wtorek, 10 marca 2015

Lula nie żyje :(

Jestem wstrząśnięta. Zrozpaczona, tak jakby to spotkało mnie. Jestem w szoku.

Nasza koleżanka Sonic napisała przedwczoraj post (klik). Cytuję jego część i część komentarzy pod nim:
___________________________________________________________________________

(...) Ale mam i złe wieści. Nasza suczka dobrze zniosła środowy zabieg sterylizacji, lekarka bardzo fachowo wszystko przeprowadziła, do domu dała kroplówki, zastrzyki, na wizytach kontrolnych wszystko dobrze. Wczoraj wieczorem, 3 dni po zabiegu, zaczęła zwracać, a w wymiocinach była krew. Wetka telefonicznie uspokajała, że to na pewno nie jest związane z operacją, kazała ją obserwować. Niestety pies czuł się źle, w nocy i nad ranem wymioty się powtórzyły, dyżurujący weterynarz w całodobowej lecznicy odradzał przyjazd, bo w nocy nikt badań laboratoryjnych nie zrobi!  Sunia bardzo osłabła i o 7. rano taksówką pojechała do innej lecznicy.

Walczyła
Tak stwierdził wet
Do końca
walczyła
dla nas
a my
dla Niej

Lula nie żyje :((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((

Wyobraźcie sobie, ona (wetka) nie usunęła macicy!!!
tylko usunęła jajniki, w tym jeden niedokładnie, kawałek został!, lekarz to stwierdził w sekcji, nie wiedzieliśmy tego!!
W trakcie zabiegu zrobiła nacięcie lub nadszarpnęła w miejscu między żołądkiem, a dwunastnicą i nastąpiło w efekcie zapalenie otrzewnej.

Wybrałyśmy gabinet koło nas, bo ona wyglądała na miłą, kompetentną, młodą, mającą nowe, nowoczesne metody :((
Lekarz, ten ostatnio, to właściciel świetnej kliniki i tego żałujemy, że nie trafiłyśmy na niego, bo on też blisko domu jest. 
A ją czeka wizyta mojego byłego męża i "zięcia" - musi się dowiedzieć, co nam zrobiła.
I jak nas wczoraj potraktowała, bo jak zadzwoniliśmy do niej, by podeszła do Lulki, bo ta toczy pianę, to nakrzyczała, że to nasz pies i my mamy z nią przyjść, a to chodziło o to, że Lula nie miała siły, a ona ma do nas 50 metrów. To był zresztą głupi pomysł, ale wynikał z paniki.. Lulkę zawieźli samochodem do kliniki, a potem 16 godzin przy niej czuwali. (...) Lulka czuła się niby ok, od doby nie było wymiotów, miała cały czas kroplówki i zastrzyki. Byłyśmy uspokojone, a tu nagle telefon od b. męża, że ona umiera, no i się zaczęło. :(( Non stop wszyscy na telefonie. 
Córka i ja jesteśmy na xanaksie, faceci tam ryczą jak dzieci, jak dzieci - straszna żałoba, straszna. :(((
Gosiu, ja mam pretensje tylko do lekarki, my się nie znamy, my chcieliśmy dobrze. 

To ona ją zabiła. :(((
_____________________________________________________________________

Znam historię Luli. Sonic uratowała ją z rąk bezmózgiego oprawcy, który tę młodziuteńką sunię głodził. Trzymał na upale bez wody. Przywiązał na łańcuchu przy jakimś plastikowym pojemniku. Sonic brawurowo zadziałała, a potem przygarnęła tę śliczną sunię. Mam jej zdjęcia, patrzę na nie i płaczę. Nie dam ich tu, nie mogę. Lulka mogła żyć. To młoda, silna sunia. Piękna i szczęśliwa w swoim domu. Taka wdzięczna i oddana! 

Nie znam się na chirurgii. Być może zrobienie dziury w jelicie zdarza się czasem. Jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy, straszne błędy, ale jak można nie zareagować na tak poważne objawy, jak wymioty krwią na trzeci dzień po operacji?!!!!
Jak można zbywać i uspokajać opiekunów, którzy się martwią!

To zdarzenie otworzyło świeżą ranę w moim sercu. I u Rufiego tak było, że lekarka, która zdiagnozowała dysplazję (a teraz wiem, że ta była maleńka i w żaden sposób nie mogła dawać aż takich objawów), odmówiła nam wizyty kontrolnej dwa tygodnie po zabiegu PRP. Pies z każdym dniem chodził coraz gorzej, był już dramat dosłownie z dnia na dzień, a ona odwołała nam wizytę, na którą się, przerażeni, zarejestrowaliśmy! Zadzwoniła i sugerowała, że panikujemy! Wcale nie słuchała, co się do niej mówi! Skąd się biorą tacy ludzie??? Weterynarz to zawód szczególny! 

Rufiemu nic by nie pomogło, ale Lula... Gdyby pomoc przyszła szybciej, można ją było uratować, nawet po tym fatalnie wykonanym zabiegu! Druga, szybka operacja, wycięcie kawałka jelita uratowałoby jej życie. To takie okropne. 

Sonic, współczuję, płaczę z Wami. 

Mam nadzieję, że przeczołgasz tę pseudolekarkę przez sąd. Co to za zabieg zrobiła?! Sterylizacja bez usunięcia macicy??

Nic jednak nie wróci życia Luli. :((((((

PODPIS

 19:02-19:29.



45 komentarzy:

  1. Straszne... Współczuję Wam obu... Nie mam słów na zachowanie tej lekarki... Ogromny żal.

    OdpowiedzUsuń
  2. ;( Wiele słów ciśnie mi się na usta ... nie wiem jednak co było by najodpowiedniejsze ... przykro mi bardzo :(

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, brak slow, mam nadzieje tylko, ze panowie przeczolgaja wetke......Przesylam wiele dobrych mysli do calej rodziny Sonic, tylko tyle moge.....

    OdpowiedzUsuń
  4. To się po prostu w głowie nie mieści... Taka tragedia, przez ludzką głupotę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Gosiu, z protokołem sekcji zgłoście sprawę do izby lekarskiej weterynarzy. Smutne, że tacy lekarze się zdarzają.Pisałam Ci, że mój pies też był błędnie zdiagnozowany (mój wet był wtedy na urlopie), ale ja po tej błędnej diagnozie z wynikiem rtg poszłam do lekarza ortopedy, " tego od ludzi" i ten mi od razu powiedział, że jest wszystko w porządku, a pies ma tylko silnie zakwaszone mięśnie grzbietu. Przekaż tę sugestię Sonic - ja wiem, że jest to w pewien sposób rozdrapywanie ran, ale tacy weterynarze powinni ponosić konsekwencje swych czynów.
    Podobno nagminne jest w trakcie sterylizacji uszkadzanie moczowodów, zwłaszcza u małych ras i gdy sterylizuje się przed trzecią rują. No ale Lula nie należała do miniaturek.
    Współczuję Sonic serdecznie, to naprawdę cios dla Niej i jej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie mi przykro, ja też przez to przeszłam 70 dni temu.
    Łączę się w bólu Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisałam już Sonic jak bardzo jej współczuję. Każdy, kto stracił ukochanego zwierzaka zna tej koszmarny ból serca i piekące łzy. Już z tego co Sonic pisała w poprzednim poście wynikało,że dolegliwości suni mogły być bezpośrednio związane z operacją, dlatego wydawało mi się,że usg dałoby obraz tego co się dzieje. Teraz jest już za późno na wszystko. Takich koszmarnych weterynarzy należy publicznie piętnować, na blogach, forach internetowych i portalach społecznościowych. Być może innych ustrzeże to przed wizytami u takich pseudo fachowców. To chyba jedyny niestety sposób na jakąś wymierną "karę" . Lekarzowi, który spaprał operację jest niezwykle trudno udowodnić winę, mimo bezspornych faktów, a co dopiero weterynarzowi. Podejrzewam,że proces niewiele tu niestety da, a jedyne co można ugrać to zwrot kosztów leczenia i to w bardzo rzadkich wypadkach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba cos z tym zrobić. Nie można tak zostawić. Smutne, że ludzie., którzy powinni leczyć zwierzęta, mieć powołanie często są zwykłymi konowałami, dla których liczy się tylko kasa.
    Smutne to; nie wróci życia suni, ale napiętnowani babsztyla może ustrzeże inne zwierzęta.

    OdpowiedzUsuń
  9. To straszne, to naprawdę trudno zrozumieć....
    Bardzo im współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja poznalam Lulke osobiscie, tulilam ja, byla taka przyjazna ludziom mimo wczesniejszej traumy.
    Nie mam slow na ignorancje tej rzezniczki. Ja bym nie darowala, ale czy warto rozdrapywac rany, czy to w ogole przyniesie jakis skutek?
    Nie moge sie otrzasnac.

    OdpowiedzUsuń
  11. Najgorsza jest bezradność, bardzo współczuję sonic i jej rodzinie, bo nie tak powinna się ta historia skończyć.

    Idzie się do specjalisty, ufa,że jest kompetentny,a on widzi w nas tylko zarobek:(

    OdpowiedzUsuń
  12. Spłakałam się, jak bóbr. Biedna Piesia i jej Rodzinka.

    OdpowiedzUsuń
  13. O rany, jak mi przykro... Coś z tymi wetami ostatnio jest dziwnego - coraz częściej słyszę o takich przypadkach. Kiedyś moja koleżanka poszła do weta w Poznaniu z myszką - biała myszką, która chorowała na jakąś chorobę skóry - wet dał jej 3 złote na nowa myszkę, a tę chciał od razu uśpić. Wyjął z kieszeni i dał jej 3 złote!!!! czujecie to??? zabrała tę myszkę stamtąd i pojechała gdzie indziej - inny wet zapisał "ludzką", zwyczajną maść - myszka w tydzień była zdrowa;) Są ludzie i ludziska, ale lekarze i weci powinni być chyba wrażliwsi, albo ja jestem niedzisiejsza...

    OdpowiedzUsuń
  14. nie wypada przeklinać na blogu ale... no...szlag mnie trafia...
    kuźwa biorą taka kasę Ci veci i co ? łaskę robi , że swoje dupsko ruszy...
    mój veto przychodzi do mnie < jeśli jest taka potrzeba > bo wie, że mam dużo zwierzaków i czuje się za nie odpowiedzialny...

    przykro mi, naprawdę przykro

    OdpowiedzUsuń
  15. Lacze sie z Wami z Waszym bolem, Biedna psinka :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Gosiu, ja już nie mam siły płakać, jestem nieżywa. chcieliśmy jej przedłużyć życie, chronić przed nowotworami.
    Tu nie ma jeszcze informacji, że Lula miała ciążę urojoną i to był dla tej "lekarki" powód szybkiego przeprowadzenia zabiegu, Lekarz z kliniki, który 2 dni ratował życie Lulki powiedział, ze to było absolutne przeciwwskazanie do tego zabiegu! Najpierw powinna dostać hormony, wyciszyć organizm i później to robić.Nie wiemy dlaczego nie wycięła macicy zrobiła malutkie nacięcie, które nie dało jej wglądu na sytuację? Dlaczego zlekceważyła wymioty?
    Nie wrzucałam zdjęcia Luli, bo nie mam siły tego zrobić. Może za kilka dni :(((
    Dziękuję, Wam drogie dziewczyny za wsparcie:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jestem weterynarzem, ale wiem, że jeśli czegoś nie wiem, to pytam innych, bo w grę wchodzi życie... a lekarze zbyt pewni siebie, robią wiele szkód....
      bardzo, bardzo współczuję.. to tragedia
      Myślę, że warto sprawdzić kompetencje P. weterynarz.

      Usuń
  17. No i poplakalam sie....uwazam, ze trzeba cos zrobic z ta lekarka, bo pewnie ma pod "opieka" duzo zwierzat a nie wiadomo co im moze zrobic :((((

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku, czytałam z huty już rano.Strasznie przykro, bo to przez niedouczonego cżłowieka wszystko. I jeszcze ignorantkę z tego, co pisze Sonic.
    Obserwuję i moich wetów, szprycują na byle dupsa psa zastrzykami, polecają robić to tamto, siamto. I zdzierają słono.
    Za obejrzenie dupki (początkowy stan zatkania, żadnej sliwki tylko lekko spuchnięte) i zastrzyk - 70 zł. I zaproszenie na kolejne zastrzyki. Za to samo w Przasnyszu - po drodze z Mazur, kiedy już dupka była wielkości śliwki, która mu na Mazurach pękła i było dużo tego bleee i krwi ( to się zrobiło przez jeden dzień dosłownie, więc szukałam w drodze powrotnej weta) - 25 zł. I brak zaleceń do kolejnych zastrzyków, tylko mycie dupki wywarem z kory, zwykłe czopki na hemoroidy i smarowanie maścią. I to wszystko pomogło, tak samo, jak te serie zastryzków (30 zł za każdy)

    OdpowiedzUsuń
  19. Cały dzień popłakuję; nie sposób się pogodzić z tym, co się stało...

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak jak pisały już dziewczyny - po prostu brak słów... Nie wiem, czy do niej, tej wetki, w ogóle dotarło, co zrobiła. To straszne, współczuję, sonic, bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  21. Dopiero teraz przeczytałam, tak mi strasznie przykro, tak przykro... Co za totalna niekompetencja, co za bezduszność! To koszmar jakiś. Ja bym jednak nie puściła tego płazem, żeby innych ochronić przed taką pseudo-lekarką...

    OdpowiedzUsuń
  22. Łzy popłynęły bo podobnie zignorowała prośbę o pomoc wetka z Sycowa gdy dzwonili do niej rodzice. Potem przyjechał drugi weterynarz i stwierdził że nie ma co męczyć psiny... Zastanawiam się czemu nikt nie ostrzega o tym który to wet taki "genialny"? Mojej Keirze wycięto kanał łzowy ponad miesiąc temu a nadal zbiera jej się w oku płyn, co trzy dni nakłuwam jej powiekę i wyciskam zawartość ( analiza - bez bakterii), zatem jednak nie ma usuniętego do końca gruczołu łzowego i czeka nas kolejna operacja. Ale Pani doktor zrobiła co w jej mocy i nie mam do niej pretensji. Natomiast gdyby ktoś tak spartolił robotę jak w przypadku Luli, czy Rufika to nie milczałabym. Przyznam egoistycznie, że chętnie poznałabym Nazwiska i nazwy przychodni gdzie Ci weterynarze przyjmują żeby przypadkiem tam nie pójść z którymś z moich futer.
    Krew mnie zalewa jak czytam że wetka odmówiła przyjazdu czy odwołała wizytę. Gdzie Ci lekarze co nie dla kasy zostali weterynarzami?
    Gosiu prośba, jak już emocje opadną napisz mi na maila kogo się wystrzegać z branży weterynaryjnej, bo jestem na etapie poszukiwania stałego lekarza moich kotów.
    Ściskam i bardzo mocno tulę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny, ja Wam podam nazwę jej zakładu ( na razie napiszę, że osiedle Partynice we Wrocławiu), ale muszę mieć dowód w postaci opisu sekcji,zgonu. Muszę to mieć czarno na białym i porozmawiac z nią osobiście. Potem dowie się o niej całe osiedle tam i nie tylko.

      Usuń
  23. Sonic ściskam i połykam łzy. Wszyscy tu jesteśmy z Tobą. Nie ma jak komentować...

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziś cały dzień nie mogę dojść do siebie. Sonic, ale jak będziesz miała dokumentację, to przynajmniej zgłoś to do Izby Weterynaryjnej. Takiemu tłumokowi nie można pozwolić, by krzywdził zwierzęta. Sąd, to droga sprawa, i w zasadzie teraz już nic nie da. Wyroku nie dostanie, praw do wykonywania zawodu też nie cofną. Szkoda Waszego zdrowia, a Luleczce życia nie wróci. Aż mnie trzęsie, jak o tym myślę. Przy sterylce mojej Kajci też o mały włos, a doszłoby do tragedii. Pisaam już keidyś, że spałam z nią na podłodze trzy tygodnie, i w porę zauważyłam, że coś się dziać zaczęło. Gdym godzinę później pojechala z nią do weta, to też już by jej nie było. Dziś, po siedmiu latach, jak o tym myślę, to gotowam lecieć tę mendę uszkodzić. ... Serce mało nie pęknie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa ma rację.Sprawa w sądzie to nerwy,koszta a i tak może się zakończyć beznadziejnym wyrokiem.Pismo do Izby Weterynaryjnej,domagać się zwrotu kosztów od"pani wet"i ostrzegać przed nią gdzie się da.

      Usuń
  25. Sąd... to dobre słowo...
    Ja bym tak zrobiła... Szczerze to nie wyobrażam sobie co bym zrobiła gdyby jakiś patafian potraktował tak moją Venus... Mamy cudowną Vetkę - oddaną, kompetentną, z fachowym zapleczem... Nie odważyłabym się pójść do innego gabinetu...
    Przecież weterynarz to taka sama odpowiedzialność jak lekarz - schrzaniła zabieg, nie udzieliła pomocy... a co najgorsze może to zrobić komuś innemu...
    Sonic - naglośnij sprawę... pisz gdzie się da - niech ludzie wiedzą i nie narażają swoich zwierząt...

    OdpowiedzUsuń
  26. W mniejszym mieście łatwiej wybrać weta. Kiedy zdecydowałam się na sterylkę mojej kotki, poradzono mi
    abym poszła do U. Spartolił robotę - pozszywał ją jakby była krową, albo hipopotamem. Przez 10 lat
    masowałam tego guza /zrosty/. Zmieniłam weta na najdroższego w moim mieście, ale jestem zadowolona.
    Obecna kotka ani śladu nie ma po sterylne, brzuszek gładziutki. tamtego konowała każdemu odradzam.
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  27. Jest tylu złych ludzi co nie powinno zajmować się leczeniem zarówno ludzi jak i zwierząt.
    Znaleźć Człowieka nie jest łatwo? Nie jest bo się podszywają, Klinika wyposażona uprzejmość i kompetencja co na początku mydli oczy i pieniądze płyną. Tak kiedyś młody doktor sunię ukochaną mojego ojca załatwił nie daleko od nas w klinice. Każdemu ich odradzam, gadam do wszystkich co tam leczą zwierzęta. Proponuję inną klinikę sprawdzoną u nas w Łodzi doktora Sieradzkiego, wilczura leczył naszego z dobrymi wynikami.
    Tak trzeba, trzeba mówić o dobrych lekarzach sprawdzonych klinikach ale wiem że zdarzają się błędy u najlepszych przecież wszystkiego się nie przewidzi.
    Jednego nie rozumiem, czy ta wetka ma uprawnienia chirurgiczne? Bo jeśli nie ma a zabiera się za operacje które powinien przeprowadzać chirurg, to pewnie można ją oskarżyć, życia nie przywróci ale inne uratuje.
    Bardzo mi smutno oboje z moim dużo myślimy o malutkiej suni i jest nam bardzo głęboko żal.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ręce opadają jak człowiek czyta o takim lekarzu weterynarzu...
    Po co to w ogóle szło na studia weterynaryjne skoro zero empatii...
    Współczuję Wam wszystkim...

    OdpowiedzUsuń
  29. Straszne. Jeśli okaże się, że wetka jest winna powikłań u Luli, to nie powinno się tego zostawiać, bo będą następne ofiary. Niefrasobliwość i niekompetencja tej osoby woła o pomstę do nieba. Bardzo, bardzo współczuję przeżyć i straty ukochanej suczki.

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo bardzo współczuję....wiem co to stracić kochane zwierzątko.......trzeba koniecznie "konowałke"-napiętnować!!!!!!! Żądaj zwrotu kosztów......za śmierć psinki!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  31. Biedna sunia,bardzo,bardzo wspołczuję....jeśli wetka jest winna musi poniesc konsekwencje. Sprawę trzeba nagłosnić,zeby nie skrzywdziła następnych zwierząt. Brak słów po prostu na brak wyobrazni i odpowiedzialności nie mowiąc o kompetencjach zawodowych.

    OdpowiedzUsuń
  32. Biedna Lula, biedni właściciele...bardzo mi przykro. Dziś tak trudno znaleźć zaufanego weterynarza...

    OdpowiedzUsuń
  33. Lista weterynarzy, którzy dopuszczają się takich błędów powinna być jawna i wisieć na stałe w internecie.
    Bo to niestety nie pierwszy i nie ostatni przypadek...

    mnie jednak zastanawia jeszcze coś.
    Zabieg sterylizacji to podwiązanie jajników.
    Zabieg kastracji to usunięcie macicy.
    Te zabiegi są często zamiennie używane ze względu na płeć (samice sterylizujemy, samce kastrujemy) ale to błąd. Więc jeśli była umówiona na sterylizację, niestety wetka może się bronić :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszym przypadku była mowa o całkowitej sterylizacji- ona sama namawiała by ją wyczyścić, by w przyszłości nie miała raka narządów
      Ten właściwy lekarz, który ją ratował, powiedział nam, że:
      sukom ZAWSZE wycina się macicę i jajniki
      kotkom tylko jajniki - tłumaczył mi dlaczego, ale byłam tak podenerwowana, ze nie pamiętam argumentacji dotyczącej kotów
      jeśli suce nie wytnie się macicy, to ta po pewnym czasie może zacząć chorować i wówczas trzeba ponownie operować - nie dość, ze może być za późno- to naraża się ja na kolejną operację
      Nie sądzę, bym szła do sądu- nie mam siły na to, zresztą to zalezy od jej postawy- na pewno będę żądać zwrotu wszystkich kosztów
      tego co najdroższe i tak mi nie zwróci :(((

      Usuń
  34. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  35. straszne to....przeczytałam wczoraj, ale nie umiałam nic powiedzieć...
    a jednak...zebrałabym wszystkie możliwe dowody i poszła do sądu. choćbym miała przegrać , to bym tego pseudo weta przynajmniej przeciągnęła przez wyżymaczkę.

    OdpowiedzUsuń
  36. aż trudno to sobie wyobrazić :((((((((((

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie mogę dojść do siebie po prostu. Bardzo współczuję Sonic, nic jej już Luli nie wróci. Ale rozpuścić wici, niech nie szkodzi innym zwierzętom.

    OdpowiedzUsuń
  38. lekarze, weterynarze to ludzie, mogą się pomylić, ale najgorsze, gdy oszukują i są zwykłymi konowałami, ludźmi bez serca. Szkoda, że zazwyczaj za późno o tym wiemy:(
    To straszna tragedia! :(

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...