Którejś z lutowych niedziel wybraliśmy się z MójCiOnem na taki wypad. Po półgodzinnym zastanawianiu się i szukaniu fajnego miejsca poza Wrocławiem padło
na blisko położoną miejscowość o nazwie Samotwór i znajdujący się tam dwór. Okazało się, że był to doskonały wybór, bo pałacyk jest uroczy.
Przywrócony do
życia w 2010 roku przez Alexandra Watina i jego żonę Aleksandrę. Czy już wiadomo,
dlaczego nosi on dziś nazwę Pałac Alexandrów? :)
Budynek zaprojektowany przez
Carla Langhansa wygląda jak cacuszko. Zachwyca już kuta brama, która zaprasza
gości do odwiedzin. W tle widać zabudowania folwarczne, dziedziniec i skarpę, na której wznosi się pałac. Obok płynie Bystrzyca. To Park Krajobrazowy
Doliny Bystrzycy. Wyobrażam sobie, jak gwarno i pięknie musi być tam latem, gdy
można biwakować na trawie, nad wodą.
W środku bajki ciąg dalszy. Odnowione, wycacane wnętrza,
którym przywrócono dawny blask. Czyściutkie pomieszczenia, wyszlifowane zabytkowe podłogi, mnóstwo zachwycających bibelotów, obrazów. Można chodzić po tych
pokojach jak po muzeum. Warto pamiętać, że komuna zrobiła z tego budynku PGR. Wszystko było zniszczone, jednak już wtedy ktoś się zlitował i położył deski na przepiękne parkiety. Dzięki temu, one częściowo przetrwały.
Wita nas gospodarz. Mówi z ciut dziwnym akcentem, ale
nie domyśliłabym się, że jest Niemcem. Wygląda niezwykle stylowo i pasuje do
tego miejsca.
Siadamy przy wielkim, pięknie nakrytym stole, ale nagle pragnę zmienić
miejsce i lądujemy w uroczym saloniku z samowarami. Do herbaty podawane są konfitury, jabłka pieczone i malutkie ciasteczka!
Kelner przynosi nam kartę, w której oprócz menu jest jeszcze opisana historia tego miejsca. Dowiaduję się z niej
na przykład, że Carl Langhans był projektantem wielu niezwykłych budowli, że
wymienię tylko Bramę Brandenburską w Berlinie! Pałacyk to willa w stylu suburbana.
No cóż, ktoś kiedyś fajnie sobie mieszkał pod miastem. ;)
Dziś w Pałacu mieści się restauracja i choć nie mieliśmy
tego w planie, zjedliśmy naprawdę pyszny obiad. Kiedy kelner podawał nam
talerze przykryte paterami, czułam się jak jakaś
hrabianka!
Gdybyśmy nie byli z Wrocławia, moglibyśmy również skorzystać
z hotelu. Oglądnęliśmy sobie pokoje. Bajka! Nie wiem, czy nie wyciągnę kiedyś
MójCiOnego na jakiś romantyczny wypad. Co z tego, że od mojego domu to tylko
ok. 25 km?
Możemy przecież udawać, że nie! :)
Jakoś tak mam, że im jestem starsza, tym bardziej serce rośnie mi, kiedy widzę jakąkolwiek zmianę na lepsze. Ten pałac był ruiną, teraz kwitnie.
Z całej duszy życzę jego odnowicielom, aby udało im się go utrzymać z biznesu,
jaki sobie wymyślili.
Spokojnej niedzieli i jak to się mówi: oby do wiosny!
Cieplo sie robi na sercu, kiedy widzi sie tak pieknie odrestaurowane zabytki. Pochlania to tak ogromne naklady, ze nie kazdego stac na podobne inwestycje. Tyle pieknych zabytkow uleglo zniszczeniu, tym wieksza radosc z tych odratowanych.
OdpowiedzUsuńZachwycaja mnie te gadzety a´la Tiffany, lampki i kogutki. Slicznosci.
Na Twoim miejscu namowilabym MCO na nocleg pod tym baldachimem, moze na rocznice slubu, jako namiastka drugiej podrozy poslubnej?
Przyjemnej niedzieli.
Kto wie, kto wie, ale z drugiej strony, żeby mi się chciało tak bardzo, jak mi się nie chce, to pewnie byśmy pojechali :)
UsuńUwielbiam zwiedzać i spędzać czas w takich miejscach! Skoro mam dużo dalej niż 25 km, to kto wie ... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHmm, czekam na finał tych rozmyślań.;)
UsuńPiękne miejsce i niezwykle kuszące smakołyki na zdjęciach! też lubię takie stare pałace, zamki, dworki. Czas inaczej tam płynie. Przedmioty mają duszę i historię.
OdpowiedzUsuńMasz racje Aniu - warto sie gdzieś wybrać i na własnych nogach cos zwiedzić, zamiast gapic sie godzinami w ekran monitora. Od tego oczy sie psują i jakiejś głupawki sie dostaje!
Miłej, słonecznej niedzieli Ci życzę!:-)
Mam nadzieję, że nie pijesz do mnie Olgo... ;)
UsuńBuziaki!
Piękna relacja.
OdpowiedzUsuńA baldachimy mnie zawsze zastanawiały - ile tam kurzu się nad tym zbiera? :D
I ciekawe jak to było z tymi deskami - faktycznie ktoś się znał, doceniał i zabezpieczył, czy chcieli się odciąć od burżujskich błysków-połysków? ;)
Dzięki, Babo.
UsuńKurzu musi być w ciul, w domu bym tego nie chciała.
Wiadomo tylko, że nowi właściciele bardzo się ucieszyli, kiedy zdarli deski, a pod nimi pokazał się śliczny parkiet z kilku rodzajów drewna.
:)
Piękne miejsce. Wycackane. Podziwiam wszystkie bibeloty, wystrój... Najważniejsze, że zostało ocalone.Zjawił się ktoś z dużymi pieniędzmi i przywrócił do dawnej świetności...
OdpowiedzUsuńMiło od czasu do czasu poczuć się hrabianką.
Życzę Ci miłej, słonecznej niedzieli:)
To prawda. Właściciel jest Niemcem ożenionym z Polką. Widać, że to miejsce to ich miłość. Naprawdę zrobione z wielkim sercem.
UsuńWspaniałe miejsce, ale mi oczywiście zaprzątają głowę te potrawy,mniam mniam :-)
OdpowiedzUsuńTo widzę, Aniu, że z Ciebie taki żarłok, jak ze mnie :)
UsuńPewnie że tak :-)))
UsuńW rzeczy samej: mieśće urokliwe wielce...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
I ja się kłaniam, Wachmistrzu :)
UsuńW zimę nigdzie się nie ruszam, wołami by mnie nie wyciągnął nigdzie :-))
OdpowiedzUsuńUraz do zimy...
Rozumiem, ale to przykre.
UsuńNiezwykłe miejsce, i najważniejsze ,że zadbane i nie popada w ruinę. Miłej niedzieli!
OdpowiedzUsuńTo prawda. Każde takie uratowane przed zniszczeniem bardzo mnie cieszy.
UsuńA ja sobie myślę, że oprócz tego konika mają tam chyba dużo zwierząt, zwłaszcza kotów. Bo inaczej po co komu pięć poduszek na parapecie okna? :)
OdpowiedzUsuńA teraz napatrzywszy się na zdjęcia z pierogami w kwiatek i z deserkiem, idę zjeść moją owsiankę na wodzie z owocami i ziarenkami. Mniam!
Miłej niedzieli! :)
Tak, widziałam tam koty, choć nie w restauracji ;D
Usuń:*
Wyobraziłam sobie bal w takim miejscu!!! Jejku! Musi być niesamowity... Wejście po tych schodach, kobiety w pięknych sukniach, przystojni mężczyźni... Muzyka! Ach!!! Piękne miejsce!
OdpowiedzUsuńAż sama to zobaczyłam! Tak tam bywało w dawnych czasach...
UsuńMoze to wnuk bylych wlascicieli wrocil?
OdpowiedzUsuńZawsze zazdrosilam Czechom dbalosci o zabytki - pare (!!) kilometrow dalej, juz za czeska granica zaczynaja sie wycacane miasteczka. Dobrze widziec, ze i u nas MOZNA. U na czyli w ojczyznie, na Dolnym Slasku.
Miejsce przepiekne rzeczywiscie, a zdjecie, ktore mnie zachwycilo to cien czlowieka i kunia!
O obiedzie nic nie powiem, przeczytalam byle jak i na zdjecia ledwo rzucilam okiem, znaczy moja Paszcza chciala, ale cholerze nie dalam :P
Pojedziecie tam latem? (jak bedzie...)
CieńCiOn to cień MójCiOnego :) On bardzo lubi konie, ale proszę mi się tak nim nie zachwycać, bo mu woda sodowa uderzy do łba!
Usuń;P
Cos takiego, a wyglada jak furman na tym cieniu, pasuje mui pasuje do konia! :P a woda sodowa, kontrolowana, - dlaczego nie! Prosze mu to przekazac, z uklonami :P
UsuńOoo coś nowego, tam nas jeszcze nie było. Trzeba będzie się wybrać, choć wystrój powoduje, że będzie to wypad np rowerowy, bo spocone w sportowych strojach osoby zupełnie by tu nie pasowały. Ciekawe czy i park przy pałacu w równie wspaniałym stanie.
OdpowiedzUsuńDzięki za inspirację.
miało być "NIE będzie to wypad np. rowerowy"
UsuńBasiu, przeciwnie. Mówiono nam, że tam pełno rowerzystów przyjeżdża i nawet dla nich jest zorganizowane coś na zewnątrz, a wewnątrz też są mile widziani! Jest tam też stadnina koni - coś dla Ciebie. Działa niezależnie od pałacu. Jak byliśmy dopiero się rozkręcali.
UsuńU Ciebie pięknie, ciekawie, dostojnie. U mnie...?
OdpowiedzUsuńHm... W zimowe dni najchętniej nie wychodziłabym z domu. I tak najczęściej spędzam zimowe weekendy.
Kusi takie spędzanie czasu, ale ja uważam, że lepiej się zmusić do wyjścia. Nigdy się nie żałuje wrażeń.
UsuńMyślałam, że tylko ja lubię niedzielne włóczegi.
OdpowiedzUsuńJedzonko pięknie podane -a la Radziwił. A jak Ty się w tym odnalazłaś.?
Spokojnie. Chyba jestem stworzona do takiego życia. Ach!
UsuńMasz rację - w zimowe weekendy nie ma co siedzieć i gnuśnieć w domu :). Mieliście doskonały pomysł na ten wyjazd. Podziwiam inwestorów - odrestaurowanie takiego miejsca to nie lada wyzwanie. A jeszcze utrzymanie w takim stylu z dopracowanymi szczegółami - brawo!!
OdpowiedzUsuńJa wczoraj byłam na dwóch bardzo długich spacerach w śniegu po kostki, w pełnym słońcu. Z Mają i jej nowym kolegą. Było pięknie i jakoś mi nie przeszkadzało, że wiosny brak :).
Buziaki Te!
Właśnie. ja dostałam dziś zdjęcia od Jolki z jej spaceru z piesami i radość aż się z nich wylewa!
UsuńBuziaki Sy.
Sliczne miejsce!!
OdpowiedzUsuńNie wiem jak Ty (mam tylko podejrzenia;)) ale ja na pewno zafundowalabym nam weekend w tym palacu przy jakiejs okazji. Rocznica slubu brzmi calkiem kuszaco;)))
Nie jest to wykluczone, Star. Buziaki!
UsuńKocham takie wnętrza!...ach , powinnam była urodzić się wcześniej, dużo wcześniej i oczywiście w rodzinie co najmniej hrabiowskiej ;)
OdpowiedzUsuńCieszy, że są ludzie, którzy ratuję polskie dworki i pałace. Tym większy szacunek, jeśli są to cudzoziemcy.
Marzy mi się takie łóżko z baldachimem, a pałace darzę wielką sympatią. Chętnie bym w takim zamieszkała, albo w jakimś dworku. Też pojechałam dziś do pałacu, a raczej ogrodu pałacowego, ale ziąb nie pozwolił na długie spacery. Gorąca czekolada i rurka z kremem, trochę rozgrzały, ale i tak wiałam do domu.
OdpowiedzUsuńŁadnie tam! :)
OdpowiedzUsuńP.S. Świetny blog!
Wnętrza pałacowe pełne uroku,ale wyobrażam,że wieczorem oświetlony,z daleka
OdpowiedzUsuńteż prezentuje się pięknie.
Pozdrawiam wiosennie
udana wycieczka:) Ja czekam na ciepło:)
OdpowiedzUsuń...pięknie odrestaurowane, a u nas niszczeje. Dzięki za wspaniałą wycieczkę...
OdpowiedzUsuń...i wcięło mi wpis, a w skrócie dzięki za piękną wycieczkę...
OdpowiedzUsuńSmacznie wygląda(a Ja znowu o jedzeniu)
OdpowiedzUsuńZa wspaniały pomysł na odnowienie tego Pałacyku i "danie mu życia", trzeba właścicielom życzyć "powodzenia". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKoniec zimy? Spędzam w łóżku:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie miejsca...
OdpowiedzUsuńSama też sporo jeżdżę po okolicy... wyszukując zapomnianych perełek...
Przykro kiedy marnieją...
Pałac Aleksandrowów na Twoich zdjęciach jest piękny... może i ja kiedyś do niego dotrę...
Zima nie zachęca do wycieczek... nie mnie... a teraz i tak jestem 1000km od domu... :( :( :(
cieplutkie pozdrowienia zasyłam