Niedziela po południu. Nie ta dzisiejsza mokra i wietrzna, a poprzednia.
Pięknie. Wiosennie. Plac Solny tonie w kwiatach i balonikach.
Rynek pulsuje życiem i wciąż zachwyca swoją urodą.
Siedzimy "Da Andrea", u Andrzeja, i wcinamy pyszne dania, ciesząc się sobą,
rozmową i widokiem za oknem.
Przy okazji wypróbowałam swojego nowego iphona. Zdjęcia nie są złe, ale będę nosić lustrzankę. Lubię, jak są lepszej jakości.
Starter: grzaneczka z serkiem ziołowym. |
Przystawka 1: przegrzebki w szynce parmeńskiej z miodowym chili i grzaneczkami - wychodzi na to, że MójCiOn pasjami uwielbia przegrzebki; biedaczek, w domu ich nie dostanie. To danie otrzymało od niego 5 z plusem w skali od 0 do 5. :-) |
Przystawka 2: bakłażan zapiekany w pomidorach i parmezanie - to danie otrzymało najlepsze noty u mnie. Planuję nawet powtórzyć je w domu, umieścić na blogu, czym na pewno zakasuję posty Amisi! |
Drugie danie 1: grillowany stek z tuńczyka w sosie z czerwonej cebuli, dobrze upieczony, nieprzesmażony, smaczny, ale bez zachwytu, fajne ziemniaczki i sos z czerwonej cebuli. |
Drugie danie 2: kopytka o smaku trufli w sosie serowym z parmezanu. No, na pewno nie powinnam tego jeść, wiem, wiem, nic nie mówcie! Kiedy to takie dobre... ;-( |
Jeszcze tylko kawka i do domku. :-) |
A słyszeliście, że dziś w nocy ma być minus 12 stopni????
Wspaniałą ucztę mieliście...juz nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na podobnej wycieczce;( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJustynko, pewnie czasu Ci brak, bo wciąż tworzysz coś pięknego;-)
UsuńNonono, i jak tu się dziwić Amisi, że jej łepetynka wciąż o jedzonku myśli?A Książę był po prostu obrażony -sami poszli, a do Kociej Restauracji nie zaprosili.On też chętnie wrzuciłby do brzuszka stek z tuńczyka.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Słusznie, co się dziwić Amisi, skoro jej pani nie lepsza;-)
UsuńPiękne Ci zdjęcia wyszły.
OdpowiedzUsuńJedzenie też wygląda zachęcająco...
No tak.. Ta niedziela rzeczywiście w niczym nie przypomina poprzedniej... To nawet zabawne, że mimo iż każdy z nas pisze z innego miejsca to i tak u każdego jest to samo ;) Zdjęcia super, pomimo tego, że nie są robione sprzętem wyłącznie przeznaczonym do robienia zdjęć. Pokusiłabym się o przystawkę 2 i tulipany - jedne z moich ulubionych kwiatów :D Mmm.. Przydałby mi się taki spacer :)
OdpowiedzUsuńTo bierz tulipanów ile chcesz;-))
UsuńPysznie spędziliście niedzielę. Przyjemności!
OdpowiedzUsuńMam ogromną słabość i sentyment do Wrocławia. Ostatnio byłam tam rok temu :/, zdecydowanie za dawno!
OdpowiedzUsuńNo i dodatkowo ogromnie mnie zachęciłaś do odwiedzenia tej restauracji :)
Jaki ten Wrocław piękny i jedzonko niczego sobie - pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWszystko wygląda smakowicie! Tulipany takie kolorowe. Kto by pomyślał, że jeszcze tydzień temu było tak ciepło i pięknie na dworze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Smakowicie i kolorowo, pieknie!
OdpowiedzUsuńOj, a nichby było i -30... Ja tak tęsknię za Wrocławiem... :( Jak dobrze, że mam tam Ciebie i czasem takie swojskie rzeczy można poczytać o moim ulubionym mieście. ;)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie ktoś się nabrał na mój prima aprilis;-)) I to sama Pani Prezydentowa!;-))
UsuńMiło mi, że sprawiłam Ci radość;-)
A JA BYM WŁASNIE SIE SKUPIŁA NA TYCH KOPYTKACH...BO JA KLUCHOWA...CO ZRESZTĄ WIDAĆ:)))))..A O PRZEGRZEBKACH....TO NAWET MYŚLEĆ SIE BOJE:)))))
OdpowiedzUsuńNo bo my, droga Qrencjo, takie kluskowe jesteśmy babki;-) Co z resztą bardzo dobrze widać - słusznie to ujęłaś;-))
Usuńta -12.. ano :P
OdpowiedzUsuńa co do moich cohones .. to zobaczymy jak szybko zapomne .. póki co pamiętam i to aż za bardzo ..
Ta restauracja ma sporą wadę - jest za daleko!;-) I też bym się skupiła na kopytkach tym razem. Za określenie męzaMójCi masz literackiego Nobla:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z zimnego Mazowsza
Prawdę mówię: Mój Ci On! ;-))
UsuńBardzo mi miło, że mnie odwiedziłaś Ori!
Odwiedzam od dawna, ale często mi się komentarze nie zapisywały - taki internet mam na wsi:-( Ściskam i życzę nastroju równie dobrego jak Ginger
Usuńświetna restauracja! widzę same pyszności serwują :) wszystko wygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńZa moich czasów na Solnym, godne uwagi były tylko kwiaty i sklep z jedwabiami, a teraz takie pyszności serwują...
OdpowiedzUsuńTego tuńczyka, to faktycznie można było "na wynos" i książętom dać posmakować
Bardzo słuszna uwaga, wezmę sobie do serca. Gapa ze mnie! Na swoją obronę mam tylko to, że MójCi prawie całego zeżarł;-( A potem narzekał, że niezbyt dobry był;-)
Usuńkopytka i sznycle - o tak ! :)
OdpowiedzUsuńPysznie, zgłodniałam.
Pięknie fotografujesz jedzenie!
OdpowiedzUsuńI Wrocław także :-).
Mm ale apetyczne potrawy i zdjęcia! Najbardziej mam ochotę na przystawkę numer 1:)
OdpowiedzUsuń