Po wschodnim poście nastał czas na post zachodni.
Mimo że zrobiłam wielką selekcję, wciąż mam mnóstwo zdjęć do pokazania.
Osobiście mogę patrzeć na zachody bez końca, każdy z nich jest wyjątkowy.
Trudno byłoby mi wybrać najpiękniejszy.
Dziś część pierwsza, dla urozmaicenia wzbogacona
dwiema scenkami, które zaobserwowałam, będąc nad morzem.
Scenka 1:
Na plażę wchodzi rodzinka: tatuś, mamusia i dwójka małych dzieci. Tatuś w ręce trzyma otwartą butelkę piwa. Po młynarskiej bladości skóry widać, że wszyscy zaliczają się do nowego turnusu wczasowiczów. Mamusia rusza na spacer brzegiem morza z jednym z dzieci. Tatuś jest wniebowzięty. „Wspaniale, wspaniale!” – powtarza, patrząc na morze i zachodzące słońce. Sadowi się na piasku gotów do podziwiania wieczornego spektaklu.
„Tatusiu, chcę kupę” – słyszy od swojej drugiej pociechy.
„O kurde…” – wyrywa się z ust ojca i perspektywa maszerowania z powrotem sprawia, że cała radość uchodzi z niego jak powietrze z przebitego koła…
Scenka 2:
Plażą idzie dziadek za rączkę z około pięcioletnią wnuczką. Dziadek podśpiewuje:
Martynka idzie na spacerek,
Potem zje sobie deserek,
Mamusia da jej pyszny serek.
Na to odzywa się mała cwaniara:
Oj, dziadzio, dziadzio, myślis, ze taki klótki spacelek wystalcy, zebym zjadła ten sel? Naiwny jesteś.
Zachody jeszcze będą. :)
Miłego dnia!
PS. Dziękuję bardzo za wczorajszą akcję dla trójkowiczów.
Wygląda na to, że jest skuteczna, trzeba tylko jeszcze dokonać pewnych formalności i już będzie można się cieszyć. :)
Co jedno zdjęcie to lepsze! Choć chyba najbardziej urzekło mnie 3 od dołu :).
OdpowiedzUsuńA scenek też masz więcej w zanadrzu? :)
Bardzo cieszy mnie P.S. :))) Jak szybko!!!!
Mam, ale w innym stylu. :)
UsuńZachody słońca są banalne i kiczowate,ale ja zawsze zachwycam się tym spektaklem natury, który mimo wszystko potrafi zawsze zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńZawsze do zachodów podchodzę z rezerwą a potem robię och!;))
Już się nie mogę doczekać wiadomości o maluchach! :))
Wiesz, sama Natura robi tak przepiekne kicze i nikt nie narzeka na rykowisko, na polaczenia kolorow, 150 odc]ieni zieleni wiosna, ktore sie wyraznie gryza ze soba :) na dziwne koloryty zachodow slonca. Ludzie potrafia to popsuc...albo robic ladne zdjecia.
UsuńAle piękne :)
OdpowiedzUsuńCudownie!
OdpowiedzUsuńScenki opisane przez Ciebie - samo życie! Coś, co dodaje nieodzownej krztyny realizmu kazdej romantycznej chwili. Takie scenki są jak pieprz w rosole, bez tego niby to pysznie, ale ciut bez wyrazistości. Dlatego Twoje zachody słonca smakuja z nimi znacznie lepiej, bo jest usmiech rozmarzony z domieszką rozbawienia.
OdpowiedzUsuńA zachody są rzecz jasna przesliczne i wcale się nie dziwię, ze nigdy nie masz ich dosć. Ja też, bo po to nam je natura wyswietla na niebie, byśmy sie wgapiali w ten najcudowniejszy spektakl ile się da. A co wazne - zupełnie za darmo przeciez!:-))
Ze wschodami u mnie ciężko ale zachodów nad morzem to nie odpuszczam:)
OdpowiedzUsuńTrzecie zdjęcie od końca jest powalające. Majestatyczne niebo.
OdpowiedzUsuńOt i rezolutne dziewczątko Ci się trafiło na drodze ku zachodowi:)
OdpowiedzUsuńCudowne widoki, a scenki, "samo życie" :)))
OdpowiedzUsuńCudowne widoczki. A dialogi dorosłych z dziećmi są zabawne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZachody cudowne :)
OdpowiedzUsuńZasada :Dzieci i ryby głosu nie mają ,co do dzieci przestała obowiazywać, bywa i tak że mają głos decydujący i to nie zawsze jest najlepsze.
OdpowiedzUsuńCo do zachodów mnie tez najbardziej podoba się ten trzeci od dołu ,jest bardzo malowniczy i nie taki typowy.
Rozumiem tego tausia :(
OdpowiedzUsuńSama czasami mialam wrazenie, ze nic innego nie robie, tylko kursuje za potrzebami ;P
Ale zdjecia- cudne!
Dosia, to samo chcialam napisac
Usuńja jednak zamiast piwa to kieliszeczek winka bym czymieua
wrocily mi wakacje na chwile gdy patrzylam na te zachody...
OdpowiedzUsuńwschody i zachody uważane za obrazy banalne, są dla mnie dziełami sztuki za kazdym razem:)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia, choc jak jest zachod slonca (i glownie nad morzem) to mi przykro, z ejuz dzien sie konczy i im slonce jest blizej horyzontu tym mnie jest coraz bardziej przykro, bo wtedy slonce jakby nabieralo rozpedu, by wpasc z otmenty...
OdpowiedzUsuńjeden zachod slonca mnie zlapal przez zaskoczenie tak, ze trzeba bylo cofnac samochod (jechalismy bardzo bocznymi drogami, przez lasy-bory i nagle, na zakrecie, otworzylo sie nieco i bylo widac cos niesamowitego), zeby uchwycic, zeby oczy zapamietaly. Koloryt i mgielka jedyna dla tamtych okolic. I slonce nie zachodzilo do morza a w tym miejscu za pagorki tworzace kilka perspektyw jakby.
naiwny dziadunio - hreherhehhereh....hrehrehheherhrherhe
Morze mnie fascynuje, chciałabym w końcu nad nie trafić ;-)
OdpowiedzUsuńA póki co mogę je sobie podziwiać w najpiękniejszych barwach - u Ciebie Aniu :-) Dzięki :-)
To się tatulu naoglądał:) może przyszedł jutro, ale na pewno
OdpowiedzUsuńbez dzieci:)
ta dziadek byle zachodem wnuczki nie przekupi, może kiedyś dał i by radę ale dziś.... zapomnij:)
PS tradycyjnie zachylę od Ciebie jedną fotkę, jeśli nic masz nic przeciek temu procederowi :)
Rafał vel lipton_ER
jeszcze dopiszę, że Morze fenomenalnie zmienia kolor jak się słonko ku Zachodowi ma :)
Usuńjw
Częstuj się, Rafale! :)
UsuńPiękne te zdjęcia...
OdpowiedzUsuńNo, scenki rodzajowe niezłe, ale cóż, kupa też zjawisko natury, tak jak zachód....
OdpowiedzUsuńPrzy każdym zdjęciu mam ochotę krzyknąć Och!!!
To tak jak ja. :) A przy kupie: aaaaa! ;)
UsuńZwłaszcza jak się w nią wdepnie!
UsuńAaaa, i ja! Nie przy kupie, tylko przy zdjęciach. Cudne są! :))
UsuńMam takie szczęście, że przez prawie pół roku mogę z okien oglądać zachody słońca. I to nie nad dachami. Normalnie sama sobie zazdroszczę ;)
Ale nic się nie równa zachodom słońca nad morzem. Dzięki, AnkoW :))
A historyjki przednie :))
Na wdepnięcie przeważnie reaguję tak: by to! :) Lub: ożeż, kurna! ;) Pozdrowienia dla Cipiptaszka, Anko. :)
UsuńKazdy zachod nieodmiennie mnie zachwyca, bez wzgledu na to, gdzie byl fotografowany. Jednak tych morskich nic nie przebije, budza taka nostalgie, az w dolku sciska. Trzecie od dolu jest niesamowite, zupelnie inne od pozostalych, piekne!
OdpowiedzUsuńPowiadasz, ze kotecki sa juz prawie na wychodnym? Bardzo dobra wiadomosc na poczatek tygodnia.
Milego!
uwielbiam zachody nad polskim morzem, w zeszłym roku też napstrykałam kilka tuzinów fotek z zachodzącym słońcem, na szczęście pogoda nam to umożliwiła :)
OdpowiedzUsuńchcę kupę! - jak to znajomo brzmi :) i zawsze wtedy kiedy do kibelka jest baaarrrddzzzoooo daleko :))))))))))))
OdpowiedzUsuńPrzecudne fotki. Najbardziej ujęło mnie trzecie z góry. Seredczności.
OdpowiedzUsuń...masz rację, każdy zachod jest inny...
OdpowiedzUsuńNie będę wyjątkiem, mnie też się najbardziej podoba zdjęcie ósme - czyli trzecie od dołu, ale zdecydować trudno, bo fajne są także te z płonącym słońcem: piąte, dziewiąte i dziesiąte, i wszystkie pozostałe.
OdpowiedzUsuńNinka.
Mały Książę mówił, że: "[...] gdy się jest bardzo smutnym, lubi się zachody słońca..."
OdpowiedzUsuńa ja - podobnie jak Ty - kocham je w każdym stanie duszy...
Jest w nich magia...
Piękne zdjęcia...
a dziadkowa scenka... ubawiła mnie bo znam takie "mądralińskie" ;-)))
Pozdrawiam cieplutko
Właśnie to obejrzałam:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=aQeIDhz-_eg#t=76
Czy to traktować jako żart ,czy znęcanie się nad kotem.Ciekawa jestem gdzie on znalazł tak spolegliwego kota?
Nie podoba mi się to, choć agresywności dodaje muzyka, więc może w rzeczywistości nie jest tak źle... Jestem jednak przeciwna takim "zabawom" z kotem, a raczej kotem.
UsuńPiękne zdjęcia. Stajesz zadumana, zachwycona spektaklem natury,a tu masz...dzieciątka sprowadzają nas na ziemię. Świetnie to połączyłaś.
OdpowiedzUsuńZachody są magiczne i częściej je oglądamy, ale wschody słonka to też cuda na cudami. Takie nad morzem widziłam w tym roku, nad Adriatykiem, najczęściej jednak u siebie na Mazurach oglądam i te i te:))
OdpowiedzUsuńZachody Słońca to je ono! jak mówią bracia Czesi. Dla ich podziwiania złaziłam w Jastrzębiej Górze po tych parszywych schodkach w dól, a potem wdrapywałam się z powrotem. Z uwagi na porę zjawiska preferuje zachody.Wiesz, z tego co pamiętam to każdy pobyt z małą nad morzem był czystą gehenną - cierpiałam i w dobrą pogodę i zła. W dobrą, bo ciąganie na plażę tych bambetli było okropne, a w złą - zużywałam strasznie dużo benzyny. Do dziś nie mogę pojąć po co z małym dzieckiem jezdziłam nad morze i to najczęściej na miesiąc.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Śliczne masz to nowe zdjęcie w profilu, a zachody obejrzałam z zatchniętym gardłem! :)))
OdpowiedzUsuńPiękne. Bardzo mi się podobają. Zwłaszcza te z większą liczbą kolorowych chmur :D.
OdpowiedzUsuńale żeś zachody złapała! piękne!
OdpowiedzUsuń