Czas na ogłoszenie wyników.
Na pewno denerwujecie się okrutnie, co też znajdzie się na Waszym świadectwie. :)
Najpierw poznajmy prawidłowe odpowiedzi.
Pytanie nr 1.
Poziom trudności: żenująco łatwe.
1. Jakie kolory czapki z daszkiem nosiliśmy podczas pobytu w Japonii ja i MCO?
Kwestia białości czapki jest dyskusyjna, więc nie będą drobiazgowa.
Pytanie nr 2.
Poziom trudności: prościzna.
2. Podaj jedno, dowolne słowo japońskie, jakie znasz. Pisownia bez znaczenia. (Jeśli chcesz zabłysnąć, napisz słowo, które padało tam najczęściej. Może być po polsku.)
Okazuje się, i samą mnie to kiedyś zdziwiło, że sporo japońskich słów jest w powszechnym użyciu i doskonale znamy ich znaczenie. Z niczego, czyli z głowy napisałam te:
Judo, karate, aikido, sumo, kendo, sushi, hai, sayonara, bento, shogun, futon, gaijin, ikebana, laka, origami, bonzai, gejsza, katana, samuraj, seppuku, kamikadze, In-Yang, sakura, manga, anime, karaoke, zen, haiku, pachinko.
Kto coś doda do tej listy? Jola dodała: sake. Ewa: harakiri i sumdoku. Echo: sudoku i kimono. Ktoś jeszcze? :)
Najczęściej słyszanym przez nas słowem podczas naszego pobytu jest oczywiście zwrot "dziękuję bardzo" - użyty w formie oficjalnej, czyli arigato gozajmasu, wymawiane jak już wiemy (prawda, drodzy moi słuchacze?), śpiewnie arigato gozajmaaaaaass. :)
A tak z ciekawostek - nauczyłam się jeszcze jednego zwrotu, a skoro ja mogłam, to znaczy, że każdy może, bo nauka języków jest moją piętą achillesową. Jest to zwrot:
Daijōbu - w porządku. Wymawia się to swojsko: daj dziobu, a z końcówką "ka" tworzy pytanie, czyli Daijōbu desu ka? - daj dziobu deska? - czy jest w porządku?
To już umiecie? Jak chcecie się zapytać kogoś, czy jest u niego OK, to prosicie deskę, aby dała Wam dziobu, a jak chcecie powiedzieć, że u Was jest w porządku, to mówicie jej (tej desce) "daj dziobu des" - w porządku jest!
Salon pachinko. |
Pytanie nr 3.
Poziom trudności: normalny.
3. Czym była wypełniona poduszka w japońskim hotelu - ryokanie?
To już każde dziecko nawet wie, że oczywiście plastikowymi rurkami. Okropność, nie wiem, jak można na tym spać... Dobrze, że miałam ze sobą swój jasiek z Polski. :)
Pytanie nr 4.
Poziom trudności: wysoki.
4. Jakie zwierzątko dba o nasz szczęśliwy powrót do domu? (O mój już zadbało, a teraz wspiera MójCiOnego.)
Chodziło oczywiście o żabkę Kaeru, której historię opisał MCO tutaj (klik) i tutaj (klik).
Pytanie nr 5.
Poziom trudności: ekspercki.
5. Co należało zjeść w Siarkowej Dolinie, aby przedłużyć sobie życie o 7 lat?
Jasne, że JAJO! Czarne jajo - kuro tamago. Pisałam o tym tutaj (klik). To była niezapomniana przygoda. Wiatr tak dął, że aż nie można było iść! Mam gdzieś filmik, może kiedyś...
Pytanie nr 6.
Poziom trudności: kładące.
6. Co jest moim najbardziej traumatycznym wspomnieniem z podróży? Miejsce, w którym nie wysiedziałam, tylko musiałam uciec z powodu straszszszsznych dźwięków? Nie trzeba używać japońskiej nazwy, wystarczy rodzaj.
I to pytanie okazało się łatwe. Miałam na myśli teatr noh w Kioto zjechany przeze mnie tutaj (klik).
Na instagramie można posłuchać króciutko, o jakich dźwiękach pisałam: tutaj (klik) i zobaczyć kilka zdjęć, np. oryginalnego planu widowni tutaj (klik), no i jeszcze te: tu, tu i tu (klik).
Pytanie nr 7.
Poziom trudności: nieobowiązkowe.
7. Napisz krótko, co z opowieści japońskich zrobiło na Tobie największe wrażenie. Jeśli coś takiego istnieje, rzecz jasna. Wystarczy słowo, zdanie, nie trzeba pisać wypracowań, ale jeśli ktoś lubi, to przecież mu nie zabraniam, c'nie?
Odpowiedź na to pytanie to była dla mnie wisienka na torcie. Miło mi było poczytać. :)
1. Ninka - dziękuję, pilna uczennico, za tak wyczerpującą odpowiedź. :)
Hmmm... Dużo było takich rzeczy; architektura - świątynie, pawiloniki, rośliny - palma porośnięta paprotkami, ludzie - te wszystkie różnice kulturowe, ale opowieść - chyba o jeleniach w Narze; miałam bardzo mieszane uczucia: z jednej strony urocze zwierzątka, które można głaskać, z drugiej dzikie zwierzęta niejako zdegradowane do pozycji istot, które dadzą wszystko za krakersa. Nie wiem jednak, czy to nie jest skutek ostatnich dyskusji.
Ale jest jedna rzecz, którą mam natychmiast przed oczami, kiedy tylko pomyślę: Japonia! Nie muszę nawet przymykać oczu, a widzę stawek z wysepką i pawilonikiem - miejsce, które bardzo mi przypadło do serca.
No i masz! Miałam nie pisać wypracowania. :)
Oczywiście TOKYO, czytając Ciebie czułam, jakbym tam była. Też kocham Tokyo. Przy następnej Twojej wizycie w Tokyo (bo, że będzie, to nie wątpie, Japonia to taka choroba, jak raz złapiesz bakcyla, to Cię nie puści) proponuje późnonocną wizytę w Kabuki-cho. Będziesz mogła porównać te sama dzielnice w dzień i w nocy. Myślę o tym jak czystość ulic, bezdomnych, pijaczków itp. Strasznie, ale bezpiecznie! Naprawdę!
3. Hana - dzięki, i ja zapamiętam te naczynia na zawsze.
Wszystko, mrowie ludzi wszędzie i lśniące metro, świątynie, krajobrazy i NACZYNIA.
Uprzejmość, czystość i dbałość o cudzą przestrzeń nawet w tak wielkim mieście jak Tokio. A może tym bardziej w takim mieście. Piękne pociągi, mnóstwo osób zatrudnionych, by służyć pomocą podróżnym, to, że pociąg zatrzymuje się zawsze w tym samym miejscu. Poza tym informacja, że z angielskim w japońskim narodzie nie jest tak pięknie, jak to się usiłuje nam wmówić.
5. Echo - kłębowiska drutowych węży to jest coś niesamowitego! Dzięki, uśmiałam się, czytając Twoją "pracę". :)))
Język, architektura budowlana, ozdoby nadumiczne (kłębowiska węży drutowych) i... stare, wielgachne drzewa.
Wszystko zrobiło na mnie wrażenie, zachwyciła porcelana, cisza i czystość w pociągach, grzeczność i takt Japończyków; w całym długim życiu nigdy, znikąd nie przyswoiłam więcej wiedzy na temat Japonii niż z tych relacji na blogu.
Jelonki, co to muszą w tym tłumie żyć i krakersy jakieś jeść, biedne, malutkie...
8. Iwona A. - Iwono, wyjdź za mnie! :)
Pytanie nieobowiązkowe. I niemożliwe do odpowiedzenia. Wszystkie Twoje opowieści japońskie są niesamowite, bo opowiedziane tak zupełnie szczerze, obiektywnie, pozytywnie. Widać że nie oceniasz, nie krytykujesz, a przecież wszystko jest tak zupełnie odmienne od kultury, z której my pochodzimy. Bierzesz wszystko, co spotykasz na swojej drodze pełnymi garściami, i to jest piękne, Gosiu. Z tego powodu czuję się Twoją podróżniczą siostrą bliźniaczką. :-)
Toalety i instrukcje obsługi.
Dopiero w Japonii nauczyłam się, jadąc metrem, przekładać plecak do przodu. |
WSZYŚCIUSIEŃKO !!! Z Japonii to, że tam tak czysto, że życzliwie, że wszystko dostosowane dla ułatwienia życia każdemu człowiekowi. I KIBLE!
Zachwycona jestem również przekazem Twoim, i Jolkowym, który sprawił, że poczułam się tak, jakbym tam z Wami była. Nawet na tym nieszczęsnym spektaklu w teatrze noh miałam wrażenie, że mię uszy bolą. Ale nie jestem za bardzo zdziwiona, bo azjatyckie głosowe działania artystyczne powodują u mnie natychmiast ból obuch uszów naraz!
Jedyne, czego mi brakło z Japonii, to kotecków. Pokazałaś tylko jednego. :)
11. 3xl - jaka wspaniała analiza, dzięki Ci!
W Japonii urzekły mnie nie tylko miejsca, ale również sami Japończycy i ich stosunek do innych. Nikt nikomu się nie narzuca, szanuje drugą osobę i jest pomocny aż do bólu. Druga rzecz to koleje i rytuał żegnania odjeżdżającego pociągu oraz czystość w wagonach. Brakowało mi przydomowych ogródków, ale w takim zagęszczeniu mieszkaniowym to nie dziwota. A na koniec oznaczenia - ich kolor i symbolika.
Najbardziej to spodobał mi się ten ład i porządek, te kolejki do pociągu na stacjach, no i fajne też są te plastikowe atrapy jedzenia na wystawach.
13. Ewa2 - dzięki, Ewo.
Zdjęcia i umiejętność uchwycenia niuansów, szczegółów, scenek z życia codziennego. I konduktor w pustym wagonie.
14. Opakowana - kłaniam się nisko za tę analizę. :)
Nie mogę się zdecydować pomiędzy lasami z leśnymi świątyniami (choć mam nadzieję, że tu mi się nie miesza z Oswajaniem Drogi, rhehrehre) a atrapami jedzenia, a rysunkowymi instrukcjami wszystkiego, a ceramiką Waszych posiłków w klasztorze... Chyba ceramika wygra. :) No i fakt jedzenia obowiązkowo w szlafroku, czyli zgrabnym kimonie. To, że jednak trzeba jeść niejako z ziemi. :))))
15. Elaja - słusznie, jest różnica. Dzięki za wszystko, Elu.
Niebo a ziemia, czyli różnica naszych kultur.
16. Orka - mnie też się to podobało. :))
Podobało mi się wszystko - krajobrazy i kultura mieszkańców.
17. Maria Nowicka - drzewa powalały na kolana!
Na mnie wrażenie robiły wszystkie pokazane drzewa, nie tylko sekwoje.
18. Wilddzik - proszę: jeszcze kilka!
Z Twojej podróży, Gosiu, najbardziej zapamiętałam słodkie sarenki niebojące się w ogóle ludzi. :-)
19. Agnieszka z Żyrardowa - dziękuję, Agnieszko. :)
Swobodny wypas narnego daniela.
20. Agaja - cieszę się, że kibicujesz Robertowi. :)
Tu mam zgryz. Chyba powinnam napisać, że Twoje zdjęcia i celne pod nimi podpisy (plus te geometryczne, nieskazitelne w kompozycji potrawy). Ale też ogromne wrażenie robią na mnie wpisy TCO na "Oswajaniu Drogi". Może dlatego między innymi, że pokazują Japonię bardziej od kuchni?
21. Olga Jawor - cieszę się, że znalazłaś czas na zabawę. :)
Co zrobiło największe wrażenie z japońskich opowieści - toalety japońskie, uprzejmość Japończyków, potrawy jak dzieła sztuki.
22. Alucha - Hai! :)
Uprzejmość i czystość!
Stanowisko do poprawiania makijażu w toa na dworcu w Kioto. |
***
Teraz najważniejsze. W klasówce z Japonii wzięły udział aż 22 osoby! Naprawdę nie spodziewałam się takiej frekwencji! Na klasówkę z Irlandii odważyło się tylko 9 osób. Cieszę się, że macie poczucie humoru i dystans do siebie, w końcu słowo "klasówka" jest przerażające, a może i dla niektórych uwłaczające...
Lista absolwentów wraz z wynikami:
1. Ninka 7/7
2. Aga 7/7
3. Hana 7/7
4. Lidia 6/7
5. Echo 7/7 Co za inwencja, Szalona Babko! ;)
6. Hersylia 7/7
7. Konwalie w kuchni 6/7 (Konwalio, tłumacz się z tych pierożków, o co kaman?)
8. Iwona A 6/7 (Żabkę zaliczam, po znajomości.)
9. Jacek z Legnicy 7/7
10. Ewa 7/7
11. 3xl 6/7
12. dorKotka 6/7
13. Ewa2 7/7
14. Opakowana 7/7
15. Elaja 7/7
16. Orka 6/7
17. Maria Nowicka 6/7
18. Wilddzik 2/7 (Aniu, rozumiem, że nie miałaś głowy po tym co się stało.)
19. Agnieszka z Żyrardowa 6/7
20. Agaja 7/7
21. Olga Jawor 7/7
22. Alucha 7/7
Oczywiście każda* z osób biorących udział w zabawie dostanie ode mnie pamiątkową drobnostkę, najdrobniejszą z drobnych, a jest nią - tadadam (!!!) wspaniały, rewelacyjny, atrakcyjny zestaw:
landrynka o smaku zielonej herbaty sztuk jedna (hi, hi, hi) + długopis z moim ślicznym logo.
Landrynka jest japońska, prosto z Tokio!
*Każda - za wyjątkiem tych, które wylosują nagrody główniejsze, większe, lepsiejsze, ale o tym już jutro, bowiem muszę wymyślić jakiś klucz do losowania. W losowaniu tych lepsiejszych, z których trzy są najfajniejsze, a reszta to trochę większe pierdółki jak te landrynki, wezmą udział moi kochani czytacze, który zaliczyli co najmniej połowę dobrych odpowiedzi. :)
Daijōbu desu ka?
Już dziś stawiam wszystkim mrożoną machę i lody. Proszszsz:
To do jutra, pa, pa! :)
Jak się cieszę na tą landrynkę. Mój syn uwielbia zieloną herbatę - pozwolę mu trochę pociumkać:)
OdpowiedzUsuńAgnieszka z Żyrardowa
:))) Przykro mi, ale nie mam nadwyżki. Limit landrynek jest ściśle określony :(
UsuńDo popciumkania powyższej zgłosił się również Pan Mąż...
UsuńSpoko... Elton (mój koczurrro) podpija mi z kubka wodę i wsio jest ok. Może landrynki nie ruszy - będzie więcej do podziału.
Agnieszka z Żyrardowa
świetnie, dziękuję :) te długopisy są rewelacyjne, innych ostatnio nie używam! a zieloną herbatę pijam, najchętniej z pigwą, to będzie jakaś odmiana ;)
OdpowiedzUsuńJak miło, mój maleńki prezent został tak dobrze przyjęty. :)
UsuńTy, Gosiu rozwiałaś właśnie mity na temat Japonii, między innymi ten o doskonałej znajomości angielskiego wszystkich niemalże Japończyków, jak to kiedyś, gdzieś usłyszałam, czy przeczytałam i to nie jeden raz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za fajną zabawę :))
Aaaa! No to już rozumiem. :))
UsuńHi hip, hurra, hurra, hurra! Siedem na siedem! Alem z siebie dumna! Ale fajnie, że wysiliłam zmęczony mózg! Dziecko we mnie śmieje sie serdecznie i aż tupie z niecierpliwosci co to za nagródkę dostanie!
OdpowiedzUsuńCałusy Gosiu zasyłam i ogromne podziekowania za fajny konkurs oraz dużą dawke wiedzy o Japonii, którą nam zafundowałaś!:-)))
Olgo sprawiłaś mi wielka radość swoim udziałem. :)
UsuńNie myślałam, że będę pierwsza, ale w tym tygodniu muszę wcześniej wstawać = wcześniej jem śniadanie= wcześniej piję kawę - przed komputerem, oczywiście :)
OdpowiedzUsuńNie chwaląc się powiem, że klasówka nie była trudna, ale najłatwiejsze pytanie okazało się najtrudniejsze - nie mogłam sobie przypomnieć koloru czapeczki TCO (Twoją, czerwoną, dobrze zapamiętałam); na szczęście trafiłam!
Gratuluję wszystkim udanej klasówki - tyle dobrych odpowiedzi! I czekam na losowanie, jestem bowiem bardzo ciekawa tych "główniejszych" nagród, nawet jeśli żadna do mnie nie trafi :))))))))))))))))))))))))))
Już jutro... :)) Dzięki, Ninko.
UsuńGratulacje dla Wszystkich! Pozdrówki!
OdpowiedzUsuńA Ty czemu nie odpowiadałaś, gaduło????? :P
UsuńBo za łatwe dla tak pilnej uczennicy było :(( Wszystko wiedziała, aż jej się pisać nie chciało. :)
UsuńNo i nie dostanie cukieraska i i długopisu! A długopisem bardzo fajnie się pisze :))
UsuńNo widzisz! Może następną już napisze nauczona tym doświadczeniem (okrutnym!), ta nasza gadułka. :)
UsuńTrudne bylo, oj, bardzo trudne! Zupelnie bym sobie nie poradzila ;) (zartuje, oczywiscie!)
OdpowiedzUsuńTo ja poprosze te lody na oslode po niebraniu udzialu, niech mi d***a rosnie, na zdrowie!
Wszystkim zwyciezcom i zwyciezonym i przezwyciezonym i niedozwyciezonym very gratuluje! :)))
Poradziłabyś sobie z palcem w nosie! Szkoda, że akurat tak trafiło...:(
UsuńAle się cieszę, że zdążyłam! :) Lakoniczne te moje odpowiedzi, ale co tam ;))
OdpowiedzUsuńDzięki pobytowi w Kornwalii (podoba mi się ta nazwa) dziś mam wrażenie, że jest poniedziałek, a tu mały piąteczek. :D
Oj coś ta wizyta w Kornwalii Ci chyba nie posłużyła Alutko;))
UsuńDzisiaj mały czwarteczek przecież...
No chyba, że masz długi weekend, którego bym Ci bardzo pozazdrościła!;)
Ekhm, ten, no... Czwarteczek? A, chyba rozumiem! Piąteczek jest w czwartek, a czwarteczek w środę. Czy dobrze kompinuję? ;)
UsuńNie nie, w środę jest mały piąteczek, w czwartek mała sobota, a w piątek jest PIĄTEK :D
UsuńOmamuniu, to strasznie skomplikowane!
UsuńOesu!
UsuńU mnie środa to mały czwartek, czyli czwarteczek, czwartek to piąteczek, a później już normalnie;))
UsuńŻadnych komplikacji!:)
To była prawdziwa frajda, udział w klasówce i trafienie w...7.
OdpowiedzUsuńDziękuję za piękną, pouczająca, ciekawą, wzruszającą podróż po Japonii.
Jeszcze powspominam, Ewo. To nie koniec. :)
Usuń...super, ale widzę że nie byłbym sobą jakbym błędu nie zrobił, he he he. Dzięki Gosiu...
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy, nie liczy się :)
UsuńPekam z dumy!! ocena z klasowki rowna wrecz moim najlepszym zyciowym wynikom (dyplom na tlomoka, reszta - dwa kierunki studiow oraz kilkoro dyplomow przeroznych NIGDY nie dostalo takiego dobrego wyniku. znaczy na starosc sie przykladam do nauki!!
OdpowiedzUsuńBig arigato za dodatkowe zdjecia (kot! ceramika! drzewa! ceramika! swiatynie!)
a lody, to za przeproszeniem - jakiego smaku, albo miminelo albo nie wiem...a w Japonii sa przedziwne smaki lodow, wiec az ciezko zgadywac! czy byly lody chrzanowe? ja ostatnio - specjalnie z mysla o WASZ jadam migdaly pomazane wasabi...meza odrzuca z odskokiem, ja oblizuje palcych!
p.s. takie klasowki to moge pisac!
p.p.s plecak do przodu to wszedzie gdzie ciasno obowiazkiem jest, a wniektorych miejscach turystycznych na swiecie trza miec torebke oraz ten taki piterek, co na pasku na brzuchu/zadku sie trzyma, obowiazkowo mus miec ten pasek specjalny z zelaznym drutem we srodku, bo zlodzieje robiom tlum i przecinaja torebkowe paski. Znam tez kogos, komu chlasneli torbe z boku od dolu i wywlekli co sie dalo niezauwazenie...czy ktos zauwazyl moja letkom paranoje w tym wzgledzie? ale jak sobie pomysle ILE roboty jest po kradziezy kart kredytowych/paszportu, to mi sie od razu chce byc paranoicznom osobom.
p.p.p.s. cos mnie gnebi. Dlaczego chopacy na rowerach nie jezdza w kaskach??? widze po zdjeciach, ze oni po odludziu jezdza...ale mnie to tym bardziej gnebi....
Zadałam MCO pytanie, bo akurat jest w sieci i odpisał!! "W kaskach gorąc i w czaszkę przez dziury przypieka. Jak robiliśmy zjazd z góry, to w kaskach jechaliś. Kask sucks!"
UsuńReszta później. :))
Psssssss! Niektórych kaski nie obowiązują; wybierając taką formę zwiedzania wyglądają wystarczająco na ...hmmm ... 'dobrze stukniętych' to przecież juz 'upaść bardziej na głowę' nie mogą :D. Po co im kaski?
UsuńDokładnie dziś rano o tym samym myślałam, Krysiu! Jadąc do pracy, mijałam bowiem rowerzystę obładowanego sakwami i natychmiast skojarzył mi się on z naszymi w Drodze. Ten miał kask. :)
UsuńZa to nie miał czapeczki! :P
UsuńWszystko fajnie, ale podpisz się jak komentujesz anonimowo, Anonimie, dzięki.
UsuńO przepraszam. To ja anonimowo zazdraszczający taaaakiej kondycji i tym podobnych cech... :) na rowerach na wyspach, w krzaczkach :))), wśród niedźwiedzi...
UsuńJolu, wiesz kto to? Ja mam zaćmienie chyba, bo nie wiem... :(
UsuńEcho? ;)
UsuńNa tym blogu powinno być ekō ;)
Usuń:)
UsuńNo to daj dziobu, akceptuję wyniki i gratuluję pilnym uczniom. ;) Gratuluję też sobie, gdyż (nie wiedzieć czemu!) znałam wszystkie odpowiedzi. :D
OdpowiedzUsuńJakieś słowo japońskie z niczego? Hm. Sake? :) Za nic nie mogę sobie przypomnieć innego... Tylko bez pochopnych wniosków, proszę. :P
A z ciekawości sprawdziłam, co to jest pachinko, bo żyłam w nieświadomości.
harakiri i seppuku :)
Usuńewa .
Harakiri dopisuję, bo seppuku jest :)
UsuńJeszcze SUDOKU do wyrazów znanych japońskich. O i KIMONO. SUSHI pewno już było i 'brzydki wyraz' KAMIKAZE.
UsuńDziękuję za możliwość udziału w zabawie/klasówce. Miło też było czytac relacje...
Tylko "sudoku" nie zapisałam - reszta przecież jest...
UsuńJest jeszcze SUMDOKU. To też zabawa logiczna, inna niż sudoku . Ja wlaśnie lubię sumdoku :)
Usuńi sumo.
UsuńOpakowana, sumo jest.
UsuńUpieram się, że KIMONO nie ma, nie widzę :)
A pamięta ktoś Tamagotchi (tamakoczi) to chyba też przywędrowało z Japonii :).
OK, dopisałam. Że opuściłam kimono to fsyt!
UsuńTamagochi (moim zdaniem g czyta się jak g) pamiętam. Był szał na tę zabawkę. :)
A sumo jest na pozycji czwartej! :)
Dopisałam też sumdoku, choć nigdy o tym nie słyszałam... :)
UsuńJa nie rozumiem, dlaczego na klasówkach zawsze trafiam na pytanie z materiału, którego nie mam na ściągach?! Teatr mi jakoś umknął, ale za to pamiętałam tę dzielnicę na S., gdzie pojechaliście na pierożki i były tam dzikie tłumy, co akurat mi kojarzy się z nieprzyjemnym dźwiękiem, no i sama GosiAnko napisałaś, że to miejsce z koszmarów sennych, ale rzeczywiście o traumie tam chyba nic nie było;) No, mam nadzieję, że wytłumaczyłam się na piątkę:)) Nastepną razą bardziej przyłożę się do przygotowania ściąg;))
OdpowiedzUsuńDaj dziobu, Magdo. Czyli ja uznaję Ci to wytłumaczenie. :) W końcu też mam tu coś do powiedzenia chyba, co?
UsuńObstawiam, że Gosia też przyklepie. :)
Hai! Daijōbu des. Za to wytłumaczenia należy ci się nawet czerwony pasek na świadectwie :))
UsuńTy, Jolu, też fajnie, że przyklepałaś, tak że możecie dać dziubu obie :)
A dzielnica na "S" to słynna Shibuya. :)
UsuńNo to daję dziobu i oba Wasze dziobu biorę i czerwony pasek też:)))
UsuńWłaśnie Shibuya, no okropna była przecież, ja tam bym miała traumę;)
A jednak miała swój urok, ech...
UsuńGosianko, rozpieszczasz swoich czytaczy :)) Podwójnie co najmniej! A nie, potrójnie: zdjęcia, opisy i potem jeszcze takie after-party. :)))
OdpowiedzUsuńMiło, że doceniasz, Agajo. Wczoraj dwie godziny to szykowałam, i to z pomocą mojej pomocnicy :)
UsuńByłam daleko, kiedy ogłaszałaś konkurs, a tu mogę sobie przypomnieć co i jak. :)
OdpowiedzUsuńFajnie tak. Gratuluję już dziś zwycięzcom!
Dziękuję w imieniu, Iwo/ :)
UsuńStrasznie żałuję, że nie mogłam wziąć udziału w klasówce ( brak internetu na "wsi" ). Wszystkie posty japońskie oczywiście przeczytałam i obejrzałam :) Pozdrawiam klasówkowiczów :):) Agnieszka z Lublina
OdpowiedzUsuńA jak ja żałuję! Nie martw się jednak Aga, bo nie mam już więcej landrynek. Musiałabym je chyba na pół kroić, gdyby było więcej piszących. :) Następnym razem to przewidzę. :)
UsuńZdałam! Zdałam!
OdpowiedzUsuńNo! Brawo!
UsuńI ja też zdałam !
OdpowiedzUsuńewa .
I to śpiewająco! :)
UsuńDziekuję bardzo za loda, właśnie siedzę zasmarkana, a właśnie lodami się leczę. Wczoraj zjadłam 3/4 Vienetty. No to dzisiaj będzie ten kręcony zielony na początek.
OdpowiedzUsuńJestem ZUA! Jak ja tę białę czapeczkię TCO przegapiłam, zawsze była czerwona, buuuuu (a przynajmniej w mojej wyobraźni, hehe).
Dzięki Gosiu ;-)
Drobiazg. :)) Buziaki
UsuńSwoją drogą to co robiła w Japonii Stefania Bąbel???
OdpowiedzUsuńAgnieszka z Żyrardowa
Stefcia przyjmowała hołdy turystów. :) To był pierwszy kotek, którego pogłaskałam po przerwie. Co za aksamit, co za rozkosz!
UsuńDo japonskich slow, moze nie tyle znanych ale dla polskojezycznych latwych do zapamietania, dodam
OdpowiedzUsuńmamushi. Pytanie za 3 punkty -wie ktos co to jest mamushi?
Aga
Na pewno nie mamusia :) Ja nie wiem.
UsuńWąż?
UsuńGratuluję :)!!! Pięknie opowiedziany ten ostatni punkt przez wszystkich :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! To była moja "zapłata" :))
UsuńBingo!!! Niebezpieczny, jadowity waz, na Okinawie wyrabia sie nalewke "na wezu". Podobno dobra ale napewno droga!
OdpowiedzUsuńAga
Zapamiętam. Urocze słowo, pięknie brzmi. Tak jak wiele słów japońskich. Aż byłam w szoku!
UsuńBoszsz, też bym na wiele pytań odpowiedziała, bo czytałam, czytałam, ale jestem w czarnej doooopie z czasem i wszędzie jestem na końcu.
OdpowiedzUsuńJak się mówi po japońsku czarna doooopa???
Podziwam Cię za wszystkie relacje i posty, jak Ty je ogarniasz czasowo...........
Dupo neko?
UsuńEkhm, chyba kuro dupo. :D
UsuńJola ma rację, kuro doopo :)) Boskie!
UsuńAaa! Mnemo, sama nie wiem jak to ogarniam, ale stanowczo za dużo czasu na to przeznaczam. Taka Jolka, która robiła to za mnie to jest genialny wynalazek, buuuu
UsuńAle się tego japońskiego szybko nauczyłam! Fiu, fiu! :)
UsuńZdolna bestia!
UsuńA kiedy Twój post, hę??
Po japońsku?!
UsuńNigdy nie wiem, czy kuro, czy neko! Kuro doopo też pięknie brzmi:)))
UsuńJolka, pisz, ja Ci pomogę! Po japońsku.
UsuńNp. sumo kuro mamushi harakiri.
UsuńPonieważ jestem w kuro doopo, to Wam szeroki uśmiech przesyłam i dalej idę tłuc tabelki. Mła huta będzie remontowana - ja pierdzielę .....
Usuń(jak jest po japońsku, ja pierdzielę?) Już mnie łeb boli, jak ja mam to zorganizować..........
Aj jakie pyszne lody. Bardzo się cieszę że klasówka świetnie wypadła. Ciepło pozdrawiam Gosianko. :)
OdpowiedzUsuńJolkoM akcent to ty położyłaś na Irlandi i nawet dla zmyłki zdjęcie odpowiednie dałaś ,a w Irlandi to oni byli w jednakowych czapeczkach ;) Hi,hi ale widzę ,że to nie tylko mnie wpuściłas w maliny :)
OdpowiedzUsuńJaka ludzka percepcja jest niedoskonała , zakodowało mi sie to zdjęcie z Irlandi , a ze nie miałam za wiele czasu w tym dniu ,a chciałam zaznaczyć się na liście obecności ,więc się należycie nie skupiłam......
Ej, Marija, Ty mnie nabierasz! W Irlandii były chyba te same czapki. Aż sprawdzę...
UsuńSprawdziłam. W Irlandii też czapki były różne: http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/05/dwie-czapki-w-dalekim-kraju.html
UsuńNo włacha, Marija! W Irlandii były te same czapeczki: biało-czerwone. :)
UsuńNo to wygląda na to że czerwone czapki bardziej rzucają siem w oczy i przyćmiewają wszystkie inne ,no bo że teraz Robert podróżuje w białej to pamiętam ;)
UsuńJola zgłaszam samokrytykę i przepraszam za jakieś imputacje ;)
:)))))
Ja też"padłam"na czapeczkach,myślałam,że jednakie.Ale co tam,grunt,że mam randrynka i dudopis:)))
OdpowiedzUsuńRandrynka se powieszę nad kompem a dudopis do torebki razem z Panterowym notesikiem z dudopisikiem i innym strasznie pamiatkowym dudopisem i wcale się nie przyznam,że dudopisów to mam + - 700 sztuk:)
Będziesz więc miała do swojej licznej kolekcji. Takiego jeszcze nie masz :)
UsuńA ja zjem!
UsuńRandrynkę. Dudopis nie. Chociaż, jak na głodzie jestem to łykam szfystko.
UsuńHana, zawsze możesz tę mandlynkę zjeść po japońsku; dooobopisem zamiast pałeczek, potem tym doooobobisem wypchasz sobie poduszkę.... i przyśni ci się sake wychylane z szogunem ...
Usuńdooopopis, ta sugestia mnie nęci! Zwłaszcza sake z szogunem!
OdpowiedzUsuńO, a taka byłam pewna tych czapeczek, że czerwone obie ;-)
OdpowiedzUsuńNo i daniele pomyliłam z sarenkami, oj niedobrze ze mną. Chyba deska musi mi dać dzioba, żebym wróciła do formy ;-)))
Łomatko...
OdpowiedzUsuń:(((((((((((((((((
Ja przeoczyłam sprawdzian..
;(((((((((((((((((
A byłąm przygotowana....
Miałam bardzo zły tydzień w pracy, a poniedziałek tak zły że szkoda gadać....
Dodam tylko że ostatnio znanym mi japońskim słowem jest shibori - fantastyczna technika, ja nie potrafię ale mam mega bransę, którą dostałam..
Fantastyczna technika! Cuda!
UsuńSzkoda, ale to se ne wrati...