Po żółtym majowym szaleństwie mniszków nastał (a właściwie zdążył już minąć, zanim przygotowałam ten post) czas białego majowego szaleństwa mniszków. Pamiętacie mój park na żółto? To było prawdziwe arcydzieło natury. Czy na biało wygląda gorzej?
Hm, oceńcie sami...
Kiedy leżałam nosem i obiektywem w białym puchu, jakieś dziwne stwory wlazły mi w kadr!
Mieszkańcy parku?
Anemochoria (wiatrosiewność) – jeden ze sposobów rozprzestrzeniania zarodników grzybów oraz zarodników, nasion i owoców u roślin, polegający na roznoszeniu ich przez ruchy powietrza.
Miłego dnia! :)
Jutro będzie u mnie... Kto zgadnie? No tak, Goplanka! W końcu to jej tydzień. Nie będzie komiksu, ale ufam, że miłośnicy zwierząt znajdą też dużo uśmiechu w tym poście. W sobotę natomiast szykuje się coś, moim zdaniem, super, ekstra! Zapraszam już dziś. ;-)
Uwielbiam dmuchawce! :))) Kojarzą mi się z beztroską.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że zerwany mlecz tez się zamienia w dmuchawce? Jak byłam mała zrobiłam mleczowy wianek i zostawiłam go na werandzie u babci. Po kilku dniach kwiatki zamieniły się w dmuchawce ;))
Nie wiedziałam. ;-)
Usuńa to ciekawe!!
UsuńTo prawda, my czasami wyrywamy kwiatki mlecza w ogródku jak nie chce nam sie usuwać z korzeniem. I jak się nie wyrzuci, to one zawsze się "dmuchawcują". To silna roślina, jak już zakwitnie to nic jej nie powstrzyma od wyprodukowania nasion, nawet wyrwanie.
UsuńWianki z mleczy! To cudowne wsponienia z dzieciństwa
OdpowiedzUsuńa jakie brudne ręce były potem:)
Trochę mi żal, że mlecze nie pasują do ogrókowych trawników:(
Mam tyle za płotem, że nie żałuję tutaj>
UsuńRaczej cud jakiś, że nie mam ich na trawniku. :)
Ale piękne są w każdej postaci bez dwóch zdań :)
mój Antek ma jakieś wariactwo w tym temacie, żadnemu dmuchawcowi nie przepuści:PP
Usuńpamiętam tamten wpis, super się ogląda te zdjęcia razem:))
UsuńTeż tak (nieskromnie) uważam ;-)))))))
Usuńskromość jest przereklamowana;)
UsuńZdjęcia są urzekające, szczególnie nasączone światłem makro.
UsuńJa też bywam nieskromna ,ale na to kim teraz jestem i co potrafię, pracuje ciężko przez całą dorosłość.Staram się w miarę obiektywnie oceniać siebie i po prostu wiem w czym jestem dobra.Wady też mam.
Zadmuchawcone zwierzaki zniewalające i ten ogrom światła to lubię najbardziej.
UsuńPiękne zdjęcia,bardzo lubię dmuchawce tylko ubolewam nad tym że nasionka wędrują do mojego ogródka między warzywa i kwiaty.Wytępić potem mniszka to już wielki problem jest bardzo odporny na wszelakie zabiegi.Miłego dnia,mimo mglistej pogody i braku słoneczka.
OdpowiedzUsuńZnam ten ból.
UsuńMiłego Halinko :)
Dmuchawce też są piękne!
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko,że tak uczulają...
Pięknego weekendu!
O tym też nie wiedziałam...
UsuńDmuchawce latawce wiatr....Piękne zdjęcia u mnie tez było przed oknem tak pięknie, dwa dni temu skosili...Pozdrawiam życząc pięknego długiego weekendu.
OdpowiedzUsuńA u mnie się nie zanosi i teraz jest czas koniczyny i rumianków. Też pięknie.
UsuńDziękuję i miłego dla Ciebie również.:)
na biało też przepiękny, i pewnie masz tych zdjęć dziesiątki;-)))
OdpowiedzUsuńa ja wczoraj w twojej dzielni odkryłam coś już gdzie indziej zapomnianego: puszki topolowe. Towarzyszyły mi przez całe dzieciństwo, kiedy wro był pełen ruin porośniętych białodrzewem, teraz spotkałam je w Biskupii, gdzie topole sieją się na niewykaszanych nadodrzańskich błoniach, ha! białe cudowne puszki, traktowane przez ludziów jak opad radioaktywny!
Jutro też będę w B. Post mi się kleci nt. Twojego Miasta;-)
To jestem bardzo ciekawa! Ty tu, a ja akurat zupełnie gdzie indziej. Własnie, właśnie, muszę się pakować!
Usuń:)
Dobrze, że nikt z kosiarą tam nie biega i po żółtym przyszedł czas na białe :)
OdpowiedzUsuńA jak byłam młoda, to się tłukliśmy często dmuchawcami np. w drodze ze szkoły. Fajnie było w tej chmurze ;)
Nikt wtedy alergii nie miał, ani na dmuchawce, ani na topole.
Rufi z Goplanką wybitnie przyczyniają się do anemochorii, ładnie wyglądają :)
Tak było! Przypomniałaś mi :)) Fajna para z Rufiego i Goplanki, miło się z nimi współpracuje przy sesjach łakowych :)))
UsuńPrzed chwilą sąsiadka przyniosła mi coś od Ciebie :)) Bo wczoraj się najwyraźniej z listonoszem minęliśmy ;)
UsuńDziękuję Ci bardzo, Aniu :*
Twoje stworki najwidoczniej nie uciekają przed aparatem, urodzone gwiazdy ;)
U nas jakoś te żółte i białe tury przeszły niepostrzeżenie...Deszcz spłukał...Wiatr wytargał...
OdpowiedzUsuńMiłego Świętowania...:o)
a tu u mnie na Podlasiu to się robi/ło z mleczu żółtego jeszcze wianki na głowę, czego efekt wyśle mailem :)
OdpowiedzUsuńRafał vel lipton_ER
:)... Ślicznie :)
OdpowiedzUsuńu mnie ro dopiero anemochoria się odstawia w ogrodzie, że hohoh
OdpowiedzUsuń))) przyjemnego świętowania
...uwielbiam dmuchawce...
OdpowiedzUsuńPiękne są dmuchawce w zbliżeniu i mieszkańcy parku, ale sam park bardziej podobał mi się na żółto.
OdpowiedzUsuńAmber pisze, że dmuchawce uczulają; nie wiem, co konkretnie ma na myśli, ale na pewno nie uczulają nasiona dmuchawców, czyli te latające "puszki". Może uczulać mleczny sok zawarty w łodygach mniszka, nawet jego pyłek jest zbyt duży i ciężki, by znaleźć się w powietrzu w stężeniu koniecznym do wywołania uczulenia.
Megimoher z kolei pisze, że puszki topoli "traktowane [są] przez ludziów jak opad radioaktywny". No właśnie! Ani nasiona topoli, ani mniszka nie mogą wywoływać reakcji alergicznej, bo odbywa się ona na poziomie komórkowym i są one zwyczajnie za duże, żeby do takiej reakcji doprowadzić! Piszę o tym i mówię gdy tylko mam okazję, bo denerwuje mnie na przykład żądanie wycięcia topoli, bo jej nasiona wywołują uczulenie, co - jak pisałam - jest nieprawdą. Owszem, pyłek topoli uczula, ale mniej w marcu, kiedy pojawiają się na niej kwiaty, na które jako dzieci mówiłyśmy "liszki" albo "lichy".
Rozpisałam się trochę nie na temat, ale po co poddawać się nieuzasadnionemu strachowi?
Cieszmy się więc pięknem dmuchawców nie bojąc się ich! wystarczy po prostu ich nie dotykać.
Ninka.
Fajnie, że podzieliłaś się tą wiedzą, Ninko, dzięki :)
UsuńMiało być: "mniej więcej w marcu"
UsuńNinka.
zielone to ja w każdej postaci łykam. i na biało, i na żółto, i na różowo, czerwono, brązowo.. i w każdej ilości! dzięki, kochana! :))
OdpowiedzUsuńz wielkiej radości, że wreszcie mam wolny czas, muszę, no muszę coś zrobić - pozwól Anko, że pozdrowię parę osób:
- Ciebie oraz całą Twoją zwierzoludzką rodzinę (włącznie ze wszystkimi Tymczasami oraz ich nowymi Łysymi),
- panią Józię oraz jej nieziemsko przystojnych rezydentów,
- projektantów miejskich terenów zielonych, którzy wreszcie, po latach projektowania przy linijce, dostrzegli inne możliwości,
- pana Darka,
- JolkęM,
- i jeszcze raz Rufiego (tak, przyznaję, mam do niego słabość, prawie taką jak do Ciebie, Anko W. :))
Hm, nie wiem, czym sobie zasłużyłam na pozdrowienia, ale skrzętnie przyjmuję, a nawet z przyjemnością odwzajemniam. :) Macham do Ciebie ze słonecznego dziś Pomorza - gdziekolwiek jesteś. :)
UsuńDawno Cię nie było tempo, ale po takim komentarzu wybaczam bez szemrania ;)
UsuńChyba, nie, zdecydowanie wole na żółto!
OdpowiedzUsuńale nie narzekam, tak tez ładnie;)
Białe szaleństwo mniszków też jest piękne:)Dmuchawce kojarzą mi się z białymi lampionami rozsianymi w trawie.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam,że te nasionka jak sobie tak fruwają to anemochoria.Zajrzałam do Ciebie i nowe słowo poznałam.
Pozdrawiam idę obserwować anemochorię:)))
Aniu, żółte poletka bezdyskusyjnie robią piorunujące wrażenie i choć pozornie dmuchawce nie sprawiają nam aż takiej estetycznej frajdy, to okazuje się, że warto na nie spojrzeć uważniej: te cudne latarenki/lampiony wśród zieleni, pojedyncze, rozświetlone niteczki spadochroników, nie wspominając o... mieszkańcach parku uroczo brodzących i anemochorujących. ;) Bardzo ładnie dziś u Ciebie. :) Powiedziałam "dziś"? Hm... ;)
OdpowiedzUsuń:*
Powiedziałaś "dziś"! Hmmm... :D
UsuńWiedziałam, że coś palnę! Mieszanka wiatru i słońca zawsze mi tak działa na dekielek. ;) Spróbuję się jakoś zrehabilitować. :)
UsuńU nas skosili tydzień temu.:( Goplanka i Rufi w tych dmuchawcach- bajka. Miło obejrzeć takie zdjęcia kiedy za oknem pogoda... brrr. U mnie dziś na zmianę- raz pada, raz leje.
OdpowiedzUsuńJoanna
Rufi ma piękną minę na ostatnim zdjęciu :) jedna brew podniesiona, nos zmarszczony, cudo :)
OdpowiedzUsuńTak, świetne zdjęcie. Myślę, że troszczył się o Goplankę stąd ta mina ;-)
UsuńPięknie tam u Ciebie się zarodniki roznoszą. :)
OdpowiedzUsuńU mnie wietrzenie i ciepły wiatr wieje, cudna pogoda, choć trochę duszno.
Ciekawe jak w przyszłym roku te połacie żółci wyleją :)
OdpowiedzUsuńLatawce, dmuchawce, wygląda pięknie i w takie odsłonie....cudna ta nasza przyroda...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńDzisiaj też byłam cały dzień w podobnym parku,
OdpowiedzUsuńco za ulga dla oczu :-)
Dmuchawce, latawce, wiatr... Się nuci od razu :))
OdpowiedzUsuńA mieszkańcy parku jacyś tacy... dziwnie znajomi... Hm :)
Też mam wrażenie, że ich skądś znam...
UsuńPiękne! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Powiedz skąd wzięłaś taka piękną pogodę???
OdpowiedzUsuńTo chyba nie są dzisiejsze fotki?
Bo w moim Wrocławiu od rana leje;-(((
Cieplutkie pozdrowienia.
No pewnie, że z dziś, nie mam aż takiego tempa przerobu tej niezliczonej ilości zdjęć, jaka pstrykam niemal codziennie.
Usuń:)
A już myślałam, że w moim mieście są jakieś słoneczne enklawy;-)))
UsuńBuziaki i udanego weekendu.
Dmuchawce - wspomnienie dzieciństwa, ulotne pożegnanie mniszków :)
OdpowiedzUsuńWidziałam park żółty (sama zzieleniałam z zazdrości) widzę i biały... Zółty podobał mi się ciut bardziej ale w białym... Tak by bosymi stopami po trawce razem z Twoimi pupilami pobiegała, dmuchawce w świat z dobrymi myślami wypuszczając...
OdpowiedzUsuńWięc tak wirtualnie... do Ciebie... latawce-dmuchawce po niebie biegną ;-)))
Brujito, co za czarowny komentarz, dziękuję!
Usuń:*
UsuńZdecydowanie żółta wersja wygrywa :-)))
OdpowiedzUsuń