wtorek, 6 września 2016

Pierwsze chwile Śliweczki i jej synków

Są! Już mam je pod swoją opieką!


Przywiozła je pani Agata (to ona uratowała psią rodzinkę ze wsi) wraz z panią Kasią (która dała pieskom gościnę, mimo małego metrażu mieszkania, dwójki dzieci i staruszka - ślepego psa rezydenta). Tak to wszystko, co dobre, dzieje się: dzięki niezwykłym ludziom. Pani Agata patrzyła na niedolę suni od dwóch lat i pomagała jej, jak mogła, głównie ją dokarmiając. Właściciel przykuł znajdę do budy, gdy miała kilka miesięcy. Trzymał ją tam bez jedzenia, wody i pod gołym niebem. Na noc spuszczał i wtedy suczka musiała się wykarmić. Czasem jadła nawet suche zboże... Leciała na wieś plądrować śmietniki, a w ostatnim okresie musiała przecież wykarmić swoje dzieci, aż piątkę! Nie znam oczywiście całej historii, więc to tylko taki zarys.

Teraz (myślę, że mogę to powiedzieć wprost) na szczęście ten człowiek zmarł i to dało możliwość pani Agacie, by zabrać stamtąd suczkę z dziećmi. 
Pod swój dach we Wrocławiu przyjęła ją pani Kasia, a ona, jak pisałam wyżej, nie ma do tego warunków. To nie jest przeszkoda dla człowieka z sercem, ale z powodu tych warunków cała szóstka nie mogła u niej zostać. Znalazły się dwie osoby chętne na szczeniaki. Jedna nawet przyjechała z Warszawy i w ten sposób dwie maleńkie suczki pojechały już do nowych domów. Za wcześnie, ale cóż, lepsze to niż schronisko, gdzie groził pobyt wszystkim pieskom. 
A gdzie tu ja? W największym skrócie: Pies we Wrocławiu w porozumieniu z Psem w swetrze podrzuciły mi jakiś czas temu zdjęcia tych psinek. Wtedy się nie zdecydowałam, bałam się, ale kiedy wczoraj je zobaczyłam, to serce mi strasznie do nich zabiło. No i są! 

Co już wiem?
Mama, którą nazwałam Śliweczką, to miła, wdzięczna suczka. Jest przeraźliwie chuda, głaszcze się ją po kościach - nieprzyjemne uczucie. Pyszczek na śliczny, kolor sierści oryginalny, budowę proporcjonalną. Wierne, mądre oczy, długie uszka cocker spaniela. Ma wielką potrzebę ruchu, cieszy się, chodząc na smyczy, zaczęła nawet bawić się piłeczką! Przy tej okazji zawarczała na swojego synka, bo on za bardzo się zbliżył do piłki. Śliweczka jest wiecznie głodna, pożera wszystko, jakby nie jadła rok, a nawet odgania od amciu własne dzieci. Piersi ma wypełnione mlekiem, jednak karmi niechętnie, trzeba ją do tego troszkę przymusić. Dziś udało nam się już dwa razy, a zaraz idę to robić trzeci! Najpierw najadła się Śliweczka pysznym kurczakiem z ryżem, potem dzieci popijały z cyca, no i trzeba je było wynieść do ogrodu. Tam wszystkie piesy, ta duża i te maleńkie, robią na komendę siusiu. :)




























Obawiam się, że może być kłopot z zapoznaniem Śliweczki z FikąMiką. Mogą być konflikty. Ech, jakoś trzeba będzie to rozpracować i ułożyć. Kciuki potrzebne.


Co jeszcze wiem?
Maluszki to najsłodsze, najcudniejsze, najmilsze pieski na świecie! :) Nie zdziwicie się, gdy powiem, że je kocham? :)




Śliweczka ma teraz trzech synków. Jak ich nazwiemy? Może jesiennymi imionami? Myślcie, moi drodzy blogowianie! :)

Na razie zdjęcia jakie są, takie są. Będzie więcej. Zapraszam!

PODPIS

Przy okazji bardzo dziękuję Fundacji Węgielek za wsparcie karmą dla piesków, no i pani Agacie i Kasi za podkłady i puchy dla piesów.
Na razie jedzą ugotowane przeze mnie mięsko z ryżem. Pałaszują, aż miło. :)

To ja idę do nich, a Wy czytajcie i pytajcie, no i imiona proponujcie, pliiiss!


92 komentarze:

  1. Śliweczka chyba nie ma zbytnio rozwiniętego instynktu macierzyńskiego, a i do grupowych zabaw raczej się nie nadaje, sądząc po warkocie nad piłką! no to masz teraz ciekawe zadanie "logistyczne", trzymam kciuki :) co do miłości do klusków to wcale a wcale się nie dziwię, Ty wszystkie maluchy kochasz - ciekawi mnie, jaką zwariowaną babcią będziesz w przyszłości :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam logistyczne zadanie nie lada!
      Mnie też ciekawi czy przeniosę miłość na wnuki i nie starczy jej dla zwierząt czy może ogarnę oba te obiekty. :)))

      Usuń
    2. Ogarniesz, ogarniesz i nawet ubytków żadnych nue będzie znać, bo Twoja miłość jest jak ocean-bezmierna. Ja mam obawy o czas, bo ten nie z gumy:-)))))

      Usuń
  2. jakie to maleńtasy jeszcze! ale już potrafią samodzielnie jeść jak piszesz, to te oddane sunie jakoś sobie chyba poradzą bez mamy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ale w sytuacji gdy groziło im schronisko to lepsze wyjście dać je już do nowych domów. Ona już ciamkają stałe jedzenie, ale to prawda: są malutkie i żal ich...

      Usuń
    2. Poza tym mama jest naprawdę ciężka do opieki nad nimi. Trzeba ją trzymać, a i tak udaje się małym ssać tylko kilka minut... :((

      Usuń
    3. bardziej niz tego, ze sie nie odchowaja, balabym sie problemow behawioralnych w przyszlosci zwiazanych ze zbyt wczesnym oderwaniem od matki. no ale stalo sie... polecam szczeniakom przyciac pazurki i skoro juz same jedza to karmic, niech tylko troche dosysaja - skoro juz maja zeby i ja szarpia i drapią to nie dziwie sie ze zwiewa ;)tak samo to ze warczy na szczeniaki jest normalne i moze dosc ostro wyglądac. instynkt ma skoro je do tej pory takladnie odchowala, z takimi duzymi szczylami suka juz nie siedzi non stop. ja szczeniaki startowalam na surowym miesie z dobrym skutkiem ;)

      Usuń
  3. Tak sobie myślę, że najlepiej by było, gdyby ktoś (TwójCiOn?) wziął Śliweczkę (imię cudne!) na krótki spacer, a Ty w tym czasie poznałabyś Fiki/Miki z maluchami. Można by tak ze dwa razy powtórzyć. A potem jedna osoba wzięłaby na krótki spacer Śliwkę, druga F&M i spotkaliby się wszyscy na spacerze. Suczki by się poznały i razem wróciłyby do domu, gdzie czekałyby szczeniaczki. Tu byłby moment podwyższonego ryzyka, ale stałabyś czujnie na straży i nie dopuściłabyś do masakry ;)

    Nie mogę dojść do siebie po przeczytaniu, że pani Agata nie mogła nic zrobić przez dwa lata! Przecież POWINNO wystarczyć zgłoszenie sprawy na policji albo do inspektora weterynaryjnego, żeby odebrać suczkę temu oprawcy i jeszcze srodze go ukarać. Piszę POWINNO, bo wiem, że to bardzo rzadko tak działa. Potworne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damo, tak zamierzam zrobić. Pieski muszą poznać się na neutralnym gruncie. Myślę, że bez szczeniaczków. Zrobiłam im miejscówkę w pralni, mają tam jasno i ciepło, wypuszczam je do ogrodu bezpośrednio z piwnicy, w tym czasie moje nie wychodzą. Jakiś czas tak musi być. Śliwa jest grzeczna, nie szczeka, gdy jest zamknięta (w ogrodzie szczeka, ale to nic dziwnego).
      Co do reszty się nie wypowiem, nie znam całej sytuacji. Może i były zgłoszenia, nie wiem.

      Usuń
  4. Kasztanek, szyszek i mały zoledz :) wszystko co z drzew spada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze dwa ładnie, ale trzecie nie podoba mi się. Myślmy dalej.

      Usuń
    2. Kasztanek, wrzosik, rydz
      kasztanek, szyszek, rydz
      Chociaż ten rydz to może nie bardzo... bo odmiana to rydzek prawie jak znane nazwisko...
      Może dyniek? szatanek?

      Usuń
    3. A nie pomyślałam o tym skojarzeniu ;D
      Kasztanek, Szyszek i Listek :)

      Usuń
    4. Kasztanek-też mi to imię od razu przyszło na myśl, Dębuś i może Paprotek?:)

      Usuń
  5. Rozczulają mnie pękate, szczenięce brzuszki. Piękna Śliweczka, jak dobrze myśleć, że ma pełny brzuszek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Brzuszek pełny, a koopa wielkości kopca Kościuszki! Wszystko w ogrodzie, nie w pralni. Mądra sunia.

      Usuń
  6. Jakie śliczne maleńtasy :-) Jak malutkie wyżełki wygladają. Śliwki życie nie rozpieszczało do tej pory, jeśli można tak eufemistycznie powiedzieć. Walczyła o przeżycie. Jakoś z tym musicie sobie poradzić, do karmienia troszkę przymusić. A co z FikąMiką doprawdy nie wiem ale wiem, że nie z takich opresji wychodziliście cało. Wierzę, że dacie radę. Biedna piesinka :-( Jak sobie pomyślę... Same urwały mi się cisną na usta. Kiedyś wcale nie klęłam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasem ludzie są po prostu źli, a czasem zwyczajnie głupi i bezmyślnie nieczuli. Cierpią na tym zwierzęta, które miały nieszczęście na takich trafić. Ale dzięki dobrym ludziom los niektórych się odmienia. I takie szczęście miała Śliweczka i jej dzieci. Maluchy są śliczne, a ich mama jak już się "naje" i uwierzy, że nie musi walczyć o cokolwiek do zjedzenia z każdym psem, powinna nabrać większej chęci do kontaktów z Twoimi dziewczętami. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ci ludzie po prostu nie zdają sobie z tego sprawy, że są okrutni. Dla nich zwierzęta są bez wartości, bo tak im wpojono od małego. Ale i tak ich nie lubię (łagodnie powiedziane!)

      Usuń
    2. Nie mam dla nich żadnego usprawiedliwienia. Najmniejszego.

      Usuń
    3. Bo dla takich i gorszych ludziów nie ma żadnego usprawiedliwienia. Niestety nie ma szansy nie zmieni dopóki my sami się nie zmienimy i na każdym kroku nie będziemy piętnować takich zachowań, a prawo nie będzie uznawało katowania zwierząt za sprawy o "małej szkodliwości społecznej". Takie podejście jest nie do pojęcia, bo według mnie jak ktoś źle traktuje zwierzęta to i człowieka potraktuje tak samo w sprzyjających okolicznościach. Ale szkoda gadać bo tutaj akurat wszyscy to wiedzą, a ludziowie raczej nie zajrzą. Głaski dla piesków i przytulas wielki dla Ptysiuni.A dla uśmiechu zapraszam http://robotkizmyszka.blogspot.com/2016/09/tanie-dranie-czyli-drugie-zycie.html

      Usuń
  8. cudne, słodkie brzusie. imion nie wymyślę, bo mam zaćmienie umysłowe. ledwie wymysliłam dla małych kociaków. a w piątek mamusia na sterylke, choc maluchy jeszcze cycuja.
    sama jestem ciekawa jak rozwiżesz sprawę poznania sie nawzajem nowych i starych domowników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie rozumiem tej polityki cięcia karmiącej kotki. Dla mnie to okrutne. Nie można jej najpierw wyciszyć laktacji? To częsta praktyka, nie tylko u ciebie, tylko ja mam z tym problem, Ewo.

      Usuń
    2. ja też mam, ale to małe ( 3 miesiące ) rwą sie do cuca a ona chetna nie jest. ale jak widze takiego przypietego kociaka, to mi zal ich dzieciństwa i tego co dostaja , choć juz w nikłych ilościach.
      ale mama znika na kilka godzin, nie chcę potem sterylki aborcyjnej, bo choc dostaje tabletki, to diabeł nie spi.

      Usuń
  9. Gosiu,myślę,że Dama ma dobry pomysł na zapoznanie dziewczyn.Może jest wśród czytających Twojego bloga jakiś fachowiec od takich spraw,który Ci pomoże?
    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orko, na razie będę działać zgodnie ze swoją wiedzą. Nie wiadomo przecież czy pojawią się kłopoty.

      Usuń
    2. Skoro Fika i Mika zgodziły się ze sobą bezproblemowo, to i Śliweczkę na pewno chętnie przyjmą do rodziny :)

      Usuń
  10. Knedlik, Dżemik i Powideł ;)
    Galia Anonimia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu pierwsze dwa świetne, ale Powideł mi się nie podoba. :)

      Usuń
    2. Problem w tym, że wszystkie fajne imiona są pci żeńskiej.

      Usuń
    3. A taka byłam dumna z Powideła;)
      Galia Anonimia

      Usuń
    4. :) No dobraaaa, rozważę Powideła :)

      Usuń
  11. Małgosiu znam te wiejskie warunki :-(
    Kiedy szukałam w okolicy rehabilitacji dla Kudełka, zadzwoniłam do wolontariuszki pani Katarzyny. Długą chwilę z nią rozmawiałam. Straszne rzeczy mi opowiadała. Obiecałam jej pomóc, jak tylko uporam się ze swoimi zmartwieniami. Coraz częściej myślę o adopcji psów. Paraliżuje mnie jedynie fakt, że nasz teren nie jest ogrodzony, a wyrzuty sumienia dokładają swoje

    Nieustająco podziwiam. Skąd Ty dziewczyno bierzesz na to siły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może zrobimy dil: uzbieramy na ogrodzenia, a ty weźmiesz Śliweczkę. :)

      Skąd biorę siły? Widocznie nie lubię kiedy nie mam kłopotów, he, he :)

      Usuń
    2. Graszkowska, to jest propozycja z gatunku tych nie do odrzucenia!

      Usuń
    3. Dodam swoje trzy grosze jeśli będzie można.

      Usuń
    4. dziewczyny, hektar ziemi trudno ogrodzić :-)
      Śliweczka to taka miastowa dziewczynka, piękna i delikatna :-)

      ps. Rozmawiam z Bogumiłem o swoim pomyśle. Nie mogę go naciskać, bo na głowie ma remont. Mnie samą po sytuacji z Kudłem paraliżuje strach.

      Usuń
    5. Graszko, ona była przybita na łańcuchu. Niekarmiona, spragniona, bez ochrony. Dla niej każde lesze warunki to raj!
      Nie namawiam cię, absolutnie. Nie wiem jeszcze do końca jaka ona jest. Na dziś wiem, że fantastyczna, ale trzeba ją wiele nauczyć. Jest mądra, więc uczy się błyskawicznie, jednak czasu trzeba.
      A co do hektara to rzadko tyle się ogradza, zawsze można tylko część. Kudełek nie ucieka?

      Usuń
    6. W mieście nie uciekał, na wsi pierwsze miesiące bardzo się pilnował. Zaczęło się pod koniec sierpnia. Poszedł sobie bez pozwolenia cztery razy. Ginął na 30 min do dwóch godzin. Powinnam go wykastrować, ale najpierw jego łapa. Dzisiaj jedziemy na zmianę opatrunku. Jakoś dziwnie się denerwuję.



      Gosiu, bardzo bym chciała pomóc zwierzętom, stworzyć im lepsze warunki. Nie wiem, cały czas myślę nad tym. Może w miejscu stodoły, kiedy ją w końcu rozbierzemy zbudować taki ogromny kolec.

      Usuń
    7. Grażyna, wiesz, ja myślę, że musisz najpierw wykastrować Kudełka, no i zadbać, aby już nie mógł uciekać - co ma we krwi. Masz teraz tyle planów i obowiązków, że na razie nie myśl o kojcu, przyjdzie czas na pomaganie gdy tam osiądziesz. .

      Usuń
  12. Albo jeszcze : Kropek, Wielokropek i Dwukropek ;) i dopasować w zależności od latek :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Trzymam kciuki za wszystko, oby się udało i podziwiam nieustająco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj, Ewo! Bardzo nie chcę zostać na stałe z trzema pieskami...

      Usuń
  14. Kciuki trzymam bo taki nieco nieokrzesany psiak może sprawiać nieco kłopotu, ale wierzę, że będzie dobrze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wiem jakie to będą kłopoty. Do ogarnięcia. Liczę na FikiMiki i ich dydaktyczny talent. :)

      Usuń
  15. Piękne imię wybrałas, Gosiu :) Śliweczka na razie marnie wygląda, ale myślę, że za jakis czas będzie z niej piękna sunia. Trudno się jej dziwić, że warczy, nie chce małych karmić, bo to wszystko jej konkurenci do jedzenia i lepszego traktowania - wedle niej, rzecz jasna.
    Dobrze, że dziadu przeniósł się w inny wymiar, może tam dostanie to, na co zasłużył swoim podłym postępowaniem.
    A jesienne imiona? Może Wrzosik, Prawdziwek, Grzybek, Gruszek, Listek, Dyniak?

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju, jakie słodkie! A Śliweczka w końcu zazna spokoju :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Klaps (od gruszki klapsy), Borowik (można skrócić do Boro)i Maślaczek?

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękna mama i cudowne maluchy :)
    Powodzenia życzę we wszystkim i z FikąMiką i żeby się maluszki dobrze chowały i aby znalazły wspaniałe domy...

    OdpowiedzUsuń
  19. o jeju jeju, nowe pieseczki. Sliczne wszystkie . i te ogonki cudne i brzuszki pekate i oby Sliwka miala tez pekaty brzuszek szybko...ale podejrzewam, z ebedzie, bedzie.

    Kozak , Maslak i...chyba zostaje Podgrzybek ;))))

    Trzymam ckiuki za stoponiowa integracje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na drugie oczywiscie Bezwstydny?

      Usuń
    2. A;lucha - a to nie obciach dla takiego malego pieselka? ale w sumie Sromotnik Bezwstydny tez jest ten tego, hrehrehre

      Usuń
  20. Sunia musi się najeść (za całe życie) i odpocząć. Kiedy poczuje się syta i bezpieczna może będzie bardziej towarzyska. Miałam kiedyś spaniela, to był jeden z moich najukochańszych psów. Jak można trzymać spaniela na łańcuchu?? Trzymam kciuki za wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Bolko, Leszko i Cieszko

    OdpowiedzUsuń
  22. Poznałam taką samą historię pewnego psa w ubiegłym roku, gdzie interwencyjnie został odebrany właścicielowi, z metrowego łańcucha i czegoś rozwalonego, co miało być budą. Znalazł wspaniały DT, gdzie ma dożywotni, wspaniały byt i towarzystwo suni rezydenta. Też trwało to wieki, jak dla niego, ale na wsiach tak jest - pies ma pilnować domu, ale jak pilnować, kiedy ma się metrowy łańcuch u szyi?
    Maluchy są cudowne, szybko znajdą własnych, kochających ludzi, Śliweczka, tak jak dziewczyny piszą, kiedy będzie najedzona straci agresję.
    Trzymam mocno kciuki. Co do imion, to nie mam pomysłu.
    Bezowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Śliweczka powinna być odebrana wcześniej, biedna...

      Usuń
  23. Albo jak mama Śliweczka to dzieci może tak:
    Jagódek, Jeżynek i Borówek :)

    Cięzko wymyślić imiona bo oni wyglądają jak małe krówki :)

    OdpowiedzUsuń
  24. A i powiem coś co może przydać się jako imię:
    mój pierwszy i jedyny piesek Falkor (miał 15 lat gdy odszedł, teraz miałby 19 jakby żył...) miał kilka ksywek
    a był czarnym cockerem spanielem,
    ale nazywaliśmy go też Korek, Cieszydełko (miał obcięty ogonek - takiego go przygarnęliśmy, szkoda ze maluszkom wtedy skrócili), a mój dziadek uparcie nazywał go Florek, bo imię Falkor mu nie podchodziło (z "Nie kończącej się historii" smok szczęścia).

    Pozdrawiam i uciekam i zajrzę jak będzie jakaś ankieta, bo burza mózgów z tymi imionami :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Wiecie co? Może znieść to jesienne ograniczenie... Szalejmy z tymi imionami! :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak się zastanawiam, w jakim celu jej 'właściciel' ją trzymał?
    W takim stanie raczej nie mogła służyć jako pies obronny.
    Czasem naprawdę trudno zrozumieć ludzką naturę.
    Trzymam kciuki za wspaniałe zakończenie tej historii!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli zajrzysz do następnego posta możesz poczytać o tym jak te psy nie nadają się do budy! To okrucieństwo!

      Usuń
  27. Smyk, Smyczek - ten z kreseczką na główce, Smok, Smoczek - ten co najwięcej je i Smecz, Smeczyk - żeby było troszkę podobnie do braci. Cudne towarzycho :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ojej, ile sie wciaz u Ciebie dzieje :). Maluchy rozkoszne, a Sliweczka tez bardzo urodziwa. To jej pierwszy przychówek? Bo jesli nie, to nic dziwnego, ze karmic nie bardzo chce, majac zle doswiadczenia... Podoba mi sie propozycja hersyli :). Trzymam kciuki za spotkanie z ciotkami. (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niepierwszy. Kto wie ile ich było w ciągu dwóch lat jej życia. Wiem o jeszcze jednym miocie, może więcej nie zdążyło być...

      Usuń
  29. No to poszaleję z imionami(za pozwoleństwem): Groszek, Szyszek i Czosnek, albo Tytus, Romek i Atomek, albo Reksio, Gapcio i Pucek. Ale najbardziej pasuje do maluchów (mom zdaniem): Uszek, Łapek i Puszek.
    I cały czas myślę o Białaskach, jak one się mają i czy kuracja pomoże?
    Carla Kraków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Carlo, teraz mają się genialnie. :) Nikt nie wie czy pomoze. Bardzo na to liczę.
      Imiona świetne!

      Usuń
  30. Ale piękne Łacińskiej jak krówki łączące i to nie obraza tylko atut. 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łaciatki jak krówki miało być. Tylko słownik w smarkfonie mi poprawia.

      Usuń
  31. Kochani, wielkie, olbrzymie dzięki za pomoc w wybieraniu imion!
    Coś tam wymyśliłam, zobaczymy czy się przyjmie, i co powiecie. :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jeju, jakie ślicznotki. Łaciatki i brzuchatki. A może Śliwka w swoich dzieciach widzi zagrożenie, zaznała głodu, więc to dla niej konkurencja? Śliwka to też ładna psinka.
    A może na imię nada się Floks (jesienny kwiatek), Aster (też), Pyruś/Pyrek (ziemniaczek po poznańsku).

    OdpowiedzUsuń
  33. Zastanawiałam się, czy Ci bardziej zazdroszczę, czy współczuję, ale chyba jednak zazdroszczę :D... Trzymam kciuki za Was. Piękne piesięta i mama :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Byl jeszcze jeden pies na lancuchu jej syn z pierwszego miotu bardzo smutny 😧 co sie z nim stall ????😨

    OdpowiedzUsuń
  35. Byl jeszcze jeden pies na lancuchu jej syn z pierwszego miotu bardzo smutny 😧 co sie z nim stall ????😨

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...