Zacznę od końca.
25.09.2016, niedziela rano. Warszawa.
Zabawom nie ma końca. Pozdrawiamy. :)
A wcześniej.
24.09.2016. Sobota. Warszawa.
25.09.2016, niedziela rano. Warszawa.
Zabawom nie ma końca. Pozdrawiamy. :)
A wcześniej.
24.09.2016. Sobota. Warszawa.
Wieczorny odpoczynek.
Spacery baaaardzo trudne, w domu super.
Poranny spacer był udany mimo deszczu.
Warszawski ranek przywitał Śliwkę deszczem. Bardzo ładnie spała (zdarzył się mały incydent - nieuzasadnione szczekanie o 5.). Wstała w świetnym humorze. Spacer zaliczony na 5.
Po spacerze 3 śniadanka (2 puszki i garść suchej karmy) i smaczki.
A wcześniej.
No to wysyłamy uśmiechy i do jutra. :)
Powitanie nowego domu.
Telewizor gra, pies nie zauważył. :)
Już śpi. Test na chorobę lokomocyjną zdany. :):)
Będzie dobrze. Już się położyła na kolanach.
Bardzo widzę, że jak do niej po cichu, spokojnie mówię, to się wycisza.
Obszczekuje okoliczne pola. :) Kiedy jej zwracam uwagę, przestaje.
Grzeczna jest, ale widać ze nie wie. co się dzieje. Staram się ją uspokoić.
Grzeczna jest, ale widać ze nie wie. co się dzieje. Staram się ją uspokoić.
Kochana Śliweczko, dobrego, wspaniałego życia!
A wcześniej.
Obiecuję, że to będzie najszczęśliwszy pies w Warszawie!
A wcześniej.
Wizyta M&M Za Moimi Drzwiami.
A wcześniej.
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2016/09/pierwsze-chwile-sliweczki-i-jej-synkow.html
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2016/09/sliweczka-i-jej-florki.html
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2016/09/o-tym-co-dzieje-sie-za-moimi-drzwiami.html
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2016/09/o-tym-co-dzieje-sie-za-moimi-drzwiami_11.html
A najwcześniej.
Śmierdzący barłóg pod gołym niebem.
Całujcie!
Jeszcze parę dni i Fika zaakceptowałaby Śliweczkę,
ale Mika do końca patrzyła na nią jak na coś obrzydliwego!
Prosiłam o zapamiętanie serduszka. Już go nie ma. Śliwa.
A wcześniej.
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2016/09/pierwsze-chwile-sliweczki-i-jej-synkow.html
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2016/09/sliweczka-i-jej-florki.html
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2016/09/o-tym-co-dzieje-sie-za-moimi-drzwiami.html
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2016/09/o-tym-co-dzieje-sie-za-moimi-drzwiami_11.html
A najwcześniej.
Śmierdzący barłóg pod gołym niebem.
Łańcuch, brud, robaki (tasiemce, glisty), straszny głód, pragnienie, zimno, gorąco, konieczność organizowania sobie jedzenia i przeganianie kijem.
Skąd wiem o kiju, mimo że nikt mi nie mówił? Śliweczka mi opowiedziała. Chciałam jej rzucić patyczek, podniosłam go z ziemi, zamachnęłam się i... Śliwka rozpłaszczyła się na trawie i zaczęła czołgać jak najdalej ode mnie, patrząc "wzrokiem zbitego psa"...
Panią Kasię, która od razu zakochała się w tej suczce, czeka trudna praca nauczenia Śliwki wszystkiego, co powinien umieć dobrze wychowany pies. Na szczęście trafiło na osobę z doświadczeniem i sercem. Jestem pewna, że będzie dobrze.
Kochana Śliweczka spędziła ZMD trzy tygodnie. Pokochałam ją w tym czasie, dałam jej start, odkarmiłam, zadbałam. Suczka odzyskała niczym niezmąconą radość. Mogła w spokoju odchować swoje dzieci, szkoda, że tylko trzy Florki, bo ich dwie siostry już wcześniej zostały wydane (pieskom groziło schronisko, więc to nic dziwnego). Okazała się uroczą, miłą, łagodną psinką kochającą ludzi ponad wszystko. No, może jednak bardziej ona kocha ruch, zobaczymy. :)
Przez trzy tygodnie trenowałyśmy chodzenie na smyczy z różnym skutkiem, ale na pewno z dobrą tendencją. Niektóre spacery to było jeszcze zmaganie się z ciągnieniem przez psa, ale zdarzały się takie, kiedy szłyśmy już całkiem spokojnie. Przy nauce chodzenia na smyczy zawsze pamiętam o głównej zasadzie: pies ciągnie, aby się dostać do celu, musi się przekonać, że to nie działa. Do celu można dojść tylko wtedy, kiedy idzie się grzecznie. Gdy pies zaczyna za bardzo ciągnąć, ja staję. Gdy przestaje, spacer jest kontynuowany.
Żeby móc skutecznie uczyć psa utrzymywania smyczy nienapiętej, należy zdać sobie sprawę z powodu, dla którego pies ciągnie. Jest on prozaiczny – po prostu ciągnąc, zawsze udaje mu się szybciej dotrzeć do upatrzonego celu, w związku z czym różne psy wypracowują sobie nawet różne strategie ciągnięcia – jedne prą do przodu niczym tarany, inne z kolei stosują technikę nagłych szarpnięć, jeszcze inne potrafią stawać słupka i ciągnąć na dwóch łapach – wszystkie te sposoby zależą od tego, co u danego psa działało. Jeśli pies zobaczył, że tylko nagłe szarpnięcia pozwalają szybko dotrzeć do celu, właśnie taką technikę będzie stosował.
Ciągnięcie na smyczy jest także związane z brakiem kontroli emocji i zbyt dużym pobudzeniem psychicznym na spacerze. Czasami wystarczy popracować nad psim opanowaniem, a smycz nagle „sama” staje się luźna. (LINK - polecam tę stronę, np. http://alaodjazza.pl/zasady/)
Zasada, o której mówię, jest pokazana na tym filmie.
Śliwka jest psem aktywnym, potrzebującym ruchu, ale niestety zanim będzie mogła eksplorować swoje środowisko bez smyczy, musi minąć wiele czasu.
Śliweczka nie reaguje też zbyt dobrze na inne psy, jest to mieszanina zaciekawienia i strachu. Generalnie bardzo by chciała się z nimi kolegować, ale nie umie. To zmienia się, jeśli jakiegoś psa pozna, wtedy przekonuje się, że jest on niegroźny. Tak było np z Pionierem, wielkim, łagodnym labradorem; kiedy Śliwa spotkała go po raz pierwszy, chciała go zjeść, a kiedy po raz trzeci - ucieszyła się. :)
Życzę pani Kasi i jej partnerowi, aby uczennica Śliweczka okazała się pojętna i chętna do pracy, no i żeby ich decyzja o jej adopcji przyniosła im wiele radości. Niech tak będzie, trzymamy kciuki!
Pokochałam Śliwkę (w przeciwieństwie do tego, co czuje do niej Mika), znów wiele od niej dostałam. Mogę powiedzieć tylko: dziękuję ci, kochana, za możliwość opiekowania się tobą, a także za naukę, że nawet po tak ciężkim życiu, po takiej traumie można się podnieść i być szczęśliwą.
Dziś pożegnam Florki, i to też nie będzie łatwe.
Mam nadzieję, że Mika odsapnie, bo bardzo niemile dla mnie akcentuje stres związany z pobytem innych psów w domu. Czeka mnie wiele prania i szorowania... No cóż. I tak warto było i zawsze będzie.
Miłej niedzieli!
Przez trzy tygodnie trenowałyśmy chodzenie na smyczy z różnym skutkiem, ale na pewno z dobrą tendencją. Niektóre spacery to było jeszcze zmaganie się z ciągnieniem przez psa, ale zdarzały się takie, kiedy szłyśmy już całkiem spokojnie. Przy nauce chodzenia na smyczy zawsze pamiętam o głównej zasadzie: pies ciągnie, aby się dostać do celu, musi się przekonać, że to nie działa. Do celu można dojść tylko wtedy, kiedy idzie się grzecznie. Gdy pies zaczyna za bardzo ciągnąć, ja staję. Gdy przestaje, spacer jest kontynuowany.
Żeby móc skutecznie uczyć psa utrzymywania smyczy nienapiętej, należy zdać sobie sprawę z powodu, dla którego pies ciągnie. Jest on prozaiczny – po prostu ciągnąc, zawsze udaje mu się szybciej dotrzeć do upatrzonego celu, w związku z czym różne psy wypracowują sobie nawet różne strategie ciągnięcia – jedne prą do przodu niczym tarany, inne z kolei stosują technikę nagłych szarpnięć, jeszcze inne potrafią stawać słupka i ciągnąć na dwóch łapach – wszystkie te sposoby zależą od tego, co u danego psa działało. Jeśli pies zobaczył, że tylko nagłe szarpnięcia pozwalają szybko dotrzeć do celu, właśnie taką technikę będzie stosował.
Ciągnięcie na smyczy jest także związane z brakiem kontroli emocji i zbyt dużym pobudzeniem psychicznym na spacerze. Czasami wystarczy popracować nad psim opanowaniem, a smycz nagle „sama” staje się luźna. (LINK - polecam tę stronę, np. http://alaodjazza.pl/zasady/)
Zasada, o której mówię, jest pokazana na tym filmie.
Śliwka jest psem aktywnym, potrzebującym ruchu, ale niestety zanim będzie mogła eksplorować swoje środowisko bez smyczy, musi minąć wiele czasu.
Śliweczka nie reaguje też zbyt dobrze na inne psy, jest to mieszanina zaciekawienia i strachu. Generalnie bardzo by chciała się z nimi kolegować, ale nie umie. To zmienia się, jeśli jakiegoś psa pozna, wtedy przekonuje się, że jest on niegroźny. Tak było np z Pionierem, wielkim, łagodnym labradorem; kiedy Śliwa spotkała go po raz pierwszy, chciała go zjeść, a kiedy po raz trzeci - ucieszyła się. :)
Życzę pani Kasi i jej partnerowi, aby uczennica Śliweczka okazała się pojętna i chętna do pracy, no i żeby ich decyzja o jej adopcji przyniosła im wiele radości. Niech tak będzie, trzymamy kciuki!
Pokochałam Śliwkę (w przeciwieństwie do tego, co czuje do niej Mika), znów wiele od niej dostałam. Mogę powiedzieć tylko: dziękuję ci, kochana, za możliwość opiekowania się tobą, a także za naukę, że nawet po tak ciężkim życiu, po takiej traumie można się podnieść i być szczęśliwą.
Dziś pożegnam Florki, i to też nie będzie łatwe.
Mam nadzieję, że Mika odsapnie, bo bardzo niemile dla mnie akcentuje stres związany z pobytem innych psów w domu. Czeka mnie wiele prania i szorowania... No cóż. I tak warto było i zawsze będzie.
Miłej niedzieli!
Pierwsza po przeczytaniu tej wzruszajacej histori:)
OdpowiedzUsuńNiech już los będzie łaskawy dla Śliweczki i jej przeuroczych Florków:)
♥♥♥
Dwa tygodnie? Jakoś wydawało mi się, że była dłużej!
UsuńTy pewnie płaczesz, bidulko, ale dobrze, że FIkiMiki troszkę odsapną ;)
Trzy tygodnie! Sprawdziłam teraz i poprawiłam w poście. Niecałe trzy i bardzo dobrze, że tak krótko, bo ona za bardzo by się ze mną związała. :)
Usuńno tak, to lepiej dla Śliweczki i dla Ciebie :*
Usuńserce nie sługa:/
Ha, specjalnie wcześniej wstałam, żeby sprawdzić, czy już jest wpis ;)
OdpowiedzUsuńChoć przed Śliwką i jej ludźmi wiele pracy, historia już jest bardzo happyendziasta!Nikt nie mógłby dla niej zrobić więcej, a i nowi opiekunowie wspaniali!
A biedna Mika może sobie przypomniała coś sprzed gosiankowego czasu i po prostu się bała.
Galia Anonimia
Co za cudowne określenie: historia już jest bardzo happyendziasta! Bierę!
UsuńŚliweczko, ucz się pilnie i bądź szczęśliwa w nowym domu. Florki Jeden, Drugi i Trzeci - wy też cieszcie się swoimi ludźmi. Gosiu, jesteś wspaniała. Wiem, że te psy dały Ci wiele radości, ale Ty im dałaś nowe życie.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak będę żyła w takim spokoju, bez nich... Tylko pięć naszych zwierząt?? Bosze!
UsuńSzczescia dla Ślieczki i jej nowych ludzi, dla Florkow tez.....:):):) Fajnie bylo ogladac zdjecia tych slicznotek ....:):):)
OdpowiedzUsuńBo one bardzo fotogeniczne są!
UsuńNajpiękniejsza wiadomość w ten piękny poranek! I ten warszawski już uśmiech! Nie mam słów dla wyrażenia tego, co czuję w stosunku do tej psinki i jej dzieci.
OdpowiedzUsuńWszystkiego się nauczy - na razie świat jest dla niej ekscytujący, przecież go nie zna. W tym sensie nadal jest szczeniakiem niewiele starszym od jej dzieci.
Wałek do dzisiaj (3 lata) boi się kija, łopaty, grabi itp. w rękach. To już mu raczej nie minie, może Śliweczce się uda? A propos, zostanie Śliwką?
Tego nie wiadomo, bo warszawiacy mają kolegę Śliwę. :)
UsuńGoska!!! Brud sie pisze przez u otwarte. :)))
OdpowiedzUsuńI wiesz co? Myslalam, ze na szczenieta bedzie natychmiastowe zapotrzebowanie, a Sliweczka bedzie musiala na swoj wymarzony dom czekac. A tu taka mila niespodzianka!
Mam pytanie, co sie stalo z pozostalymi szczenietami, bo u Ciebie byly tylko trzy, a na zdjeciu sprzed widze ich wiecej?
Ha! A skąd wiesz, że tam nie było brodu?? :) (Jolka, gdzieś ty? Zobacz, co się dzieje kiedy cię nie ma!)
UsuńPisałam o tym w poście, że "Mogła w spokoju odchować swoje dzieci, szkoda, że tylko trzy Florki, bo ich dwie siostry już wcześniej zostały wydane (pieskom groziło schronisko, więc to nic dziwnego). "
Po prostu zaraz po daniu ogłoszenie o nich przez panią, która się nad psią rodzinką ulitowała od razu zgłosiły się trzy osoby; po dwie suczki (fajne, takie troszkę inaczej umaszczone - więcej jasnego) i po ich starszego brata. Wiem, że jedna z suczek pojechała do osoby, która występowała, a nawet wygrała Voice of Poland. To taka ciekawostka. :)
A Florków żałuj... Dwa jadą prawie do ciebie. :)
Gocha, a dlaczego mnie nie zawiadamiasz, że robota jest?! Nno! Na innych odcinkach też mnie potrzebujo, nie rozerwe sie przecie! :P
UsuńWiem, bo wiem, ze to o brudzie bylo, a nie o brodzie. :ppp
UsuńGosia, jeszcze nie jestesmy gotowi na psa i nie wiem, czy bedziemy. Mam naprawde duzo innych zmartwien.
To nie było o brodzie, tylko o brodach Florków, więc bród jak najbardziej !
UsuńNo dobra, niech Wam bedzie. :p
UsuńŚliweczko,bądź szczęśliwa do końca świata i jeden dzień dłużej,oczywiście razem ze swoimi Opiekunami!!!Wszystkiego dobrego dla całej trójki:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Orko! I ja będę czekać na wieści, że Śliwka to najgrzeczniejszy pies na świecie. :)
UsuńKolejne zwierzaczki opuszczają Twój dom.To Ty Gosiu dzięki Twoim steraniom kolejne bidy będą mieć w życiu lepiej.śliweczko ucz się pilnie i bądz szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńKolejne... Wielka radość, ale i lęk, strach, niepokój i łezki, buuuuuuuu
UsuńJestem taka szczęśliwa, że wszystko się tak skończyło dla tej cudnej psinki. Pokochałam ją od pierwszego wejrzenia :) Śliweczka jest prawie jak moja Kajcia, tylko Kajcia ma mniej białego na futerku. Spaniele są cudowne, niełatwe, ale cudowne. A ptaki będzie gonić i tropić przez całe swoje życie, tak, że w nieograniczonym płotem terenie ze spuszczaniem ze smyczy ostrożnie, bo jak złapie trop jakiegokolwiek pierzastego, to głuchnie na wszelkie wołania i leci za instynktem myśliwskim....... Och, jaka cudowna wiadomość :) Gosiu ♥
OdpowiedzUsuńPani Kasia miała setera ostatnie lata to wie jaka to przyjemność mieć psa energetycznego i myśliwskiego. :)
UsuńSerduszko przypomniało mi inną rozczłonkowaną maskotkę: czarnego goryla, z którym przyjechał do Ciebie Rudzik, a nad którym bezlitośnie napastwił się Rufi. Ach, te piesy! :)
OdpowiedzUsuńNiech się Śliweczce wiedzie dobrze, a pani Kasia na osłodę trudu jej wychowywania niech ma wiele radości. Powodzenia! :)
Jak to miło, że kolejne zwierzaki (Śliwka + Florki) trafiły swoją kumulację w życiowym totku :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu... wszystkim mówię, że znam taką duszyczkę co wszystkim znalezionym zwierzaczkom potrafi znaleźć dom !
OdpowiedzUsuńjesteś wielka !!!
ściskam mocno :)
Gosiu wiele szczęścia życzę Śliwczce i maluchom.
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Ciebie.
Ania z Bezą
Miało być Śliweczce.
UsuńMiło się czyta, kiedy ktoś okazuje tak dużo serca zwierzętom!
OdpowiedzUsuńDwa lata temu adoptowaliśmy psa ze schroniska. Bity przez pierwszego właściciela, po dziś dzień nie pozbył się wszystkich uprzedzeń w stosunku do ludzi. Nie wiem, po co ludzie biorą psy, jeśli nie potrafią ich pokochać...
Ślweczce wszystkiego dobrego w nowym domu, i Florkom też. Bardzo miło sie czyta takie wieści.
OdpowiedzUsuńi pięknie :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia, Śliweczko♥♥♥
OdpowiedzUsuńPustki w domku przy 5 zwierzakach ...piękne .A u nas cały czas stan 5 plus 3 ludzie i jakoś tłoczno .Dobrze mieć duży dom z ogrodem .Szczęśliwego życia Florkowa rodzinko 😀A Fiko-Miki pewnie szczęsliwe ,pańcia prawie tylko dla nich .
OdpowiedzUsuń