Sprawność stawu biodrowego u Rufiego pogarsza się z dnia na dzień. To małe, drobne zmiany zauważalne, jeśli się go nie widzi przez kilka dni. Pies już praktycznie cały czas chodzi na trzech, a jeśli staje na chorej nodze, to na podwiniętych palcach.
Nie miałam świadomości, że goldeny są narażone na choroby stawów. Szukając przyjaciela na lata, kierowaliśmy się cechami jego charakteru i opisem fizycznych cech rasy. Golden retriewer miał być psem zdrowym - bez zniekształceń typowych dla innych ras, silnym, przyjaznym, wesołym, łagodnym, rodzinnym, no i ślicznym.
To przerażające, co ludzie fundują swoim "najlepszym przyjaciołom", hodując psie kaleki, ale my przecież wybraliśmy psa z wyglądu bardzo dobrze i harmonijnie zbudowanego! Niewiedza nie boli - do czasu!
Nie kupiłabym już psa rasowego, moja świadomość na dziś jest zupełnie inna niż 7 lat temu... Zresztą i wtedy chciałam malutkiego kundelka, ale zostałam przegłosowana przez moich panów, że "mały to nie pies".
Ciekawe, ile z tych szczeniąt też ma teraz kłopoty. Jeszcze nie skontaktowałam się z hodowcą, ale ten miot był jednym z dwóch, i ostatnim, ich suki. |
Jedno z tych bioderek ma już wadę, ale my o tym nie wiemy. |
Nie widać na razie pozytywnych skutków zabiegu PRP, jakiemu poddany był Rufi. Psa czeka długa walka o sprawność. Jego problem to nie tylko dysplazja, ale też najprawdopodobniej zerwane wiązadła, naruszone nerwy, zwichnięty staw. Rufi musiał długo cierpieć, zanim zaczął to okazywać. Goldeny są znane z wytrzymałości na ból.
Rufik przeżył już wizytę psiej rehabilitantki, która trwała 3 godziny! Pani zaleciła proste ćwiczenia na chorą nogę. Czekamy teraz na zamówione akcesoria. Będą wśród nich szelki i specjalne buty.
Serce się kraje, gdy ogląda się, jakie życie czeka Ruficzka, a nas wraz z nim.
Na szczęście w dzisiejszych czasach jest już wiele możliwości, żeby pomóc psu, czy to sprzętem, czy to rehabilitacją.
Kto chętny, może sprzęt zobaczyć tu: http://www.firma-admiral.pl/index.php
A przykładową rehabiltację tu:
https://www.facebook.com/video.php?v=848990141811001&set=vb.399875516722468&type=2&theater
https://www.facebook.com/video.php?v=848990141811001&set=vb.399875516722468&type=2&theater
Kupimy pieskowi między innym specjalne skarpetki, żeby się łapki nie ślizgały i nie rozjeżdżały biedakowi.
Taki bucik na chorą łapeczkę mający sprawić, że będzie trzymał właściwy układ stopy:
I uprząż do pomagania przy wchodzeniu po schodach. Mamy dość wysokie schody prowadzące do domu i nie da się po prostu rzucić na nie deski. Myślimy raczej o podeście, który będzie się zaczynał dużo dalej niż pierwszy schodek i wypłaszczy bieg schodów.
Na razie spróbujemy mu pomóc tym:
A Ruf na dziś chodzi tak, to łagodne ujęcie:
Boli go... :(
W przyszłym tygodniu czeka pieska początek rehabilitacji w gabinecie.
Będzie miał tam różne zabiegi.
Niektóre niefajne. Strasznie mi go żal.
Zwierzakowi nie wytłumaczy się, dlaczego cierpi...
Będzie miał tam różne zabiegi.
Niektóre niefajne. Strasznie mi go żal.
Zwierzakowi nie wytłumaczy się, dlaczego cierpi...
Dostałam od Moniki ciekawy link. Dobrze, że przed nami jeszcze są różne możliwości: Jest w Warszawie laboratorium, gdzie stare schorowane psy mogą odzyskać młodość. Weterynarz sięga po komórki macierzyste.
Ruficzek jest bardzo, bardzo dzielny! Widać na filmie, jak biedaczek musi cierpieć :( Trzymam kciuki! Nasze dwa psiaki też są w tej grupie ryzyka niestety :(
OdpowiedzUsuńGosiu, jesli Rufi ma zerwane lub naderwane wiezadlo kolanowe, powinien byc chyba zoperowany. Kira miala dokladnie to samo i operacja przyniosla pozadany efekt. Jesli tego nie wykluczycie, pies nadal bedzie kulal. Z tego, co piszesz, u Rufiego wystepuja rozne schorzenia w tej jednej lapce. Wiem, ze dysplazje mozna leczyc rowniez operacyjnie, wstawiajac tytanowa glowke kosci udowej.
OdpowiedzUsuńAle to dopiero ewentualnie, jesli rehabilitacja nie przyniesie oczekiwanych skutkow. Trzeba wiec najpierw sprobowac metod mniej inwazyjnych. Powodzenia! ♥
Tak, zabieg operacyjny jest na trzecim miejscu w naszych planach, ale mam nadzieję, że pozostałe, te wcześniejsze, zadziałają i nie będzie on konieczny. A jeśli będzie - zrobimy!
UsuńKochana Gosiu,
OdpowiedzUsuńtak mi przykro! Nie mam słów pocieszenia.
Ech:(
Ja mam kundla i Kara jest nie do zdarcia.
Prawie 12 lat, a bryka jak szczeniak. Kilka razy dziennie pokonuje trzy piętra, bez najmniejszych problemów wskakuje na łóżka, poza lekkim zaćmieniem oczu i posiwiałym pyszczkiem nie widać u niej oznak starości.
Ale właśnie dziś rano po raz pierwszy zaczęła kuleć na tylną łapkę i serce mi zamarło.
Mam nadzieję, że to z powodu za długiego leżenia w jednej pozycji.
...
Zastanawiam się jak daleko można posunąć się w chęci ratowania ukochanego zwierzaka.
Kiedy się wie, że doszło się do granicy w której na pierwszym miejscu stawiamy nasz egoizm, bo nie wyobrażamy sobie życia bez naszego ukochanego zwierzęcia?
Współczuję Ci tego dylematu.
Ściskam Cię mocno.
Li, fajnie, że Kara tak dobrze się trzyma. Oby nic nie działo się z tym biodrem..
UsuńDylematy o których piszesz jeszcze daleko przede mną, choć biorąc zwierzę trzeba się z nimi liczyć.
Buziaki;*
Gdzieś,ktoś po drodze psiego rozmnażania dopuścił psa,sukę z dysplazją stawów i takie są skutki,że cierpią psie dzieci a i ich właściciele też.Bardzo to przykre,że ktoś dla kasy nie patrzył na zdrowie zwierząt.
OdpowiedzUsuńBardzo Wam współczujemy choroby Rufiego a i problemów z tym związanych.Żeby tylko cierpienie Ruficzka dało spodziewane efekty,Życzymy tego z całego serca i Owczarkowego i mojego.Trzymajcie się mocno.Ruficzku,musisz troszkę pocierpieć,żeby później być zdrowym i móc się zajmować swoimi przybranymi,kocimi dziećmi.
a do tego sami przyczyniamy sie do ich dolegliwosci - dla psow katorga sa schody , malo kto to rozumie. Widze czesto jak pan czy pancia kaza psu wlazic do bagaznika - malo jest osob ktore maja do tego specjalna deske
OdpowiedzUsuńNp takie noszenie zwierzat , niby nic , sama przyjemnosc ale okazuje sie ze trzeba umiec nosic kota czy psa bo naciagany kregoslup po jakims czasie daje sie we znaki , tak jak u czlowieka , tylko zwierzeta wczesniej nie powiedza
Tak, niewiedza nie usprawiedliwia. Płacą za nią zwierzaki.
Usuńbiedne malenstwo....najwazniejsze zeby go nie bolalo...buciki i szelki dobre sa, a on jest anielsko cierpliwy. oby rehab. dala skutki - bede trzymac kciuki - jakby nie olalo to na pewno by sobie radzil.
OdpowiedzUsuńNie mogłam czytać tego posta bez łez w oczach; filmiku nawet nie próbowałam obejrzeć. Rozumiem Cię dobrze. Straszne jest to uczucie, że nie można wytłumaczyć zwierzęciu dlaczego cierpi. Nie mówiąc już o patrzeniu na chore zwierzę w poczuciu, że nie można mu pomóc. Współczuję Wam bardzo, współczuję Rufikowi i... trochę - w pewnym sensie - zazdroszczę, bo jednak są realne szanse, na (przynajmniej częściowe) wyleczenie, czego z całego serca życzę.
OdpowiedzUsuńAle, Ninko, zobacz filmik. Przekonasz się, że Rufi ma humor, bawi się patyczkiem. Sami się zastanawiamy czy on bardzo odczuwa ból, czy może kuleje, bo w tej łapce nie ma praktycznie mięśni i nie ma się jak na niej oprzeć...
UsuńObejrzałam :) Faktycznie, humorek ma :)
UsuńPS. Chyba za bardzo jeszcze tkwię w niedawnych wydarzeniach i przenoszę moje odczucia na innych. Przepraszam za moje ponuractwo.
Bardzo mi przykro, Gosiu, mam nadzieję, że rehabilitacja przyniesie pożądany skutek i niedługo ulży w cierpieniach.
OdpowiedzUsuńWiem że zrobicie wszystko by pomóc Ruficzkowi i mocno trzymam kciuki.Całuski dla Ruficzka.
OdpowiedzUsuńKochany Ruficzek ♥
OdpowiedzUsuńBiedny Ruficzek :( jest mądry, więc zapewne wyczuje, że rehabilitacja ma mu pomóc. Mam nadzieję, że szybko będzie widać jej efekty. A chodzenie w wodzie (link do fb) super! Takie ćwiczenia też będzie miał?
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za tego cudnego psa!
Nie wiem jeszcze. Zaczniemy już w tym tygodniu to doniosę. :)
UsuńZ hodowcą się koniecznie skontaktuj, wszak szczeniaki to produkt wspólny suki i psa, każde z nich może tę wadę przekazać. Po prostu trzeba hodowców na to uczulać. A Rufika trzeba chyba jeszcze raz dobrze zdiagnozować- nie wykluczone, że będzie potrzebne nie tylko wszczepienie komórek macierzystych- może być potrzebna też "zwykła" operacja ortopedyczna, Pantera dobrze pisze. U nas zbyt mało się pisze i głośno mówi o tym, że zwierzęta chorują na schorzenia genetyczne- tak naprawdę każda rasa ma swe wady, podobnie jak zalety. Nie wierz w doskonałe zdrowia kundelków- one też wiele chorób noszą w sobie. Biorąc jamnika wiedziałam, że mają one tendencje do chorób kręgosłupa, ale mój 16-tym roku życia miał kręgosłup jak pies pięcioletni - nie znał schodów i był prawidłowo noszony. I nie obwiniaj się o niewiedzę - wszak nie byłaś dyplomowanym hodowcą psów. Ogromnie mi żal Ruficzka, ale poza posyłaniem Wam dobrych myśli i trzymaniem kciuków niewiele mogę zdziałać.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię;)
Hodowca na miocie z Rufim zakończył działalność, a zaświadczenie o braku dysplazji u rodziców miał.
UsuńDziękuję za dobre myśli :)
Gosia główne zadanie dla Ciebie to opanowac negatywne emocje . Przenosisz je na Rufiego ,a on teraz potrzebyje w Tobie oparcia . Widziałam jakie łączą was relacje i wiem ,ze on zniesie dla Ciebie bardzo dużo . Musisz trwac przy nim spokojna i silna jak opoka . Jemu nie jest potrzebne współczucie tylko psychiczne wsparcie . Jesli bedziesz spokojna on będzie wiedział ,że i on nie ma się czego bać ,a wszystko co sie dzieje to dla jego dobra :)))
OdpowiedzUsuńPamiętsz ten filmik na fb i tego psa który tak radośnie żył na dwóch łapach :))))
Wiem że to co napisałam ,jest trudne , życze Ci dużo siły i tego żeby Wasze wszystkie starania przyniosły jak najszybciej ulgę Rufikowi :)))
Rufi kochany psiurze trzym sie ,bedzie dobrze :)))
Masz rację. Ja już do niego nie mówię inaczej niż zbolałym tonem i jest "biednym pieskiem" 100 razy dziennie. :)
UsuńBardzo wam współczuję bo patrzeć na cierpienie przyjaciela to bardzo przykra rzecz. Nasza Sura ma już 11 lat i mimo że jest kundlem pierwszej wody to ma dziedzicznego nowotwora, mięsaka i omo, że nie jest on bardzo szkodliwy i bolesny to jednak te narośle są na pewno denerwujące dla psa. Ale nie cierpi tak jak Rufi. Jej mama miała to samo i podobno jeszcze kilka innych psów we wsi. Trzymam mocno kciuki za poprawę i za to by ulga przyszła do Ruficzka.
OdpowiedzUsuńAch, te wstrętne choroby! :((
UsuńNasz wilczur nie był rasowy był połączeniem matki owczarek niemiecki ojciec alaskan malamute. Cudne stworzenie, wytrzymałe mocne ale wilczury mają słabe tylne kończyny. Miał 16 lat przez ostatni rok życia wnoszony na schody. Gosiu pisałam o żelatynie spożywczej wydaje się to za proste by nie powiedzieć wręcz prostackie lekarstwo ale może spróbujcie chociaż?
OdpowiedzUsuńPoza tym wszystkie specjalistyczne jedzenia wiem napisałaś jakie teraz dostaje Rufi nie zastąpią 80 procent mięsa w suchym i z tego co czytałam w składzie chrupek które teraz je Rufi są zboża. A one coś tam robią nie tak. Nasza nie rasowa znajdka, wyrosła na sporego pieska, kupujemy tego orijena bo jest dostępny w Polsce w miarę sensownej cenie a bez zbożowych jest niewielki wybór. Wiem że najważniejsze co mówi weterynarz ale ja jednak zawsze po swojemu próbuję. Gdybym wiedziała że można zwykłą żelatynę spożywczą psu dawać to nasz wilczur by jej miał po sam czubek nosa, ale nie wiedziałam. A WAŻNE żelatynę trzeba wzmocnić albo cytryną albo kaskiem cytrynowym. Córcia daje swojemu kotu kwasek bo miał duże kłopoty z sikaniem, aż się skończyło u weta, długim oczyszczaniem cewki moczowej. Podobno u tych rasowych kotów tak jest i to nie weterynarz podsunął pomysł z kawskiem, ale zwykły człowiek, który trochę się na na zdrowym jedzeniu.
No tak, tylko, że z Orijen jest coś nie tak, Miałam każdy smak z tej karmy, a moja sunia i tak obchodzi ją szerokim łukiem. Leżało cały dzień w misce, a jak podchodzila, to zaraz z powrotem się wycofywala. Nie będę głodzić psa po to, by w końcu zaczęła jeść tę karmę, A napisany skład ma rzeczywiście niezły.
UsuńTwój pies ją je ? Bo każdego, kogo pytałam, to psiaki nie chcą jej jeść !
UsuńEla, ile dawać tej żelatyny? W jakiej postaci?
UsuńNa te karmy wysokobiałkowe trzeba przechodzić pomału. Ja załatwiłam kiedyś nerki kotce, która była zabiedzona, nieprzywykła. Musiała potem dochodzić do siebie. Na szczęście to było przejściowe. Rufi musi jeść karmę specjalistyczną.
Ech, marzy mi się, aby móc zaufać jednemu lekarzowi, nie sprawdzać, nie wymyślać, stosować się i już. Jednak wiem, że to utopia.
Gosiu, serce mi kraje jak myślę o cierpieniu Rufiego :( Pamiętam jak chorowała moja suczka... Ta nasza bezradność i ból w jej oczach prześladuje mnie do dziś...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że te wszystkie zabiegi pomogą Ruficzkowi. Trzymam za to mocno kciuki!.
"Jest w Warszawie laboratorium, gdzie stare schorowane psy mogą odzyskać młodość. Weterynarz sięga po komórki macierzyste." To jest właśnie artykuł o Jerzym, o którym Ci pisałam pod Twoim postem o chorobie Rufiego. Polecam go z całym sercem :)
Trochę daleko, ale już poważnie myślę żeby pojechać tam z Rufim.
UsuńSerce się kraje na widok cierpiącego KRÓLA KOTÓW!!! Trzymam mocno kciuki za powodzenie rehabilitacji.
OdpowiedzUsuńGosieńko uściskaj Go mocno ode mnie. Dla Ciebie całuski trzymaj się. POWODZENIA
Wirginia
ech :((( serce mnie boli :(
OdpowiedzUsuńI mimo że to głupio brzmi i że dziewczyny też to piszą,( jakby Ruffi czytał;P ) to i ja napiszę do naszego Króla Kotów- Rufficzku, trzymam za ciebie kciuki i całuję cię w pyszczydełko :)
Gosia mu przeczyta ! Fcale nie głupio !
Usuńuff ulżyło mi :)
UsuńPrzeczytam :)
UsuńGosiu, życzę Rufiemu, i Wam, dużo wytrwałości, spokoju i skutecznych zabiegów/rehabilitacji/operacji. Oby psina jak najszybciej odzyskała zdrowie i możliwość poruszania się bez bólu. Wiem, jak boli serce, kiedy zwierzę cierpi.
OdpowiedzUsuńPrzykro bardzo i współczuję szczerze. Ale ciągle jest nadzieja i wiecie co robic...
OdpowiedzUsuńWklejam tu komentarz Ivy Pas, bardzo pożyteczny, może jeszcze komu się przyda:
OdpowiedzUsuńNowy komentarz do posta "Po zabiegu PRP" dodany przez Iva Pas :
bardzo smutne, gdy ktoś w domu choruje:( Współczuję. Może przypominasz sobie operacje mojej suki wyżlicy. Jej układ stawowo-kostny jest genetycznie upośledzony. Gdy wszczepiliśmy jej implant więzadła kolanowego, który miał podjąć w pełni prace po pół roku i do tego czasy suka nie mogła biegać, skakać, forsować się długimi spacerami, wysiadł jej kręgosłup i równoległa noga etc. W sytuacji, gdy jeszcze niesprawna po operacji noga potrzebowała wsparcia pozostałych, nie było mowy o operacji tej następnej. Ortopeda zaproponował lek, który miał okazać się cudownym środkiem, w co do tego wtedy wielkiej wiary nie miała, ale na szczęście pomyliłam się. To Trocoxil lek, który naprawdę czyni cuda, co ja mogę zaświadczyć. Jeśli go nie stosowaliście to zróbcie to. Moja suka mogła wstać po kilku godzinach jego działania, po pierwszej dawce. Nawet zaczęła chodzić po schodach przy ponad 30 kg wagi. Zresztą wejdź na jakiekolwiek forum o tym leku i poczytaj. To lek niesterydowy działa przez 30. dni od podania, czyli do stosowania raz 1 miesiącu. Przed podaniem każdorazowo zaleca się badanie krwi i leki osłonowe. Cała terapia trwa ok pół roku, ale u nas 3. tabletki pomogły. Ostatnia deska ratunku okazała się bardzo skuteczna, choć droga, ale to ostatnie schodzi na ostatni plan. Trzymam kciuki.
bo u miał być, przepraszam
UsuńNie ma za co, to cenna informacja, ale bez konsultacji z lekarzem się nie obejdzie. Ten lek ma wiele skutków ubocznych.
UsuńNo właśnie, trzeba uważać na skutki uboczne, Tropik go brał dość długo i to chyba też się przyczyniło do problemów z nerkami...
UsuńWitam, piszę po raz pierwszy ale może będę mogła coś podpowiedzieć. Jak to mówią tonący brzytwy się chwyta, - na stawy świetnie działa wywar z kurzych pazurków - mega duża glukozaminy nie wiem tylko czy schorzenia Rufiego nie są zbyt zaawansowane ale może warto spróbować. W ramach terapii - jeśli nie ma przeciwwskazań to może pływanie - wzmacnia mięśnie , więzadła itp. W Poznaniu jest klinika słynąca właśnie z leczenia dysplazji stawów u psów. Życzę zdrowia dla Rufiego i pozdrawiam - Joanna - właścicielka owczarka niemieckiego - strasznego schorowańca.
OdpowiedzUsuńDzięki, Joanno. :)
UsuńCholibka, trudno patrzec na cierpienie domownika.
OdpowiedzUsuńKochana Gosiu, tak żal mi i Rufisia i Was. Każdy cierpi. Mam nadzieję, że te liczne porady dotyczące dysplazji pomogą kochanemu piesiowi i już niedługo przeczytamy jakieś pogodniejsze wieści. Pozdrawiam ciepło i przytulam Rufiego.
OdpowiedzUsuńWiem, to trudne, ale jeśli naprawdę kochacie, nie męczcie go. Wasze ego tym razem mniej ważne, czyż nie? Mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńAnka.
Jaka pełna troski rada. Wstydź się !!!
UsuńGosia poprzez to co robi pokazuje, że akurat jej ego, wygoda, czas i komfort życia jest mniejsze niż los bezdomnych zwierząt, tak że ten tego.. nie pieprz po próżnicy
UsuńPS, Rufficzku, zamknij oczy, jak to czytasz ;)
Anka, widziałaś film? Jeśli tak to wiesz, że do takich decyzji jeszcze jest daleko, tym bardziej, że sporo możliwości leczenia przed nami. Niestety wiąże się to jednak z "męczeniem" psa, nad czym bardzo ubolewam. Zrobimy wszystko tak, żeby było jak najlepiej.
UsuńOpcja, o której myślisz to jednak ostateczność, która na obecnym etapie wcale nie wchodzi w grę.
Viki, Ewa, dzięki.
Gosiu, będzie dobrze, zobaczysz. Są metody i preparaty. Trzeba tylko czasu !
OdpowiedzUsuńOdbierz maila !
Ewuniu, wkrótce :)
UsuńTak mi przykro :( trzeba chwytać się wszystkiego, aby mu pomóc.Może jednak się uda (ja w to mocno wierzę) i Ruficzek poczuje się lepiej, staw się choć trochę naprawi ... próbujcie! Jeśli potrzebne by były fundusze wspierające, zrobimy akcję zrzutkową! Trzeba walczyć o Rufiego! :)
OdpowiedzUsuńKasiu, nie masz pojęcia jak mi się zrobiło słodko na duszy...
UsuńDziękuję ci, nie trzeba. Poradzimy sobie, a jeśli to się stanie niemożliwe - powiem i jestem pewna, że pomożecie wszyscy. To jest wspaniała świadomość.
Będziemy walczyć o Rufiego! :)
Właśnie. Gosiu wiemy, że takie leczenie jest bardzo kosztowne. Moze jakaś aukcja, jeśli nie sama zrzutka.:)
OdpowiedzUsuń:)) Dziękuję, na razie nie ma o tym mowy. Zobaczymy co będzie potem. Buziaki :***
UsuńCo ja mogę napisać, nawet psa nie mam żeby mieć pojęcie o chorobie.
OdpowiedzUsuńMogę tylko przytulić, mieć nadzieję że będzie dobrze, a Ruficzka kochanego pogłaskać.
A jak będzie trzeba do pomocy się przyłączę.
Bidulka kochana.:(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko odczuje dobroczynne skutki rehabilitacji i będzie wiedział, że to dla jego dobra.
Trzymaj się dzielnie Rufiaczku!
Strasznie szkoda Rufiego. Zwłaszcza tego, że cierpi...ale...jest wiele psiaków, które straciły kończyny, bądź też ucierpiały w inny sposób, jednak mają świetnych właścicieli i dzięki temu są szczęśliwe. Król kotów na pewno świetnie sobie poradzi i nadal będzie tryskał szczęściem. Przy Tobie nie ma innego wyjścia. Ma najlepszą opiekę na świecie.
OdpowiedzUsuńBardzo mocno trzymam kciuki za Rufiego, oby rehabilitacja była pomyślna. Ściskamy za Was wszystkie palce i łapy!
OdpowiedzUsuńGosiu, nawet nie wiem co napisać. Może to, że doskonale rozumiem co przeżywasz. Człowiek zrozumie, że rehabilitacja, zabiegi czasem muszą boleć, żeby potem były efekty. Jak to wytłumaczyć zwierzęciu? Tak mi smutno kiedy patrzę na Rufiego. Trzymam kciuki żeby mu się zaczęło poprawiać.
OdpowiedzUsuńJoanna Katowice
Za nic nie mogłam odpowiedzieć pod komentarzami u góry.
OdpowiedzUsuńDo Ewy i kot i pies Orijena jedzą. Sunia właśnie kończy chrupanie. :) Kupuję najczęściej z kurczakiem, fakt nie chcą jeść chętnie bo nie ma uzależniaczy jest to prostu czysta karma z warzywami i ziołami robiona nie w Chinach ale w Kanadzie, ale dodaję odrobinę czegoś dobrego teraz wystarczy cień cienia i chupie aż miło słuchać :) Jest jeszcze angielska dobra firma nazywa się Applaws u nas zaczęli ją też robić na licencji, ale ja wolę tę nie polską, tak mam. Tę kotki jedzą chętniej.
Co do Orijena, córka musiała zmienić kotkowi jedzenie, bo ulubione jedyne słuszne chrupki puriny po prostu mu szkodziły. Je Orijen, ale długo się przyzwyczajał, miał mieszane, te do ktorych się przyzwyczaił trochę Applaws i trochę Orijenu. Dziś sam Orijen. Takim sposobem zresztą znalezionym na kocim forum, przyzwyczaił się do nowego.
Żelatyna Gosiu
to przepis dla ludzi, (...) http://czarownica-z-bagien.blog.onet.pl/2014/01/29/pacjencie-lecz-sie-sam/
"Sama zaordynowałam więc sobie taką terapię: dwie łyżeczki żelatyny na 3/4 szklanki gorącej wody i sok z połówki cytryny (dodany po przestudzeniu roztworu, by zachować jak najwięcej witaminy C), wypijane na czczo, rano, przed śniadaniem. Po trzech tygodniach znaczna poprawa, po pięciu zero bólu. Teraz, gdy tylko moje kolana w najmniejszy nawet sposób zaczynają dawać o sobie znać, zaczynam terapię od nowa i piję taką miksturę przez 2 tygodnie. Od trzech lat kolana mnie nie bolą!
Bardzo proste i warto może spróbować na pewno nie zaszkodzi te kurze łapki to też żelatyna. Pisałam znajomy mielił w jakimś silnym ustrojstwie kurze łapki i dawał swojej suni wilczurowi, z ryżem albo kaszą nie pamiętam z czym.
Elu, bardzo ci dziękuję. Na pewno zastosuję. Kochana jesteś!
UsuńStrasznie mi żal Rufika, widać, że ma wigor, chce się bawić, biegać, ale łapka nie daje rady. Wiem Gośka, że Ty zrobisz wszystko i wykorzystasz każdą możliwość, żeby mu pomóc. Mam nadzieję, że któraś metoda okaże się skuteczna.
OdpowiedzUsuńBiedny Rufik.
OdpowiedzUsuńSiostra moja miała goldenkę z dysplazją, kupiła ją świadomie - bez możliwości rozmnażania. Całe życie "tańczyła" tyłeczkiem. Miała bardzo wrażliwy żoładek, niewiele mogła jeść. Kurze łapki na surowo -obowiązkowo. Dla wielu psów, w tym naszych owczarków - zbawiene. Tyle ras jest zagrożonych dyspazją... a goldeny w czołówce.
Trzymam kciuki za Ruficzka, i za nasze wszystkie chore zwierzaczki!
Tylko, że Rufi ma wrażliwy żołądek i po jednej kurzej łapce ma rozwolnienie cały dzień. :((
UsuńDziękuję za kciuki. :)
Biedny psi aniołeczek, chodząca dobroć-trzymam kciuki za jego łapkę, niech wyzdrowieje
OdpowiedzUsuńBardzo pocieszające jest to, że jest kilka możliwości leczenia. Trzymam za Rufika i za Was kciuki. Żeby się łapki nie ślizgały to może tam gdzie Rufi najczęściej w domu chodzi połóżcie jakiś chodnik, wykładzinę?
OdpowiedzUsuńOj, widać, kochana, że rzadko zaglądasz. :) Cały dom mamy w dywanach ze względu na psa! :)
UsuńPrzepraszam, zauważyłam dywaniki,czy kocyk, ale przypuszczałam, że tylko w jednym pomieszczeniu, przy posłanku czy coś ,na gapa jestem :) UPS:))))
UsuńNiestety na pewne rzeczy nie ma rady a najbardziej wkurzający jest fakt brak restrykcji w stosunku do hodowców i pseudohodowców i nieodpowiedzialnych właścicieli, ilość zwierzaków - tych wyrzuconych i nie tylko jest przerażająca a i świadomość ludzka że zwierzak to nie zabawka na 2 lata a zobowiązanie na lat naście to dno. Też miałam psa z rodowodem i miał być ze mną lat co najmniej naście a po 6 latach chłoniak i w ciągu miesiąca, mimo chemii, kroplówek i wszystkiego czym można go było ratować ..... a robali po zakupieniu miał tyle że w życiu czegoś takiego nie widziałam a hodowla niby z tradycjami i tym wszystkim, przez pierwsze 1,5 roku co dwa tygodnie zaliczałam weta a podobno miał wszystkie badania i był super zdrowy, przytargany został na tzw. zakładkę bo już był jeden psiun w domu tyle, że miał mieć kolejną operację i istniała szansa że może jej nie przeżyć bo miała już lat 12 a teraz szczęśliwie skończy w kwietniu 19 wiosen trzeba ją wnosić i znosić ze schodów bo nie dość że to lekko skundlony jamnik to jeszcze nie dowidzi, nie dosłyszy, nie kwalifikuje się już do szczepień, zębów ma 1/3, zdarza jej się "wypadek" w domu ale jest i całe szczęście, więc mam nadzieję i trzymam kciuki za Twojego Psiunka że jak moja Lalka da wszystkiemu radę i On wie że to wszystko jest dla jego dobra taj jak wiedział o tym mój Niunio.
OdpowiedzUsuńkoci królu, wszyscy czekamy aż przestaniesz utykać. tyle dobrych lat tutaj. nie może byc tak, żeby choc jedna nie pomogła. trzymaj się pięknoto :)
OdpowiedzUsuńgosiu i wy się trzymajcie.
Ależ rzeczywiście tę łapkę oszczędza...:(
OdpowiedzUsuńJak Ruffi taki wrażliwy na żel z łapek czy nóżek to chyba jedyne wyjście to preparaty z chondroityną i pochodnymi.
Garip nasz dostawał jak rósł Athrix Plus. Drogie dość (170 parę zł za 90 tabl.), ale sprawdzone przez paru hodowców molosów.
Karmy Orjen nie znam, za to Brita np. mój pies jadł chętnie, a ta karma ma dodatki na stawy.
A jakie zabiegi będzie miał? Pływanie byłoby dobre i ruch na bieżni wodnej. No i jak z wagą? Każdy kilogram sie liczy....
Pozdrowienia i trzymam kciuki mocno!
O zabiegach napiszę jak tylko będę je znać.
UsuńRufi schudł. Waży 42 kilo. Nie wiemy czemu schudł, nie odchudzaliśmy go, ale to dobrze, bo każdy kilogram się liczy.
Strasznie Ci Gosiu i Ruficzkowi współczuję z powodu jego choroby. Sama posiadam goldenka który w marcu skończy 7 lat. Zanim Cocos do nas trafił wiele czytałam o goldenach i na początku drżałam o jego zdrowie - tym bardziej że ma bardzo wrażliwy żołądek i jelita. Nie zliczę nawet ile razy byliśmy u weterynarzy z tego powodu, ile karm zaliczyliśmy zanim trafiliśmy na takż która nie powoduje problemów trawiennych. W lipcu tego roku doszło do zaburzeń przewodów żółciowych, problemów z morfologią i enzymami wątrobowymi - psina dzielnie walczyła dobre 2-3 m-ce zanim wyniki wróciły do normy. Teraz znów zaczynam myśleć o dysplazji. Wiem że nie każdy pies ma ten gen i nie każdy zachoruje, ale mimo wszystko boję się. Dlatego tym bardziej trzymam za Was kciuki..... Goldenki są bardzo wytrzymałe i tak łatwo sie nie poddają :)
OdpowiedzUsuńHej, tylko dowiedz się dogłębnie o te komórki macierzyste, bo niestety w przypadku coraz niestety popularniejszych banków komórek macierzystych z krwi pępowinowej to zwykłe ściemy i biznes- na zachodzie zresztą zakazany jako nieetyczny. Dotrzyj do źródeł np czy ta forma leczenia nie jest zakazana, jeśli tak to dlaczego. Niestety w Polsce nie ma żadnej kontroli nad lekarzami [też psychologami] i terapiami- każdy może praktykować. Czym to grozi nie muszę tłumaczyć..... bo przecież każdy chce wierzyć, że jego pupila/ jego samego/ dziecko można cudownie uratować i zrobi [czyt. zapłaci] wszystko byle nadzieja się ziściła..... Pozdrawiam i trzymam kciuki, żeby jednak już zastosowane metody zadziałały- z opóźnieniem, ale jednak!
OdpowiedzUsuńKomórkami macierzystymi leczy się na całym świecie białaczkę więc nie jest to ściema...
UsuńHmm, 300 psów u dr. Kemilewa nie może być ściemą... U ludzi też się to zaczyna robić. To mało inwazyjny zabieg. Trzeba spróbować - tak uważam.
UsuńKasia Maskota- tak, tyle, ze są to komorki macierzyste innych osob- o tym pisałam, ze to ściema- może się niedokładnie wyraziłam. Na zachodzie sa publiczne banki krwi pep po to, żeby pomagac innym. W Polsce to sektor prywatny gadajacy bzdury o tym, ze komorki macierzyste danego dziecka pomoga mu w przyszłości- z tego co wiem jest jeden przypadek tego typu na całym swiecie.
UsuńGosianka- każdy lekarz, a nawet każdy może podac sie za cudotworce w necie. Ja mogę założyć stronę, na ktorej napisze, ze wyleczyłam 3000 psów- psychoterapią :-) Właśnie dlatego trzeba szukac glębiej. Niestety są ludzie żerujący na tym co napisałam wcześniej- na nadziei na wyleczenie czy to psa czy dziecka. Oczywiście trzymam kciuki.
To straszne, bidny Rufik, to mój ulubieniec blogowy przecież;))) Oby mu pomogło to, co planujecie mu zaordynować... Kruczasty mój jest kundlem jakich mało - w 120 % skundlony - złamana noga w "młodości", której weci nie chcieli gipsować, bo był w okresie silnego wzrostu, zalała się szybko, wystarczyła samo tylko internowanie - pilnowanie, żeby nie chodził. Dzisiaj biega jak szalony, a tempa nikt nie obliczył;)) Aż boję się myśleć, co byłoby, gdyby miał zdrowe 4 nogi:)))) Ale - wystarczy kilka schodów i - nóżka podkulona:-( Do znajomych w mieście w blokach wnosimy go i znosimy... U nas na wsi ma do domu dwa stopnie zaledwie;) I ciepło - im zimniej mu w nogę, tym bardziej go boli;) Teraz tylko przy kominku zostaje, a w stodole ma takie leże "awaryjne", że tylko drinka z parasolką mu brakuje;) I musimy pilnować wagi - nie może być za ciężki - w tym roku nieco go "utyliśmy", ale przyjdzie wiosna, zacznie hasać po podwórku - schudnie sam szybciutko;)
OdpowiedzUsuńKundle jednak są wytrzymalsze, ale charakterologicznie - nieprzewidywalne;) Nasz ma ADHD i mimo kontuzji - nic na to poradzić nie możemy;)
Trzymam kciuki za Rufiego - to słodziak nad słodziaki;) A jaki dzielny - taszczy kijek mimo bólu;) Będzie dobrze;)
Trzymam kciuki za Rufiego:) Nie mialam pojecia, ze psy rasowe maja az takie problemy:(
OdpowiedzUsuńGosia, współczuję bardzo z powodu Rufiego, rozumiem cię doskonale, wiesz jakie mamy problemy z Tropikiem. Człowiek by stanął na głowie i się zadłużył po uszy, byle przyjaciela ratować... O Trocoxilu pisałam pod komentarzem gdzieś wyżej, to bardzo dobry lek, rzeczywiście, tylko trzeba uważać, żeby nie uszkodził nerek. Tropik go brał chyba za długo i mógł się przyczynic do naszych problemów. Wierzę, że znajdzie się rozwiązanie, które przyniesie mu ulgę, jest teraz sporo możliwości, zwłaszcza w dużych miastach. Trzymajcie się dzielnie!!! A, i jeszcze chciałam napisać o specjalnym legowisku dla psów z problemami kostno-stawowymi, jest w Zooplusie. Tanie nie jest, ale psy bardzo na nim się dobrze czują, Tropikowi bardzo dobrze się na nim śpi . Ono ma materac z takiego specjalnego tworzywa, dostosowującego się do psa i go nigdzie nie ugniata. Jak chcesz to ci linka podeślę.
OdpowiedzUsuńGosia, twój post już jest w Kurniku:)))
Kupiłam mu takie, ale nie leży na nim chętnie. Inna sprawa, że mu się tam zawsze jakiś cwaniak wtranżala. :) Dzięki, Mika. :)
UsuńPamiętaj, Gocha, żeby to Rufowi przeczytać:
OdpowiedzUsuńTrzym się Ruf.
Całujemy Cię w nochal - ja i Igor, twój wielbiciel. :)
Jeżeli chodzi o jedzenie łapek kurzych.Może gotuj łapki a podawaj mu sam wywar z czymś co on je albo zamiast wody,może dawaj do tej wody trochę galaretki owocowej-też żelatyna.
OdpowiedzUsuńDobrej nocki:)
Bardzo dziękujemy z Rufim za wsparcie. Nie jestem w stanie wszystkim odpowiedzieć, nie gniewajcie się :)
OdpowiedzUsuńWszystko uważnie czytam i notuję.
smutny słodziak :( przytul go ode mnie i w ucho szepnij, że bardzo mu współczuję i powrotu do formy życzę! Wam Gosiu też współczuję, ogromne zmartwienie, ale jest nadzieja, to ważne! dajesz radę to wszystko ogarniać? doba chyba za krótka? trzymajcie się dzielnie
OdpowiedzUsuńBiedne psisko... :(... Pamiętam jak Szimisia chorowała... :(... Trudny czas Was czeka...
OdpowiedzUsuńCięzko patrzec jak cierpią... Też dziś mam juz zupełnie inna świadomość niz wtedy gdy kupowałam nasza Tunię... Pozostałe dwa psy sa przygarnięte z ulicy i mimo, ze np Kajtek miał straszne zycie i trafił do nas w opłakanym stanie to geny ma p[o stokroc silniejsze od tuni i ogolnie jest duzo zdrowszy i bardziej wytrzymaly.
OdpowiedzUsuń...Rufiaczku, mordko kochana, serducho nam się kroi jak widzimy twoje cierpienie. Dobrze, że znalazłeś się u tak kochanych Łysych, u których ptasiego mleka ci nie zabraknie. Trzymaj się mordko kochana. Gosiu a jak można zdobyć tak piękny kubek z logo???
OdpowiedzUsuńTo prawda, że selekcjonując określoną rasę, często tworzy się osobniki nieprzystosowane do "prawdziwego" życia. Mają spełniać jakieś (zrozumiałe chyba tylko ich twórcy) kryteria.
OdpowiedzUsuńLecz spójrz na to z drugiej strony - w przeciwnym razie Twój Rufi nie zaistniałby wcale.:))