Dzień dobry!
Co dziś u Was na obiad? Może ziemniaczki?
Znam fajny sposób ich przyrządzania, który podpatrzyłam na jakimś blogu,
ale gdzie, niestety nie pamiętam.
Równej wielkości ziemniaczki należy lekko przyciąć od spodu,
aby grzecznie leżały na boczku zamiast się przewracać,
a potem umieścić je między dwoma deseczkami
i naciąć równo co kilka milimetrów, aż nóż dotknie desek.
Tak przygotowane umieścić na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia,
Skropić oliwą, posypać solą
i piec w gorącym piekarniku (u mnie 180 stopni), aż do przyrumienienia się
i miękkości (u mnie ok. 45 min).
Ja dołożyłam do tego tak samo przygotowaną cukinię oraz w całości główkę czosnku.
Podałam z zieloną soczewicą z cebulką i sałatką z pomidorów.
A na deser:
Założę się, że gdybym zatytułowała ten post
"Vitka, ziemniaczki, Kropeczka" albo jakoś podobnie,
to wskaźniki odwiedzin na moim blogu poszybowałyby w górę jak szalone.
Czas jednak wrócić do "normalnego" blogowania, czyli na każdy temat - jak lubię,
a jeśli ktoś przy okazji naszej gwiazdeczki trafił Za Moje Drzwi
i zechce rozgościć się na dłużej, to będzie mi niezwykle miło. :)
Smacznego, spokojnej niedzieli i dużo uśmiechu!
A rok temu Za Moimi Drzwiami działa się cudowna historia Gacusia z domu Szuwarka.
Pomysł ziemniaczkowy przedni :o) wykorzystam przy kolejnym najeździe Młodzieży...;o)
OdpowiedzUsuńPochwal się, Gordyjko jak będzie po fakcie najeźdzcowym. ;)
Usuńtrochę spokoju się nam tu przyda, bo te emocje ostatnimi czasy... sama wiesz;)
OdpowiedzUsuńDobrej niedzieli:*
Ziemniaczaki zrobię
ale jak Ty cudnie te zdjęcia obrobiłaś- wyższa szkoła jazdy:)
Właśnie, Viki, zdjęcia git!
UsuńZdjęcia Picasa - prostotka i banałek :)
Usuńa ja wlasnie sie zastanawialam co zjesc na obiad ;D dzieki! wyproboje dzisiaj ;)
OdpowiedzUsuńVergo, Twój obiadeczek będzie smaczniutki :))
UsuńUwielbiam takie ziemniaczki:))
OdpowiedzUsuńUdanej niedzieli:))
Niedzielunia (mam nadzieję, że Panterka to czyta) będzie udaniutka!
UsuńA Pantereczka to nie łaseczka? :P
UsuńPanterunia nasza milunia. :)
UsuńMniamuśne! :D
UsuńNo to i u mnie dziś zrobimy takie ziemniaczki pasiaczki :)
OdpowiedzUsuńIzo, dzięki! Poprawiłam tytuł dzięki Tobie, bo wczoraj wieczorem miałam zaćmienie umysłowe, poszłam spać z myślą, że rano na pewno wymyślę jakiś trafniejszy i oryginalniejszy, ale spałam do... 10! Nie pamiętam kiedy mi się to ostatnio przydarzyło. :)
UsuńTeraz dopiero przeczytałam komentarze i mój poszukiwany tytuł już na mnie czekał. :)
Abstrahujac, ze pomysl obiadowy jest znakomity, musze zapytac, no musze, dlaczego dajesz sie poniesc fali tego irytujacego zjawiska, jakim jest zdrabnianie??? Ziemniaczki, deseczki, obiadek. Anko, na litosc! Ciebie bym o to nie podejrzewala!!!
OdpowiedzUsuńMilej niedzieli z obiadeczkiem z kartofeleczkami pieczonymi w piekarniczku :)))
O to to, Pantero. Ja poszłabym dalej i "zgrubiła" nawet tego kabaczka, który zresztą, jak zauważyła niżej Maria, najprawdopodobniej jest cukinią. ;) Albo ta sałatka z pomidorów - przecież może być sałata! No i głowa czosnku, to chyba oczywiste. Albo nawet czosnu. :D
UsuńA poza tym milutkiej niedzielki. ;)
Ty mi sie tutaj nie nabijaj! :))) Nie dostajesz pryszczy, kiedy slyszysz takie nagminne zdrabnianie? ;)
UsuńOj, dziewczyneczki :)
UsuńJa się nabijać? Z Ciebie? I ze zdrobnień?! W życiu!
UsuńPowiem Ci, fajny chłopaku, że staram się pilnować i nie używać. I jestem wdzięczna, nie pamiętam już komu czy czemu, że w okresie, gdy Igor był niemowlęciem, już wiedziałam o tym, że nie należy nawet wobec dzieci nadużywać zdrobniałych form, jak i tych wszystkich tititiu, cio to? kto to źlobił? itepe.
Nagminnemu zdrabnianiu mówimy stanowcze nie. Zwłaszcza w sytuacjach oficjalnych. Półoficjanie, a więc np. na blogu Anki, wyjątkowo jestem w stanie udzielić jej dyspensy. ;) Ale żeby mi to było ostatni raz! Znaczy się nam żeby było. :)
Ewo, dziewczyneczki? My to zouzy jesteśmy. ;)
UsuńZouzeczki :)
UsuńEwulko :*
Usuń:))) Jolusiu eM-usiu :)***
UsuńA ja tam jestem Panterce naszej, tzn. tfu! Panterze wdzięczna, bo też tego nie cierpię. Jak ktoś mówi, że zrobił "zdjątko" to mnie trzęsie! :)
UsuńTym razem jednak będę bronić ziemniaczków, bo są przecież malutkie, więc co z nich za ziemniaki, no i będę bronić deseczek, bo za chwilę jest słowo "deska", to by była powtórka i brzmiało by to źle. Nie znalazłam synonimu dla deski :(((
Jedyne co poprawiłam to nieszczęsny obiadek. :)
Aha! I jeszcze nieszczęsną cukinio - kabaczek muszę poprawić. :((((( Wszystko mi się chrzani, ale ja mam przecież chorą tarczycę, więc wszystko mi wolno!
Istnieje możłiwość, że masz coś podobnego do mnie, Gosiu. Choćbym nie wiem jak się starała i skupiała, gdy mówię o werandzie i ganku, to zawsze pokręcę i odwrócę te dwa słowa. A przecież, jakby na pohybel, chałupa nasza posiada i jedno, i drugie, więc mniej więcej raz dziennie MUSZĘ się słownie splątać. :] Kiedyś miałam tak z ożenić się i wyjść za mąż. I nie dlatego, że byłam taką ignorantką, tylko z jakiegoś defektu w zwojach. :)
UsuńUśmiałma się z tych Waszych dialogików moje Fariatuńcie;P
UsuńJa dzisiaj na obiadeczek zrobię ziemniaczki i wątróbeczkę z jabłuszkami i cebuleczką, podam kompociczku z jabłuszek i będziemy miały pełniutki brzuszek;)
Oczywiście wszystko przygotuje w mojej śliczniutkiej kuchence na patelence, będę używać deseczek i nożyków i srebniutkich garneczków, dodam wiele przypraw:
soli i papryczki, tylko nie wiem co z pieprzem, bo czy można zdrobnić pieprzenie???
:P
No wlasnie - sa kartofelki i kartofle, ja tez o malych mowilam, salatKa z pomidorow (moze tez byc z pomidorkow, zamiast pisac malych pomidorow)....Jola - co do zdrabniania, to tlumaczylam dziewczynie najpierw w ciazy a pozniej z dzidzia (LUBIE to slowo, na mnie mowili dzidzia, bo i wypierdek maly bylam i najmlodsza w okolicy), tata w corce zakochany po uszy i wlasnie tiutiutiuowal i slicnie mowil do malenstwa...i bylam jak tatus przemawial, czyli psemawial a ten mautenki pakuneczek JAK nie rabnie, jak z armaty , zagluszyla tatusiowe klonskanie, hrehreher.
UsuńMoge byc zouzeczka, jesli jest zapotrzebowanie. Ogolnie...ogolnie sie z Panterem zgadzam ;)
p.s. u nas dzis bedzie obiadek bo mi sie nie chce gotowac obiadu, musze wystawiac rzeczy na ebaya a to dobrych pare godzin zajmie, wiec beda Cornish pasties (wczoraj upieczone) i bread and butter pudding (tez wczorajszy), a to na oko niewiele ;)
pieprzonko... i soleczka....
UsuńElla-5
Ella-5, pieprzonko to ja tutaj właśnie uskuteczniam;PPP
UsuńViki, nie jesteś w tym pieprzonku samiutka. ;)
UsuńJoleczko, uff.. kamyczek z serduszka mi spadnął ;P
UsuńZdrabniajcie, zdrabniajcie, dziewczyneczki! Gdzies slyszalam, ze to pierwsze objawy schizofrenii, czy innej choroby. Ale zdrabniajcie, na zdrowie! :)))
UsuńZawsze mam ochote wyrzucic telewizor przez okno, kiedy slysze, ze ludziom brak pieniazkow, jednak zawsze sie powstrzymuje, bo nie mam wolnych pieniazkow, zeby kupic nowy. :)))
Hmmm, schizofrenijki mówisz ? Coś w tym jest :)
UsuńTaka tam malenka psychiczna chorobka, cos z mozdzkiem albo jakos tak. Drobiazdzek! :)))
UsuńZauważam u siebie symptomiki, takie malusieńkie, maciupcie... :)
UsuńA teraz to już lecę kartofle na dechach kroić na obiad. Z kotlecikami będą :) I suróweczką z marcheweczki i jabłuszka .
To dla mnie Panterczko nie pierwszyzna, bo ja mam tarczyczkę nie teges :)
UsuńTez mam i sie nie chwale ;)
UsuńNo bo ty taka skryta jesteś, dobrze się kryjesz, genialne teksty piszesz, ludzi w błąd wprowadzasz, że z tarczyczką się da...
Usuń:))
A właśnie! Co tam w dżungli? Idę!
UsuńOżeż! Dostałam takiego ataczku od wywodu Panterki o schizofrenijce, że się spłakałam, a wcześniej jeszcze tak rechotałam, że dziecko przybiegło, pytając, czy to znowu te zdrobnienia czytam. Miałam autentyczny ataczek, bo już mnie flaki (flaczki?) bolały, a nie mogłam przestać sie zanosić histerycznym śmiechem. To wcale już nie było śmieszne. :]
UsuńA gdy jeszcze przeczytałam o symptomikach Ewuni... Ech! Na szczęście trochę mi przeszło. :)
UsuńJa z Woma nie wyczymie, jak bedzieta tak zdrabiac, schizofrenistki jedne!
UsuńFlaczki, ataczki, cacyczki na deseczkach.
R A T U N K UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pantero, za te schizofrenistki to już dziś tu niczego nie zdrobnię. Kupuję to cudowne słowo. :)
UsuńBo to mix schizofreniczek z feministkami :)))
UsuńNa traktory z nimi! ;)
UsuńSmakowicie to wygląda , czy to zrobię tego nie wiem ,napewno nie w najbliższym czasie .Ewentualnie możesz mnie na takie ziemniaczki ,blogowa przyjaciółko zaprosić :)
OdpowiedzUsuńNo i żeby nie było tak słodko to będę upierdliwa ,bo według mnie to jest cukinia ,a nie kabaczek ;)
Miłego dnia ,ja właśnie się wybieram na spacer z kijkami . :)))))))))))
Mario, kiedy wpadniesz na ziemniaczki, no i na... budyń, żeby tak całkiem blogowo było. :)
UsuńZiemniaczki pieczone uwielbiam. :) Sposób krojenia widziałam podobny, ale układając ziemniaka na drewnianej łyżce. :) Fajny jest Wasz bezmięsny obiadek. :)))
OdpowiedzUsuńU mnie dziś pizza.
Ja lubię różnorodność na Twoim blogu. :D
Dobrej niedzieli dla Was i Vitulki :***
Smacznej pizzuni, koleżaneczko. :)
UsuńA mnie zaciekawiły właśnie te ziemniaczki ;DDD Fajny sposób krojenia, dziekuję za pomysł.
OdpowiedzUsuńCzyli, że Vitusia Cię nie interesuje?! Nie może być! :)))
UsuńAleż interesuje oraz bardzo jej kibicuję, ale przyciągnęło mnie neistety żarełko ;'DDD
UsuńAle świetny pomysł z dwiema deseczkami. Zmałpuję napewno :)
OdpowiedzUsuńA o Gacusiu się pamięta, nie sposób nie pamiętać :)
Cieszę się, że Ci się ten pomyślik spodobał. :)
UsuńTak sobie jednak po głębszym zastanowieniu dywaguję, że te ziemniaczki to może być taka trochę prowokacja - no bo przecież ZIEMNIACZEK, co nie, Alutko? :))
OdpowiedzUsuńAle jak powiada Pantera, abstrahując, wydaje mi się, że to fajny pomysł na żarełko (tfu! na żarło), tyle że u nas Igor tknąłby co najwyżej te ziemniaczki. Znaczy się ziemniaczory. :)
Czyli, Jolanto udaj się do swojej kuchenki, weź nożyk, deseczki, ziemniaczki (nie masz z własnej uprawy?), włącz piekarniczek i obiadeczek z blogaska ankowrocławskiego będzie gotowy. :)
UsuńA o co chodzi z tym "ZIEMINACZEK"? Pewnie jakiś trójeczkowy slang...
Kurka, jakieś zaćmienie mam... Ziemniaczek? Hmmm.... ;>
UsuńA co do zdrobnień to też mnie drażnią, ale tu dziś na nie uwagi nie zwróciłam. ;) Często zdrobnienia pasują - małe ziemniaki i deski trzeba zdrobnić! :)
Zapomniałam też dodać, że akcje Gacusiowe pamiętam dobrze. Tak jak i Kacperka rudego - ten to mi w głowie utkwił!
Poza pizzunią (:P) zabieram się za własnej roboty żółciutki serek. :P
To z pingwinów. Zakrzyknięcie Morta. Konkretnie z odcinka Przedświąteczna gorączka. Igor mi właśnie przybliżył cały dialog - z pamięci! :)
UsuńDziś z ziemniaczków niteczki - skończył się gazik w butelce, Panek Mążyk w pracuni, a mnie się nie chce ruszyć doopeczki i dźwigać buteleczki. Polecimy do wieczorka na kuchence elektryczniusiej. Ładniusio się postarałam, co? :)
Właśnie w Trójce powiedziano "na małej stacyjce"! No tak my się bawić nie będziemy... Skoro stacyjce to wiadomo, że małej. Prawda Jolu?
UsuńAch z pingwinów! No tak! :))))
A ja już myślałam, że będziesz ciąć ziemniaczki na niteczki. :P
Pięknie się postarałaś. :D
Aaaaa, dobre! Nie ziemniaczki pasiaczki, tylko ziemniaczeczki niteczki. :D
UsuńStacyjka w radiu mi umknęła, chociaż oczywiście jestem cały czas na nasłuchu. ;)
Teraz to już musisz zrobić ziemniaczki fryteczki! :P
Usuńw radyjku - badz konsekwentna!!! no i chyba czasik....
Usuńa ja wczoraj byłam na obiadziku w "Gąrącej Kiełabasiarniuni" - tej od Geslerówniuni
Usuńi było smaczniusio i milusio i pyszniusio;)
mi to sie ciemno robi przed oczyma od milusio....chyba jest skala tego, milusio jest kolo dziesiatki, hrehreherh
Usuńuśmieszek na mojej buziuni mi się pojawił był ;)
UsuńPasiaste kartofelki to u nas norma, bo wygladaja fajnie jak i chrupawosc wchodzi troszke miedzy zeberka. Jescze robie pieczone w osemi ciete, badz iles tam i koniecznie z rozmarynem (masz na wsi?). W ogole ziemniaki w kazdej formie (takze jako maseczka na twarz) to jest TO!!! tez z salatka pomidorowa, z tzw cacykiem (ktory sie okaze lada moment staropolskim przepisem) albo koleslawem (ktory tez juz wystepuje jako staropolskie danie) albo salatka selerowo-gruszkowo-niebieskoserowa (twardy ser, nie maziaja, wykonalam raz pomylke uzywajac lazura...nie pasuje)
OdpowiedzUsuńSerduszki mi sie spodobaly (ktores z moich dzieci, jak bylo male, to mowilo serduszki, wiec zostalo :)) ). Czy to zwykle kruche ciacho?
Rzeczywiscie trzeba nabrac oddechu i pisac o kartofelkach, ciasteczkach, grzanym winie, robieniu grubego szalika na drutach :))))
No i git, że mnie popierasz! A te serduszki (genialne słowo!) to są z francuza z nutellą, więc robi się je błyskawicznie. :)
UsuńA przepraszam...co to jest "cacyk" ??????????????
UsuńSądzę, że chodzi o greckie tzatziki w spolszczonej wersji. Czy tak, Krysiu? Gdzieś to już spotkałam...
UsuńPrzecież cacyczki to nasza narodowa potrawa! Nic się nie znacie koleżaneczko!
Usuńno pewnie, ze cacyk to cacyk czyli tzatziki, zazwyczaj z jakims polskim dwodatkiem (np koper(ek), ale ja lubie, wiec udaje, z e nie slysze). Ale kolesuawa znasz, mam nadzieje :P) . Narodowa potrawa prawie, bo tworzy gzik.
UsuńJa tu z Podlasia dzwonię :o) Gzik u nas nie istnieje :) Ale się rozwijam :o))))
UsuńZa to Bzik istnieje, a jakże!
UsuńA ja, kurna, dalej nie mogę się dostać do tych fotek w albumie Floriana. :(
JoluniuM :o))) Jak nie miałam kontka na fesbuczku, to prosiłam znajomusią koleżuńcię, ona mnie na swoje wpuszczała (dawała hasełko) i podglądałam troszkę. Masz milusią, zaufaniusią koleżuńcię?
UsuńUf...można się zmachuniać tak pisząc....
Można. ;)
UsuńAniusiu, czuję, że poproszę Panka Mążka - on ma kontusio, to chyba mi się w koniuszku uda. :) Uff!
Taak, już sezon na pieczone ziemniaczki ;) i na gadanie o jedzeniu ;-)
OdpowiedzUsuńŚciskam
Czy i u Ciebie w górach (jak to brzmi!) wcinacie jesienne ziemniaczki? :)
UsuńAleż smakowicie wyglądają te ziemniaczki!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Dorotko. :)
UsuńZiemnia(cz)ki baaardzo interesujace. Podobnie jak rozmowa o zdrobnieniach. :)
OdpowiedzUsuńBTW słyszałam kiedyś jak matka do chorego dwulatka zwracała się pieszczotliwie (podkreślam, pieszczotliwie) "Ty glizdo moja".
O, i to rozumiem. I powiem Ci coś jeszcze. Podobnej sytuacji jedna z moich kotek zawdzięcza swoje imię. Otóż, gdy była malutkim kotkiem, znalazła się u weta z powodu osłabienia. I kiedy tenże wet aplikował jej zastrzyki, troszkę się wierciła, na co on: nie kręć się, glizdo. Gdy przyjechaliśmy na kontrolę i wet zapisywał dane do kartoteki, zapytał o imię kotka. Wtedy mi błysnęło: no przecież że Glizda. Na pamiątkę tego dnia, kiedy pan wet uratował Glizderkę. :)
UsuńW wiesz jak nazywa się kotka JolkiM? :))
UsuńŻeśmy jednocześnie pomyślałyśmy i napisałyśmy. :D
UsuńA ja z ziemniaczków zrobię mazowiecki kugiel. I na śniadanko zjadłam mocno przysmażone wczorajsze z cebulką.Taki ziemniaczkowy łikend :-). Kotka pamiętam przez to podejmowanie decyzji i cud transportowy :-).
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że już wtedy byłaś ze mną, Edyto. Miło. :)
UsuńMazowiecki kugel? Zaraz sobie go guglnę...
Oczywiście, że to cukinia! Poza tym kabacz/kabat w ten sposób upieczony byłby gorzki przecież jak zaraza. Mój mały kot (żaden koteczek!) wcale nie powoli przeistacza się w KOCISKO. I ciągle nie ma stałego imienia. Nic nie pasuje, no nic! Pomóżcie! Jest diabłem wcielonym, wariatem, zakapiorem. Ziemniactwo chyba wypróbuję nawet dzisiaj.
OdpowiedzUsuńHana, dobrze, ze zaznaczyłaś, że żaden z niego koteczek, bo Cię Jolka zruga, bo może ona jest przeciwna mówienia do kotów zdrobniale (i u nas to by chyba nie dała rady, bo wciąż jest koteczek, bziusieczek, skarbeczek, ptaszeczek, pieszczoszek, słoneczko, pięknotka, itp, itp.). A Twój zakapiorek to przecież jest Maryjanek Brodaty!
UsuńDawaj nowe zdjęcia, znaczy zdjątka, bo przecież świat, znaczy światek, na nie czeka!
Hano! Dziś o Tobie myślałam. I chyba wczoraj - bo długo nie zaglądałaś. To nie wyrzut oczywiscie, ale tak to działa, kurna. :)
UsuńKotu może dać Kabat, skoro ten byłby jak zaraza? ;)
Gosianko, Jolka - Wy nawet komentarze (komenciki a może KoMeNcIkI ;))) musicie jednocześnie pisać? ;)))
UsuńJolkaM, dzięki za dobre myśli. Wszystko w porządku, poza tym, że mam przejściowe kłopoty z internetem, dlatego mnie nie było. Musieliśmy zmienić operatora, czy jak tam to się szumnie nazywa - z poprzednim się nie dało. Udało się, co wcale u nas na wsi nie jest oczywiste. Na zdjęcia przyjdzie kapkę (kapę?) poczekać, bo na razie internet jest w jednym kompie. Zdjęcia są w drugim, ale nie ma jak ich przesłać. Mój kombinuje z ruterem, ale to się wlecze. Ale spoko, zdjęć mam miliony. Kabat? No, brzmi fajnie. Ostatnia wersja to Mamoń.
UsuńMamoń brzmi cudnie! jak gamoń, he he :))
UsuńMamoń - kapitalne! Jestem za Mamoniem. :D
UsuńMamoń to jest mamusia mojej kolezanki!
UsuńDobra, w takim razie Mamoń! Jes! Jes! Jes!
UsuńViki - pieprzyk przeca.
OdpowiedzUsuńpieprzyk to ja mam pleckach;P
UsuńJeden? seczuanski?
Usuńhmmm nie wiem, nie jadałam go jeszcze, ale spróbuję ;)))
UsuńNa pleckach se będziesz próbować?! Ty to wygimnastykowana musisz być!
UsuńHana - daj kotowi imie wdzieczne - Boruta!!!! Moj kolega ma duzego psa o tym imieniu. Wiec kontrastowo lec. Mysmy mieli kiedys myszka, ktory sie wabil Kot i jedna moja znajoma wyrownala to dajac swojemu kotkowi imie Myszka. O!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Boruta i pasuje, bo naprawdę diabelec z niego. Kiedyś miałam psa o wdzięcznym imieniu Hukała (przy okazji: ciekawam, czy ktoś wie, kim był Hukała?). Przylgnęło od razu, a tu masz. Wydawałoby się - nic prostszego.
UsuńNie wiem, kim był TEN Hukała, ale ja sama znam sześcioro ludzi o tym nazwisku. W tej szóstce zawiera się moja bliska koleżanka i kolega Igora, czyli jej syn. Pozostali to reszta ich rodziny. Popytać ich o Hukałę? :)
UsuńCoś podobnego!?
UsuńPrzecież Hukała to był kumpel Wodnika Szuwarka z czeskiej bajki. Latał wokół stawu i hukając, straszył nimfy wodne. Mój Hukała kochany był terierem środkowowielkopolskim ze skrzywieniem w stronę foksteriera, z naciskiem na skrzywienie. Latał i hukał, bynajmniej nie miał na myśli nimf wodnych. Rowerzystów raczej. Ale hukał skutecznie.
Hana, cała rodzina przybiegła, bo zaczęłam nagle rżeć jak koń i nie mogę przestać, ha ha ha... patrzą na mnie z politowaniem! Ty mnie normalnie wykończysz, hukał, ha ha... ze skrzywieniem, buchacha!!!
UsuńDopiero się rozkręcam...
UsuńGłodna jestem... A ta soczewica to jak zrobiona?
OdpowiedzUsuńElla-5
Na szklaneczkę zielonej soczewiczki ok. jedna duża cebulka, sól i pieprzyk. Soczewicę płuczemy na siteczku, przekładamy do rondeleczka i zalewamy 1,5 szklaneczką wody, gotujemy ok. 20-30 minut, na koniec solimy. Cebulkę kroimy w kosteczkę i zarumieniamy na patelence. Gdy soczewiczka wchłonie całą wodkę dodajemy ją na pateleńkę z cebulką, mieszamy, doprawiamy i gotowe. Trzeba lubić, no i najlepsze jest świeżuteńkie. :)
UsuńCzuję, że to lubię. I czuję, że wkróce wypróbuję. Ale ja sobie toto usmażę na patelni, a cebulę pokroję w kość. :P
UsuńOkulary muszę zmienić - przeczytałam tytuł ziemniaczki prosiaczki i czekałam aż na zdjęciach pojawią się świnki albo świńskie ryjki zrobione z ziemniaczków... i nijak mi tytuł do posta pasował, dopiero komentarze mi ślepotę uświadomiły ;)
OdpowiedzUsuńJa wczoraj popełniłam polędwiczkę wieprzową zapiekaną pod kruszonką, którą ostatnio Robert Sowa w TVP1 pokazywał (mamy z małżem taki rytuał telewizyjny - oglądamy 1 z 10 a zaraz potem myk na TVP1 bo może Sowa jakiś fajny pomysł na obiad pokaże) - najpierw się wściekłam bo wg jego przepisu moja polędwiczka była surowa (a sos i warzywa już na talerzach!) i pewna byłam, że więcej tego "paskudztwa" nie zrobię, ale jak ją upiekłam i podałam to.... mmm... na pewno powtórzę :)
Oleno, mam to samo z pasiaczkami-prosiaczkami. Cały czas to tak samo czytam, choć od początku wiedziałam, że pasiaczki. :)
UsuńPrzecież tu jest blog wege od trzech miesięcy (jak ten czas leci!), to i żadnych prosiaczków nie budiet!
UsuńNo właśnie, ja tak rano przyszłam i patrzę: prosiaczki. Przeczytałam, ale wieprzowinki nie było, to wyszłam, żebym na jakąś nie wyszła niedojedzoną. I tak patrzyłam cały dzień. I się w końcu doczytałam w komentarzach...
Usuńja tez widzialam prosiaczki i tez bez okularow czytalam ;)
UsuńMoj Tata mi przywozil z delegacji parcepanowe prosiaczki....rozowe...
Ale się z wami dziś fajnie pogaduje, ale muszę iść, bo mnie ten tyranik w postaci MójCiOnego od komputerka goni i każe iść na spacerek, bo niedzielunia ucieka, a ja w proszczeczku :((((((((((((((
OdpowiedzUsuńPo za tym idziemy na działeczki łapać koteczki, trzymać kciuczeczki proszę!
oslablam.....
UsuńMateczko, znów pisałyśmy prawie jednocześnie i prawie o tym samym! Gocha! Wyłaź z mojej łepetyny! :P
UsuńTrzymamy.
UsuńPS. Ładnie się nam dialożki rozwinęły dzisiaj. A wszystko dzięki Panterusi. Mam nadzieję, że tu jeszcze zajrzy i że dostanie ataczku śmieszku jak ja. :)
i polecą jej łezki po policzkach ;)
UsuńWyglądają bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńDziś jeszcze tydzień obiadowy męża, ale w przyszłym tygodniu zrobię takie.
Miłego spaceru życzę :)
Aniu, wyłamujesz się! Powinno być meżulka i spacerku :) Buziaczki. :)
UsuńE... no tak, nie zajarzyłam, bom spracowana dziś....
UsuńKochane Dziewczynusie, z największą przykrościunią muszę się od Was odłączyć, bo dziecię czyha na miejscówkę przy komputerku. Ale wrócę do Was jeszcze popodrabniać albo popogrubiać. :)
OdpowiedzUsuńWszystkim buziunie. :)
Skandal! Tzn. skandalek!
Usuńoj, soczewicy to by u mnie nikt nie przełknął. najdziwniejsze, że nikt nie jadł jej jeszcze i nie chce spróbować.
OdpowiedzUsuńchoc jestem z mazowsza (całe życie) nie mam pojęcia co to jest mazowiecki kugel. tym bardziej nie wiem co to są te greckie cacyki czy tatziki czy jakoś tak.
u mnie dziś słoneczko i tylko 3 stopnie oraz silny wiaterek. znaczy się, spacerku nie będzie.
obiadek będzie! będzie kurczaczek przyprawiony na dość ostro pieczony w soczku z pomarańczki. i ziemniaczki, tyle, że gotowane. piekarnik mam zepsuty, niestety. znaczy piekarniczek. a ziemniaczki piekę obrane, nie lubię u w skóreczkach.
panterka, nie zabijesz mnie?
aha, a przecież deski to chyba trzeba kamieniem przytrzymać coby się nie rozjeżdżały...
UsuńDa się dojść do wprawki, ewuniu, i wtedy te deseczki się nie rozjeżdżają. Smacznego obiadeczku i oby ten wiaterek ustał. :)
UsuńCiekawe, ciekawe, bardzo ciekawe...
OdpowiedzUsuńDziś niedziel, może i My spróbujemy coś w tej materii "odmałpować" :D
Pozdrawiamy;)
Witam was serdecznie i zapraszam do małpowania. :)
UsuńPamiętam Gacusia z szuwarów.
OdpowiedzUsuńCo dzisiaj będę na obiad jadła, tego nie wiem, bo idziemy do rodziców. Za to jutro ... aż się zaczynam bać, co to będzie ;) Może napiszę, jak wyjdzie to, co ma wyjść.
Fajne te Twoje zdjęcia, Aniu, aż jeść mi się zachciało ;)
Obiadeczek u rodzicuniów najlepszy :)
UsuńCzekam na Twoje dzieło, Lidio. :)
Obiadeczek był pyszniusieńki ;)
UsuńA jutro może się uda również Twoje ziemniaczki zrobić. Odgapiliśmy dzisiaj od Ciebie :)
O, ranusie! A piekarniczek z termoobiedżkiem, czy bez? Przy tych ziemniaczkach, znaczy się:)
OdpowiedzUsuńMożna trochę z termoobieżkiem, a potem zmienić na przypiekanie, żeby były chrupiące. :)
UsuńW termoobieżku mogą się pyrunie rozsypać. To wtedy zrobisz paciajkę ze śmietanką, albo z gziczkiem, do tego maślaneczka. Tylko pamiętaj, żeby zdjąć skóreczkę. A, pyrunie koniecznie z masełkiem, może być roztopione na patelence, albo i surowe. I kopereczek rzeczka jasna.
OdpowiedzUsuń:)))))
UsuńDziękuję, Hano, za tę radusię mądrusią. :)
UsuńAnko, tym razem my razem;P
Usuńfajniusio ;P
Cześć Vikusia :)))
UsuńCzy dajesz rade ogarnąć taką ilość komentarzy :) Gości którzy Ciebie odwiedzają serdecznie pozdrawiam bo dzięki nim serce rośnie że tacy mądrzy i dobrzy ludzie są na świecie.
OdpowiedzUsuńA ziemniaczki kupuję :) tzn sposób ich robienia oczywiście super mam cukinię tylko soczewicy nie mam ale zrobię zielony sosik po mojemu. A kotuś nasz był dziś wyściskany przez dwie przyszywane ciocie bardzo nim zachwycone on nimi zresztą też.:)
Dobrej niedzieli wszystkim życzę. z :)
Elka, jacy dobrzy???
UsuńPieprznięci;PPP
ale fakt, milusio tutaj;PPP
Właśnie, jacy dobrzY Najlpesiejsi! :))
UsuńDaję radę, Elko, spoko! Serce rośnie i chęć do pracy od tych komentarzy, nawet od "pieprzniętych" fariatek. :)
mniam:) to jutro spróbuję takie zrobić:) dzisiaj u mnie rosołek bo dawno go nie było:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSmacznego rosołeczku :))
UsuńZ kluseczkami? I oczkami?
OdpowiedzUsuńMoże ze smaczkiem. :)
UsuńCzyż to nie przesada tak dopieszczać wewnętrzne dziecko?Zacznie pachnieć kultem.
OdpowiedzUsuńA gdzie mądry wewnętrzny dorosły?Wiktoria.
hę???
UsuńO, Wiktoria! Cieszę się, że się odezwałaś, bo w ferworze tego, co się działo nie odpowiedziałam Ci na Twój ważny komentarz. Z tymi zdjęciami nie chodziło mi o Ciebie, tylko o to, aby nie musieć się tłumaczyć z nich pod każdym postem, bo też uważam, że nie można kosztem spokoju zwierzęcia robić fotek. Chciałam uspokoić czytelników, że jestem na to uważna. Jasne, że nie wszystkich przekonałam.
UsuńA co do dzisiejszych wygłupów, to czemu nie? czasem przecież można się zabawić. Zapraszam!
O co chodzi z tym kultem?
Dziękuję za przepis na soczewiczkę. Ziemniaczki, pasiaczki, mniamniaczki, mniam...
OdpowiedzUsuńElla-5
Ależ proszę i polecam się na przyszłość (nic z tego nie dało się zdrobnić; ((( )
UsuńA przepisik na ciasteczka?Bo ze wszystkich ziemniaczków ciasteczka najlepsze,a te wyglądają wyjątkowo smakowicie! A może był(ten przepisik),tylko przeoczyłam?
OdpowiedzUsuńPrzepisik na cisteczka jest banalniutki. Z gotowego ciasta francuskiego wykrawasz serduszka, na każde dajesz łyżeczką nutelli, lub innej masy, np. korówkowej, toffi, itp. (ja dodałam jeszcze ciuteńko galaretki z porzeczek, i pieczesz 17 min w 220 stopniach na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Posypujesz cukrem pudrem. Nie rewelacja, ale fajne i błyskawiczne. :)
UsuńSmakowite, jutro zrobie :)
OdpowiedzUsuńJesteś kolejna, która to deklaruje, niesamowite! :))
UsuńA to się dzisiaj uśmiałam setnie! Kto wie, może mi humorek na dobre już powróci:-)).
OdpowiedzUsuńHumoreczku powracaj do Erratki!
UsuńRazem z mamą upikłyśmy to... Hmmmm..... DELICJE!:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Super! Jesteście najpiesiejsze testereczki przepisiku. :)
UsuńTak żeście się dzisiaj rozszalały z tymi zdrobnieniami w tej dyskusji ,że obcja odpowiedz odmówiła posłuszeństwa przynajmniej u mnie .
OdpowiedzUsuńNo to kiedy mnie na te ziemniaczusie zapraszasz , może byc także i budyniek ugarniru...przybrany natenprzykład jakimiś owockami :)
Mario, i mnie "odpowiedź" nie chciała zadziałać dziś, i to nie raz, ale byłam twarda i zobacz, ile razy mi się jednak udało odpowiedzieć. ;) Więc proszę tu nie narzekać, tylko do roboty. :)
UsuńBudyniek ugarnirowany owockami - fiu, fiu! Czuję, że mnie skręci z zazdrościuni. ;)
O- zadzałało. Tak właśnie miało być ugarnirowany ;)
UsuńNie wiem czy ma cię co skręcać ponieważ to tylko moja propozycja , Gosianka się jeszcze nie wypowiedziała :)
Jak to nie? Na moje oko, to zostało Wam już tylko ustalenie terminu. :)
UsuńW grudniu po południu? :)
UsuńA tak serio, to może w przyszłym tygodniu w weekend? :)
UsuńFajnie ,może być przyszły Weekend :)
UsuńZ wrażenia weekend napisało mi się z dużej litery ;)
UsuńHm, to się chyba nazywa pomyłka freudowska. ;)
Usuń:)) Dostałam zdjęcia Vitki, tralala!!
UsuńTo gdzie są, nie bądź świnka?! Jezu, też zaczynam zdrabniac.... Ależ fajne wariatki jesteście, obśmiałam się jak noreczka, jak woreczka, telefon mi tak podpowiada, jak koteczka, jak kosteczka :-D Dawaj zdjęcia, nie ma żartów :-)
UsuńNie przepadam specjalnie za ziemniakami - śląska tradycja traktuje je jako danie główne, a nie jako jarzynę. Dlatego też każde ich niebanalne potraktowanie bardzo sobie cenię i od razu... pichcę!
OdpowiedzUsuńserdeczności
Jedyna osoba, ktora schizofrenia oszczedzila. Reszta ulegla epidemii :)))
UsuńZałożę się, że to przez nieuwagę. ;)
UsuńZaraz go tu napiętnujemy, tego nieuważnego smakosza niebanalnie potraktowanych jarzyn. My, schizofrenistki. :)
bo klaterek jak zwykle z rozpędu nie zauważył reszty treści. i niebanalnie nas potraktował. upichcił choc coś?
Usuńcoś choć...albo jakos tak.
UsuńDziewczyneczki, kobieteczki i tak należą mu się brawunia za odwagunię, że się odezwał w tym fariatkowie wśród niedopieszczonych wewnętrznie babeczek. :))
UsuńIde stad! Udaje sie wprost do psychiatryka, daleko nie mam, przejde na nogach. A jako skierowanie skseruje Wasze komentarze, wystarczy, zeby mnie natychmiast przyjeli. Po Was tez przyjadom sanitarkom. ;)
UsuńPanterko, a może przekupię Cię zdjęciami Vitki? :)) Dawać (pytam, a oddychać nie mogę z przejęcia takie są cudowne!!!)?
UsuńWrocilam! Dawac!!!! :)))
UsuńJuż są! :))
UsuńKocham Cie, Anko!!!
UsuńSanitarkom przyjadom? A kaftanik nowiutki dostanę? Bo mi się zużył?
UsuńKaftaniczki zapewnia pan mężulek JolkiM z racji swojego fachusia. :)
UsuńA kolorek można sobie zaordynować? I długość sznureczków/troczków?
UsuńJolkaaaaaaaaa!!!!! Gdzieś polazła teraz jak schzofrenistki cię potrzebują??!
UsuńBo ja się już boję Pantery. Naobiecywałam jej, że już nie będę dziś rozdrabniać, no i strach się odzywać, bo jak się pomylę, to mi schizofrestki już nie pozwoli używać. A mnie się tak spodobało...
UsuńAle skoro jest mus.
UsuńTo zamawiać te kolory. Zrobię wywiad i dowiem się, czym dysponuje ratownictwo medyczne. Co do troków, to ewentualnie sama coś doszyję zgodnie z obstalunkiem szacownych schizofrenistek. :)
Muszę wypróbować! U mnie dzisaij ziemniaczki ale w wersji placka po węgiersku:)
OdpowiedzUsuńKult-fajny zespół muzyczny:)))) Pozdrawiam w niedzielny wieczór.
Polecam. :)) Buziaczki :)
UsuńAle o co chodzi z tym Kultem - zespołem?
UsuńUwielbiam ziemniaki , ale takich jeszcze nie jadłam - jutro zrobię bo wyglądają bardzo smakowicie :)
OdpowiedzUsuńPowinny Ci smakować, ale pamiętaj, że nie mogą być duże,
Usuńnajlepsze są młode ziemniaki. :)
ufff, doczytałam! ale z Was wariaciuńcie, prima sorcik! ;)
OdpowiedzUsuńPrima sorcik przebija wszystko. :)
UsuńFajny pomysł, muszę wypróbować, bo uwielbiam pieczone ziemniaczki.
OdpowiedzUsuńJasne, że pamiętamy historię Gacusia-Szuwarka! Mam nadzieję, że przed Witusią podobne cudowne życie :-)
Na pewno Aniu, zadbamy o naszą gwiazdkę przecudną :)
UsuńZiemniaczki pieczone apetycznie wyglądają, a mnie się zachciało placuszków ziemniaczanych, tylko mam mały problemik bo surowe ziemniaczki mnie uczulają i muszę to robić w rękawiczuszkach gumowych.
OdpowiedzUsuńKatarzyna3
Oj, biedniutka Ty z tym swoim uczulonkiem :((
UsuńA nie zetrzyj sobie paluszków, bo placuszki pojadą smaloną gumeczką!
OdpowiedzUsuń...i będzie smrodeczek w chałupince!
UsuńI dymówka!
Usuń