :)
UsuńIga to szylkretka, cudna kochana i mądra kocinka, wcześniej Malwinka.
UsuńJaga to trójkolorka, trzpiotka najsłodsza, wcześniej Kalinka. :)
Zawsze masz ściągę w Pokoju Przemian. :)
W pokoju przemian sprawdzałam ! Nie ma która to Iga, a która Jaga ! A nie miałam czasu w postach sprawdzać :)
UsuńŚlepawam, nierozgarnięta... i w ogóle szkoda gadać :( Oczywiście, że jest ! ZWRACAM HONOR !!! BIJĘ SIĘ W PIERSI !!!
UsuńEwo, nie demonizujmy, że niby szkoda gadać. A, właśnie, może chcesz o tym porozmawiać? ;)
UsuńAż poleciałam sprawdzić, no i faktycznie trzeba aż na koniec opisu wzrok zwrócić! Ale jest. Ewuniu, Tobie to wybaczę, ale żeby mi to było ostatni raz!
UsuńGdyby nie wy to te szczęśliwe historie penie nieco mniej szczęśliwie by się potoczyły. A tak sama zobacz ile dobra w tym wszystkim - masz miejsce zagwarantowane u boku Św Franciszka w niebie, kobito w dziale "koty":) Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać o kotkach zawsze całkiem niesyta jestem wieści o nich i zdjęć. :)
OdpowiedzUsuńChyba muszę pokazać ten post moim futrzastym łachudrom, niech się uczą!;)
OdpowiedzUsuńTyle pięknych futer na raz!
OdpowiedzUsuńGaja jest przepiękna, oby się oswoila i zechciala byc w domu, na pewno znajdzie fajnych lysych.
NIe mogę się nasycić tym szczęściem:)
OdpowiedzUsuńWow ale masz zwierzaków, chyba uwielbiasz wszystkie sierściuchy. A teraz gdybyś mogła odpowiedz mi na jedno pytanie tylko szczerze, nie przez pryzmat miłości jaką do nich czujesz. To ciężka praca prawda? Zajmowaniem się kotami, psami itd ? Masz codziennie czynności, które zawsze wykonujesz czy to wygląda jakoś inaczej? Mogłabyś o tym napisać w kolejnym wpisie na blogu?
OdpowiedzUsuńAndrzeju, temat kuszący zadałeś, ale w związku z reklamą ukrytą (choć naklejki są fajne) za Twoim nickiem jakoś powątpiewam w szczerość twojego zainteresowania. Jeśli jednak tak jest to Ania poniżej odpowiedziała ci jak to wygląda.
UsuńTo ten "słynny" Andrzej od empatycznej kryptoreklamy (patrz np. komentarze pod ostatnim wpis u Ani M.). ;)
UsuńNio, widziałam. :)
UsuńPytanie pewnie do Gosi, ale jako właścicielka 28 łap, łapek i łapeczek powiem, że owszem trzeba mieć sporo czasu i determinacji, aby to wszystko ogarnąć. Rano, przed pracą bywa najtrudniej - wyprowadzić psa, wytrzeć mu potem łapiska, wygłaskać psa, nakarmić koty, wygłaskać koty, sprzątnąć kuwety, odkurzyć strefę rażenia okołokuwetowego, odsierścić ubranie i ....wyruszyć do pracy. Po powrocie podobnie. Co ja bym jednak bez tych zwierząt robiła? Pewnie z nudów umarła :)
OdpowiedzUsuńGdzie ja do ciebie z moimi 12 łapami! :) Tymczasowych łap nie liczę. :)
UsuńNawet nie licząc tymczasów, nijak mi się nie zgadza ta liczba. Ale czy to powinno dziwić, że przy tej działalności nie możesz się doliczyć kończyn swojego inwentarza? ;)
UsuńKurczaki! Co za fo pa!
UsuńMoje 16 łap to też żaden wynik...
UsuńJaka ładna przyjaźń na tych zdjęciach - obecna i przyszła.
OdpowiedzUsuńPrzyszłe przyjaciółki prezentują póki co różny stopień zaangażowania ale to tylko stan na dzisiaj.:)
Buziak zwiadowczy Amisi z Gają Dymną - cudo!
Wyrazy uznania dla Tiya_Anki - tyle futrzastego szczęścia w jednym łóżku to nie lada wyzwanie.
Oglądam, oglądam i nasycić się nie mogę...:)
:))) I ja lubię jak się wszystko dobrze układa. :)
UsuńDobrze jest poczytać o pięknych przyjaźniach i szczęśliwych kotkach.
OdpowiedzUsuń..
Hano, padłam:))))
Koty czeszę,lubią czesanie,szczególnie kocurek,kroty ma ja dłuzszą i gęstszą . Czarna koteczka ma krótszą i mniej gestą,siersc prawie niewidoczna.
Ja zresztą do wszędobylskiej sierści przywykłam, ale bez przesady przy dwóch kotach nie ma jej tak dużo. Owszem,trzeba odkurzaczem traktować co się da, bywa ,ze i ciuchy, ale da się to ogarnąć.
Ha,ha,najlepiej nie nosić czarnych ciuchów,tylko kolorowe.
I ja uważam, że dwa koty to pikuś :)
UsuńUwieeeeelbiam takie szczęśliwe wiadomości ! Zdjęcia cudne, przyjaźnie cudne, ach, chyba się rozpłaczę ze szczęścia !
OdpowiedzUsuńOch, zapomniałam powiedzieć, że dziś Maniek (przecież bestia taka krwiożercza !) mnie rozczulił szczególnie. Spokój i szczęście widać w jego oczach, pozach i w nim całym :) Janku/Mańku jak dobrze, że możesz być spokojny i szczęśliwy !
OdpowiedzUsuńA opis jego jaki jest fajny! Ten kot to pieszczoch nad pieszczochami! Jak dobrze, że już nie błąka się po dworze samopas...
UsuńJak cudownie patrzeć na szczęśliwe zwierzaki i radosna ich panią. Pozdrawiam i serdeczności zostawiam.
OdpowiedzUsuńNapawam się dzisiejszymi obrazkami po raz kolejny; też lubię jak wszystko dobrze się układa więc liczę na to, że i Stefania się zachowa jak dama i nie będzie już więcej straszyć dymnego dziecięcia, które w portretach z przyszłą przyjaciółką wygląda jak umorusany koci aniołek. Nie mogę nie wspomnieć o Hokusie obok Amisi, bo oboje wyglądają zjawiskowo. A na dokładkę Rufi bawiący się jak psia młodzież oraz wyluzowany Maniek, córeczki Stefki i słodki Pryś. Czy tę sielankę mogą zmącić jakieś kudły? No, nie!
OdpowiedzUsuńGosianko powiedz mi jak ty się wyrabiasz codziennie pisząc post domem psami kotami i jeszcze miliardem spraw?
OdpowiedzUsuńNie oglądam tv, mam masę czasu! :)
UsuńJa oglądam aby barwy szczęścia podziwaiam i tak cię jak wyrabiasz
UsuńGosiu, jak cudnie i futrzasto jest za Twoimi drzwiami!
OdpowiedzUsuńW naszym przypadku, zarówno gdy witaliśmy nowego domownika czy podczas i po przeprowadzce, świetnie sprawdziły się kocie feromony.
OdpowiedzUsuńWystępują w formie aerozolu i jako dyfuzer do gniazdka. Nastawiony byłem sceptycznie z początku, do momentu, w którym kot uciekający na widok moich kapci- dał się wziąć na ręce :)
Tak, tak, znam :) Tych w aerozolu używam. Koteczka się oswoi, nie ma innej opcji! :)
UsuńJakiś dziesiąty raz tu wchodzę i nabijam Ci te statystyki, hrehrehre! Ale jak tu nie wchodzić?
OdpowiedzUsuńTo miło, bo ja nie mogę na razie zrewanżować się tym samym :)) Musiałam jakoś wywabić cholerę spod tych szafek, bo tam wcale nie ma dojścia bez kompletnej demolki kuchni. I nichby sobie tam siedziała, ale zastanawia mnie gdzie ona załatwia swoje potrzeby... ;] Myślałam i myślałam, i w końcu sposobem ją wzięłam! Zastosowałam klatkę łapkę! Ustawiłam ją przy dziurze pod te meble i czekałam. Za pierwszym i drugim razem wyjadła jedzonko, a klapka nie spadła... Za trzecim bingo! Mam ją! Teraz zatkam dziurę i zobaczymy co wymyśli. :)
Usuńja też już kilka razy od rana zaglądałam, zwierzaki "mniodzio", napatrzeć się nie można :) ale i Ty Gosiu wzrok przyciągasz, pięknie, radośnie wyglądasz na tych zdjęciach z Gają :) a jaki masz piękny kolor włosów, i jak do oczu pasuje! :)
OdpowiedzUsuńAż miło popatrzeć :-)
OdpowiedzUsuńI miło poczytać o Janku i reszcie, o ich nowych Rodzinach :-)))
Ojej! Są Jaga i Iga! Co za wspanialy widok! Ach, nie mogę się napatrzeć. A Kali jaka futrzasta... :)))
OdpowiedzUsuńWspaniałe wieści o Janku i jednym ze sreberek :))
Pięszczota dla oczu ten post ;)))
OdpowiedzUsuńCóreczki Stefy wyrosły na piękne panny. A Gaja wygląda jak Tosia, której już z nami nie ma. Może to jej drugie (lub kolejne) wcielenie. Pozdrawiamy Gosiu!
OdpowiedzUsuń