Kolejna kocia historia. Działkowa. Pamiętacie zapewne poprzednie akcje. Po pomoc zgłosiła się starsza pani, która dokarmiała na swojej działce kotkę, a ta kotka, jak to kotka, co roku rodziła kociaki. Zazwyczaj kociaki gdzieś się "rozchodziły", czyli ginęły bez wieści, ewentualnie zasilały rzeszę bezdomnych działkowych kotów. W tym roku kotce udało się odchować piątkę dzieci. Za pierwszym razem Kasia - Mistrzyni Kociego Łapactwa - złapała dwa kotki: jedynego czarnego i szarego. Pisałam o nich TU. Oba po wyleczeniu pojechały do Polanicy. Niestety, bardzo przykre jest to, że czarny Leo zmarł 2 tygodnie potem. Moim zdaniem jest to skutek błędu w sztuce lekarskiej, ale nie powinnam nikogo szkalować, bo przecież nie wiem na pewno. Żal mi strasznie tego koteczka i rodziny, która musiała się z tym zmierzyć.
Podczas kolejnej akcji Kasi (pisałam o niej TU) udało się odłowić kolejnego maluszka i jego mamę. Można powiedzieć, że całe szczęście, bo oba koty były chore, a kotka matka w stanie wręcz tragicznym. Była tak wycieńczona, niedożywiona, z zaawansowanym katarem, ropiejącymi oczami, że zanim została wysterylizowana (a w tym celu została złapana), trzeba było długo ją leczyć. W tej chwili jest już po zabiegu i mieszka w domu u pani Z. (tej, co ją latami karmiła na działce). Dobrze jej tam będzie. Podobnie było z kociakiem - chłopakiem; był chory, zatkany od kaszy, którą był karmiony i dopiero teraz, po wyleczeniu, zacznie szukać domu. Jest w innym DT.
Jak łatwo wyliczyć, zostały na działce do odłowienia jeszcze dwa kociaki. Skoro całe ich rodzeństwo było chore, istniała naprawdę mała szansa, że te są zdrowe, a poza tym, gdyby któryś z nich okazał się dziewczynką, pani Z. miałaby w przyszłym roku powtórkę z rozrywki.
Kasia zastawiła pułapkę.
Po naprawdę długim czasie przynętą w postaci pachnącej rybki zainteresował się pierwszy kociak.
Byli też inni chętni. Kilka czarnych kocurów oraz czarna kotka z krwawą raną zamiast oka.
No i nareszcie! Sukces! Złapał się pierwszy kociak!
Kasia ustawiła pułapkę po raz wtóry i pozostało nam czekać, podziwiać działkowe klimaty; skrzydlatych mieszkańców
i ich pokarm. W listopadzie w polu, w sadzie, jak widać, jest co jeść. :)
Czekaliśmy i czekaliśmy, zaglądaliśmy z nadzieją...
Zaliczyliśmy już kolejny spacerek działkowymi alejkami.
Poproszę foto, proszę foto! - wołał ten pan na widok mojego aparatu. Ależ proszszsz! :)
Trawka zdążyła sporo urosnąć, zanim zmarznięci i głodni musieliśmy zrezygnować, przekładając akcję na kolejne dni.
Do domu przyjechałam więc z szarusią, strasznym dzikusem. Koteczka miała zapalenie oskrzeli, już z przerzutem na płuca. Bardzo szybko doszłyśmy obie do porozumienia i okazało się, że to sama rozkosz! Jaka to milusia kotka, to nie da się opowiedzieć! Jest mięciutka, delikatna w dotyku i w manierach. Ma taką szeroką buziunię. Słodki wyraz pyszczka. Ukradła moje serce natychmiast i jak tylko zostanie wyleczona, to muszę szukać jej domu, bo już czuję, jak będę przy rozstaniu z nią cierpieć.
Po kwarantannie koteczka dostąpiła zaszczytu poznania reszty stada.
Hokus oszalał na jej punkcie. Nareszcie jest się z kim bawić! Ten kot ma zadatki na wspaniałego kociego terapeutę. Rufi i on to tandem nie do pobicia. :)
Kiciunia chciała ostrożnie zwiedzić pokój, ale
ten bandzior...
w mig na nią napadł!
Przywalił do ziemi i
chciał chyba zagryźć!
A niby taki aniołek w spojrzeniu!
Kiciunia ma ciekawe umaszczenie. Na grzbiecie paseczki, a na brzuszku kropeczki. Cudo!
Aby dokończyć tę historię, zdradzę od razu, że Mistrzyni w Kocim Łapactwie po kilkudniowych łowach, po godzinach spędzonych na czuwaniu, w końcu nawet na leżeniu na dachu budki i marznięciu, udało się złapać ostatniego kociaka! Złapała go do ręki! Za nic nie chciał wejść do klatki. Mało tego! Kasia kolejnego dnia schwytała na leczenie tę kotkę z raną zamiast oka. Po wyleczeniu, a jest co robić, kotka wróci na działkę pod opiekę pani Z. Kotka jest w innym DT, a maluszek jest u mnie! :)
Podziwiam gorąco tę dziewczynę za jej konsekwencję w działaniu, za empatię, wrażliwość, za chęć poświęcania swojego czasu i chęć pomocy zwierzętom. Bez niej to by się nie udało.
Na koniec tradycyjne zadanie dla kocich ciotek, babć i babek. Kocina nie ma imienia! Możecie zabłysnąć swoją kreatywnością. :)
Drugi kociak musi jeszcze odbyć kwarantannę. Oczywiście jest chory, bierze leki. Nie wiem też, jakiej jest płci, więc dla niego imię potrzebne będzie później.
I jeszcze jedno. Obiecałam to Hanie. Metoda relaksacji kota. Metoda masażu wilgotnym ręcznikiem. Takie działanie kojarzy się kotu z przyjemnymi chwilami, gdy był kociakiem i gdy mama myła go swoim językiem. Przydaje się to np., gdy wprowadza się do domu kolejnego kota. Dwie osoby biorą na kolana po kocie, siadają tak, aby te mogły się widzieć i zaczynają ciepłym, wilgotnym, szorstkim ręcznikiem pocierać swojego pacjenta po całym ciele, imitując ruchy kotki. Kot czuje się jak u mamy, wydzielają mu się endorfiny w olbrzymich ilościach i myśli sobie: przyjemnie jest widzieć tego gościa, jaki to miły osobnik, uhm jak cudownie, mrrrr... :)
Oczywiście można to robić swojemu kotu bezinteresownie, niekoniecznie wtedy, gdy chcemy go przekupić.
*
A rok temu Za Moimi Drzwiami: Raz, dwa, trzy, domek znalazłeś ty!
Kurczę, przepiękna ta koteczka! Absolutnie nie dziwię Ci się, że się w niej zakochałaś!:))) Też by mi ukradła serce! Na pewno szybko znajdzie domek z taką urodą.
OdpowiedzUsuńHokusik ma się wreszcie na kim wyżyć ;)) Ta jego minka aniołka jest rozbrajająca! Takie są czarne kocurki. Lucek też ciągle podgryza Gacusia ;)
Jeśli chodzi o imię to ja nie jestem zbyt kreatywna w tej kwestii wiec się nie wypowiem ;)
Napiszę tu, aby wszyscy zobaczyli, że
UsuńPO 18 BĘDĄ NOWE ZDJĘCIA VITKI!
:)))
faktycznie jest śliczna :) tylko czemu Hokus tak ją za gardło łapie? na pewno jest przyjaźnie nastawiony??
OdpowiedzUsuńNie, Elu, własnie ją zagryza, a ja patrzę spokojnie, cykam zdjęcia i umieszczam je na blogu! Wrrr... :)
UsuńOczywiście, że jest przyjaźnie nastawiony! Do wszystkich kotów i ludzi. Jest niesamowity! Jako jedyny dogaduje się natychmiast ze wszystkimi. Koci terapeuta z niego rośnie. Będzie mi pomagał w socjalizacji nowych podopiecznych :)
hihi no przecież każdy widzi jaka jesteś bez serca! ;) że Milusia nie przejmuje się podgryzaniem Hokusikowym to też każdy widzi, ja pytałam tylko o intencje tego łapania za gardło, bo moje koty tak nie miały
UsuńElajo, to Ty może miałaś lemury, a nie koty. ;) Przecież każdy wie, że koty to dranie i łapanie za gardło innego współkota to najlepsza zabawa na świecie. ;)
Usuńhmmm, lemury? wydawało mi się, że one miewają ciut dłuższe ogony, ale kto wie? ;)
Usuńkoteczka podobna do kota z mema "co ja pacze" :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwa piękność.Cudowna koteczka.
OdpowiedzUsuńOj, ten Hokus ;) Musiał pokazać, kto tu rządzi ;) Koteczka piękna, taka puszysta o słodkim spojrzeniu.
OdpowiedzUsuńA na działkach jeszcze jest bardzo ładnie, lepsze warunki na polowanie, które wzbudza mój podziw :) Kolejne kotki mają szansę na dobry dom.
Przecież to Lilka! Gratka, Petunia, Gama (szarości).
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis na relaksację. Niestety, Czajnika musiałabym ubrać przedtem w kaftan bezpieczeństwa, a Grażynkę w kaganiec! Ale kto wie, kiedy się przyda?
Gratkę odrzucam, a reszta staje do konkursu. Petunia jest szara??
UsuńA ze swoimi zwierzakami spróbuj! Najpierw często trzeba chwilę przytrzymać, użyć trochę siły, a potem następuje ze strony delikwenta zdziwienie: aaaaa, to o to chodzi! Milusio! :) I siedzi jak czop. Zdarzyło mi się to ostatnio 2 razy z tymi nowymi kotkami. Najpierw ucieczka po klatce na oślep, prawdziwy popłoch, a po uziemieniu i 10 głaskach niedowierzanie, że to o to chodziło?! To po ja uciekam?! :)
Śliczna jest! I to jej spojrzenie! Na imię na razie nie mam pomysłu; ona wygląda na Milusię, ale może uda mi się znaleźć coś bardziej... kociego(?). I fajnie, że inne kotki skorzystają na akcji łapankowej :)
OdpowiedzUsuńSmutno mi z powodu Lea (:
Miałam już kilka razy napisać (ale wydarzenia toczyły się w takim tempie, że nie udawało mi się), że Kasia jest wspaniałą dziewczyną. Kasiu, jesteś super! Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo ciepło i serdecznie!
A ten skrzydlaty ze środkowego zdjęcia na dole też się żywi tym, co jeszcze rośnie na działkach?
Eee tam, wcale tak dlugo nie bylo! Tacy zapalency jak Kasia lub Ty i setki innych ludzi o wielkim sercu, odwalacie kawal dobrej, choc niewdziecznej roboty. Tyle czekania, marzniecia, sprawdzania pulapek, leczenia, dawania tymczasow i szukania rodzin, tyle trudu, a wszystko to kropla w morzu potrzeb. Koty sie rozmnazaja bez opamietania, te mlode rosna i dalej sie rozmnazaja. Nie sposob zatrzymac tej lawiny spowodowanej ludzka bezmyslnoscia, bo w miejsce 10 uratowanych i wysterylizowanych kotow pojawiaja sie setki innych. Mentalnosci ludzkiej sie nie zmieni, ich stosunku i odpowiedzialnosci za zwierzeta. I to jest najbardziej przykry aspekt calej tej walki o koty i psy. Bez edukacji w szkolach, bez obowiazkowego odwiedzania schronisk, a dla starszej mlodziezy obowiazkowego wolontariatu przy zwierzetach, pewnie nie zmieni sie wiele. Ten proces wydaje sie byc nie do zatrzymania.
OdpowiedzUsuńTym wiekszy moj podziw i szacunek dla tych Syzyfow, bo to faktycznie praca beznadziejna, bez perspektyw na poprawe sytuacji zwierzat.
A nowa kiciunia jest doprawdy urocza. Na jednym ze zdjec wyglada tak, jakby Hokus probowal jej przegryzc gardlo :))) Pieknie sie razem bawia.
Oj, loczki Ci sie z tylu wzieli i rozprostowali? Jaka szkoda, hue, hue, hue!
UsuńDlatego nie patrzę na to całościowo, choć nie zgadzam się z Tobą, że nic nie można zmienić. Zmienia się i to widać w wielu miejscach. Jednak ja patrzę na pojedynczy przypadek, na jednego kota, któremu zmieniam życie (z nadzieją, że na plus). Tylko tak można to robić i nie zwariować. Myśląc, że to i tak nie ma sensu można spokojnie nie robić nic.
UsuńNie jest to praca beznadziejna. Odmiana życia każdego poszczególnego kota, to praca twórcza, satysfakcjonująca, budująca, wdzięczna i niosąca pewność, że o tego jednego mniej wśród kocich nieszczęśników. Organizacje prozwierzęce zmieniają razem losy tysięcy zwierząt rocznie. Sama ciekawa jestem ilu. Moja strona działalność to już z 20 zmienionych kocich losów.
Oczywiście, że masz rację, że potrzebna jest edukacja i jeszcze raz uświadamianie ludzi, a najbardziej to mi brak surowego karania tych, którzy krzywdzą, którzy porzucają.
Hokus i kicia ładnie się bawią, coraz ładniej każdego dnia. :)
A Ty wyzdrowiałaś i od razu maupa! Loczki i ja - to była dwurazowa przygoda. :))
Eee tam zaraz wyzdrowialam, mgli mnie caly czas i jeszcze te poranne nerwy z autem.
UsuńZle sie wyrazilam, ze to robota beznadziejna, beznadziejne jest to, ze nie mozna pomoc wszystkim, a tak by sie chcialo. Marze, ze kiedys w Polsce bedzie tak jak u nas, czyli zadnych kotow na ulicy, a schronisko bedzie marudzic o przepelnieniu przy 15 sztukach, za to ludzie majacy w domu koty i psy, z kazdym beda pedzic do weta na sterylizacje. Pozostana tylko renomowane hodowle.
Tylko z kim to realizowac?
Dobrze czytać dobre wieści, choć jak to w życiu, okraszone też smutkiem.
OdpowiedzUsuńKicia z Hokusem tworzą piękną parę kumpli. I mi się skojarzyło, że jak "hokus-pokus" to i "abrakadabra" zatem proponuję imię Abra ;))
Dla Kici proponuję imię Szarotka.
OdpowiedzUsuńAśkowska
:-))) Pysia do niej pasuje. :]
OdpowiedzUsuńŚliczna jest ta koteczka, choć wydawałoby się, że taki pospolity burasek .
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu pierwszego zdjęcia wpadło mi do głowy imię dla tej szarej milusińskiej : Reneta.
W moim odczuciu śliczne i szyte jak na miarę (szare renety to moje ulubione jabłka - uniwersalne a jednocześnie wyjątkowe). Gdybym mogła mieć tę koteczkę u siebie (tak jak, niestety nie mogę..), to tak właśnie dałabym jej na imię.
Hokus wyrasta na pięknego kota (wszystkie czarne są najpiękniejsze), a jego rozrywkowy i ugodowy charakter to dodatkowy plus. Na zdjęciach Reneta wyraźnie zrelaksowana przy tej próbie podgryzania gardła...;)
Alu, głosuję na Twoją propozycję, zwłaszcza że renety to także moje ulubione jabłka. :) Gosia zaraz będzie pytać o zdrobnienia... A proszę bardzo: Renia, Renetka, Renka, Renisia, Reniusia, Renilla, Renilka, Renianka, Szarenia, Szarenetka, i tysiąc innych, tyle że muszę wracać do pracy. ;)
UsuńMnie się Reneta ,Rena też podoba ,ciekawe czy spodoba sie koteczce i Gosiance też :)
UsuńCo na to ciotka Hana?
UsuńKasi bardzo się Reneta podoba, a przyznaję, że mnie też.:)
Ciotka Hana przyklepuje. Ze zdrobnień jeszcze może być Reni i Rolska...
UsuńO to to, Hana. Git jest! I może jeszcze Jusis. :)
UsuńFajnie, że imię się podoba…:)
UsuńSzara Reneta z pewnością okaże się najukochańszym jabłuszkiem dla swojego personelu.
Jolu i Hano – inwencji twórczej w wyszukiwaniu zdrobnień od Renety można Wam pozazdrościć...:)))
Witam! Szukam fajnych blogów ( i właśnie na taki trafiłam) chętnych do wymiany banerów :) Dopiero startuje, mój pozostały blog odnosił sukcesy, jednak było to 2-3 lata temu. Nie będę zanudzać, jeśli jesteście chętni piszcie :
OdpowiedzUsuńpsieblogowisko@onet.pl
Zapewniam 100% że noteczka bardzo mi się podoba, poczytam jeszcze trochę, i na pewno tu trafie!
Faktycznie, cudowna kiciunia :-), ale która nie jest cudowna? A mówiłam że czarne to diablęta wcielone są? U mnie to Tiguś miętosi Migusię za szyję, ale najpierw liże w celu złagodzenia przeciwnika. Ta mała zaraza jednak używa do niego wszystkich czterech łap i to z pazurami, a przy tym jak wrzeszczy! A potem w odwecie rzucia się na noego z zaskoczenia, wprost do gardła! Jatka istna, hłe hłe!
OdpowiedzUsuńJa mam kotkę czarną i dokładnie to diablę wcielone:D
UsuńZaczepia wszystkie koty w okolicy, zaznaczę, że większe od niej a jak nie daje rady to ucieka do naszego ogrodu a tam już czeka sunia, której te okoliczne koty się boją.
Przy czym o żadnej wdzięczności być nie może i Kićka tylko czeka na dogodną sytuację aby wbić pazury w psi ogon.
Piękna koteczka i też by mi było żal się z nią rozstać...
OdpowiedzUsuńŚliczna mała, jej minka doskonałej obojętności i pobłażliwości na podgryzanie jest bezcenna. Na imię nie mam pomysłu.
OdpowiedzUsuńOj, chętnie bym Ci pokadziła, jaka wspaniała jesteś i.... No dobrze, ale co myślę, to myślę.
Ślicznotka:)! A Hokusik to gigant nie z tej ziemi!:) Boski jest:D
OdpowiedzUsuńNie mam głowy do wymyślania imion...moje zwierzęta mają takie w sumie dziwne imiona;) A ile się natrudziliśmy nad każdym!:D
Jolu, pytałaś o mój nick...szczerze to dawno, dawno temu zobaczyłam go gdzieś w necie...spodobał mi się...i parę lat później wrócił do mnie gdy wymyślono imię dla mojej siostrzenicy - Urszula, jako, że wymyślamy jej różne przezwiska i zdrobnienia, kiedyś wpadło mi do głowy: Urszulina, a potem skojarzyło mi się z tą Furszuliną i po jakimś czasie zaczęłam go używać;)
Dziękuję, Furszulino. Twoja odpowiedź mnie całkowicie satysfakcjonuje i zaspokaja moją ciekawość. :)
UsuńPozdrawiam Cię z Pomorza. A może Ty też stąd. ;)
PS. O Hokusie i Szarej Renecie myślę bardzo podobnie jak Ty. :)
Ciesze się, że spodobała się moja odpowiedź:)
UsuńNiestety, nadaję z drugiego końca Polski, Małopolska pozdrawia:))
Śliczna ta Szrotka!
OdpowiedzUsuńMilutka taka, a może dać jej na imię Mila (od Emilka), a może Miłka (od Ludmiła)
Agnieszka z Żyrardowa
Koteczka niezwykłej urody! a Hokusik niezły aparat! Imię -ze względu na szczęście ,jakie ma mała-może Felicja lub Felixa?
OdpowiedzUsuńŚlicznotka!
OdpowiedzUsuńIdealnie pasowałaby do moich dwóch burasków;)
cudne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMoże by pasowało do niej imię Tigra?
OdpowiedzUsuńrozwalił mnie helikopter na zdjęciu z ptakami:) jeśli
OdpowiedzUsuń"Kiciunia ma ciekawe umaszczenie. Na grzbiecie paseczki, a na brzuszku kropeczki. Cudo!"
to ja proponuję Dotka albo Docia (od dot czyli kropka) :) tak jakoś mi do niej przypasowało:)
co do Kasi to złota dziewczyna:) gratuluję wytrwałości:) pozdrawiam
Ale szelma z tego Hokusa ! ;))) Taką słodką koteczkę chce zamordować :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że jednak mu się nie uda ;)
Piękny ma pyszczek i umaszczenie - ma coś ze Żbika :-D
Zobacz, że malutka Renetka ma takie same plamki nad oczkami (wyglądające, jak druga para oczu :), jak Twój Kajtek :) Moim zdaniem też bardzo pasuje do niej imię Renetka :) Zdjęcia z podgryzającym aortę Hokusikiem obłędne :) On małej gryzie gardło, a ona w obiektyw patrzy :) Gwiazda, jak nic :)... dobrze, że udało się Kasi złapać też tę kotkę z krwawą raną. Kasia jest super. Jestem jej fanką, i szczególnie ciepło pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńjesteście niesamowite dziewczyny!!!
OdpowiedzUsuńA kicia nie wygląda jakby się choć ociupinke bała Hokusa ;-)))
Wspaniale jest przeczytać taką historię- jesteście moimi bohaterkami drogie panie:) A metodę z mokrym ręcznikiem chyba wypróbuję na najdzikszym z naszej menażerii, niedotykalskim Bogusiu:)
OdpowiedzUsuńKasia jest niesamowita! Czy ona cały wolny czas poświęca kotkom? Jestem pełna podziwu, sama bym tak nie umiała...
OdpowiedzUsuńA kiciulka (Misia?) jest cudowna! Oczka ma przepiękne i ten pyszczek okrągły - bardzo mi się takie podobają. :)
Post przeczytałam wczoraj, a dziś komentuję. Nie lubię tak, bo zapominam o części rzeczy.
UsuńA miałam napisać np. o panu na rowerze. Podoba mi się jego podejście :)))
O Hokusie miałam napisać - tak tak, że jest niesamowity i bardzo się cieszę, że taki stworzy duet z Toba, z Rufim i z nową ślicznotką. :)))
A ta "czarna kotka z krwawą raną zamiast oka" nie ms szans na niczyją pomoc? Została tam na działce biedaczka? Nie mam czasu czytać wszystkich komentarzy, może tam jest już coś o tej koteczce...?
OdpowiedzUsuńTa kotka jest odłowiona, wyleczona, wysterylizowana, ma zaszyte po wyczyszczeniu oko. Jest w DT, szuka domu.
Usuńhttps://www.facebook.com/media/set/?set=a.575595262495809.1073741927.152268774828462&type=1
Nie lubię jak ktoś pyta, czyli oczekuje odpowiedzi, a nawet się nie podpisze imieniem.