niedziela, 10 listopada 2013

Vitusia 8 listopada 2013 (5. dzień życia)

Miałam nie publikować już dwóch postów dziennie, ale jak mam te cuda trzymać dla siebie?! No jak?



















Kochani czytelnicy, już nie naciągam Was na komentarze, tylko patrzcie!
Kto jest w centrum zamieszania? Kto sobie radzi koncertowo? Kto urósł? Kto ma główkę pasującą do rodzeństwa?
Mam więcej zdjęć, PRZE-CU-DOW-NYCH, ale reszta jutro. :)))))))))

Jestem taka szczęśliwa! Dziękuję, Pani Aniu! :))

PODPIS

71 komentarzy:

  1. Jesuuuu, jaka ona piekna!!! Jaka urosnieta!!! Jaka MOJA!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ONA ICH DOPĘDZA ! Jeszcze trochę a ich przerośnie . A może to jakiś dybuch a nie kocię ;) Tfu,tfu na psa urok . Niech rośnie i niech jej będzie na zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to dybuch? Wujek gugiel nie zna :(

      Usuń
    2. Pst! Dybuk. Ale jakby co, to mnie tu nie było, bo ja już poza limitem mocno jestem na dziś. ;)

      Usuń
  3. I co, żadnego rozdrabniania? Jakże to tak?! A, przepraszam, są ślepka i kocię. Dobre i to. ;)

    PS. No dobra, wiem, wyczerpałam już swój limit do końca roku. Milczę. Choćbym się miała udusić. O!

    OdpowiedzUsuń
  4. jeja, jakie cudowności! starsze oczka otwierają!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a miśki jak zobaczą swoją malutką przybraną siostrzyczkę to się nią opiekować będę.

      Usuń
  5. Pięknie wygląda i próbuje się rozpychać ha ha . A rodzeństwo jakie śliczne.Cudne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze sobie radzi wśrod tych wielkich kociąt. Mama kocia, sama dobroć. Aż się bałam komentować wcześniej, ale chyba już Malutkiej nic nie grozi. Ładna z nij kiciunia.
    Pani Ani wielkiego buziaka przesyłam, za doglądanie całej czeredki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Popierdulka górą!! <3 zobaczcie, ona najmniejsza zawsze ma łebek na wierzchu, te łapinki się trzymają mocno, nic jej już nie będzie, kruszynce kochanej. Nie da rady mówić o niej i nie zdrabniac, schizofreniczki, nadchodze! :-D :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ona się pcha, tymi różowitkimi piętami ;-))) Twoje kąciki do góry podpycha ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie wygląda na tle miśków :) Daje radę, teraz już nic jej od mlekopoju nie oderwie :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale żja zapóźniona jestem, przez to odcięcie od netu...:(
    Kociska prześliczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tupajo, tu było wiele dramaturgii w ostatnim czasie, jak masz za niskie ciśnienie to nadrabiaj posty...

      Usuń
  11. Kruszynka rośnie i futerko jej pięknieje. Miś z otwartymi oczkami chyba bardziej zainteresował się otoczeniem niż mleczkiem.

    Katarzyna3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja musze byc jakas trzepnieta, bo przez lzy nic nie widze i ogladanie zdjec zabiera mi sporo czasu takze z tego powodu... Slicznotka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam to samo :)
      Jak sobie przypomnę to biedactwo jak samotnie leżało piskając pod szmatką, w pudełku, i jak się broniło przed karmieniem pipetką, to mi serce rośnie, że teraz ma takie warunki, cieplutko, syto...

      Usuń
  13. Miód na serce takie zdjęcia :) A na drugim jak maleńka się wspina.. Bohaterka :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Vita Kropencja jest bojowa :) Idzie rytm w rytm z rodzeństwem a do tego na zdjęciach widać jak rozpycha się łapkami :D Ekstra!

    OdpowiedzUsuń
  15. No co ja tu mogę napisać? No cudo! Po prostu cudo!!! Zdjęcie 7 mnie rozbraja jak mamusia na nią patrzy czy dobrze ssie.. .
    I dobrze, że Vitusia urodziła się taka jaśniutka to ją wyraźnie widać na tle szarych brytolków :))))

    OdpowiedzUsuń
  16. Mała okupantka, zaklepała sobie miejscówkę przy cycusiu i nie odpuszcza...:)
    Dzielny kotek, stara się ze wszystkich sił nie zostać w tyle, a jaka zintegrowana z mlecznym rodzeństwem.
    Cudownie..:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ala, wyjęłaś mi to z ust:)
      Walczy o swoje- zuch!
      I co by nie mówić o naszej cudnej Vitusi, to te brytoleczki też słodziutkie :)
      Pozdrabniam sobie, a co!
      :)

      Usuń
  17. Kochana kropeczka i szare maleństwa cudowne :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Gocha! Obawiam się, że pod poprzednim postem wybuchły komentarze. Bo sama osobiście trzasnęłam dwusetny. I kolejny już zanikł był. Licznik pokazuje, że jest 201, strona się niby ładuje, ale komentarza nie widać. Czyli co, po premii? Zepsułam Ance blog, aaaa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie głos słychać, a komentarza nie widać! kto by pomyślał, że po ziemniaczkami rozpęta się takie fariatkowe schizofrenistyczne szaleństwo!
      Wszystko przez Panterunię :)

      Usuń
    2. No i co mamy teraz myśleć o Twoim haśle(łku): Fajnie, że piszesz, dobrej energii nigdy za wiele? :]

      Usuń
  19. Poprzedni post nie przyjmuje już komentarzy, więc skopiuję tu zamówienie Hany do Jolkowego męża:
    Poproszę gustowny kaftaniczek w rozmiarze - hm - 40+ w kolorku bakłażanka, a co! I z zielonymi troczkami. I żeby pod szyjką wycięty trochę był, bo golfiki mnie, a raczej moją tarczyczkę, przyduszają – dotyczy posta: Ziemniaczki pasiaczki

    :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poproszę jeszcze długość troczków. I kolor ewentualnych lamówek tudzież falbanek czy innych żabotów. To ważne. Klient nasz pan.

      Usuń
    2. Hana nadal pisze pod poprzednim i pewnie myśli, że się całkiem zepsułam :))

      Usuń
    3. Mateczko, ślę i slę, myslałam, że nowiutki internet się zepsuł!!! O ja durna!

      Usuń
    4. JolkoM, falbaneczek nie lubię, a lamóweczki takoż zielone, jak i podszeweczka. Z góry Twojemu Mężu dziękuję.

      Usuń
    5. :)
      Tymczasem śpij dobrze. Ugłaszcz pięknie swoje piesy i koty.
      Buźka!

      Usuń
  20. Napisała (pod poprzednim postem) też Wiktoria i ten komentarz przykleję tu, żeby nie było, że moderuję wypowiedzi, choć szczerze mówiąc nie rozumiem.


    Anonimowy
    23:54 (3 min temu)

    do mnie
    Nowy komentarz do posta "Ziemniaczki pasiaczki" dodany przez Anonimowy :

    Dziękuję,ale w moim odczuciu zabawa zaczęła przybierać charakter jakiegos koszmarnego przedszkola pełnego rozkapryszonych dzieci,w którym tak naprawdę nikt z nikim nie nawiazuje konstruktywnych relacji.I to jest smutne.Smutne tym bardziej,ze współczesna psychologia popularna i obyczajowość czyni wręcz obowiązkowym dzisiaj kult wewnętrznego dziecka.Psycholodzy namawiają nas by o nie dbać i je rozwijać.A to pociąga za sobą deprecjonowanie procesu dojrzewania człowieka.Prawdą jest,ze wewnętrzne dziecko to matryca,według której wszystko,co potem nam się zdarza jest zapisywane i interpretowane w naszych umysłach.Ale mitem jest przekonanie,że wydobyte z niepamięci,oddzyskane wewnętrzne dziecko może samo z siebie sprawić,że dorosła osoba będzie szczęśliwa.Żeby być szczęśliwym w życiu,to nie znaczy, by pozostawać jak najdłużej dzieckiem,lecz zainstalować w sobie mądrego wewnętrznego dorosłego.Bez niego jest jak mały tyran,który pochłania wiele naszego czasu i energii nadaremnie.I tego czasu mi szkoda.
    Dodam, że ziemniaczki superowe a kociaczki...tylko buzi dać. Szacunek dla p.Ani. Wiktoria

    Kult- uwielbienie,adoracja,czczenie/słownik wyrazów bliskoznacznych/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ups ... powiedziałbym, że ten tekst to "sztuka dla sztuki" (?!?) pokazuje tylko, jak koszmarny jest u jego autorki brak poczucia humoru i czytania ze zrozumieniem ;) ale może się mylę?

      Usuń
    2. Oj, a moje wewnętrzne dzieciątko aż piszczy z ucieszki!

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Anonimie, ostatnio na blogu Anki dużo było emocji, troski i zamartwiania się i dzisiejszy dzień to była zbiorowa zabawa w odreagowaniu stresu, którego Ani los przez kilka dni nie szczędził. Nie każdemu musi się to podobać, ale i krzywdy nikt tu nie doznał, a skoro Ania i my się dobrze bawiliśmy, to to jest najważniejsze. Nie ma co dorabiać ideologii kultu wewnętrznego dziecka, była to niewinna zabawa słowna i dziwi mnie to, że piszesz, że nikt z nikim nie nawiązuje tu konstruktywnej relacji. Mylisz się, bo to co się tu czasem dzieje jest bardzo wymiernym sygnałem dla Ani, że jest ona dla nas ważna i sprawia nam przyjemność obcowanie z nią i ze sobą nawzajem. Jest tu sporo fariatek( tak o sobie żartobliwie mówimy) i dobrze nam razem, czy komuś się to podoba czy nie.
      Dobrej nocki życzę:)

      Usuń
    5. I o to chodzi, i o to chodzi. Bardzo ładnie to ujęłaś i przekazałaś Wiktorii, która najwyraźniej nie poznała się na naszym fariactfie. Ale przecież nie musiała. Nie ma musu.

      Viki, buziulka! :)

      Usuń
    6. buziulki, buziulkami, ale coś Cię nie widzę na moim Fariatkovie ;P

      Usuń
    7. a właściwie to o co tej wiktorii chodzi?
      bom choć słuszna wiekiem to jakaś mało kumata.

      Usuń
    8. Zaglądam rano, a tu........odreagowywanie stresu to nic złego. Wczoraj więcej się śmiałam niż przez ostatni miesiąc....Fartiatki są super. ALE...trzeba mieć poczucie humoru :o)
      Konstruktywne, poważne relacje nawiązuję w pracy, mój wewnętrzny dorosły poszedł do burmistrza i powiedział :szefie w infokioskach dzieciaki wieczorami oglądają filmy dla dorosłych, trza blokować. Odpowiedź (cytuję): nie interesuj się! i po wewnętrznym dorosłym. Zdecydowałam, że to przereklamowane. Więc róbmy swoje!
      Vitusia.......Aniu CZY JA MOGĘ JEDNO ZDJĄTKO NA TAPETĘ??????Please.....

      Usuń
  21. Obawiam się, że ja też nie rozumiem. To znaczy rozumiem całą wypowiedź, wiem też, co znaczy słowo kult (nawet bez zaglądania do słownika wyrazów bliskoznacznych czy innego), ale nie znajduję miejsca dla tego komentarza w kontekście poprzedniego posta. Nie łączę słów Wiktorii z naszą spontaniczną zabawą. Może cokolwiek zwariowaną, ale jednak tylko ZABAWĄ. Dlaczego mielibyśmy żałować czasu na zabawę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo cierpienie uszlachetnia, szaty drzeć trzeba, a nie radować się. Radują się maluczcy. Pacz, ja też wiem, co znaczy kult. Widocznie zainstalowałam w sobie mądrego dorosłego i nawet nie zauważyłam!

      Usuń
    2. Uff! No bo już zaczynało mi być troszkę nieswojo... I sama miałam zacząć rozglądać się za jakimś gustownym wdziankiem na uspokojenie. ;)

      Usuń
    3. Jolusiu, napisałyśmy chyba to samiusieńko;P

      Usuń
  22. a ja podejrzewam, że wiem, o czym pisze Wiktoria...
    ... bo budyniek z soczkiem malinowym jest słodki, dobry i nikomu jeszcze nie zaszkodził, ale to jedno, i nie o to chodzi.
    Sama Anka wspomniała raz o "końcu dzieciństwa". hm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co? Jeśli wspomniała o tym raz, w bardzo trudnej chwili, kiedy było jej bardzo przykro i miała do siebie pretensje (nieuzasadnione - moim zdaniem), już jej tego nie zapomnimy? I nie pozwolimy jej wrócić do stanu sprzed tej trudnej chwili? Chyba nie rozumiem...

      Usuń
    2. A poza tym niezręcznie się czuję, pisząc o Gosi bez udziału Gosi. Dlatego jednak się wyłączę z tej rozmowy.

      Dobrej nocy nocnym markom. :)

      Usuń
  23. Dopiero wróciłam do domu, i oj, jak dobrze, że włączyłam komputer, i zajrzałam do Ciebie :) Sczęśliwa i zachwycona mogę iść spać :) Dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
  24. A widzicie, schizofrenistki! Tak sie konczy nieopanowany atak chorobki mozdzku. Kultem w niego! Kulcikiem znaczy. Niech ma! :)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Padłam przy czytaniu wczorajszych komentarzy przy ziemniaczkach:)))Za dużo jak na późną porę a musiałam wejść do Ciebie bo jednak nie bardzo wierzyłam,że nie będzie nowych wiadomości o Vitusi,robi się z niej już kawał kotka:)))

    OdpowiedzUsuń
  26. no to i ja wroce do tych ziemniaczkow, bom komentarzy nie czytala...

    OdpowiedzUsuń
  27. ale pączusio się robi :) aż miło popatrzeć

    OdpowiedzUsuń
  28. O! Nawet i ogonek ma grubszy! :):):)

    OdpowiedzUsuń
  29. Piękny brzuszek i cała rodzinka :-)))

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo śliczne kocięta. Szczególnie biały rzuca się w oczy. Oby były zdrowe, tak samo jak ich mama .:)

    OdpowiedzUsuń
  31. cudne maluchy, a Kropeczka dzielna i silna :)))) świetnie daje sobie radę :)))

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...