środa, 18 grudnia 2013

Bylebym tylko

U Magdy Kordel miała miejsce kolejna edycja pisania opowiadań świątecznych. Tym razem odważyłam się również wziąć w tym wydarzeniu udział. 
Ku mojej wielkiej radości, wręcz eksplozji radości, a nawet powiedziałabym szałowi radości, zostałam uhonorowana przez szanowne jury wyróżnieniem! Nie spodziewałam się tego. Wśród typów publiczności, w jawnym głosowaniu, tytuł mojego opowiadania nie pojawił się ani razu. Tymczasem podczas ogłaszania wyników taka niespodzianka! Wyróżnienie! Hurrrraaaa!!! :)

Opowiadanie to jest jednym z czterech z serii, w której wcieliłam się kolejno w kochankę, żonę i męża-kochanka. Próbowałam napisać je, wczuwając się po kolei w każdą z tych ról. 

Dziś część druga, a inne być może poznacie przy okazji kolejnych konkursów. Myślę, że  część pierwsza   idealnie nada się na konkurs walentynkowy. :)

Dziękuję Magdzie za możliwość wzięcia udziału w tym literackim przedsięwzięciu i przeżycia niesamowitych emocji, oraz dziękuję jury, że mnie dostrzegło i wyróżniło. 
Życie jest piękne! :)

Bylebym tylko

Nie pamiętam, jak to było, kiedy odjeżdżałeś. Wszystko stało się tak szybko. W jednej chwili byłam w twoich ramionach, a w następnej stałam na drodze całkiem sama, tuż pod ciemnym niebem.

Właściwie nie wiem, co mam robić dalej. Mogłabym tu stać już zawsze. Co za różnica. 

Słyszę w głowie natrętną piosenkę, przy której kiedyś roniłam łzy wzruszenia i z której uczyniłam swój hymn:

Niech biją mnie w piersi moje grzeszne ręce
Niech w szarych kolorach widzą moje oczy
niech ptaków nie słyszą już nigdy moje uszy
Niech nigdy spokoju już nie znajdzie głowa

Niech nogi mnie więcej po ziemi nie niosą
Niech ręce w upadku dźwigać nie pomogą
Niech serce mi krwawi
Niech rany się nie goją

Bylebym tylko mogła być z tobą
Bylebym tylko mogła być z tobą
Bylebym tylko mogła być z tobą

Bylebym tylko mogła być z tobą...


Nie mogę się od niej uwolnić. Już jej chyba nie czuję tak jak kiedyś. Chciałabym jej nie umieć na pamięć. Nawet nie jest mi smutno, jestem tylko odrętwiała.

 Zapomniałam ci powiedzieć, że kran się zepsuł w kuchni i woda wciąż kapie, uderzając o blaszany zlew. Próbowałam coś tam dokręcić, stuknąć, bo te krople wbijają mi się w mózg jak sztylety, ale gdzie tam, nie umiałam sobie poradzić. 

Zapomniałam ci powiedzieć, że mama ma w środę badania i tak się o nią boję...

Zapomniałam też oddać ci twój sweter, który zostawiłeś ostatnim razem. Cieszyłam się, że został, bo mogłam spać na nim jak na poduszce, wdychając twój zapach, albo tulić go do piersi, kiedy było mi smutno. Naopowiadałam mu tyle rzeczy, chciałabym, żeby ci je powtórzył, ale cóż, wiem przecież, że swetry nie mówią…

Wczoraj z żalem wyprałam go, wypachniłam lenorem, rozciągnęłam na puszystym ręczniku, żeby wysechł na dziś i żeby był piękny, kiedy ci go oddam. Leży teraz w przedpokoju na krześle i czeka jak porzucony zwierzak.

Może tym razem też zostawiłeś jakiś kawałek swojego życia oprócz tego, co zostało we mnie? Coś, co będzie mi cię przypominać w dniach nadchodzącej samotności. Szczególnych dniach, bo świątecznych. Świąteczna samotność… Pamiętam ją z zeszłego roku. Mama czekała, ale nie pojechałam. Straciłabym spotkanie z tobą. Bezcenne. Udało mi się prawie cały czas spać. Brać tabletki i spać. Dałam radę. Teraz też dam. Będę dzielna, dla ciebie, dla nas to zniosę. Ostatni raz. Obiecałeś. 

Może jednak i tym razem zapomniałeś znów czegoś swojego. Pociechy dla mnie. I ta myśl w końcu mnie porusza. Wracam do domu, mając nadzieję. 

Sweter leży na swoim miejscu - martwy, pozbawiony twojego zapachu. Rozglądam się dookoła z tą nowo rozbudzoną nadzieją. Zaglądam pod sofę, przerzucam pościel, poduszki lądują na ziemi, zdejmuję nawet prześcieradło. Niczego nie ma. Nic nie zostało. Czy nic mi już nie zostało?

Ta myśl powoduje, że siadam ciężko na rozbebeszonym łóżku i bezmyślnie patrzę  przed siebie.  Nie wiem, ile to trwa. Im dłużej tak posiedzę, bez czucia, tym szybciej miną dwa kolejne tygodnie. Przebudzam się trochę, bo mój obojętny wzrok zaczyna jednak rozróżniać jakiś kształt na stoliku. No tak! Jest coś, co zostawiłeś! Przecież piłeś wodę, używałeś mojej szklanki, na niej jest choć ślad twoich ust! Biorę ją do ręki jak relikwię, delikatnie, staram się trzymać kryształ jak najniżej, patrzę pod światło. Nic nie widać, mimo że bardzo się staram zobaczyć. Czemu mężczyźni nie malują ust! Wtedy na pewno coś by zostało…

Jestem już tym wszystkim zniechęcona, odkładam szklankę z powrotem na stolik i wtedy widzę na nim jakiś czarny, nieznany mi kształt. O rany! Rozpoznaję go! Tak się cieszę, zostawiłeś swój portfel! Wrócisz tu po niego, i to pewnie szybko! Z radości przyciskam do ust miękką skórkę i wdycham jej zapach. Gdzieś tam musi być i twój, przecież nosiłeś go przy sobie. 

Wrócisz po niego! Może już jedziesz, a ja tak nabałaganiłam. Co ty sobie o mnie pomyślisz! Energicznie biorę się za porządki i aż chce mi się śpiewać. Ścielę łóżko, wietrzę pokój, rozpylam w pokoju moje ulubione perfumy, które dostałam od ciebie, zapalam świeczkę, nastawiam płytę, potem biegnę do okna i siadam na moim szerokim parapecie, kolana pod brodą, portfel przyciśnięty do serca dwoma rękami. Patrzę w ciemność, wypatruję twoich świateł.

Kasia Groniec śpiewa cichutko. Nucę z nią.

Więc dróg poznaj sto, aby dojść do mych ust
Bo świat, cały świat chcę ci zamknąć na klucz
Więc idź, uśmiech swój zostaw u mnie jak ślad
Jest noc, mijasz noc
Lekkomyślny jak wiatr...

Poraża mnie nagła myśl. O rany, jaka jestem głupia! Przecież na pewno jeszcze nie zauważyłeś, że brak ci portfela! Zadzwonię. Patrzę na zegarek. Ej, nie, już nie zadzwonię; możesz już być w domu, nie wolno mi ryzykować. Już wiem, wyślę ci SMS - to, na szczęście, wolno mi zawsze.

Jest tak, jak myślałam, nie zauważyłeś… Już jedziesz z powrotem, w końcu nie możesz spędzić najbliższych dwóch tygodni na nartach bez dokumentów i kart kredytowych. Kiedy pomyślę o tych nartach zaraz po świętach z nią... Nie chcę o tym myśleć, my też pojedziemy, my też będziemy mieli święta, obiecałeś mi przecież, a ja ci ufam.

Teraz ważne, że już jedziesz. Jestem taka niemądra - posprzątałam pokój, a sama wyglądam jak czupiradło! Lecę do łazienki, szybko szczotkuję włosy, myję zęby, szczypię policzki. Niczego więcej nie trzeba, oczy błyszczą mi znowu, wyglądam pięknie. Zbiegam prędko po schodach i znów siedzę na parapecie - jak kot. 

Nie ma cię. Tak bardzo nie mogę się znów doczekać! Oglądam twój portfel z każdej strony, gładzę jego miękką skórkę. Musi być drogi, firmowy, bo to skórka jest jak aksamit. Otworzę go, tylko żeby zobaczyć, jak jest zbudowany w środku. Nie będę ci w nim grzebać, o nie! Ufam ci. Zatrzask odskakuje leciutko. Na podłogę, jak jesienne liście, wylatują dwie karteczki. Podniosę je, bo jeszcze się zgubią! 

To nie liście, to dwa bilety na przedświąteczne przyjęcie w Monopolu, na dziś, na godzinę 20. A mówiłeś, że śpieszysz się, bo musisz jeszcze wpaść do pracy...

Wracam do portfela na parapecie. Leży jak otwarta księga. Ile tajemnic jeszcze w sobie kryje? Po lewej stronie ma przegródki na karty kredytowe, wystają z nich, równiutko, jak żołnierze, a po lewej... O Boże! Jest tam takie plastikowe okienko, a ty nosisz tam zdjęcia dzieci. Ale nie tylko ich. Ze złości aż robi mi się ciemno przed oczami! To ty, po roku naszej znajomości, nadal nosisz w portfelu zdjęcie żony?!

Kiedy patrzę jej w oczy na tym zdjęciu, doznaję nagłego olśnienia, tak jakby mi ktoś zdmuchnął sprzed oczu mgłę, która sprawiała, że nie widziałam wyraźnie. Prawda dociera prosto do mojego serca. Jest tak oczywista, że aż nie chcę oddychać, żeby jej nie spłoszyć. Przyjmuję ją do siebie, chłonę, wracają obrazy z przeszłości, których nie chciałam widzieć. Teraz są tylko one. Wyrywają mnie ze snu, jakbym żyła dotąd w innym świecie.  

Próbuję rozpoznać to nieprzyjemne uczucie, które mnie teraz ogarnia. Znam je dobrze, czułam wiele razy, ale zagłuszałam. Teraz wypływa na wierzch, jak fala. To nie jest rozpacz, nie gniew ani nie smutek. To wstyd.

Wstydzę się swojej ufności, swojej głupiej, naiwnej wiary. Wstydzę się za siebie.

Już wiem, co mam robić, już nie potrzebuję ani minuty więcej na zastanowienie. Już nie chcę się wstydzić. Bilety przedzieram na pół (już i tak jest za późno) i wkładam na miejsce. Z portfelem w ręce idę w kierunku drzwi wejściowych. Trzymam go z obrzydzeniem za rożek, jak zdechłego szczura. Po drodze chwytam sweter z krzesła. Jego nieskazitelna czystość kpi ze mnie. Pomyśleć, że spałam z takim kawałkiem szmaty! Rzucam go na podłogę i wycieram weń buty. Dobrze, że wczoraj padało, dobrze, że są brudne. Jestem całkiem spokojna, nie waham się wcale, kiedy wyrzucam twoje rzeczy za próg. Mamo, będę z tobą na święta.

Zatrzaskuję drzwi, gaszę światła i puszczam muzykę. Jak mogę najgłośniej, aż szyby drżą. Nie chcę słyszeć, kiedy będziesz pukał, nie chcę słyszeć więcej twoich kłamliwych słów. Jestem wolna. Już wszystko jest dobrze.

Bylebym tylko mogła nie być z tobą.
Bylebym tylko mogła nie być z tobą.




PODPIS

34 komentarze:

  1. Anuś!Dobry miałąś pomysł na opisanie tego samego dnia oczami róznych, powiązanych ze sobą siecią skomplikowanych uczuć osób.Powyzsze opowiadanie skojarzyło mi sie z jedną z moich ulubionych piosenek Kayah - "Tabakiera". Te nadzieje, te zwatpienia, ten gniew, rozczarowanie i jednak wybaczenie, ta bezradnosc i dziecinne pragnienie by jednak był, jakikolwiek - podzielony między kochanką a żoną. Byleby był, bo miłosc bardzo długo potrafi sie zadowalać okruchami.Bo nie ma prostych, bajkowych uczuć. Lepsze to, niż...pustka.
    Prawdziwie i pięknie napisałaś. Po przeczytaniu nadal uczucia drgaja w sercu poruszoną do żywego membraną...***

    OdpowiedzUsuń
  2. ooooooo, Wy oba ze lubnym Twym macie talenta pisarskie. przeczytalam na chybcika, a musze przeczytac wszystko porzadnie, ale nie teraz...nie teraz - jutro jedziemy wioooooo, a ja mam nieskonczone (grubo nieskonczone) rzeczy i czegus walizy sie nei chca domykac ani podniesc, hreherher

    OdpowiedzUsuń
  3. Samo życie. Pamiętam co przeżywałam czytając opowieść pt "Pestka". W Twoim opowiadaniu są te same klimaty, chociaż jest bardziej optymistycze. Podoba mi się. Gratuluję wyróżnienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie napisane. Bardzo mnie wciągnęła ta historia. Czekam na następne!
    Aniu, brawo! Gratuluję. :)))

    A te szlaczki TCO - wow! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie oddałaś uczucia, umiesz dobierać słowa, a treść nie pozwala czytelnikowi oderwać się. Przeczytałam jednym tchem i myślę, że powinnaś zaserwować pozostałe częsci póki pamiętamy tę.
    Gratuluję wyróżnienia.
    Maria
    Maria

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem dlaczego powyżej podpisało się dwa razy : 0
    Maria

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmmm
    masz już wydawnictwo?
    no, żeby wydać ten cykl opowiadań

    aaa
    i szlaczki też są piękne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. aha! :) a więc to Ty jesteś jedną z szczęśliwie wtrówżnionych :) gratuluję :) zawsze to miło jak ktoś znany dostaje wyróżnienie :) A Twoje opowiadanie mi osobiśćie się podobało ale niestety wybrać można było tylko 3 :( i szczerze to pisze nie słodząc! robiłam sobie taką liste tytułów ale musiałam w rezultacie zdecydować się na jakieś :( swoją drogą przypomniałaś mi że też chcialam wstawić na bloga swoje opowiadanko skoro już się można ujawnić ;) to nic teraz tylko czekać na to jak książeczki wpadna w nasze łapki :) już raz brałam w tym udział i radość jest niesamowita móc trzymać w łąpce książkę ze swoim włąsnym opowiadaniem :)

    pozdrawiam i jeszcze raz ściskam łapki w gratulacji :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję wyróżnienia, Aniu :) Pamiętam je i ciekawa jestem tych pozostałych części :)
    A TwójCiOnego podziwiam, pilnie się uczy, skoro daje radę z tymi krzaczkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne opowiadanie ,prawdziwie odzwierciedla nawał emocji i wewnętrznie miotenia się tej kobiety .
    Gratuluję wyróżnienia ,to wielka satysfakcja jesli ktos docenia naszą twórczość :)
    Fajne krzaczki Robert rysuje ,podziwiam jego zapał w opanowywaniu tego trudnego języka . :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratuluję:*
    Czyta się jednym tchem:)
    MCO - jestem pełna podziwu:)

    buziaki:***

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne! Podziwiam Twoje zdolności - ja chyba nie bardzo mam talent do opowiadań :)
    Gratuluję wyróżnienia - zdecydowanie Ci się należało!
    Mało zaglądałam na bloga Magdy; ostatnio mam mało czasu, sama się temu dziwię. Źle ostatnio kilka spraw zorganizowałam, a przez chwilę myślałam nawet o wzięciu udziału w tym konkursie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Gosiuuuuu! Ty to masz talent! Nie tylko do kotów. Chcę całość, całość!

    OdpowiedzUsuń
  14. dawaj wszystkie cztery opowieści, się przeczyta :)że masz talent to już nie powiem, bo koleżanka wyżej stwierdziła ten fakt :) mogę Czegoś żądać:) ! wypada mi?! żądam zatem najwyżej Wydziedziczysz mnie na Amen, po prosu chcę tego Więcej, uzasadnienie? Bo to co wyżej jest jak dobre ciastko, które je się powoli żeby nie uronić, Ani:) okruszka :)
    Lipton_ER

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest, DAWAJ wszystkie! szczególnie ciekawam tego z pozycji męża wiarołomnego...
      Cudnie się czyta, aż boli... ;)

      Usuń
    2. Tak, tak! Konieczne pokaż cały cykl :))

      Usuń
  15. Przyznaję choć nie lubię czytać powieści, opowiadań to Twoje opowiadanie przeczytałam dwa razy, bardzo mi się podobało.
    Napisałaś Aniu słowa:
    "wcieliłam się kolejno w kochankę, żonę i męża-kochanka. Próbowałam napisać je, wczuwając się po kolei w każdą z tych ról." To trudne wcielić się w inne role niż dobrze znana sobie rola kobiety, wcielić się w rolę mężczyzny nie jest łatwo, dlatego też bardzo podziwiam.
    Podpisuję się po apelem powyższym Lipton_ERa dokładnie tak: jak dobre ciacho a ja lubię ciastka chcę więc więcej miammiam .:)
    Serdeczności wielkie

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję Wam bardzo za te miłe słowa. Ta literacka próba nagrodzona wyróżnieniem bardzo mnie podbudowała, jednak pozostałe części wymagają jeszcze dopracowania, a poza tym co dam na następną edycję konkursu u Magdy? :)
    Niestety na razie musicie się zadowolić tylko tym. :)

    Przepraszam za brak indywidualnych odpowiedzi z mojej strony. Dziś nie mam jak. :((

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiesz co, Gosiu, nie mialam czasu czytac wszystkich opowiadan, a Twoje akurat przeczytalam, jeszcze u Magdy, bo nie bylo zbyt rozwlekle. :)
    Jakie jeszcze masz talenta? Coraz bardziej mnie zaskakujesz wielostronnoscia, nooo, no!

    OdpowiedzUsuń
  18. Anko teraz już nie wyobrażam sobie kolejnej zabawy bez Twojego udziału:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mogłam się oderwać! I chcę więcej! Masz talent! nic więcej nie jestem w stanie napisać bo jak się rozkręcę w komplementach to zajmą one chyba ze sto stron:)
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo fajnie się czyta:):): najszczerszy podziw i gratulacje:):):)

    OdpowiedzUsuń
  21. Napisane z zacięciem!!! Dość przejmujące... Chciałoby się poczytać ciąg dalszy.

    Czy będzie relacja z Japonii w stosownym czasie?

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobrze się czyta. Choć smutne...

    OdpowiedzUsuń
  23. Chciałam napisać, że dobrze się czyta. Ale przecież nie będę małpować po Ani.M. ;)
    Może więc tak: wciąga. A na koniec myśl - o! to już koniec. Szkoda.

    No a klasówka TCO to już w ogóle - nie mogę się wprost oderwać. ;)

    Uściski dla Was obojga! :)'

    PS. Apostrof na końcu dodał od siebie Majtek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majtek jaki delikatny. Apostrofem tylko rzucił. :)))

      Usuń
    2. Majtek zaakcentował po prostu.
      A dlaczego nie chcesz zmałpować po mnie?
      Czuję się zignorowana; foch!

      Usuń
    3. Jeju, jak to trzeba tu uważać, co się mówi, bo jak coś nie po myśli, to zaraz foch...
      Nie chciałam zmałpować, bo oryginalna chciałam być. Foch? ;)

      Usuń
    4. No chyba raz na prawie dwa lata to mam prawo się fochnąć ;)))
      Dla higieny emocjonalnej choćby :)

      Usuń
  24. Jestem bardzo ciekawa tych pozostałych dwóch części.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja chciałam napisać to samo co Ania M. i Wilddzik:)))

    OdpowiedzUsuń
  26. przeczytam chyba dopiero w święta :(

    OdpowiedzUsuń
  27. tak sobie patrzę na krzaczory TwóCiOnego.. i pamiętam wszystkie wcześniejsze wątki japońskie.. i myślę, że skoro on się tak interesuje Japonią, to mu powiedz, że absolutnie, ale to absolutnie powinien zapisać się na kendo. wiem, co mówię. lepiej to zrobić wcześniej niż później ;) chociaż na kendo nigdy nie jest za późno :)
    a Wrocławskie Stowarzyszenie Kendo niezłe jest :)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...