Woody Allen nadal szuka domu. Ta oryginalnie nazwana przez Jolę dwójka braci z wrocławskiego blokowiska traci czas, siedząc u mnie w kocim pokoju. Mogę im poświęcić tylko po ok. dwadziestu minut trzy razy dziennie. Oprócz nich mam jeszcze inne obowiązki.
Umowa pomiędzy mną a moim mężem nie przewiduje możliwości wypuszczenia ich na dom do reszty zwierząt. Sama zresztą czuję, że to byłoby szaleństwo. Dopiero co nasi rezydenci musieli się zmierzyć z pojawieniem się Fikuni. Koty to wrażliwe stwory, a my nie możemy ryzykować ich kolejnych chorób.
Coś się ze mną stało. Odczuwam tak mocno ciężar odpowiedzialności za te kotki, że zabiera mi to całą radość z opieki nad nimi. Zamartwiam się, wciąż mam ściśnięty ze stresu żołądek. Czuję, że więcej tego nie zniosę. Czekanie na właściwych ludzi dłuży mi się w nieskończoność. Żal mi tych młodzieńców. Powinni już hulać i cieszyć sobą ludzi w swoim domu, a kiblują w samotności i nie liczy się, że mają wypasiony, pełen zabawek i wszelkich wygód pokój.
Chyba się wypaliłam. Coś we mnie pękło i skleić się nie może. Uściślijmy jeszcze jedną rzecz: ten mój stan nie tłumaczy się racjonalnie, przynajmniej nie bardzo. Inni mają o wiele więcej podopiecznych, większe problemy.
Ja chyba zwyczajnie mam kryzys.
Ja chyba zwyczajnie mam kryzys.
Pewnie nie powinnam tak beznadziejnie "reklamować" kociaków, to im nie pomoże. One na to nie zasługują.
Oba kotki są śliczne, zdrowe, nie grymaszą przy jedzeniu, kuwetkują, są zaszczepione, odrobaczone, odpchlone i jedyne, czego im trzeba, to ludzi, którzy pozwolą im się oswoić do końca. Szczególnie bury Woody tego potrzebuje, on ma większy problem niż Allen, którego już biorę na ręce.
Zobaczcie, jakie piękne.
Zobaczcie, jakie piękne.
Jeśli macie jakiś pomysł, by pomóc, będę wdzięczna. Wiem, że takich próśb jest mnóstwo, zewsząd słyszymy wciąż o zwierzakach poszukujących pomocy, ale i Woody z Allenem zaliczają się do nich. Poniżej jest banerek:
A tu link do podlinkowania zdjęcia:
https://www.facebook.com/events/1641376079430927/
Tu ogłoszenia, gdzie jest więcej informacji - na olx.pl:
Woody.
Allen.
Z góry dziękuję, idę martwić się dalej, a może... Może ktoś z czytelników szuka kotka? Chłopaków można rozdzielić. To nie są papużki nierozłączki. Spokojnie dadzą sobie radę. Idealnie byłoby, gdyby kocurki trafiły na kocich rezydentów mogących dać im dobry przykład. Szczególnie Woody.
Z ostatniej chwili - gdyby ktoś jednak bardziej gustował w psach, to jest jeden bardzo potrzebujący domu:
PSINKA DO WZIĘCIA! - link.
***
Wiersz adopcyjny dla kotków od Ninki:
Woody Allen już tak ma,
że choć jeden - to są dwa:
humor i inteligencja,
trochę strachu, trochę szczęścia,
czasem kłótnia, czasem zgoda
nieporadność i uroda,
znajdziesz jedno - drugie masz,
oba razem; czy to znasz?
Czy znasz jednak, czy też nie,
bierz osoby kocie dwie
albo jedną, jeśli chcesz;
jedna cię zachwyci też!
Jutro rano napiszę u mnie w blogu post, może to coś da. I jeszcze przypomnę na fb.
OdpowiedzUsuńChciałabym jakoś Ci pomóc...
Dzięki, Aniu, wiem.
Usuń:***
UsuńTen tygrysek zupełnie jak Dziurodupek. Są naprawde ładne. Zaraz kończą się wakacje, ludzie zaczną powolutku żyć zwykłym domoweym życiem. Może zachce im się kociego przyjaciela?
OdpowiedzUsuńJa tez mysle, ze po wakacjach adopcje rusza z kopyta, jeszcze nie wszyscy powracali do domow, a jesli, to maja urwanie d***y z wyprawkami szkolnymi. Cierpliwosci, Gosiu, to trudny czas, ale niebawem sie skonczy.
UsuńOby, bo już chodzę na rzęsach. :(
UsuńMoże to i zmęczenie materiału, Gosiu. Te wszystkie historie Twoich tymczasów i nie tylko Twoich zostawiły na pewno ślad w psychice i co zrobić ... mam nadzieję, że obydwa kotki znajdą wkrótce dom. Im więcej nas udostępni, tym lepiej.
OdpowiedzUsuńInaczej być nie może :)
Dzięki, Liduś.
UsuńGosiaczku, nie wiem normalnie co napisac. Woody Allen na pewno znajdzie domek, ale Ty powinnas sobie potem zrobic przerwe. Tak uwazam ja. Za duzo zmian w Twoim zyciu ostatnio, to meczy...
OdpowiedzUsuńNo i zdrowie mi szwankuje, to też nie sprzyja kipieniu energią i optymizmem.
UsuńSłodziaki !! Jestem pewna że szybko znajdą domki !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jeszcze się wszystko obróci na dobre, zobaczysz. Kotki są śliczne i na pewno znajdą domek. A Ty sobie odpuść na chwilę. Stres i zmęczenie miną, a Ty znów będziesz cieszyć się z nowych podopiecznych.
OdpowiedzUsuńAmen.
UsuńKazdego dopada kryzys, deprecha....tyle stresow, emocji kosztowala Cie adopcja Fikuni....pisalas ze jedziecie nad morze, to swietny pomysl, jedz, odpocznij, naladuj baterie......kryzys minie:):):)
OdpowiedzUsuńNad morze? Najpierw muszą znaleźć dom kociaki. :((
UsuńWypisz-wymaluj taka sama parka trafiła do mnie równo dwa lata temu-tyle,że moje to"kobietki". Miałam zamiar wziąć jednego kotka,ale pomyślałam sobie-przecież dwóm-zwłaszcza z jednej rodzinki będzie raźniej,odpadnie problem dostosowywania się kotków do siebie,skoro znają się od urodzenia,koszty wyżywienia też się za bardzo nie podniosą,kuweta może być jedna...Jedyne większe koszty to w moich kotek przypadku-przy adopcji 2-to 2 sterylizacje i szczepienia...I wzięłam dwie-a zapewniam,że mi się nie przelewa(pracuję jako niania,syn ma rentę po tacie-niewysoką). I przez ani jeden dzień nie żałowałam swojej decyzji!!! Co za radość,gdy wracam do domu,a one na wyścigi biegną mnie powitać! Czasem jedna ma ochotę na zabawę,druga leżakuje na parapecie,czasem obie szaleją, innym razem obie domagają się pieszczot, wkradają się do łóżka,a gdy nikogo nie ma w domu,to na pewno się nie nudzą!:P To była moja najlepsza decyzja-wzięcie ich obu!. Teraz Tinka okupuje parapet,a Neko pod drzwiami do pokoju syna woła "Michaaaaaałłł"-dosłownie! (a syn ma na imię Michał:) )więc teraz pograsuje po pokoju syna:) Proszę-dajcie kotkom od Gosianki szansę na bycie nadal razem-choć oczywiście wiem,że nawet właściciele rozdzielonego dwupaku mają szansę na wspaniałe doznania,ale taki duet jest naprawdę cudny!
OdpowiedzUsuńPs. Co do obaw niektórych o koszty-niestety nawet najwięksi miłośnicy zwierząt muszą brać je pod uwagę-chyba największe koszty to kuwety -prócz sterylizacji/kastracji.Nie wiem,jak to jest w przypadku innych kotków....wiem,że niektóre-zwłaszcza przyzwyczajone do innego wypełnienia kuwety tego nie zaakceptowały,ale moje w pełni zaakceptowały wypełnianie jej tzw.peletem drzewnym-jak dla mnie-a raczej i dla mnie i dla kotków-rewelacja! Worek ok.15kg kosztuje około 16-18 zł. Starcza mi-przy dwóch kotkach -jedna kuweta-na około 3-4 miesiące! Kupki wyrzucam na bieżąco do toalety-a reszta pochłania zapachy,pęcznieje i przy 2 kotach wymaga wymiany najwyżej co 5-7 dni. Kuweta jest głęboka -ot -plastikowa skrzynka za 15 zł-nic wymyślnego np.za 40-50zł-kotki peletu nie roznoszą-czasem jedna ,dwie grudki-gdy startowałam jako kocia mama próbowałam różne kocie żwirki,ale nic nie przebiło peletu- jednak wiem,że niektóre koty nie wiedziały,co z nim robić.Jakby ktoś miał pytania-odpowiem. Pozdrawiam....gdyby to było 2 lata temu....to kotki Gosianki jechały by do mnie. Cudne są!
A wszystko to racja, Jolicjo, potwierdzam. :) Włącznie z tym, że kołeczki drewniane się świetnie sprawdzają. Moje kotki też umieją się z nimi obchodzić, choć większość potrzeb załatwiają na zewnątrz.
UsuńChciało Ci się tyle napisać, żeby kogoś zachęcić, dobra kobieto... I od razu widać, że piszesz z własnego doświadczenia i wiesz, co piszesz. :)
Pozdrówka! :)
Dziękuję, Jolicjo, że to napisałaś. :)
UsuńDzięki-i wzajemnie -pozdrawiam:). Piszę tak jak czuję i jak mi doświadczenie podpowiada- miałam w swoim zwierzyńcu i myszki i świnki morskie-choć z racji ich krótkiego żywota bardzo przeżywałam ich odejście...potem była sunia odziedziczona po zmarłym bracie-10-cioletnia,o której też tu kiedyś pisałam....którą musiałam po kilku latach odprowadzić za tęczowy most...:(-ale wiem,że było to najlepsze,co mogłam dla Niej zrobić,choć bolało i boli...w międzyczasie był króliczek,biegający swobodnie,załatwiający się do kuwety,żyjący w przyjaźni czy to ze świnkami czy z piesią.a potem pojawiło się pragnienie stworzenia domu dla kotków....Ale jako odpowiedzialny opiekun- musiałam brać pod uwagę wszystko-także to,czy mnie stać-przy niewielkich dochodach na 2 kotki-stwierdziłam,że tak. A wkrótce wskoczę pod kołdrę.....Neko spróbuje mi się wpakować na czytaną książkę-potem legnie u mego boku,a Tina wciśnie się pod kołdrę-bo ona ciepłnolubna:) -albo będzie inny układ-na pewno fajny:) Chyba,że mnie oleją i w uścisku legną na fotelu-a niech tam:)
UsuńOooochch...
OdpowiedzUsuńŚciskam Gosiu, żeby to było bliżej, już byś siedziała u mnie na herbacie. Znajdą domek lub domki. Potrzebujesz odpoczynku, jak każdy. Taki kryzys...
OdpowiedzUsuńCzytałam na fejsie o tym, że kotki mają obserwatorów, którzy jednak się nie odzywają... Może się jeszcze wahają, zastanawiają. Gosiu, to takie cudne koteczki, na pewno ktoś je już wypatrzył, tylko może jeszcze coś się rozstrzyga. No, nie smuć się, nie podupadaj. Odpoczniesz trochę, w tym nad morzem, i może wrócą Ci siły i jasne myśli. Na pewno wrócą! :)
OdpowiedzUsuń:**
Uszy, nos do góry to tylko chwilowa deprecha JAK ZAWSZE DASZ RADĘ i znajdziesz kociakom przecudowne domy
OdpowiedzUsuńRozumiem doskonale co możesz czuć. Nie planowałaś brać maluchów z racjonalnych powodów ale Wszechświat chciał inaczej. Za wiele się nałożyło ale może będzie jak w przypadku Kawki. Przecież to słodkie maluszki i jak już się tylko skończą te całe wakacje i wyjazdy to ktoś się zakocha. Ja ze swojej strony będę ogłaszać gdzie się da. Wierzę, że w końcu trafią w dobre domy.
OdpowiedzUsuńBardziej mnie martwi Twoja ostatnio osłabiona siła. Twój kryzys to może nie tylko zmęczenie czy przesilenie. Może porozmawiać chciałabyś z kimś mądrym, dobrym i dającym dobrą energię.
Dzięki, Luno. To więcej niż kryzys. Coś się we mnie wypaliło, może to te uczucia, których nie szczędziłam przez ostatnie 3 lata moim tymczaskom nagle się zbyt skumulowały. Już nie mam siły się martwić. Pewnie mi minie, kocham to co robię, chciałabym nie przestawać.
UsuńWierzę, że jak się wszystko ułoży to odetchniesz głębiej. Wiele emocji było związanych z Fiką i pewnie tez nieco ci wyszło to co się stało z Kayronem i Rufikiem. Pamiętaj, ze nic na siłę ale każdy przygaszony węgielek można rozdmuchać.
UsuńA jeśli sie nie boisz to są na to odpowiednie środki ale to nie rozmowa na teraz i na tu. Jestem z Tobą razem z moimi futrami.
Środki - nie. Dam radę, po prostu powinnam pożyć trochę bez tych obciążeń psychicznych. Dzięki, Luno.
UsuńMyślę, że powinnaś sobie zrobić przerwę w użyczaniu domu tymczaskom. Już przy Kawie dało się wyczuć u Ciebie pewne zniecierpliwienie wynikające zapewne ze zmęczenia i nadmiaru emocji. Zbyt wiele się ostatnio działo, dzieje. Odpocznij, nawet dłuższa przerwa przyda Ci się na złapanie dystansu i przemyślenie koncepcji pomocy zwierzętom z której - to pewne - nie zrezygnujesz. Pozdrawiam i życzę powodzenia Woody Allenowi i cierpliwości Tobie.
OdpowiedzUsuńJuż przy Misiu i Lali czułam ten obezwładniający stres. I potem przy Kawce. Coś się we mnie przelało... ale to wstyd tak marudzić. Minie.
UsuńŻaden wstyd, nie myśl tak! Czas zatroszczyć się o siebie, pochwalić samą siebie, pogłaskać po główce (właśnie tak, sama się utul i mów sobie: dobra Gosianka, musi trochę odpocząć) Jak mało komu należy Ci się chwila oddechu od odpowiedzialności i stresu. Głask, głask :)
UsuńGłask, głask, chlip, chlip :)
UsuńSłodkie kociaki, zasługują na dom i bliskich ludzi. A ja nie mogę:(((
OdpowiedzUsuńMinie, pewnie, że minie. Daj sobie prawo do myślenia i działania na swoją tylko rzecz. To niezbędne dla psychicznej równowagi. Woody Allen znajdą (znajdzie?) dobry dom, jakże by inaczej? Dużo musiałaś udźwignąć przez te 3 lata. Ja nie dałabym rady. Wiem to.
OdpowiedzUsuńDwupaki są cudowne. Mówię to ja -Jagi i Igi, czyli Neko Maneki szczęśliwa posiadaczka :) Gosiu....siły dużo życzę. Kryzys minie... jak wszystko.
OdpowiedzUsuńPiękne! Wyładniały pod Twoim okiem.
OdpowiedzUsuńŻyczę, aby kryzys jak najszybciej minął. Tak już czasami chyba jest, że czasami dopada i trzeba swoje odczekać, aby minął.
Pozdrawiam :))
Kocurki są urocze. Życzę im cudownego, kochającego domu (domów), a Tobie, Gosiu, jak najszybszego odzyskania zdrowia, sił, energii, humoru. Ściskam.
OdpowiedzUsuńGosiu, jestem pełna podziwu dla tego co robisz. Doskonale pamiętam Twój ciepły, opanowany głos. To na wstęp.
OdpowiedzUsuńGeneralnie unikam wtrącanie pięciu groszy, ale kiedy przeczytałam, ze źle się czujesz postanowiłam coś wtrącić. Mam nadzieję, że Ciebie nie urażę, bo wierz mi daleka jestem od tego.
Dlaczego Ciebie podziwiam, ja nawet mając warunki (dom i pieniądze ) nie odważyłabym się prowadzić domu tymczasowego. I nie chodzi mi o nakład pracy związany z opieką, sprzątaniem, a raczej o emocje związane z rozstaniem i chorobami. Nie znam Ciebie, ale wydaje mi się, że głównie patrzysz sercem, a takim ludziom jest trudno poradzić sobie z emocjami. Ja ratowałam jedynie jednego kota działkowego i wiem ile emocji mnie to kosztowało.
Napiszę teraz rzecz przykrą - nie uratujesz wszystkich zwierząt tego świata. Może to egoistyczne ale pomyśl troszkę o sobie. Jeżeli zachorujesz to kto zaopiekuję się Twoimi zwierzętami?
Łatwo jest napisać komentarz i przyklasnąć - "piękne kociaki"- dasz radę. Gorzej jest sprostać emocjom związanym z opieką, rozstaniem, szukaniem domów.
Małgosiu wybacz jezeli Ciebie uraziłam :-) Wybacz za chaos komentarza ale nadaję z fabryki
Graszko, powiedz mi jaki jest Twój pomysł na to czym mogłaś mnie urazić? Mnie nic nie przychodzi do głowy. Dziękuję ci za cenny komentarz. Oczywiście wiem, że wszystkich zwierząt nie zbawię dlatego nieraz podkreślałam, że patrzę na pojedyncze zwierzę i staram się zmienić jego los na lepszy. Poza tym, Graszko, muszę też pamiętać o wielkiej radości jaka daje mi zazwyczaj ta "robota". Radości i satysfakcji. Teraz najwyraźniej nastąpiło u mnie jakieś przesilenie, jestem pewna, że ma to związek z Fisią i jej pojawieniem się w naszym domu. Chciałabym móc się nią cieszyć bez obciążeń psychicznych, a tych, jak wiadomo życie nie szczędzi i bez brania na siebie odpowiedzialności za los bezdomnych zwierząt.
UsuńMiłej pracy, pozdrawiam :)
O rany! A ja Cię jeszcze zanudzałam własnymi sprawami :(
OdpowiedzUsuńJa też wierzę, że kociaki znajdą domy, prędzej czy później, ale na pewno. Pewnie, że lepiej prędzej. A może pomoże szybki wierszyk adopcyjny?
Woody Allen już tak ma,
że choć jeden - to są dwa:
humor i inteligencja,
trochę strachu, trochę szczęścia,
czasem kłótnia, czasem zgoda
nieporadność i uroda,
znajdziesz jedno - drugie masz,
oba razem; czy to znasz?
Czy znasz jednak, czy też nie,
bierz osoby kocie dwie
albo jedną, jeśli chcesz;
jedna cię zachwyci też!
Ninko, suuuper!!! genialnie!
UsuńCzyżbyśmy miały już wierszyk do kalendarza? :)
Fantastyczny wierszyk, Ninko-Poetinko! :)
UsuńProszę bardzo, może być i do kalendarza :) I dziękuję za uznanie; jakoś najlepiej pisze mi się chyba te wierszyki tak trochę od niechcenia :)))
UsuńGosiu, nie ma się co porównywać do kogolwiek. Czujesz się kiepsko i koniec. To jest TWOJE samopoczucie, a nie innych ludzi.
OdpowiedzUsuńMyślałaś może o przerwie w DT? Czy to możliwe? Może pozwolić odetchnąć, złapać wiatru w żagle i znów się tym zajać z odpowiednim spokojem.
Ściskam Cię :*
Taki mam plan, jak tylko chłopaki dom znajdą. :)
UsuńGosianko, nie smuć się, po deszczu zawsze wychodzi słońce.:*
OdpowiedzUsuńWierzę, że Woody i Allen znajdą wkrótce domki, a Twój kryzys szybko minie.
Spróbuj znaleźć czas dla siebie, choć kilka chwil, żeby oczyścić umysł i nabrać sił.
Ściskam!
Dziewczynki kochane, bardzo dziękuję za wsparcie. :)
OdpowiedzUsuń