Gdyby ktoś mnie spytał, kiedy miał miejsce mój najbardziej magiczny i szczęśliwy dzień na ziemi, odpowiedziałabym bez wahania, że było to równo 27 lat temu. Pierwszego maja 1986 roku. Tego dnia przyszedł na świat mój pierworodny, wymarzony syn. Nigdy w życiu nie przeżyłam niczego piękniejszego niż trzymanie w ramionach mojego nowo narodzonego dziecka. To magia, to uczucie które wypełnia człowieka aż po czubek nosa, wypływa uszami, paruje skórą, roztapia i obezwładnia. Z miejsca stał się dla mnie wszystkim, co najważniejsze. To najpiękniejsza magia. To miłość.
Na zdjęciu, 27 lat bez dwóch miesięcy temu, Poznański z mamą, która sama była dzieckiem
z głową pełną ideałów i postanowień "ja to zrobię inaczej, lepiej".
z głową pełną ideałów i postanowień "ja to zrobię inaczej, lepiej".
Jak miała umieć być mamą?
A tu z tatą - jak teraz patrzę - takim rozczulająco młodym chłopcem.
Jak mogliśmy być rodzicami?
Lubię to zdjęcie okruszka z prababcią na naszym balkonie..
Babcie, prababcie powinny zostawać matkami, są już dużo mądrzejsze.
Babcie, prababcie powinny zostawać matkami, są już dużo mądrzejsze.
W tle suszące się pieluszki z tetry.
Czy ktoś to jeszcze pamięta?
Mój ulubiony wiersz z tamtego czasu.
Wciąż gra mi w duszy.
Maleńki synek śpi
I nie wie, że tuż za nim
Toczy się grzmot otchłani
Przeszłych i przyszłych dni.
Jeszcze jest niby muszla,
Z głębiny mórz wyjęta.
Różana i wygięta,
O prześwietlonych uszkach.
Jeszcze jest cały w ciszy
I z mleka, i z jutrzenki,
Jak nietutejszy słyszy
Stuk kroków, mowy dźwięki...
Lecz kiedyś pójdzie w drogę,
Którą ja pójść nie mogę...
(M. Jastrun - Maleńki synek śpi)
Tu z moim największym przyjacielem z nastoletnich lat.
Wychowany ze zwierzętami kocha je i rozumie.
Wychowany ze zwierzętami kocha je i rozumie.
Dwie pasje małego złotowłosego chłopca: piłka i... kłódki. ;-)
Jest wiele rzeczy, których żałuję; jeden z najbardziej dojmujących żalów dotyczy faktu, że w tamtych czasach, w roku 1986, dzieci zaraz po urodzeniu zabierano matkom i przynoszono tylko na karmienie.To okrutne komunistyczne barbarzyństwo wciąż mnie boli. Jednak to nie temat na dziś.
To dla ciebie, Synu, kilka obrazków z domu. Dziękuję Ci, że jesteś.
Widzę teraz, że smutno-nostalgicznie wyszedł mi ten post.
Pewnie dlatego, że przygotowując go, wpadłam w wir wspomnień,
obejrzałam mnóstwo zdjęć, zatęskniłam i wzruszyłam się.
Widocznie tak miało być.
Miłego świętowania!
Widzę teraz, że smutno-nostalgicznie wyszedł mi ten post.
Pewnie dlatego, że przygotowując go, wpadłam w wir wspomnień,
obejrzałam mnóstwo zdjęć, zatęskniłam i wzruszyłam się.
Widocznie tak miało być.
Miłego świętowania!
No coż staree czasy napewno ci łzy pociekły jak oglądałaś.
OdpowiedzUsuńO tak, kiedyś to zrozumiesz, Asiu :)
Usuńnaprawdę wyglądasz jak nieletnia na tym zdjęciu, wzruszająco, jak siostra tego niemowlęcia
OdpowiedzUsuńMiałam chyba taki sam wózek, mąż wywiercił w dnie dziury bo on był obity ceratą od środka i robiła się straszna wilgoć a dziecko się pociło.
Zgroza z tą ceratą... To były czasy!
UsuńPiękny sentymentalny wpis:)
OdpowiedzUsuńJa też tak mam, że jak zaczynam zagłębiać się w stare rodzinne fotografie to dopada mnie nostalgiczny nastrój.
Zabieranie dzieci od matek było rzeczywiście okrutne, ale nie ma co do tego wracać. Było, minęło. Myślę, że nie wpływało to jakoś bardzo na dzieci jeśli potem dostały życie pełne miłości. Bliskość tworzy się przez całe życie:)
Uściski urodzinowe dla Ciebie i Poznańskiego:)))
wiesz, wracam do tego, tylko w takich rzadkich chwilach, ale czuję się ograbiona z tych magicznych 3 dni razem. Oczywiście wtedy nie rozumiałam jak ważne są dla dziecka te pierwsze chwile, pierwsze dni z matką, że one budują więź, że zapewniają poczucie bezpieczeństwa na całe życie. Dziś wiele już wiadomo o bondingu (nie wiem jak to się mówi po polsku), czyli o więzi opartej na wzrokowym i fizycznym kontakcie pomiędzy matką, a niemowlęciem po porodzie, która to tworzy w obojgu poczucie wzajemnej zależności, bycia jednym. Dziecku stwarza ono poczucie bezpieczeństwa, niezbędne, by mogło zaufać matce. Jej zaś przekazuje instynktowną pewność, umożliwiającą zrozumienie sygnałów dziecka i odpowiednie reagowanie na nie. Tak wiele zależy od tego pierwotnego zaufania, którego braku nigdy później nie można całkowicie nadrobić.
UsuńDziękujemy za uściski ;-)
Jaki piekny wiersz, jaki piekny wpis. Mam dokladnie takie ame odczucia wzgledem moich dzieci i tez sie dlugo zastanawialam jak ja, taka mloda, moge miec dziecko i jak ja dam rade, bez Mamy, bez pomocy, bo tradycyjnie mieszkalismy ze slubnym zdala od rodziny (a nawet jak z rodzina to osobno i nie mozna bylo zostawic synka z nimi, zeby gdzies poleciec).
OdpowiedzUsuńI jaki piekny pies! Wszystkie dzieci powinny sie wychowywac (= byc wychowywane przez) z psami/kotami, zgadzam sie zupelnie.
No to teraz bede sobie myslec o tych moich malutkich dzieciach :)
Miłego myślenia, bez wielu łez :-)
UsuńPociechy z syna Ci zycze ! Jestescie super mlodymi rodzicami , a na pierwszym zdjeci wygladasz doslownie jak Matka Boska z Dzieciatkiem !
OdpowiedzUsuńDzis ma urodziny moj chrzesniak Janis, ale dopiero 17- ide dzwonic !
Sciskam Cie mocno-Ag
Piękną ma datę urodzin. Ucałowania dla niego i Ciebie:-)
UsuńAch, wspomnienia! W tychze samych czasach i ja zostalam matka, taki sam wozek, pieluchy z tetry, przy ktorych dzieci wczesniej uczyly sie zalatwiac na nocnik, podobne ubranka, mloda Ty, mloda ja...
OdpowiedzUsuńTen sam zal, ze dziecko odebrano zaraz po porodzie, ze ojciec nie mogl go w szpitalu wziac na rece, arogancki personel i ulga, kiedy wreszcie mozna bylo pojsc do domu.
Za cztery dni swietuje moja "majowka", a 1 maja miala urodziny moja babcia i zawsze sie cieszyla, ze jej flagi wywieszaja urodzinowo. Mialaby dzisiaj 102 lata.
Najlepszego dla najstarszego!
O tym aroganckim personelu można by napisać elaboraty. Nigdy nie zapomnę sposobu traktowania mnie, młodej przestraszonej dziewczyny, przez położną rodem z gestapo.
UsuńKoszmar.
Dziękuję
Wtedy tak bylo i nie wiem, kto gorszy, czy polozne, czy lekarze. Jak sie nie mialo znajomosci, to bylo przechlapane.
UsuńTo się nadaje na osobna notkę.
UsuńA ja 27 lat temu zdawałam maturę, co sobie wczoraj uświadomiłam, dlatego, gdy przeczytałam dziś tytuł, pomyślałam, że będzie o maturach (wyleciała mi z głowy ta drobna różnica wieku między nami).
OdpowiedzUsuńCudowne wspomnienia! Kłódki i piłka... Czy to się jakoś przełożyło na przyszłe wybory życiowe, zawodowe? ;)
Pieluchy tetrowe jak najbardziej pamiętam, chociaż Igor urodził się 14 lat później - pieluch jednorazowych używaliśmy sporadycznie, i dopiero w późniejszym okresie.
Oboje z mężem wyglądacie rzeczywiście jak rodzeństwo Poznańskiego. :)) A w sprawie jak najwcześniejszego kontaktu dzieci ze zwierzętami mam dokładnie takie samo zdanie. :)
Aniu, Poznański, z okazji Waszego wspólnego święta obojgu Wam życzę jak najlepiej. Sto lat - miłości, przyjaźni, radości i prawie samych spełnień. Prawie, bo zawsze powinno coś zostać, żeby było o czym marzyć. :) Uściski.
Dokładnie tak: być w momencie spełnienia wszystkich marzeń, to nic dobrego, myślę jednak, że nam, kreatywnym ludziom to nie grozi. Zawsze będziemy mieć o czym śnić i do czego dążyć. Ja i Poznański na pewno.;-)
UsuńJejku, jaka piękna dziewczynka z dzieckiem!
OdpowiedzUsuńZnam to, znam to, moja pierworodna 1984 :)
Dla mnie to były dobre czasy, PRL i cała reszta tego świata. Ale może młodości zawsze i wszędzie jest dobrze?
Pozdrawiam Cię!
Aaa i jeszcze samych dobrych rzeczy dla urodzonego i rodzicielki!
UsuńTylko, czy wtedy też tak uważałyśmy? Czy doceniałyśmy nasze młode szczęście? Ja byłam wtedy tak pełna kompleksów, zagubiona, że nie chciałabym być znów sobą z tamtych lat.
UsuńDzięki!
Piękny wzruszający post. Syn powinien być szczęśliwy jak go przeczyta o proszę złóż mu życzenia w moim imieniu, wszystkiego najlepszego i samych słonecznych dni w życiu. *** Pieluszki z tetry pamiętam , oj pamiętam :(. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńZłożę, dziękuję, Gigo.
UsuńAniu, jakie piękne...i Wy tacy śliczni....na pewno jesteście świetnymi rodzicami
OdpowiedzUsuńHmm, różnie z tym bywa i bywało, jak to w życiu. :-)
UsuńPiękne sa takie wspomnienia.Wszystko wtedy było inne ale kiedy człowiek wraca myślami do tamtych dni to mimo woli łezka się zakręci.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Poznańskiemu i Tobie Aniu.
Coś coraz więcej tych łezek, im dalej w czas...
UsuńNajlepszego dla Synka i dla Was!
OdpowiedzUsuńThnx;-)
UsuńMoja córka urodziła się rok wcześniej, na początku kwietnia, więc mamy z pewnością podobne wspomnienia. Ooo! Te pieluchy z tetry! Na dodatek miałam wówczas zwykłą pralkę Franię, bez wyżymaczki!
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia; tak sobie wspomniałam różne Twoje wpisy i wyszło mi, że wcale nie wyglądasz nawet na tyle lat, ile wówczas miałaś:) Nie kazali Ci się przypadkiem legitymować na przykład w kinie? Bo mnie tak, właśnie mniej więcej w tym wieku:)
Poznańskiemu życzę wszystkiego najlepszego!
Ninka.
To ja już miałam pralkę automatyczną. Pamiętam jak siedzieliśmy z mężem na wannie i gapiliśmy się w okienko uruchomionej pralki z podziwem i dumą, że ją mamy ;-)
UsuńJakoś nie pamiętam, abym wyglądała młodziej niż na swój wiek, miałam 23 lata, teraz widzę w sobie dziecko zewnętrznie, ale dzieckiem byłam w środku, niedoświadczona, zahukana i niezbyt mądra, mówiąc łagodnie.
Najlepsze życzenia dla Syna i dla Rodziców:))
OdpowiedzUsuńMiśko:*
UsuńTo prawda,uczucie kiedy trzyma się maleństwo aż rozsadza od środka szczęśliwością,pieluchy pamiętam nie było wtedy pampersów,wchodziły w obieg jak moje dziecko już nie potrzebowało ich używać,no pralka chodziła codziennie sławna frania oczywiście.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to se ne wrati...
Usuńna tym pierwszym zdjęciu wyglądasz raczej na starszą siostrę niż na mamę :-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego dla Ciebie i Twojego Syna!
Dziękuję, Małgosiu!
UsuńTe wspomnienia z pierwszych chwil dziecka w naszych ramionach są jednymi z najlepszych :) Ja też uważałam, że zrobię lepiej, pewnie trochę mi się udało.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Twojego Pierworodnego!
Nie oceniałam tego tak, nie myślałam o tym, czy udało mi się lepiej. Zrobiłam pewne rzeczy ciut inaczej, ale pewnie dużo powtórzyłam błędów i wypaczeń, bo dopiero od niedawna zdaję sobie z nich sprawę. Tak dogłębnie zdaję sobie sprawę i rozumiem...
UsuńDziekuję
Pieluchy tetrowe pamiętam i ja, choć siedem lat później pampersy już były, ale kogo na nie było stać? Zakładało się je dziecku "do lekarza" i na dłuższy spacer. Dzisiaj, moja córka oglądając zdjęcia z tamtych czasów, dziwi się niezmiernie że dzieci miały dziecko. A ja byłam wtedy tylko troszkę starsza od niej... Zgadzam się z tobą Aniu, jak mogliśmy być rodzicami? Dzisiaj byłoby dużo prościej, łatwiej, ale poczekam na wnuki :-)
OdpowiedzUsuńI ja poczekam. Już bym chciała...
UsuńGratuluję i Witam Ciebie bardzo serdecznie.Ale tutaj pięknie,kolorowo i wiosennie.Jeśli pozwolisz zostanę na dłużej,bo warto.W wolnej chwili zapraszam w odwiedzinki do Dobrych Czasów.J.
OdpowiedzUsuńOk, dzięki
UsuńPiękny wpis, piękny wiersz i piękna dziewczynka z dzieciątkiem:) Jakież byłyśmy młode, jakie odważne, jakie zakochane... Masz piękne wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńMój syn urodził się w 1980 roku. Nawet tetrowych pieluch nie było. Można było kupić bodajże 10 sztuk na książeczkę zdrowia dziecka. Mnie się udało upolować 20 metrów tetry i pieluchy uszyłam sama. Na szczęście miałam maszynę do szycia.
Hmm, ja też miałam pieluchy "zdobyte" przez prababcię w wyniku znajomosci i koneksji rodzinnych, he he ;-)
UsuńA Ja pierwsze w 82 drugie w 84 - to były jednak fajne czasy :)
OdpowiedzUsuńCudownie było mieć malutkie dzieci. :)
UsuńWiersz piękny, nie znałam...
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Poznańskiego!!!
Pieluszki z tetry - używałam jeszcze przy Starszej, a pampers tylko na dwór. Pamiętam, że zawsze prałam w 95 stopniach i każda była prasowana...
I mieszkaliśmy wtedy w akademiku :)
Kocham ten wiersz, te prześwietlone uszka, ta jutrzenka...
UsuńLubiłam prasować pieluszki. One po wygotowaniu i wyprasowaniu tak pięknie pachniały! Leżały w stosie, na półce, gotowe do użycia i wprowadzały fajny klimat.
A te maleńkie ciuszki, takie piękne... Starsza ważyła 2600 i te pierwsze kaftaniczki były rzeczywiście małe :)
Usuń2600.... Maciupeństwo z niej było.
UsuńMasz rację, te ciuszki też kochałam.
...kolejny byczek do kolekcji, he he he. Wszystkiego naj... dla Poznańskiego...
OdpowiedzUsuń...a ten wózek, pamiętam takie dziecięce wehikuły...
Byczek?
UsuńDzięki.
...niedługo się wyjaśni...
Usuń100 lat dla Mamy i "dzidziusia";) Poznańskiego pozdrów specjalnie, bo byłam niedawno jego sąsiadką na Piątkowie;)
OdpowiedzUsuńU mnie na wsi dalej takie młode mamy są - kiedy się spotykamy na wywiadówce - szok, jakie one młode! W mieście na pewno by się jeszcze uczyły, tutaj mają już po dwoje dzieci!!! No i odmładzają mnie;)
A do tetry teraz się wraca - dużo dzieciaków ma uczulenie na chemię w pampersach;)
Jestem pewna, że i tak wyglądasz najmłodziej:D
UsuńPięknie, nostalgicznie Ci wypadł ten post. Pozdrawiam Ciebie i jubilata:)
OdpowiedzUsuńSama jestem zdumiona, że tak jest odbierany jak i ja czuję. :)
UsuńWszystkiego co najlepsze dla Poznańskiego i rodziców. Aniu, faktycznie wyglądasz na zdjęciu jak starsza siostra, a ten chłopiec z wózkiem w parku, no no. :)
OdpowiedzUsuńJoanna
Przystojny, nie? I dowcipny ;-))
UsuńTy szczęściaro, nie za dużo w jednym facecie Ci się dostało?
UsuńJoanna
Hmm, wiesz jak to jest, może i za dużo, pewnych rzeczy nie zamawiałam :-)
UsuńWzruszające...Już teraz także dla mnie, bo też jestem mamą.
OdpowiedzUsuńMoja Nadzieja będzie świętować 16 maja :) Ale tylko i aż roczek ;)
Pewnie z rozrzewnieniem będę wspominać to po latach. A póki co, w tym młynie, czasem nie wiem- czy sama mam się w kosmos ewakuować czy ich dwoje....:)
pozdrawiam i dołączam się do życzeń!
Doskonale Cie rozumiem! Pamiętam swój szok, że aż tak zostałam jako młoda mama ograniczona ze swobodą. Z bycia niezależna, wolną, młodą dziewczyną wpadłam w kierat domowy, że nawet siusiu nie mogłam pójść wtedy, kiedy chciałam. Poznański też nieźle mi dał popalić z kolkami i niespaniem po nocach. Ech, wspomnienia..
UsuńNajlepszego dla Młodego :o)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że mam jeszcze schowaną taką parasolkę do wózka ??
Trzymaj się Mamuśka :o)
Niesamowite! ja mam tylko część zabawek z tamtych lat.
UsuńJakoś się trzymam, choć lekko nie jest.
Ciekawe co powiem za kolejne 10 lat...
Najlepsze życzenia urodzinowe dla Poznańskiego!
OdpowiedzUsuńMój pierworodny syn jest starszy od Twojego o 28 dni. I wózek miał taki sam, tez z parasolką. I ten wiersz też był ulubiony bardzo wtedy. Pieluchy tetrowe prałam ręcznie i gotowałam w garze, bo nie mieliśmy pralki. Ale brak pralki i wielu innych rzeczy nie miał znaczenia. Tak, to magia. Czary prawdziwe.
Wyglądasz na tym zdjęciu jak mała dziewczynka. Wszystkiego dobrego
Witaj więc, Siostro, miło Cię poznać. Więcej nas tu, jak widzę takich tetrowych magicznych mamuń. ;-)
UsuńGratulacje dla Rodziców, dużo szczęścia dla Pietworodnego!
OdpowiedzUsuńA notka piękna i wzruszająca!
Dziękuję, Dosiu ;-)
Usuńależ miło! Wspaniale pooglądać takie zdjęcia i powzruszać się razem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :)
To mi też bardzo miło, dziękuję :)
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńNa dzień dobry życzenia dla Poznańskiego:
Twoje urodziny, które są raz w roku, niech będą szczęśliwe i pełne uroku. Ja ze swej strony ślę Ci życzenia - by się spełniły wszystkie Twe marzenia.!!!
Co za fajna data urodzin. Mój pierworodny z 13 grudnia 1989. Pieluchy tetrowe, szklane butelki, mleko "niebieskie", woda na dworze- tak było u mnie ale było wspaniale. Od czasu do czasu pampers na " do lekarza", ale dzięki temu moje dziecię w wieku 11 miesięcy pieluchy miało tylko do spania a nie tak jak teraz dwulatki z pampersami chodzą. Na zdjęciach wygląda Pani jak starsza siostra (fajnie mieć taką ładną siostrzyczkę!!!. Wspaniale tak powspominać to taki dawnych wspomnień czar.
Pozdrawiam serdecznie.
No proszę, czyli kolejna mamusia z tamtych czasów się znalazła wśród nas. Witam i dziękuję za życzenia dla syna ;-)
Usuńwszystkiego najlepszego dla syna w dniu urodzin! pozdrowienia z Bratysławy! :)
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze, Obieżyświacie ;-))
Usuńpiekny post, wspanialy wiersz
OdpowiedzUsuń95% sie podpisuje, nawet tetruwy pamietam, wprawdzie jak rodzilam 20 lat temu to byly juz jednorazowe ale nie bylo nas na nie stac :))
Pozdrawiam wspanaila mame
rzeczywiscie na zdjeciu wygladasz jak mala dziewczynka:))
wzruszlylam sie
Rybeńko:*
UsuńNajlepsze życzenia dla Jubilata.Zasną w szafie gdzieś twe butki,juz nie powiem ci -malutki....jest taka piękna kołysanka spiewana przez A.German .
OdpowiedzUsuńPatrzę na twoje fotki z maluchem i jakbym widziała siebie,dwudziestolatkę -mamę.Moja córka,też majowa siusiała w tetrę,którą pracowicie gotowałam a potem prasowałam.To były czasy!A te zupki przecierane,tarte i wyciskane marchewki i jabłka,kto wiedział o gotowych daniach w słoikach,o pampersach i innych cudach? Dziś moja córka sama jest mamą i nadziwić się nie może,że wyrosła na dorodną dziewczynę bez tych słoików,pampersów itp.A może właśnie dlatego?pozdrawiam serdecznie w tak ważnym dniu!
Zupki musiały byc świeże, nigdy na dwa dni, byłam trochę przesadnie fiśnięta na punkcie takich rzeczy. Niedobrze, trzeba było mieć więcej luzu. :-) Dziękuję za życzenia, a piosenka...
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=PMC_xoBdPGM
Z każdym nowym dniem - mój synku
większy stajesz się - mój synku
niby liść na wiosnę szybko mi urośniesz
i piosenek już nie będziesz chciał.
Zasną w szafie gdzieś twe butki
już nie powiem ci malutki,
pójdziesz między ludzi, ale zawsze wrócisz
no, bo jesteś przecież tylko mój.
Mały synku jakże chciałabym odgadnąć
los uśpiony w długim cieniu twoich rzęs
jakie życie wróży tobie twoja gwiazda,
gdzie się szczęście twe znajduje wiedzieć chcę.
Jakie dary niesie przyszłość w upominku,
jakie dobro przyjdzie wybrać, jakie zło.
Jeszcze nie wiesz, nie przeczuwasz mały synku
ja za ciebie muszę pytać no, bo kto?
Gdyby matki głos - mój synku
mógł wyznaczać los - mój synku
w migocących gwiazdach twoją już znalazłam
tę, co sieje najgorętszy blask.
Gdy zapomnisz o piosence, zapamiętaj moje ręce
dniem czy ciemną nocą przyjdą ci z pomocą
moje ręce mały synku mój.
Też razem z Tobą przeżywam ten najszczęśliwszy, najpiękniejszy dzień, bo moja córka urodziła się również 1-go maja, ale 19 lat temu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Lucy.
Czyli babcia Pantery, chrześniak Agni, Twoja córka i mój syn - mogą założyć klub pierwszomajowych dzieci ;-)
UsuńDziękuję za miłą wizytę:)
OdpowiedzUsuńMój syn jest już po trzydziestce, jak ten czas leci....
Podwójnie świętujesz 1 Maja - gratuluję!
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Mój też za chwilę będzie, tylko 3 latka mnie od tego dzieli...
UsuńPoznańskiemu 100 lat!!
OdpowiedzUsuńZdjęcia są niesamowite...
Taki... całkiem inny świat ;-)))
Ty na pierwszym zdjęciu... taka dziewczynka... ale widać, że bez pamięci zakochana w skarbie, który trzymasz w ramionach ;-)))
Buziaki
Dziękuję, Czarownico! :-)
UsuńWszystkiego najlepszego dla Mamy i Syna. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam również ;-)
Usuńnajlepsze życzenia dla Jubilata i Rodziców :)
OdpowiedzUsuńmoja pierworodna w niedzielę już 30 skończy, drugorodnemu 28 w marcu minęło - szybko nam się te dzieci starzeją, a my wciąż młodzi, czyż nie? ;)
Młodzi i nierozumiejący kiedy te dzieci tak dorosły, przecież jeszcze wczoraj były małe...
UsuńPięknie wyglądasz z dzieckiem na ręku. Piękny post Aniu, podzieliłaś się z nami kawałkiem swojego życia.
OdpowiedzUsuńWszelkiej pomyślności życzę Wam. Moc uścisków.
I Tobie, Zosiu.
UsuńWszystkiego najlepszego dla Pierworodnego i nieustającej dumy dla jego Rodziców.
OdpowiedzUsuńMoje córy obydwie wychowane na pieluchach tetrowych, dopiero wnuki poznały pampersy. Miało to swoje zalety, prędzej się uczyły siadać na nocniczku.
Zazdroszczę wnuków. Dziękuję :-)
UsuńGratuluję nieustająco Mamie i Poznańskiemu
OdpowiedzUsuństylowy wózek
moją córkę w takim bujałam, tyle, że bordowym
bajka
To prawda, nawet opowieść o nim można zacząć bajkowo: dawno, dawno temu...
UsuńGratulacje! Rzeczywiście wyglądałaś bardzo młodziutko, raczej jak siostra maluszka. Też miałam taki wózek z granatowego weluru;-)
OdpowiedzUsuńPewnie tylko takie były na rynku. Dziś trudno w to uwierzyć!
UsuńAniu, z tego co ja tu widzę to uroczymi rodzicami byliście! Przeuroczymi. Jakie szczęście z Was bije :)). Czyli to musiał byc dobry czas :)
OdpowiedzUsuńWyglądałaś jak dziewczyneczka :)))
Kolaż dla Poznańskiego rewelacyjny! I Baksiu słodziak się załapał. Nawet samego bohatera posta przemyciłaś :P
A dzieci od małego trzeba uczyć miłości do zwierząt. Widzę jakie są różnice, gdy w dzieciństwie nie miało się zwierząt wokół siebie albo był pies na łańcuchu :(
KS jeszcze nie gada, ale od dawna robi miau, hau i muuu ;) a jak widzi jakiegoś zwierzaczka to jest przeszczęśliwy, śmieje się, chce głaskać itp. I to mi się podoba :)
Najlepsze życzenia dla Poznańskiego :))
Sy, jak Ty to ładnie napisałaś :*
UsuńJakie urocze wspomnienia :) ciekawe czy moi rodzice też swoje wczesne rodzicielstwo wspominają miło, hihi, ale ja byłam druga, więc szlaki już mieli przetarte z moim starszym bratem. Tetrowe nosiłam na dupsku. :D
OdpowiedzUsuńTwój syn jest młodszy ode mne o 5 latek, ależ mu tego zazdroszczę. ;)))
Cóż to jest 5 lat, młoda kobietko ;-)
UsuńWszystkiego dobrego dla Ciebie i dla Syna :)! Piękny wpis :).
OdpowiedzUsuńMiło mi, nie spodziewałam się tego!
UsuńWspaniałe zdjęcia! Uwielbiam te stare zdjęcia, które można dotknąć i pomacać. Trzeba było oszczędzać kliszę i to daje tyle uroku, niepowtarzalności. Nie to co teraz "brzydkie zdjęcie, kasuj je!" Piękny wpis... Ja jeszcze nie mam dzieci ale wiem, że jak je będę miała to będą dla mnie największym szczęściem :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że to jeszcze przed Tobą. ;-) A z kasowaniem brzydkich zdjęć nie jest tak prosto! Ja nie umiem, więc mam przepastne archiwa.
UsuńWzruszyłam się czytając ten post Aniu. Dlatego nie mogę go bardziej skomentować. Wszystkiego najlepszego dla Syna i dla Was :-))))
OdpowiedzUsuń