Z każdym postem jest tak, że trzeba go jakoś zacząć - taka oto doniosła myśl mnie naszła, gdy przyrządzałam sobie grzybonaleśniki na kolację, doglądając zarazem dopiekającej się tarty ze śliwkami na wynos. No bo przecież jesień (wkrótce ruda), więc grzyby i śliwki; kocham jesień - nie tylko dla specjałów z grzybów i śliwek. :) A skoro jesień (wkrótce ruda), to i melancholia, jakieś sentymenty, wspomnienia, nie tylko lata... Wczoraj Gosia przypomniała mi historię pewnego kotka - przysłała mi aktualne zdjęcia Rudzika, który naprawdę nazywa się Kacperek. To chyba pierwszy kotek tymczasowy, którego poznałam ZMD, a którego historia mnie bardzo poruszyła. Wtedy jeszcze nie rozumiałam idei prowadzenia DT i chciałam nawet, żeby Gosia go zatrzymała, niemądra... Ja niemądra, nie Gosia. :) Nie wiem, jak to się stało, ale minęły już trzy lata, od kiedy Kacperek mieszka z kochającymi go ludźmi, którzy go przyjęli do siebie po tym, jak odszedł jego opiekun. Bo czasem najpierw odchodzą od kotów ludzie...
O Kacperku przypomniała nam pani Anna, pisząc do Gosi w mejlu:
Już trzy lata minęły. Kacperek nadal pięknie mruczy i jest przemiłym kotem. Jest zdrowy, choć posiwiał.
Dużo śpi, ale nie lubi być sam w pokoju, więc przemieszcza się za nami. To supertowarzyski kocur.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
Anna
Niezwykły kot! Jego urok wciąż działa, jest chyba czarodziejem...
Ale to jeszcze nie koniec rudości. Poruszona postem-odezwą wychynęła z niebytu nasza Joanna z Katowic. Piszę "nasza", bo to stała bywalczyni bloga, choć czasem jedynie milcząca, cichutka. Ale Joasia pozwoliła nam też kiedyś zajrzeć do swojej kociarni - po tym, jak wzięła od Gosi cudownego rudego maluszka, który do tego stopnia ją zniewolił, że porzuciła zdrowy rozsądek i dokociła swoje stadko. :)
Joasia napisała Gosi kilka słów aktualności:
(...) Teraz, kiedy jeszcze jest ciepło i mogę spędzać czas z kociołkami na balkonie, porzuciłam trochę świat wirtualny na rzecz tego realnego. (...) Może kilka zdjęć Kubulka i nowe wieści o nim choć trochę poprawią Ci humor.
(...) Jeszcze raz bardzo dziękuję Ci za tego kochanego rudzielca zwanego Kubusiem, Kluskiem, Złociutkim - to z racji koloru futerka. Wyrósł z niego chłop, a raczej kot jak dąb, który najchętniej spędzałby czas na moich kolanach. Jeszcze takiego przytulaska nie miałam. Właściwie to taki kotopies ciągle za nami chodzący. Kiedy robimy coś w kuchni, siedzi na lodówce i się przygląda. Uwierzysz, że kiedy idę do toalety, to on siedzi pod drzwiami? Masz na to dowód na zdjęciach. Łapecka w drzwiach, a nawet dwie. :) Z wszystkimi kotami i z psem jest skumplowany, więc nie ma żadnych problemów, jednak najbardziej skumplowany jest ze mną, ha! Jeszcze dobrze nie zdążę usiąść, on już jest na kolanach. Przesyłam również dowody, że Kubuś założył sobie harem. Śpi ze wszystkimi dziewczynami. Raz z Norcią, raz z Pusią, a innym razem z Myśką. Zdjęć Kubulka śpiącego z chłopakami nie znalazłam. :)
(...) A co tam, dodam jeszcze jedno zdjęcie, tym razem Maćka. Ja zatytułowałabym je: Siedzę se na słoopie i mam wszystko w doopie. (Paskudna aluminiowa taca w rogu balkonu to pułapka na koty. Kiedy próbowały się wciskać, żeby poobgryzać clematis, spadała i straszyła "złoczyńców". Nie kwiatka mi żal, ale on szkodliwy dla kotów, więc jest już chyba ostatni rok.)
Machamy z Kubulkiem łapeckami. Pozdrawiamy i całusy ślemy.
Joasia
***
Z każdym postem jest tak, że trzeba go jakoś skończyć. Dziś na koniec nie może być nic innego jak zachęcające fotki dwóch rudzielców, które wkrótce będą do wzięcia. Nieoficjalnie wiem, że Słoneczko ma już zaklepany personel, więc nie ma co ostrzyć sobie na nią pazurków. Ale można ostrzyć je sobie na Płomyczka i Promyczka! ;)
A niech ktoś się ośmieli i powie, że nie warto! Nno!
Hasło na najbliższy tydzień:
RUDE JEST PIĘKNE!
I do wzięcia!
Miłej soboty życzą JolkaM i koty. ;)
***
Uzupełnienie - od Zuzy:
Dziś Milenka kończy 12 tygodni. Ciągle wygląda jak lis.
Dziś Milenka kończy 12 tygodni. Ciągle wygląda jak lis.
Rośnij zdrowo, Milenko!
Jak to fajnie zobaczyć jak dawnym mieszkańcom DT się dziś wiedzie.Wiedziałam,że to TEN Kacperek nim przeczytałam,że to on:)Dzięki za garść wspomnień:)
OdpowiedzUsuńJolkoM jak mnie pamięć nie zawodzi to dostałaś świeże zdjęcie Malina no i dzieee łono jest,dzieee???
Miłego dnia:)
Orko, aleś Ty pamiętliwa! :) Postaram się je gdzieś "dokleić" na dniach. :)
UsuńA Kacperek to rzeczywiście i mnie zapadł w serce bardzo mocno. Bo to i kot piękny, z cudownym charakterem, jego historia poruszająca i jeszcze Gosia ją pięknie opisała...
Pozdrówka! :)
Ktos kiedys wspominal, ze rude jest wredne - do piekla z onym!
OdpowiedzUsuńWredne jest moje czarne akurat, a to z rudym na futrze wcale nie. :)))
Pantero, a może Miećka się farbuje, a tak naprawdę to jest ruda! Ale by było... Ja bym to jakoś sprawdziła na Twoim miejscu. Wiesz, tak dla pewności. ;)
UsuńRudy kotek to moje marzenie, ale na razie musi poczekac:):) Zdjecia cudne, lapeczki w dziurkach drzwi wygrywaja:):) Pozdrawiam z rownie cudna koteczka zza moich drzwi Dakotka:):):)
OdpowiedzUsuńI mnie te łapki rozdrobniły totalnie. :)
UsuńPogłaski dla Dakotki.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńPrzychodzę z rewizytą i zaglądam za drzwi. "Szuję" pominęłam, bo to nie moje klimaty. Pozdrawiam więc pod notką kocią.
Wzajemnie! :)
Usuńpewnie, że rude jest piękne ... i to jeszcze jak !
OdpowiedzUsuńDobrze, że kotki mają się świetnie i są radością dla swojego Personelu.
OdpowiedzUsuńTak, jak nasze "czarności" o kryptonimie "hyc hyc" ;)
Hyc, hyc, powiadasz? Mam zaległości blogowe, to nie za bardzo kojarzę, ale pogmeram u Ciebie i sprawdzę, Lidko. ;)
UsuńPamiętam historię Kacperka (to już tyle lat?), dobrze jest wiedzieć że koty dobrze się mają.
OdpowiedzUsuńNa południu deszcz, ale jesienne rudości już za drzwiami.
Dobrego dnia życzę.
Oj, u nas też się już zarudza. Ale ja to bardzo lubię. :)
UsuńKacperek jest prześliczny! Od razu widać, że to przytulanka. No i mieszka w Kocim Raju jak widać.
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie jaką radość Gosiance sprawiają zdjęcia szczęśliwych kotków z jej DT.
Żałuję, że nigdy w domu nie miałam na raz dwóch kotów. Obserwacja zabaw Promyczka i Płomyczka, to dla tej osoby która je weźmie , będzie lekiem na wszelkie zmartwienia.
Zuza ależ one by pięknie razem z Milenką wyglądały :) Choć mam świadomość, że przecież papugi są. Ale może by nie było źle, od małego byłyby z nimi. Nie lata Ci taki pomysł po głowie ?
UsuńA wiesz jak trudno wejść do pokoju papugowego mając jednego kota. Co by to dopiero działo się jakby były trzy koty i jeszcze pies, który tylko marzy o biegach za papugami. Niestety mam za małe mieszkanie na więcej zwierzaków.
UsuńObserwowanie zabaw młodych kotków (a i tych starszych też) jest sto razy ciekawsze niż oglądanie najlepszych programów rozrywkowych. Ja to wiem! :)
UsuńBardzo miłe takie wizyty u szczęśliwych kotków. Wierzę, że i Światełka niebawem nam się zaprezentują z domów na zawsze :)
OdpowiedzUsuńTo chyba niemożliwe, żeby mogło być inaczej. :)
UsuńOczywiście, że rude jest piękne. Sama do niedawna taka bylam płomienno-ruda, to wiem :) Też Kaceprka pamiętam. A teraz Świateka komuś tyle szczęścia rudego dadzą ! Boszszsz, te łapinki, te oczka, i ogonki ....
OdpowiedzUsuńNoo, szykuje się komuś gratka. I to parzysta! :)
UsuńJa chyba za Kacperkiem trafiłam za Gosiankowe drzwi :) To tyle lat już?
OdpowiedzUsuńJolko bardzo się upraszam o przepisa na grzybonaleśniki, może być meilowo :)
Cudnie tak patrzeć na szczęśliwe futerka.
Oleno, bardzo możliwe, że na dniach coś tu o nich napiszę. To prosta sprawa, naprawdę, ale skoro się domagasz, to może się zmobilizuję i zrobię specjalnie dla Ciebie pościk kulinarny - ta potrawa akurat tak wymyślna jest, że w sam raz dla takiej kucharki jak ja. ;)
UsuńUściski!
No, rude Jest piekne. I co ja na to poradze :P
OdpowiedzUsuńO to to! :D
UsuńAha, i podoba mi się pomysł na balkon ze skrzynką jako budka obserwacyjno - wypoczynkowa :) Zmaupuję :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, też to zauważyłam! Gites! :)
UsuńPrzepiękne rudzielce, każdy jeden. Wspaniałe opowieści o szczęśliwych kotach.
OdpowiedzUsuńSądzę, że gdyby były brzydkie, a szczęśliwe, brak urody wcale by nam nie przeszkadzał, co? ;)
Usuńpiękny post Jolu, a jaki dopracowany! :) coś widzę, że bliskie sąsiedztwo Gosi mobilizuje Cię nieco i zwiększa Twoją aktywność na tym blogu :) i jak tam zamówiony zachód słońca, był równie magiczny??
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, Elu! :)
UsuńPodziwiam Twoją uważność, z jaką czytasz wpisy, dobra kobieto - no żeby się aż tak orientować... w terenie! ;)
Wyobraź sobie, że Gocha trochę sprawę zawaliła, bo tęcza, owszem pojawiła się, ale nie w czasie zachodu słońca. Chyba jednak jej to wybaczę, gdyż postarała się o coś chyba nawet bardziej spektakularnego, choć zarazem niepokojącego - widzieliśmy dziś na plaży coś jakby trąbę powietrzną. Czuję, że będzie o tym wpis, bo udało się ciachnąć kilka fotek.
Uściski, Elu! :)
A ja dodam, że rude jest nie tylko piękne, ale tak przytulaśne, że tylko brać, nawet garściami. Widać to na zdjęciach Kacperka, a ja też potwierdzam. To prawda, zdrowy rozsądek poszedł spać kiedy postanowiłam, że chcę Kubusia, ale to była dobra decyzja. Mam teraz swój prywatny ogrzewacz kolan, który na dodatek cudnie mruczy.
OdpowiedzUsuńJoanna Katowice
i cudny ogrzewacz z niego!
UsuńHa, czasem rozsądek nie ma siły przebicia... ;)
UsuńTaka jestem dzisiaj śpiąca, w pracy niestety. Specjalnie jakby na zamówienie taka cudowna notka z jeszcze cudowniejszymi zwierzakami. Rude jest bardzo piękne :-D
OdpowiedzUsuńCo to są śliwki na wynos?
Cieszę się, że Cię wpis zadowolił, Ewo. :)
UsuńA śliwki na wynos równa się tarta ze śliwkami na wynos. Czyli tarta upieczona na wynos, a raczej na wywóz, i to na zachód! Ino że ślad po niej już zaginął... Ale wczasowicze zostali nieco dokarmieni. ;)
Pewnie, że rude jest piękne; mój pierwszy kot był rudy i nazywał się - jakże by inaczej - Rudy! A balkon dla kotków wypasiony!
OdpowiedzUsuńNa pewno tylko Rudy, a nie Rudy 102? ;)
UsuńNie, to było jeszcze przed pancernymi :)
UsuńI tylko to tłumaczy tę sytuację, Ninko! ;)
UsuńŚliczne kociaki :) Uwielbiam koty, sama mam 2 :)
OdpowiedzUsuńSzfystkie kociaczki przepiękne, bez dwóch zdań,nie ma przecież brzydkich kotków:)
OdpowiedzUsuńNikt z moich znajomych nie ma rudasków, czarne ,albo róznokolorowe, a rudaska nikt.
Z Milenki słodki puchatek . Rozrabia?:)
Rozrabia strasznie! Nie chce chodzić od wczoraj po betonie, tylko biega po trawie. Ciągle coś w niej znajduje i muszę wyrywać jej z pyska. Do tego kopie doły z ogromną szybkością, cały pysk ma pełen ziemi i czarne nogi. Rzuca się w pogoń za każdym rowerem, chce witać się ze wszystkimi i goni ptaki. Gdy czas wracać do domu muszę łapać ją dobre parę minut, mimo, że cały czas jest na smyczy.
OdpowiedzUsuńNie będzie lekko ją wychować, oj nie będzie.
Wulkan energii, oj dużo pracy przed Tobą i rodzina,by słodzinkę ułożyć. Ale myślę też, że i uczyć będzie się szybko.Powodzenia:)
OdpowiedzUsuńBardzo atrakcyjny rudawy kot. Jaka to rasa? Gdzie można nabyt takiego slodziaka?
OdpowiedzUsuń