Szanowni Czytnicy (nie poprawiać!), wobec tego, co tu się ostatnio wyrabia w kwestii pewnego psa, postanowiłam zaprzestać milczenia. Chcę mianowicie zwrócić uwagę, że w szeroko pojętym, ekhm,
towarzystwie są jeszcze inne zwierzory, których zdjęcia ulegają przeterminowaniu np. w moich zasobach. Te, które dziś pokażę, mają już cały rok, co po pierwsze świadczy o moim lenistwie, po drugie - o moim niezorganizowaniu, po trzecie - o (nie bójmy się tego słowa) bałaganiarstwie. A jakby tego wszystkiego było mało, to jeszcze o mojej dość irracjonalnej wstrzemięźliwości blogowej, przeciw któremu to zjawisku coraz bardziej stanowczo protestuje prezeska bloga. No więc odmilkam i nadaję.
Ale niechaj się Gocha zanadto nie cieszy, bo nie wiem, jak długo potrwa moja... reaktywacja. ;)
Ale niechaj się Gocha zanadto nie cieszy, bo nie wiem, jak długo potrwa moja... reaktywacja. ;)
Tymczasem lecimy!
Pewnego dnia na dzikiej północy
Po bliższych oględzinach wzrokowych okazało się, że to Leśna.
Zaraz potem Lesia nie leżała, bo z Malinem biegała,
i biegała.
któremu się zdało, że Malin, ta wioskowa przybłęda,
zanadto sobie pozwala wobec jego osobistej Lesi.
zanadto sobie pozwala wobec jego osobistej Lesi.
Natychmiast więc zaczaił się za ogrodowym zielskiem
i podjął interwencję mającą zniechęcić Malina do napastowania Lesi.
Tu słowa nie są potrzebne, gdyż postawa Majtka mówi wszystko.
Tutaj natomiast dodam tylko, że Malin zrobił odwrót
w celu ugaszenia pragnienia w jeziorku.
A Majtek za nim!
Zgrzbiecony,
obserwujący
odprowadzający Malina
wzrokiem Bazyliszka
i... przytupujący niecierpliwie przednią lewą nogą.
I znów straszący grzbietem.
Zresztą co ja tu będę nawijać - wszystko widać na załączonych obrazkach.
Malin znów musiał się napić, znów pod ścisłą kontrolą!
Obrońca czci Lesi wciąż czujny.
Malin wraca,
Majtek śledzi całą sytuację z wielką uwagą
i w skupieniu.
Aż następuje pewien zwrot akcji: do zabawy przyłącza się Igor
i próbuje nieco zdezorientować Majtka
(kto pamięta skecz Monty Pythona o dezorientowaniu kota?).
Sytuacja wydaje się normować,
a następnie się odwraca, i to Malin zaczepia Majtka!
A może tylko patyk?
W każdym razie Majtek włącza funkcję "grzbiet" i "szczotka do butelek",
dzięki którym nawet malutki kot wygląda jak najdzikszy i najpotężniejszy... lefff!
Sądząc po tym, że historia fotograficznie się nieco urywa,
rok temu w tym newralgicznym momencie
padła mi bateria albo skończyło się miejsce na karcie,
padła mi bateria albo skończyło się miejsce na karcie,
co zawsze jest bardzo wkurzające.
Bardziej wkurzające jest tylko to, że kończy się miejsce na dysku mojego komputera i jeśli nie zrobię porządku w zdjęciach, które zajmują siedem ósmych jego pojemności, to wszystko któregoś dnia wybuchnie i spadnie w Nosalinie (to po sąsiedzku). I nici z trwałej reaktywacji...
Miłego piątku! :)
JolkaM
PS. Fajnie jest przybliżyć sobie fotki kliknięciem, bo wtedy widać dokładnie miny Majtka - ileż on nimi wyraża emocji! ;)
J.
J.
Majtek Serduszko, przecież on ma czarne serduszko na klacie! No i jaka dzielna postawa bodyguarda Lesi:)))))
OdpowiedzUsuńHa! Doro, podsunęłaś mi pomysł na tytuł! Skrzętnie korzystam.
UsuńTak naprawdę ta plamka ma nieco inny kształt, ale gdy się Majtek odpowiednio ustawi i zmarszczy mu się nieco skóra na klacie (jak to pięknie ujęłaś), to powstaje wtedy urocze, uwodzicielskie serduszko. :)
:)))))) Polecam się do usług.
UsuńTy sie tak nie asekuruj na przyszlosc, ze Ci buchnie-wybuchnie. Nie przyjmujemy zadnych usprawiedliwien, wykretow i wymowek. DO ROBOTY z tymi porzadkami na dysku i DO ROBOTY z pisaniem na blogu. Nnno!
OdpowiedzUsuńOraz historyjka niezwykle trzymajaca w napieciu oraz niosaca z soba dydaktyczne przeslanie (jakie? a niech se kazdy dospiewa). :)))
Heee??? Kiedy tu wchodzilam, post nosil inny tytul.
UsuńNo bo wiesz, Aniu, jak siedzę cicho, to siedzę, ale jak się już zbiorę, to aż sama nie wiem, co napisać. A najbardziej w tytule. ;)
UsuńTwoje zalecenia bierę sobie do serca. Zwłaszcza że i tak nie mam innego wyjścia - zwłaszcza z tym sprzątaniem kompa. :]
Cosik mi się pofyrtało i zwiał mi koment...
OdpowiedzUsuń:)))) a i fajnie,że podlinkowałaś swoje źwierzaczki,z przyjemnością sobie przypomnę ich historyje a i prosiem o udostępnienie owych czeluści fotograficznych dopóki masz...wolny portal:)))
Nieładnie ze strony Bloggera, że komenty zżera. :(
UsuńProśbę o zaczerpnięcie z fotoczeluści zapisuję sobie na widoku. :)
Pozdrówka, Orko!
Kochana Joluś , Maniuś dzisiaj wygląda tak samo aż mu zazdroszczę , że łobuz nic się nie "starzeje",u mnie wariują z Beniem a Klusia pilnuje porządku i obszczekuje.Od 2 miesięcy zbieram się napisać do Ciebie ,robię im zdjęcia ,może się zbiorę, nie wiem,ciężkie mam to zbieranie.Pozdrowienia Krystyna ze zwierzyńcem
OdpowiedzUsuńPani Krysiu! Tak się cieszę, że się Pani odezwała. Oczywiście miałam cichutką nadzieję na to, ale że rozumiem doskonale wszelkie rodzaje zbierania się do czegoś, to tak do końca nie byłam pewna. :)
UsuńBardzo serdecznie Panią pozdrawiam! Pogłaski dla Maniusia/Malina oraz dla Kluski i Benia. Pozdrówka dla M. i K. :)
Jolu, wysłałam Mańka na pocztę męża.Krystyna
UsuńMam! :)
UsuńMajtuś, kotuś dzielny, obrońca!
OdpowiedzUsuńNoo, zalecam obejrzenie fotek przez Czajnika - niech się uczy! ;)
UsuńDzielny Majtek :)) Bronił swojego statku, jak mógł.
OdpowiedzUsuńI nie miał więcej majtków do pomocy! Sam jeden! Uch, co za kot! :)
UsuńKot nad koty :))
UsuńFajna foto-relacja.
OdpowiedzUsuńFunkcja grzbiet i szczotka do butelek mnie rozbawiła:)
:)
UsuńNie piszesz, nie piszesz, ale jak już napiszesz to miód i delicje. Piękna historia, momentami zapominałam oddychać. Dzielny Majtek bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPorządek zrób, bo szkoda byłoby zdjęć.
Dzięki, Ewo! :)
UsuńZrobię, zrobię, chyba specjalnie napisałam o tym publicznie, żeby się zmotywować dodatkowo... ;)
Cudowna opowieść.
OdpowiedzUsuńMajtek spisał się na szóstkę. Porządek musi być. Malin niech wraca skąd przyszedł.
Wielce pouczająca historia dla tych co nie znają się na kotach i nie mają pojęcia jak bardzo są mądre.
Ciekawe, że Lesia na nogach nie ma furta. Może jakiś jej pradziadek miał coś wspólnego z Coli.
Ha, z Malinem to była cudowna historia. Majtek jeszcze się zdążył z nim zaprzyjaźnić, zanim piesorek pojechał do swojego nowego domu - do ludzi: Pani Krysi, M., K., i do piesów: Benia i Kluski. :)
UsuńLesia i te jej nóżki-patyczki, taaak, kto wie, z jakich ras ona się składa... ;)
Uśmiałam się :) zwłaszcza ze wzroku bazyliszka :D
OdpowiedzUsuńNo wiesz, Aniu! Taka poważna sytuacja! ;)
UsuńA mówio że koty min nie robio :-)))
OdpowiedzUsuńTaa, nie robio! Jeszcze jak robio! Tylko trzeba pod odpowiednim kątem i we właściwym momencie patrzeć. ;)
UsuńJeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się, jak dezorientuje się kota wg. Monty Python'a: https://m.youtube.com/watch?v=L8EB_pLz784
OdpowiedzUsuńO to to! Z przyjemnością sobie przypomniałam. :D Prawdziwe świrusy... :)
UsuńKup dysk zewnętrzny ;)
OdpowiedzUsuńDzięki! Z tym że dysk zewnętrzny też potrafi zrobić numer... Wiem coś o tym. Najpierw zrobię chyba jednak porządek. :)
UsuńJoluuuu, jak miło Cię czytać! :))) I widzieć dla odmiany inne zwierzaki ;)
OdpowiedzUsuńOgon majtkowy nalepszy :D
Buziaki!
P.S. Powodzenia w porządkach :P
Dziękuję! :] Nie znasz czasem kogoś z zamiłowaniem do porządkowania archiwów fotograficznych? ;)
UsuńSama chętnie bym poznała kogoś takiego ;))
UsuńA, czyli W. też nie z tych... Co za pech! ;)
UsuńWystarczy spojrzeć na Majtka, żeby zrozumieć, że sytuacja jest naprawdę poważna.
OdpowiedzUsuńTo jak; przegonił go, czy nie? Jestem bardzo ciekawa :)))
A skąd! Widać chyba, jak na jednym ze zdjęć (dziewiąte od góry) Malin patrzy na Majtka. Przypomina mi się scena z Hydrozagadki, gdy na zabawie w wiejskiej świetlicy Marynarz (nomen omen) patrzy na Liliputa. ;)
UsuńMajtek faktycznie Lwie Serce!! Bardzo waleczny, i nie zna strachu!! :) cudna fotoopowiesc, powieksze sobie na kompie jak juz wroce do domu ... Jolu, kiedy sie z Gosią widzisz? Ja juz w czwartek bede w domu, piorunem przelecialo! Ściskam Was, bawcie sie dobrze :) elaja
OdpowiedzUsuńo, dzięki Jolko, przypomniałaś mi, że miałam kupić szczotkę do butelek...
OdpowiedzUsuńJuż miałam pytać co tam u Malina ale widziałam komentarz Pani Krysi :)
Nosalina nie zaśmiecaj, wrzuć lepiej zdjęcia w chmurę :)
Oraz ściskam wszystkich.
Jeśli chodzi o chmury, to wierzę tylko w deszcz z nich, a i to nie zawsze. ;)
UsuńMajtek rządzi... A ja się pytam co tam u Miniaka, bo dawno nic nie było.
OdpowiedzUsuńLuno, z ust mi to pytanie wywlekłaś - od kilku dni myślę o Ali i Miniaku. Trzeba się chyba do nich zacząć dobijać, bo za mocno zacichli. ;) Przepadnie nam obserwowanie, jak młodziak przyrasta! :(
UsuńCzy Ala nas słyszy?
Ach, Jolu, Jolu, jak fajnie, jak dobrze, jak wspaniale! Post napisałaś, hura!! I to taki sympatyczny, mądry, ciepły, wspaniale zilustrowany!
OdpowiedzUsuńKocham Majtka, i Leśkę, i cały twój zwierzyniec. :)
Nno! Czyli prezeska zadowolniona... To teraz spokojnie mogę się na jakieś dwa miesiące oddalić. :P
UsuńLeśka gdyby nie jej wzrost to była by toćka w toćkę podobna do naszego Darka, on też był taką kupką kłaków ;))Majtek wyjątkowo eleganckim kotem jest, walecznym, no i najlepszym przyjacielem :))) W tej szczotce do butelek ma takie fajne białe kłaczki :)) A postawa koci zjeżony grzbiet i pałąk z ogona, cudna :)))
OdpowiedzUsuńMario, Majtek potrafi zrobić takie cuda ze swojego grzbietu, że w życiu czegoś takiego nie widziałam! Od kilku miesięcy próbuję zapolować na jego poranne grzbiety rozciągające, chodzę spać z aparatem, czuwam rano, a on i tak mnie zawsze przerobi: albo się zagapię, albo jest za ciemno, wychodzi zamazane, niewyraźne, poruszone, albo coś jeszcze innego pokrzyżuje przedsięwzięcie. :] Ale jeszcze się nie poddaję. ;)
UsuńPiękna historia! A Majtek... No... zaimponował mi:) Prawdziwy lefff!
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo wyjątkowy kot. :)
UsuńMajtek śliczny i waleczny ponad miarę, wszak Malin to duży pies a Lesia wcale nie ułatwiała sytuacji :-) te psy to ciągle trzeba pilnować, co by z nimi było gdyby nie odpowiedzialne koty. Strach pomyśleć :-D
OdpowiedzUsuńWłaśnie, Ewo, jakie to szczęście, że są na świecie roztropne, godne zaufania i zrównoważone koty!
UsuńTo prawdziwe skarby są. :D
Aha. Przywieź mi komputer, zrobię ci ten porządek, co tam. Dla Majtka to zrobię. Jak byłam mała to babcia mi śpiewała "o chłopcu co majtkiem był na okręcie "...
OdpowiedzUsuńAha, więc dla Majtka to zrobisz, a nie dla mnie... Foch! Wiem, wiem, wszystko przez tę jego dumnie wypiętą klatę na piersi. :] Koty to dranie. I uwodziciele!
UsuńMalin to prawie haski,a z poprzednich postów to wiem że znalazł dom.A kocisko prześmieszne a Leśna urocza.
OdpowiedzUsuńTak, Maniuś (dawniej Malin) mieszka w domku z ogrodem z dwoma jeszcze pieskami. Poszczęściło mu się. :)
UsuńKoty mają genialną mimikę, wyrażającą irytację na 100 różnych sposobów:)
OdpowiedzUsuń