Do lat pięćdziesiątych koreańskie kobiety przychodziły tu robić pranie. Potem strumień przykryto autostradą i dopiero w 2005 roku znalazł się wizjoner, który odważył się wydać 900.000.000 dolarów, aby ponownie odkryć strumień dla mieszkańców metropolii. To były burmistrz Seulu Lee Myung-bak doprowadził do wielkiego sukcesu tego przedsięwzięcia. Miejsce to jest uwielbiane przez seulczyków i tłumnie odwiedzane przez turystów. Nie ma w tym nic dziwnego. Tę atrakcję w Seulu trzeba koniecznie zobaczyć!
Wyobraźcie sobie, zapada zmierzch, jesteśmy w centrum wielomilionowego miasta, wokół piętrzą się wieżowce, mkną rzeki samochodów, tętnią życiem tysiące restauracji i kawiarni, a my schodzimy kilka stopni niżej i znajdujemy się w innym miejscu, w oazie ciszy i spokoju, w punkcie spotkań zakochanych par wymieniających czułości.
Siedzimy na ciepłych, nagrzanych w ciągu dnia kamieniach, szumi strumyczek, niedaleko gra uliczna kapela; dziewczyna śpiewa jakąś balladę słodkim dziewczęcym głosem. Im robi się ciemniej, tym bardziej magicznie lśnią światła neonów. Wcinamy kupione u ulicznego sprzedawcy gimbapy.
Czujecie to?
Więcej informacji o strumieniu jest tu: http://swiatodpodszewki.blogspot.kr/2015/01/spacer-wzduz-strumienia-cheonggyecheon.html
Ogród przyszłości? |
Laserowy pokaz na parze wodnej. |
Po kryzysie nie ma śladu! W każdym razie po tym psychicznym, tylko nogi bolą... Mogłyby już przestać, co?
Wspaniałego dnia!
Co za inwestycja! Niby tyle kasy, ale tak naprawdę była ona bezcenna. Miasto, w którego centrum jest rzeka, żyje. I to podwójnie ;)
OdpowiedzUsuńW Seulu płynie wielka rzeka Han poprzecinana wieloma mostami, a to tylko strumień, niewielki, odkryty na 12 km, a jednak jak wiele wniósł do obrazu miasta!
UsuńWygląda na to, że pierwsza się dobrałam do tych pięknych zdjęć. Naprawdę magiczne miejsce i jego urok oddałaś wspaniale. Dobrze, że kryzys minął.
OdpowiedzUsuń:***
UsuńNo, prawie pierwsza.
OdpowiedzUsuńo błysk szprychy ;)
UsuńCzecia! Co za fantastyczne miejsce! A co dopiero w rzeczywistości, a nie na zdjęciach! Pomyśleć, ile takich miejsc leży u nas odłogiem. Choćby Warta w Poznaniu.
OdpowiedzUsuńOtóż to - Warta niewykorzystana kompletnie, chociaż coś nieśmiało nasi wizjonerzy próbują coś robić.
UsuńChwała temu seulskiemu wizjonerowi za odkrycie strumienia :) Może dzięki temu uwolnił jakąś pozytywną energię w mieście, czy kraju?
A nogi pewnie przestaną w Polsce boleć ;)
Dajcie czasowi czas :) Seul to bogate miasto podczas swojego wielkiego boomu. Oni też tu mają jeszcze mrowie roboty do zrobienia. Nie wiem czy to w ogóle jest możliwe w takiej dżungli gdzie żyje 12 milionów ludzi, a wieczny smog zakrywa niebo...
UsuńW Polsce jest raj, naprawdę, za nic nie chciałabym tu mieszkać.
To jest cudowne! A jak doskonale pomyślane, te kładeczki z kamienie, te betonowe ławeczki, a te światła! No i ci młodzi ludzie, dziewczyny z kwiatami... Super romantycznie uważam.
OdpowiedzUsuńSami młodzi, aż niesamowite!
UsuńFajnie, że i Wy sobie posiedzieliście nad seulskim strumieniem. Na pewno można tam dobrze odpocząć, patrząc na płynącą wodę. A te światła wyglądają magicznie. We wspaniałą podróż nas zabrałaś!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że jesteś z nami :)
UsuńMam nadzieję, że w tej oazie nie gorszycie innych par, tylko należycie okazujecie im swoje zakochanie:)).
OdpowiedzUsuńWspaniała rzecz, jeśli ktoś ma odwagę odwrócić skutki złej decyzji sprzed lat. Brawo dla burmistrza Seulu.
Errato, my tu kompletne nie pasujemy, tu są sami młodzi!
Usuńtak, to prawdziwy wizjoner. wspaniała rewitalizacja, zachwycająca!
OdpowiedzUsuńoj, już się zakochałam w Seulu, w Korei (dzięki Wam!), a że dziecko me osobiste pracuje w koreańskiej firmie, to kto wie, kto wie.. :)
Gosiu, za Ewą z A. zakrzyknę: więcej zdjęć poproszę! są jakieś sprzeciwy? nie widzę! a jakby były, to gotowam stanąć obok niej, ramię w ramię, i własnom piersiom Cię bronić!
dobrze, że kryzys sobie poszedł! a że tęsknica Cię czasem dopada, to też dobrze, bo inaczej nie chciałoby Ci się wracać do domu z tak pięknych okoliczności przyrody.
a jaką formę złapiesz przez to latanie.. zazdraszczam :)
tylko uważajcie hasając po tych górkolasach, bo u Hany i Miki zalęgły się centaurusie, w tym jeden magiczny i niezrównoważony. cholera wie, skąd one przygalopowały, ale sądząc po stanie odziezy, z jakiegoś cieplejszego kraju. tak więc, rozglądajcie się na boki, nasłuchujcie tętentu, bo jak taki kopnie, to mogą być kłopoty.
buziaki!
Jejku, muszę zajrzeć do Hany I Miki, bo sie przestraszyłam! Ki czort??
UsuńA co, oni tam wszystkie pieski pozjadali, bo żadnego nie widzę na ulicach ?
OdpowiedzUsuńWiesz, Zuza, są pieski, ale ja nie mogę na nie patrzeć, więc nie robię im zdjęć. To takie pieski-zabawki, noszone na rękach, albo gorzej; ciągnięte po chodnikach w tym tłumie, wśród smrodu aut. Pieski nie mają tu łatwego życia. Małe mieszkanka - małe pieski, nic to dziwnego, ale jakoś to co widzę nie jest optymistyczne.
Usuńhttps://www.facebook.com/swiatodpodszewki/photos/gm.834600353278156/829964270424996/?type=1&theater
UsuńNie dziwię się, że nie robisz zdjęć pieskom. Okropność!
UsuńPrzepiękne zdjęcia, strumień magia,widok zakochanych par przypomniał mi pierwszego chłopaka pierwsze randki.Jestem już w Jelczu,mam pierwsze spacery nad stawy za sobą.Tereny na długie spacery i jazdę na rowerze wyśmienite.Dwieście metrów mam na basen.Pies szczęśliwy o koteczka powoli się aklimatyzuję.Po przerwie pochłonęłam zdjęcia z apetytem.Gosia z Jelcza
OdpowiedzUsuńSuper, Gosiu! Cieszę się z Tobą :)
UsuńO, czekałam na Ciebie, Gosiu z Jelcza. :) Fajnie, że jesteś już tam (i tu) i zadowolona.
UsuńPozdrówka! :)
Też się cieszę, Gosiu i Jolu ,że jestem już tam i tu .Denerwowałam się najwięcej o zwierzaki,Luna tam biegała w zaprzęgu .Ale tu są też super tereny,a kotka ma 11 lat i na szczęście już wie,że to jej dom.Pozdrawiam !Gosia z Jelcza
UsuńTaki strumień i jeszcze tak zagospodarowany(?) to skarb. Dobre miejsce w wielkim mieście, żeby od tego miasta choć trochę uciec. Wartko płynąca woda absorbuje zawsze moja uwagę i wycisza, tak jak patrzenie na płonące ognisko. Cieszę się, że nam to pokazałaś. Przecież nie brakuje ludzi, którzy skupiliby się na najwyższych budynkach, największych mostach i najbardziej zatłoczonych, najszerszych ulicach. Całe szczęście Ty do nich nie należysz.
OdpowiedzUsuńNinko, Seul to również wielkie budynki, tysiące mostów i bardzo zatłoczone chodniki i ulice :) Nie to, że moje ulubione modele, ale pewnie uda mi się taką twarz miasta pokazać również, choć wolę zdecydowanie takie smaczki jak ten uratowany dla ludzi strumień. :)
Usuńpodoba mi się ten klimat, woda, pary objęte i złudne poczucie wolności...
OdpowiedzUsuńdobry gospodarz / burmistrz im się trafił to i efekty widać :)
OdpowiedzUsuńBurmistrz Lee Myung-bak na prezydenta! Polski. :)
OdpowiedzUsuńBuzkaikiki!
I na sołtysa K.!
OdpowiedzUsuńGosiu, a ja patrząc na zdjęcia z Waszej podróży po Korei jestem pewna,że to nie moje klimaty. Seul mi się nie podoba, przerażają mnie takie betonowe molochy. Kocham Paryż, Lizbonę, Amsterdam, Brugię, klify Normandii i kamieniste, zimne plaże Bretanii
OdpowiedzUsuńO, tak, Moniko. To również nie moje klimaty, ale zwiedzać, przyglądać się jak żyją ludzie, jak żyje się w takim mieście - to jest coś co lubię. Gdyby mi ktoś kazał tu zamieszkać pewnie bym się załamała, choć każdego dnia Seul pokazuje swoje inne oblicze. Wczoraj np. pokazał bardzo piękne, a także jak wiele daje możliwości spędzania czasu swoim mieszkańcom, i to zupełnie za darmo. Niedługo wyruszamy też w bardziej klimatyczne rejony. Będzie miasteczko jak Brugia, no i coś jak klify Normandii. :)
UsuńPrzy takiej ilosci odnosnikow do naszej pisaniny, czujemy sie bez mala jak autorzy Baedekera normalnie :)
OdpowiedzUsuńPatrze ci ja dzis w lustro, a tu pierzem porastam :D
To, ze nad strumieniem jest siedziba KTO(ichniejsze PTTK) to wiecie(pamietacie)? Sa tam wszelkie broszury, mapy, maly sklepik z pamiatkami, centrum informacji medycznej( z herbatka dostosowana do potrzeb-gratis). toaleta etc. Sa tam tez dostepne bilety last minute na rozne przedstawienia
Wrócisz ze swojej wyprawy za chlebem porośnięty pierzem i nie wiem co na to powie Twoja urocza Małżonka, może ona wolała jednak męski zarost... :) A poza tym, wiesz; nie ma kiedy taczek załadować, więc jestem wdzięczna, że mogę iść na łatwiznę i podawać po prostu linka do dokładniejszego opisu. Wczoraj np. był fantastyczny dzień, tyle się działo, że musiałabym teraz pół dnia opracowywać informacje, a tak? Podam kilka linków do ŚOP, wkleję zdjecia i post gotowy! :))
UsuńZa info dzięki. Druga połówka ŚOP też nas poinstruowała. :) Dzięki niej idziemy dziś na MISO i moja wdzięczność nie ma granic, gdyż groziło nam przedstawienie w stylu teatru NO, a tego mogłam drugi raz nie przeżyć...