wtorek, 14 maja 2013

Goplanka Powsinoganka

Kto ciekawy, co u Goplanki Wrocławianki? Zapraszam! 

Goplanka jest kolejnym kotem wyciągniętym ze schroniska, który swoją radością stukrotne wynagradza nam ten czyn. Nie jest z nią wprawdzie tak, jak sobie założyłam, bo po Wielkim Wyzwaniu, czyli Wiśce, chciałam mieć kotka zdrowego i niekłopotliwego, takiego, co natychmiast znajdzie dom, zanim znowu zdążę się do niego przywiązać. Wybrałam czarnuszkę (która okazała się czekoladowa), bo przecież czarne koty mają wielu wielbicieli. Liczyłam, że pójdzie jak z płatka.
Nie ma jednak tak lekko. Goplanka jest dzikusem. Nadal nie pozwala się dotykać, za wyjątkiem dwóch sytuacji: podczas jedzenia, bo apetycik to ona ma nienasycony, no i podczas rytuału zabawy na łóżku. Wtedy można ją w końcu wygłaskać i wypieścić za wszystkie czasy, choć trzeba tę miłą czynność przerywać na bawienie się z nią wędką, co uwielbia. 
Pamiętam, że tak samo było z Wisią. Goplanka jednak różni się czymś wyjątkowym; robi baranka. Wystarczy przybliżyć głowę do jej głowy, a zaczyna w nią trykać, ociera się i tuli, aż zazwyczaj tak mnie tym rozśmiesza, że śmieję się w głos. 
Z moimi rezydentami nie utrzymuje prawie żadnych stosunków. Nie widziałam zabawy z Amisią, a tym bardziej z Kajtkiem - są jej  raczej obojętne, a ona im wroga. Amisia potrafi na nią warczeć, a Kajtek chciał spuścić biednej kocie niejedno już manto. Dobrze, że jest taki powolny i ciężki, to nie miał szans jej dogonić.


Nadszedł czas, gdy zaczęliśmy otwierać drzwi na taras i pojawił się problem, czy nasz słynny antypowsinoga płot zdoła powstrzymać Goplankę od pójścia w długą.


Pierwszą próbę podjęliśmy, kiedy sadziłam pelargonie. Kiedyś nie cierpiałam tych kwiatów, teraz jednak wzorem Mamy i Babci sama je co roku sadzę w skrzynkach przed domem. W tym roku zdecydowałam się na mocno czerwone. Rufi dzielnie mi pomagał.


Na wszelki wypadek MójCiOn porobił w ogrodzie dodatkowe zabezpieczenia. Na tarasie, aby nie mogła skoczyć do sąsiada, zrobił taką chybotliwą barierkę, która swoim brakiem stabilności powinna skutecznie kota odstraszać, a na drzewie - kołnierz zabezpieczający przed wspinaniem się i skoczeniem za płot z gałęzi. Ja wiem, że pewnie stukacie się w czoło, że tyle zachodu, aby kot nie wyszedł za płot, ale baliśmy się, że konstrukcja naszego płotu (specjalnie pomyślana w tym celu) uniemożliwi jej wejście z powrotem, że jeśli np. skoczy z tarasu, to nie będzie mogła po prostu wrócić, bo nie zmieści się pomiędzy prętami.


Mała wyszła z domu chętnie. Kayron był z tego powodu bardzo niezadowolony, bo ogród był do tej pory jego enklawą, gdzie żadna przybłęda mu nie łaziła, a tym razem... klops. Przybłęda łazi po jego terenie!


Goplanka zwiedziła wszystkie kąty, wcale nie zadowalając się tym, co ma,


a mocno rozglądając się do góry i na boki z wyraźnym zamiarem pryśnięcia, po czym...


w następnej sekundzie już jej nie było! Gdzieś za płotem śmignął mi jej ogon. MójCiOn rzucił się ją łapać, co jest zadaniem bez szans, skoro nie daje się dotknąć, ale po pół godzinie szukania po ogrodach i na osiedlu udało mu się jakimś cudem znaleźć i zagonić ją do ogrodu przez otwartą furtkę.


Całej akcji przyglądał się niewzruszony Książę. :-)

Na zdjęciu po prawej widać, jak wygląda powsinoga zmoczona przez deszcz.
Drugie wyjście na dwór przebiegło podobnie. Goplanka po krótkim obchodzie ogródka wylądowała na szczycie sosny, zbiegła z niej, a po chwili już była za płotem! Okazało się na szczęście, że ona umie po prostu przejść między prętami. Skoro umie tak wyjść, to umie też tamtędy wejść. Płot był zaprojektowany przeze mnie na maine coony, a to są wielkie koty. Oba moje kloce, Kajtek i Amiśka, ważą około 9 kg. Taka chudzinka jak nasza czekoladka radzi sobie, choć trzeba przyznać, że nie bez trudu. Jeśli przytyje, wycieczki się skończą...

Myślę, że już nadszedł czas, aby zacząć szukać małej domku. Ona zanosi się na taką kotkę, której zaufanie trzeba będzie zdobywać długo, może miesiącami. Mała garnie się do człowieka, towarzyszy nam we wszystkich czynnościach, leży obok, obserwuje, chodzi krok w krok. Jest jeszcze tylko płochliwa i nieufna. Fajnie, gdyby trafiła się jej osoba, która może poczekać, która ma cierpliwość i chęć uszczęśliwienia tego miłego zwierzątka. Koteczka już sporo w życiu przeszła.
Goplanka nie potrzebuje kociego towarzystwa, jest raczej samowystarczalna, choć oczywiście drugi kot nie zaszkodzi. Myślę, że dobrze, aby mogła wychodzić na dwór. Mile widziany byłby pies jako towarzysz. Marzę głośno, bo wierzę, że i tym razem moje marzenia się spełnią...

Za parę dni, po szczepieniach i odrobaczeniach, dam ogłoszenie.

Niedługo opowiem Wam też o innej przygodzie Goplanki Powsinoganki, żeby było co czytać przy porannej kawce. :-)

PODPIS

80 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeśli chodzi o koty, to tak, a o ludzi nie, że to bardziej strach i nieufność.

      Usuń
  2. Mnie te zabezpieczenia nie dziwią, bo mając miałkuny, czy inne rasowce i ogród, kombinowałabym podobnie.
    A mała jest niesamowita, powsinóżka ;)
    Dosyć się nasiedziała w klatce, czas na wolność :) I uwolnienie się od tych dwóch futer, które jej nie lubią, takiej małej kici ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że po ostrożnym jednak zwiedzeniu bliskiej okolicy teraz trzyma się domu jak rzep ;-) To wielka ulga.

      Usuń
    2. To dobrze, że zaspokoiła swoją ciekawość i nie ma potrzeby łażenia po okolicy. I może swoją obecnością w ogródku i domu powkurzać Kayrona ;) co będzie na nią syczeć, paskud jeden ;)

      Usuń
  3. No właśnie kończę kawkę poranną :)
    Powsinoganka - idealne określenie :)
    Oczyska na sośnie podobują mi się ;)

    No i co? Dobra była ta Wasza zapobiegliwość - wyczuliście, że Goplanka może coś kombinować i nie pomyliliście się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd wiesz o kawusi ?? Podglądasz ?? ;o)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale historia z dreszczykiem, to taki ucieczkowiec z tej naszej Goplanki???
    I ja mam nadzieję, ze Twoje marzenia się spełnią Aniu :-))) Głaski dla nieufnej księżniczki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie jeszcze jedna fajna historia, a za marzenia trzymaj kciuki :)

      Usuń
  6. Wcale się w czoło nie stukam - robiłabym tak samo. Fajna jest Goplanka, szkoda, że nie dogaduje się z Amisią i Kayronem (jakoś nie mogę zdrabniać jego imienia, jest taki dostojny).
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie, on jest bardzo poważnym i groźnym wujem i zdrobnienia mu nie w smak :)

      Usuń
  7. Niezla z niej rozrabiara ;)
    ale tak sobie mysle - piszesz, ze towarzysz pies by sie przydal...ale to musi byc chyba kopia Rufiego, bo jego koty kochaja przeciez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie koniecznie! Powinien tylko stać za jej plecami i dodawać odwagi :)

      Usuń
  8. Cudny ten czarny nos ma:)

    Obydwa nasze koty to takie powsinogi.
    Musiałabym wymurować 3 metrowy płot,
    żeby utrzymać je w ogródku:(
    Ostatnio Dyzio wlazł sąsiadowi na balkon
    i dobierał się do garnków z jedzeniem;)
    Antek będąc z nami w obcym miejscu,
    wydostał się niepostrzeżenie z domu
    i zniknął na kilka godzin.
    Już myślałam, że go straciliśmy.
    Wrócił przemoczony do suchej nitki.
    A jaki był szczęśliwy:)
    Ja natomiast zeszłam prawie na zawał.
    Choć kosztuje mnie to strasznie dużo nerwów,
    nie potrafię odmówić im wychodzenia z domu.

    Z niecierpliwością czekam na kolejna przygodę Goplanki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo, rozumiem jak się denerwowałaś!
      Dobrze, że masz te koty wykastrowane, to jest dużo większa szansa, że zawsze wrócą. U mnie jest nietypowo z racji rasowości, bo jakoś nie wyobrażam sobie, że moje małkuny chodzą po osiedlu. Zaraz by się komuś spodobały :( Gdybym miała dachowce bardziej bym ufała, że nikt ich nie ukradnie.
      Buziak

      Usuń
    2. Przez 11 lat miałam kocura, który nie był kastrowany
      i znikał czasami na kilka dni, ale zawsze wracał.
      Niestety miał bliskie spotkanie z agresywnym psem
      i tego boję się teraz chyba najbardziej.
      Na dachowca raczej nikt się nie pokusi,
      ale Twoimi szybko by się ktoś zainteresował;)

      Usuń
    3. Dopiero co, jakieś 3 miesiące temu psy rozszarpały ukochanego kotka sąsiadki.Dwa haski zrobiły sobie polowanie. Ech.
      Wolę jak siedzą za płotem.
      :)

      Usuń
  9. To mieliście przygodę z uciekinierką ;) Fajna kicia, trzymam kciuki za Twoje spełnienie marzeń o idealnym domku dla niej!
    A na Księciunia nie mogę się napatrzec - taki wielki i dostojny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja kicia też robi baranka (uwielbiam to), kiedyś nawet robiła Norce naszej amstaffce na przywitanie czym budziła zdumienie wśród naszych gości. Śliczna ta Goplanka i taka słodka:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. He, he, Rufi pomaga Ci przy pelargoniach całkiem jak Leśna pomaga mi w ogrodzie. :)
    Goplanka na górnych zdjęciach - Strażniczka Kabla (a może Wędki?).
    Wzrok Kayrona rozbrajający. Amisi też już niewiele brakuje - jeszcze kilka przybłęd i na pewno wypracuje sobie spojrzenie à la Kajtuś. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, właśnie, baranek! Nasz Bazyl też tak robi, uwielbiamy to z Igorem - całkiem jak Hania z Zielnika. :)

      Usuń
    2. Tak, biedna Amisia zaczyna mieć dość :)

      Usuń
  12. Przepiękne kociaki:) A to przygodę miały ciekawą. Gratuluję udanego bloga;p Będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moje niestety mają do dyspozycji tylko okna z kratką. Przyzwyczajone do psów pędzą do każdego i to mogłoby się skończyć tragicznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Goplanka jest cudnym kotem, a do tego dba o poziom Wszego wysportowania :) nie no jako wujek chrzestny nie pochwalam takiej samowolki, a może powinienem?
    Rafal vel lipton_ER

    OdpowiedzUsuń
  15. Piekny ten zwierzyniec. Rozczulila mnie Goplanka, z charakteru i wygladu podobna do mojej Mortycji, ktora juz jest z drugiej strony teczy. A ten kto kocha zwierzeta nie smieje sie z zabezpieczen.
    Katarzyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie.
      Mój kociniec nie chodzi po drzewach, ale kot babci łaził i gdyby wpadli na pomysł zamontowania takich kołnierzy nie trzeba by było wzywac straży ... Sama się zastanawiam jak zabezpieczyc balkony w Polsce...

      Usuń
    2. Casablanco, mam po prawej na górze taki banerek "siatka dla kota", poszperaj może znajdziesz jakiś pomysł.

      Usuń
  16. Mój Henryś robi takiego baranka kilka razy dziennie:))) Bierze rozpęd, wskakuje na biurko i wali z czółka, tylko, że jest już coraz większy i potrafi nieżle przyłożyć..:) A jaki pomruki skubany przy tym wydaje:)
    Zdjęcie Kajtka w szuwarach- BEZCENNE:))) I te bursztynowe oczy.... Czy mozesz im zrobić paszporty i zabrać do walizki...?
    Luśka to powsinoga. Od początku taka była. Niestety, nic się nie zmienia, mamy siatkę na większości okien, bardzo pilnujemy, żeby nie wylazła, ale przeciśnie się każdą szczeliną i raz na jakiś czas da nogę. Myśleliśmy o płocie ale ona jako dorosły kot waży 3,5 kg a Heniek, który kilka dni temu skończył rok, ma już siedem kilo. Nie widac dużej różnicy, bo ona jest kudłata, a on jeszcze taki troszke długi i nieproporcjonalny:)
    A do pelargonii mam bardzo podobne uczucia- kiedyś bym w życiu nie posadziła, a teraz są na kazdym parapecie. Trzeba dojrzeć.
    Dziękuję za zdjęcia Kajtulka!
    P.S.
    Kołnierz na drzewie jest genialny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę chyba zmienić swoje profilowe zdjęcie, bo jak zobaczyłam Twój wpis Casablanco, to przez chwilę się zastanawiałam czy coś z moją pamięcią jest nie tak i nie pamiętam, że już skomentowałam wpis u Anki ;)))

      Usuń
    2. Aleście się dziewczyny dobrały! :)

      Casablanco, mam też drugie zabezpieczenie na sośnie (na którą wlazła Goplana). Zrobione jest z kołnierza weterynaryjnego jaki nosił Rufi w pewnym momencie. Jeszcze prostsza konstrukcja. :-)
      Cieszę się, że poznam Twoje skarby na żywo ;-)

      Usuń
    3. Zmieniłam avatar, bo to tak jak byśmy z Maskotką w jednej kiecce chadzały:)
      Zobaczysz jak pan z kotem na muchy poluje:)))

      Usuń
    4. Ciekawe czy Maskotka też zmieniła... :-)
      Już szykuję kamerę... (żartuję, he he)

      Usuń
    5. O, ja też zmieniłam ;)))

      Usuń
    6. Właśnie o tym pisałam :-))

      Usuń
    7. Maskotka, wskakuj w poprzedniego kociaka:) Ten jest ładny, ale czarny- klasyka!!!

      Usuń
  17. Życzę by Twoje marzenia się spełniły :-)
    I Goplanki też :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. super zwierzaczki :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Charakter ma Goplanka podobny do Mieckowego, ona tez jest bardzo nieufna w stosunku do ludzi. Ja jej zaufanie zdobylam po dwoch latach, ale i tak pozostala bardzo samowolna, zeby ja zlapac, trzeba uciekac sie do forteli. Kiedy sama chce, to przychodzi. Nie pozwoli sie brac na rece, nawet mnie, nienawidzi tego jak diabel swieconej wody. A ja chcialam miec kota-przytulaka i pieszczocha. Jedno, co jej przyznac mozna na plus, to ze nie opusci balkonu i nie pojdzie w swiat szeroki.
    Tyle maja obie cech wspolnych te nie-calkiem-czarne koteczki!
    Serdecznosci, Anko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pantero, Miećka to jak moja Tyśka - żadnego noszenia na rękach. Ja to jeszcze mam inne koty, bardziej przytularne, to sobie limit przytulania na nich egzekwuję, ale wyobrażam sobie, jak Ty się musiałaś rozczarować takim niedotykalskim kotkiem, skoro chciałaś mieć przytulaka. Mimo wszystko ucałuj Miećkę w nos. :)

      Usuń
    2. Widać Miećka i Goplanka mają jakiś wspólnych protoplastów :)

      Usuń
    3. Dzieki, Jolu, nie omieszkam (jak sie uda, he he he). I tak futrzaka troche oswoilam, wczesniej byla jeszcze wieksza dzikuska i spod lozka na wylazila. Teraz sama przychodzi na pieszczotki, ale tylko, kiedy jej sie podoba. Od jakiegos czasu odkryla, ze moje siedzenie przy lapku moze byc z pozytkiem dla niej. Wlazi na stol, rozklada sie, wlacza wiertarke i kaze sie miziac. Kiedys tego nie robila. Powoli jest coraz smielsza, ale tak bardzo powoli, ze trudno te zmiany zauwazyc. Ja je widze i ciesze sie z kazdego drobiazgu, kazdego malego kroczku naprzod w procesie oswajania.

      Anko, maja naprawde wiele wspolnych cech i nie sa to, jak widac, cechy latwe w obsludze. Ale kocham cala Miecke, razem z jej kaprysami.

      Buziaczki dla Was obu.

      Usuń
    4. I taki człowiek, jak Ty, jest potrzebny Goplance.
      Ech

      Usuń
  20. Niektóre kotki nie są miziankowe z natury i nie przepadają za ludzkimi czułościami. A jeszcze inne, nawet nie po przejściach potrzebują dużo czasu żeby pokochać człowieka.
    Mam nadzieję, że Goplanka znajdzie wyrozumiałych opiekunów.

    Ja właśnie widząc jej zdjęcia przy ogrodzeniu zastanawiałam się czy ona się tam nie przeciśnie! No i przecisnęła się... ;)) Ale dobrze, że wróciła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, tak jak mówisz, Maskotko, niektóre koty mają takie charakterki... nieczułe. Moja Trykot też nie cierpi, gdy ją brać na ręce, i jeszcze przytulać! Brr! I jej córunia ma podobnie, choć nie jest aż tak wierzgająca jak mamuśka, gdy ją chcieć pogłaskać. Trykot, gdy się ją głaszcze, nawet delikatnie, ugina się pod dłonią, przypłaszcza do podłoża. :] I miej tu takiego kota, kurna! Ale miewa okresy, że np. przychodzi poleżeć obok na łóżeczku. I jaka wtedy radocha jest, święto w domu! :))

      Usuń
    2. Dlatego właśnie Goplanka potrzebuje odpowiedniej osoby. Ciekawe czy się znajdzie, bo teraz już jest wysyp kociaków i schronisko zaczyna pękać w szwach. Ach, ci nieodpowiedzialni ludzie...

      Usuń
    3. Właśnie.
      Kiedy ludzie zaczną sterylizowac zwierzaki? Kiedy państwo zacznie dopłacać do sterylizacji? Kiedy ludzie przestaną wierzyć w gusła, że dziki kot znajdzie sam jedzenie? Kiedy schroniska bedą świecić pustkami?
      Znajdziesz dom Goplance, wierzę w to! Nasza Luśka ma charakter najpodlejszy na świecie, niestety, a mimo to jest rozpieszczana, bo jak już kogoś zaszczyci miłością to jest święto:)))
      Heniuś to typowy hedonista, wszędzie mu dobrze i oby blisko człowieka...

      Usuń
    4. Nie wiem czy państwo dopłaca, ale są na pewno akcje bezpłatnej sterylizacji. Wciąż o tym słyszę. Można zwrócić się zawsze z prośbą do osób które się tym zajmują, można to zrobić dużo taniej, np w schronisku. Wiesz, wydaje mi się, że jak się chce to i metoda się znajdzie. Ważniejsze aby ludzi przekonywać że to jedyna metoda, aby zmniejszyć ilość bezdomnych kotów, które często okrutnie płacą za ludzką infantylność.
      Twoja Luśka jest tak piękna, że może być wredna, a księcia Henriego jestem bardzo ciekawa! Na zdjęciach wygląda zabójczo przystojnie!

      Usuń
  21. Fantastyczny post, piękne zdjęcia, cudowna kotka:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. ...a to mała uciekinierka. Aniu czekam na materiały przyszykuje banerek...

    :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę Cię o to prosić jak będzie czas. Dziękuję!

      Usuń
  23. Mikesz też tak barankuje ,a my się rechoczemy przy tym ;)))

    Ciągnie wilka do lasu ,co ? Teraz musi o linię dbać jak chce tak zwiewać ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarno widzę to dbanie o linię, bo zachowuje się jakbym ją głodziła, ciągle chce jeść! Ciekawe czy w schronisku musiała walczyć o jedzenie, bo teraz je bardzo szybko i łapczywie, jakby zaraz miało się skończyć :(

      Usuń
    2. Tak jadł Mikesz jak był jeszcze Cośkiem :-(
      Biedactwo ,boi się że zabraknie :((
      Ale pocieszę Cię ... Mikesz już wybrzydza ;))

      Usuń
  24. Piękne zdjęcie jego wysokość Książe obsypany żółtymi kwiatami odpoczywający w krzakach !!!! A to Goplanka wędrowniczka:)Kiedyś gdy moje psy były młode,tez miałam problemy z ucieczkami nie było płotu którego mój Piętek nie przeskoczyłby.Jedynym wyjściem byłoby "zadaszyć cały ogród ",ale tego nie zrobiliśmy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to Piętek skoczek :) Moich znajomych owczarek niemiecki też tak skacze. Nic nie pomaga.
      :)

      Usuń
  25. Widać masz misję i nie ma lekko, trzeba ją wypełniać ciągle od nowa :)
    Nasza kicia łazi po dworze od początku, nie dałabym rady jej zamknąć tylko na naszym terenie. Przyzwyczailiśmy się i już :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Ci z misją, to w ogóle mają pod górkę :-)

      Jeśli chciało Ci się, Iw, przeczytać co napisałam w poście, to wiesz, że nie o to chodzi, aby ją zamknąć. Tu był problem tego płotu i czy zdoła wrócić z powrotem.
      :)

      Usuń
  26. Ucieczka i strata zwierzaka to mój senny koszmar. Czasem śni mi się, że Lupi zaginęła, a ja chodzę i ją wołam i wołam i że już tak będę wołać. Przy Helmutku też tak było. A Kicia nie wychodzi (raz wyskoczyła z balkonu, pisałam Ci pewnie...).
    Wierzę, że Gopi (może być takie zdrobnienie?) znajdzie opiekunów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój też. Wyobrażam sobie, że wtedy czuł by się zagubiony i bezbronny jak dziecko. Cóż, trzeba zrobić ile można i zda się na los :-)

      Gopi - fajnie ;-)

      Usuń
  27. Numer z niej ale moja Suza jeszcze gorsza bo gryzie i drapie a do mnie nawet się nie zbliża dlatego została bo bałam się ją wydać bo a nusz by kogoś pogryzła i by ją wyrzucił...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, też wołałabym, aby Gopi była bardziej oswojona. Ona jednak robi postępy, wiec zanim dom się znajdzie, to kto wie co będzie.

      Usuń
  28. Wydaje mi się że Goplance trzeba by znaleść Łysych ,którzy będą potrafili pogodzic sie z tym że ona nigdy nie będzie przytulaśnym kotem. Nasz Myk nie potrzebuje bliskiego kontaktu z człowiekiem, jeżeli już ,to on wybiera czas i miejsce.Jeżeli wezmę go na ręce, to moment daje sie przytulić, po czym uznaje że spełnił swój obowiązek i zmyka. Chociaż to ja jestem przewodnikiem stada ,ja karmię ,sprzątam ,to do mamy chodzi wylegiwać się na kolanach, co prawda to ona nosi spódnicę ,ja nie.
    Kayron na zdjęciach wygląda jak skandynawski gnom,czasami nawet zdaje sie że słychać jego złośliwy chichot.
    Życzę Goplance domu na miarę jej potrzeb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tacy są właśnie poszukiwani, a właściwie będą lada moment. Może tacy istnieją?
      Kayronka kochamy strasznie właśnie za ten charakterek ;-)

      Usuń
  29. A to Goplanka-Chuliganka. Wierzę, że znajdzie dobry dom i cierpliwych opiekunów. Wiesz, biorąc kota do domu nigdy nie zastanawiałam się nad jego charakterem. Czy będzie przymilny, czy zdystansowany, najważniejsze były relacje z pozostałym zwierzyńcem. Nie muszą się kochać, spać na jednej poduszce. Ważne żeby nie było wojen. Takich na śmierć i życie. Bo potyczki niestety się zdarzają. Ważne też, a może przede wszystkim, że kot będzie miał dom, jedzenie, opiekę i moją miłość. Norka, choć sama przyszła miauczeć o pomoc, a potem jeszcze przyprowadziła siostrę, parę lat była niedotykalska. Za to teraz nie mogę się od niej opędzić. Drapanie po łebku to jej ulubiona pieszczota. Łazi za mną i głośnio domaga się pieszczot. Jest wszędzie gdzie się nie ruszę. Na biurku przed komputerem, na lodówce, na stole, na komodzie. Myślę, że przyszły opiekun Goplanki też się tego doczeka.
    Zdjęcia cudne. Mnie się bardzo podoba to pt. "znajdź kota w krzaczorach".
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo budująca historia, ale ja się pytam, kiedy w końcu będę mogła zobaczyć Twoje skarby w spisie? To jest fajne, bo opowiadasz o jakimś, ja sobie zerkam i już wiem jak dany delikwent wygląda :-)

      A zdjęcia robię komórą, bo mój aparat jest od 3 tygodni w serwisie. Nie masz pojęcia jak cierpię ;(( Wiosna, takie widoki! A ja komórką :((

      Usuń
    2. Może w weekend mi się uda. Pogoda ma być podobno, to na balkonie porobimy zdjęcia. Teraz trochę padam na pysk, bo ostatnie trzy tygodnie pracuję na dwóch etatach /zastępstwo za koleżankę, która się byczy w sanatorium/ i nic mi się już nie chce. Najbardziej żal mi tych "utkniętych" w dwóch komputerach. :(
      Joanna

      Usuń
  30. Jak kot ma silne postanowienie zwiedzenia okolicy to nic go nie powstrzyma... Miałam kiedyś kicię, Perełka się wabiła, dopóki sama nie przyszła po pieszczoty nie było sensu się do niej odzywać, bo znikała jak kamfora.... A jak chciała wyjść to wołem się jej nie powstrzymało, robiła się wredna, drapała, gryzła, sikała na co mogła i nie było wyboru... Wracała czasem po tygodniu i znów był spokój... Jak znikała zostawiałam jej jedzonko na parapecie, ale nie wiem kto je konsumował... Z tego co czytam moja Perełka miała podobny charakter do Goplanki. Niestety obecnie ni mogę mieć żadnego zwierzaka w domu... Mam psa na podwórku i stado różnych ptaszków do dokarmiania, ale za to na osiedlu, gdzie pracuję jest kilka kotów do dokarmienia :D
    Życzę powodzenia w szukaniu nowego domku, kicia na pewno znajdzie dobry dom ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Och, dobrze że wraca. Jednak bez szczepień to bym jej nie wypuszczała...
    A zdjęcie Kayrona jako Kota z Cheshire - bezcenne!

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...