A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój.
Zgodnie z tym prawem, dziś czas na dobre wieści. Bardzo dobre!
Wczoraj wieczorem urocza blokowa kocinka o wyjątkowym mieniu Kordula pojechała do swojego stałego domu. Trafiła jej się osoba bardzo odpowiednia. Pani Małgorzata miała już taką dzikuskę, którą adoptowała, a potem oswoiła - 16 lat temu. Misia, niestety, w grudniu poprzedniego roku odeszła za tęczowy most, a pani Małgosia po odbyciu żałoby zaczęła się rozglądać za jej następczynią. Szukała, oglądała zdjęcia na ogłoszeniach, wsłuchiwała się w siebie, kiedy zabije jej w szczególny sposób serce, no i po dwóch miesiącach wypatrzyła... Kordulinkę! To bardzo odpowiedzialna, mądra i kochana osoba, więc nie lękam się o kocię.
Kotka trafiła do nas 24 lutego i w ten sposób przyniosła sobie swoje piękne imię. |
Początki oswajania to klatka, a potem osobny pokój, gdzie siedziała z dwa tygodnie pod łóżkiem. |
Kordulka przeszła dużą przemianę. Z totalnego, przerażonego dzikusa prowadzącego tylko nocny tryb życia przeistoczyła się w ciekawską asystentkę naszej rodziny, która każdego dnia robiła mały, większy lub całkiem duży krok w kierunku zostania kotkiem udomowionym.
Wczoraj, kiedy ją oddawałam, miała za sobą już pierwszą zabawę myszką (olbrzymi sukces świadczący o wyluzowaniu się) i pierwsze pogłaskanie po grzbiecie, które ją zaskoczyło, ale i zaciekawiło.
Pozwólcie, że na pamiątkę umieszczę tu kolejne zdjęcia dokumentujące pobyt tej ślicznotki Za Moimi Drzwiami. Jeśli ktoś jest ciekaw, jak się zmieniała, to posty o niej są tu: pierwszy, drugi, trzeci.
Jej nowa pani - Małgorzata - da jej tyle czasu, ile będzie trzeba, a kiedy Kordulka się oswoi, przyzwyczai do ludzi i domu... weźmie kolejnego kota, jako towarzysza dla tej społecznej kici.
Widać po stosunkach z moimi rezydentami, że jest jej potrzebna kocia koleżanka. Może uda się, aby też pochodziła ode mnie?
Wiecie, czym mnie ujęła jej nowa pani? Przyszła do mnie oglądać koteczkę wraz z oprawionym w ramki zdjęciem poprzedniej kotki - Misi. Opowiedziała mi, jak o nią walczyła, no i że miejsce na fotelu, gdzie siadywała Misia, nadal jest puste, bo nikt nie waży się tam usiąść. Mam nadzieję, że Kordi to zmieni.
Panikowałam na początku, że tak ciężko idzie kotce oswajanie, ale niesłusznie. To był bardzo fajny okres w naszym domu. Ależ mam satysfakcję! Strasznie żal było się z nią rozstawać w takim momencie, gdy okazywała nam coraz większe zaufanie.
Bądź szczęśliwa, kochanie!
bądź szczęśliwa kiciu :)
OdpowiedzUsuńKicia trafila los na loterii - niech im bedzie razem dobrze, a potem z kolezanka
OdpowiedzUsuńDobrego życia kiciu. Widać, że zrobiła duże postępy, będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńWzruszające... Twoje początkowe obawy, troska, mimo wszystko ufność i cierpliwość, radość, i... znów smutek, bo rozstanie. Ale i satysfakcja. Niech się Kordełce i jej opiekunce wiedzie szczęśliwie.
OdpowiedzUsuń:**
Sliczna Kordulka, a jakie ciekawskie oczka wygladaja zza schodow,.cudo:):):)Wszystkiego najlepszego dla tej pieknej koteczki i jej nowej Rodzinki:)Gosiu, trzymaj za nas kciuki, bo od dzisiaj, przez trzy tygodnie bedzie mieszkal z nami labrador mojej siostry i na razie latwo nie jest, kotki bardzo sie go boja i siedza schowane:(:(
OdpowiedzUsuńTrzymam! Będzie się u Was działo...
UsuńOd Gosi do Gosi i juz wiadomo, ze jest dobrze, jest optymalnie, bo Kordulka nie pomyli imion. :)))
OdpowiedzUsuńBędziemy czekać na wieści z nowego domu... Niech to oswajanie zaczęte u Was postępowało dalej tak pięknie :)..., mam tylko jedną obawę - koty uczą się od innych kotów. Kordulka nie będzie miała w nowym domu oswojonych przewodników, dających przykład... Ale to pewnie nie będzie miało większego znaczenia? Powodzenia :)!
OdpowiedzUsuńMiała ich przez półtora miesiąca. Teraz szybciej się oswoi jak będzie sama, ale co ważne mam obietnicę dokocenia i to było dla mnie ważne.
UsuńPewnie najlepiej by było gdyby została już u mnie, ale... Wiadomol
:))... Będzie dobrze :)!
UsuńCzyli jak zwykle;)
OdpowiedzUsuńWszystko idzie prawidlowym torem, wszystko się układa i nowe życie dostała kolejna kicia :)
:*
Wczoraj były, jak wiesz, inne wieści. Chciałabym, aby były zawsze takie jak dziś. :)
UsuńWygląda na to, że Kordulka świetnie trafiła. Pani, która miała kota tyle lat, napewno rozumie koty . No i jeszcze obietnica przyjęcia koleżanki dla Kordulki, wróży jej ciekawe i wesołe życie.
OdpowiedzUsuńWczoraj były takie wieści, dzisiaj inne, jak w życiu. Kordulka mnie też ujęła, taka bojąca biedulka. I ta kropka na nosku ☺ poza tym imię ma przepiękne. Ściskam Gosiu. Wyszło słońce. Dla dobrych ludzi zawsze wychodzi 💜
OdpowiedzUsuńTam serduszko było, nie znak zapytania. Z telefonu piszę i tak jakoś wychodzi dziwnie.
UsuńImię przepiękne! Właśnie!
UsuńPowodzenia maleńka:* Może teraz dostaniesz słodsze imię, np Piegusek :D
OdpowiedzUsuńNowej Pańci życzymy aby zapadła w jej serduszko tak jak Misia
Ale na drugie będzie miała Kordula - to pewne :D
UsuńHehe, na drugie to OK ;D
UsuńKorduleńko kochana powodzenia:)))))))))))
OdpowiedzUsuńA nie zostanie Kordulką? Szkoda... Boszszsz, jak się cieszę, chociaż wiedziałam, że tak będzie! Matko, jaka radość, ona tak bardzo mi przypomina Czajniczka. Będą relacje? To jest fascynujące - widzieć, jak z biednego, zahukanego stworzenia staje się pieszczochem. Moja Grażynka przeszła taką drogę, dobrze pamiętam tamte wzruszenia - pierwsza zabawa, pierwsze mycie i pierwszy skok na kolana...
OdpowiedzUsuńBędą relacje :)
UsuńKordulko niech ci się bardzo dobrze wiedzie :)))
OdpowiedzUsuńKordulka, mnie zachwycila na poczatku samem , niech sie jej i pani M. wiedzie, jak najlepiej!
OdpowiedzUsuńTo naprawdę świetna wiadomość. Z pewnością zawojuje wszystkich w nowym domu i z godnością zajmie miejsce swej poprzedniczki.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Powodzenia Kordi,niech ci się dobrze wszystko układa a i dla pani Małgosi również dobrego socjalizowania Kordi:)
OdpowiedzUsuńWzruszająca ta droga od dzikuska do kotka, który dziarsko maszeruje z ogonem do góry. I to nie strach go prowadzi a ciekawość i ufność . Dobrego życia w nowym domu, Kordełko..:)
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli, Gosiu.:)
Wielka radość mnie przepełna na tak dobre wieści:)
OdpowiedzUsuńTa kicia to ma szczęście... Wielu dobrych lat Kordulko!
Gosianko, gratuluję!
Gratuluje, ze sie udalo, teraz tylko trzeba czasu, Szczescia droga kiciu, pozdrawiam i ciesze sie, ze ma nowy domek,ania
OdpowiedzUsuńPo bardzo złych chwilach bardzo dobra wiadomość.Bardzo się cieszę z nowego domku Kordulki.Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńKolejna uszczęśliwiona osoba i kolejny kotek, który ma swój dom, pełną michę i Personel gotowy na wszelakie usługi :))
OdpowiedzUsuńKordełka jest wielkiej urodzy dziewczynką ! Te oczy !. I kropka Merlinowa :) Och, jak mnie cieszy, że Tak wspaniały dom znalazł się dla niej :) To przeobrażenie z dzikuski było do przewidzenia ! Ale jak się widzi ją wśród domowych kotecków, to aż serce się topi ze szczęścia :) Dobrego życia Kordełko kochana :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na nowej drodze, Kordulko! Trzymaj się ciepło i dbaj o swój nowy personel :)
OdpowiedzUsuńAmisiu, zdrowiej i uważaj na siebie :)
Gosianko, świetna robota, jak zwykle, gratuluję i bardzo się cieszę, że Kordulka ma dobry dom na zawsze. Bardzo czekam na wieści jak sobie radzi i jak się zaprzyjaźnia z panią Małgorzatą/
OdpowiedzUsuńKordi - szczęścia na nowej drodze życia. Bardzo mnie cieszy, że trafiła w dobre i odpowiednie "stałe" ręce. Całusy.
OdpowiedzUsuńAż mi się błogo zrobiło, jakby mnie ktoś pogłaskał :))) Szczęśliwego życia, Kordulko!
OdpowiedzUsuńBardzo dobra wiadomość, niech się jej dobrze dzieje:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Te wielkie oczyska jak widać zahipnotyzowały nie tylko mnie. Oswoi się kicia, na pewno się oswoi. Zawsze powtarzam z rozrzewnieniem że mojemu Tigusiowi zajęło tylko pięć lat żeby na kolana przyszedł z własnej woli :-)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego życia Kordulce i jej Pani życzę:)
OdpowiedzUsuńKordula da sobie radę... bez obaw...
OdpowiedzUsuńteż mam dzikuskę, oswajanie trwało - 1 rok !!! nadal jest do wielu osób nieufna... ale co tam... świetnie daje sobie za to radę z innymi kociakami...
trzymam kciuki za jej nowy domek