Poznawanie lokalnych cmentarzy jest w naszej rodzinie tradycją, więc kiedy MójCiOn był na kilkudniowej wycieczce w górach, nie omieszkał odwiedzić tego wyjątkowego miejsca, o którym sam Wam dziś opowie. Zapraszam. :)
Cmentarz jeńców wojennych w pobliżu Borowic jest wyjątkowo ustronny. Kiedy tam dotarłem po kilkunastominutowym marszu Drogą Sudecką, wszedłem w obszar całkowitej ciszy. Jakby temu symbolicznemu miejscu przypisano w niebieskim zarządzie akustyczną eksterytorialność. Ptaki przerywały tu swój dzienny gwar, a wiatr, grający wcześniej na igłach świerków, modrzewi i sosen, wstrzymywał tu oddech. Brak jakichkolwiek dźwięków był tak dojmujący, że duet zawiasów furtki cmentarza, który wydał przenikliwy dwuton, zabrzmiał po całej okolicy donośnym, dysharmonicznym zgrzytem. Jak woda po wrzuceniu kamienia, tak cisza pokryła wkrótce echa tego swoistego apelu poległych.
Przestępując próg cmentarza, znalazłem się w miejscu o kilkuwymiarowej symbolice.
Szczątki zmarłych i pomordowanych leżą tuż przy Drodze Sudeckiej, która z hitlerowskiej ambicji połączenia istniejącej wcześniej drogi z Podgórzyna oraz czeskiej drogi na Przełęcz Karkonoską stała się ich Golgotą. Przy jej budowie cierpieli i umierali. Umierali z przemęczenia, przemocy fizycznej, głodu, tyfusu. Tym, którzy przetrwali w znoju do momentu zbliżania się Armii Czerwonej, nie dano szansy na powrót do życia. Wszyscy zostali rozstrzelani przez Niemców podczas likwidacji obozu - Francuzi, Belgowie, Duńczycy, Rosjanie (Sowieci?) i Polacy. Miejsce kaźni stało się miejscem ich wiecznego spoczynku.
Symboliczna jest liczba trzydziestu ośmiu skromnych nagrobków. Ciał pochowanych w zbiorowych grobach jest kilkaset, jednakże podczas ekshumacji znaleziono jedynie trzydzieści osiem identyfikatorów obozowych, opatrzonych wybitymi na nich numerami jeńców. Każda symboliczna mogiła to jeden numer zawieszony na prostym, dębowym krzyżu trzymającym nad grobem wartę.
Symbolicznego wymiaru nabiera także pamięć o człowieku, zredukowana do anonimowości numeru. Tym nieszczęśnikom, a nierzadki to w historii naszego gatunku przypadek, odmówiono pamięci. Możemy myśleć o nich tylko w zbiorowych kategoriach tych kilku narodowości. Indywidualność odebrano im w chwili nadania numerów, a zatarto całkowicie, likwidując obozowe dokumenty. Ich rodziny zapewne długo żyły nadzieją oderwaną od jakiejkolwiek wiedzy o ich bliskich. Może zresztą ta nadzieja, czysta niewiedzą o codziennym dramacie rozgrywanym w tym zagubionym w dalekich Karkonoszach miejscu, była łaską. Czas, dzień po dniu, odbierał cząstki tej nadziei.
Godzina, którą spędziłem na cmentarzu, upłynęła w samotności. Kosmiczną wręcz ciszę przerywała jedynie migawka mojego aparatu. Ale czy można czuć się samotnym w miejscu tak mocno nasyconym emocjami dramatu, który rozgrywał się tu siedemdziesiąt lat temu?
Na porodówce cisza. Myślę, że Zoyka czeka na pierwszy listopada, po prostu chce mieć spokój, spryciula!
A rok temu Za Moimi Drzwiami: Źle sprawowałam się wczoraj w kosmosie (klik). Jako tester prezentów występuje śliczny, malutki Szuwareczek vel Gacuś.
Smutne :( Człowiek człowiekowi.....
OdpowiedzUsuńa za Zojkę wciąż trzymam kciuki
:***********
Dziękuję, emeczko.
Usuńnie znałam tego "kawałka" historii, zawsze czegoś się od Was nauczę, dziękuję
OdpowiedzUsuńJak miło. :)
UsuńSporo takich miejsc w Polsce jest. Dobrze, że nie giną w mrokach dziejów.
OdpowiedzUsuńZnam podobny cmentarz jeńców wojennych, znajduje się koło Bornego Sulinowa.
Pełno jest takich miejsc w Polsce. Tu ktoś o to pięknie zadbał. Skromnie, przejrzyście, niedużym kosztem, a przejmująco.
UsuńPrzejmujacy opis! Tym ludziom odebrano nie tylko zycie, ale i tozsamosc, pamiec o indywidualnym czlowieku, oni musza byc postrzegani jako calosc. Pozostaly numery...
OdpowiedzUsuńTyle tylko, że spoczywają w cudnym miejscu. To żadna pociecha, wiem.
UsuńPiękny wpis pamięci...:o)
OdpowiedzUsuńMój Dziadek (ojciec Mamy) Był w obozie po Powstaniu Warszawskim - niestety, ze wstydem muszę przyznać, że nie pamiętam gdzie. Dziadek przeżył obóz. Jednak zarówno on, jak i Babcia bardzo niechętnie wspominali czas wojny. Zostały mi w pamięci tylko jakieś kawałeczki ich opowieści. Żałuję, że nie udało mi się Babci namówić na więcej; ona odeszła w czasie, kiedy moje dzieci były malutkie i kiedy moje życie było pełne przeróżnych zawirowań, i nie miałam czasu (co sobie teraz wyrzucam) na zajmowanie się przeszłością.
OdpowiedzUsuńZawsze tak jest, Ninko, że człowiek żałuje po czasie, że nie wykorzystał swojej szansy. Ja dokładnie tego samego żałuję w stosunku do moich dziadków.
UsuńDziękuję...
OdpowiedzUsuńPrzepięknie napisane!
OdpowiedzUsuńJoanna
I ja tak uważam.
UsuńPrzejmujące. I ten płot...
OdpowiedzUsuńPS. Z przyjemnością przypomniałam sobie zeszłoroczny post, Gosiu. A jaki ładny Alutkowy zbieg okoliczności. :)
Alutka się wstrzeliła nadzwyczaj trafnie! Już wiem dlaczego tak długo z tą relacją czekała. :)
UsuńKurcze, to był totalny przypadek! :)))
UsuńFajnie się zgrało. Zapamiętam to na przyszły rok. Będzie to proste, bo mój brat ma dziś urodziny, a i ja miałam dziś przyjść na świat. :))
:)) Musimy pomyśleć o czymś nowym i ciekawym, aby za rok było o czym pisać. :)
UsuńNie ma innej opcji. :))
UsuńMamy troszkę czasu... ;)
Pięknie opowiedziałaś o tych nieszczęśnikach, o których opowiadać należy.
OdpowiedzUsuńW takiej bezosobowej mogile leżał i leży także mój stryj. Jeden z wielu, którym odebrano prawo godnej śmierci i godnego spoczynku....
Babcia też się łudziła.....
I jak tu nie nawiązywać do historii. ....
Żeby tylko młode pokolenie pamiętało i poniosło dalej tę pamięć.
Historia się przecież powtarza- to tu, to tam, a świat nadal stoi obok obojętny.....
Dziękuję
Ten tekst napisał mój mąż.
UsuńMłode pokolenie musi się zestarzeć, aby zechciało zwracać na to uwagę. Tak to już jest.
piękna opowieść....w polsce jest wiele takich miejsc.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, Ewo. Każde z nich niesie ze sobą historię, która dzięki takim miejscom trwa.
UsuńBardzo ciekawe.Zwłaszcza ten dziwny płot.
OdpowiedzUsuńFajnie by było gdyby więcej osób trzasnęło w tych okolicach czasowych taką relację ze swojej godziny zadumy.
Pozdrawiam.
Myślę, że nie jedna osoba trzaśnie. Taki czas.
UsuńPłotem jestem zachwycona.
Poruszający opis.
OdpowiedzUsuńI mnie poruszył.
UsuńMiejsca pamięci. Ewangelicki w moim mieście stary cmentarz.Ogromne drzewa, grube pnie liście w alejkach i liście na grobach. Napisy w języku niemieckim bo to miasto także imigrantów z Niemiec tkaczy rzemieślników. Bardzo mnie porusza to miejsce a przede wszystkim cisza jaka tak panuje nie ma tłumów przepychających się z wiązankami ludzi. Napisałam na blogu czym był dla nas naszych przodków także, czas listopadowy. Wiesz Aniu pójdę do siebie odnajdę zdjęcia najbardziej mnie poruszających pomników i zamieszczę na blogu. Jest jeden grobowiec na nim duży anioł otwiera drzwi. Trzyma za klamkę a one lekko się uchylają coś tam o Bogu i miłości napis głosił. No i poruszający monumentalny pomnik matki czuwającej nad dziećmi. Och lecę zraz odszukam by pokazać. A i jeszcze to ogromne gmaszysko grobowiec klasy zero potężne, które wystawiła żona mężowi. :) idę..... :)
OdpowiedzUsuńTo będzie bardzo ciekawy wpis. Czekam na niego, Elko. :)
UsuńAż miło się czyta o tak zadbanych miejscach. Cmentarze czy kwatery wojenne mają w sobie jakąś niewyobrażalną magię, szczególnie kiedy spoczywają na nich polegli różnych narodowości. Nekropolie pozwalają nam na zachowanie pamięci o minionych pokoleniach, ale także na wyrażenie dla nich szacunku, poprzez zaangażowanie w utrzymanie ich w należytym porządku.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten wpis i przedstawienie miejsca mi dotychczas nieznanego.
Borowice umieszczam na mojej "Mapie miejsc do odwiedzenia". Mam nadzieję, że szlak zaprowadzi mnie kiedyś w te okolice. Pozdrawiam :)
Cieszę się. Borowice to ślicznie położona wieś.
UsuńPięknie podsumowałaś mój wpis. Pozdrawiam również. :)
Aniu masz bardzo utalentowaną i wspaniałą rodzinę, gratuluję:)))
OdpowiedzUsuńA wiesz, że masz rację? Jakoś nigdy o tym nie pomyślałam... :)
UsuńPrzekaż TwójCiOnemu, że powinien częściej trzasnąć jakiś wpis na blogu :D
OdpowiedzUsuńA tak serio to chapeau bas! dla Was obydwojga za edukowanie, uświadamianie, zarażanie pasją i poszerzanie horyzontów myślowych :)
Pozdrawiam
K.
Oj tam!
UsuńA MójCiOnemu przekażę. :)
Piękne niebo, piękne drzewa, piękne widoki. Czy w takich okolicznościach przyrody dochodzi do tragedii? Czy w jakichkolwiek musi?
OdpowiedzUsuńTen płot jeszcze bardziej pobudza wyobraźnię. Smutne.
Opisy TwójCiOnego nie przestaną mnie zadziwiać. :))))
Płot jest niezwykły. To dowód, że proste pomysły bywają często genialne.
Usuń...TwójCiOn pisze tak ciekawie, czyta się go lekko. Chcem jeszcze. U nas w okolicy również jest wiele mogił, wiele z nich zapomnianych, tylko garstka ludzi o nich pamięta...
OdpowiedzUsuń