Stare indiańskie przysłowie powiada: gdy Anka na nartach, kółko różańcowe szaleje. Nic więc dziwnego, że wczoraj na bazie komentarza niejakiej I. Bożeny1 Maksiuputkowej (cóż za wyobraźnia!) rzutem na taśmę zawiązał się nieformalny komitet w sprawie ŁAŃCUCHA NA CHOINKĘ KWIACIARENKI.
Niżej wklejam treść ostatniego wpisu tej dzielnej i pracowitej dziewczyny, która opiekuje się bardzo liczną gromadą kotów i psów, niezmordowanie podrzucanych jej przez okolicznych "życzliwych" zwierzętom ludzi (hm, w tym wypadku brzmi to chyba zbyt dumnie).
Niżej wklejam treść ostatniego wpisu tej dzielnej i pracowitej dziewczyny, która opiekuje się bardzo liczną gromadą kotów i psów, niezmordowanie podrzucanych jej przez okolicznych "życzliwych" zwierzętom ludzi (hm, w tym wypadku brzmi to chyba zbyt dumnie).
Tak smutno
W tym domu spotkasz psa i kota...
W tym domu spotkasz psa i kota, i jeszcze inne zwierzęta.
Ludzie mówią: Tam pies leży w rowie, tam chudy kot na śmietniku, a jeszcze gdzie indziej zabiedzony koń, koza czy owca, to może pani by wzięła, może pani coś zrobi, bo pani ma takie dobre serce!
Tak trudno odmówić, serce rozrywa ból. Jak konia ratować, kiedy trzeba go wykupić od handlarza, kozę, owcę też trzeba wykupić i nie ma za co? Na utrzymanie uratowanych psów i kotów też brakuje środków.
Ludzie bardzo się starają, żebym miała zwierząt pod dostatkiem: kiedy jedno wyadoptuję, na jego miejsce natychmiast pojawia się nowe.
Mój dom daje schronienie czterdziestu kotom i dziewięciu psom.
Bo jak zostawić stworzenia boże na zimę w rowie, bez jedzenia i kąta do spania?
Chociaż sama nie mam nic oprócz pokładów miłości pod sam dach, moje zwierzęta są szczęśliwe, najedzone, czyste, zadbane.
Chcecie wiedzieć, jak wygląda mój dzień? Wstaję o 6 rano i każdego dnia boję się wyjść z domu: czy znowu pod drzwiami nie leży jakaś sierota. Do 7.30 gotowanie śniadania, karmienie, sprzątanie, mycie podłóg, zimą palenie w piecu. Dobrze, kiedy jest co włożyć do tego pieca, kiedy nie ma, to jest ogromny problem.
Zwierzęta najczęściej podrzucane są chore: kocięta ze straszliwym kocim katarem, psy z sierścią pełną kleszczy, zapchlone, wygłodzone. Leczę je, a wtedy pracy jest dwa razy więcej. Podawanie leków kotom trwa kilka godzin! Kiedy zwierzyniec jest najedzony, czas na obowiązki domowe: pranie kocyków, posłanek, gotowanie kolacji. O 16.30 kolacja i znów sprzątanie: mycie podłóg, sprzątanie kuwet, mycie misek.
Trzeba jeszcze całe towarzystwo ukochać, poprzytulać, porozpieszczać. Kiedy pies czy kot idą do adopcji, muszą być psychicznie „naprostowane”, bo są to zwierzaki po przejściach, nikt ich wcześniej nie oszczędzał.
Jakimś cudem każdego zapełnionego po brzegi dnia udaje mi się znaleźć czas dla własnej rodziny.
Mąż i syn otrzymują należne im porcje zainteresowania, czułości i... obiadu.
Wieczory wykradam dla siebie. Wtedy mam wreszcie trochę wolnego czasu na swoje pasje artystyczne.
Maluję, haftuję, zajmuję się dekupażem. Pozwalam sobie na marzenia o idealnym świecie pełnym dobrych ludzi i szczęśliwych zwierząt.
Bardzo Was proszę: adoptujcie kota lub psa!
A jeśli nie możecie, to pomóżcie w inny sposób: podarujcie moim podopiecznym karmę, żwirek, koce lub kołderki, posłanka. Bardzo potrzebne są budy i materiały budowlane: deski, siatka, panele ogrodzeniowe, gumolit. Jeśli nie możecie, to może parę groszy na najpilniejsze potrzeby.
Będę wdzięczna także za „wsparcie artystyczne”: ciekawe wzory haftów, kanwę, mulinę, stare meble po babci, którym dzięki dekupażowi przywrócę dawny blask?
Może zechcecie nas odwiedzić?
Tak trudno pomagać samotnie, pomóżcie, bez Was się nie da.
Bardzo proszę.
Kochani, taki tekst napisałam do gazety internetowej dla mojej okolicy, niestety stwierdzam z ogromnym smutkiem, że pozostał on bez echa. Tylko na Was nie zawiodłam się nigdy. Kiedy poprosiłam Was o pomoc poprzez Ori, nie pozostawiliście mnie samej, za co jestem ogromnie wdzięczna, wszystkie podarunki czekają na swój czas, aby ich użyć. Przyszedł czas, kiedy musimy zmienić miejsce zamieszkania, o tym następnym razem.W każdym razie zwracam się do Was jeszcze raz o pomoc, udostępnijcie, gdzie możecie ten tekst. Jest tyle biedy, tyle do zrobienia dla różnych zwierzaków, ja sama naprawdę nie dam rady. Kontakt: kwiaciarenka1@o2.pl Pozdrawiam.
Ja tam myślę, że nie da się przejść obok tej sytuacji obojętnie... A Wy?
JolkaM
Ja tam myślę, że nie da się przejść obok tej sytuacji obojętnie... A Wy?
To co, lepimy łańcuszek? Może ktoś jeszcze zechce się przyłączyć i
wesprzeć Kwiaciarenkę. Bardzo gorąco zachęcam, cytując znamienne słowa
rzeczonej wyżej ekscentryczki nazewniczej I. Bożeny1 Maksiuputkowej,
która we wczorajszym komentarzu napisała: Odkąd przestałam się obawiać,
czy mi na wszystko wystarczy, to mi na wszystko wystarcza.
Sami powiedzcie, czy to nie jest święta recepta na materialne zawirowania. :)
Sami powiedzcie, czy to nie jest święta recepta na materialne zawirowania. :)
A!
Nie żebym się tu wdarła i urządziła sobie totalną samowolkę - mam
błogosławieństwo Anki, a jakże. Na piśmie - elektronicznym! :)
JolkaM
*
Nasza zdolna koleżanka blogowa Hania podarowała śliczny obrazek na rzecz Kwiaciarenki.
Jeśli ktoś zechce go kupić i w ten sposób wesprzeć akcję łańcuszkową, proszę,
aby skontaktował się bezpośrednio z Hanią: zielnikhani@gmail.com
Mejl do Kwiaciarenki wysłany.
OdpowiedzUsuńA podpis elektroniczny od Anki masz? :P
Jaka formalistka! Phi! Obraziłabym się, ale zapewne dostałabyś od tego zajadów ze śmiechu. :)
Usuńprosze podac jakiś adres ?
OdpowiedzUsuńAvreo, kontakt przez: kwiaciarenka01@gmail.com
UsuńNo właśnie, skąd Kwiaciarenka jest?
OdpowiedzUsuńKwiaciarenka z Mazowsza, zaraz spróbuję się dowiedzieć, co i jak. Nie mam pojęcia, czy mogę tu podać adres. Zabrałam się do czegoś, o czym nie mam pojęcia. Tak to jest z samozwańczymi koordynatorkami zbiórek. ;) Wybaczcie.
UsuńKoleżanka moja się zainteresowała psem, ale już napisała mejla ws. adresu :)
UsuńZ pod Warszawy.
Usuńniestety nie chce mi wysłać meila, chyba spróbuję na gmaila, którego ona podaje.
OdpowiedzUsuńEwo, na pewno działa ten adres: kwiaciarenka01@gmail.com
UsuńTamten właśnie sprawdzam.
Działają oba adresy. Bez kropek na końcu.
UsuńKochani dziękuję,ryczę jak wół i gapa nie wstawiła @ do adresu.
OdpowiedzUsuńwysłałam na gmaila. na ten drugi ie chciało wysłać.nie wiem czemu.było bez kropek.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że już się wszystko objaśniło. :)
UsuńDziękuję, Ewo! :)
ja też w łańcuchu :)
OdpowiedzUsuńKwiaciarenko, Jolko M , a przede wszystkim Bożeno1 Maksiuputkowa, buziaki! mną również wstrząsnęły słowa Kwiaciarenki, ale pewnie nie wpadłabym na taki pomysł, żeby tu o tym pisać. dzięki Ci wielkie, Bożeno1! jak dobrze, że to zrobiłaś! :))
Tempo - pośrednio mi w tym pomoglaś swoimi komentarzami.
OdpowiedzUsuńJolko M - dobra robota! Dostaniesz za to od Kwiaciarenki........KOTA!
I.Bożena1 Maksiuputkowa
(chyba zacznę się tak podpisywać, w dokumentach, bo mi się spodobało. Mój drugi pies wydaje się zazdrosny i obiecałam mu, że następnym razem podpiszę sie Maksiuputkowo - Pikusiowa)
Dobra dam dwa,od wczoraj mam następnego,od dzisiaj następnego.
UsuńCzyli ile masz tych kotów?
UsuńEwa
42
UsuńI jak zamierzasz je utrzymać? Ewa
UsuńI to jest dobre pytanie, Ewo. Mam nadzieję, że jakimś cudem poruszymy jakiś trybik, który odblokuje tę złą passę. Może zajdzie jakaś pozytywna zmiana - ważne, żeby Kwiaciarenka nie została sama z problemem. I to cudownie, że są ludzie, którzy chcą pomóc. Jednak rzeczywiście trzeba to wszystko dobrze przemyśleć, bo taki zryw jest dobry w sytuacjach doraźnych, na dłuższą metę raczej nie da się tak funkcjonować. Ufam jednak, że coś zmieni się na lepsze i spowoduje, że to lepsze się utrzyma dłużej (czytaj: że kotków zacznie ubywać, a nie przybywać).
UsuńDziękuję za zainteresowanie, Ewo.
Udostępniłam na Facebooku, mam nadzieję, że to też coś pomoże:) sama mam przyjaciółkę, której dzień wygląda tak samo, wiem ile serca i pracy wkłada się w dbanie o porzucone zwierzęta. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, Izabelo. :)
Usuń:)wpisałam się pod wcześniejszym postem...
OdpowiedzUsuńDziękuję za pomoc w imieniu Kwiaciarenki. :)
Usuńjest na fb.
OdpowiedzUsuńChciałabym dać niewielki (24x30cm) pastel na rzecz Kwiaciarenki. Dokąd wysłać zdjęcie?
OdpowiedzUsuńHano, wyślij, proszę, bezpośrednio do Kwiaciarenki: kwiaciarenka01@gmail.com.
UsuńDziękuję, Hano. Idę zobczyć, czy obrazek jest może z najpiękniejszym parchatym jabłuszkiem świata. ;)
UsuńParchate jabłuszka już się skończyły, niestety.
UsuńJestem niepocieszona, Hano, ale przecież ani sie obejrzymy, jak obrodzą następne. Będę czekać cierpliwie.
UsuńUściski - dla Ciebie i Twojej znakomitej czwóreczki. :)
Wysylam do kwiaciarenki zdjecia 2 srebrnych bransoletek wlasnorecznie robionych. Moze jakas aukcja?
UsuńAgnieszko, dziękuję. Nie wiem, na ile "sprawna blogowo" jest Kwiaciarenka, a tym samym, jak uda się przeprowadzić ewentualną aukcję, ale wierzę, że Twoje bransoletki przemienią się w worki karmy, tudzież inne najpotrzebniejsze, niezbędne... akcesoria.
Usuń:**
Noooooo ja mam taka nadzieje!!!!
UsuńA tak serio, to bedzie potrzebna pomoc Twoja i Gosi. Ponizej wyluszczylam, co tam po glowie mi chodzi, a generalnie jest to ta blogowa przestrzen wirtualna...:)
Blogowo kiepsko,czasu mało a roboty fuuul i tak odpowiadam w przelocie i nie wiem czy jakichś błędów nie robię.
UsuńJa też wpisałam pod wcześniejszym postem, że dodałam ogniwo do łańcucha. To tak, gdyby ktoś chciał mierzyć jego długość.
OdpowiedzUsuńMaria
:)
Usuńnapisałam maila do Kwiaciarenki, ja z Warszawy, może mogłabym dowieźć karmę sama i chciałabym adoptować, na razie na odległość (chlip) kotka. Jestem znaczy w łańcuchu :-)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko wyrażasz taką wolę, to na pewno możesz dowieźć karmę. :) No i ta adopcja! Dzięki za odzew. Koniecznie zajrzyj do Kwiaciarenki i obejrzyj filmik sprzed kilku wpisów, o którym ktoś wspomniał też niżej. Niesamowity kotek. :)
UsuńNapisałam ktoś? No też coś! To przecież sama I. Bożena1 Maksiuputkowo-Pikusiowa tak zachęcająco przedstawiła Orzeszka. :)
UsuńBo ja Ci , Jolko, staram się na swój sposób pomagać i podsysać ogień, chociaż aktualnie mam nawał pracy zawodowej. Dopiero teraz jem obiad - przy laptopie. A na spacerach z moim "stadem" też nie próżnuję, bo w myślach lepię łańcuch.:)
UsuńKwiaciarenka się chyba cieszy, że ktoś o niej myśli. Brakuje mi tu głosu Ori, może się odezwie?
I.Bożena1 Maksiuputkowo - Pikusiowa
Kwiaciarenka się bardzo cieszy że jest tylu ludzi o dobrych sercach,którzy nie są obojętni na los naszych małych.
UsuńProponuję Ci, Ewo, adoptować tego kota, który robi masaże. Jak obejrzysz poprzednie posty Kwiaciarenki, zobaczysz krótki film. Na stole leżą koty, całe kociowisko kotów, a jeden z nich robi drugiemu masaż prawie klasyczny.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że łańcuch się powiększa.
I.Bożena1 Maksiuputkowo - Pikusiowa
To orzeszek tak masuje,dziewczynka to jest ale kolorkiem przypomina orzeszka,cudo wszystkich kocha.
UsuńDopisuję się do łańcucha i dzięki pomysłodawczyniom za akcję:) Już napisałam do Kwiaciarenki i zrobiłam przelew, Anka (Warszawianka, co się odzywa tylko jak larum biją, a to dla Ori, a to dla Kwiaciarenki) :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Anko. Jak to dobrze, że jest odzew. :)
UsuńAle, ale, skoro odzywasz się tylko na larum, to chyba trzeba będzie częściej je ogłaszać. ;) Przeczuwam, że potrzebujących by nie zabrakło, niestety.
Do Hani od obrazka: dziękuję! Jest taki ładny, wesoły, ciepły, słoneczny... I w ogóle. Mam nadzieję, że ktoś się nim zaopiekuje, bo jak nie, to ja sobie ostrzę pazurki (na przyszły miesiąc, wcześniej nie dam rady) - miałabym piękny przedmiot na prezent. Jeszcze nie wiem dla kogo, ale czy to komu szkodzi? ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło:) Bukiet kwiatów pasuje do Kwiaciarenki jak nic;-) Mam nadzieję, że ktoś będzie chętny i wesprze dziewczynę, tyle zwierzyńca ma do wykarmienia, słów mi brak. Akwarelka będzie oprawiona w passepartuot w kolorze ecru o wymiarze A4.
UsuńPozdrawiam:)))
Bardzo ciepło odzdrawiam, Haniu. :)
UsuńI masz rację, jak ktoś sobie kupi tę akwarelkę, to co na nią spojrzy, to już zawsze mu się skojarzą te kwiaty z Kwiaciarenką i z pięknym odruchem serca, któremu ulegnie ewentualny nabywca. Ale agituję, co? Co za przebiegłus ze mnie, no, no! ;)
po poprzedniej akcji ustawiłam zlecenie stałe na Dom Tymianka z adnotacją, że po połowie na psy i koty, w założeniu miały to być chyba koty Kwiaciarenki? to kropla w morzu potrzeb, ale zawsze coś ... oczywiście doklejam następne ogniwo łańcucha, zaraz napiszę do Kwiaciarenki
OdpowiedzUsuńElajo kochana, nie mam pojęcia, jak jest z rozliczeniami między "kotami" i "psami", i jak odbywa się podział środków przekazywanych do DT. Wygląda na to, że jednak występują jakieś luki i niedobory - trudno mi się do tego ustosunkowywać. Bardzo Ci dziękuję za chęć dodatkowej pomocy. Mam nadzieję, że doraźnej, że sytuacja u Kwiaciarenki się polepszy, że COŚ sprawi, że liczba jej podrzutków zacznie maleć. Może coś się ruszy, jak jeszcze bardziej rozniesiemy wieści o jej sytuacji. Kilka osób zadeklarowało i umieściło informację na FB, to też powinno przynieść jakiś efekt. Bardzo bym chciała, żeby tak było. Wiem, że Kwiaciarenka się dobrze opiekuje tymi zwierzętami, ale i ona potrzebuje wytchnienia i przede wszystkim poczucia, że coś się zmienia na lepsze.
UsuńJeszcze raz bardzo dziękuję.
Wszystkim, którzy pomagają - bardzo dziękuję.
ja też poleciłam na fb i już mam odzew 2 dobrych dusz, co na dogomanii działają, na pewno też się przyłączą :)
Usuń:*** - po jednej "gwiazdce" dla każdej z tych dobrych dusz i jedna dla Ciebie. :)
Usuńdziękujemy :) najważniejsze, że podtrzymamy Kwiaciarenkę nie tylko materialnie, ale i na duchu, bo chyba bliska załamania była :(
UsuńChyba tak,dużo by pisać.
UsuńJeśli Ori uzbiera daną kwotę ze zleceń stałych na moje towarzystwo zakupuje karmę,poprosiłam ją o to .Właśnie jakaś jedzie,do chrupania dla kociaków,dla piesków jeszcze trochę jest.
UsuńI ja doklejam kolejne ogniwo..niech się wydłuuuuuża:)
OdpowiedzUsuńSylwia R.
Bardzo, bardzo dziękuję Sylwio. Podnosicie mnie na duchu. I mam nadzieję, że duch Kwiaciarenki też się właśnie wzmacnia. :)
UsuńJesteście kochani, ludziska! :)
Jola, a czy mozemy molestowac Gosie o udostepnienie miejsca na tym blogu do zrobienia moze takiej malutkiej aukcji? Mase ludzi tutaj spaceruje przeciez. Sa pastele, sa bizuty. , moze cos jeszcze wpadnie? Ludzie wysylaliby pieniadze bezposrednio do kwiaciarenki, a tak zwani szumnie darczyncy zajeliby sie wysylka.
UsuńJolcia, wierze w Twoj daleko posuniety i slawny wrecz dar przekonywania:)))
Hm, ale mnie podebrałaś tym darem, i to jeszcze sławnym... Czyżby Ci Gosia czego nagadała? Ale przecież jeśli już, to mogłaby Ci tylko naopowiadać o moim darze przekonywania w sprawach językowych co najwyżej. ;) A ten dar to akurat w tej sytuacji bardziej psu na budę. Chociaż, zaraz, zaraz, przecież Kwiaciarenka wspominała też coś i o budach! No masz! Czyli jednak wszystko się zgadza! :)
UsuńAgnieszko, a tak całkiem serio (bo czasami sobie żartujemy, że pojadę nieodżałowanym Dobrowolskim), to możemy zapytać Gosie i poprosić o możliwość przeprowadzenia aukcji (?) na jej blogu, ale dopiero po jej powrocie z gór. I tak ją zaangażowałam nieco w tę akcję, wyrywając z błogości urlopowej, bo ja aż tak biegła w te klocki nie jestem i choć wygląda na to, że się tu nieźle szarogęszę i na luzie sobie działam, to jednak wcale aż tak gładko nie jest. No, chyba tylko w gadce. ;)
Tymczasem Cię bardzo pozdrawiam i jeszcze raz bardzo dziękuję za zaangażowanie, kochana kobieto. :)
Zauważyłam, że Kwiaciarenka współprowadzi drugi blog: Stragan dla Tymianków, który można wykorzystać do celów aukcji. To jest chyba podpięte pod fundację Ori. Ale zawsze to jakas fundacja. Można tam "wystawić" przedmioty z adnotacją, że to dla Kwiaciarenki.
UsuńPoprawcie, jesli sie mylę.
I.Bożena1 Maksiuputkowo - Pikusiowa
Jeśli tak jest, to zapewne się dowiemy od samych zainteresowanych - trzeba poczekać na ich odzew. I na ewentualną decyzję. Zupełnie nie orientuję się w kwestiach finansowo-blogowych Ori i Kwiaciarenki.
UsuńTymczasem już się odmelduję. Do jutra!
Dziękuję za podsycanie ogieńka - we mnie i w ludziach, I. Bożeno1 Maksiuputkowo-Pikusiowo. :) Ugłaszcz swoje skarby i pozdrów H. Dobrej nocy. :)
Tak to prawda ,jak uda mi się coś stworzyć to wystawiam u Ori,w ten sposób chciałam troszkę jej pomóc.
UsuńBudy Już są,Ori zakupiła jedną i moja koleżanka,drugą.Wystarczy,na razie.Dziękuję
UsuńJest tyle zwierzat do wykarmienia, ze nic sie nie stanie jezeli zbiorka bedzie i tu i tu i w innym, wspolnym miejsu. I tak zawsze bedzie za malo w stosunku do potrzeb...
OdpowiedzUsuńMasz racje, Agnieszko, pomocy nigdy dość, jest tyle potrzebujących zwierząt...
UsuńDziękuję Ci za zaangażowanie w akcję.
Jola, w spam mi wpadlo, dopiero teraz zauwazylam i i odpisuje:)
UsuńJestem oburzona! ;)
UsuńDołączam do łańcucha :) Zooplus uruchomiony (adres Pani Marzeny mam :) )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko Wszystkie dobre duszyczki :) i oczywiście Panią Marzenkę i Męża a Ich całą gromadkę drapię za uszkami.
Ula
Bardzo dziękuję, Ulu. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
UsuńMru mruuu miło nam,dziękujemy.
OdpowiedzUsuń:) Kochane mruczki.
UsuńKwiaciarenko, każdemu buziaka w nos! :)
A psy potarmoś za uszami.
To długo sę zejdzie,hi,hi.
UsuńNoo... :)
UsuńSię dołączyłam i jeszcze dołączę.
OdpowiedzUsuń:)
Aniu kochana, dziękuję!
Usuń:**
Wszystkim dziękuję za ten spontaniczny i niemały odzew. Kochane z Was człowieki. :)
OdpowiedzUsuńNie z Was tylko z NAS :) :) :)
UsuńKochane to za mało powiedziane,super ,super kochane.
UsuńKwiaciarenko, wysłałyśmy maila na gmail, sprawdź pocztę. Na Twoim blogu nie mogę dodawać komentarzy.
UsuńSerdeczności
I.Bożena1 Maksiuputkowa i Hania
Usuńodesłałam.
Oo, kotek stąpnął na enter? ;)
UsuńE, chyba na spację. :)
UsuńHm, gadam sama z sobą? Aaaa!
UsuńRaczej się zagapiłam,rozmawiałam przez telefon,hi hi.
UsuńCoś tam działam w temacie maile powysyłałam do znajomych i znajomych znajomych.:) Też zamierzam wysłać już siedzę w internecie i adres mam lecę .... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńUściski.