sobota, 10 stycznia 2015

KOTowice i ZMD przedstawiają

Będzie cokolwiek obszernie, ale z tak liczną rodzinką skrótowo się nie da. Jeśli ktoś nie nadąża, to dokończy w niedzielę, co nie? :)

Dziś ZMD prezentuje nową rodzinę i personel rudego Kluska, który krótko przed świętami przedstawiony na blogu tak oczarował Joannę z Katowic, że przed marzeniem o tym kotku nie powstrzymała jej ani odległość, ani to, że opiekuje się ona wraz z mężem aż pięcioma kotkami i uroczym pieskiem.

No to najpierw rodzynek w tym kocim towarzystwie: 

Laki. Jak on patrzy.

Kto nie zmięknie pod takim spojrzeniem!


Norcia - najbardziej lubi psa.

Mysia.

Norcia i Pusia - nieco pobocznie. ;)

Pusia i Maciuś.

Konsumpcja zielska.
Od dołu zgodnie z ruchem wskazówek zegara: 
Misiek, Maciuś, Pusia i Norcia.

Korespondencja około-Kluskowa zaczęła kwitnąć już chwilę po entuzjastycznym komentarzu Joanny pod postem, w którym rude piękne zwierzątko zostało zaprezentowane. Najpierw należało uzgodnić różne sprawy dotyczące ewentualnego transportu, a ponadto stanęła kwestia, czy po zamieszczeniu ogłoszenia o adopcji kociąt, nie zgłosi się czasem ktoś, kto weźmie kotki w parze, która to opcja zawsze ma pierwszeństwo przy adopcjach kociąt.

Mysia

Od dołu: Mysia, Pusia, Misiek, Norcia.
Pomysłowa piramidka.

Co prawda początkowo Joanna nieco się wahała, zadając sobie pytanie (do bólu racjonalne i odpowiedzialne), czy będąc już w nieco dojrzałym wieku, powinni z mężem brać małego kotka. Mąż Joanny na jej... wiekowe dywagacje obwieścił kategorycznie, że zamierza dotrwać co najmniej do osiemdziesiątki, a więc nie należy się zanadto troskać o zapewnienie młodziakowi opieki jeszcze przez długie lata.

Koszyk zasiedla Norcia, obok Mysia.

Mysia i grochy.

Tymczasem sprawy adopcyjne trójki przedświątecznego rodzeństwa ułożyły się tak, że czarny Maczek poszedł na swoje jako pierwszy, a Bakalia i Klusek, choć początkowo miały iść do jednego domu, to jednak ostatecznie musiały się rozdzielić. Ku wielkiej radości Joanny, która natychmiast zaczęła planować i organizować transport dla Kluska. Przekazanie nastąpiło tuż po świętach w połowie drogi z Wrocławia do Katowic. Następnego dnia Joanna pisała:

Małgosiu, donoszę, że jest dobrze. Je, pije, zrobił siusiu, bawi się. Wskoczył na kanapę, z kanapy na biurko, właśnie z kanapy robi drapak, ale ona już tylko do tego się nadaje. :). Zabrałam go do pozostałych kotów w transporterku. Mam wrażenie, że on już by się zaprzyjaźnił, ale duże trzymają dystans. Wiem, muszę być cierpliwa, ale wygląda to dobrze.
Pozdrawiam. Joanna


Mysia i Pusia.

Mysia i Norcia - okoliczności balkonowe.

Jeszcze zanim Joanna zabrała Kluska, pisała: Ponieważ po świętach mam trochę wolnego, planuję przerobienie jednego pokoju na "koci". Nie żeby koty nie miały dostępu do innych pokoi, o nie. One śpią z nami i mają całe mieszkanie do dyspozycji. Tylko brakuje mi takiego pokoju, gdzie mogę zorganizować "park rozrywki", przestawić kuwety i żeby w czasie wizyty gości mogły się spokojnie schować. Co prawda tylko Mysia jest bardzo niechętna gościom, ale i tak serce mi się kraje, kiedy biedulka siedzi pod kanapą, dopóki goście nie wyjdą.

Norcia.

Mysia.

Poświąteczne plany Joanny zostały wstrzymane, gdyż Kubuś Klusek dostał dość silnej biegunki, co tak ją wystraszyło, że zaraz pognała do weterynarza, nie zapominając o zapakowaniu do pojemniczka urobku Kluseczka, przy której to czynności dokonała makabrycznego (w swoim mniemaniu) odkrycia: nicienie!

Niezmiernie ją to przeraziło - nigdy wcześniej nie miała sposobności, by poznać te paskudy. 
W lecznicy ją uspokojono, podano odpowiednie lekarstwa, a nawet kroplówkę, żeby Klusek szybko wrócił do formy.

Osoby charakteryzujące się obniżoną odpornością na kwestie nieco obrzydliwe uprasza się o nieczytanie poniższych relacji Joasi:
A pisała ona tak:

Kochana Gosiu, kamień z serca, że to "tylko" robale, a nie to paskudne choróbsko. (...) Teraz kruszynka śpi, a i ja powinnam się zdrzemnąć, bo nie wiem, jaka noc mnie czeka. Tylko jak tu spać, kiedy za każdym razem lecę mu wytrzeć pupę, bo inaczej ma mokry nawet ogonek, słoneczko moje.

I następna relacja:

Kubuś już o niebo lepiej, ale jeszcze dziś na wszelki wypadek zostawili mu wenflon do jutra - jakby co. Dziś już je, choć muszę mu dawkować jedzonko, żeby powoli rozruszać przewód pokarmowy. Rano dostał przetarty przez sitko Sensitivity rozcieńczony "glutami" lnu, do strzykawki i do pycholka. Pił, aż mu się uszy trzęsły. Dopiero po powrocie od wetki dostał swoje suche jedzonko. Teraz już je normalnie, o ile normalne jest, że gdyby mu pozwolić, zjadłby konia z kopytami. 

Poobiednia drzemka.
Duży pokój robi teraz za sypialnię personelu męskiego,
gdyż sypialnię zajął personel żeński i Kubulek.

Sytuacja jest opanowana i Kubuś Klusek czuje się już dobrze. Jak wspomniała Joanna, czeka go jeszcze kolejne odrobaczanie - musiał mieć bardzo dużą inwazję tego paskudztwa, skoro nie wystarczyło dwukrotne odrobaczanie przez opiekunkę jeszcze przed tym, jak trafił ZMD. Tak się czasem zdarza - wiedzą to doświadczeni kociarze, zwłaszcza posiadający koty wychodzące.

Widok z lotu ptaka?

Pusia i... Klusia.

Kubuś Kluś.

No to jeszcze kilka KOTowickich ujęć. :)

Miejscówka na czasie.

Kocie serduszko - Pusia i Maciuś.

Yin i yang? Joasia pisze, że te dwa kotki szczególnie się lubią.
Co widać na załączonych obrazkach. :)


I znów Pusia i Maciek. Maciuś w ostatnich dniach chorował
i zanim jeszcze Joasia uporała się z kłopotami Kubusia,
doszedł jej kolejny choruś, więc nie zaszkodzi gremialnie i wirtualnie
pożyczyć mu dobrego zdrowia.

***

A w swoich domach rodzeństwo Kluska, 

czyli Bakalia

i Maczek.
Na szczęście zdrowe.

Joanna przeżyła sporo strachu, gdy zaraz po maluchu zaczął niedomagać Maciek. Była obawa, że "Kubuś, Ty moja Kluseczko Kochana" - jak mówi na niego jego Łysa, przywlókł do jej domu jakąś wstrętną zarazę... Na szczęście cała ta historia kończy się dobrze. Dziś wszystkie kotki czują się dużo lepiej. 

Jakie to szczęście, że właśnie ten kotek wylądował u Joasi, która zajęła się nim z całym swoim doświadczeniem i miłością do kotów. Można mieć tylko nadzieję, że gdyby trafił do młodych ludzi, u których znalazło się jego rodzeństwo, byłoby podobnie. 

Joasia spełniając swoje marzenie o rudzielcu, dostała niezły wycisk. I czas, i koszty, i niepokój, a to jeszcze nie koniec! Młodzian zaczyna szaleć z właściwą młodym gagatkom energią i pomysłowością. 
Chciałaś - masz! :)) 

Dobrego dnia.

PS. Załoga ZMD zastanawia się, czy nie zrobić klasówki z KOTowickich - zwieńczonej oczywiście bardzo atrakcyjnymi nagrodami. Ale nie martwcie się, kto czytał pilnie, nie obleje. ;)

88 komentarzy:

  1. Aaaale zdjec!!! Oczywiscie wszystko co rude to dla mnie extra wazne ;) Kubus Klusek do zakochania..mam nadzieje, z e jego kocia rodzina bedzie go rozpuszczac jak dziadowski bicz! Bo dlaczego nie....o psinie nie wspomne juz :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, żeby się marnowały takie piękne kocie obrazki, niech idą w świat i... drażnią Panterkę. ;)

      Usuń
    2. Dużo zdjęć, bo dużo zwierzaków. Im więcej możemy je podglądać tym lepiej. :)
      Szczególnie dla mnie takie dowody, że moje kotki mają świetne domy, są cenne, a wy jesteście kibicami i musicie się zachwycać w ramach solidarności blogowej. Taki los!

      Usuń
  2. Piękne, zadbane koty! Zdrowia wszystkim życzę i pieskowi, i personelowi, oczywiście :):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ninko zdrowie dla koteczków jest teraz najważniejsze, bo Joasia się wykończy nerwowo. Sama wiesz jakie to zmartwienie gdy zwierzaki chorują...

      Usuń
    2. Dziękuję Ninko, zdrowie najważniejsze. Resztę da się jakoś ogarnąć.
      Joanna Katowice

      Usuń
  3. A nie lepiej zostawic klasowke i od razu rozdac nagrody? Wyjdzie na to samo, a oszczedzi nam niepotrzebnych stresuf, co? Tak? To fajnie! :)))
    Kiedy po kolejnej adopcji czytam, ze rezydencji przyjeli intruza z otwartymi lapeckami, to mnie nagla krew zalewa, z zolcia pomieszana! Z zazdrosci oczywiscie! Ze tez tylko mnie musiala sie trafic taka zmierzla zolza jak Miecka. I za co ja ja tak kocham, powiedzcie? Jedenasty miesiac leci, a ona dopiero teraz lekko zaczyna sie przelamywac. Wrrrrr.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiły się Tobie egzemplarze specjalne, Panterko ;) Najważniejsze, że postępy robią. A Miećka, to Miećka i nic się na to nie poradzi.

      Usuń
    2. Pantera, Ty to masz łeb! Dobrze kombinujesz i bronisz naszych blogowych interesów ;D
      Tak, nagrody rozdać, stresów nie przysparzać, nie poróżniać koleżanki blogerki!!!

      Klusek ma jak pączek w maśle ;)

      Usuń
    3. No właśnie!!!Ile pracy mniej będzie jeżeli od razu się rozda nagrody!!!:)))
      Panterowa,nie jojcz,świat byłby mało ciekawy gdyby wszystko i wszystkim się dobrze układało:)

      Usuń
    4. Kwestia klasówki nie jest jeszcze do końca zdecydowana. Jeszcze ponegocjujmy. :)

      Aniu, nie tylko u Ciebie Miećka i Bułka się nie przytulają. Wśród naszych kotów też bywają animozje i ciekawe konfiguracje. Czasem dochodzi do gonitw i spięć. Niekiedy też się do siebie któreś przytulą, ale też tylko w ściśle określonych układach. Nie ma, że wszystkie z wszystkimi, o nie! :)
      Ty widać musisz jeszcze czekać na lepsze czasy przy tych swoich pięknościach indywidualnościach. :)

      Usuń
    5. Klasówka, Jolu, to świetny pomysł. Już zaczynam wymyślać pytania. :)))))

      Usuń
    6. Aniu, u nas też różnie. Nie wszystkie się przytulają, a i wojenki bywają niezłe. Kubuś natomiast ma w nosie, że któryś kot na niego prycha. On się chce bawić i już. Nawet wetka powiedziała- oj, charakterek to on ma.
      Joanna Katowice

      Usuń
    7. Joasiu, u nas jest dokładnie to samo, Majtek, najmłodszy, ten "sprowadzony" przez Leśną, ma gdzieś, że zaczepiane przez niego koty się złoszczą i prychają. Nie ustaje w zaczepkach, chociaż zauważyłam, że chętniej jednak szuka zabawy ze Śliwką i z Bazylem, które się z nim czasem trochę pokotłują chyba nawet z przyjemnością. Przy nich też najczęściej się układa, zeby pospać. Czasem z rozpędu zaczepia też Glizdę, ale ta szybko go sprowadza do pionu. Mietek to w ogóle nie podpada pod te zabawy - stara się przemykać niezauważony. Co ciekawe, Leśka w utarczkach między kotami zawsze bierze stronę Majtka. Stronnicza policjantka. :]

      Usuń
    8. Właśnie Jolko! Bardzo trafnie to napisałaś: "Nie ma, że wszystkie z wszystkimi, o nie! :)". U mnie też nie ma, że wszystkie ze wszystkimi :) I jaki z tego morał dla Pantery? Że ma za mało kotów! :))) Jakby było więcej to na pewno któreś by się ze sobą przytulały :))

      Usuń
  4. Dobrze, że z Kluskiem wszystko ok. :) Piekne zdjęcia tych kocich i psich kombinacji :)

    Na fejsie piszą, że Jarek się odnalazł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za historia z tym Jarkiem! Mam nadzieję, że jego odnalezienie odczaruje tę złą passę jaka trwa od początku tego roku...

      Niestety Maciek wciąż niedomaga. :((

      Usuń
    2. Jak nie urok, to ... przemarsz wojsk. Miejmy nadzieję, że szybko te wojska opuszczą teren Maćka.

      Usuń
  5. To wspaniale, że tak się tym maluchom trafiło. Piękna gromadka i świetna ta piramida dla kotów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że to jakieś czary. Bo np. Szuszu - Antek u Ciebie, Klusek - Kubuś u Joasi - to jak zrządzenie losu, bo oba wymagały specjalnej uwagi i osób doświadczonych i z wielkim do nich sercem.
      Z drugiej strony wcale się nie dziwię, że tak mało kociąt na tzw. wolności przeżywa. Kubuś, gdyby nie pomoc ludzi, pani Joanny, która go wzięła do domu i potem mnie, nie miały szans. Antek też. Szczęściarze.

      Usuń
  6. O matko! Robimy za gwiazdy w necie. :) Zaglądam tylko na chwilkę, muszę odgruzować mieszkanie. Samo karmienie tej gromady to niezła zabawa. Tym bardziej, że Kubuś chyba wyrośnie na Kluska. Zachowuje się jakbym go głodziła. Muszę pilnować żeby nie wyjadał psu i dorosłym kotom z misek. Śniadanie dostaje jako pierwszy, ale zanim zdążę nałożyć dorosłym kotom, on już jest przy ich miskach, a te grzecznie się odsuwają. Maciuś trochę mnie jeszcze martwi. Wczoraj już było świetnie, jadł sam, ale dziś rano nie bardzo chciał. Dostał specjalną odzywkę- strzykawką do pycholka. Kontrolę mamy jutro, ale jeśli do popołudnia się nie poprawi, pojadę z nim dziś. Prosimy więc bardzo o trzymanie kciuków. Jak się uporam z porządkami, zajrzę tu znowu.
    Joanna Katowice

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, trzymamy kciuki za Maciusia, żeby już całkiem wyzdrowiał, biedaczek.
      Z Kluskiem masz jak my z Majtkiem, dlatego ten łoś dostaje żarełko w odosobnieniu - w łazience. Tylko tak da się to rozwiązać. Inaczej zjadłby swoje, pozostałym kotom i jeszcze Leśce. :) Niewykluczone, że potem by to wszystko oddał, ale na pewno by tej sztuczki spróbował. :]

      PS. A jak tu znów zajrzysz, to napisz, jak ma na imię piesuś, bo mi brakuje do ewidencji. ;)

      Usuń
    2. Ja już naprawdę mogę znieść tylko dobre wieści. Martwię się co też temu Maćkowie jest! Chciałabym abyście się w końcu mogli tylko cieszyć nowym domownikiem, a nie zamartwiać, latać po wetach i wydawać pieniądze.

      Usuń
    3. Zaglądam, w przerwie na drugą kawę. Pies ma na imię Laki, znaczy się hmm... Lucky. :) On faktycznie szczęściarz jest, bo jego poprzedni właściciel chciał go uśpić. Od dziś trochę mniej, a nawet bardziej niż trochę, jest szczęśliwy. Nie ma jego pana za którym chodzi nawet do toalety. Każde szurnięcie na korytarzu, ruszenie windy- leci sprawdzić czy pan idzie. Kotom też pewnie będzie brakowało poobiedniej drzemki z panem. Dobry pomysł z karmieniem w łazience, od kolacji zastosuję. Ja też muszę jeść po kryjomu, inaczej mam tego małego rudzielca w talerzu.
      Joanna Katowice

      Usuń
    4. Gosiu, też bym chciała wiedzieć. Mam odczucie, że poruszamy się po omacku. Wczoraj zawiozłam kupale do badania, ale zbadają je dopiero w poniedziałek. Widać, że pomógł mu przez te dwa dni zastrzyk p.bólowy. Antybiotyk chyba nie bardzo. Jednak to nie jest rozwiązanie. Potrzebuję konkretnej diagnozy. Czekam, w tej chwili wszystkie koty śpią. Wolałabym jechać jutro, bo jutro nasz wet ma dyżur, ale jeśli nic się nie zmieni, pojadę dziś.
      Joanna Katowice

      Usuń
  7. Taka wielka rodzinka... Jak ja zazdroszczę Joannie... Ale może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jej zazdroszczę. To zupełnie inne doświadczenie wziąć kota z myślą, że zostanę na zawsze, a inne gdy wiem że go muszę oddać.

      Usuń
    2. Wcale nie planowałam tak dużej rodziny. Wiele miałam obaw przed adopcją Kubusia, ale teraz nie żałuję. Tylko on został adoptowany, choć pewnie znalazłby i innych, fajnych opiekunów. Pozostałe, to kocie biedulki, których nikt nie chciał. Myśka w schronisku pewnie by przeżyła jeszcze kilka dni. Przywiozłam za pazuchą kurtki pół kilo ubłoconego kociaka.
      Joanna Katowice

      Usuń
  8. Joanno,masz piękne stado:)))Wszystkiego dobrego i zdrowego dla Was i całego stada:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. A pomyśleć, że wszystko się zaczęło od jednego kota.
      Joanna Katowice

      Usuń
    2. Właśnie, a ten pierwszy to był wybór z namysłu czy przypadkowy, jak z tymi ratowanymi przez Was i karmionymi maluszeńkami? Te Wasze kocie historie to się też nadają do oddzielnego wpisu. Albo do zakładki Spis Powszechny. W wolnej chwili je tam zamieszczę, gdy uzupełnisz informacje o kotkach, Joasiu. :)

      Usuń
    3. Jolu, uzupełnię, napiszę mail. Zeskanuję tez zdjęcia Miśka kiedy był mały. Tylko niech to się wszystko uspokoi.
      Joanna Katowice

      Usuń
    4. Pewnie, Joasiu, nie ma pośpiechu. :)

      Usuń
  9. Joannie wszystkiego dobrego, jak najmniej kłopotów z taką gromadką. Piękna rodzinka, zawsze mi żal, że nie mogę jeszcze jednego kota mieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Byle tylko zdrowe były. Z resztą sobie poradzę.
      Joanna Katowice

      Usuń
  10. Wszystko pięknie, ale zaniepokoiło mnie zdjęcie kociej piramidki z napisami "Ugotujmy razem obiad". Czy ten obiad to aby nie ma być z tych kotów w pudełkach?

    Joasi gratulacje udanego powiększenia rodziny i serdeczności dla całości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiad z kotów? Eeee, nawet nie wiem czy są smaczne. :) To jest wyprzedaż- od 1,29 - 3,89 :)
      Co roku mają taką piramidkę na balkonie, a na części podłogi kołdrę. Jak już słońce bardziej grzeje, przypinam do siatki jakąś zasłonkę i mogą się wylegiwać ile wlezie.
      Joanna Katowice

      Usuń
    2. Ja hasło "Ugotujmy razem obiad" zinterpretowałam inaczej, bardziej optymistycznie - że to koty ugotują obiad wspólnie, np. obiad dla personelu. :) Personel by chciał czasem, co? ;)

      Usuń
    3. Jolu, personel damski ma to szczęście, że gotuje personel męski.
      Joanna Katowice

      Usuń
    4. Rany! Ale fajnie! To Ty tylko leżysz i głaszczesz kotki?! :D

      Usuń
    5. Jolu- mniej więcej tak to wygląda. Oczywiście karmienie o 5.30, sprzątanie kuwet, praca, znowu karmienie, sprzątanie kuwet, sprzątnięcie mieszkania żeby góra kłaków nas nie przykryła, wieczorem karmienie, sprzątanie kuwet i parę innych obowiązków to szczegół. Potem już tylko leżę, pachnę i głaszczę koty. :)
      Joanna Katowice

      Usuń
    6. Wygląda na to, że troszkę się pokrzątasz, a potem już tylko się lenisz :D

      Usuń
  11. Najważniejsze, że koty już zdrowe i wszystkie się lubią. Piesek też kochany, w takim kocińcu!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, Mnemo, wszystko przed Tobą, pieska już masz. :)

      Usuń
    2. Pies przechodzi teraz test na cierpliwość. Kubuś sprawdza czy wystarczy wczepić się psu w ogon żeby się wkurzył, czy może trzeba mu skoczyć na głowę.
      Joanna Katowice

      Usuń
    3. Jakbym o Majtku czytała! :)

      Usuń
  12. Jaka piękna rodzinka!!! Tak strasznie zazdroszczę takiej ilości kociaków!!! Też bym tak chciała ale niestety to niemożliwe moja królowa Łatka nie toleruje żadnego innego kota w domu. Były próby ale skończyło się na myciu i szorowaniu (dama obsrała i obsikała każdy kąt w domu łącznie z suszącymi się na kuchennych meblach orzechach), i tak to niestety bywa, kocham ją strasznie ale bardzo chciałabym mieć jeszcze co najmniej jednego przytulaka było by cieplej w długie zimowe wieczory pod kocem.
    Pozdrawiam
    Wirginia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wirginio, znam to. Moja koleżanka ma kocura i przygarnięcie kotki /dobrze, że umówiła się na okres próbny/ skończyło się tak samo.
      Joanna Katowice

      Usuń
  13. Jakie kotowe piękności wszystkie ! I Laki jest przesłodki ! Joanno, jak dobrze, że nam tyle piszesz :) O Maciusia też się martwię. Pisz , co u niego !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, zapadła decyzja. Idę się trochę ogarnąć i jedziemy do weta. Widzę wyraźnie, że Maćka coś boli i nie będę czekać do jutra. Co prawda jutro mamy wizytę kontrolną, ale nie zamierzam czekać. Po powrocie napiszę.
      Joanna Katowice

      Usuń
    2. Ech... Trzymamy kciuki za Was.

      Usuń
  14. trzymam kciuki za zwierzyniec joanny, zwłaszcza, że coś tam z maćkiem nie tak.
    ja mam trzy rudzielce tegoroczne. cudne sa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, Ewo, szkoda, że nie znalazły domu. Rude mają wzięcie.
      Kciuki potrzebne i wskazane, Ewo.

      Usuń
    2. Ewo, trzy? Szkoda, że już nie szukam rudzielca. :)
      Joanna Katowice

      Usuń
  15. Wróciliśmy, niestety- dzwoniłam wcześniej i nie było pacjentów, a jak dojechaliśmy okazało się, że jest już kilku, a jedna wetka i jeszcze jakiś poważny przypadek. Będę dzwonić o 17.30 czy już jest spokojniej i wtedy pojedziemy drugi raz. Nie chciałam siedzieć w lecznicy tyle czasu bo to dla niego stres.
    Joanna Katowice

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... Trzeba czekać. Co też może go boleć? Miał zrobione badania i wyniki dobre. Ech, czekam na dobre wieści.

      Usuń
  16. Świetna rodzinka :) Szkoda, że szkrabki nie znalazły wspólnego domu, za to każdy z nich trafił pod opiekę do fantastycznych opiekunów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką mam nadzieję. Dobrze, że pozostałe dwa były i są zdrowe.

      Usuń
  17. Joanna, cudna ta Twoja gromadka:):) Trzymam kciuki za Macka :) Piramidka dla kotkow mnie urzekla :):)Odzywaj sie, jak wrocisz od weta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, dziękuję. Piramidka "zdobyczna". Wyrzucają takie ze sklepów. Latem na balkonie bardzo się sprawdza.
      Joanna Katowice

      Usuń
  18. Jesteśmy. Właściwie już przed drugim wyjazdem do weta odkryłam, co może boleć Maćka. Bardzo prawdopodobne, że to piasek, a może i jakieś kamyki w pęcherzu. Poszedł biedak do kuwety i z ogromnym wysiłkiem się wysiusiał. Napinał się okropnie. Niestety, zrobienie dziś USG było niemożliwe. Muszę złapać w poniedziałek siuśki i zawieźć do badania. Pewnie będzie też miał zrobione USG. Być może to jest "tylko" to, a może zbiegło się z tym jeszcze coś innego. Dostał zastrzyk p.bólowy i p.zapalny. W razie czego mam w domu lek rozkurczowy. Dokładniejszą wiedzę będę miała w poniedziałek po wszystkich badaniach. Bardzo dziękuję wszystkim za wsparcie.
    Joanna Katowice

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe jak uda ci się złapać te siuśki. Kotek powinien poczuć się lepiej po lekach. Odpoczywajcie, a my nadal trzymamy kciuki.
      Jest tak okropna w tej chwili pogoda, że nie wiem jak wyjdę z Rufim. Utoniemy w błocie na wiejskiej drodze. :(

      Usuń
    2. U nas zrobiło się ciepło. Wcześniej było paskudnie, padał deszcz i wiało jak diabli. Ja przed chwilą wróciłam z Lakim. Teraz coś zjem, nakarmię kociołki i psa i chyba pójdę spać. Emocjonalnie jestem jak przekłuty balon. Kilogram na wadze straciłam przez te kilka dni. Ale to akurat mnie nie martwi.
      Maciek już czuje się lepiej. Jednak i tak muszę jutro z nim jechać bo ma kontrolę i ewentualne przedłużenie lub zmianę leku. Kiedyś siuśki łapałam do szklanej podstawki. Jak już zacznie sikać, to podstawiam i łapię. Może po przyjściu z pracy napoję go wodą ze strzykawki. Ile się da. Potem do trzech godzin muszę to dowieźć do weta. Dobrej nocy. Ruficzkowi też i drapanko za uchem.
      Joanna Katowice

      Usuń
    3. Z tym łapaniem siuśków to jest niemały problem, Weterynarze mają takie bibułki. Wystarczy położyć do kuwety i jak kot nasika, to się niesie tę bibułkę do niego. A dalej, to już on sobie radzi :) Joanno, zapytaj o saszetki żurawinowe UrinoVet. Ja swojej podaję rozpuszczone w mleku, codziennie po jednej. Przez cały czas. I pewnie wejdzie karma Urinary. Mam też w domu w strzykawce odmierzoną dawkę leków p.bólowych podawanych do pyszczka- na wszelki wypadek - bo u mojej kotki z pęcherzem cały czas jest problem. Dobrze będzie, jak już wiadomo, że to przewod moczowy. ... U nas teraz też straszna pogodna. Strasznie wieje i leje.

      Usuń
    4. Ewo, u mnie właśnie dopiero co włączyli prąd - nie było od czwartej. Musiałam piec wygasić, wyciągając żar, bo bez elektrycznej pompy rozprowadzającej woda by się zagotowała. :] Wieje i leje od kilku dni. Podmuchy potężne, a my w domu sami.

      Joanno, jeśli to te chrzanione struwity czy inne śmieci w pęcherzu, to na pewno trzeba będzie, jak pisze Ewa, wprowadzić specjalną karmę. Moja Śliwa na tym jedzie już trzeci rok chyba i się sprawy unormowały. Ciekawe, czy się potwierdzi.
      Złapać siuśki rzeczywiście niełatwo, kurczę, trzeba upilnować, kiedy kotek pójdzie do kuwety, no i żeby jeszcze się nie spłoszył i coś z siebie wykapał. Nasza Śliwa to raczej na dworze się załatwia, więc co ja się za nią nachodziłam, naśledziłam i nakombinowałam, kiedy trzeba było jej mocz badać, to moje.
      A u Ciebie jeszcze ten młodziak teraz może trochę straszyć Maciusia podczas siusiania, chyba rzeczywiście musisz go trochę odseparować, łobuziaka.
      Ile Maciuś ma lat?

      Usuń
    5. Doczytałam teraz jeszcze, jak łapiesz siusiu - ja identycznie. Czyham obok i jak już przykucnie i zacznie siusiać, to ja z tym talerzykiem - nie za głębokim i nie za płytkim. Ech, domowa wynalazczość!

      Usuń
    6. Maciuś ma 14 lat. Już kiedyś zauważyłam w kuwecie siuśki- nie taką zbitą kulkę żwirku, tylko rozbryzg przez całą kuwetę. Oczywiście zastanowiło mnie to, ale nie wiedziałam który kot to zrobił. Przez jakiś czas latałam za każdym do kuwety, ale to się nie powtórzyło. I tak dobrze, że się nie przytkał, bo miałam tak z Miśkiem. Biedak był nawet cewnikowany, a potem wyszyto mu cewkę moczową i od tego czasu zero problemów. To było dawno temu. Misiek i Maciek są w tym samym wieku. Tylko Misiek trafił do nas jak miał kilka dni, a Maciek około dwóch miesięcy.
      Ewo, muszę zapytać o te bibułki bo wet nigdy mi ich nie proponował. Miśkowi, jak nie było wyjścia wyciskali mocz z pęcherza, ale po co ten stres, a i pewnie ból. Będę się czaić przy kuwecie. Zawsze mi się udawało, więc może i tym razem. O UrinoVet już słyszałam. Chyba koleżanki z pracy kot też to dostaje.
      Chyba ktoś nad nami czuwał, że nie zostaliśmy przyjęci za pierwszym podejściem do weta. Kiedy wjeżdżałam z Maćkiem windą zauważyłam, że wstał w kontenerku i usiadł jak do sikania. Napiął się jakoś dziwnie i pomyślałam, że nasika na kocyk. Jednak nie, potem się położył. Jak w domu poszedł do kuwety poleciałam za nim i zauważyłam co się dzieje. I dobrze, bo pewnie długo byśmy na to nie wpadli. Zobaczymy co jutro powie wet. , który prowadzi Maćka od początku.
      Jolu, masz rację. Kubuś, jak tylko nie śpi, lata po kuwety i zaczepia.
      U nas teraz znów tak leje i wieje, że strach nawet przez okno patrzeć. Jak to dobrze, że wcześniej wyszłam z psiurem. Dobrej nocy dziewczyny.
      Joanna Katowice

      Usuń
    7. Joasiu :* Dobrej nocy, Kocia Mamo. :)

      Usuń
    8. Te bibułki poponował mi mój weterynarz. U mnie kosztowały w granicach 15 zł. Ja z nich nie skorzystałam, bo mam swoją metodę na pozyskiwanie siuśków. Otóż opróżniam kuwetę ze żwiirku, myję dokładnie, w jednym rożku kuwety wsypuję pachnącą sikami małą kupkę żwirku - tak ok. 1 łyżki. I zostawiam kuwetę w spokoju, a sama się czaję. kiedy Frania do niej leci. I jak nasika. to przelewam do słoiczka. Weterynarzowi wystarcza taka "czystość" siuśków do określenia co w nich jest. I jeżeli Maciusiowi w badaniach wyjdą kamienie rozpuszczalne, to napewno będzie potrzebna specjalistyczna karma weterynaryjna, taka mocniejsza od zwykłej Urinary, taka, która te kamienie i piasek rozpuści, i powoduje częstsze sikanie. Wszystkie koty sterylizowane powinny być karmione karmą dla sterylizowanych kotów. Szczególnie te niewychodzące. Ale to pewnie wiesz :) To cholerstwo nawraca. Ja ze swoją Franią mam problem co kilka miesięcy. Z tym, że ona nie ma kamicy, a idiopatyczne zapalenie pęcherza. .

      Usuń
    9. No właśnie Joasiu, dobranoc :) Spokojnej nocy Wam wszystkim !

      Usuń
    10. No i co tam u kotowickich? Jak Maciek?
      Odpoczęłaś, Joanno?

      Usuń
    11. Ja też czekam i boję się spytać...

      Usuń
    12. Odzywam się późno, ale przez te wiatrzysko nie miałam internetu. Byłam z Maćkiem na kontroli, dostał ostatni raz antybiotyk. USG nie było sensu robić bo pęcherz był pusty. Wet powiedział, że mam spróbować go porządnie napoić i przyjechać na USG- w poniedziałek lub środę. Nawet sugerował, że lepiej może w środę żeby dać mu trochę wytchnienia od tych wizyt. Zobaczę jak będzie jutro. Jeśli znowu zobaczę, że go boli to pojedziemy jutro. Dziś p.bólowego nie dostał, ale jest nieźle. Je, pije, przychodzi się wygłaskać, ale czasem siedzi jakiś skulony. Mam mu dawać dziennie pół tabletki Uroseptu. Dostaje też Calm... coś tam, nie zapamiętałam nazwy bo kupiłam na sztuki. To ma go też trochę uspokoić, bo wet powiedział, że może to być też spowodowane obecnością nowego domownika. Oczywiście może, ale nie musi. Szukamy dalej. Ja raczej uważam, że to coś w pęcherzu- piasek lub jakiś kamyk. Tego nie ma z powodu Kubusia, prawda? Niestety w tym tygodniu muszę iść do pracy, ale po południu będę go obserwować i leczyć dalej.
      Joanna Katowice

      Usuń
    13. No to ufff, bo już miałam durne myśli! :)
      Wczoraj ci sugerowałam, że może to być też spowodowane obecnością nowego domownika... Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale to znaczy, że Maciej jest wrażliwym kotem.
      Dobranoc, Joasiu, mam nadzieję, że każdy dzień przybliża was do pełni zdrowia.

      Usuń
    14. Gosiu, tylko jak przyszły do nas dziewczyny to nie było takiej sytuacji. Być może nowy domownik spowodował ujawnienie tego, co i tak już było. Dziś Maciek i Misiek dostały te Calm uspokajacze. To podobno naturalny środek. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdego kota muszą zaakceptować. Wtedy były młodsze. Najlepsze jest to, że Myśka, która na niego najbardziej syczała i prychała, szaleje z nim w najlepsze. Natomiast Pusia, tak opiekuńcza, szczególnie wobec Maćka, ale innych też, wobec Kubusia jest wycofana. Jeszcze tylko ona na niego pomrukuje. W lecznicy spotkałam dziś małżeństwo, które ma 18 kotów. :) To dopiero hardcore.
      Dobrej nocy.
      Joanna Katowice

      Usuń
    15. Joasiu, wet dał Ci Kalm Aid - uspokajacz. Piszesz, że na sztuki ? Ja kupuję to w żelu. Wyciska się porcję, i smaruje na łapki przednie. I kot zlizuje. Dla mojej Frni taki sposób jest lepszy, bo procha żadnego za chiny nie zje. Kalm jest bardzo dobry, nie uzależnia, i nie otumania, tylko wycisza. Moja Frania ma to zapalenie pęcherza właśnie z powodu swojej wrażliwości, więc może i Maciuś jest trochę podenerwowany nową sytuacją. Badanie moczu pokaże. Jeśli nie będzie piasku, to na tle nerwowym. Ja już się z tym bujam ze cztery lata. Czekam na wieści.

      Usuń
    16. Ewo- ten Calm dla kotów to ja kupowałam w kapsułkach. Pewnie to ma jakąś nazwę. Ukręca się łepek /kapsułce, nie kotu :)/ i wyciska do pycholka. Dziś, zgodnie z tym co mówił wet, daję mu spokój. Maciek już i na mnie ma alergię. Kiedy mnie widzi, czmycha pod łóżko, kanapę. Gdziekolwiek, byle się schować. Ale dziś rano jadł, załatwia się, po południu też jadł, nie widać żeby go coś bolało bo kiedy nie kręcę się po mieszkaniu, to on robi obchód. Jeśli zaczynam się krzątać to dla niego pewnie sygnał- ubiera się, pewnie pojedzie mnie męczyć. Odkładam więc USG do środy. Muszę porównać cenowo te "calmy". Ja za jedną kapsułkę płaciłam 1,50. Wzięłam 20, ale jeśli to działa, to kupię całe opakowanie- 60szt. W lecznicy żelu nie mieli, ale może w innej popytam.
      Joanna Katowice

      Usuń
    17. I jak dzisiaj?
      ja kupiłam kiedyś ten Calm w Internecie, poszukaj, może będzie taniej.
      Oraz głaski dla futrzaków i siły dla Ciebie. :))

      Usuń
  19. Wszystkie kociaki cud-miód!Jak miło widzieć u Ciebie tyle puszystości :)
    uściski weekendowe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, żeby tylko zdrowe były, to już pełnia szczęścia.
      Joanna Katowice

      Usuń
  20. Dobrze w tak zimny wieczór popatrzeć na fotografie, pełne ciepła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arteńko, dziękuję. To prawda, a widok na żywo jeszcze lepszy.
      Joanna Katowice

      Usuń
  21. Piękne stadko i cudowne warunki im stwarzasz Joasiu! Mają jak w raju :) Podpowiesz po czym są te pudełka na piramidki? Coś obiadowego knorra, ale co? Na zupki w proszku chyba za małe ;) Pomysł genialny i jeśli są wystarczająco duże to chciałabym i u siebie taką piramidkę zrobić. Tylko wszyscy mówią, że ja mam słonie nie koty... :/ Że na pewno nie są to zwykłe dachowce tylko jakieś tygrysy ;))) U Ciebie w jedno pudełko mieszczą się dwa koty, to może mój jeden się zmieści?
    Daj znać co u Maciusia, może powinnaś podać mu furagin? Mój Sylas jest po wyszyciu cewki, ma jednak problemy z pęcherzem i jak widzę, że coś się dzieje podaję mu od razu furagin (oczywiście zawsze konsultuję to w wetką). Na szczęście z podawaniem tabletek kotom nie mam żadnego problemu :)
    Mizianka i pogłaski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oleno, wyszyta cewkę ma Misiek i od tego czasu zupełnie nie ma z nim problemów. Ta piramidka to z zupek Knorra. Miałam już inną z Milki. W tych pudełkach chyba jeszcze są jakieś przegródki, ale ja już miałam ją bez nich. Zawsze górę przywiązuję do haczyka w ścianie żeby się nie przewróciła. Jeden sezon balkonowy wytrzymuje. Jedna półka ma wymiary 38x38ca, wys.20cm.
      Joanna Katowice

      Usuń
  22. cudna rodzinka :) oby choroby poszły precz i zmartwień nie przynosiły!! mam jednego i też wiem, jaki to ból serca gdy choruje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, odganiam te choróbska jak mogę.
      Joanna Katowice

      Usuń
  23. Nie da się nie usmiechnąc widząc takie zdjęcia. Coraz bardziej marzy mi sie kot. Ale w tej chwili to nie mozliwe. Już przy Toku (nasz ostatni pies) chyba bedziemy zmuszeni zmienić samochód na większy bo cięzko się podróżuje 4 dorosłe osoby i 3 psy za każdym razem 1500 kilometrów...

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...