Mam przyjemność zaprezentować Wam coś absolutnie unikatowego. Jest to niezwykła, bardzo cenna pamiątka z rodziny mojego męża. Pamiętnik napisany przez siostrę jego dziadka, Annę. Spisała go już pod koniec swojego życia, częściowo sama, a częściowo dyktując. Dla mnie stanowił wzruszającą lekturę. Może zachwyci też kogoś z Was.
Dziś część pierwsza. Będę publikować tu ciekawsze fragmenty. Naprawdę zachęcam do odpłynięcia na chwilę myślami w tamten, nieistniejący już, świat, z tak wielkim sentymentem wspominany przez autorkę. Łza się w oku kręci.
Pamiętnik Anny.
Dziś część pierwsza. Będę publikować tu ciekawsze fragmenty. Naprawdę zachęcam do odpłynięcia na chwilę myślami w tamten, nieistniejący już, świat, z tak wielkim sentymentem wspominany przez autorkę. Łza się w oku kręci.
Dworek na Wołyniu. |
Pamiętnik Anny.
Początek mego dzieciństwa tonie w mrokach przeszłości.
Urodziłam się 21 czerwca 1922 roku w Żytomierzu, dokąd Rodzice przenieśli się
z Wołynia na czas wojny, gdyż miał być front akurat na naszej ziemi (trakt i
dwa jeziora).
Nie przypominam sobie mej pierwszej podróży z Kijowa do
Łucka, ciężkiej choroby, z której mnie Pan Bóg cudem uratował, ani też
pierwszych dni mego pobytu w Łucku. Jako dziecko byłam bardzo wątła i
chorowita. Nic dziwnego, gdyż przyszłam na świat już w ZSRR, kiedy o
odpowiednim i racjonalnym odżywianiu nie było nawet mowy.
Po kilku latach spędzonych w mieście wyjechałam na wieś do
dziadka Mariana, do Wołynia, gdzie spędziłam najmilszy wiek,
wiek dzieciństwa.
Mała Anna to ta dziewczynka ubrana na biało. |
Po tym cały dzień spędzałam przy gospodarstwie wśród
przyrody i pól. Ach, te pola, pola niezmierzone aż pod blade z upału niebiosa
płynące, pola pachnące czerwoną koniczyną, zielenią żyta, pszenicy – w których
myśmy się kryli i bawili (w czasie wakacji, gdyż młodzież przyjeżdżała po
zakończeniu roku szkolnego). Byłam najmłodsza z rodzeństwa bliskiego i
dalszego.
Boże, Boże, gdzie to wszystko!
Czyż naprawdę nigdy już was nie zobaczę takimi, jakimi was
widziałam tam, w Watynie, oczami dzieciństwa!
Dziadunio. |
Rodzeństwo starsze ode mnie mieszkało z mamą w Łucku podczas
nauki w szkole. Ojciec zaś budował drugi folwark, a ja pałętałam się u boku
dziadziunia – i on się mną opiekował.
Młodzież na wakacjach. |
Wieczorami opowiadał nam dziadzio przeróżne bajki i historie
ze swojego życia, o powstaniu 63. roku i o poległych na watyńskiej łące ośmiu
powstańcach, których dusze wałęsają się po niej, wyłaniając się z mgieł w
postaci upiornych wizji. Wiem, że wieczorem nikt z nas nie odważyłby się
przejść przez te groby na łące. Każdy obchodził je z jakimś uczuciem strachu i
zarazem głębokiego szacunku.
Dorosła już Anna. |
cdn.
bardzo lubię pamiętniki i historie pisane przez życie. Niektóre fragmenty, biorąc pod uwagę czasy młodości Anny będą wstrząsające. Świetne pióro. Czekam na kolejne odcinki! :*
OdpowiedzUsuńbędą zapewne wstrząsające - miało być :)
UsuńTo coś dla mnie,choć pewnie nie obędzie się bez życiowych dramatów.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne fragmenty. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńJuż w pierwszych wersach czuć romantyczną duszę autorki, jej zamiłowanie do przyrody i ogromną miłość do Dziadunia.
Boże, zatęskniłam za wsią i beztroskimi latami dzieciństwa oraz wakacjami spędzanymi u babci i dziadków na wsi.
Dziękuję Ci Aniu za tę chwilę wzruszenia. Czekam z niecierpliwością na dalsze fragmenty pamiętnika.
Bardzo lubię takie opowieści, ta rozpoczyna się wręcz sielsko, ale czasy naszych dziadków i częściowo rodziców były straszne.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy, takie opowieści powinny być czytane w szkole, jako uzupełnienie podręcznikowych faktów.
...uwielbiam pamiętniki, będzie jeszcze???
OdpowiedzUsuń"Dziś część pierwsza. Będę publikować tu ciekawsze fragmenty."
Usuń:)
...fajnie, czekam...
Usuńdzisiaj, 1 sierpnia, w rocznicę Powstania Warszawskiego te słowa Dziadunia, a potem Anny- "Nie mogę się bać, przecież jestem Polką"- szczególnie mocno zabrzmiały... aż mnie dreszcze przeszły.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością poczekam na ciąg dalszy, Aniu.
:*
świetnie się czyta, może wydasz jej pamiętniki ?
OdpowiedzUsuńOd razu mi się przypomniały pamiętniki babci Romy Ligockiej - czytałam je chyba z większą przyjemnością niż pozostałą część książki!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie stare historie, więc czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki.
A Anna jak pięknie pisała :))
Masz niezwykłe szczęście Aniu, mając dostęp do pamiętników swojej krewnej.I to pisanych, jak widać z powyższego fragmentu, w sposób ciekawy, żywy, wzruszajacy. Takie teksty poruszają o wiele bardziej niz suche fakty historyczne i relacje obcych, nieznanych osób.
OdpowiedzUsuńPostaram sie sledzic u Ciebie odsłony dalszych części pamiętnika Anny!
Dziękuję za udostepnienie tak interesującej lektury!***
Jakiż bezcenny skarb znalazłaś...
OdpowiedzUsuńI jak bestialsko przerwałaś...
Inne czasy... lubię o nich czytać... gdy wielkie słowa nie były słowami pustymi...
Pięknie opisane... choć to zaledwie parę zdań.... tak mało - mało!!
Anna na koniu pewnie jeszcze nie wie, że nadchodzą czasy gdy będzie się bać dzień i noc... mam jednak wrażenie, że słowa Dziadunia ukształtowały odważnego ducha... ducha, który pomimo strachu będzie walczył, buntował się...
Z niecierpliwością czekam aby przekonać się, czy mam rację...
Pozdrawiam serdecznie - sierpniowo ;-)))
Prawdziwy unikat. To wspaniałe wspomnienia. Jakże dobrze się czyta takie wspomnienia w porównaniu z tym jak dzisiaj spędza się czas. Spotkania młodzież, opowieści starszych, z pewnością wieczorki taneczne. Fantazja. Wówczas na wszystko był czas. Kontynuuj Aniu, warto.)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że moja Babcia, a właściwie żadna z moich babć nie pisała pamiętników. Pierwsza, matka mojej Mamy, była niemal do końca życia bardzo zapracowana, a dopóki miała bardziej sprawne ręce, wolała raczej szycie i inne robótki, niż pisanie. Poza tym dużo czytała. A mama mojego Ojca zmarła, kiedy byłam na tyle mała, że nie potrafię powiedzieć, co ją w życiu najbardziej absorbowało.
OdpowiedzUsuńZ tego jednak, co wiem, ich ewentualne wspomnienia byłyby bardzo ciekawe; niestety, zostały mi w pamięci tylko niewielkie fragmenty różnych opowieści. Noszę się z zamiarem spisania ich, bo łapię się na tym, że pamiętam coraz mniej.
Cieszę się, że zechciałaś opublikować te wspomnienia i z ogromnym zainteresowaniem czekam na dalszy ciąg.
Ninka.
Zostanę czytelniczką pamiętnika .
OdpowiedzUsuńPiękna pamiątka rodzinna, historyczny przekaz o tamtych stronach, o ludziach i obyczajach.
Będę 'smakować' każde słowo o świecie i wartościach, których już nie ma, do których dostęp nam zamknięto.
Czekam z zapartym tchem na dalsze części....
I odpłynęłam.... Dzięki!
OdpowiedzUsuńNie tęsknię z nostalgią za dawnymi czasami jestem zadowolona z czasów w których żyję.
OdpowiedzUsuńA z tych wspomnień wyziera ,samotne małe dziecko z utęsknieniem czekające na wakacje, kiedy w końcu będzie miała towarzystwo innych ludzi nie tylko starego dziadka.
Doceniam wartość pamiętników ,pokazują obrazowo przeszłość, naszekorzenie ,ale cztanie ich jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu że wolę czasy współczesne.
A nauka jazdy na koniu drastyczna,gdyby współcześnie ktoś zobaczył taka sytuację to mógłby zawiadomic obrońców praw dziecka. Pięcioletnie dziecko jadące na dużym koniu i dziadek nie obok prowadzący konia ,ale obok na drugim koniu ,jak mogło sie nie bać?
UsuńPonoć dzisiaj w Skandynawii, gdzie przestrzega się praw dziecka zdecydowanie bardziej niż innych częściach świata, nikogo nie dziwi dwulatek bawiący się w pobliżu włączonej do prądu wiertarki. Dzieci w przedszkolu spędzają czas głównie na dworze, zimą również popijając zimną wodę zamiast gorącej herbaty z termosu ;)
UsuńScena z koniem na wschodnich terenach Rzeczpospolitej, gdzie mieszkało wielu osadników - polskich rodzin oficerów kawalerii, w latach 30-tych i 40-tych ubiegłego wieku, jakoś mnie nie dziwi.
Fakt, zastanowiłabym się jednak, zanim dałabym się teleportować do tamtych czasów :)
pozdrawiam
marta
Tak, w Skandynawi lody smakuja najlepiej zima. O wiertarce nie slyszalam (?) O co chodzi z tym dwulatkiem i wiertarka? Dzieci tam jezdza w kaskach na rowerach, nartach czy lyzwach :D. Niemowlaki ucza sie plywac bo nurkowac jeszcze nie zapomnialy. Nauke jazdy konskiej zaczyna sie od kucyka i w kasku :D. Pieciolatki ida do szkoly, sa wiec sprawne, dziewczynki nawet sprawniejsze :D. Co kraj to obyczaj.
UsuńŻal mi, że ten dawny świat tak dramatycznie odszedł w przeszłość. I do tego został strasznie zbrukany peerelowską propagandą. To nie był świat idealny - nasz też nie jest - ale było w nim wiele dobra, serca i siły charakteru. Myślę że współczesne kobiety mogłyby się wiele nauczyć od swoich babek i prababek (tych z dworków i dworów i tych z wiejskich chałup). I chyba dlatego warto czytywać ciekawe pamiętniki. Nie tylko dla nostalgii :)
OdpowiedzUsuńAle takie pamiętniki, których bohaterów można zidentyfikować i jakoś określić w stosunku do siebie to już skarb cudowny.
Anko pozdrawiam serdecznie!
To niewiarygodne wprost szczęście mieć coś takiego, świadectwo czyjegoś życia, w tym wypadku ciotecznej (?)Babci. To przecież również kawałek przeszłości Twojego Męża. Taki dokument to rzadkość, większość zniknęła w pożodze wojny. A opowieści babć, cioć i dziadków odchodzą w mrok niepamięci. A co zostanie po nas? Nie, żebym wybierała się na tamten świat, w każdym razie jeszcze nie teraz. Zdjęcia mamy w komputerze, listy w komputerze, dokumenty - wszystko! A co, jeśli trzaśnie dysk? Ja już to przerobiłam, każdy ma za sobą taką przygodę. Teraz zapisuję na trzech różnych nośnikach, ale w sensie dokumentacji dla potomnych to niczego nie zmienia. Najbardziej wypasiony twardziel jest mniej trwały, niż zwykły papier i atrament. Nasze życie od momentu wynalezienia komputera odchodzi w niepamięć. Nośniki informacji zmieniają się z dnia na dzień. Pamiętacie dyskietki? Dzisiaj są nie do odtworzenia, bo komputery już ich nie czytają. Poza tym ludzie w swojej głupocie, bezmyślności, nie wiem, jak to nazwać, pozbywają się rodzinnych pamiątek. Moja walizka jest już słynna, pisałam o niej na blogu u Mnemosyne i Kretowatej. Nie dotyczy niestety mojej rodziny. Ktoś chciał wyrzucić starą walizkę pełną zdjęć, dokumentów, pamiętniczków pięknie wykaligrafowanych, listów sięgających 1896 roku. Przypadkiem trafiła do mnie. Jeszcze pachnie leciutko cynamonem, bo i odrobina zwietrzałego cynamonu tam była. Na podstawie listów można spokojnie odtworzyć historię Jutki i Władka. On ją kochał, ona chyba niekoniecznie. Przyszłoby Ci do głowy, żeby coś takiego wyrzucić w ogóle, a zwłaszcza, jeśli dotyczyłoby Twojej rodziny?
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia , piękne obrazy z dzieciństwa. Bardzo ciekawe. Ja uwielbiam dawne czasy. Została mi tylko siostra , ale mam też dużo obrazów,pamiątek - nawet znalazłam pamiętnik mojego ojca( nigdy bym nie pomyślała że pisał pamiętnik - był bardzo surowy - nie bardzo mnie lubił ) stare skrzypce mojej matki,nuty ( romantyczna dusza ) Ech - Ja też odpłynęłam jak DD :)
OdpowiedzUsuńOooooo, ale skarb!!! Czekam niecierpliwie na kolejne "odcinki" :-)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie jest znaleźć coś z przeszłości, co mówi o dziedzictwie, o tym, jak kiedyś było. Świetna sprawa - posiadać pamiątki.
OdpowiedzUsuńWspaniała pamiątka ... cudownie mieć taki skarb ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
wspaniała pamiątka! Czekam na resztę!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bardzo cenna pamiątka, miło poczytać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo faktycznie piękna pamiątka.
OdpowiedzUsuńWiesz, Aniu/Gosiu jeden egzemplarz mojego pamiętnika zostawiłam sobie. Czeka wcale nie na syna (podczytywał na bieżąco) ale na moją pierwszą wnuczkę. Czy myślałaś wydać coś swojego na papierze?
Pozdrawiam Graszka
Zawsze mnie zadziwia, jak coś tak przygodnego i przypadkowego jak narodowość, jest obdarzane Znaczeniem (jesteś Polką, a więc....).
OdpowiedzUsuńWiem, że to naturalny mechanizm identyfikacji, ale jednak przeraża.
Aniu, może narodziny w danym miejscu są przypadkiem, ale poczucie przynależności do konkretnej narodowości miało i ma często duże znaczenie. Szczególnie dla ludzi, którzy pochodzą z tzw, Kresów i często doświadczali tragedii właśnie z tego powodu, że są Polakami. W tym kontekście słowa tej Pani mają głęboki sens.
Usuńpozdrawiam
Właśnie dlatego, że mają sens, są przerażające. Bo one tego sensu nie mają w sobie w sposób immanentny, lecz go tworzą. Tworzą sens świata, w którym określony naród jest lepszy od wszystkich innych, tak po prostu. Tworzy wizję świata pełną stereotypów i schematów, w którym "inny" oznacza "gorszy". A dalej....
UsuńKurczę, dziadunio kategoryczny mi się wydał i chyba nadto ufny wobec zwierzęcia niemałego przecież, skoro sadzał na nim małą dziewczynkę i jadąc obok na drugim koniu, uczył ją jeździć konno. Z drugiej strony, jeśli znał te konie dobrze, a dziecko nie panikowało, a odczuwało jedynie (pożądany przecież) respekt... Hm. Może też, ponieważ Anna spisywała swoje wspomnienia już po latach, nie pamiętała dokładnie. Mniejsza o to, wszak sądząc po zdjęciu młodej kobiety usadowionej na koniu, metoda zdała egzamin. :)
OdpowiedzUsuńUjęły mnie plastyczne opisy (...) pola niezmierzone aż pod blade z upału niebiosa płynące, pola pachnące czerwoną koniczyną, zielenią żyta, pszenicy (...). No i ten modlitewny rytuał na wysepce.
Z drugiej strony znów ta presja dziadka Mariana - jesteś Polką, nie możesz się bać. Jakie to inne od współczesnych trendów w wychowaniu i psychologii.
Przeczytałam posta, obejrzałam zdjęcia, więc pozwalam sobie skomentować :) Trafiłam tu przypadkiem i widzę, że w dobrym momencie - pierwsza odsłona Pamiętnika. Przeczytałam z zainteresowaniem, tym bardziej, że losy Polaków z Kresów Wschodnich są mi bliskie.
OdpowiedzUsuńBardzo miło, że postanowiłaś się podzielić tym skarbem.
Pozdrawiam
marta
ostatnie zdanie pięknie patriotryczne:)
OdpowiedzUsuń(PS. reaktywowałam odnowioną, jeśli masz ochotę mnie czytać:)
Cudowne!!! Kocham pamiętniki, ten pięknie napisany, właściwie dopiero pod koniec zaczęłam łapać powietrze, bo nie chciałam zakłócać sobie nim czytania.
OdpowiedzUsuńCudowne i jeszcze raz cudowne.
Cieszę się, że trafiłam na część pierwszą i nie mogę się doczekać następnej.
"dziadziunio", "dziadunio", dziadzio" - szacunek i ciepło ...jestem wzruszona!
A Polki są twarde, o czym może świadczyć dzisiejsza rocznica!
Pozdrawiam Ciebie serdecznie...zakochana w Annie.
przeczytałam pamiętnik anny dziś rano, ale komentarza nie zostawiłam.
OdpowiedzUsuńile razy czytam o pamiątkach, pamiętnikach i wszystkim co zostało po przodkach ogarnia mnie żal.
moja rodzina, zarówno ze strony mamy jak i taty zaczynała od nowa życie po wojnie. od zera. wszystko im zabrało powstanie warszawskie. również wielu bliskich.
niemniej czytałam z ciekawością, bo lubię prawdziwe historie.
Wiesz co? jestes ok-rop-na! cykac takimi malymi kawalkami....
OdpowiedzUsuńdziadunio super i w ogole pamietnik zapowiada sie super!. I fajowo, ze zdjecia sa...tyle rodzin jest bez zdjec wlasciwie zadnych, zawieruchy etc etc. Ale zeby tak wiecej osob wiekowych chcialo spisywac albo nagrywac wspomnienia. ach! Szacun dla autorki! bo nie wiem, jak sie mowi na siostre dziadka - babcia???
Dziękuje za podzielenie się tak cenną pamiątką. Urzekły mnie barwne i sentymentalne (w pozytywnym znaczeniu) opisy przyrody.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg :)
Pozdrawiam
Już się nie mogę doczekać tego "cdn"...;o)
OdpowiedzUsuńAle masz klejnot w ręku. Jak już pewno wiesz, mnie takie historie bardzo intrygują i ciekawią. Moja rodzina nie ma szczegolnie pokręconych losów, ale staram się spisywać na blogach to, co zdołałam zapamiętać z opowieści, babć, ciotek, taty i mamy. Chomikuję różne pamiątki rodzinne, zdjęcia, które skanuję, bo większość jest jeszcze u żyjących ciotek. Jaka szkoda,że w młodości nie zebrałam więcej takich pamiątek, wiele mebli i bibelotów zostało wyrzuconych, bo to "starocie" były. Dawaj więcej tego pamiętnika, chętnie poczytam. Mieliśmy w ręku pamiętnik przyjaciela mojego teścia, który wyjechał w latach 50- tych. Nie śmieliśmy przeczytać, oddaliśmy mu go po prawie 50 latach, kiedy to odwiedził Polskę, był bardzo wzruszony, myślał, że przepadł, szczególnie, że teść już nie żyje od 45 lat......
OdpowiedzUsuńDziękuję,że mogłam przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Taki pamiętnik to niezwykły skarb. Straszna szkoda, że nikt z mojej rodziny takiego nie napisał.
OdpowiedzUsuńwzruszające! na chwilę odpłynęłam w ten nieistniejący już świat. Wspaniała pamiątka! czekam na c.d. :)
OdpowiedzUsuń