Kiedy we wtorek napisałam w poście o diecie, że jestem zadowolona ze swojej figury, już po chwili poczułam wewnętrzny niepokój. Jak to? Ja ośmielam się czuć się z siebie zadowolona? Przecież tak nie można, przecież trzeba będzie za to zapłacić! To strach być szczęśliwą i mówić o tym głośno! Hm, chciało wrócić stare… Stop! Nie pozwalam!
Pamiętacie,
jak niedawno napisałam notkę o przekonaniach, jakimi karmiono nas w dzieciństwie? Wywołała ona prawdziwą burzę. Byłam tym bardzo zaskoczona, ale
tylko do chwili, kiedy uzmysłowiłam sobie wagę problemu, a także to, jak
niezwykle czułych miejsc dotyka to w każdym z nas. Dla mnie to cenne. Lubię
prawdziwe relacje, głębokie i odważne, dlatego byłam pełna wdzięczności za
odzew, z jakim spotkał się mój post.
A gdybyśmy
to dziś zawęzili i spróbowali zobaczyć, jakie nosimy w sobie przekonania na
temat szczęścia? Co uznajemy za „naszą prawdę” wypracowaną doświadczeniem? Co
wzięliśmy z domu, ze szkoły, od bliskich? Czy to nas wzbogaca i wspiera, czy
raczej podcina skrzydła i skazuje na porażkę? A może chroni przed upadkiem?
Szukałam w
swojej głowie takich przekonań i znalazłam te poniżej. Jest ich oczywiście całe
mnóstwo. Macie jakieś pomysły? Co dopisać do tej listy?
- Szczęście nie zależy od nas. Albo się ma szczęście, albo nie.
- Gdybym więcej zarabiał/a, miał/a dom, samochód, pieniądze itp., to byłbym/byłabym szczęśliwy/a.
- Inni zazdroszczą nam szczęścia.
- Nie należy się chwalić szczęściem, bo nas opuści.
- Za szczęście trzeba zapłacić.
- Szczęście można osiągnąć tylko trudem i znojem.
- Szczęście to poświęcanie się dla innych.
- Mąż/żona jest odpowiedzialny/a za moje szczęście.
- Moje szczęście nie zależy ode mnie.
- Nie zasługuję na szczęście.
- Szczęście zawsze sprowadza nieszczęście.
- Chcąc być szczęśliwym, trzeba zapomnieć swoją przeszłość.
- Jak schudnę, to już na pewno będę szczęśliwa.
- .....................................
- .....................................
- .....................................
Które z nich
są „moje”? Dziś już nie, ale wiele lat żyłam w przekonaniu (nie takim
rozumowym, ale podświadomym), że nie zasługuję na szczęście, że za każde
szczęście będę musiała zapłacić, żeby lepiej o szczęściu nie mówić, najlepiej
stłumić je w sobie, bo przyciągnie
nieszczęście, no i trochę też tak, że moje szczęście zależy od innych…
Dziś, kiedy
udało mi się zobaczyć te destrukcyjne przekonania i zmierzyć się z nimi, mogę
być szczęśliwa bez lęku, bo zasługuję na to bez wątpienia, pod warunkiem że
sama o to zadbam.
W co
wierzycie do dziś, a co udało się Wam już odrzucić jako niekonstruktywne, niesłużące niczemu balasty na swojej drodze? I czy jest rozdźwięk pomiędzy tym, co myślicie,
a tym, co czujecie w głębi duszy?
Na komentarze poodpowiadam po południu.
Tymczasem życzę Wam dziś nieskrępowanego żadnymi zatrutymi przekonaniami poczucia SZCZĘŚCIA. :)
Bardzo trafne spostrzeżenia, choć staram się nie mysleć w ten sposób, stwierdzam że nie potrafię być szczęśliwa, albo nie umiem szczęścia zinterpretować...nie chodzi tu o dom, pieniądze, figurę...w sumie nie wiem o co...tak czy inaczej dziękuję Ci za ten wpis, będę rozmyślać...
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Aniu...
...I szczęścia Ci życzę;))
UsuńDziękuję i ja Tobie też, wiele, wiele szczęścia!
UsuńPostawiłaś sama sobie bardzo ważną diagnozę, ciekawe czy to zauważyłaś?:)
Nie cieszą Cię zewnętrzne powody do szczęścia, brak Ci tego poczucia w duszy. To niezwykle ważne odkrycie, pójdź za nim, walcz o siebie, szukaj, a zobaczysz skąd się to wzięło i dlaczego. Wtedy będziesz mogła poradzić sobie z tym. Bardzo Cię zachęcam do tego, to wspaniała przygoda:)
Najpierw trzeba szczescie zdefiniowac. Dla jednych szczesciem jest pelen zoladek, dla innych zdrowie najblizszych, jeszcze inni beda szczesliwi wylacznie z wypchana kiesa.
OdpowiedzUsuńKiedy uda nam sie podpiac definicje szczescia do wlasnych wymagan, mozna zaczac sie martwic o zachowanie, chronienie i pielegnowanie tego uczucia.
Tezy, ktore Ty postawilas, sa pewnego rodzaju guslami, rzucanymi na pozarcie zawistnikom, ktorym sie w zyciu nie powiodlo. Moje szczescie to moja sprawa i albo inni je zaakceptuja, albo beda marudzic i robic wszystko, by mnie go pozbawic.
Podam przyklad: Ty schudlas i jestes szczesliwa. Wiele osob Ci gratuluje, inni zazdroszcza w duchu, jeszcze inni powiedza glosno, ze w Twoim wieku chudniecie to dodatkowe zmarszczki na paszczy i ze lepiej Ci bylo z tluszczykiem. Twoje szczescie zaczyna sie chwiac, juz nie jest takie pelne, nachodza Cie watpliwosci, czy aby marudy nie maja racji. A im tylko o to chodzi, bo sami chetnie zrzuciliby pare kilo, ale brak woli, lepiej wiec zatruc zycie temu, komu udalo sie to, czego oni nie moga.
Od tego dnia myslisz sobie: bylam szczesliwa, podzielilam sie swoja radoscia, wiec spadlo na mnie nieszczescie.
I tak powstaja w/w prawdy objawione, a my zaczynamy w nie wierzyc.
Anulka, jestes piekna kobieta, badz dumna, ze osiagnelas swoj wytyczony cel, podkreslaj figure obcislymi ciuchami i krzycz glosno, ze jestes szczesliwa, ze masz kochajacego TwojegoCiOnego, zdrowe i zdolne dzieci, zwierzostan domowy i niczego wiecej Ci nie trzeba. Nie boj sie, szczescia nie sploszysz!
Nie boję się Panterko kochana! Już nie. Nawet jeśli ono minie, to na pewno nie dlatego, że je czułam i o nim mówiłam.
UsuńCo do przykładu ze mną w roli głównej to: jeśli moje poczucie wartości jest umiejscowiona na zewnątrz i opiera się na opinii innych ludzi, to będzie, jak napisałaś, ale jeśli mam w sobie wiarę w siebie i znam swoją wartość, to nie zachwieją jej takie przekazy.
Jak jest u mnie? I tak, i tak. Z wiekiem coraz lepiej:)
moja babcia miala takie powiedzenie- nie pchaj sie na afisz jak nie potrafisz;) jest w nim zierenko prawdy, szczegolnie kiedy mozemy obserwowac ludzi pozbawionych samokrytycyzmu, z zerowym talentem, ktorzy za wszelka cene chca zaistniec; ale kiedy ja slyszalam to w dziecinstwie mialam wrazenie, ze odbiera mi to odwage do probowania, do bledow; albo umiesz i mozesz sie pchac albo siedz cicho bo sie skompromitujesz; dlatego w zyciu jak czeka mnie jakies wyzwanie, cos nowego to mam duze wewnetrzne spiecie w sobie, obawe przed tym, ze brak mi perfekcji; a przeciez zeby nabrac perfekcji trzeba iles tam razy zrobic cos slabiej- z tym trudno mi sie pogodzic, chcialabym tak od razu byc genialna;)
OdpowiedzUsuńO tak! Znam to! Nie przyznawanie sobie prawa do błędów jest moją zmorą życiową. Z powodu tej domniemanej genialności wolałam nic nie robić, niż okazać się niegenialna. Teraz zwalczyłam to w dużej mierze, czego dowodem jest ten blog, gdzie mogę robić różne rzeczy, bo w końcu, na stare lata przyznałam sobie prawo do robienia czegoś tak sobie, nie koniecznie idealnie i jestem bardzo szczęśliwa, bo dzięki temu mogę robić "coś", zamiast "nic".
UsuńProszę Cię podpisz się pod komentarzem.
Hmmm... ciekawy temat. Wydaje mi się, że większość ludzi spłyca pojęcie szczęścia do jakichś takich dość przyziemnych lub chwilowo zaspokajanych potrzeb. Spytasz dziś kogoś o szczęście udzieli ci zupełnie innej odpowiedzi niż np. tydzień później niż wcześnie. Najczęściej szczęście jest ukierunkowane na "ja, ja i tylko ja". Zapytasz kogokolwiek o szczęście, będzie mówić tylko o sobie, zapominając o innych, nie tylko najbliższych. Gdy to wytkniesz, dopiero włącza się lampka "kurcze, pewnie będę szczęśliwa(y), gdy moja mama/chłopak/brat/itd będzie coś tam coś tam". Ale w pierwszym odruchu włącza się ten nieszczęsny automat z napisem "ja". Warto się nad tym zastanowić...
OdpowiedzUsuńA macie też tak, że nie lubicie mówić o swym szczęściu? Tak by nie zapeszać, według zasady "jak coś się polepszy to coś się spiepszy"?
Prawda jest też taka, że nie potrafimy się cieszyć szczęściem innych ludzi. Zazdrość zżera nawet najlepszych znajomych, gdy coś bardziej się człowiekowi powiedzie. Na twarzy sztuczny uśmiech "Gratuluję! Cieszę się z twego szczęścia" - w sercu zawiść (celują w tym szczególnie kobiety) "a żebyś się tak krzywo osrała lampucero jedna i by ci żylaki na tych twoich długich nogach wyskoczyły"...
UsuńUuuu... Masz złą opinię o kobietach. Rzeczywiście, znam wielu LUDZI, którzy tak właśnie postępują, ale równie wielu otwartych i szczerych, potrafiących się cieszyć szczęściem innych. I są to tak samo kobiety, jak i mężczyźni. Mężczyźni po prostu o wiele rzadziej uzewnętrzniają swoje emocje.
UsuńNinka.
Poruszyłeś ważną kwestię. Nauczyłam się ostatnio tezy, że rozwój człowieka może przebiegać harmonijnie tylko jeśli jest "ekologiczny", co oznaczy oparty o środowisko w jakim żyje: drugiego człowieka, rodzinę, środowisko naturalne, świat... Myślę, że w tym kontekście również trzeba popatrzeć na szczęście. Trudno wyobrazić sobie szczęśliwego człowieka nie liczącego się z nikim wokół, żyjącego na przekór swojemu otoczeniu, łącznie z naturą. Szczęście dzielone się mnoży i w to akurat przekonanie wierzę. A co do zawistników... cóż, unikajmy ich jak ognia!
UsuńMyślę Ninko, że Przemek uogólnił, bo jest jak napisałaś. Są i tacy i tacy LUDZIE:)
Jasne, że uogólniłem, to temat rzeka. Chciałem w tym zaznaczyć, by ludzie mieli świadomość, by budując własne szczęście nie robić tego kosztem innych. A tak najczęściej jest, ludzie smakując własne szczęście (czymkolwiek by ono nie było) ślepną i głuchną, a człowiek którego kosztem ktoś inny buduje własne "szczęście" jakby przemalował się na niewidzialno.
UsuńPS A kobiety kocham i wielbię, wprawdzie często to wadliwe konstrukcje, ale przynajmniej nie chińskie podróbki :) Jestem osamotniony w tym blogowych babińcu, więc jako przedstawiciela wymarłej rasy proszę nie linczować :)
No co Ty! Linczować? Będziemy Cie hołubić i dopieszczać ile wlezie!
UsuńJa też tak myślę; trochę się pospieszyłam z tym komentarzem, ale boli mnie - co jednak trochę potwierdza słowa Przemka - że kobiety często nie wspierają się nawzajem, ale właśnie przyczepiają sobie "łatki" i usiłują jedna drugą umniejszać; mocniej widzę to u kobiet, bo taka postawa u kobiet bardziej mnie boli. Choć, oczywiście są tacy i tacy... Poza tym jest to kolejny stereotyp, a nie lubię posługiwania się stereotypami .
UsuńNinka.
Szczęście to dla każdego coś innego.
OdpowiedzUsuńNie umiem podać uniwersalnej definicji szczęścia.
Szczęście to tylko chwile.
Nie utrzymuję kontaktów z ludźmi,którzy próbują zaburzyć moje szczęście.
To, moim zdaniem jedyny słuszny sposób postępowania, choć pewnie niełatwy.
UsuńAniu ja uważam, że szczęście to rzecz względna .I to od nas samych zależy czy czujemy się szczęśliwi czy też nie.
OdpowiedzUsuńSzczęścia nie daje bogactwo , nawet bardzo biedni są nawet szczęśliwsi od bogatych.
Szczęście zależy chyba od tego jakie mamy wnętrze , jaką mamy duszę i czy chcemy dawać czy tylko brać.
Ale jest drugie dno tej sprawy to nasza natura, która potrafi pozbawić nas radowania się życiem.
Chciałam jeszcze dodać, że szczęśliwym nie można się bać być , gdyż pozytywne emocje przyciągają pozytywne emocje a negatywne oczywiście negatywne.
UsuńZgadzam się z Tobą, co do ostatniego stwierdzenia. "Banie się" nie zabezpiecza przed nieszczęściem, a wręcz je sprowadza.
UsuńA cóż to jest ta "nasza natura", jak nie to, co wynieśliśmy z dzieciństwa? Tak, wszystko od tego zależy.
bo się wymądrzałam za bardzo;)
OdpowiedzUsuńAnia, skreśl te bzdury z listy i ciesz się szczęściem!
Klarka powymądrzaj się trochę! Po to jest ten temat:)
UsuńUsunięty komentarz Klarki, przywrócony za Jej pozwoleniem:
UsuńFantastyczne uczucie - kiedy dzielę się szczęściem z innymi i widzę, jak się cieszą wraz z nim, kiedy udaje mi się sprawić, że ktoś mówi "jestem szczęśliwy", kiedy ktoś dzieli się ze mną swym szczęściem. Nie dam sobie wmówić, żebym się tak nie cieszyła, bo będzie gorzej, natychmiast odpowiadam - a może będzie lepiej! Z listy skreśl to wszystko i dopisz -
"Śmiać się często i mocno kochać; Zdobyć szacunek ludzi inteligentnych i przywiązanie dzieci; Zasłużyć na uznanie uczciwych krytyków i znieść zdradę fałszywych przyjaciół;
Cieszyć się pięknem; Znajdować w innych to, co najlepsze;
Dawać siebie, nie oczekując nawet przez chwilę zapłaty;
Wiedzieć, że choć jeden człowiek mógł zaczerpnąć głębszego oddechu, bo żyliśmy”.
Ralph Waldo Emerson
Świetny cytat, dzięki!
UsuńNiestety nie da się łatwo skreślić z listy tych głupot, ale można to w sobie przepracować i uporać się z tym. Szczęśliwi, co tego nie muszą:)
Aniu, masz rację coś w tym jest, muszę popracować nad sobą. Bo ja zbyt szczęśliwą czuć się nie mogę do końca, zawsze się coś wydarza niefajnego :(
OdpowiedzUsuńHmmm, życzę więc owocnych poszukiwań przyczyny tego stanu:)
UsuńPo deszczu zawsze wychodzi słońce,po słońcu nie raz pada deszcz
OdpowiedzUsuńA jak czasem nie wyjdzie to co zrobisz?:)
UsuńJuż dawno przestałam definiować szczęście. Dzisiaj szczęściem nazwę każdy drobiazg wywołujący uśmiech na mej twarzy. Szczęście to głowa wolna od czarnych myśli. Sen (bezsen) wolny od codziennych trosk.
OdpowiedzUsuńNie miej wyrzutów. Zrzucenie sporej ilości kilogramów to jest prawdziwy sukces. To walka ze swoimi słabościami. Wielką sztuką jest pokonać własne słabości. To daje uczucie szczęścia :-)I tak trzymaj.
Pozdrawiam ciepło
Nie mam wyrzutów! To był tylko moment, złapany i odepchnięty.
UsuńTo prawda, że im jestem starsza, tym więcej widzę drobiazgów do których się uśmiecham:)
Już wiem, że szczęście ma niewiele wspólnego z rzeczami materialnymi, że nie zależy od tego, co robią inni ludzie, ale wciąż nie do końca uwolniłam się od przekonania, że szczęście kosztuje i choć potrafię być szczęśliwa i cieszyć się życiem, to gdzieś głęboko jakiś robak podgryza, podgryza...
OdpowiedzUsuńNinka.
Znasz tego robaka? Czyim głosem mówi?
UsuńRozumiem Cię.
Ha! Właśnie nie wiem! To takie tkwiące gdzieś głęboko przekonanie, że istnieją jakieś bliżej niesprecyzowane siły, które "nie lubią", kiedy ludzie są zbyt szczęśliwi.
UsuńNinka.
Wsłuchuj się w niego, jak znowu da znać o sobie, może uda się ten głos rozpoznać? Czyje to przekonania? Artykułowane wprost, albo pokazane postawą życiową?
UsuńPowodzenia w szukaniu:)
A ja, czytając te przekonania, poczułam gdzieś w środku ...lęk.
OdpowiedzUsuńMimo, że do żadnego przekonania się nie przyznaję, myślę inaczej (albo tak mi się wydaje) pewno kilka z nich tkwi gdzieś głęboko we mnie. Stąd ten lęk - pewno za dużo o szczęściu jest napisane na raz... Czyli za głośno o szczęściu... czyli jakieś przekonanie już mogę do siebie przypisać.
Pozdrawiam
Ella
Ellu, niesamowicie ważne odkrycie! Teraz możesz się z nim zmierzyć, skoro już je zrobiłaś:)
UsuńAniu, po pierwsze uważam się za szczęściarę.Wiec i może moje spojrzenie na świat jest trochę inne. Z domu wyniosłam kilka mądrości, które starałam się, z różnym skutkiem, wprowadzać w życie. Uczono mnie, bym nigdy nie robiła innym tego, co mnie sprawiłoby przykrość (stara zasada konfucjańska), kazano zawsze cieszyć się małymi rzeczami, doceniać to co się ma, nie bujać bezproduktywnie w obłokach i pamiętać,że nie ma miłości bez przyjazni i szacunku oraz ,że szczęście to sprawa bardzo indywidualna,że nie zawsze to co my uważamy za szczęście jest szczęściem dla innych.
OdpowiedzUsuńMiłego Aniu,;)
Anabell, szacunek dla Ciebie, za to wszystko. Znając Twoją historię podziwiam Cię że masz takie zdrowe podejście.
UsuńTylko mi żal tego "bezproduktywnego bujania w obłokach", a dlaczego czasem nie? To takie przyjemne!
Powiem Ci ,że nigdy się nad tym nie zastanawiałam, nad szczęściem.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego ,że zawsze miałam szczęście nawet w nieszczęściu...
Może dlatego ,że nie rozczulam się nad problemami ?
Może dlatego ,że 2 najważniejsze cele w życiu już osiągnęłam?
Czy pierwszy cel to: mieć koty? A drugi cel: mieć dużo kotów?:)))))
UsuńNieee, koty to jakoś tak wyszło samo jak to u kotów :-))))
UsuńBardzo podoba mi się Twój post :D Bądź szczęśliwa ile wlezie!!!! :D :D :D
OdpowiedzUsuńJa też w sumie jestem szczęśliwa (choć czasem narzekam na różne rzeczy), gdyż mam kochającego męża i swoją pasję pt. wspinaczka :-)
Więc razem bądźmy szczęśliwe :D :D :D
pozdrawiam!
Nic dodać, nic ująć!:D
Usuńto ja nie z kolei jestem prostak - nie czytam podręczników, punktów, nie studiuję porad, ale - jak jestem głodny to jem, jeśli nie - nie jem:)
OdpowiedzUsuńCzyli, jak jesteś szczęśliwy, to jesteś szczęśliwy, a jak nie, to nie? Spryciarz!:)
UsuńZ szczęście nie trzeba zapłacić, ale na nie zapracować, by być szczęśliwym w rodzinie, musimy o nią dbać, musimy mieć dystans do siebie i cieszyć się drobiazgami;)
OdpowiedzUsuńTak, własnie tak, choć czasem szczęście może nam się po prostu zdarzyć:)
UsuńZgadzam się zupełnie z Gohaą, na szczęście trzeba zapracować. I co że mój ojciec całe życie powtarzał mi że ja to mam zawsze szczęście, i co że znajomi zazdrościli domu, dzieci, samochodu, pracy... Do cholery, sama na to wszystko zapracowałam, jakbym nie poszła na studia, nie dostałabym dobrej pracy, jakbym nie wyjechała za granicę, nie miałabym dwóch samochodów. Ale nikt nie pomyślał nigdy jakim kosztem osiągnęłam to moje "szczęście" i ile wysiłku i poświęcenia trzeba do tego. Jestem szczęśliwa z tym co mam, moje choroby, moje zmartwienia to pestka, bo inni mają gorzej. Ale uważam twardo i stanowczo że na własny los, na własne szczęście, trzeba zapracować. Nie wygrasz w totolotka jeśli nie zagrasz, ot co.
OdpowiedzUsuńI dlatego Aniu tobie wcale nie zazdroszczę bo doskonale wiem ile kosztuje na przykład odchudzanie. Podziwiam cię że znajdujesz czas na te wszystkie zdjęcia, wpisy na blogu i tak dalej. Ja jestem na to za leniwa, a może mam inne rzeczy do robienia.
Ja zamieniłam po prostu bezproduktywne spędzanie czasu, np przed TV, lub przed komputerem (a grałam wiele lat w skrable przez internet) na praca nad blogiem, która daje mi jak na razie wiele, wiele radości, a więc i ... szczęścia:)
UsuńJa też jestem zdania, że dobrze jest pracować na własne szczęście.
Polska to kraj pesymistów, wszystko widzimy w czarnych kolorach, zawsze bierzemy pod uwagę najgorszy scenariusz. Ja zawsze miałam problem taki, że myślałam, że jak się będę poświęcać, to że to zaprocentuje w przyszłości. Gówno prawda! Trzeba każdego dnia stworzyć sobie miłe chwile, spędzać czas z pozytywnie nastawionymi do życia ludźmi - o i to właśnie różni Polaków np. od Anglików - oni nigdy się nie skarżą, zawsze wszystko jest w porządku - i niby tłumią nieszczęście w sobie, ale przynajmniej pozytywnie to oddziałuje na otoczenie, bo po co zamartwiać innych ludzi swoimi problemami?
OdpowiedzUsuń:)) Podoba mi się to Twoje "gówno prawda" :)
UsuńMasz rację: stworzyć, zapracować, nie czekać az nam z nieba spadnie.
Co do Polaków, to tu, w blogowisku, jest cała armia ludzi, którzy przeczą temu stwierdzeniu, niesamowicie dużo tu dobrej pozytywnej energii. Cieszę się że to odkryłam!
Szczęście to pojęcie bardzo względne. Jak to mówią punk widzenia zależy od punktu siedzenia.
OdpowiedzUsuńTo co dla mnie jest szczęściem, dla kogoś będzie codziennością, a dla kogoś innego czymś nieosiągalnym.
Nie wiem czy jestem szczęśliwa, ale na pewno nie jestem nieszczęśliwa. Bywam szczęśliwa, cieszę się drobiazgami, miłymi momentami. Ale gdyby nie te chwile pomiędzy, nie umiałabym docenić tego szczęścia.
Dziękuje Ci Aniu za poruszanie tematów, które zmuszają czytelników do zatrzymania się na chwilę i zajrzenia wgłąb siebie!
Podobno własnie "bywa"się szczęśliwym. Obyś miała tych chwil, jak najwięcej:)
UsuńAle po co "prawdy objawione" na temat szczęścia? Każdy powinien zdefiniować sobie swoje "szczęście" i umieć się nim cieszyć i tyle.
OdpowiedzUsuńMoim szcześciem jest na przykład wieczór spędzony w towarzystwie W. na niespiesznej rozmowie o wszystkim i o niczym, kieliszek dobrego wina i swiadomość, że jutro czeka nas kolejny dzień, który być może przyniesie nam znów coś wspaniałego, np uśmiech i miłe słowo od sprzedawczyni w naszym sklepie.
Pięknie napisałaś:) Aż się rozmarzyłam!
UsuńZycie jest jak uczta, a większosc nieszczęsliwych frajerow umiera na niej z glodu-/R. Russel/. Mozemy i powinnismy byc szczesliwi, ale boimy sie po nie sięgac,bo juz dawno nam powiedzieli, ze to nierealne. Nie wypada, nie wolno,nie trzeba. Alez wlasnie trzeba, kazdy moze byc szczesliwy na taki sposob, na jaki sobie zapracuje, zatem popieram Cie na calej linii. Bądz szczesliwa, mow o tym glosno a moze przy okazji okazac sie, ze to zarazliwe, ze nauczysz tego kogos jeszcze. Pozdrawiam i szczescia zycze!
OdpowiedzUsuńCytat znany mi, ale zapomniany, a pasuje tu jak ulał!
UsuńBądźmy więc Basieńko szczęśliwe razem i Ty i ja:))
a ja zawsze się ze wszystkiego cieszyłam :) z tego że słonko rano świeci mi w okna, że w niedziele mama robiła mi śniadanie ;)
OdpowiedzUsuńdo tej pory mam tak, że jak ktoś się mnie pyta co u mnie to nie potrafię narzekać tylko mówię o tych fajnych zdarzeniach .. bo to co złe mija i nie ma co się nad tym zamartwiać.. a te szczęśliwe chwile zostają z nami na zawsze i czynią nas lepszymi ludźmi :)
Wspaniale jest na pewno dzielić z Tobą życie:)
UsuńDla każdego szczęście jest czymś innym. Dla mnie to zdrowie,dach nad głową i kasa na codzienne, chocby skromne funkcjonowanie. To takie codzienne szczęście. Ale jest tez szczęście od święta. Kiedy czuję, że świeci słońce, pachnie trawa, owoce, ziemia; że nic nie muszę; że obok mnie jest ktoś, kogo lubię; że ktos chce mnie słuchać; że rozmumiem cudze uczucia i słowa; że siedzę w ciepłym, posprzątanym mieszkaniu z fajną książką i filiżanką kakao; że coś się zamknęło. Pewnie mogłabym jeszcze długo tak wymieniać. Nie ma jednego szczęścia. Nie ma szczęścia na zawsze. Szczęśliwym się bywa.
OdpowiedzUsuńZachwyciłaś mnie tym komentarzem! Piękne słowa.
UsuńOj, Twoje życzenie dziś jest szczególnie potrzebne...
OdpowiedzUsuńJa tylko napiszę coś czego mnie nauczył tata i o czym ja jestem przekonana: szczęście to stan, to coś, co ma się w sobie, albo nie. Nie można go ani dostać od innych, ani od okoliczności. Ono po prostu jest. I ja takie wewnętrzne poczucie szczęścia ma. Ono kojarzy mi się z dziecięcą, niczym nieskrępowaną, żywiołową radością. Z życiem samym. Z byciem żywym.
No, ale dzisiaj jestem ciut nieżywa, bo mam za dużo na głowie i to poczucie szczęścia lekko przytłumione jakby codziennością... Ech...
To prawda, ale uważam, że ten stan można sobie wypracować - pracą nad swoim rozwojem, nad poznawaniem swojej historii i wtedy też się to wewnętrzne poczucie szczęścia po prostu ma.
UsuńMam nadzieję, że dałaś dziś radę:)
Tak... Zmieniłam Kociki - praca twórcza to świetny sposób na zyskiwanie wewnętrznej radości :).
Usuńtrafne spostrzezenia.... nauczylam sie nie zwraca uwagi na to co inni mowia .. nie utrzymuje znajomosci z ludzmi zawistnymi - wole trzymac si eod takich daleko..... i jestem szczesliwsza ....
OdpowiedzUsuńDobra droga. I ja chcę nią iść.
UsuńCieszę się z czyjegoś szczęścia, ludziom zawistnym się dziwię ,to jestem chyba normalna, przynajmniej mam taką nadzieję;)))
OdpowiedzUsuńSkoro tak czujesz, to najwyraźniej tak:)
UsuńAneczko choć jestem sfrustrowanym grubasem to jestem bardzo,bardzo szczęśliwą babą:)))..i nikt mi nie wmówi,że zależy to od.....choć jestem szczęśliwa..bo...mam cudnego męża-przyjaciela,dystans do siebie i innych...kocham zycie,smiech i ludzi...no i jedzonko!!!!...a,że nie mam tak wielu rzeczy?...hihihi:))mnie to nie przeszkadza...bo mam wiarę i nadzieję:))...i to jest klucz szczęścia..poczucie sensu w życiu -a nie to ,co obok:)))pozdrawiam ...a chudnąć zacznę od poniedziałku!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCudowna deklaracja Qro (ta o szczęściu, a nie o odchudzaniu)!
UsuńTrzymaj tak dalej i jeśli mogę Ci jeszcze coś zasugerować, to właśnie abyś nie dała się zwariować przez to odch. i przeganiała ze swojej głowy natrętny myśli o chud., diet. i wadze, po prostu żyła ciekawie, a tamto robiła przy okazji. :)
amen:))))))))))))))))
Usuńod zawsze uważałam, że każdy człowiek ma prawo do szczęścia, a wiec i ja. Nie wszystko, ale bardzo wiele ode mnie zależy. Uważam i uważałam zawsze, iż moim obowiązkiem jest zrobić wszystko, co mogę, by dopomóc szczęściu swojemu, potem i moich dzieci do momentu, gdy nie staną na własnej drodze ku szczęściu. Nie zawahałam się zmienić swojego życia i zawrócić z obranej drogi, gdy poczułam zagrożone dla mojego szczęścia. Czasem trzeba stracić, by zyskać coś. Szczęście ma tak wiele oblicz, czasem dla innych zupełnie banalnych, nierealnych, przyziemnych etc. Nasze szczęście jest tylko dla nas i dlatego jest czasem trudno zrozumieć szczęście innych. Szczęście z powodu pięknej figury/fryzury, udzielenia nam kredytu, dostania pracy, wyjazdu/przyjazdu, urodzenia dziecka, mniejszych powikłań w chorobie, niż przypuszczano, z powodu dostania trójki z plusem, zakupu butów od lat poszukiwanych etc. czasem bardziej umiemy wyrazić, niż wyrazić szczęście z powodu dobrej i kochanej żony czy męża:)
OdpowiedzUsuńSzczęściem nie trzeba się chwalić dla zazdrości innych, lecz po to, by nim innych zarażać:)
Temat morze:)
Ivo, Twój komentarz jest gotowym życiowym credo. Podziwiam i zarażam się od Ciebie z premedytacją i z radością:))
UsuńNo wiem o co Ci chodzi, dokładnie ... :))
OdpowiedzUsuńSama mogłabym się podpisać pod Twoim wpisem, nie zmieniając ani jednego słowa. Uważam że jest dokładnie tak jak piszesz, a błędnych przekonań na temat szczęścia, jest pewnie jeszcze więcej, choć nic więcej poza tym co napisałaś, nie przychodzi mi akurat do głowy:)
I nie w tym wcale rzecz, co nam się wydaje że myślimy, bo nie zawsze te przekonania mamy na wierzchu, nie zawsze zdajemy sobie z nich sprawę, ale to wcale nie znaczy, że ich nie mamy i tu jest myk:))
Można być wesołym i uważać się za szczęśliwego, ale czasami to są tylko pozory, jedna z masek w której dobrze się czujemy, w której lubi nas otoczenie, teoria dorobiona do rzeczywistości i to jest najczęściej! Wiemy że tak jest dobrze, poprawnie, ale czy tym właśnie jesteśmy w całej naszej istocie, czy jest to tylko wierzchnia cecha naszej osobowości?
Żeby się tego dowiedzieć, to trzeba się trochę w siebie wsłuchać, ściągnąć maski, zostawić za drzwiami pozory i zdobyć się na 100% szczerości z samym sobą.
Jak się tak zapuścimy w siebie głębiej, to wydłubiemy takie przekonania, że sami się zdziwimy, że takie mamy:)
Coś mi się widzi, że zaliczyłaś parę takich wycieczek :)))))
Tak, z wycieczki na temat szczęścia na pewno dominującym przekonaniem u mnie, okazało się że:
- nie należy głośno mówić o szczęściu, bo go zaraz potem będzie się płakać ...ale o nieszczęściu, to można było i owszem, jakoś nikt się nie boi, że zaraz to nieszczęście w szczęście się zamieni :)))
- raz pod wozem, raz na wozie -i nie da się inaczej - więc zaraz po chwilach szczęścia, musiało się coś złego wydarzyć, to była tylko kwestia czasu.
Doskonale pamiętam czym było stłumione uczucie szczęścia, bez wylewności, coby nie zapeszyć :))
Wylewna nadal nie jestem, ale świadomie gonię precz, wszelkie najmniejsze odczucia, w jakikolwiek sposób, gaszące moje poczucie bycia szczęśliwą.
Szczęście, moim zdaniem to nie jest coś co się ma, albo nie ma. To nie jest przywilej, albo jego brak. Ono się nie trafia, ono zawsze jest, tylko trzeba się do niego "dokopać".... :)
Szczęśliwym się JEST, bez względu na okoliczności. Czasami to uczucie czuje się bardziej, wyraźniej, pełniej, bo właśnie okoliczności to uczucie wzmacniają, wydobywają na wierzch.
Wzmacniają, a nie warunkują, to jest różnica.
Tak uważam, to byłam ja mag...łubu dubu, łubu dubu...:)))))))
Piszę haiku
Usuńpo opublikowaniu
wychodzi powieść
...??? :)))
Zaliczyłam Magnolio niejedną taką wycieczkę. Gdyby nie to, nie byłoby mnie tutaj. Jednak takie odkrywanie siebie przed innymi, na blogu, wymaga wiary w siebie której nigdy wcześniej nie miałam:)
UsuńUważam, że są ludzie, którzy to poczucie szczęścia mają w sobie i nie musieli nad tym pracować. Oni już od początku "mieli szczęście" mieć takie wsparcie w dzieciństwie, które im to umożliwia.
Nie bardzo rozumiem tą tezę o byciu szczęśliwym, poza własną świadomością "Szczęśliwym się JEST, bez względu na okoliczności", co do reszty to mogę się podpisać.
Może pisz powieść, wyjdzie haiku:)
UsuńDobry pomysł, następnym razem tak zrobię :))
UsuńA niezrozumiałą tezę, wyjaśnię pewnie znowu u siebie :)
To nie jest poza naszą świadomością, to jest właśnie w jej centrum, a okoliczności są trochę jak dodatki do sukienki:)
Im sukienka piękniejsza sama w sobie, tym mniej potrzebuje dodatków, żeby swoim pięknem emanować:))
Ale to wsparcie, o którym piszesz, to właśnie nie jest kwestia szczęścia, ani niczego w tym rodzaju:)) To też jest konsekwencja naszych wyborów... :)
Czekam więc na post:)
UsuńTyle tu pięknych słów napisano o szczęściu, a ja powiem Ci Aniu: cieszę się Twoim szczęściem. Ja też jestem bardzo szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńGdzieś usłyszałam takie słowa: "Szczęście można znaleźć w najmniejszym ziarnku pustynnego piasku". Tak można, ale temu szczęściu należy dopomóc...
Serdecznie pzodrawiam
Łucjo jesteś prawdziwą poetką:) Cudownie, że i Ty jesteś szczęśliwa!
UsuńSiadłam nad klawiaturą i zastanawiam się: jak napisać o szczęściu? Trudno opisać coś, co się przede wszystkim odczuwa. Każdego dnia. Coś, co jest bardzo subiektywne. Dla mnie raj, dla kogoś z boku zwyczajne życie.
OdpowiedzUsuńNigdy nie myślałam, że szczęście mi się nie należy, że muszę na nie jakoś specjalnie zapracować. Stworzyłam je z darów losu i jestem z tego tworu zadowolona. Zadbane, rozwinęło się pięknie, bo gdybym miała moje szczęście jakoś spersonifikować, byłoby silnym, wysokim drzewem.
Joanno, to genialne, że tak to spersonifikowałaś: silne, wysokie drzewo...
UsuńHmmm, a u mnie? Pomyślę o tym... Przychodzi mi do głowy brzoza, taka niezbyt duża, młoda jeszcze, taka, co to ugnie się pod naporem wiatru, ale silny gwałtowny podmuch może ją złamać. Tak, to alter ego mojego szczęścia...
A ja bardzo często jestem szczęśliwa,bo cieszy mnie wypita kawa,dobra książka,wizyty na blogach,zapach mojego domu,przytulanie do męża,dzieci,zwierzat.Aby być szczęśliwą nie potrzebuję fajerwerków i szóstki w totka:)
OdpowiedzUsuńChoć przyznaję szczerze na osiągnięcie takiego stanu musiałam dłuuuugo pracować:)
Zobacz Kasiu, ile nasz jest takich, które to głośno mówią: jestem szczęśliwa, zasłużyłam na to, zapracowałam. To wspaniałe odkrycie:) Blogowisko jest świetnym miejscem:)
UsuńMożna być szczęśliwym w biedzie i chorobie, można też być nieszczęśliwym z milionami na koncie, zdrowiem, młodością etc, etc. Szczęście, ja to tak rozumiem, nie zależy od posiadania, ale od tego jak przeżywamy każdy dzień, każdą chwilę. Zdarzało mi się czasami szlochać z różnych powodów i jęczeć jaka to jestem nieszczęśliwa, po czasie wszystkie te zdarzenia uważam za bzdury i zwyczajny spadek nastroju, albo hormonów:)I jeszcze, żyjemy w czasach bez wojen, nasze dzieci nie są głodne nie dziesiątkują nas zarazy,wystarczy obejrzeć wiadomości ze świata, aby sobie uzmysłowić, że choćby z tego powodu jesteśmy szczęściarzami
OdpowiedzUsuńTak, tak, to prawda, ale szczęście prawdziwe wypływa jednak z wnętrza człowieka i dlatego jest, jak napisałaś, niektórzy mając wszystko są nieszczęśliwi, a inni nie mając nic aż świecą wewnętrznym światłem:)
UsuńSzczęście to chwile... Warto na nie czekać:)
OdpowiedzUsuńAneczko masz być szczęśliwa i basta, ja jestem, Ty jesteś i każdy, kto ma na to ochotę. reszta jest zmienna :P
OdpowiedzUsuńTak jest Pani Kierowniczko:)
UsuńA cóż to jest szczęście.... chyba dla każdego z nas znaczy ono coś innego.
OdpowiedzUsuńAle co by nie znaczyło warto je mieć:)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Prawdziwa z Ciebie filozofka:)
Usuń1.Szczęście zależy tylko i wyłącznie od nas.
OdpowiedzUsuń2.Gdybym więcej zarabiał/a, miał/a dom, samochód, pieniądze,… to niekoniecznie zagwarantowałoby mi to szczęście.
3.Inni zazdroszczą nam szczęścia, ale to wyłącznie ich problem.
4.Nie należy się chwalić szczęściem, tylko chwalić się nim na maxa.
5.Za szczęście trzeba zapłacić uśmiechem.
6.Szczęście można osiągnąć czerpiąc radość nawet z drobnych przyjemności, które na otaczają.
7.Szczęście, to robienie tego, co kocha się robić najbardziej.
8.Małżeństwo z miłości jest skazane na szczęście .
9.Moje szczęście zależy tylko i wyłącznie ode mnie.
10.Zasługuję na szczęście.
11.Szczęście zawsze sprowadza kolejne szczęśliwe wydarzenia w moim życiu
12.Chcąc być szczęśliwym trzeba zrozumieć i zaakceptować swoją przeszłość.
13.Jak schudnę, to znajdę sobie inną wymówkę aby być nieszczęśliwą,
jeżeli nie potrafię zaakcepotować siebie taką jaką jestem.
Czy to Twoje rzeczywiste przekonania, czy takie jak uważasz że powinno się mieć?
Usuń:)
Jak najbardziej rzeczywiste przekonania,
Usuńktórymi kieruję się na co dzień i polecam innym;)
Mam pytanie, czy ten post nadal jest na blogu, czy może go usunęłaś?
OdpowiedzUsuńBo znalazłam Twojego posta jakiś czas temu i bardzo mi pomógł. Przeczytałam plan diety, jaką stosowałaś i pomyślałam - skoro jej się udało, i ja mogę. Bardzo mnie zmotywowałaś, za co dziękuję.
Czy ten post o 7 kg jest jeszcze dostępny? Był dla mnie źródłem inspiracji, zwłaszcza, że dosyć precyzyjnie napisałaś tam, w jakich ilościach i jakie produkty należy jeść, aby odnieść zamierzony cel.
Pozdrawiam serdecznie,
A.
Jest teraz Tu: http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2012/09/jak-schudam-7-kilo-w-miesiac_11.html
UsuńNie chcę aby był moim najpopularniejszym postem, więc tak zrobiłam że nie jest. Powodzenia!
Rozumiem cię doskonale, to w końcu nie jest blog o dietowaniu ;) Dziękuję serdecznie za dostęp do linka. Opisany przez ciebie jadłospis naprawdę bardzo mi pomógł, pewnie dlatego, że tak dobrze opisałaś go w poście :D Tak więc naprawdę dzięki od wdzięcznej czytelniczki ;)
OdpowiedzUsuńA.
Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń