Kolejna część zachodów, przedostatnia, i kolejna scenka.
Dziś nie do śmiechu.
Scenka:
Zachód. Rodzinka nad morzem. Mama, tata i ok. 6-letnia córka. Mama siedzi na kocu, obok stoją cztery butelki piwa. Tata trzyma w rękach telefon i filmuje córkę. Dziewczynka zanosi się od płaczu. Krzyczy „Tatuś, nie filmuj, nie chcę, nie chcę!”. Jest cała zasmarkana, w prawdziwej histerii. Tatuś zanosi się od śmiechu i goni ją z telefonem wokół koca. Mamusia śmieje się w głos. Świetnie się bawi. Tatuś też ma wciąż niezły ubaw. Nie daje małej uciec, nie odpuszcza na krok. „Nie, nie, nie filmuj!” – wrzeszczy dziecko i ucieka. Pokaz sadyzmu trwa i trwa.
Zatrzymałam się i patrzę. Kręcę głową z niedowierzaniem. Mam nadzieję, że w moich oczach maluje się potępienie. W końcu zauważa mnie tatuś. Uśmiech mu gaśnie. „Coś się pani nie podoba?” – pyta agresywnie. „Tak, bardzo mi się nie podoba, co pan robi dziecku. Makabra.” – Mówię, patrząc mu w oczy. „To niech pani tu podejdzie!” – butnie woła tatuś i robi krok do przodu. Chyba chce mnie bić, a co najmniej potraktować tak jak córkę. „Aha – mówię. – Tak myślałam, że pan nie dosłyszy, to pewnie dlatego tak się pan znęca nad dzieckiem”. Kręcę głową z niedowierzaniem, z potępieniem, z pogardą – bo to właśnie czuję, patrząc na tę rodzinę sadystów. W tym czasie dziewczynka schroniła się w ramionach nagle otrzeźwiałej matki i łka. Jej małe plecki drgają od płaczu.
Wyobrażam sobie, co ona czuje, jak zawalił jej się świat, w którym od rodziców powinna dostać opiekę i wsparcie, a dostała znęcanie się, odrzucenie, nieczułość, agresję. Jej życie nie będzie proste z tak agresywnym ojcem i wspierającą go matką. Odchodzę, wiedząc, że nie zapomnę szybko tej sceny.
Po przeczytaniu opisu tej plażowej scenki trudno zachwycać się tymi pięknymi zachodami... To był przypadek w miejscu publicznym. A w domach dzieją się takie rzeczy na co dzień. Od zawsze...
OdpowiedzUsuńBrak słów ile jest wraku empatii, zwykłego ludzkiego współczucia, wyobraźni u tych ludzi. Przecież gdyby ktoś tak potraktować tego tatusia, to on by zabił!
UsuńKudermol...takim czyms to tzw rodzice pewnie zaltwili dziewczynke na cale zycie :((((( Ludzie nie zdaja sobie sprawy, ze do wychowania czlowieka maja tylko jedno podejscie, nie ma prob, nie ma poprawek..
OdpowiedzUsuńNa całe życie - jestem pewna.
UsuńNo i jeśli tak potrafią zrobić, to przecież na co dzień też dają jej nieźle popalić.
Ty, Aniu, nie zapomnisz tej sceny, ale rodzice szybko sie z niej otrzasna i dalej beda ganiac dzieciaka z telefonem komorkowym. Przeciez to takie zabawne, bedzie co pokazywac gosciom przy wodeczce, bedzie sie z czego posmiac.
OdpowiedzUsuńZdjecie drugie od konca zwalilo mnie z nog swoja uroda, jest inne, zupelnie niesamowite. Te kolory, tajemniczosc, bajkowa pieknosc. No, budyn pelnom gembom!
To właśnie widziałam oczami wyobraźni, kiedy obserwowałam tę scenę. Tortury na tym dziecku poprzez świadomość, że oglądają to inni i się zaśmiewają do łez.
UsuńMoże znajdzie się wśród nich ktoś kto jednak nie będzie się śmiać. Oby!
a potem te zdjęcia i filmiki trafiają do sieci bo ach jak się świetnie bawili:(
OdpowiedzUsuńDokładnie o tym pomyślałam. Może jednak zepsuje im przyjemność oglądania świadomość, że ktoś się za dzieckiem wstawił.
Usuńto mi sie wydaje najwazniejsze
Usuńtrzeba interweniwac w takich sytuacjach!!
Zdjęcia przepiękne, zachody słońca, zwłaszcza nad morzem są zachwycające.
OdpowiedzUsuńJadąc na wakacje, widzi się przekrój całego społeczeństwa. Tych normalnych ludzi się tak szybko nie zapamiętuje, bo nic nadzwyczajnego nie robią, ale patologię już niestety tak. Patologia na wakacjach jest jeszcze bardziej rozluźniona, bardziej hałaśliwa i nawalona tanim piwem, mają potem co wspominać, a uczucia dzieci są mało ważne, bo dzieci i ryby ... wiadomo.
Słuszenie spostrzeżenie masz co do tego, że normalnych się nie zapamiętuje, choć ja bardzo lubię patrzeć na szczęśliwe rodziny i fajne relacje dzieci z rodzicami. Dwie moje poprzednie scenki, to też życie, a nie patologia.
Usuń:)
I na całe szczęście, że mogłaś podsłuchać niejako, takie normalne scenki z życia rodzinnego. Tak dla równowagi - czarne i białe ;)
UsuńOstatnie zdjęcie i opisana scenka. Ta pojedyncza fala, jakby miało się z niej coś wyłonić, coś co mocno utrze nosa "wesołemu" tatusiowi.
OdpowiedzUsuńteż mi to razem jakoś przypasowało
UsuńDwa dni temu futrzak opisywała los biednej dziewczynki, teraz Ty, Aniu:(
ech, ileż to takich dzieci każdego dnia zmaga się z własnymi "opiekunami"
A już chciałam to zdjęcie skasować, dobrze, że tego nie zrobiłam! :)
UsuńNajdziwniejsze w tym wszystkim jest to że ludzie nie reagują .Gdyby nie Twoja interwencja to nie wiadomo czm się mogła skończyć taka "zabawa" pijanego tausia .Piękne Aniu zachody słońca.
OdpowiedzUsuńPewnie tym, ze puszczałby to wszystkim znajomym i rodzinie, a tak może zrobi mu się głupio...
Usuńsmutne :(
OdpowiedzUsuńTragiczne, gdybyś widziała to dziecko...
UsuńNie rozumiem takich bab! Może lepiej będzie jak pominę tu swój komentarz. Zachody cudowne, choć trudno na nich się skupić, po opisie scenki.
OdpowiedzUsuńWystarczy mi świadomość, że Ciebie też to wzburza. Dzięki!
UsuńOd jakiegoś czasu obserwuję różne zachowania matek u mnie pod blokiem (nowe osiedle, dużo młodych ludzi z małymi dziećmi). Powiem szczerze, że włosy mi nieraz dęba stają, ale jedna nawet zabawna scenka zapadła mi w pamięci.
OdpowiedzUsuńSześcioletnia Lenka bawi się pod blokiem, tata na balkonie popija piweczko :(
-Lenka!!-to tata
-Co?-to Lenka
-Wiadereczko- słychać na całe osiedle jak tata zachodzi się od śmiechu-Lenka!!!
-Co?
_Wiadereczko z łopateczką- tata ponownie zaśmiewa się do rozpuku- Lenka!!!!
-...... aaaaa...sssssssppppppiiiiieeee.........aj!!!!- odpowiada najgłośniej jak potrafi sześcioletnia Lenka. Tata się już tak nie śmiał.
:DDD
Usuńwlasciwie nie wiadomo, smiac sie czy plakac :P
No właśnie...napisałam śmieszna, ale tak naprawdę to nie wiem czy to takie zabawne bo ani tato zabawny nie jest ani tak naprawdę reakcja dziecka :(
UsuńZabawne by było gdyby to był dowcip, który ktoś opowiada, ale ponieważ to prawdziwe życie, to jakoś mnie nie śmieszy.
UsuńLenka nauczyła się tego słowa i zachowania od taty, ale to nie wyklucza tego, że w domu dostała za to lańsko...
Ta scenka przypomniała mi jak ostatnio w środku dnia byłam świadkiem kupowania zapasiku wódeczki przez matkę, która nie dość, że po kryjomu w domu urodziła dziecko to jeszcze jej to dziecko zostało odebrane. Mało tego, niszczy życie swojemu nastoletniemu dziecku(nie szuka pomocy i nie opiekuje się nim) a jakby tego było mało nie ma męża, bo ten się powiesił(więc jej dzieci nie mają ojca). Ale cóż, niestety, nie ma większej i mniejszej patologii: patologia pozostaje patologią.
OdpowiedzUsuńTo skrajna jakaś patologia, co opisujesz, a tu taki inny rodzaj molestowania dziecka i stosowania w stosunku do niego przemocy. Tu nie chodziło o to piwo. Ono tylko ich rozochociło, ale myślę, że i bez niego uważają, że mogą poniżać dziecko bezkarnie.
UsuńNo a mała ma to na co dzień w domu.Masakra. Może akurat nie fotografowanie, ale to piwko w sporej ilości i te zaropiałe od niego mózgi.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
I ja myślę, że ta mała nie ma lekko.
UsuńCóż, nie wszyscy powinni mieć dzieci. Opisana przez Ciebie sytuacja była ze wszech miar naganna, ale bywa też i tak, że pochopnie ocenia się rodziców po zachowaniu dziecka. Wiesz o co chodzi?
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiem, jednak ta scena jest dla mnie jednoznaczna. Nie ma w niej krztyny winy dziecka.
UsuńTego właśnie najbardziej nienawidzę od dzieciństwa:sytuacji, kiedy dorośli się śmieją z rzeczy, którą dziecko traktuje śmiertelnie poważnie, że wykorzystują swoją absolutną przewagę nad dzieckiem, które w takiej sytuacji nie jest w stanie się im przeciwstawić - może tylko płakać z bezsilnej złości. Sama bywałam obiektem podobnych zachowań, choć nie tak drastycznych, bo tylko na widok łez w oczach, osoba, która stroiła sobie ze mnie żarty, natychmiast mówiła: "No, no... przecież tylko żartuję!" Jednak pamiętam to okropne uczucie bezradności i gniewu, jakie mnie wówczas ogarniało. I dlatego zawsze tępiłam takie zachowania mojego męża wobec naszych dzieci - trudno było, oj, trudno, on sam był tak "wychowywany" przez ojca i całą gromadę "rozrywkowych" krewnych. Dla niego to normalne - takie pozornie nieszkodliwe żarciki; nie rozumiał, że dziecko może poczuć się nimi dotknięte.
OdpowiedzUsuńNie potrafię również śmiać się z sytuacji typu: ktoś się nagle przewraca, z czegoś spada, dostaje w głowę - czyli z typowych żartów sytuacyjnych. I to nie dlatego, że jako osoba dorosła rozumiem, jakie mogą być konsekwencje takich zdarzeń; nigdy mnie takie żarty nie bawiły, bo natychmiast czułam się postawiona w sytuacji osoby, której się zdarzają; wiadomo, że zwykle ta właśnie osoba jest jedyną, która się wtedy nie śmieje.
Ostatnie zdjęcie; ma w sobie smutek i grozę - może to wynik opisanej sytuacji, ale właśnie ono najbardziej do mnie przemówiło.
Ninka.
Idealnie wczułaś się w tę sytuację, Ninko. I ja tego nienawidzę, a znam to, znam...
UsuńLudzie są tak głupi... Kiedyś byłam świadkiem podobnej sceny w windzie w Ikei - chłopiec był już dość duży (6/7 lat). Gratuluję odwagi!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zareagowałam. Żałuję, że chyba nie można zrobić nic więcej. Założę się, że gdyby to się działo np. w Norwegii, to odpowiednie służby mogłyby się tym zając głębiej.
UsuńOburzające ! Nie wiem co się dzieje z ludźmi, ale coraz częściej widać podobne scenki. Matki szarpiące dzieci...Ostatnio byłam na plenerowej imprezie, godz.22,30, na scenie prezentuje się zespół, głośniki nastawione na ful a pod takim głośnikiem "mamusia" na rausz, w objęciach absztyfikanta i najwyżej półroczne dziecko w wózku. Nie wiem jakim cudem, ale to dzieciątko spało, nie chcę myśleć, że dostało na spanie "kropelki", bardzo dziwne było, że w takim hałasie maluch spał tak spokojnie. Odpowiedź mamusi na uwagę, że o tej porze, dzieciątko powinno spokojnie spać we własnym łóżeczku..."sp......dalaj"
OdpowiedzUsuńI na to powinna być policja. Wcale nie przesadzam.
UsuńJesteś bardzo odważna Aniu. Niestety nie jestem pewna czy to da tym "rodzicom" do myślenia. Obawiam się, że dręczą to dziecko również w domu, przecież to dla nich świetna zabawa. Makabra!!!
OdpowiedzUsuńDręczą z pewnością i pewnie jeszcze wmawiają, że to jego wina, albo że to dla jego dobra... Klasyka...
UsuńRodzicielstwo to najtrudniejszy zawód świata, często ludzie nie zdają sobie sprawy jaką odpowiedzialność sami powierzają w swoje ręce przez danie życia dziecku...
OdpowiedzUsuń:) To najtrudniejszy zawód świata. To prawda!
Usuń...niestety głupota ludzka nie zna granic, nawet przy dziecku hamulce puszczają, i czar zachodu prysł...
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Prysł. Trzęsłam się potem dobre pół godziny.
Usuńpiękne zdjęcia "brzydcy" ludzie..
OdpowiedzUsuńWłaśnie.
UsuńNiestety, dzieci nie powinny mieć dzieci. I nie mówię tu o wieku fizycznym, a psychicznym. Szok po prostu. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Izabelo. :)
UsuńGosiAnko, cały czas się zastanawiam, co się kryje "pod podszewką" opowiedzianej przez Ciebie historii. czego musiała już wcześniej doświadczyć ta dziewczynka, że filmowanie wyzwalało w niej taką traumę? przecież sześcioletnie dziewczynki zwykle uwielbiają pozowanie do zdjęć, zabawę w film..
OdpowiedzUsuńCiekawe spostrzeżenie. Jednak tego się nie dowiemy. Ja też nie lubiłam zdjęć, ani filmowania i też przyczyny są głębiej.
UsuńBuziaki
brak słow, nie napiszę tego, co bym chciala, bo nie brzmialo by to cenzuralnie. Tylko, u licha, dlaczego tak musi byc na tym swiecie, gdzie ponoc najbardziej rozumny jest człowiek....
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podzielasz moje oburzenie, Basiu.
UsuńZdjęcia bajeczne, ale niepotrzebnie czytałam tę notkę. Cały nastrój prysł niczym bańka mydlana. A tak kocham zachody słońca.
OdpowiedzUsuńCo do zachowania "rodziców" tejże dziewczynki brakuje słów na sensowny komentarz, jeno: gdyby głupota miała... Ach, ech! Serdeczności
Słuszna konkluzja, pozdrawiam serdecznie :)
UsuńZgadzam się z DD !! Mogłaś umieścić jakieś ostrzeżenie, albo chociaż napisać na czerwono...
UsuńTo był bardzo wqrzający zachód słońca...:o/
Brawo za reakcję. Może choć przez chwilkę się rodziciele zastanowili?
OdpowiedzUsuńMyślę, że to nie był odosobniony przypadek, jestem czasami świadkiem, kiedy opiekunowie zamiast tłumaczyć straszą 2 -3 letniego berbecia " nie idź tam Jasiu bo tam jest wilk, lis, robak i cię pożre, porwie, wariantów jest dużo".....Też zareagowałam, bo to nie była prawada, żadnych lisów, wilkow nie było. Wystarczyło przecież wytłumaczyć dziecku o co chodzi tak naprawdę np. że Cię mama nie widzi, albo, że tam jeżdżą samochody..........
Właśnie, to wszystko jest przecież takie proste... Wystarczy się trochę zastanowić, pomyśleć, wczuć. Na każdym kroku potrzebujemy w życiu uważności, a w wychowywaniu dzieci chyba najbardziej. Dlatego też myślę, Aniu, że Twoja reakcja mogła jednak dać do myślenia rodzicom tej dziewczynki i przywołała ich do refleksji nad tym, co robią. Cóż, po prostu wolę być optymistką... Nie tylko w tej sprawie. :)
UsuńDobrej nocy. :)
Ha! No właśnie, wystarczy wytłumaczyć...
UsuńMoja bratowa pracuje w jednej z sieciówek. Niedawno przyszła tam pewna pani z dzieckiem. Gdy nie mogła w spokoju poprzeglądać szmatek, karci dziecko słowami "uspokój się, bo jak nie to pani cię zabierze!". Dziecko z przerażeniem spojrzało na bratową, a ta spokojnie "nie bój się, pani cię nie zabierze, bo dlaczego miałabym ci zabrać?". Nie muszę wspominać, że matka była wściekła.
Właśnie przygotowałam post o "Dobrym dziecku" i niestety ta historyjka z plaży bardzo wpasowała się w ten klimat ciężkich emocji wieku dziecięcego.
OdpowiedzUsuńPrzyszłam się przywitać i rzec dobranoc :))
Zawsze powtarzam, że nie wszyscy powinni być rodzicami.
OdpowiedzUsuńA niektórzy nawet stanowczo nie powinni!
Zdjęcia cudne:)
Trzecie zdjęcie najlepsze.
OdpowiedzUsuń