Ciekawi jesteście, co u Wielkiej Trójcy Zgag? Proszę bardzo! Nie zamierzam zbytnio dopieszczać tego posta, ale może tym razem Ewa będzie w końcu zadowolona, bo pod ostatnim utyskiwała na moje lenistwo "Nosz chaliera, wczoraj post byle jaki, dziś wogle nie ma!". :)
Zgagi. Trzy zgagi. Oczywiście, że to zgagi! Proszę się nie oburzać. Co jedna dziczka, to lepsza! Niedobre to i wredne, że uch! Brzydkie jak nieboskie stworzenia! Blee!
Dwie schroniskowe zgagugie po przybyciu Za Moje Drzwi, jak pamiętacie zapewne (hłe, hłe), zamelinowały się na łóżku piętrowym w kocim pokoju. Cwaniary! Ciężko je tam dosięgnąć, ale nie ze mną te numery, zgagi jedne fstrętne, poczwarzaste dzikuny okropniaste!
Najpierw do nich przemawiałam. Zapewniałam je o swej dobrej woli, gdy tymczasem znienacka i podstępnie próbowałam zbliżać się do nich, by je rozpracować. I tak:
Zgaga nr jeden: ZULA. To warcząca furia - najgroźniejsza ze zgag. Uszy położone, oczy skośne, złowrogo zmrużone, głośny warkot - to cała jej zgagulińska, drobna kosoba (kocia osoba). Strasznie płochliwa bestyjka, jak na działkową kicię przystało. W końcu jednak... ZONK! A to się zdziwiła, hehe! Hmm, o tym za moment.
Zula. |
Psotka. |
Zulę zastałam raz na dole, w kociej budce w drapaku, jednak zdecydowanie lepiej czuje się na wysokościach z towarzyszką (nie) doli.
Postępy Psotki po dwóch tygodniach dojrzewania nie są może imponujące: kotka je przy mnie, mogę ją dotknąć paluszkiem w główkę, ale wtedy ona...
czmych na drapak,
by zamelinować się znowu na górze. :(
Za to Zula przeżyła swoje katharsis dzięki Kasi, która to bite pół godziny stała na stołku i z ręką wyciągniętą w niewygodnej pozycji
miziała kiciunię piórkami. Miziała i miziała. Zgaga numer dwa oczka mrużyła, warczała coraz słabiej...
Najpierw bardzo się bała,
ale potem ZONK! Dotyk jest przyjemny! Teraz mogę już ją dotknąć i pogłaskać, gdy siedzi na górze, choć nadal burczy i straszy. Widać jednak, że będzie to lubić. Osiągnęłyśmy taki etap, że nie zmyka w popłochu.
I tak jestem dumna! To pierwsze jej kontakty z człowiekiem. :)
Psotka, przypominam, spędziła w klatce w schronisku trzy miesiące! Trafiła tam jako dwuipółmiesięczny kociak. Przewiduję, że gdy jeszcze trochę się oswoi, zacznie eksplodować radością. :)
Na razie fajnie sobie radzi z Amisią, ze Stefką (która syczy jak wąąąążżżż!).
Trzecia Zgaga: KORDULA (zwana Kordełką) - najdziksza ze zgag, też robi postępy. Jest jeszcze bardzo płochliwa, choć i ona sprawiła mi sporą niespodziankę!
Gdy drzwi do pokoju kociego zostały otwarte na dom, obstawiałam, że pierwsza wyjdzie stamtąd Psotka, potem Zula, a Kordusia to nie wytknie nawet nosa za drzwi. A tu proszę! To ona pierwsza (i ostatnia, bo tamte dwie nadal się boją) wyszła i ulokowała się na słonecznym parapecie w sypialni! Jaka ona jest śliczna, ta wielkoblokowiskowa zgaga!
Kordełka. |
Największe zdziwienie to sobota wieczorem: wracamy z dżamprezy u mamy, a tu kto nas wita w oknie?! Zgagunia Kordulunia!
Trzy Zgagi: Psotka, Zula i Kordula
Zula, Kordula i Psotka. |
będą niedługo szukać domku! Może kogoś któraś... Która? Kogo?
Taki eksperyment.
początek: 18:35
wgrane zdjęcia: 19:05
Przerwa 19:40-20:00
koniec: 20:22
czas przygotowania posta: 107 minut.
A w Skarpecie takie śliczności:
Sama mam takie pudełeczko. Trzymam w nim leki codzienne, witaminki itd.
Od razu raźniej je łykać. :)
No ja sie nie dziwie, ze z TAKIM imieniem Kordelka to najdziksza z dzikich kotek. Zmiana na Kordelke spowodowala zmniejszenie focha i szybsze oswajanie. Ja na jej miejscu w zyciu bym nie wybaczyla tej Korduli. :)))
OdpowiedzUsuńPodziw moj budzi Kasia za wielogodzinne stanie w ekstremalnie niewygodnej pozycji, zeby zgagi oswajac, to bohaterstwo co sie zowie. :)) Brawo, Kasia! Obie jestescie wielkie w swojej cierpliwosci i upartym dazeniu do celu, jakim jest oswojenie dziczek.
Pewna jestem, ze dlugo juz nie potrwa, kiedy wsyskie cy zaczna sie lasic. :)))
No bez przesadyzmu z tym podziwem dla Kasi! Tylko pół godzinki stała w niewygodnej pozycji, troszkę przesadziłaś koleżanko :)
UsuńSzacun! Oswajanie dzikusów idzie Ci błyskiem. Jeden z moich schroniskowych psów, który spędził za kratami bite trzy lata, potrzebował na uwierzenie, że mój dom to przystanek końcowy, aż półtora roku. Ja wiem, że z psami jest inaczej, bo nie takie one dzikie, jednak to widać i czuć, czy pies już czuje się u siebie w domu, czy jest tylko uprzejmym lokatorem mieszkania.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Graszce pójdzie szybciej. :)
UsuńKordula ma oczęta jak kółeczka młyńskie:)),,,ale ona cudownie fstrętne:))))))))))
OdpowiedzUsuńNo, Kordelka skradla moje serce, z ta plamka na nosku przypomina mi Malusie:) Sliczne wszystkie trzy dzikuski, ale znajac Ciebie i Kasie, idzie ku dobremu:):):)
OdpowiedzUsuńojej kochana aż nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że bardzo mnie cieszy post o zgagach - bardzo fajne określenie. "kosoba" też mi się strasznie podoba. Jak tak się przyjrzałam to strasznie mi się podoba pyszczek Zuli, piękne ma oczy i w ogóle buzię. Wszystkie są urocze, Psotka ma figla w oku to od razu widać. A Kordula Taaakie wielkie oczy że aż zapiera dech. Dobrze Ci idzie oswajanie, każda ma inny charakter to od razu widać. Należy im się dobre życie. Wierzę, że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńChciałam napisać, że do warczącej Zuli mam słabość, ale złapałam sie na tym, że do wszystkich już mam! :)
UsuńUrocze dzikuski.Jeszcze trochę i z ręki będą jadły i same przychodzić na pieszczoty.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńWszystkie mnie uwiodły, po równo. Najbardziej Psotka:)))
OdpowiedzUsuńOj Kordunia rzeczywiście piękna!! I takie niespodzianki sprawia :)
OdpowiedzUsuńA to paskudy jedne prześliczne!
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze. Wyrazy uznania dla Kasi za cierpliwość.
Miłego dnia.
Ktos mi opowiadal, ze przyswajal do siebie kota przebywajac jakies pol godziny z nim w pomieszczeniu i spokojnym glosem, polglosem czytal na glos ksiazke aby kot przyzwyczail sie do obecnosci czlowieka i poznal jego glos, ktory wyciszal inne dzwieki lub tych dzwiekow brak. Udalo mu sie, kot czekal na poczytanki. :))), reszta poszla gladko...
OdpowiedzUsuńGenialne :))
UsuńNo to: CZYTAJMY KSIAZKI NIE-NASZYM KOTOM!
UsuńŚwietna robota! Jaki piękny koci pokój! Każda koteczka ma inny wyraz oczu. Zula - dobrze mi tu, Kordula - trochę strach, ale ciekawie, a Psotka - bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie zgadła, że pierwsza z kociego pokoju wyjdzie Kordula. Ciekawość zwyciciężyła strach.
UsuńAle brzydactwa takie, że ja nie moge ;) Co jedna to śliczn ... brzydsza, rzecz jasna.
OdpowiedzUsuńJak to czasami kot potrafi człowieka zaskoczyć :) Kordełka jest niesamowita na tym oknie :)
Czy Bonus nie potrzebuje Kordełki?? :))
Usuń(gupi żart, he he - jeszcze nie czas)
O nie,nie, ja nie mam miejsca na dwie kuwety :(((
UsuńKordełki ma do dyspozycji dwie i kocyki, podusie, co tylko chce. Nawet do szafy mu pozwalam włazić, sam sobie ją otwiera zresztą.
Fstrentne som, naprawde. I Kordła z tymi wielkimi oczyskami, i Zula z tymi białymi wąsiskami, i Psotula z tym swoim dachowcowym footrem :-)
OdpowiedzUsuńZaraz zaraz, one wszystkie mają białe wąsy he he... I oczyska zielone... Dobra robota Gosiu, zobaczysz, już niedługo same przyjdą, może nakolanowce z nich nie wyjdą, ale odświętne głaskacze to na pewno :-) Widzisz, mój Tiguś już po pięciu latach przychodzi sam na głaskanie, może za kolejne pięć wejdzie na kolana...
CUDOWNE !
OdpowiedzUsuńNo nie! Oczy Korduli to oczy mojej Bezy, kiedy ją przywiozłam wystraszoną,
a dziś po trzech tygodniach? te same wielkie gały z figlem, żeby coś zmajstrować.
Kordula mnie urzekła.
Pozdrawiam wszystkich Ania
Psotka ma niesamowity kolor oczu! Niesamowicie zgagowy oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńA Kordula wydaje się być przerażona jak tak paczy tymi oczyskami.
Zula podobna do Balbiny ;)
Długo pisałas tego posta. Dobre takie podsumowanie. Tez muszę podliczyć swój czas.
UsuńNo właśnie. Będę jakiś czas tak robić. To uczące.
UsuńI pięknie jest ;)) jak ja qrna lubię takie trudne przypadki. Zula elegantka, Psotka jest słodka a Kordula urocza czarnula ;) imię ma świetne. Mojego Momo dzikuna oswajałam a jednocześnie myłam nowym sznurkowym mopem,moczyłam w bardzo ciepłej wodzie żeby szybko nie ostygł i hajda na kocura, początkowo syczał,warczał, zwiewał ale w końcu polubił, dobra jest też szczotka do butelek jak już można podejść bliżej. Momo był naprawdę ostry weterynarz wyszedł z pierwszej wizyty z obrażeniami (mimo że kitek dostał lekkiego głupiego jasia) może dlatego tak drogo policzył ;)
OdpowiedzUsuńWielkiej cierpliwości trzeba i chyba też ... miłości? Male zgagi co jedna to piękniejsza. :)
OdpowiedzUsuńKordełka ma oczy przecudne!!!
OdpowiedzUsuńU nas w domu mówiło się zołzy nie zgagi :))))
OdpowiedzUsuńPsotka ma taką zabawną białą bródkę :)
Zołzy też pewnie jakieś będą. Te są zgagi. :)
UsuńJa się dziwię, jak Ty z takimi fstrętnymi zgagami wytrzymujesz pod jednym dachem!;)
OdpowiedzUsuńDziubaski trzy:)
OdpowiedzUsuńNo proszę, nie ma to jak motywacja ! I post porządny, i zdjęć troszku ! Jest co poczytać, i jest na co popatrzeć ! Nnno, podoba mi się taka subordynacja :)
OdpowiedzUsuńWięc (wiem, wiem od więc...) więc, Zula, Kordula i Psotka są pięknisiami ! Każda ma zupełnie inne oczy, i spojrzenie. Zula skośnooka paczy skośnie, strosząc bielusieńkie brwi i wąsy. Kordulinka przenika zwrokiem na wylot, albo i dalej, aż się na plecach ubranie przepala, a Psotka rzuca spojrzenie i zatrzymuje i koncentruje precyzyjnie na obiekcie :) Piękne dziewczynki, Zołzulki kochane :)
Dziękuję za motywację! To się nazywa twarda miłość, bez pobłażania. :)
UsuńNiesłychanej trzeba uwagi,
OdpowiedzUsuńby te trzy opanować zgagi:
Psotka, Zula oraz Kordula -
a Gosianka ich najlepsza matula! :)
Tak, super! Dziękuję ;)
UsuńDobrze o nich poczytać...
OdpowiedzUsuń