191. TaDzik
Tadzik został znaleziony przez pana Marka i panią Kasię, kiedy byli na spacerze ze swoją córeczką Natalką. Przechodząc koło placu zabaw usłyszeli dobiegające stamtąd dziwne dźwięki. Okazało się, że to był mały, trzęsący się z zimna warchlaczek, który nie umiał się wydostać z zamkniętego terenu. Po telefonie do Ekostraży, którego nikt nie odbierał, uwolnieniu małego z placu zabaw i stwierdzeniu, że w pobliżu nie ma żadnych dzików, Marek i Kasia zdecydowali, że jednak zabierają dziczka do domu. Udało im się go troszkę nakarmić. Pani z Ekostraży oddzwoniła i powiedziała, że odbiorą malucha i dobrze się nim zajmą, ale ponieważ mogli to zrobić dopiero wieczorem, więc pan Marek sam wcześniej go tam zawiózł. A przez Ekostraż, po wizycie u weterynarza, dziczek trafił ZMD. Był malutki i leciutki, miał zapalenie płuc i było z nim źle. Troskliwa opieka i leki zrobiły jednak swoje i wkrótce TaDzik zaczął rządzić ZMD; zaprzyjaźnił się z domownikami, od razu wiedział, gdzie jest jego legowisko, nauczył się korzystać z kuwety, wiedział, kiedy się go zabiera na zastrzyk i robił wtedy straszny raban. Stał się gwiazdą prasy, radia i telewizji, a nawet wziął udział w finale WOŚP - licytowano jego zdjęcie i TaDzik zarobił dla WOŚP 1000 zł!
Jednak od razu wiadomo było, że TaDzik ZMD nie zostanie. Od początku miał zapewnione miejsce w azylu dla dzikich zwierząt, do którego pojechał, kiedy wyzdrowiał i stał się silniejszy. Trafił do najlepszego miejsca pod słońcem, pod najlepsze skrzydła, i razem ze swoją koleżanką spod Legnicy, a także stadem innych maluchów uratowanych przez ludzi, wiedzie najlepsze możliwe życie. :)
194. Cytrynka
195. Róża - Rosa
Rosa to młodziutka, piękna kotka. Została znaleziona na ulicy. Bardzo prosiła o pomoc.
Brudna i przeraźliwie głodna trzęsła się ze strachu i zimna.
Różyczka (z powodu różowej plamki ma futerku) to kotka oswojona, kochająca ludzi.
Szybko pogodziła się z obecnością innych kotów i przestała się bać psów.
Znalazła dom u pani, która bardzo ją pokochała, a zachwytom nie ma końca!
196. Muszka (Sisi)
Mała bieda, zaniedbana tak strasznie, że odchody przyklejały się do futerka
i... gromadziły się na nim.
Brudna, śmierdząca, przestraszona, a nawet kłapiąca zębami ze strachu, trafiła spod samochodu, gdzie próbowała się chronić, do kojca miejskiego Straży Miejskiej
w Strzelinie pod opiekę Joanny Waś.
Dzięki Iwonie i Magdalenie z salonu dla psów sunia przeszła cudowną metamorfozę,
a była tak zaniedbana, że nie mogła nawet normalnie zrobić kupy...
Muszka to malutkie cudeńko. Skarbek idealny, bez skazy!
Pachnąca, mięciutka, leciutka, o słodkim charakterze, szybko ucząca się, oddana,
niewiercąca się w łóżku nocą.
Po paru dniach pobytu już dogadywała się ze wszystkimi zwierzakami.
Bardzo grzeczna na spacerach, szybko nauczyła się chodzić bez smyczy i trzymać się stada.
Została zaadoptowana przez panią Ewę, która jest już na emeryturze i nie pracuje,
więc Muszka nie będzie siedzieć sama. W domu pani Ewy zawsze były zwierzaki, teraz są koty i drugi piesek, a mąż pani Ewy jest bardzo zwierzolubnym człowiekiem.:)
Edit: po kilu miesiącach odszedł stareńki rezydent i Muszka-Sisi została jedynym psem w domu,
to dla niej dobrze, bo zaborcza z niej bestia.
197. Corgi (Sunny)
Piesek uratowany przez Ekostraż w wyniku interwencji pod Żmigrodem. W typie teriera, czarny, podpalany, z białą bródką i białym żabocikiem. Śliczny i mądry Corgi natychmiast znalazł dom u Moniki i dzięki Agnieszce i Andrzejowi, którzy zawsze mi pomagają znalazł transport do Warszawy.
Corgi jest już u Moniki, już ma swoją rodzinę, swój dom.
198. Argo
Argo, również z interwencji przeprowadzonej przez Ekostraż pod Żmigrodem, brat Corgiego, bardzo do niego podobny. Znalazł dom u... Agnieszki i Andrzeja! Agnieszka i Andrzej wzięli do siebie na jedna dobę Corgiego, by Andrzej mógł go zawieźć następnego dnia do Warszawy – i zakochali się!
A przekonawszy się, że drugi pies w domu nie jest wcale takim wielkim obciążeniem, zdecydowali się zaadoptować Argo!
199. Czika (Kleo)
200. Jeżynka
201. Chmurka
Dziesięcioletnia kotka, której życie nie rozpieszczało. Spędziła 9 lat swojego życia na rurach ciepłowniczych w... więzieniu. Tam była dokarmiana oraz została wykastrowana, ale w pewnym momencie zaczęła sobie nie radzić. Atakowały ją inne koty.Pogryzioną zabrano do domu tymczasowego i tak, w klatce, spędziła kolejny rok... Nikt nie zgłosił się, żeby ją adoptować.
W końcu trafiła ZMD. Była nieśmiała, pełna obaw, ale bardzo rokująca. Owszem, gdy zbliżało się do niej rękę - syczała, ale potem można było ją pogłaskać. Kotka wciąż pozostawała bardzo nieufna. To było bardzo dziwne, ze mimo komfortowych warunków przez miesiąc nie zrobiła żadnych postępów. Po badaniach okazało się, że miała chore ząbki, które prawdopodobnie ciągle ją bolały... Po zabiegu sanacji jamy ustnej, podczas którego trzeba było usunąć aż pięć ząbków Chmurka poczuła się lepiej, ale pozostała „chmurna”.:) Wreszcie jednak znalazła stały dom i to dom wspaniały! To dom Martyny i jej teściowej Małgorzaty, które zaadoptowały trójłapka Diego.
PS. Niestety, Chmurka odeszła...
202. Balbinka
Lekka jak obłoczek, przemiła, malutka i subtelna koteczka Balbinka. Kotka z FelV - kocią białaczką.
Balbina pochodzi z wrocławskiego Sępolna, gdzie mieszkała z grupą bezdomnych kotów.
Ta delikatna i wrażliwa istota bardzo zachorowała. Zajęła się nią pani Ania, a od niej trafiła do mnie.
Niestety potwierdziły się moje obawy - choroba nie chciała się leczyć z powodu... białaczki.
Kotka przeszła intensywne i kosztowne leczenie interferonem, wyzdrowiała i znalazła dom ZMD. :)
To gapcia i pierdółka, po chorobie stał jej niedosłuch.
Jest bardzo kochana i oby żyła jak najdłużej!
203. Margo
Suczka z interwencji pod Żmigrodem. Biała e czarne łaty, ma lekko podpalany pyszczek i uszka, i waży ok. 5 kilo Była tak zastraszona, że przy każdej próbie dotyku... wyła! Pod opieką Mai z Ekostraży zaczęła się otwierać, a kiedy zwolniło się miejsce po Corgim, a potem Argo, trafiła ZMD. Mała Była przestraszona, niepewna, ale zaraz zaczęła pokazywać, co z niej wyrośnie. :) Wypuszczona do ogrodu biegała szczęśliwa i bardzo energiczna, choć jeszcze bała się wyprostować i uwierzyć w swoje szczęście! :) Margo znalazła dom w leśniczówce u pana...
204. Zefirek
Kocurek trafił ZMD do kastracji. Ma około osiem miesięcy. Dziczek straszny - siedział i się bał się. Czarno-biały piękniś. Mimo pobytu u mnie i w DT u Kasi nie rokował na oswojenie, został wypuszczony pod opiekę karmicielki.
205. Bryza
Bryza to około dwu-trzyletnia buro-biała kotka, mama Zefirka, zabrana z blokowiska na kastrację.
Bryza jest młoda, zdrowa, testy ma ujemne. Została wykastrowana i zaszczepiona. Bryza wciąż jeszcze ma obawy przed człowiekiem, ale to wielki pieszczoch, uwielbia głaskanie, pręży się wtedy, wygina ciało śmiało. W nowym domu trzeba będzie dać jej czas na klimatyzację, ale na pewno się oswoi będzie wspaniałą przyjaciółką.
Bryza długo czekała na dom, ale w końcu się doczekała. Domek jest idealny. Jest w nim jeden starszy, mały piesek, nie ma innych kotów, które stresują Bryzulkę. Jest za to domek na przedmieściu, z drogą, na której nie można rozwijać dużych prędkości. Jessica ma doświadczenie. Poprzedni kotek, który odszedł ze starości, też pojawił się w ich domu jako dziki. To cudownie, że wypatrzyła Bryzę na Olx.
206. Toya
Toya to suczka znaleziona w Strzelinie. Mimo intensywnych poszukiwań nie udało się odnaleźć jej właściciela, więc była zagrożona wywozem do schroniska o nie najlepszej sławie. Toyą, która nazywała się wtedy "roboczo"... Kicia, opiekowała się niezastąpiona Joanna Waś ze Strzelina. Również ZMD i fundacja Pręgowane i Skrzydlate wzięły małą pod opiekę, aby ją przygotować do adopcji, czyli zapewnić jej kastrację, szczepienia itp. Możliwe, że dzięki tym zabiegom, a może wcale nie, Toya została wypatrzona przez naszą koleżankę blogową, znaną doskonale w naszym przyjacielskim kręgu - Anię z http://swiattodzungla.blogspot.com/.
Nie była to taka prosta miłość, bo Ania mieszka 650 km stąd, w Niemczech.
Zanim nastąpił przyjazd po Toyę, Asia z Julią opiekowały się Kicią rewelacyjnie. Socjalizowały ją z kotami, z innymi psami, nauczyły spacerować, no i dały jej wiele serca i miłości.
Ania z mężem Piotrem zagościli przez chwilę ZMD, by móc osobiście odebrać Toyę i zawieźć ją do domu, w którym teraz żyje szczęśliwie:)
207. Fadzik
Kolejny pies ze Żmigrodu, szczeniak uwolniony z łańcucha i nieludzkich warunków.
Kiedy trafił do Ekostraży, był kąsającą kupką strachu, której nie dało się dotknąć.
Kilka dni trwało, zanim w ogóle można było zawieźć go do weta!
Opiekowała się nim Maja i to ona pierwsza obcowała z tym dzikusem.
Kiedy Fadzik trafił ZMD, nie można było nawet na niego spojrzeć, by nie uciekał w popłochu. Wyciągnięta w jego stronę ręka oznaczała dla niego zagrożenie i znak: uciekaj, bo będzie bolało!
Nie wiem, co uczynił mu ten człowiek, który trzymał szczeniaka na krowim łańcuchu,
ale to go nauczyło, że ludzie są okrutni i źli. Przez 16 dni ZMD przełamywał się po troszeczku. Znalazł dom u Magdy w Łodzi, ale był wciąż bardzo nieufny, o dotknięciu go poza określoną sytuacją na łóżku nie było mowy, a zapinanie szelek to był koszmar. Jednak w nowym domu wszystko szło nadzwyczaj dobrze, jakby zrozumiał, że tu, u Magdy jest jego miejsce.
Magda okazała się cudowną opiekunką, a Fadzik często pisze listy do "cioci Gosi".
Jest bardzo szczęśliwy!:)
*********
STASINKI:
Pieski przyniosła do weta osoba, którą ruszyło serce. Ich mamusia o wielkości i posturze jamnika (choć dumnej rasy Kundelbuury) zmarła po dwóch tygodniach od porodu. Szczeniaczki
zaczynały już otwierać oczka... Wet zadzwonił do Ekostraży i ta je przejęła i tak
trafiły do Nikoli - wolontariuszki Ekostraży, a właściwie to do jej babci Stasi, bowiem pani Stasia rzuciła się je ratować z najwyższym staraniem i olbrzymim poświęceniem. Musiała je wykarmić z butelki (sześć sztuk!). Wstawała do nich po nocach, masowała (i całowała) brzuszki, sprzątała niezliczone ilości kupek i siuśków, a nawet pozwalała im tulić się do siebie w łóżku! Naprawdę nie mogły trafić lepiej. Takie wychuchane, wypieszczone, wykarmione gotowanym jedzonkiem trafiły ZMD
Trudno ocenić, jak będą duże, gdy dorosną. Ich mama była wielkości jamnika, ale nic nie wiadomo o tatusiu. Tak na oko to będą pieski ok. 7-10 kg.
A teraz po kolei:
208. Mela
Drobizna, przyszły jamniczek na krótkich nóżkach, wiercipięta i zadziora. Uwielbia szarpać za nogawki spodni, podgryzać palce i... uszy. Rezolutna, odważna. A słodka jest przy tym, wesoła! Prawdziwa iskierka! Kocha też tulić się i być noszona na rączkach. Mela to największy łobuziak! To taki psiak, którego nie można nie kochać. Zaadoptowana przez Kubę i Paulinę, którzy przyszli po nią ze światłem w oczach. :)
209. Figa
Zrównoważona, spokojna, uważna, patrzy tymi swoimi węgielkami, tak jakby rozumiała całą zawiłość świata! W zabawach z rodzeństwem nie oddaje pola. Dogaduje się z każdym. Jest prześliczna i sierść ma bardziej w typie sznaucerka. Ostatnia do miski.
Figa znalazła dom jako druga. Nosi teraz imię Mamba, a Natalka i jej narzeczony wpadli po uszy. :)
210. Pelasia
Mięciutka, puchata misiunia, bardzo kocha być na rączkach, tulić się, posapuje wtedy z zadowoleniem. Kocha przepychanki z braciszkiem, wcina, aż ma wielki, pękaty brzuszek, po którym lubi być pieszczona. Wesoła, urocza psinka. Biała plamka na piersiach i biała bródeczka. Przez puchatość futerka wydaje się większa, ale jest tej samej wagi co Mela i Figa.
Pelasia została zaadoptowana razem ze Stasiem. Pan Darek i jego rodzina (w tym dwie dziewczynki, które wybrały tę właśnie parę wśród stada piesków) dadzą im fantastyczny dom. Nawet ich rodzinna pani wet to potwierdziła! To ona udostępniła mój post i tak pieski trafiły na swój dom. Będą razem!
211. Staś
Prawdziwy facecik. Na rękach być lubi, ale nie napastuje człowieka. Umie się zająć sam sobą. Jest mądry, szybko się uczy. Je tak, że chyba urośnie największy. Już waży o 300 gramów więcej niż siostry (1800). Posiadacz dużej powierzchni brzuszka do głaskania. :) Bawi się z każdą siostrą po trochę. Towarzyski. Opanowany.
Staś został zaadoptowany razem z Pelasią, Przez pana Darka i jego rodzinę.
212. Iga
Taka boża krówka, gapcia, pieszczocha. Wystawia piegowaty brzuszek do głaskania. Zasypia w dziwnych pozycjach. Bardzo urocza, mięciuteńka. Delikatna. Popiskuje, gdy chce by się nią zająć.
Iga to teraz Sally. Będzie wychowywała się z tymi ślicznymi, wrażliwymi dziewczynkami i z ich ukochanym króliczkiem. Wcale nie tęskniła! W nowym domu zaczęła rozrabiać jak pijany zając. :)
213. Hela
Kształtna, sznaucerowata, mądra i opanowana. Napada na nogawki wraz z innymi. Kocha ludzi, kocha koty, kocha psy, ale nie jest wariatuńciem. Lubi podgryzać palce. Patrzy ze zdziwieniem, gdy się ją całuje, odkrywa uroki posiadania człowieka. :) Będzie wiernym i oddanym pieskiem. Fryzurę ma zabójczą. :) Druga pod względem wagi - 1600 gramów.
Hela, która pierwsza pojechała na swoje, nazywa się teraz Pyza, mieszka w Warszawie u Ewy
wraz z dwoma kotami i Bernim - swoim wielkim rocznym braciszkiem.
214. Leon
215. Gato
216. Cayo
217 Mago
218. Leon
219. Benek
JW.
220. Maxi
221. Midi
JW.
222. Mini (Lucky).
225. Książę Harry (Charlie)
226. Książę Filip
227. Książę Karol
JW.
228, 229, 230 Szududusie" Szumisia, Duszek i Duduś.
Ola z Pręgowanych i Skrzydlatych porzucając swój skrawek niedzieli, który miał być dla ludzi, a nie zwierząt, pognała na ulicę Krakowską, bo doniesiono jej, że pod stertami złomu umierają malutkie kociaki. Że jeden już nie żyje... Ola przywiozła je ZMD, ponieważ istniała nadzieja, że Królowa Matka przygarnie maleństwa. Niestety, było to niemożliwe przy takiej różnicy wieku pomiędzy jej prawdziwymi dziećmi a oseskami. Królowa faktycznie podała im cycuszki, ale nic poza tym. Nie ogrzewała, nie wylizywała brzuszków...
Maleńkie żyjątka ledwo dychały. Były kruche jak wydmuszki... W nocy karmione strzykawką nie jadły, ledwo udało im się połknąć kropelkę. A maleńkie były jak muszelki.
Na apel o "nocną zmianę", odpowiedziała najpierw Ania, potem Marysia, a potem zrobiła się kolejka!
Kocięta otrzymały imiona z bajki - „Bajki o Chaudoudoux”.
To są najprawdziwsze, zawsze świetnie działające, niezawodne Szududu!
Szu - dziewczynka (ciepłe) - Szumisia
Du - chłopczyk z chorą łapką (miękkie) - Duszek
Dudu - chłopczyk (puchate) - Duduś
Niestety, desperacka próba utrzymania przy życiu jednodniowych kociaków nie powiodła się, mimo wspólnych wysiłków. Wszyscy przegraliśmy. Szududusie odeszły i zostawiły ranę w sercu.
Nie ma ich już tutaj z nami. Pojawiły się na chwilkę - na krótkie osiem dni. Sprawiły, że otworzyliśmy serca i połączyliśmy się w jednym marzeniu: aby tym dzieciaczkom się udało. Los miał jednak inne plany. Zabrała je infekcja wirusowa. Nie miały żadnych szans się obronić, bo z jakiegoś powodu straciły matkę, zanim obdarzyła je odpornością płynącą z jej pokarmu.
231. Rudi
232. Bert
Panny Piwniczanki
233. Czeko
234. Jaga
Jaga, jako ostatnia z miotu piwniczanek znalazła domek u p. Wojciecha i ma nowego braciszka, trochę starszego. Jaga - teraz Plamka - polubiła się z Guziczkiem z wzajemnością i szybko odnalazła się w nowym miejscu oraz wśród nowych właścicieli.
235., 236. Cola i Kawka
Burą Kolę i czarną Kawkę adoptowała pani Ala i jej rodzinka.
Poświęcili niedzielę by przyjechać po kicie. :)
Nazywają się teraz Figa i Pfeffer.
237. Diesel
Diesel zamieszkał pod maską samochodu (toyota) na parkingu pod blokiem.
Mieszkałby tam pewnie już zawsze, założyłby tam rodzinkę, spędził emeryturę,
ale ludzie chcieli używać samochodu! Wstręciuchy bez empatii!
I trzeba było go stamtąd eksmitować.
Nasz mechanik został więc złapany, zawieziony do weta, no i w końcu przywieziony ZMD.
To fajny, rezolutny chłopak, który aklimatyzuje się jakieś 5 sekund. :)
Kotek znalazł dom w Warszawie, u pana Piotra, syna Ewy - tej od Pyzy!
Ma młodziutkiego kolegę Paszteta.
Kotki – malarze
To młodziutkie dzikuski, takie "ptasie" koty - mają drobne kosteczki, wielkie uszy, są chudymi szczypiorkami, ale rosną szybko i mają duży apetyt. Mają ok. 10 tygodni, typowe kociaki: wesołe, zgodne, nie szaleńcy. Są cztery: dwa bliźniaczki białe z szarymi ogonkami (różnią się grzywką) - Marlon i Panda, cudna trikolorka – Pabla i burasek z czarnym noskiem – Frida.
Szczuplutka, długonoga, zgrabna jak gazela.
Była przestraszona, ale po chwili wyszła z transporterka i spokojnie zwiedzała koci pokój;
dzik, ale rokujący! Oswoi się i dogada z innymi kotami. Z Królową Matką nawet się dogadała.
Pabla to inteligentna, przebojowa dziewczyna.
W stadzie swojego rodzeństwa wiedzie prym, można powiedzieć, że zawsze wie czego chce
i to osiąga. Pablita pojevhała do adoptowanego (ze dwa lata temu??) Węgielka - Aruela!!
Do domu Beaty, który jest z tych najlepszych!
239. Frida (Freya)
Frida ma cudowny charakter. To taka subtelna, spokojna kicia.
Nigdy nie wyciąga pazurków, kuli się tylko, bo jeszcze troszkę boi się tych strasznych Łysych.
Frida jest śliczna z tym swoim czarnym noskiem i jasnym pysiem. J
ej znakiem charakterystycznym jest ciemny nosek. Frida znalazła dom u Lidii.
240. Panda (Frida)
To siostra Pabla i Fridy. Ma przedziałek na główce i serduszko na boczku.
Razem z Marlonem mieli jechać do Niemiec i od swojej przyszłej opiekunki otrzymali swoje obecne imiona. Niestety, wyjazd uniemożliwiła choroba:(
Długo mieszkała Za Moimi Drzwiami, ze dwa miesiące...
Potem Panda otrzymała druga szansę, ale niestety, po dwóch dniach wróciła z adopcji...
Wkrótce jednak znalazła nowy dom, razem z bratem Marlonem, u Kasi.
Teraz nazywa się Frida:)
241. Marlon (Ulf), który okazał się... Ulfą! :)
Marlon, braciszek Pandy, Pabli i Fridy, bialutki jak śnieg, z burym ogonkiem i główką.
Nieśmiały i delikatny, z wielkimi uszami, smukły, zgrabny.
Miał ok. 4 miesiące, gdy razem z Pandą zamieszkał u Kasi, teraz ma na imię Ulf.
Edit: Kasia czekała aż chłopakowi wyjdą jajeczka, aż "chłopak" dostał... rui!
Teraz to Ulfa. Już też po zabiegu.
245. Poczwara (Sol)
Ekostraż miała pod opieką malutką koteczkę, którą ktoś wywalił na autostradowej obwodnicy Wrocławia i którą pewien pan uratował z narażeniem swojego życia.
Biedne to było stworzenie niesamowicie. Brudne jak święta ziemia, głodne tak, że zjadłoby słonia w całości i zagryzło koniem z kopytami! Oczy zaropiałe, brzuch wydęty, świerzb w uszach. Obraz nędzy i rozpaczy . Normalnie, gdy widzi się stworzenie potrzebujące pomocy: chore, słabe, to pędzi się z ratunkiem. Tymczasem ten pseudo człowiek zaplanował ohydne morderstwo z premedytacją na takim małym, bezbronnym kotku...
Wkrótce okazało się, że to kot wdzięczny i oddany! Cudowne stworzenie, ufne i uwielbiające człowieka, podczas, gdy jeden z nich zrobił jej takie świństwo, że mózg tego nie jest w stanie pojąć.
Chorowała, jadła jak smok i szybko trafiła w bardzo dobre ręce.
Jest kochana ponad miarę, choć dała swoim ludziom popalić katarkami...
246. Kaziu Przerwa
Kaziu, niestety stał się ofiarą wstrętnej choroby zagrażającej kociakom: panleukopenii.
Po kilkudniowej walce, po surowicach, kroplówkach, antybiotykach, dokarmianiu
i po zrobieniu wszystkiego, co można kotek został uśpiony...
247. Pauza
Razem z Kaziem Przerwą zabrana z działek, również przeszła panleukopenię, ale lekko i szybko wyzdrowiała. :) Teraz nazywa się Pyza i mieszka we wspaniałym domu u pełnej humoru Kasi z kotką Sushi i kotem Pasztetem.
248. MELA
To bezdomna kotka, która została przez Olę z Fundacja Pręgowane i skrzydlate zabrana na kastrację z bardzo nieciekawego miejsca (złomowisko), no i miała zostać tam potem odwieziona, ale...
Ale okazała się uroczą kotką! Już po kilku dniach w domu zaczęła mruczeć ocierać się o klatkę, ugniatać łapkami kocyk i całą swoją osobą (przerażoną, ale dzielną) przymilać się do człowieka.
Kotka jest śliczna, klasycznie bura w białym bikini i z "łańcuszkiem" pod bródką.
Ma długi pyszczek i śliczne bursztynowe oczy.
Mieszka w cudownym domu na wrocławskim Biskupinie.
249. LUNA
To cudo o oczach jak spodki to Luna. Nie ma słów, żeby opisać urok tej koteczki! To miniaturowa czarna pantera o pyszczku tak uroczym, że można by ją po prostu łyżkami jeść. Jest lśniąca jak foka, zgrabna i gibka jak baletnica, prześliczna, sam urok i wdzięk, a te oczy sprawiają, że kocha się ją od pierwszej chwili! Ma 5 miesięcy, dwa razy szczepiona, testy ujemne. Była zwykłym wiejskim kociakiem, na którym nikomu nie zależało. Gdyby nie została zabrana pewnie już by jej nie było, bo i robaki, i pchły, i psy, i szosa, i obojętni ludzie. Bała się trochę, ale dała radę i teraz jest bardzo urokliwa! W DT u Beatki była już przytulaskiem. To niesamowicie wesoła koteczka! Szybko się rozkręca i robi zaborcza. Potrafi warczeć na Melkę, gdy złapie wędkę.Prześliczna Luna szybko znalazła dom. Kto jest ZMD jakiś czas, pamięta na pewno Tigrę i Nigrę, które pojechały do Krakowa do Martyny i Piotrka. Właśnie Martyna, Piotr i Tigra będą mieli olbrzymi przywilej obcowania z Luną, tą cudowną koteczką. Nie mam żadnych wątpliwości, że jest magiczna. Niestety Nigrunia odeszła na FIP*, niedawno... I właśnie do stęsknionej towarzystwa Tigry pojechała Lunka!
250. LEVY
Levy, dokładnie jak jego piłkarski patron, jest zwinny i doskonale zbudowany!
A poza tym już jest o wiele ładniejszy! Ma duże łapki w pręgi, niczym prawdziwy tygrys, kropki na futerku, a wokół oczu jasne obwódki. Jest niezwykle przystojnym kotem! Jest też miły i oswojony. Urodził się w połowie maja w jednej w podwrocławskich wsi jako jedno z czterech niepotrzebnych nikomu kociątek. W tej chwili ma już komplet zabiegów za sobą: został odrobaczony, dwukrotnie zaszczepiony, przebadany na FiV, FelV ( zdrowy - wynik ujemny) oraz jest już po kastracji. Po czasie okazał się cudownym pieszczoszkiem, mądrym, chętnym do współżycia z ludźmi. To kotek, który, gdy zaufa, staje się wielkim miłośnikiem człowieka. Opanował spanie w łóżeczku, witanie po powrocie do domu, mruczenie na kolanach. Jest odważny!
Levy z bratem Grosikiem zamieszkali pod Wrocławiem.
251. GROSIK
Kocurek jak Levy - jego brat - urodził się w połowie maja, ma więc ok. pięciu miesięcy. To urokliwy czarny młodzieniec! Jest przecudowny, ma błyszczącą, mięciutką, aksamitną sierść i jest zgrabny jak na "piłkarza" przystało. Kiedy już zaufa, kocha się przytulać. Uwielbia się bawić. Jest miły i choć początkowo ostrożny, szybko się przełamuje. Grosik ma długi pyszczek i wielkie oczy.
Levy z bratem Grosikiem zamieszkali pod Wrocławiem.
252. Mruczek
Opowiada pan Jan: "w jednym z gospodarstw w mojej wsi, gdzie zaopatruję się w wiejskie jajka, natknąłem się na małego kotka. Kotek jest przy gospodarstwie, ale nikt się nim nie zajmuje. Jest odtrącany i nie jest wpuszczany do domu. Nie jest też regularnie karmiony. Kotek ma pewną kontuzję. Kiedy był jeszcze ślepy jakieś miejscowe dzieciaki wyciągały go z gniazda za głowę. W skutek tego ma lekko przekrzywioną główkę. Nie przeszkadza to mu to w funkcjonowaniu.
Kotek jest oswojony, bardzo lgnie do ludzi."
Potem szukaliśmy mu domku i...
06.11.2017: Zaczynamy dzień od mega, arcy, super, hiper wspaniałej wiadomości! Kocurek MRUCZEK jest już w SWOIM DOMU, w Niemczech! 800 km stąd!!! Misja niemożliwa okazała się po prostu łatwizną 😜! Wczorajszy dzień był szalony! Zadzwoniła Klaudyna, że już wyjeżdża, wprawiając mnie w osłupienie, bo przecież miało być za tydzień!! Już miałyśmy zrezygnować, ale po telefonie do pana Jana zdecydowałyśmy się tę szaloną akcję przeprowadzić. I faktycznie! Mruczek został w te pędy spakowany, zawieziony na autostradę, wsadzony do auta i zaczęliśmy mocno trzymać kciuki za tego uratowanego maluszka. Mruczek jechał od 13-22... Świetnie zniósł podróż, był cichutki i prawie całą drogę spał. Po wyjściu z transporterka od razu zaczął się łasić, bawić i uszczęśliwiać swoją panią. „Był tak spragniony czułości, że... miłość od pierwszego momentu ❤❤❤❤ obustronna.”
253. Tequlla
Znaleziona błąkająca się po ulicy staruszeczka. Noc spędziła w warsztacie rowerowym,
a na następny dzień trafiła do mnie.
Na szczęście dom, który zgubił to cudeńko, odnalazł je i Tequila wróciła do siebie.
Okazało się, że suczka ma 17 lat!
254. Gracja
Młodziutka kotka, około 4 miesięcy, bardzo miła, oswojona, odważna, po chwili już nie bała się psów, bardzo chętna do zabawy i kontaktu z innymi kotami. Gracja została porzucona w hotelu dla zwierząt. Kiedy stało się jasne, że nikt jej nie odbierze, spędziła dobę w bardzo awaryjnym miejscu. Stamtąd musiała być zabrana, ponieważ państwo nie planowali posiadania kota i tak właśnie trafiła ZMD, po czym się okazało, że... że w tym bardzo awaryjnym domu zrobiło się nagle pusto i czegoś zabrakło. No i Gracja wróciła z powrotem do ludzi, którzy po zaledwie dobie mocno ją pokochali.
I pies ją pokochał, a ona jego!
255. Puchata Sówka
Puchata Sówka przybłąkała się do pewnego domu w górach, ale nie była tam mile widziana.
Musiała koczować na dworze, a tu zima za pasem... Dwie wspaniałe dziewczyny Basia i Kamila chwyciły więc kotkę za pazuchę i przywiozły ZMD. Kotka jest biało-czarna i jak wskazuje jej imię bardzo puchata. Jest młoda, ma około 4 - 5 miesięcy. Sóweczka jest wesoła, wdzięczna, śliczna i całkowicie oswojona. Jest rozkosznym kotkiem, głośno mruczy i jest bardzo towarzyska - szalała z maluchami i żyła w zgodzie z Cudną. Zamieszkała u pani Lucyny, w dużym domu z ogrodem, w bardzo spokojnym miejscu. Została towarzyszką kotki Meli. Nazywa się Andzia.
256. Precelek
Precelek przypałętał się do starszych państwa, których stan zakocenia osiągnął już poziom krytyczny.
Pośredniczyłam tylko w szukaniu mu domu udostępniając go i udało się! Precel jest uroczym czarnym kotkiem z białymi łatkami. Ma wyjątkowo piękne oczy! Ma też przemiły charakter, jest super oswojony, łagodny, i przyjazny wobec innych kotów i psa. Precelka wypatrzyła cudowna rodzinka z jednym już kotem, z którym teraz młodzian próbuje się zaprzyjaźnić.
Kocia rodzinka.
Kocia rodzinka żyła w ukryciu na skraju lasu, aż pewnego dnia mamusia, prześliczna,
drobna, chudziuteńka jak szczypiorek koteczka, pojawiła się najpierw sama
(zapewne poszukując pożywienia) przy domku na końcu wsi,
a za parę dni przyprowadziła piątkę swoich dzieci.
Pani Ania przywiozła kocią rodzinkę ZMD, bo nie chciała, żeby spędziły zimę w lesie
albo trafiły do gminnego schroniska.
257. Cudna
Mamusia kociąt dostała imię Cudna, bo... jest po prostu cudna. :)
Była bardzo wychudzona, wykarmiła przecież pięcioro kociąt.
To cud, że dała radę uchować przy życiu swoje dzieci, mieszkając gdzieś przy lesie.
Kiedy znalazła się ZMD, trudno jej było przyzwyczaić się, że ma pod dostatkiem jedzenia;
jadła ile się da, na zapas. Cudna ma dobry charakter, jest wdzięczna i oddana,
zawsze wpatrzona w oczy, nieabsorbująca, delikatna i spokojna.
Dzieci Cudnej to dwie córeczki: Nochalinka i Fruzia
oraz trzech synków: Nieśmiałek, Ustek i Czupurek.
258. Czupurek/Borutek.
259. Nochalinka.(Lilka)
260. Fruzia Rózia (Suita).
261. Ustek (Garret).
262. Nieśmiałek (Bemol).
Cudna znalazła dom u pani Joasi, Czupurek od razu był ”zajęty" przez panią Anię, tę która przywiozła kotki, a pozostałe kociaki znalazły domy parami:
Nochalinka z Ustkiem i Fruzia z Nieśmiałkiem :)
263. Markiz
Urocze to stworzenie wypatrzyli Kasia i Karol.
Mam nadzieję, że ten cudny kotek da im wiele szczęścia.
I oni jemu!
264. Bemol
Bemolek wpadł szybko w oko miłej rodzince z Wrocławia. :)
265. Angelino
[*]
266. i 267. Guzik z Pętelką.
Miejska parka: chłopczyk pingwinek i jego buro-biała siostra. Dzieciaki z czeluści piwnic wrocławskiego blokowiska na Gaju z wielkim poświeceniem odłowiła Marta Jelewska-Krupa.
Chcemy, aby ich życie było lepsze, aby nie musiały przemykać w strachu, głodzie i chłodzie pomiędzy samochodami. Aby ich ktoś kochał.
I tak się stało! Kotki zamieszkały aż pod Kłodzkiem wraz z Martą i Arkiem. Powodzenia, maluchy!
Tadzik został znaleziony przez pana Marka i panią Kasię, kiedy byli na spacerze ze swoją córeczką Natalką. Przechodząc koło placu zabaw usłyszeli dobiegające stamtąd dziwne dźwięki. Okazało się, że to był mały, trzęsący się z zimna warchlaczek, który nie umiał się wydostać z zamkniętego terenu. Po telefonie do Ekostraży, którego nikt nie odbierał, uwolnieniu małego z placu zabaw i stwierdzeniu, że w pobliżu nie ma żadnych dzików, Marek i Kasia zdecydowali, że jednak zabierają dziczka do domu. Udało im się go troszkę nakarmić. Pani z Ekostraży oddzwoniła i powiedziała, że odbiorą malucha i dobrze się nim zajmą, ale ponieważ mogli to zrobić dopiero wieczorem, więc pan Marek sam wcześniej go tam zawiózł. A przez Ekostraż, po wizycie u weterynarza, dziczek trafił ZMD. Był malutki i leciutki, miał zapalenie płuc i było z nim źle. Troskliwa opieka i leki zrobiły jednak swoje i wkrótce TaDzik zaczął rządzić ZMD; zaprzyjaźnił się z domownikami, od razu wiedział, gdzie jest jego legowisko, nauczył się korzystać z kuwety, wiedział, kiedy się go zabiera na zastrzyk i robił wtedy straszny raban. Stał się gwiazdą prasy, radia i telewizji, a nawet wziął udział w finale WOŚP - licytowano jego zdjęcie i TaDzik zarobił dla WOŚP 1000 zł!
Jednak od razu wiadomo było, że TaDzik ZMD nie zostanie. Od początku miał zapewnione miejsce w azylu dla dzikich zwierząt, do którego pojechał, kiedy wyzdrowiał i stał się silniejszy. Trafił do najlepszego miejsca pod słońcem, pod najlepsze skrzydła, i razem ze swoją koleżanką spod Legnicy, a także stadem innych maluchów uratowanych przez ludzi, wiedzie najlepsze możliwe życie. :)
192. Koko
193. Szanel
Koko Szanel!
Koko i Szanel to rodzeństwo - oboje czarni i puszyści - różnią się rozmiarem (Koko jest mniejsza) i charakterem. Złapane jako kocięta z kocim katarem, kotki te spędziły w blokowej pralni całe życie. Wyleczone, dokarmiane, ale nieoswojone i nieadopcyjne. Koko jest dziewczynką odważniejszą od brata, piękny, ogromny Szanel o pyszczku jak u lwa jest natomiast większym cykorem. Trzeba było je oswajać pomału, ale jednak nie zaniedbując codziennych kontaktów z nimi.z czasem stawały się coraz odważniejsze, ale kiedy znalazły swój dom, nie były jeszcze całkiem oswojone. Zostały adoptowane przez Dominikę z Wrocławia. Robią wspaniałe postępy!
194. Pomarańczka
To dwie prześliczne koteczki wyglądające jak... świnki morskie! Dziewczynki były brudne i przestraszone, ale Marta Jelewska-Krupa odrobaczyła je i odpchliła. Odłowiła jej w piwnicach blokowiska na Gaju. Kotki miały 2,5 miesiąca. Były potulne jak owieczki, cuda po prostu. O
Kotki, z racji swojej urody, szybko znalazły domy.
Rosa to młodziutka, piękna kotka. Została znaleziona na ulicy. Bardzo prosiła o pomoc.
Brudna i przeraźliwie głodna trzęsła się ze strachu i zimna.
Różyczka (z powodu różowej plamki ma futerku) to kotka oswojona, kochająca ludzi.
Szybko pogodziła się z obecnością innych kotów i przestała się bać psów.
Znalazła dom u pani, która bardzo ją pokochała, a zachwytom nie ma końca!
196. Muszka (Sisi)
Mała bieda, zaniedbana tak strasznie, że odchody przyklejały się do futerka
i... gromadziły się na nim.
Brudna, śmierdząca, przestraszona, a nawet kłapiąca zębami ze strachu, trafiła spod samochodu, gdzie próbowała się chronić, do kojca miejskiego Straży Miejskiej
w Strzelinie pod opiekę Joanny Waś.
Dzięki Iwonie i Magdalenie z salonu dla psów sunia przeszła cudowną metamorfozę,
a była tak zaniedbana, że nie mogła nawet normalnie zrobić kupy...
Muszka to malutkie cudeńko. Skarbek idealny, bez skazy!
Pachnąca, mięciutka, leciutka, o słodkim charakterze, szybko ucząca się, oddana,
niewiercąca się w łóżku nocą.
Po paru dniach pobytu już dogadywała się ze wszystkimi zwierzakami.
Bardzo grzeczna na spacerach, szybko nauczyła się chodzić bez smyczy i trzymać się stada.
Została zaadoptowana przez panią Ewę, która jest już na emeryturze i nie pracuje,
więc Muszka nie będzie siedzieć sama. W domu pani Ewy zawsze były zwierzaki, teraz są koty i drugi piesek, a mąż pani Ewy jest bardzo zwierzolubnym człowiekiem.:)
Edit: po kilu miesiącach odszedł stareńki rezydent i Muszka-Sisi została jedynym psem w domu,
to dla niej dobrze, bo zaborcza z niej bestia.
197. Corgi (Sunny)
Piesek uratowany przez Ekostraż w wyniku interwencji pod Żmigrodem. W typie teriera, czarny, podpalany, z białą bródką i białym żabocikiem. Śliczny i mądry Corgi natychmiast znalazł dom u Moniki i dzięki Agnieszce i Andrzejowi, którzy zawsze mi pomagają znalazł transport do Warszawy.
Corgi jest już u Moniki, już ma swoją rodzinę, swój dom.
198. Argo
Argo, również z interwencji przeprowadzonej przez Ekostraż pod Żmigrodem, brat Corgiego, bardzo do niego podobny. Znalazł dom u... Agnieszki i Andrzeja! Agnieszka i Andrzej wzięli do siebie na jedna dobę Corgiego, by Andrzej mógł go zawieźć następnego dnia do Warszawy – i zakochali się!
A przekonawszy się, że drugi pies w domu nie jest wcale takim wielkim obciążeniem, zdecydowali się zaadoptować Argo!
199. Czika (Kleo)
Czika to dwumiesięczna, dwuipółkilogramowa sunia,
szczeniaczek. Energiczny stworek, bardzo kocha ludzi, kocha psy, zaczyna kochać
koty – nie znała ich do tej pory, ale to maleństwo, więc bardzo szybko się
nauczy. Malutka bardzo ładnie załatwia się na dworze, ale trzeba ją oczywiście
przypilnować i często wyprowadzać. Mała jest bardzo energiczna, uwielbia ruch,
uwielbia bieganie, gryzie wszystko, co jej wpadnie w paszczę i... jest
absolutnie przecudowna. Pijak, u którego mieszkała, głodził ją, więc teraz
zjada wszystko tak, że o mało się nie udławi.
Czika chce kochać, potrzebuje poczuć się pewnie, potrzebuje po prostu miłości i zabawy. Będzie niedużą psinką.
Czika chce kochać, potrzebuje poczuć się pewnie, potrzebuje po prostu miłości i zabawy. Będzie niedużą psinką.
Czika zamieszkała z nową siostrzyczką Chilli i z rodziną Pani
Agnieszki. Teraz nazywa się Kleo.
Bura koteczka, znajda. Okazało się, że poszukuje jej
zrozpaczona pani. Wróciła do domu :)
201. Chmurka
Dziesięcioletnia kotka, której życie nie rozpieszczało. Spędziła 9 lat swojego życia na rurach ciepłowniczych w... więzieniu. Tam była dokarmiana oraz została wykastrowana, ale w pewnym momencie zaczęła sobie nie radzić. Atakowały ją inne koty.Pogryzioną zabrano do domu tymczasowego i tak, w klatce, spędziła kolejny rok... Nikt nie zgłosił się, żeby ją adoptować.
W końcu trafiła ZMD. Była nieśmiała, pełna obaw, ale bardzo rokująca. Owszem, gdy zbliżało się do niej rękę - syczała, ale potem można było ją pogłaskać. Kotka wciąż pozostawała bardzo nieufna. To było bardzo dziwne, ze mimo komfortowych warunków przez miesiąc nie zrobiła żadnych postępów. Po badaniach okazało się, że miała chore ząbki, które prawdopodobnie ciągle ją bolały... Po zabiegu sanacji jamy ustnej, podczas którego trzeba było usunąć aż pięć ząbków Chmurka poczuła się lepiej, ale pozostała „chmurna”.:) Wreszcie jednak znalazła stały dom i to dom wspaniały! To dom Martyny i jej teściowej Małgorzaty, które zaadoptowały trójłapka Diego.
PS. Niestety, Chmurka odeszła...
202. Balbinka
Lekka jak obłoczek, przemiła, malutka i subtelna koteczka Balbinka. Kotka z FelV - kocią białaczką.
Balbina pochodzi z wrocławskiego Sępolna, gdzie mieszkała z grupą bezdomnych kotów.
Ta delikatna i wrażliwa istota bardzo zachorowała. Zajęła się nią pani Ania, a od niej trafiła do mnie.
Niestety potwierdziły się moje obawy - choroba nie chciała się leczyć z powodu... białaczki.
Kotka przeszła intensywne i kosztowne leczenie interferonem, wyzdrowiała i znalazła dom ZMD. :)
To gapcia i pierdółka, po chorobie stał jej niedosłuch.
Jest bardzo kochana i oby żyła jak najdłużej!
203. Margo
Suczka z interwencji pod Żmigrodem. Biała e czarne łaty, ma lekko podpalany pyszczek i uszka, i waży ok. 5 kilo Była tak zastraszona, że przy każdej próbie dotyku... wyła! Pod opieką Mai z Ekostraży zaczęła się otwierać, a kiedy zwolniło się miejsce po Corgim, a potem Argo, trafiła ZMD. Mała Była przestraszona, niepewna, ale zaraz zaczęła pokazywać, co z niej wyrośnie. :) Wypuszczona do ogrodu biegała szczęśliwa i bardzo energiczna, choć jeszcze bała się wyprostować i uwierzyć w swoje szczęście! :) Margo znalazła dom w leśniczówce u pana...
204. Zefirek
Kocurek trafił ZMD do kastracji. Ma około osiem miesięcy. Dziczek straszny - siedział i się bał się. Czarno-biały piękniś. Mimo pobytu u mnie i w DT u Kasi nie rokował na oswojenie, został wypuszczony pod opiekę karmicielki.
205. Bryza
Bryza to około dwu-trzyletnia buro-biała kotka, mama Zefirka, zabrana z blokowiska na kastrację.
Bryza jest młoda, zdrowa, testy ma ujemne. Została wykastrowana i zaszczepiona. Bryza wciąż jeszcze ma obawy przed człowiekiem, ale to wielki pieszczoch, uwielbia głaskanie, pręży się wtedy, wygina ciało śmiało. W nowym domu trzeba będzie dać jej czas na klimatyzację, ale na pewno się oswoi będzie wspaniałą przyjaciółką.
Bryza długo czekała na dom, ale w końcu się doczekała. Domek jest idealny. Jest w nim jeden starszy, mały piesek, nie ma innych kotów, które stresują Bryzulkę. Jest za to domek na przedmieściu, z drogą, na której nie można rozwijać dużych prędkości. Jessica ma doświadczenie. Poprzedni kotek, który odszedł ze starości, też pojawił się w ich domu jako dziki. To cudownie, że wypatrzyła Bryzę na Olx.
206. Toya
Toya to suczka znaleziona w Strzelinie. Mimo intensywnych poszukiwań nie udało się odnaleźć jej właściciela, więc była zagrożona wywozem do schroniska o nie najlepszej sławie. Toyą, która nazywała się wtedy "roboczo"... Kicia, opiekowała się niezastąpiona Joanna Waś ze Strzelina. Również ZMD i fundacja Pręgowane i Skrzydlate wzięły małą pod opiekę, aby ją przygotować do adopcji, czyli zapewnić jej kastrację, szczepienia itp. Możliwe, że dzięki tym zabiegom, a może wcale nie, Toya została wypatrzona przez naszą koleżankę blogową, znaną doskonale w naszym przyjacielskim kręgu - Anię z http://swiattodzungla.blogspot.com/.
Nie była to taka prosta miłość, bo Ania mieszka 650 km stąd, w Niemczech.
Zanim nastąpił przyjazd po Toyę, Asia z Julią opiekowały się Kicią rewelacyjnie. Socjalizowały ją z kotami, z innymi psami, nauczyły spacerować, no i dały jej wiele serca i miłości.
Ania z mężem Piotrem zagościli przez chwilę ZMD, by móc osobiście odebrać Toyę i zawieźć ją do domu, w którym teraz żyje szczęśliwie:)
207. Fadzik
Kolejny pies ze Żmigrodu, szczeniak uwolniony z łańcucha i nieludzkich warunków.
Kiedy trafił do Ekostraży, był kąsającą kupką strachu, której nie dało się dotknąć.
Kilka dni trwało, zanim w ogóle można było zawieźć go do weta!
Opiekowała się nim Maja i to ona pierwsza obcowała z tym dzikusem.
Kiedy Fadzik trafił ZMD, nie można było nawet na niego spojrzeć, by nie uciekał w popłochu. Wyciągnięta w jego stronę ręka oznaczała dla niego zagrożenie i znak: uciekaj, bo będzie bolało!
Nie wiem, co uczynił mu ten człowiek, który trzymał szczeniaka na krowim łańcuchu,
ale to go nauczyło, że ludzie są okrutni i źli. Przez 16 dni ZMD przełamywał się po troszeczku. Znalazł dom u Magdy w Łodzi, ale był wciąż bardzo nieufny, o dotknięciu go poza określoną sytuacją na łóżku nie było mowy, a zapinanie szelek to był koszmar. Jednak w nowym domu wszystko szło nadzwyczaj dobrze, jakby zrozumiał, że tu, u Magdy jest jego miejsce.
Magda okazała się cudowną opiekunką, a Fadzik często pisze listy do "cioci Gosi".
Jest bardzo szczęśliwy!:)
*********
STASINKI:
Pieski przyniosła do weta osoba, którą ruszyło serce. Ich mamusia o wielkości i posturze jamnika (choć dumnej rasy Kundelbuury) zmarła po dwóch tygodniach od porodu. Szczeniaczki
zaczynały już otwierać oczka... Wet zadzwonił do Ekostraży i ta je przejęła i tak
trafiły do Nikoli - wolontariuszki Ekostraży, a właściwie to do jej babci Stasi, bowiem pani Stasia rzuciła się je ratować z najwyższym staraniem i olbrzymim poświęceniem. Musiała je wykarmić z butelki (sześć sztuk!). Wstawała do nich po nocach, masowała (i całowała) brzuszki, sprzątała niezliczone ilości kupek i siuśków, a nawet pozwalała im tulić się do siebie w łóżku! Naprawdę nie mogły trafić lepiej. Takie wychuchane, wypieszczone, wykarmione gotowanym jedzonkiem trafiły ZMD
Trudno ocenić, jak będą duże, gdy dorosną. Ich mama była wielkości jamnika, ale nic nie wiadomo o tatusiu. Tak na oko to będą pieski ok. 7-10 kg.
A teraz po kolei:
208. Mela
Drobizna, przyszły jamniczek na krótkich nóżkach, wiercipięta i zadziora. Uwielbia szarpać za nogawki spodni, podgryzać palce i... uszy. Rezolutna, odważna. A słodka jest przy tym, wesoła! Prawdziwa iskierka! Kocha też tulić się i być noszona na rączkach. Mela to największy łobuziak! To taki psiak, którego nie można nie kochać. Zaadoptowana przez Kubę i Paulinę, którzy przyszli po nią ze światłem w oczach. :)
209. Figa
Zrównoważona, spokojna, uważna, patrzy tymi swoimi węgielkami, tak jakby rozumiała całą zawiłość świata! W zabawach z rodzeństwem nie oddaje pola. Dogaduje się z każdym. Jest prześliczna i sierść ma bardziej w typie sznaucerka. Ostatnia do miski.
Figa znalazła dom jako druga. Nosi teraz imię Mamba, a Natalka i jej narzeczony wpadli po uszy. :)
210. Pelasia
Mięciutka, puchata misiunia, bardzo kocha być na rączkach, tulić się, posapuje wtedy z zadowoleniem. Kocha przepychanki z braciszkiem, wcina, aż ma wielki, pękaty brzuszek, po którym lubi być pieszczona. Wesoła, urocza psinka. Biała plamka na piersiach i biała bródeczka. Przez puchatość futerka wydaje się większa, ale jest tej samej wagi co Mela i Figa.
Pelasia została zaadoptowana razem ze Stasiem. Pan Darek i jego rodzina (w tym dwie dziewczynki, które wybrały tę właśnie parę wśród stada piesków) dadzą im fantastyczny dom. Nawet ich rodzinna pani wet to potwierdziła! To ona udostępniła mój post i tak pieski trafiły na swój dom. Będą razem!
Prawdziwy facecik. Na rękach być lubi, ale nie napastuje człowieka. Umie się zająć sam sobą. Jest mądry, szybko się uczy. Je tak, że chyba urośnie największy. Już waży o 300 gramów więcej niż siostry (1800). Posiadacz dużej powierzchni brzuszka do głaskania. :) Bawi się z każdą siostrą po trochę. Towarzyski. Opanowany.
Staś został zaadoptowany razem z Pelasią, Przez pana Darka i jego rodzinę.
212. Iga
Taka boża krówka, gapcia, pieszczocha. Wystawia piegowaty brzuszek do głaskania. Zasypia w dziwnych pozycjach. Bardzo urocza, mięciuteńka. Delikatna. Popiskuje, gdy chce by się nią zająć.
Iga to teraz Sally. Będzie wychowywała się z tymi ślicznymi, wrażliwymi dziewczynkami i z ich ukochanym króliczkiem. Wcale nie tęskniła! W nowym domu zaczęła rozrabiać jak pijany zając. :)
213. Hela
Kształtna, sznaucerowata, mądra i opanowana. Napada na nogawki wraz z innymi. Kocha ludzi, kocha koty, kocha psy, ale nie jest wariatuńciem. Lubi podgryzać palce. Patrzy ze zdziwieniem, gdy się ją całuje, odkrywa uroki posiadania człowieka. :) Będzie wiernym i oddanym pieskiem. Fryzurę ma zabójczą. :) Druga pod względem wagi - 1600 gramów.
Hela, która pierwsza pojechała na swoje, nazywa się teraz Pyza, mieszka w Warszawie u Ewy
wraz z dwoma kotami i Bernim - swoim wielkim rocznym braciszkiem.
***
Kotki Hiszpany
To czterech chłopców, którzy przyszli na świat niechciani przez ludzi, beztrosko pozwolono im się urodzić, a potem zostali zabrani matce i wyrzuceni jak śmieci. Mieli rodzeństwo, ale "zniknęło".
Dwaj znalezieni w kartonie w Jelczu, dwaj kolejni pochodzą ze wsi. Łączy ich jedno: na starcie życia - głód, oddzielenie od matki, choroba, być może kalectwo.
Jeden z czwórki kotków Hiszpanów. Najciężej chory chłopczyk -
czarny z białym krawacikiem na piersiach. Jedno oko ma już w zrostach. Wygląda
okropnie. Być może z powodu tego nabrzmiałego oczka miał lekkie zaburzenia
chodu. Trochę nim zarzucało, gdy się przemieszczał. Bardziej uszkodzone było to
oczko, które wyglądało lepiej. Po wyleczeniu z kataru adoptowany przez
studentkę weterynarii, ma towarzysza, kota Franka oraz dwa pieski.
215. Gato
Drugi z rodzeństwa Hiszpanów, chłopczyk w najlepszej formie. Cały czarny. Bardzo miły i wesoły. Szaleje już na drapaku. Sam pije mleczko. Będzie z niego fajny kumpel dla innego kota. Został adoptowany razem z Gato przez panią Renatę i nazywa się teraz Negro.
216. Cayo
Burasek, kolejny Hiszpan, pięknie ubarwiony w białych skarpetkach, z
bialutką różdżką na nosie. Oczko ma bardzo chore, zamglone. Strasznie
wygłodniały. Zjadłyby porcje mleczka wszystkich! Maleńki, towarzyski, zaczepia
i rozmawia. Adoptowany przez Martę. Nazywa się teraz Ryszard. Ma kocią ciotkę
Ciri oraz psią ciocię i wujka.
217 Mago
Ostatni z rodzeństwa Hiszpanów, chłopczyk o rzadkim marmurkowym umaszczeniu. Okropny wypłoch. Bida wychudzona. Miał chore drogi oddechowe, charczał przy oddychaniu i nie umiał jeść sam. Po wyleczeniu adoptowany razem z Mago przez panią Renatę, teraz nazywa się Mago :)
218. Leon
Leon i Benek
Dwa niesamowitej urody brytyjczyki. które potrzebowały nowego
domu. Na żywo robiły olbrzymie wrażenie. Każdy z nich to z 10 kg kota! Tych
dwóch olbrzymich chłopaków musiało zmienić miejscówkę z powodu sytuacji
życiowej ich ludzi. Znalazły nowy, wspólny dom.
219. Benek
JW.
220. Maxi
Wraz z rodzeństwem porzucony na działkach, największy z
trójki.
Maxi został adoptowany z siostrzyczką Midi przez Marysię i
Adama,
teraz nazywają się Paszczak i Buka.
221. Midi
JW.
222. Mini (Lucky).
Mini, najmniejszy z trójki kociąt. Znalazł dom, do którego od
razu można było mieć zaufanie. Zamieszkał u Sandry z pieskiem Nugatem.
Mają nawet swoją stronę na fejsie! TU.
223. Królowa Matka
Królowa Matka z kociętami została przywieziona z Trzebnicy
przez Monikę i jej męża. Kotka matka, ufna i oswojona, z ledwością zasługiwała
tylko na pogłaskanie przez tamtejszych mieszkańców. O weterynarzu czy zajęciu
się jej dziećmi nie było mowy. Monika dokarmiała tę rodzinkę, ale wkrótce miała
się wyprowadzić i nie mogła znieść myśli, że kotki zostaną na pastwę losu.
Kotki trafiły więc ZMD. Ponieważ miały na czółkach wyraźny rysunek korony,
otrzymały miano rodziny królewskiej. Wszystkie znalazły własne domy, a Królowa
Matka (która oprócz własnych dzieci karmiła także Miniaczki), po miesiącu
pobytu ZMD, zamieszkała z Moniką i Mateuszem, kiedy zakończyli przeprowadzkę. Cudowna koteczka!
224. Księżniczka Kate
Kate, szaraczek, córeczka Królowej Matki została adoptowana
przez Ulę i w domu Uli znalazła prawdziwego przyjaciela/tatusia/opiekuna kota
rezydenta - Avzera.
Kotek z rudawym połyskiem. Książę Harry znalazł bardzo dobry
dom z innym młodym kotem,
a za kilak miesięcy dołączyła do nich kotka Zelda.
226. Książę Filip
Taki sam szaraczek jak Kate. Książę Karol i Książę Filip
zostali adoptowani
w dwupaku przez Anię i Maćka.
JW.
228, 229, 230 Szududusie" Szumisia, Duszek i Duduś.
Ola z Pręgowanych i Skrzydlatych porzucając swój skrawek niedzieli, który miał być dla ludzi, a nie zwierząt, pognała na ulicę Krakowską, bo doniesiono jej, że pod stertami złomu umierają malutkie kociaki. Że jeden już nie żyje... Ola przywiozła je ZMD, ponieważ istniała nadzieja, że Królowa Matka przygarnie maleństwa. Niestety, było to niemożliwe przy takiej różnicy wieku pomiędzy jej prawdziwymi dziećmi a oseskami. Królowa faktycznie podała im cycuszki, ale nic poza tym. Nie ogrzewała, nie wylizywała brzuszków...
Maleńkie żyjątka ledwo dychały. Były kruche jak wydmuszki... W nocy karmione strzykawką nie jadły, ledwo udało im się połknąć kropelkę. A maleńkie były jak muszelki.
Na apel o "nocną zmianę", odpowiedziała najpierw Ania, potem Marysia, a potem zrobiła się kolejka!
Kocięta otrzymały imiona z bajki - „Bajki o Chaudoudoux”.
To są najprawdziwsze, zawsze świetnie działające, niezawodne Szududu!
Szu - dziewczynka (ciepłe) - Szumisia
Du - chłopczyk z chorą łapką (miękkie) - Duszek
Dudu - chłopczyk (puchate) - Duduś
Niestety, desperacka próba utrzymania przy życiu jednodniowych kociaków nie powiodła się, mimo wspólnych wysiłków. Wszyscy przegraliśmy. Szududusie odeszły i zostawiły ranę w sercu.
Nie ma ich już tutaj z nami. Pojawiły się na chwilkę - na krótkie osiem dni. Sprawiły, że otworzyliśmy serca i połączyliśmy się w jednym marzeniu: aby tym dzieciaczkom się udało. Los miał jednak inne plany. Zabrała je infekcja wirusowa. Nie miały żadnych szans się obronić, bo z jakiegoś powodu straciły matkę, zanim obdarzyła je odpornością płynącą z jej pokarmu.
Rudi i Bercik zostali
znalezieni przy drodze w jakiejś rurze kanalizacyjnej. Innego życia nie znali i
długo by tam nie pożyli. To dwa zjawiskowe kocurki, naprawdę przepiękne, około
dwóch miesięcy, w momencie odłowienia zdrowe. Niby dzikusy - do wyciągniętej
ręki syczą i kulą się, ale spokojnie można było je podnieść. Szybko się oswoiły.
231. Rudi
Rudi znalazł dom, wprawdzie nie z bratem Bercikiem, ale nie
będzie sam. Zamieszkał z trzymiesięczną koleżanką, koteczką, która przybłąkała
się do pani Danuty, a ta stwierdziła, że mała nie może żyć sama, że się nudzi i
będzie nieszczęśliwa. Raz-dwa załatwiła jej kolegę.
232. Bert
Popatrzcie na różowy nosek Bercika. Na obwódki jego oczu.
Na
pysiu ma kilka odcieni szarości.
Jest śliczny, a jako dorosły na pewno będzie przecudny!
To odważniejszy
z braci. Ma dom u pani Lucyny, która jest tak ciepłą osobą,
tak miłą, że mały
będzie miał miłości co niemiara!
Bercik do towarzystwa w nowym domu ma małego pieska,
Bercik do towarzystwa w nowym domu ma małego pieska,
a wkrótce może i doczeka
się drugiego kotka. Bercik to teraz już... Lolek!
Edit: Niestety, ta wiadomość jest okropna, bo Bercik zaledwie
po tygodniu pobytu u pani Lucyny odszedł… Lekarz stwierdził, że na FIP…
Koteczki z piwnicy – Kola, Czeko, Kawka i Jaga.
Dzika kotka okociła się u starszej pani.
Pomogłam jej zaopiekować się malutkimi.
233. Czeko
Czeko ma genialną opiekunkę – Ewę, w nowym domu nazywa się
Marta.
Okazała się niezłym gagatkiem!
Mieszka z dwoma innymi, też czarnymi, kotkami.
Było z nią trzy światy, ale w końcu jest dobrze. :)
Jaga, jako ostatnia z miotu piwniczanek znalazła domek u p. Wojciecha i ma nowego braciszka, trochę starszego. Jaga - teraz Plamka - polubiła się z Guziczkiem z wzajemnością i szybko odnalazła się w nowym miejscu oraz wśród nowych właścicieli.
235., 236. Cola i Kawka
Burą Kolę i czarną Kawkę adoptowała pani Ala i jej rodzinka.
Poświęcili niedzielę by przyjechać po kicie. :)
Nazywają się teraz Figa i Pfeffer.
237. Diesel
Diesel zamieszkał pod maską samochodu (toyota) na parkingu pod blokiem.
Mieszkałby tam pewnie już zawsze, założyłby tam rodzinkę, spędził emeryturę,
ale ludzie chcieli używać samochodu! Wstręciuchy bez empatii!
I trzeba było go stamtąd eksmitować.
Nasz mechanik został więc złapany, zawieziony do weta, no i w końcu przywieziony ZMD.
To fajny, rezolutny chłopak, który aklimatyzuje się jakieś 5 sekund. :)
Kotek znalazł dom w Warszawie, u pana Piotra, syna Ewy - tej od Pyzy!
Ma młodziutkiego kolegę Paszteta.
Kotki – malarze
To młodziutkie dzikuski, takie "ptasie" koty - mają drobne kosteczki, wielkie uszy, są chudymi szczypiorkami, ale rosną szybko i mają duży apetyt. Mają ok. 10 tygodni, typowe kociaki: wesołe, zgodne, nie szaleńcy. Są cztery: dwa bliźniaczki białe z szarymi ogonkami (różnią się grzywką) - Marlon i Panda, cudna trikolorka – Pabla i burasek z czarnym noskiem – Frida.
238. Pabla (Arya)
Szczuplutka, długonoga, zgrabna jak gazela.
Była przestraszona, ale po chwili wyszła z transporterka i spokojnie zwiedzała koci pokój;
dzik, ale rokujący! Oswoi się i dogada z innymi kotami. Z Królową Matką nawet się dogadała.
Pabla to inteligentna, przebojowa dziewczyna.
W stadzie swojego rodzeństwa wiedzie prym, można powiedzieć, że zawsze wie czego chce
i to osiąga. Pablita pojevhała do adoptowanego (ze dwa lata temu??) Węgielka - Aruela!!
Do domu Beaty, który jest z tych najlepszych!
239. Frida (Freya)
Frida ma cudowny charakter. To taka subtelna, spokojna kicia.
Nigdy nie wyciąga pazurków, kuli się tylko, bo jeszcze troszkę boi się tych strasznych Łysych.
Frida jest śliczna z tym swoim czarnym noskiem i jasnym pysiem. J
ej znakiem charakterystycznym jest ciemny nosek. Frida znalazła dom u Lidii.
240. Panda (Frida)
To siostra Pabla i Fridy. Ma przedziałek na główce i serduszko na boczku.
Razem z Marlonem mieli jechać do Niemiec i od swojej przyszłej opiekunki otrzymali swoje obecne imiona. Niestety, wyjazd uniemożliwiła choroba:(
Długo mieszkała Za Moimi Drzwiami, ze dwa miesiące...
Potem Panda otrzymała druga szansę, ale niestety, po dwóch dniach wróciła z adopcji...
Wkrótce jednak znalazła nowy dom, razem z bratem Marlonem, u Kasi.
Teraz nazywa się Frida:)
241. Marlon (Ulf), który okazał się... Ulfą! :)
Marlon, braciszek Pandy, Pabli i Fridy, bialutki jak śnieg, z burym ogonkiem i główką.
Nieśmiały i delikatny, z wielkimi uszami, smukły, zgrabny.
Miał ok. 4 miesiące, gdy razem z Pandą zamieszkał u Kasi, teraz ma na imię Ulf.
Edit: Kasia czekała aż chłopakowi wyjdą jajeczka, aż "chłopak" dostał... rui!
Teraz to Ulfa. Już też po zabiegu.
242. Gryzelda
Córeczka Zeldy (niżej), razem z nią odebrana przez Ekostraż. Znalazła cudowny,
zwierzolubny dom we Wrocławiu, w którym na początku pobytu rozchorowała się, czym bardzo nas wszystkich zmartwiła. Na szczęście dała chorobie radę. Boska istotka!
243. Zelda
Młoda koteczka, która razem z córeczką Gyzeldą została odebrana interwencyjnie przez Ekostraż.
Jej „właściciel” twierdził, że została potrącona przez samochód. Kiedy trafiła do ZMD, była wycofana, zła, chowająca się i smutna. Z powodu rozsadzającego jej uszy i głowę świerzbienia, nie widelcem, a swoimi własnym pazurami, z nadzieją ulżenia sobie, rozdrapała sobie główkę do samej czaszki. A potem to ropiało, babrało się, powodując kolejne uciążliwości. Już po kilku dniach leczenia okazało się, że to urocza dama i oddana mamusia. To koteczka, która już wybiega naprzeciw, która wywala brzuszek do głaskania, przymila się, jest łagodna i bardzo, bardzo kochana!
Wyleczona i wysterylizowana Zelda znalazła swój dom w domu do którego poszedł wcześniej Harry!:)
244. Greta
Cudna koteczka ze wsi, miała pecha, bo zachorowała na panleukopenię i umarła w ciągu doby.
Zostawiła ranę w moim sercu.
Ekostraż miała pod opieką malutką koteczkę, którą ktoś wywalił na autostradowej obwodnicy Wrocławia i którą pewien pan uratował z narażeniem swojego życia.
Biedne to było stworzenie niesamowicie. Brudne jak święta ziemia, głodne tak, że zjadłoby słonia w całości i zagryzło koniem z kopytami! Oczy zaropiałe, brzuch wydęty, świerzb w uszach. Obraz nędzy i rozpaczy . Normalnie, gdy widzi się stworzenie potrzebujące pomocy: chore, słabe, to pędzi się z ratunkiem. Tymczasem ten pseudo człowiek zaplanował ohydne morderstwo z premedytacją na takim małym, bezbronnym kotku...
Wkrótce okazało się, że to kot wdzięczny i oddany! Cudowne stworzenie, ufne i uwielbiające człowieka, podczas, gdy jeden z nich zrobił jej takie świństwo, że mózg tego nie jest w stanie pojąć.
Chorowała, jadła jak smok i szybko trafiła w bardzo dobre ręce.
Jest kochana ponad miarę, choć dała swoim ludziom popalić katarkami...
246. Kaziu Przerwa
Kaziu, niestety stał się ofiarą wstrętnej choroby zagrażającej kociakom: panleukopenii.
Po kilkudniowej walce, po surowicach, kroplówkach, antybiotykach, dokarmianiu
i po zrobieniu wszystkiego, co można kotek został uśpiony...
247. Pauza
Razem z Kaziem Przerwą zabrana z działek, również przeszła panleukopenię, ale lekko i szybko wyzdrowiała. :) Teraz nazywa się Pyza i mieszka we wspaniałym domu u pełnej humoru Kasi z kotką Sushi i kotem Pasztetem.
248. MELA
To bezdomna kotka, która została przez Olę z Fundacja Pręgowane i skrzydlate zabrana na kastrację z bardzo nieciekawego miejsca (złomowisko), no i miała zostać tam potem odwieziona, ale...
Ale okazała się uroczą kotką! Już po kilku dniach w domu zaczęła mruczeć ocierać się o klatkę, ugniatać łapkami kocyk i całą swoją osobą (przerażoną, ale dzielną) przymilać się do człowieka.
Kotka jest śliczna, klasycznie bura w białym bikini i z "łańcuszkiem" pod bródką.
Ma długi pyszczek i śliczne bursztynowe oczy.
Mieszka w cudownym domu na wrocławskim Biskupinie.
249. LUNA
To cudo o oczach jak spodki to Luna. Nie ma słów, żeby opisać urok tej koteczki! To miniaturowa czarna pantera o pyszczku tak uroczym, że można by ją po prostu łyżkami jeść. Jest lśniąca jak foka, zgrabna i gibka jak baletnica, prześliczna, sam urok i wdzięk, a te oczy sprawiają, że kocha się ją od pierwszej chwili! Ma 5 miesięcy, dwa razy szczepiona, testy ujemne. Była zwykłym wiejskim kociakiem, na którym nikomu nie zależało. Gdyby nie została zabrana pewnie już by jej nie było, bo i robaki, i pchły, i psy, i szosa, i obojętni ludzie. Bała się trochę, ale dała radę i teraz jest bardzo urokliwa! W DT u Beatki była już przytulaskiem. To niesamowicie wesoła koteczka! Szybko się rozkręca i robi zaborcza. Potrafi warczeć na Melkę, gdy złapie wędkę.Prześliczna Luna szybko znalazła dom. Kto jest ZMD jakiś czas, pamięta na pewno Tigrę i Nigrę, które pojechały do Krakowa do Martyny i Piotrka. Właśnie Martyna, Piotr i Tigra będą mieli olbrzymi przywilej obcowania z Luną, tą cudowną koteczką. Nie mam żadnych wątpliwości, że jest magiczna. Niestety Nigrunia odeszła na FIP*, niedawno... I właśnie do stęsknionej towarzystwa Tigry pojechała Lunka!
250. LEVY
Levy, dokładnie jak jego piłkarski patron, jest zwinny i doskonale zbudowany!
A poza tym już jest o wiele ładniejszy! Ma duże łapki w pręgi, niczym prawdziwy tygrys, kropki na futerku, a wokół oczu jasne obwódki. Jest niezwykle przystojnym kotem! Jest też miły i oswojony. Urodził się w połowie maja w jednej w podwrocławskich wsi jako jedno z czterech niepotrzebnych nikomu kociątek. W tej chwili ma już komplet zabiegów za sobą: został odrobaczony, dwukrotnie zaszczepiony, przebadany na FiV, FelV ( zdrowy - wynik ujemny) oraz jest już po kastracji. Po czasie okazał się cudownym pieszczoszkiem, mądrym, chętnym do współżycia z ludźmi. To kotek, który, gdy zaufa, staje się wielkim miłośnikiem człowieka. Opanował spanie w łóżeczku, witanie po powrocie do domu, mruczenie na kolanach. Jest odważny!
Levy z bratem Grosikiem zamieszkali pod Wrocławiem.
251. GROSIK
Kocurek jak Levy - jego brat - urodził się w połowie maja, ma więc ok. pięciu miesięcy. To urokliwy czarny młodzieniec! Jest przecudowny, ma błyszczącą, mięciutką, aksamitną sierść i jest zgrabny jak na "piłkarza" przystało. Kiedy już zaufa, kocha się przytulać. Uwielbia się bawić. Jest miły i choć początkowo ostrożny, szybko się przełamuje. Grosik ma długi pyszczek i wielkie oczy.
Levy z bratem Grosikiem zamieszkali pod Wrocławiem.
Opowiada pan Jan: "w jednym z gospodarstw w mojej wsi, gdzie zaopatruję się w wiejskie jajka, natknąłem się na małego kotka. Kotek jest przy gospodarstwie, ale nikt się nim nie zajmuje. Jest odtrącany i nie jest wpuszczany do domu. Nie jest też regularnie karmiony. Kotek ma pewną kontuzję. Kiedy był jeszcze ślepy jakieś miejscowe dzieciaki wyciągały go z gniazda za głowę. W skutek tego ma lekko przekrzywioną główkę. Nie przeszkadza to mu to w funkcjonowaniu.
Kotek jest oswojony, bardzo lgnie do ludzi."
Potem szukaliśmy mu domku i...
06.11.2017: Zaczynamy dzień od mega, arcy, super, hiper wspaniałej wiadomości! Kocurek MRUCZEK jest już w SWOIM DOMU, w Niemczech! 800 km stąd!!! Misja niemożliwa okazała się po prostu łatwizną 😜! Wczorajszy dzień był szalony! Zadzwoniła Klaudyna, że już wyjeżdża, wprawiając mnie w osłupienie, bo przecież miało być za tydzień!! Już miałyśmy zrezygnować, ale po telefonie do pana Jana zdecydowałyśmy się tę szaloną akcję przeprowadzić. I faktycznie! Mruczek został w te pędy spakowany, zawieziony na autostradę, wsadzony do auta i zaczęliśmy mocno trzymać kciuki za tego uratowanego maluszka. Mruczek jechał od 13-22... Świetnie zniósł podróż, był cichutki i prawie całą drogę spał. Po wyjściu z transporterka od razu zaczął się łasić, bawić i uszczęśliwiać swoją panią. „Był tak spragniony czułości, że... miłość od pierwszego momentu ❤❤❤❤ obustronna.”
253. Tequlla
Znaleziona błąkająca się po ulicy staruszeczka. Noc spędziła w warsztacie rowerowym,
a na następny dzień trafiła do mnie.
Na szczęście dom, który zgubił to cudeńko, odnalazł je i Tequila wróciła do siebie.
Okazało się, że suczka ma 17 lat!
254. Gracja
Młodziutka kotka, około 4 miesięcy, bardzo miła, oswojona, odważna, po chwili już nie bała się psów, bardzo chętna do zabawy i kontaktu z innymi kotami. Gracja została porzucona w hotelu dla zwierząt. Kiedy stało się jasne, że nikt jej nie odbierze, spędziła dobę w bardzo awaryjnym miejscu. Stamtąd musiała być zabrana, ponieważ państwo nie planowali posiadania kota i tak właśnie trafiła ZMD, po czym się okazało, że... że w tym bardzo awaryjnym domu zrobiło się nagle pusto i czegoś zabrakło. No i Gracja wróciła z powrotem do ludzi, którzy po zaledwie dobie mocno ją pokochali.
I pies ją pokochał, a ona jego!
255. Puchata Sówka
Puchata Sówka przybłąkała się do pewnego domu w górach, ale nie była tam mile widziana.
Musiała koczować na dworze, a tu zima za pasem... Dwie wspaniałe dziewczyny Basia i Kamila chwyciły więc kotkę za pazuchę i przywiozły ZMD. Kotka jest biało-czarna i jak wskazuje jej imię bardzo puchata. Jest młoda, ma około 4 - 5 miesięcy. Sóweczka jest wesoła, wdzięczna, śliczna i całkowicie oswojona. Jest rozkosznym kotkiem, głośno mruczy i jest bardzo towarzyska - szalała z maluchami i żyła w zgodzie z Cudną. Zamieszkała u pani Lucyny, w dużym domu z ogrodem, w bardzo spokojnym miejscu. Została towarzyszką kotki Meli. Nazywa się Andzia.
256. Precelek
Precelek przypałętał się do starszych państwa, których stan zakocenia osiągnął już poziom krytyczny.
Pośredniczyłam tylko w szukaniu mu domu udostępniając go i udało się! Precel jest uroczym czarnym kotkiem z białymi łatkami. Ma wyjątkowo piękne oczy! Ma też przemiły charakter, jest super oswojony, łagodny, i przyjazny wobec innych kotów i psa. Precelka wypatrzyła cudowna rodzinka z jednym już kotem, z którym teraz młodzian próbuje się zaprzyjaźnić.
Kocia rodzinka.
Kocia rodzinka żyła w ukryciu na skraju lasu, aż pewnego dnia mamusia, prześliczna,
drobna, chudziuteńka jak szczypiorek koteczka, pojawiła się najpierw sama
(zapewne poszukując pożywienia) przy domku na końcu wsi,
a za parę dni przyprowadziła piątkę swoich dzieci.
Pani Ania przywiozła kocią rodzinkę ZMD, bo nie chciała, żeby spędziły zimę w lesie
albo trafiły do gminnego schroniska.
257. Cudna
Mamusia kociąt dostała imię Cudna, bo... jest po prostu cudna. :)
Była bardzo wychudzona, wykarmiła przecież pięcioro kociąt.
To cud, że dała radę uchować przy życiu swoje dzieci, mieszkając gdzieś przy lesie.
Kiedy znalazła się ZMD, trudno jej było przyzwyczaić się, że ma pod dostatkiem jedzenia;
jadła ile się da, na zapas. Cudna ma dobry charakter, jest wdzięczna i oddana,
zawsze wpatrzona w oczy, nieabsorbująca, delikatna i spokojna.
Dzieci Cudnej to dwie córeczki: Nochalinka i Fruzia
oraz trzech synków: Nieśmiałek, Ustek i Czupurek.
258. Czupurek/Borutek.
259. Nochalinka.(Lilka)
260. Fruzia Rózia (Suita).
261. Ustek (Garret).
262. Nieśmiałek (Bemol).
Cudna znalazła dom u pani Joasi, Czupurek od razu był ”zajęty" przez panią Anię, tę która przywiozła kotki, a pozostałe kociaki znalazły domy parami:
Nochalinka z Ustkiem i Fruzia z Nieśmiałkiem :)
Chłopaki do wzięcia.
Kocurki zabrane ze wsi, gdzie nie przeżyłyby zimy, bo nikt się nimi nie przejmował. Kotki są zaszczepione, oswojone, odważne (początkowo ostrożne, ale szybko się przełamują). Korzystają z kuwety i rozglądają się za swoim domkiem na dobre i złe. :) Markiz, Angelino i Bemol.
Urocze to stworzenie wypatrzyli Kasia i Karol.
Mam nadzieję, że ten cudny kotek da im wiele szczęścia.
I oni jemu!
264. Bemol
Bemolek wpadł szybko w oko miłej rodzince z Wrocławia. :)
265. Angelino
[*]
266. i 267. Guzik z Pętelką.
Miejska parka: chłopczyk pingwinek i jego buro-biała siostra. Dzieciaki z czeluści piwnic wrocławskiego blokowiska na Gaju z wielkim poświeceniem odłowiła Marta Jelewska-Krupa.
Chcemy, aby ich życie było lepsze, aby nie musiały przemykać w strachu, głodzie i chłodzie pomiędzy samochodami. Aby ich ktoś kochał.
I tak się stało! Kotki zamieszkały aż pod Kłodzkiem wraz z Martą i Arkiem. Powodzenia, maluchy!
Gosiu wiedzę, że masz tyle istnień do ratowania, że nie masz czasu ich tu uwieczniać.Potrzebna Ci sekretarka chyba:)
OdpowiedzUsuńOj, przydałaby się!
UsuńTo podpowiadam: brak dopisku, że Ulf okazał się dziewczynką ;)
UsuńDzięki, poprawione!
UsuńPodziwiam Cię za to wszystko co robisz.
OdpowiedzUsuńBardzo ci dziękuję!
UsuńGosiu, wielkie dzięki za to wszystko, co robisz dla Zwierzaczków. Dziękuję też Twojemu Mężowi , który cierpliwie wspiera Cię w tej misji. Jesteście Cudowni. Twój wpis pozwolił mi jeszcze raz przeżyć losy tych wszystkich Stworzeń, które ratujesz i uszczęśliwiasz. Wszystkie są cudowne,ale... wybacz, największe moje emocje (myślę, że nie tylko, moje), wzbudził TaDziczek. Jeszcze raz, bardzo dziękuję za wszystko i życzę Ci, żebyś w Nowym Roku miała jak najmniej powodów do smutnych przeżyć. Jesteś WSPANIAŁA.
OdpowiedzUsuńOj, dzięki za dobre słowa, Ula. Ty też pięknie pomagasz zwierzakom!
UsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń