Przestraszyliście się? Ja tak! Mail o takim tytule dostałam niedawno na pocztę. Chodzi, jak rozumiem, o to, że do jednego z postów użyłam zdjęć z portalu http://www.boredpanda.com/. Były to bajecznie kolorowe zdjęcia jesieni. Zdjęcia te podpisałam, dodając link do źródła. Wydawało mi się, że jestem wobec autorów zdjęć w porządku, że przestrzegam netykiety oraz zasad ustaw o prawach autorskich. Nic bardziej mylnego. To, że podaje się link do zamieszczanych zdjęć, tekstu, wykresów czy innych opracowań, nie świadczy jeszcze o tym, że nie jest to kradzież.
Proceder ten w internecie jest tak powszechny, że przestajemy na niego zwracać uwagę. Na naszych blogach kradzione możemy znaleźć dokładnie wszystko. Często te "pożyczone" materiały nie są wcale podpisane ani podlinkowane, co wprowadzać może w błąd odbiorcę, że autor bloga jest jednocześnie autorem oglądanych opracowań, tekstów czy zdjęć, ale często też podpisane są lakonicznie - "źródło: internet", co przecież nic nie znaczy, bo równie dobrze moglibyśmy podpisać je "źródło: świat".
Tak sobie myślę, że byłoby mi co najmniej przykro, a może nawet byłabym oburzona, gdyby ktoś kradł moje teksty czy zdjęcia. Nie są to żadne wybitne dzieła, mimo to czuję się ich autorką i nie życzę sobie, aby ktoś z nich korzystał bez mojej zgody. Nie trzeba szukać daleko; dopiero co swoje wybitne teksty usunęła z bloga Olga Jawor, bojąc się o to, że zostaną zagrabione. Jestem pewna, że gdybyśmy się o tym dowiedzieli, całe blogowisko stanęłoby za Olgą jak jeden mąż i zawrzało w oburzeniu...
Ja zdjęcia z felernego posta skasowałam, a Was ostrzegam, że coś takiego może się zdarzyć i mail o mrożącym krew w żyłach tytule możecie też znaleźć w swojej skrzynce. Ciekawa jestem bardzo, jakie jest Wasze podejście do tego tematu.
Proceder ten w internecie jest tak powszechny, że przestajemy na niego zwracać uwagę. Na naszych blogach kradzione możemy znaleźć dokładnie wszystko. Często te "pożyczone" materiały nie są wcale podpisane ani podlinkowane, co wprowadzać może w błąd odbiorcę, że autor bloga jest jednocześnie autorem oglądanych opracowań, tekstów czy zdjęć, ale często też podpisane są lakonicznie - "źródło: internet", co przecież nic nie znaczy, bo równie dobrze moglibyśmy podpisać je "źródło: świat".
Tak sobie myślę, że byłoby mi co najmniej przykro, a może nawet byłabym oburzona, gdyby ktoś kradł moje teksty czy zdjęcia. Nie są to żadne wybitne dzieła, mimo to czuję się ich autorką i nie życzę sobie, aby ktoś z nich korzystał bez mojej zgody. Nie trzeba szukać daleko; dopiero co swoje wybitne teksty usunęła z bloga Olga Jawor, bojąc się o to, że zostaną zagrabione. Jestem pewna, że gdybyśmy się o tym dowiedzieli, całe blogowisko stanęłoby za Olgą jak jeden mąż i zawrzało w oburzeniu...
Ja zdjęcia z felernego posta skasowałam, a Was ostrzegam, że coś takiego może się zdarzyć i mail o mrożącym krew w żyłach tytule możecie też znaleźć w swojej skrzynce. Ciekawa jestem bardzo, jakie jest Wasze podejście do tego tematu.
Mail:
Zespół Bloggera został powiadomiony zgodnie z treścią ustawy Digital Millennium Copyright Act (DMCA), że pewne treści w Twoim blogu rzekomo naruszają prawa autorskie innych osób. W efekcie musimy ustawić stan odpowiedniego posta lub postów na wersję roboczą. (W przeciwnym razie mogłyby zostać wysunięte przeciw nam oskarżenia o naruszenie praw autorskich, niezależnie od ich słuszności; URL-e postów, które rzekomo naruszają prawa autorskie, znajdują się na końcu tej wiadomości). Oznacza to, że post, wraz z wszelkimi obrazami, linkami i innymi treściami, nie przepadł. Możesz poddać go edycji w celu usunięcia treści naruszającej prawa autorskie i opublikować ponownie, a stanie się znów widoczny dla czytelników.
Nieco informacji dodatkowych: ustawa DMCA dotyczy praw autorskich obowiązujących w Stanach Zjednoczonych i zawiera wytyczne odnośnie do odpowiedzialności dostawców usług internetowych w przypadku ich naruszenia. Jeśli uważasz, że masz prawo do publikowania tej treści, możesz wysłać nam odpowiedź na skargę. Aby to zrobić, przejdź do strony http://www.google.com/support/ bin/request.py?contact_type= lr_counternotice&product= blogger
Otrzymane przez nas zgłoszenie, z usuniętymi wszystkimi informacjami osobistymi, zostanie opublikowane online w usłudze Chilling Effects pod adresem http://www.chillingeffects.org . Odbywa się to zgodnie z postanowieniami ustawy DMCA. Zgłoszenie zgodne z ustawą DMCA dotyczące usunięcia Twoich treści możesz znaleźć na stronie wyszukiwania usługi Chilling Effects pod adresem http://www.chillingeffects. org/search.cgi, na której należy wprowadzić URL usuniętego posta bloga.
Jeśli dowiemy się, że Twój post został opublikowany ponownie bez usuwania problematycznej treści/linku, usuniemy tego posta i potraktujemy takie działanie jako naruszenie warunków na Twoim koncie. Wielokrotne naruszenie naszych Warunków korzystania z usługi może skutkować podjęciem przez nas dalszych działań zaradczych w związku z Twoim kontem Bloggera, w tym usunięciem Twojego bloga i/lub zamknięciem Twojego konta. Zgłoszenia DMCA dotyczące treści w Twoim blogu mogą również prowadzić do podjęcia działań przeciwko powiązanym kontom AdSense. Jeśli masz pytania natury prawnej dotyczące tego powiadomienia, skonsultuj się z prawnikiem.
Z poważaniem,
Zespół Bloggera
URL-e, których dotyczy ta wiadomość:
(nie rozumiem tej wyszukiwarki, która jest wskazana w mailu - nic nie mogłam przy jej pomocy znaleźć)
**************************************************************************
A z innej beczki:
Amyszka wyjaśniła mi, dlaczego wczoraj dałam tyle plam w przygotowywaniu finału konkursu Amisi. Przysłała mi na pocztę zrzut ekranu. To był mój pechowy blogowy dzień. Dowód? Proszsz:
Amyszka wyjaśniła mi, dlaczego wczoraj dałam tyle plam w przygotowywaniu finału konkursu Amisi. Przysłała mi na pocztę zrzut ekranu. To był mój pechowy blogowy dzień. Dowód? Proszsz:
Dziękuję, Amyszko! To był 666. dzień istnienia mojego bloga! Jak powszechnie wiadomo, jest to liczba przeklęta, wnoszę więc o całkowite uniewinnienie. Nie miałam szans na zrobienie tego dobrze. To nie powinno się jednak zdarzyć. Jeszcze raz przepraszam poszkodowane osoby.
Kochani, w związku z moim roztargnieniem bardzo proszę, abyście jeszcze raz zerknęli do wczorajszego posta i popodziwiali kociaki które dopisałam po czasie. Co za wstyd!
Jak ja to zrobiłam, że pominęłam te zgłoszenia? Utworzyłam sobie folder na poczcie gdzie przenosiłam konkursowe maile, a niektórych po prostu nie przeniosłam... Z roztargnienia pewnie, ale też z powodu tego co się działo. Ogromnie źle się z tym czuję.
Miłego i spokojnego dnia.
A rok temu Za Moimi Drzwiami: Autostradowy post (klik). To był fajny blogowy dzień. :)
musiałaś się nieźle zdenerwować. Masz gdzieś kopię bloga czy tak sobie wisi i już?
OdpowiedzUsuńDobre pytanie! Zaraz ją zrobię. :)
Usuńja też nie mam żadnej kopi, czas pomyśleć :(
OdpowiedzUsuńUstawienia - inne - eksportuj bloga. Proste.
Usuńno i gdzie sie ta kopia zapisze? ja dociekliwa jestem. no bo może....wybuchnie?
UsuńPewnie w folderze "pobrane". :))
UsuńOjej. To się porobiło;)
OdpowiedzUsuńNic takiego, dobrze, że to dało się naprawić.
UsuńCiekawe jak oni znaleźli zdjęcia na Twoim blogu? Czy ciągle przeszukują internet? W sumie to godne podziwu, że tak skrupulatnie dbają o swoje prawa autorskie.
OdpowiedzUsuńTo są niełatwe czasy, bo każdy bierze sobie sobie z netu co chce..
Mnie się raz zdarzyło, że na jakiejś kociej stronie znalazłam zdjęcie ze swojego bloga i nie byłby to dla mnie problem, bo ktoś pokazywał zegar, który sama wykonałam. Można by pomyśleć, że to komplement dla mnie, ale zdjęcie było perfidnie skadrowane żeby nie było widać podpisu "maskotka i pieska"! Ja wtedy też interweniowałam i je usunięto w takiej formie. Jakby zdjęcie było w całości to bym to olała ;)
Niedawno czytałam że są ludzie którzy zawodowo zajmują się wyszukiwaniem w sieci kto naruszył prawa autorskie ,można im zlecic taka usługę i oni będą to robić dla nas .
UsuńTe zdjęcia które zamieściła Gosia były opracowane przez profesjonalistę ,więc pewnie zlecil komuś taką usługę albo sam się tym zajął .
Czasem wystarczy przypadek - ja dwa razy dostałam informację o wykorzystaniu moich prac - zauważyły to znajome osoby. Jedna oglądając filmiki na youtube wyłapała mój rysunek w teledysku dla dzieci a druga zauważyła plakat na mieście z wykorzystaniem mojego rysunku. W pierwszym przypadku nic nie zrobiłam w drugim zadzwoniłam do autorki reklamy. Poprosiłam o wycofanie rysunku albo o załatwienie sprawy ze mną. Pani miała przemyśleć i powiedziała, że wycofa się z użycia rysunku.
UsuńPowiem szczerze nie dziwię się, że takie działania jak opisałaś mają miejsce. Sama widzę ile blogów bazuje na publikacji czyjegoś dorobku. A to pewnie tylko kropla w morzu. Niestety często pewnie jest tak, że nawet jak ktoś dla linka to on i tak nie odsyła do autora ale do innej strony, która też tylko opublikowała informacje.
Ale najważniejsze, że można zadziałać po takim mailu od bloggera i poprawić posta aby już nie budził kontrowersji.
Elfko, ta kobieta wolała wycofać się z reklamy niż zapłacić ci za Twoją pracę. To chyba dość typowe.
UsuńPortal bored panda to wielkie, z pewnością dochodowe przedsięwzięcie, więc nie dziwię się, że mają zatrudnionych informatyków, aby pisali programy znajdujące ich zdjęcia. Zdjęcia dla których reklamodawcy pewnie płacą kasę za umieszczanie reklam na portalu. Moich zdjęć nikt by nie ścigał. :)
... dlatego ja... nie wklejam nic ' obcego '... tylko i wyłącznie moje foty...
OdpowiedzUsuńpo IP komputera automatycznie widać co, kto i z czego korzysta...niestety... chcemy nie chcemy... jesteśmy bardzo widoczne w sieci
Oczywiście. Wszystkie nasze działania są widoczne, zależy tylko co się komu chce znaleźć.
UsuńO kurczę, dobrze, że blog ocalał ;-)
OdpowiedzUsuńJa się obawiałam afery o prawa autorskie na blogu książkowym, ale póki co nikt nikt się nie czepia. Pozdrawiam Gosiu.
Dobrze, że dostałam ostrzeżenie. :)
UsuńPodoba mi się ta akcja bloggera. Jak ktoś ukradnie nasze zdjęcia to zawsze mamy jakieś narzędzie... Zaaaawsze coś ;)
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony nie pomyślałabym, że podanie linku do strony to za mało.... Choć może na tej stronie jest mnóstwo autorów zdjęć? I to dlatego?
Na fb są różne grupy blogerskie i tam co chwilę ktoś pisze, że powstała kolejna nowa strona, na której pojawiają się zdjęcia innych blogerów i ich wpisy. Zwyczajne złodziejstwo. Rozplenia się to tak, że nie ma szans nad tym zapanować... I tylko ciężko mi zrozumieć jak tak można nic sobie z tego nie robić - ukradnę to tu, to tam. I luz.
Widocznie jestem starej daty, bo mnie to oburza, Alutko.
UsuńJakie to proste! Wezmę sobie post innego blogera, umieszczę u siebie i blog hula!
Tylko po co? Co to za satysfakcja?
Właśnie tylko po co ? Największą satysfakcję mam wtedy gdy sama coś wymyslę
UsuńMoże takie ktosie nie wiedzą jeszcze co daje prawdziwą satysfakcję? Może lubią po linii najmniejszego oporu?
UsuńTo co, zakładamy klub "STAREJ DATY"? :D
Jak zaczełam bawić się grafiką komputerową ,kupiłam także aparat cyfrowy ,właśnie z tego powodu ,aby nie korzystać ze zdjęć w sieci i aby prace byly całkowicie mojego autorstwa .
OdpowiedzUsuńLudzie materiały z sieci traktują trochę jak rzeczy które leżą na ulicy czli niczyje ,można sobie podejść i wziąść .Nie dopuszczają do swojej świadomości że to kradzież .
A przecież blog to trochę jak dom. Nie przychodzi się do czyjegoś domu i nie bierze się tego co się chce i co się aktualnie nam spodobało.
UsuńCzy co innego to te wszystkie nemy, śmieszne obrazki, dowcipy rysunkowe? Hmm, już sama nie wiem...
No właśnie ,uwazam że temat jest złozony i wielowątkowy.
UsuńA liczba -666- wcale nie jest przeklęta to liczba Słońca a nie szatana jak się powszechnie uważa,niestety odpowiedzialność za pomyłki trzeba wziąć na siebie ;)) pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńA kliknęłaś w link który podałam? Z niego wynika coś innego.
UsuńLiczba Bestii – pojęcie odnoszące się do jednej z postaci 13 rozdziału Apokalipsy świętego Jana – pierwszej z Bestii, popularnie utożsamianej z Szatanem lub Antychrystem. Jest ono zwykle kojarzone z liczbą 666,
Ale oczywiście, że pomyłkę biorę na siebie, co zresztą napisałam. :)
UsuńHeh ochrona własnych prac, pożyczanie cudzych to ważny temat dla blogerów. Tak na serio to nikt z nas pewnie nie zna dokładnych praw i obowiązków. Też myślałam, że wystarczy podać źródło.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nadal z nami jesteś :)
Dokładnie. Nikt do końca nie zna praw. Obawiam się, że trzeba by być prawnikiem aby to rozkminić. Spróbuję jednak się z tym zapoznać.
UsuńCo za historia .... to tylko dowodzi, jak wielka jest skala i problem z kradzieżą zdjęć, czy tekstów, skoro dotarli do Twojego bloga, gdzie tak naprawdę starasz się ,żeby wszystko było ok.
OdpowiedzUsuńDobrze, że skończyło się, jak się skończyło, ale musimy zachować podwójną czujność, jeśli chodzi o publikowanie zdjęć.
Myślę, że to dlatego, że chodzi o wielki portal co ma do tego i ludzi i narzędzia. Zdjęć Kowalskiego nikt szukać nie będzie. Sama widzę, które moje zdjęcia są ściągane, ale co mam z tym robić dalej? Może gdyby ktoś na nich zarabiał to warto by się tym zająć, ale nie sądzę żeby tak było. :)
UsuńTrudno powiedzieć, co ktoś robi z Twoimi zdjeciami, musiałabyś zatrudnić kogoś do przeglądania internetu i szukania. Chociaż pewnie większość ściąga kotki, żeby mieć i sobie popatrzeć w każdej chwili, chociaż dobrze byłoby się spytać, czy można.
UsuńCzłowiek uczy się całe życie :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Gosiu, skorzystałam bardzo z tej informacji.
I ja skorzystałam.
UsuńTytuł mnie wystraszył ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy tak samo walczyliby o zdjęcia pani X z malego miasteczka pod Świdnicą :) Oby tak. Z wykorzystaniem zdjęć chyba rzeczywiście jest trochę inaczej niż z zacytowaniem fragmentu książki na przykład. Co w sumie jest logiczne.
Jak robi się kopię bloga i gdzie się ją przechowuje?
Pozdrawiam
Ależ skąd! Pani X musiała by mieć za sobą prawników, którzy by o to zawalczyli.
UsuńPopatrz wyżej, już odpowiedziałam na to pytanie Kamili.
Dobrze, że o tym piszesz, niektórzy podają linki i myślą, że robią komuś reklamę więc są w porządku, a tu okazuje się, że to duży błąd.
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo wzruszyłam się, jak pewien pan zapytał mnie czy może użyć mojego obrazka jako tła do zdjęcia swojej siostrzenicy. Ale pewnie dużo osób tak nie robi, szczególnie jeżeli nie umieszcza tego w sieci i wykorzystuje na swój użytek.
Pozdrawiam:)))
Mnie też ludzie pytają i oczywiście zawsze się z dumą zgadzam. :)
Usuńczyli nie można robić przypisów;)
OdpowiedzUsuńPo zdjęciu też da się szukać. :)
UsuńBardzo dobrze Aniu, że napisałaś o tym wszystkim. Że uświadomiłaś nam jak łatwo mozemy popełnić przykrą niestosownośc, korzystajac z czyichś zdjęć. Trzeba szanować cudze prawa autorskie i zdawac sobie sprawę, jak łatwo je , nawet nieswiadomie, przekroczyć. Najbezpieczniej jest oczywiscie publikować tylko swoje własne fotografie i teksty, chroniąc je jak sie tylko da i tak, jak w moim przypadku nie wystawiając na bloga niczego, co mogłoby się komuś przydać.A swoją drogą, przykro mi, że musiałam ukryc te swoje teksty i zabronić sobie wystawiania na widok publiczny nowych. Jakoś mi z tym goło i sztucznie, ale trudno - muszę przywyknąć w necie do innej formy wyrażania siebie, niz poprzez teksty literackie.
OdpowiedzUsuńBo rzeczywiscie - wiekszosc ludzi w internecie po prostu bierze, co jest, korzystajac z tego przebogatego, wirtualnego skarbca wytworów mysli ludzkiej, jakby były dobrem ogólnym,nie mysląc o tym, że robi tym komuś sporą krzywdę. Ja też kilka razy ściągnełam parę zdjęc z grafiki googla (dopisując za każdym razem, ze wziełam to z internetu i nie zastanawiając się wówczas nad etyczną stroną tego czynu), ale głównie staram sie bazować tylko i wyłacznie na tym, co sama stworzę. Tak jest uczciwiej i lepiej, bo co to za sztuka chwalic się czymś, co nie moje?
Uczymy się całe zycie jak żyć i działać, by nie czynic bliźniemu, co nam niemiłe. A w internecie, choc ten bliźni ukryty jest w ogromnej, zamglonej przestrzeni, to ma przeciez uczucia i tak samo łatwo je zranić, jak kogoś, znanego z dotykalnej, codziennej rzeczywistości.
Tyle, że przecież niektórym jest obojętne, co kto czuje. Grunt to osiagać swoje cele, jak najmniejszym kosztem...Smutne to, szczególnie, że podchodzimy tu do siebie z serdecznoscią, ufnością i szacunkiem a często z tamtej strony pod udawaną wrażliwościa kryje sie tylko zimna kalkulacja...
Anuśku-Joluśku! Bardzo dziękuję Ci za te przemiłę słowa pod moim adresem. Wiesz kochana (tylko proszę, nie odbierz tego jak pochlebstwo czy puste frazesy)Tobie się po prostu wierzy! Z Twoich słow bije prawość, uczciwosć a przede wszystkim bezinteresowna serdeczność!Rzadkie to w necie i bezcenne!:-))
Strasznie ciężko jest nie publikować niczego, co mogłoby się przydać innym. Blogowanie traci wtedy sens... Ja zresztą nie mam tu nic tak cennego, więc nie muszę się stresować. Co innego, Ty, Olgo. U Ciebie to są konkretne dzieła z których mogłabyś, a nawet powinnaś czerpać profity, a jak słusznie zauważyłaś, często nie można zgłaszać do konkursów niczego, co było już publikowane wcześniej. Dobrze, że to ukryłaś, dobrze, że miałam przyjemność już wcześniej to czytać. :)
UsuńDziękuję za miłe słowa, rozumiem, że i Joli się dostały? Bardzo słusznie :)
Jak jeszcze dzialalam na grupie newsowej kuchnia (prk) to wiele moich przepisow znalazlam pozniej zadomowionych na cudzych blogach, wiekszosc byla jako ich przepis...co nieco klocilo sie z moim stylem bazgralskim oraz slynnymi naonczas literowkami (slynne = parchewka oraz kokosowy pas..no niech kto zgadnie co to za one), ALE wiekszosc osob pisala skad to maja/autor wypocin. Jesli bym z tego zyla to bym sie wpierniczyla, ALE wtedy mialabym te taka pieczatke przezroczysta na zdjeciu/przepisie, a tak to mi wisi i dynda. Wielu ludzi powinno sie CIESZYC, ze komus sie jego zdjecia podobaja i pokazuje innym.
OdpowiedzUsuńa tak poza tym to rzeczywiscie trza na Ciebie rozgie wyjmnac i naostrzyc, hrehrhe. na mnie tez, bo sciagnelam "moje" zdjecia z Twojego blogu, ale to bylo dla mnie, wiec czuje sie usprawiedliwiona i chyba nie musze oczekiwac kosztownej sprawy sadowej ;)
Straszliwym polem minowym sa rzeczy robotkowe, no bo niby kiedy mozna pokazac wzor drutowy jako Twoj i jeszcze do tego go sprzedawac???? Dobrych pare lat temu jedna baba drugiej babie zrobila cyrk - o patchwork i pikowanie chodzi. Wzor jest stary, tradycyjny, najstarszy Egipcjanin nie pamieta, kto go wymyslil (pewnie natura albo architekt katedy na posadzce -> ja kiedys zrobilam dwie kolderki dzieciece i kazalm tesciowej, ktorej zlecenie to bylo, zeby poszla do swojej katedy i w przedsionku popatrzyla na mozaike na podlodze...przedziwnym trafem obie polowy przedsionka byly dokladnie we wzory, ktorych uzylam do uszycia dwoch kolderek!!!! architekt gotyckiej katedry mnie nie straszy po nocach). No wiec tamta pierwsza baba do sadu zapodala babe, ktora uszyla taka sama kolderke z tradycyjnym wzorem (=dziedzictwo narodowe?) a zapodala ja, bo sobie zrobila kopirajta na schemat ...kolorystyczny!!!!! i , kurna, wygrala! czyli rzeczywiscie trzeba uwazac na mniej wiecej wszystko. A Ty, Anka, robisz wystarczajace dobre zdjecia, zeby nie uzywac cudzych, nawet najpiekniejszych rzekomo.
Chlopski filozof
p.s. Stalam akuratnie na glowie i widzialam 999 - lepsze od szatana! Ja jestem stary antychryst i chetnie wezme na siebie rozne bledy i szostki, dawaj :))
Kokosowy pas? Kurczaki, nie wiem! Co to?
UsuńCieszyć się, że się zdjęcia podobają to mogę np ja, ale taki wielki portal na tym zarabia, więc pewnie się wcale nie cieszy, że ktoś mu profity zabiera. :)
Ale numery z tymi robótkami!
Jak się nie boisz 666 to bierz, bo mnie już dokuczyło ponad miarę! :(
Podoba mi się chłopska filozofia. :)
:))))
Usuńkokosowy pas to kokosowy paj czyli coconut pie albo christian pie - warte grzechu a robi sie w ten sposob, ze sie wrzuca do miksera wszystkie elementy, miksuje fest, wylewa do namaslonego naczynia, piecze i elementy ukladaja sie w baze (zakalcowa, najlepsza na swiecie, budyn, biszkoptowaty wierzch z chrupiacym kokosem na wierzchu. nie da rady tego zostawic dologiem, trzeba non stop wyrownywac :))))
nei boje sie 666, no bo chyba lubie numer 13. ale pod drabina nie przejde!!
myslisz, ze wielki portal robi pieniadze na pojedynczch zdjeciach? myslalam, ze oni zarabiaja na lekramach :P
No to teraz musisz dać nam ten przepis, nie ma lekko! Możesz dać linka do tamtego forum, jeśli jeszcze jest. :))
UsuńOni zarabiają na reklamach, które są przy tych zdjęciach! Ludzie oglądają i klikają w reklamy! A u mnie takiej możliwości nie ma :(
grupa kuchenna rozleciala sie za pomoca wytrwalego i zlosliwego trolla, wiekszosc ludzi pouciekala i juz zostala ucieknieta. Pare lat pozniej pytalam kogos czy grupa jest i jak tam. Okazalo sie,ze nudno, pusto i ogolnie do bani.
Usuńa przepis to polega na jednostce miary z amerkanska zwanej cup. w sumie odpowiednik polskiej szklanki ;) ALE po internecie lataja przeliczniki cup'sow na wage ale nie chce mi sie szukac (jestem Leniwy Chlopski Filozof...)
I tak:
4 jajca
1/2 cupsa masla
1/2 cupsa maki
2 cupsy mlika
3/4 cupsa cukru
1 cup wiorkow koskos.
2 lyzeczki wanilii.
Wszystko wrzucic do miksera - ciach!, miksnac porzadnie - bach! Namaslic naczynie piekarnikowe - chlap! zaleznie od tego czy sie chce cienkie warstwy czy grubsze naczynie moze byc o duzej zrednicy plastsze badz glebsze, mniejsze. Mnei jest wszystko jedno bo cale zjem latwo :)
No i potem to dosc dobrze miksowane to cos (moga byc grudnki masla, za to nie strzelaja do pianisty) lunac do naczynia - ubudu! Trzeba tylko pamietac, ze toto roznie w gore w czasie pieczenia (a pozniej sie zapada). Wrzucic do piekarnika - trach! na ok 45 minut w 175 stopniach Znaczy ma byc usztywnione nieco w centrumie (a nie plynne, ale raczej ma sie trzasc jak jaka garararareta) a wierzch ma byc niezle zloty.
Fachowo danie nazywa sie Impossible Pie.
cholercia, teraz bede o tym myslec...i na co mi to o wpol do 11 wieczorem :P
Kurczaki! Robię to musowo na weekend, bo jutro piekę szarlotkę. :)
UsuńDzięki!!!!!
Padam do nozek szanownej pani. I podnosze sie z niejakim trudem ;)
UsuńCzyżby aerobik dla starszych pań dał ci się we znaki? :)
UsuńNo masz, a ja dopiero zaczynam. Uczę się, ale bardzo mi przykro, że spotkało to akurat Ciebie.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, Hana, nic się nie stało.
UsuńAniu bez słodzenia napiszę co napisała powyżej Olga o Tobie.
OdpowiedzUsuńI ja tak samo staram się zawsze umieszczać skąd przepis czy zdjęcie nie wszystkie mam swoje. Okładki książek na przykład, owszem mam, mogę zrobić zdjęcie ale poco skoro Empik Merlin polecają te książki? A poza tym tak jak napisał ktoś przede mną, ludzie powinni się cieszyć ze człek zajrzał na ich stronę dał linka i weszło na ich stronę obejrzało zachwyciło się kilkaset osób. Nie, oni wolą wrzeszczeć MY AUTORZY.
Wiecie moi drodzy nie ma autorów. NIKT podkreślam nikt na tym świecie nie jest samotną wyspą co siedzi myśli, myśli i wymyślił/a i to je jego własne. G..... prawda nic nie jest własne. Zauważyli mądrzy ludzie to już dawno. I tak gdzieś na Litwie człowiek wynalazł coś opracował i nie mógł zainteresować nikogo swoim pomysłem wynalazkiem, a parę lat później "wynalazł" to samo ktoś inny w Polsce i znów cztery litery, nikogo to nie zainteresowało. Aż gdzieś w świecie ktoś "odkrył" znowu to samo, nie skopiował - bo nie znał nie miał dostępu, odkrył. To samo z muzyką to samo z poezją prozą powstaje w różnych miejscach w świecie to samo. Wszyscy jesteśmy połączeni a co do nas przychodzi zależy od naszego poziomu wrażliwości.
Staram się nie kopiować, ani nikomu jego zdobyczy - bo to jak na polowaniu są zdobycze, które niewidzialna nić jak niewidzialna ręka :) chwyta z matrycy energetycznej czy jakieś tam innej mocy - nie zabierać. Ktoś zapolował, upolował i może sam wszystko zeżreć, albo się podzielić, moim zdaniem w towarzystwie lepiej smakuje, ale to moim zdaniem. Nie podzieli się czasem z nie swojej winy, ktoś inny upoluje podobne "zwierzę" i się podzieli odkryciem.
No ja tak uważam Aniu ci co zlecają innym wyszukiwanie "ich "tworów" ze strony sporo stracili, mogli mieć nieskończoną ilość zachwytów i idącej za tym energii, albo malutko. Wybór należy do nich wybrali mało, ich problem. Ja się zachwycam waszymi zdjęciami, podziwiam mądrość i wasze teksty pożeram, je boście je dali do zjedzenia i daję wam swoje, bez żadnych ograniczeń!
Serdecznie pozdrawiam wszystkich i każdego z osobna.
I dziękuję Aniu za ostrzeżenie, mąż pokazał mi zastrzeżenia jakie czynią niektórzy na swoich stronie i za nic nie będę im dawała swojej uwagi i energii, własny sos to jest to co niektórzy kochają najbardziej, ich wybór. Ha, ale muszę dopisać bo się udławię właśnie ci ludzie szukają inspiracji w necie i ją znajdując uznają powstałe z tego dzieła za własne.:)
Wiesz Elu, gdyby ktoś ukradł np moje komiksy, wydał je i zarabiał na nich, to byłabym po pierwsze dumna, że się da, ale po drugie oburzona, że żeruje na mojej pracy. Wiem, że one są za słabe na zarabianie, to tylko taki przykład. :)
UsuńI ja mam ostrzeżenie na samym dole, szczególnie jeśli chodzi o LOGO, to nie życzę sobie aby mi go ktoś kradł i pokazywał innym, nawet gdyby mi to miało zrobić reklamę. Sama chce o tym decydować gdzie ono się znajdzie. Może mi nie pasować np kontekst.
Sama potraktowałam ten mail jako naukę, pewnie będę ostrożniejsza do momentu aż... znowu zapomnę :)
No to klops! Ja sobie czesto pozyczalam zdjecia i pisalam wlasnie lakonicznie, ze z internetu. Musze zmienic sposob dzialania i albo przestac pozyczac, albo wklejac wylacznie swoje. Na razie nic mi sie nie przydarzylo, ale, jak pokazuje Twoj przyklad, moze w kazdej chwili. A szkoda byloby stracic tyle pracy. Koniec z tym! Wstyd mi niezmiernie!
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę, że mam taka koleżankę jak Ty! :)
UsuńI vice wersalka :)))
UsuńTy uwazaj, Ty, bo zaraz Cie wydziedziczy!!
UsuńZa wersalkę nie wydziedziczam :D
Usuńa za co jeszcze nie???
UsuńNie zdradzę się, no co Ty! :))
Usuńszanuję i mam tylko swoje teksty i zdjęcia, nie zawsze ładne, nie zawsze takie, jakie bym chciała, ale popularność blogów typu kopiuj wklej jest tak naprawdę żerowaniem na czyjejś pracy, niewspółmiernie większej niż wyszukanie w sieci ładnego obrazka i wklejenie go na swoją stronę,
OdpowiedzUsuńwiem, że Tobie nie o to chodziło, podałaś źródło, ale zabrakło zapytania do autora zdjęcia, generalnie większość osób się zgadza na umieszczenie swojego zdjęcia z podpisem, ale...
jakiś czas temu znajoma znalazła swoje zdjęcie na czyjejś stronie, zupełnie przypadkiem, stwierdziła, że powinna się czuć dumna, że ktoś ocenił je wysoko i wkleił do siebie, ale nie jest... wystarczy postawić się po tej drugiej stronie i nie byłoby problemu.
Swoją drogą jestem bardzo zaskoczona, że admin zareagował, może ktoś zgłosił ...
Widać trzeba uważać.
UsuńTwoje zdjęcia są zawsze super!
Właśnie się nad czymś takim poważnie zastanawiałam. Sama zamieściłam w nagłówku zdjęcie z internetu. Co prawda podpisałam co i jak, ale nigdy nic nie wiadomo.
OdpowiedzUsuńZobaczymy...
W 99% przypadków nie jest to ścigane. Myślę, że może spać spokojnie.
Usuńufff
OdpowiedzUsuńbo już myślałam, że nie zdążyłam złapać 500 000
;P
He he he :)))
UsuńJa podobnie jak Pantera...
OdpowiedzUsuńCzasami... czasami nawet często coś z Neta zapożyczę... i że no niby podpisuję... ale podpisuję "znalezione w sieci" coby każdy wiedział, że nie moje... Nie przyszło mi do głowy nawet dociekać... czyje :(
hmm...
jezcze nie wiem co z tym fantem zrobię... :(
Jak t mówiła Scarlet O'Hara "pomyślę o tym jutro" ;-)))
I tak można, Bruitko :))
UsuńDzięki Aniu! Ja niby wiem i jak coś (co prawda rzadko kiedy) zapożyczałam, to zawsze ze źródłem, ale nigdy się tak w temat nie zagłębiałam. Szczególnie, że głównie swoje wypociny mam. Ale naprawdę warto o tym pamiętać i poczytać komentarze z różnymi doświadczeniami! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że poznałam dziś opinię wielu osób. :)
Usuńkiedyś, na onecie zdarzało mi się wkleić jakąś fotke z internetu. i, jak pantera, pisałam źródło: internet.
OdpowiedzUsuńteraz wstawiam tylko swoje zdjęcia, bo i tematyka jaka jest, taka jest.
ps. jak się robi kopię bloga? klika się na tej stronie roboczej? bałam sie tak zrobić, żeby mi blog w niebo nie poszybował.
Ewo, zobacz co odpisałam Kamili wyżej, a jak coś to pytaj. :)
Usuńzrobione. wprawdzie spodziewałam sie, że będzie to kopia bloga a tu same literki, bez zdjęć. ale dobre i to. dzięki:)
UsuńŁo matko, jak to na wszystko trzeba uważać, a ja w poprzednim poście poszłam za Twoim zgubnym, jak się okazuje przykładem.......
OdpowiedzUsuńNawet pisząc prace magisterskie lub inne opracowania posiłkujemy się literaturą i jest to najnormalniejsza rzecz pod słońcem.......
Oczywiście należy podać autora...
Widać ten autor w jakiś sposób wyraził zgodę na to, że się go cytuje. Może określają to inne przepisy. Pewnie inaczej jest ze zdjęciami.
UsuńU Ciebie myślałam są tylko Twoje zdjęcia. :))
Dobrze wiedzieć, choć ja w zasadzie tylko swoje foty wtykam, czasem coś z jutuba, tego też nie można? Byłoby przykro gdyby Ci blog skasowali, szczęście, że ostrzegają.
OdpowiedzUsuńNo, na szczęście! Z jutubem to chyba jest inaczej. Moim zdaniem można, bo ten kto zarabia i tak zarobi. Reklamy wyświetlają się na filmach.
UsuńJak świat ,światem zawsze ktoś kopiował twórców i chyba trzeba by się z tym pogodzić ,czy co ? ;)
OdpowiedzUsuńCiężko ,zwłaszcza jak by się chciało za swoją pracę dostać wynagrodzenie ...
Ale z innej strony patrząc, w internecie jesteśmy dawcami i biorcami ,bo umieszczamy tam jakąś swoją twórczość , ale jak często cytujemy innych ,wykorzystujemy cudzą muzykę itp
Ja bym była chyba za tym ,żeby pytać twórcę o zgodę i informować kto jest twórcą .A jeżeli nam na czymś bardzo zależy i chcielibyśmy na tym zarabiać ,chronić to przed cudzym wzrokiem dopóki nie wyeksplatujemy tematu.
Na szczęście na poziomie bloga to nie jest tak ważne. Mojego na pewno. :) Jakieś czas temu była afera bo pewna pani opublikowała książkę kucharską z przepisami blogerek. Po prostu skopiowała je wraz ze zdjęciami. Dla mnie to jest oburzające, nieetyczne działanie.
Usuńmało zawału nie dostałam, ledwo się nacieszyłam a tu takie kwiatki? Szczęście że to nieprawda :-)
OdpowiedzUsuńNacieszyłaś? :) To miło. :)
Usuńnacieszyłam się że takiego fajnego bloga znalazłam, ale nie nacieszyłam się czytaniem :-D
Usuńno co :-)
Ooooo, to idę oglądać dalej kotki:) co do maila, to faktycznie niezłe jaja. sama muszę przyznać, że wklejam zdjęcia (a raczej tapety) pobrane z pewnej strony i (o ja głupia) nawet nie podpisuję z jakiej. mój błąd i pora to zmienić. czasem robimy coś nieświadomie, nie jesteśmy idealni. nie przejmuj się liczbą 666:) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMasz rację, na szczęście błędy można poprawiać. :)
UsuńJa tu czegoś nie rozumiem, a co z blogami,
OdpowiedzUsuńktóre polegają właśnie na prezentowaniu zdjęć innych?
Myślisz, że te osoby za każdym razem pytają autora zdjęcia o pozwolenie na publikację?
No racja! Chociażby ten blog http://ajloviuuu.blogspot.com/ - zaglądam na niego, a tam tylko zdjęcia z netu...
UsuńNo właśnie. Nie ulega wątpliwości, że to jest nielegalne, a takie portale jak ten o którym jest mowa w poście mają na pewno zapewnione prawa autorskie.
UsuńPodobno jutuby i inne blogery reagują na doniesienia o kradzieży danych i usuwają takie podejrzane materiały, a dopiero potem sprawdzają czy to prawda.
Muszę się dokształcić w tej kwestii, żeby nie stracić bloga!
Niestety, pewna niemalże jestem, że gdyby chodziło o zdjęcia kogokolwiek z nas, to nikt by się nie wstawił i bloger nikomu nie zablokowałby notki. Problem chyba w tym, że sprawa została poruszona w oparciu o prawo amerykańskie, nie polskie. W tym drugim przypadku możnaby powojować, bo sama linkuję zdjęcia archiwalne z polskich stron i poszłabym na noże, gdyby ktoś się czepił. No ale ostatecznie nic się nie stało, blog NA SZCZĘŚCIE dalej działa. Na przyszłość po prostu wszyscy musimy zwrócić uwagę skąd pożyczamy zdjęcia.
OdpowiedzUsuńChociaż i tak uważam, że przesadzili z tą blokadą ;)
Pozdrawiam!
Ja na pewno już nauczkę dostałam, bo zanim się wczytałam przeżyłam chwile grozy, że niemal dwa lata pracy przepadło...
UsuńNigdy nie zamieszczałam żadnych zdjęć zapożyczonych i nie zamierzam tego robić. Też nie życzyłabym sobie, żeby ktoś zamieszczał moje bez mojej wiedzy i zgody, pomimo podania źródła. Więc jak dla mnie, sprawa jest jasna.
OdpowiedzUsuń