środa, 22 maja 2013

Goplanka Wiśnianka

Dzień dobry! Co słychać? Praca wre? A może dopiero pijecie poranną kawę? Jeśli tak, to zapraszam na miłą do niej lekturę. Obiecywałam opisać przygodę Goplanki Powsinoganki, która, jak wiecie, mieści się między prętami płotu i buszuje po okolicy. Nie zapuszcza się daleko, wystarczy, że wyjdę na taras i zawołam "Goplanka, Goplanka, do domu!", a już leci, pędzi, o mało nóg nie zgubi, tak się śpieszy! Słodka i grzeczna z niej kiciunia.


Pewnego dnia w ubiegłym tygodniu coś spokojnie robię w kuchni, 
gdy nagle słyszę jakieś ptasie zamieszanie od strony ogrodu. 
Wrona głośno kracze, coś skrzeczy, ptaki drą się jak opętane! 
Lecę do ogrodu, a tam...


Goplana siedzi na małej wiśni za płotem, a obok niej, całkiem blisko, 
siedzi wrona i dwie sroki, i drą się wniebogłosy! 
Chwyciłam za telefon (bo mój aparat był w przeklętej naprawie - ponad 3 tygodnie, wrrrr)
i zaczęłam robić zdjęcia. Widać niestety tylko jedną sroczkę, 
a jakość tych zdjęć mnie przygnębia. Nic to. Idźmy dalej z opowieścią. :-)


Pognałam do wiśni, bo pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy, 
to że na drzewie znajduje się gniazdo i że trzeba go bronić przed kotą. 


Nic z tego, żadnego gniazda nie ma, drzewko jest niewielkie i widać dokładnie 
wszystkie jego zakamarki. O co chodziło? 
Dlaczego ptaki, i to różnych gatunków, chciały przegonić kota? 
Nie wiem. To tajemnica. 
Macie jakąś koncepcję?


Myślcie nad rozwiązaniem tej zagadki, zerkając przy tym, co robi Goplanka -  niczym niezrażona
nadal grasuje na drzewie, kręci się w górę i w dół wielce z siebie zadowolona. 
Moje kochane grubaski siedzą z oczami wielkimi jak spodki 
i patrzą: gdzie ona chodzi! Kto jej pozwolił?! No i jak ona to zrobiła?! No jak! :)


Goplaneczka tymczasem hyc na ziemię


i bezczelnie paraduje przed Księciem,


by za chwilę dać dzikiego, panterzego susa w mlecze i trawy sięgające ud, 
co się u nas na planecie Biskupiana nazywa trawnikiem. ;-)


Widownia podziwia zza krat, he he...


A kota czmych, czmych i... 


hopsa, hopsa i...


ginie w zaroślach. 


Na szczęście to grzeczna czekoladka, bo zawołana przybiega, by powąchać palec. 


Zawsze daje się na to skusić. 
Kiedy wyciągam rękę, by ją pogłaskać - ucieka, 
ale wyciągnięty palec powąchać musi. :-) Taki dziwaczek. ;-)


Udało mi się już zrobić jej zdjęcia na tej wiśni naprawionym aparatem. 
Zobaczycie różnicę. Wkrótce. :-)

Dobrego humoru na tę jedyną, niepowtarzalną, wyjątkową środę majową. 
Niech trwa!

PODPIS

PS. Do koloru różowego dodałam dwa zdjęcia. 

65 komentarzy:

  1. :)... Bardzo dobra opowieść na środę ;)!... :D. Bo wtorek to był wczoraj, nie? ;). Patrząc na zdjęcia gdzie z jednej strony płotu są Amisia i Kayron, a z drugiej Goplanka, nie wiadomo, nie wie się kto tak naprawdę jest za kratkami... ;). Zawsze mnie ta zmienność pod wpływem perspektywy bardzo fascynuje... Czy nasze koty na ogrodzie oglądają ludzi w klatce za płotem?... ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiłam, bo wszyscy będą się skupiać na tej pomyłce ;)

      Ciekawe takie spojrzenie, od razu mniej ich żal, że siedzą w zamknięciu ;-)

      Usuń
  2. Niesamowite podobienstwo do Miecki, nawet te kilka bialych wloskow na szyi! I tak samo jak ona, tez lubi obwachiwac palec :)))
    Jedyna roznica, ze Miecia swiata szerokiego nie widziala, na drzewa sie nie wspinala i w trawie nie znikala. Szczesciara z tej Goplanki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to zauważyłam, że jak się to brzydko mówi, to skóra zdjęta z Miecki!

      Usuń
  3. a dzisiaj środa :)
    ale też majowa :)
    dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Goplanka jest przesłodka, jak na czekoladkę przystało, ale serce mi zamiera jak czytam o jej wyjściach za ogrodzenie.
    Z tym głaskaniem to często zależy od charakteru kota. Mój Lucek, jak był mały, był kotkiem miziankiem. Dorósł i stał się z niego kot-dziwak, tak na niego mówię;)
    Często uchyla się od reki i nie daje się głaskać, i wtedy też wyciągam do niego palec i smyram po nosie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi zamierało, ale wygląda na to, że ona trzyma się blisko domu. Pocieszam się też, że nie da się nikomu złapać, bo skoro nawet nam się nie daje, to co dopiero obcym!
      O właśnie przyszła do domku!

      :)

      Usuń
  5. Goplanka rozpoznaje Cię po liniach papilarnych...;o)

    OdpowiedzUsuń
  6. lubie Goplankę ..bo to Koksik mój kochany jak nic:))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ptaki, szczególnie krukowate, odganiają niebezpieczne według nich istoty z własnego terenu, nawet jeśli gniazdo znajduje się tylko gdzieś w pobliżu, niekoniecznie np. na tym samym drzewie. Tym bardziej, że właśnie zbliża się czas wyprowadzania piskląt. U nas przed blokiem wiele razy widziałam w akcji sroki i kawki (wron u jest mało); dostawało się kotom, psom, nawet ludziom, zwłaszcza wtedy, kiedy młody pisklak siedział gdzieś na ziemi. Rodzice szybowali tuż nad grzbietem zwierzaka albo nad głową człowieka wrzeszcząc straszliwie i nawet potrącając domniemanego napastnika skrzydłami.
    Goplanka ślicznie wygląda w trawie. A Songo też ma taki krawacik(?) z białych włosków pd szyją i prawie taki sam w dole brzucha (kocie stringi?)
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyczerpująca jest Twoja odpowiedź, Ninko, nic dodać, nic ująć :))
      Z pewnością tak było, Goplanka wdarła się na ptasi teren, może i zapolować na nie chciała, stąd ten hałas.
      Nasze rodzinne koty polują, niestety na ptaki, włażą na drzewa, skaczą z dużych wysokości i widzę w Małej ich bratnią duszę ;)
      Zwłaszcza, że jeden z nich jest czarny i też nie lubi być głaskany. I tak w ogóle mały dzikusek z niego.

      Piękny reportaż, Aniu :)

      Usuń
    2. Ninko, kocie stringi mnie rozkminiły dokumentnie. :))

      Usuń
    3. Mnie też, a odpowiedź mnie zadowala. Przyznaje Pani statut eksperta od stosunków kocio-ptasich.

      :)

      Usuń
    4. Aaaaa! Aniu, mam to samo - zawsze myli mi się statut ze statusem i gdy przychodzi mi użyć któregoś z tych słów, zawsze, ale to zawsze, przez chwilę się waham i robię sobie w głowie mały ten, no, research, że się posłużę słowem obcym (dla ćwiczenia). :)
      Podobnie mam z adoptować i adaptować i jeszcze z paroma innymi parkami słownymi. A w ogóle coraz częściej nie mogę sobie przypomnieć słowa, którego chcę użyć; mam je gdzieś w zakamarkach zwojów, a za diabła nie mogę wydobyć na światło dzienne. Ciekawe...

      Usuń
    5. Witaj w klubie, Jolka ;) Tych zapominalskich ...

      Usuń
    6. Cóż jednak zrobić, skoro ja jej przyznaję statut! :P
      I co powiesz, mądralo?

      Usuń
    7. Bardzo dziękuję za przyznanie statutu:) Puchnę z dumy!!!
      A moja "wyczerpująca wypowiedź" jest wypadkową skrzywienia zawodowego i zainteresowań. Pracowałam kiedyś jako nauczycielka i czuję przymus tłumaczenia i odpowiadania na pytania. A jeśli chodzi o zainteresowania - to trudniej wyjaśnić; interesuje mnie mnóstwo różnych rzeczy i lubię WIEDZIEĆ. Najlepiej wszystko. Oczywiście chodzi mi o wiedzę o różnych rzeczach zjawiskach i procesach, taką popularnonaukową.
      Ninka.

      Usuń
    8. No, na takie dictum to mądrala słów nie posiada. I idzie spać. Ale najpierw jeszcze foch.

      Usuń
  8. jestem zaspana i nie mam koncepcji co tu napisać, to napiszę, że Cię uwielbiam ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Viki, Ance może nie wypada, ale ja życzliwie sugeruję, że dla uwiarygodnienia swoich słów i nadania im właściwej powagi i mocy powyższą deklarację powinnaś powtórzyć na... trzeźwo, śpiochu. ;) Nno!

      Usuń
    2. kurna, piję drugą kawę i nic::)
      jak otrzeźwieję, to przemyślę to co rano pisałam:P

      Usuń
    3. Przemyśl to, Viki, przemyśl, bo ja się aż boję przywiązać do tej myśli, tak ona jest odważna!
      :)

      Usuń
    4. no tak, to bardzo odważne wyznanie, bo przez to zamroczenie zapomniałam, że Ty wymierzasz kary za takie wyznania:)

      Usuń
    5. I to srogie! Skutkujące na kolejne pokolenia nawet!

      Usuń
  9. Jeszcze nie pracuję tylko obijam się totalnie :-)))
    Ech, Goplanka ma u Ciebie jak w raju :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, miejmy nadzieję, ze jej stały dom też stanie się jej rajem.

      Usuń
  10. ...a ja nadal na L4 i kiedy czytam o Goplance, kiedy widziałem Zygmunta, to stwierdzam że koty są madre...

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja się pytam, dlaczego Wiśnianka a nie Czereśnianka, hę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo siedzi na wiśni, a nie na czereśni ;-)

      Usuń
    2. Kurczaki, napisałam w poście, że na czereśni! Mater! Co ja wyprawiam, to chyba ten niemiec, co zapomniałam jak się nazywa, mnie zaczyna lubić :(

      Usuń
    3. Taa, właśnie przeczytałam drugi raz, bo też myślałam, że mnie alzhajmeroza chyciła czy inne zaćmienie. ;) Czyli jak się Pani będzie tłumaczyć? Że Niemiec, ha, ha, banalne. Każdy tak mówi, gdy się zeznania nie zgadzają. ;)

      Usuń
    4. Banalne jest najskuteczniejsze, he he

      Usuń
  12. Piję kawkę i podziwiam harce Goplanki:)
    Ale jej dobrze!
    Też bym chętnie po trawie pohycała, zamiast siedzieć w biurze;)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi. hi! Właśnie to zobaczyłam oczyma wyobraźni:):):)
      Ninka.

      Usuń
  13. Anko! Twój opis każdej ze scen zrekompensowałby nawet brak zdjęć! :D
    Grubaski wyglądają uroczo za tym płotem :D
    Na zdjęciu z Rufim jest piłka, prawda? W pierwszym momencie myślałam, że to jakiś nowy biały kotek!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kicia zacnie se poczyna, dobrze że jeszcze sama schodzi, bo miałam kiedyś kotę, która na drzewo pierwsza, ale potem ją zdejmować trzeba było...
    Nie wiem czy to już kiedyś pisałam, ale... KOCHAM koty!! Mogłabym oddać wszystkie psy świata za możliwość posiadania jednego koteczka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisałaś! Teraz to ja już rozumiem dlaczego do mnie zaglądasz :)

      Usuń
  15. Ale jej dobrze, uwielbiam patrzeć na takie brykające w trawie i na drzewach koty. Wyglądają wtedy jak miniaturowe lwy lub tygrysy. I jak fajnie skaczą przez taką wysoką trawę, własne Animal Planet ;-))) Buziaki Aniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam je w domu, czasem strach krok zrobić, aby jakiegoś zwierza nie nadepnąć :)

      Usuń
  16. Grubaski na bank się zakładały:"Spadnie", "Nie spadnie", "Jak spadnie, to oddam Ci moje mięsko"...

    OdpowiedzUsuń
  17. ptaki się drą na wszelki wypadek, to coś jak solidarność jajników, i niestety, niejeden ciekawski kot stracił na drzewie oko od ptasiego dzioba:(

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak myślę że sroki zawsze odganiają wszystko co mają na swojej drodze. Obserwowałam to wiele razy w swoim ogródku, widziałam sroki bijące się z wronami, gołębiami a nawet mewami, chociaż te cholerne mewy są od nich dużo większe. Nie mówię o wróblach czy innych jaskółkach bo one wieją gdzie pieprz rośnie gdy tylko zobaczą srokę. Sroka boi się tylko pustułki która czasami do nas przylatuje w gości. Ale też widziałam jak para kosów które siedziały na gnieździe, odgoniła srokę. Ale one to nawet kota potrafią skołować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też obserwowałam jak sroki goniły wrony i dziwiłam sie że w tej sytuacji wystepowały razem,widocznie kotów nie lubią bardziej niż siebie nawzajem. Kiedyś wrona szykowała się żeby mnie zaatakować widocznie naruszyłam jej strefe bezpieczeństwa.
      Innym razem kos udawał przede mną trupka ,pewnie niał gdzies w okolicy gniazdo.

      Usuń
  19. mam koncepcje
    w kupie chcialy sie popisac ptaszyska, jakie silne i nawet kota przegoniom!:P

    Smieszne to wariactwo z palcem :)

    OdpowiedzUsuń
  20. oj tam, sroki wrzeszczą o byle co a w dodatku ciągle się kłócą!
    a koty uwielbiają zabawy w trawie. widzę to codziennie:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj, Aniu, pytasz co zaszło na tym drzewie. Toż to żadna tajemnica, chyba, że tajemnica Natury, która już tak ten świat skonstruowała, że nigdy nie będzie zgody między kotami a tymi co skaczą, pełzają, latają. Wszystkie te Fla-fa’azy, Krauki, Mre'azy i Rikchikchiki co po drzewach kicają lub po norkach siedzą - stworzone by drżeć przed kocim majestatem.

    Goplance życzę, Dobrych łowów i dobrych tańców!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znałam tego podziału i nie wiem jak mogłam z tym żyć! ;(

      Boskie :-)

      Usuń
  22. Wąchanie palca znam z własnego doświadczenia. Ptaki często robią rejwach na widok kota, nawet jeśli nie ma tam gniazda i na odwrót koty biegają tam, gdzie ptaszki latają ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Sroki to krzykacze...Znielubiłam je bo od bladego świtu domagają się jedzenia... i bija mniejsze ptaszki...Dobrze, że Twoja kicia je przegania. Spryciula z niej.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie mam żadnych wątpliwości, że Goplanka znajdzie dobry dom. Tylko z tego co widzę, dom musi być z ogrodem. Żaden, nawet najlepiej zabezpieczony balkon nie dla niej. Nie dla Goplanki-Powsinoganki.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  25. Goplanka to jak nasz Myk,tylko że on nie ma do dyspozycji drzew. Ma za to do dyspozycji drabinę, która mnie służy jako kwietnik a jemu jako leżakownia i punkt obserwacyjny. Ma tkaninę rozpiętą na ścianie która robi za ściankę wspinaczkową i rozgląda się czy nie ma możliwości chodzenia po suficie.Ostatnio włazi po siatce ochronnej na oknie.
    Jeżeli Goplanka przychodzi wąchać palec ,to po pewnym czasie powinna pozwolić się głaskać.Nasze kocurzysko też początkowo wąchało tylko palec,a teraz pozwala sie już głaskać,co wcale nie oznacza że robi za maskotkę.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...