Pewna Małgorzata z Wrocławia (nie ja) otrzymała niezwykły prezent na walentynki. Na dodatek prezent sam się jej ofiarował! Kiedy wychodziła z mężem z domu na kolację walentynkową, na klatce schodowej spotkała kota. Kot był zaniedbany, brudny, miał chore oczy i postanowił przekazać się jej w darze. Począł ocierać się jej o nogi, przymilać, sam wszedł do windy, a potem do mieszkania, i gdyby nie kotka rezydentka (na którą on nie zwracał uwagi) pewnie by w tym mieszkaniu został... Niestety rezydentka wpadła w szał i kocur musiał spędzić noc na strychu, we wspólnej blokowej suszarni. W każdej chwili mógł go ktoś stamtąd wypuścić.
Rano owa Małgorzata za pośrednictwem Fundacji Koci Zakątek dała ogłoszenie, na które przeglądając fejsa, wpadłam. I wpadłam.
PILNIE SZUKAMY DOMU TYMCZASOWEGO!
Taki biedny kocurek został dzisiaj znaleziony w bramie przy ul. Strzegomskiej 274. Nie należy do nikogo z tutejszych mieszkańców. Kiciuś wszedł za panią do windy i wpakował się do mieszkania...
Zabiedzony, mały, niewykastrowany, megamiziasty, chudy, brudny, z katarem... Na dzisiejszą noc ma nocleg w komórce, ale pilnie potrzebujemy DT, ponieważ nie może tam zostać. Wymaga wizyty u lekarza, leczenia i ciepłego kąta. Fundacja pokryje koszty leczenia weterynaryjnego.
Błagamy Was o tymczasowe schronienie dla niego.
Potem poszło już szybko. Pani Małgorzata pojechała z Walentym do lekarza, kot dostał leki i zalecenia, potem przywiozła go do mnie.
Walenty zamieszkał w kocim pokoju. Kot okazał się sporo starszy. W ogłoszeniu było napisane, że ma ok. 7 mies., a ma pewnie z 7... lat. Jest bardzo chudy, zaniedbany, brudny, ma katar, zawalony nos, trochę ropieją mu oczy. Bardzo się zdziwiłam, patrząc na niego, że ma taką szeroką szczękę. Wieczorem ten stan się pogorszył, wymacałam, że te wielkie policzki są jakby spuchnięte, jakby wypełnione ropą! Bliższe oględziny pokazały liczne zadrapania na jego głowie, na szyi i za uszami.
Wszystko stało się jasne. Kocur jako niekastrowany stoczył bitwę z innym kocurem i jak to często bywa, jego rany zostały zakażone, zaropiały, utworzyły się olbrzymie czyraki... Walenty wygląda jak chomik!
Jak bardzo musiał cierpieć! W sumie musi nadal, bo takie sprawy nie goją się szybko. Gdyby nie zatroszczył się o pomoc, gdyby pani Małgorzata nie zajęła się nim... Myślę, że bez leków, antybiotyków nie przeżyłby tego.
Mimo że kot zaliczył wizytę u weterynarza, nazajutrz, czyli wczoraj, pojechałam z nim jeszcze raz do gabinetu blisko domu. Niewiele to dało. Nadal jego stan wydaje mi się niepokojący, ale kot nie ma gorączki, je, pije (chyba za dużo) i przymila się.
To były gorsze wieści, a teraz dobre, bo Walenty jest PRZEMIŁY! Łasi się, ociera, niczego się nie boi. Musiał znać psy, bo na Fikę wcale nie zwraca uwagi. Chodzi koło niej, jakby jej nie było. W domu zachowuje się, jakby tu mieszkał od zawsze. Od pierwszej sekundy zaaklimatyzowany. To spokojny, zrównoważony kot. Leży sobie na parapecie, patrzy, przysypia. U weterynarza był bardzo dzielny, mimo że bolało go nagniatanie bez końca tych spuchniętych polików.
Wszystko stało się jasne. Kocur jako niekastrowany stoczył bitwę z innym kocurem i jak to często bywa, jego rany zostały zakażone, zaropiały, utworzyły się olbrzymie czyraki... Walenty wygląda jak chomik!
Rany za uchem i wielki spuchnięty, wypełniony ropą polik, który aż chowa się w misce. |
Mimo że kot zaliczył wizytę u weterynarza, nazajutrz, czyli wczoraj, pojechałam z nim jeszcze raz do gabinetu blisko domu. Niewiele to dało. Nadal jego stan wydaje mi się niepokojący, ale kot nie ma gorączki, je, pije (chyba za dużo) i przymila się.
Oczyska. |
Wąsiska. |
Boli... |
Kocurek chętnie, choć spokojnie, bawi się wędką, nurkuje za nią w tunelu. Wcina, aż mu się uszy trzęsą.
Kiedy się o niego zadba, będzie piękny. Powtórzę, że ma cudowny, miły charakter.
Teraz musi zdrowieć, jeść porządnie, musi przejść badania, a potem będzie się starał o swoją walentynkę...
Myślicie, że ją znajdzie? Ktoś zechce takiego niemłodego już kota?
Ja wiem, że on potrafi się odwdzięczyć, ale czy ktoś da mu szansę...
Ja wiem, że on potrafi się odwdzięczyć, ale czy ktoś da mu szansę...
Przekonamy się, kiedy wyzdrowieje.
Miłego dnia, drodzy czytacze. :)
Miłego dnia, drodzy czytacze. :)
Nowe zdjęcia, wybaczcie jakość, miałam złe ustawienia w aparacie. :(
Dziś Spuchnięty Walenty siedział mi na kolankach i jak mi popatrzył w oczy to normalnie aż mi się błogo zrobiło, co za Don Juan!
Najnowsze:
Kochane biedactwo, jak dobrze, że jest już bezpieczny. Żałośnie wyglądają jego łapki w stosunku do tej biednej, dużej głowy:(
OdpowiedzUsuńno, musi biedak cierpieć :(((
UsuńPiękny ten Walenty,właściwie prawdziwy Valentino :)
OdpowiedzUsuńOjej, faktycznie spuchnięty...
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że przyjęłaś go pod swój dach. Wygrał Walenty los na loterii. Niech kocurek zdrowieje.
OdpowiedzUsuńJaki to piękny kot!... I jaki jeszcze biedny...
OdpowiedzUsuńNie wątpię, że ktoś będzie chciał takiego kota. Wcale nie jest bardzo stary. Dojrzałe koty, jak dojrzali ludzie mają swoje plusy. Sama bym chciała (ale mój kot mi nie pozwoli). Rzeczywiście biedaczek wygląda jak chomik
OdpowiedzUsuńElla-5
Obyś miała rację!
UsuńTrzymaj się, Walenty! Jak już jesteś u Gosianki, to teraz będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńBidulka. Niech szybko zdrowieje!
OdpowiedzUsuńNa pewno znajdzie swoją Walentynkę :))
OdpowiedzUsuńNiesamowity kociamber ♥
trzymaj się, mądry chłopaku! antybiotyki niech szaleją, a ty szybciutko zdrowiej!
OdpowiedzUsuńdomyślam się, Gosiu, że przy tak rozległej infekcji rokowania są ostrożne, więc mocno trzymamy kciuki za Walentego.
:*
Dużo pije, to niepokojące. :(
Usuńa kiedy będą wyniki?
UsuńWieczorem jutro, albo pojutrze rano.
UsuńDoczytałam, że wzmożone pragnienie wcale nie musi być symptomem niewydolności nerek,czy też cukrzycy, o czym najczęściej wtedy myślimy, a np. zakażenia, i to dotyczy naszego Walentego.
UsuńNiech tak będzie, bo cukrzyca czy chore nerki to poważna sprawa i bardzo skomplikują sprawę jego powrotu do zdrowia...
UsuńPoza tym ja nie mam odwagi do kolejnej porażki...
UsuńGosianko, o czym Ty mówisz? O jakiej porażce? Ratujesz koty, dajesz im szansę na lepsze życie i na życie w ogóle...
UsuńA z tą, która czai się za progiem ostatecznie nie wygramy.Taki los wszystkich stworzeń na tym padole.
Ach, wiesz...
UsuńAleż on jest śliczny! Jedno jest pewne, ze jak już znajdzie, to trafi dobrze, bo dorosłego psa/kota zwykle biorą ludzie, którzy naprawdę chcą zwierzaka do kochania, a nie bo taki malusi/slodziusi.
OdpowiedzUsuńNiech najpierw wyzdrowieje, a potem znajdzie takich ludzi. To jego plan na przyszłość. :)
UsuńWyzdrowieje. Bo nie ma chłopak innego wyjścia :)
UsuńPiękny! Oby szybko znalazł ludzi dla siebie.
OdpowiedzUsuńWalus wyglada, jakby mial swinke. Bidulek.
OdpowiedzUsuńMysle, ze u Ciebie szybko dojdzie do formy.
Już mu kibicuję, bo z charakteru podobny do Damowego Pana Czesia, w którym się kocham od pierwszego czytania! Pan Czesio podobnie wprowadził się do Damy!
OdpowiedzUsuńPowodzenia Panie Walentynie ;)
Biedny chomiczek :) Słodki . Uwielbiam kociska ale jak przygarnę jeszcze jakieś stworzenie to istnieje ryzyko że ja będę potrzebować domu tymczasowego
OdpowiedzUsuńJest sliczny ! Przykro , ze tak cierpi ale biedak i tak mial wielkie szczescie w tym nieszczesciu swoim ..
OdpowiedzUsuńNie martw sie Walenty juz ci Gosia znajdzie domek porzadny , dobry i z kochajacymi cie ludzmi .
Trzymam za twoje zdrowko kciuki !
Jaki bieduś kochany, niech leki szybko zadziałają żeby już nie cierpiał,kruszyna śliczna. Mam nadzieje,że znajdzie wspaniały dom !
OdpowiedzUsuńPiękny Spuchnięty Walenty. Życzę mu szybkiego wyzdrowienia i domku dobrego.
OdpowiedzUsuńSpuchnięty Walenty bedzie piękny, gdy już nie będzie spuchnięty. :)
UsuńAlbusiki pojechały i już masz kolejnego Walentego.Teraz spuchnięty ale jak wyzdrowieje przy Twoim boku to znajdzie ludzi do kochania.
OdpowiedzUsuńWaluś chyba przez tę opuchliznę wygląda cokolwiek nieproporcjonalnie - łapinki jakieś takie chudziutkie... A jakie przykurzone! Ale wkrótce zapewne się doczyści na aktualnych kocykach i innych nakryciach w Twoim kocim apartamencie. ;)
OdpowiedzUsuńOby jak najszybciej wyzdrowiał!
Trochę ma krzywą mordkę... Zaraz dodam zdjęcia. Martwię się.
UsuńNie dziwię się, Gosiu, to zrozumiałe. Jednak miejmy nadzieję, że Waluś sobie z Twoją i wetów pomocą poradzi.
Usuń:**
Rzeczywiście, jakby grymas... niezadowolenia miał na pyszczku. Hm.
UsuńJakby spuchnięte z jeden strony bardziej.
UsuńRzeczywiście minkę mu wykrzywiło :( Też się martwię. A ten antybiotyk, nie powinien w zastrzyku? Wiem, najgorzej to dawać takie rady. Ale tak by się chciało, żeby już szybko zadziałał i żeby kotusiowi ulżyło.
UsuńTrzymam kciuki
Ella-5
Gosiu, czy to nie jest odwrotnie czyli spuchnięte z jednej strony mniej?
OdpowiedzUsuńa w ogóle, to chciałam zauważyć, że Walentynek ma na sobie fantastycznie skrojony frak :)
nie wiem, czy mnie zrozumiałaś, więc wyjaśniam - chodziło mi o to, że może z jednej strony opuchlizna się zmniejszyła.
Usuńjak Wam minęła noc, jak kotuś się teraz czuje?
Teraz jest na badaniach, to ważne. Czuje się bz. :(
UsuńMam przecieki, że kotek jest teraz na badaniu z drugą panią Małgorzatą.
UsuńNie czuł się jakoś nadzwyczajnie, ale noc minęła chyba spokojnie - nie licząc pożaru w okolicy.
PS. Tempo, jak właśnie tak zrozumiałam Twój komentarz, jak piszesz. :)
O, masz, chciałam Cię wręczyć, Gosiu. :)
UsuńPisałyśmy równocześnie. :)
UsuńJoasiu, ja też tak zrozumiałam. :)
A w nocy pod domem miałam to: http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/9411563,wroclaw-ogromny-pozar-na-terenie-abb-na-bartoszowicach,id,t.html
I nawet nam się zeznania zgadzają. Pełna profeska. ;)
Usuńmacie tak jak ja z córką. pełna synchronizacja :)
UsuńDzień dobry, wpadłam zobaczyć co u Walentego. Aha, jest na badaniach..., to trzeba nadal trzymać kciuki. Bądź dzielny, kotku!
UsuńBiduś mały, musi go boleć... Mam nadzieję, że szybko mu się polepszy...
OdpowiedzUsuńNie nadążam ostatnio za postami, ciągle czytam pół doby później :)))
OdpowiedzUsuńWalenty, biedulek, wygląda przez tę opuchliznę jak zagłodzony albo ostrzyżony. Oby szybko wyzdrowiał.
Na takie infekcje trzeba czasu, jak jest ropa towiem że sa antybiotyki,które w ropie sie przemieszczaja, Keira dostawala w ten zaropialy oczodowl przed zabiegiem. Kocur piekny i slodki w tych dysproporcjach. Z całej sily trzymam kciuki, za taką wole przetrwania jak u niego.
OdpowiedzUsuńCo do picia to ciapek czasem po niektorych lekach mial wzmorzone picie.
Urzekla mnie jego historia, strasznie chcę by mu się udało znaleźć bezpieczna przystań. Pozdrawiam.
Słodziak.. Cóż z tego że nie kociak. Czasem lepiej bo wiadomo że czortem nie jest i nie będzie. Zdrowiej przystojniaczku..
OdpowiedzUsuńGosiu,będzie dobrze,innej opcji nie bierzemy pod uwagę.
OdpowiedzUsuńFajny ten twój kotek :)
OdpowiedzUsuńDzień dobry
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Pani odczyta ten komentarz.
Mój kot, również przygarniety w zeszłym tygodniu z piwnicy i też już niemlody ma również spuchnięte poliki. Weterynarz nie potrafil tego zdiagnozować, czy Pani się udało? Mój ma też powiększone nerki i inne kłopoty zdrowotne, taki egzemplarz się trafił. Ale chcemy mu pomóc najlepiej jak się da więc szukam wskazówek w internecie.
Bardzo proszę o kontakt, mój mail:
szatanagat@gmail.com
Przepraszam, widzę że wyświetlam się jako anonim -Agata
OdpowiedzUsuń