Hej ho! Jest tu kto? :)
Ja jestem, ale wciąż jakby mnie nie było… Nad morzem byłam, mmmmmm…
Odpoczęłam, wyluzowałam się tak bardzo, że aż mnie cała dusza i wszystkie kości bolą od nicnierobienia! To była orgia lenistwa! Ja to opiszę, a Wy się wczuwajcie, wyobrażajcie sobie, zazdrośćcie, ale z życzliwą nostalgią najlepiej, mmmmmmm...
Jednak najpierw dojechać nad to morze trzeba! Napstrykałam zdjęć z trasy. Europa, panie, Europa! Teraz to się jedzie!
Pokup* (od popasu, ale na okazję kupy) na stacji paliw. :) |
Popój. |
Posik. |
"Dbaj o serce"- wyświetliło mi się na niebie. A serce miałam w rozterce, to fakt. |
Nad morze jedziecie? Hura! To i ja! - ucieszył się chmurny słonik i pomknął z nami! |
No to i ja się udam - żółw na to. (Zapowiadał się niezły tłum na plaży, ale jakoś to się potem... rozmyło, hrehrehre.) |
Zaplute siedem nieszczęść podczas znienawidzonej podróży. |
Różne systemy w zgodzie - do celu nie sposób nie trafić. |
Trafiliś! Może to już morze. |
To nasz cel. Tu mają domek przyjaciele. Możemy z niego korzystać! Bosko! |
Uwolniony, ufff! |
Tą dróżką, potem las, potem plaża, morze, już zaraz, hura!! |
Stuk. Puk. W-i-t-a-j-c-i-e! |
A teraz już się tłumaczę z tej orgii lenistwa, o której wspomniałam wyżej. Bo tak:
- Spanie do godziny13! I to niemal co dzień. Tak naprawdę to do 10., ale potem w łóżeczku kawka, śniadanko i kolejna pośniadaniowa drzemka! Około 13. powolne zwleczenie się z łoża, prysznic bądź nie (od brudu w końcu ponoć jeszcze nikt nie umarł) i spacer…
- Wróćmy jednak do śniadanka. Taka na przykład jajecznica (z jaj prosto od Olgi) z podgrzybkami z nadmorskiego lasu, mmmmm… Albo grzaneczki smażone na masełku (chleb maczany w rozbełtanym jajku z wodą i odrobiną mleka) z chrupiącymi plasterkami z podgrzybkowych kapeluszy na masełku przypieczonych, mmmmmm…
- A ten spacer… Najpierw długaśny pustą plażą, po piasku, po falach mimo chłodu (darmowy piling), potem powrót lasem przy skarpie i mimochodem grzybobranie, mmmmmm… Jak to miło, że grzybeczki chciały współpracować i rosły wprost przy ścieżkach.
- A obiadek? Do wyboru; podgrzybki w śmietanie jedzone eksperymentalnie, np. z pierogami ruskimi (przywiezionymi z domu) lub z camembertem smażonym, mmmmmm, pychota! Orgia smaku najprawdziwsza z prawdziwych! Albo rybka smażona z frytkami i surówką z kapusty kupiona w ostatniej już czynnej smażalni w miasteczku. Doskonała! Za tym smakiem tęskni się calutki rok!
- A po obiedzie, wiadomo: lody! To nic, że chłodnawo, że wrzesień, że deszczyk o szyby jesienny… To nic, jak wczasy, to wczasy, a jak one, to lody muszą być. I kropka, mmmmmm... (I wielokropek - dop. Talibia).
- I jeszcze raz spacer - wieczorny, zachodni, choć pozornie niespektakularny, to i tak niezrównany. Subtelne pastele rozsmarowane na zimnym niebie nad chłodnym morzem i mroźną w tonacji plażą to uczta dla oczu, odpoczynek dla ducha, mmmmm... Można się najeść tymi arktycznymi barwami w przytulnym otoczeniu wrześniowego, niemal ciepłego wieczoru w Polsce, mmmmmmm...
- Po spacerze NIC. Niczego nie muszę, niczego nie potrzebuję, nic mnie nie goni... Rozmowy, książki (Opowieść o kocie, mistrzu zen), trochę tv - jakieś stare filmy (Jurasic Park), bajeczki (Bolek i Lolek leciał, i Reksio), seriale (Rodzinka.pl), jakieś gry na komórce (kierki, pasjans), trochę grzebania w sieci na ajfonie. Zero komputera! Zakurzył się biedaczek nieużywany, mmmmmmm…
- No i największe miłe zaskoczenie: Rufik! Pies, który nie jeździł donikąd, bo nawet półgodzinna jazda na naszą wieś była dla niego koszmarem. Tym razem zabrany z nastawianiem, że trzeba w końcu spróbować, a przede wszystkim odciążyć Wrocławskiego. Zniósł podróż nie najgorzej, nie najlepiej, ale zniósł, a potem sprawdził się na medal jako pies plażowy, spacerowy i jako samotny zostawacz w domu, gdy my na wycieczkę samochodową (na rybkę). Sprawdził się też jako spacz poranny niebudzący. Do 10. piesek chrapał bez problemu!
Jakże inny ten urlop od pobytu w Japonii, gdzie całymi dniami zapitalaliśmy, aby zobaczyć jak najwięcej!
Mimo że pozornie nic się nie działo (niektórzy już wiedzą, że znów widziałam się z Jolą i Igorem! Czy to nie piękne?), to na pewno uda mi się jeszcze wyciągnąć z tych wczasów niejedną ciekawą opowieść. Będzie wkrótce, bo narobiło się wiele zaległości. Przecież o Sysi i Prysiu napisać muszę, i o Janku, i o tym, co dostałam od Hany, od Anabell, od Pantery. To zrobię z radością.
I o innych sprawach też napisać muszę. Niestety.
Widzę, że dzięki Joli i Wam, drodzy Czytacze, kąty Za Moimi Drzwiami kurzem nie zarosły. Dziękuję!
Teraz mocno trzymamy kciuki jeszcze za Malina, już ci bardziej psolubni narzekać nie mogą, że tu tylko koty i koty!
A kotki cieszyły się ogromnie, kiedy wróciliśmy. Stefka najbardziej. Szalała jak kociak - za myszką, za wędką, już nie wiedziała, co z tej radości robić! Hokus radość demonstrował głośnym mruczeniem, a Amisia nocnym przytuleniem. :)
Mmmmmmmmmmm. To jest to, co tygrysy i pantery lubieja najbardziej i co niektorym innym tez by sie przydalo. Taki urlop, taka odskocznia od nielatwej codziennosci.
OdpowiedzUsuńNo to witaj z powrotem! Dobrze, ze jestes, bo choc Jola dwoila sie i troila, to i tak Cie brakowalo. :)))
Kochani, po urlopie niewiadomo w co ręce włożyć, więc odpowiem na Wasze komentarze, ale po południu. :(
UsuńZapraszam!
:))
(nie umiem robić serduszek, buuuu)
Naciskasz jednoczesnie Alt i 3 ale te 3 z boku na dole. O tak: ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
UsuńTrzeba mieć chyba klawiaturę numeryczną? Na moim laptopie nie ma, więc chyba nie da się?
UsuńZresztą w pracy też mi się nie udało, a tam mam taką. :(
Ja tam uważam, że Jola wspaniale mnie zastąpiła, ale miło mi, że toś tęsknił. :)
No i jeszcze:
Usuńserce, serce, serce, serce - tak umiem, ładnie? :D
Gosiu, klawiatura numeryczna być musi (każda cyferka i liczba wraz z altem coś pokazuje), ale alt musi być lewy :) Trzymasz alt, wciskasz 3 i razem puszczasz. Jak szybciej puścisz 3 to nic się nie pokaże ;)
Usuń♥♥♥♥♥♥♥♥
No to spróbuję jutro w pracy, bo numerycznej tu nie mam.
UsuńMuszę zmienić laptop czy co???
:))
No jak nie masz, jak masz! MUSISZ miec!!!
Usuń♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
♥♥♥ dziękuję Panterko, ja już się nauczyłam! Ale fajnie:))
UsuńJa mam klawiaturę taką jak tu http://gadzetomania.pl/images/2010/09/P1060420.jpg
UsuńI co??
Wybrakowana jakas! :)
Usuń♥♥♥ i ja się naumiałam,co prawda na jedno serduszko wychodzi mi 33 trójki ale jakoś idzie:)))
UsuńAno bywaj!:)
OdpowiedzUsuńZnak drogowy mnie rozczulił:Lubin-mieszka moja przyjaciółka internetowa,Świnoujście-mój Syn a i ja tam planuję zabunkrować na stałe.
Fajnie,że wróciłaś,odpoczęłaś i pełna nowych sił dalej będziesz czekała i pisała dla nas.:)
Serdeczności zostawiam:)
Świnoujście chodzi za mną, i tym razem miałam taką wycieczkę proponować MCO, ale potem okazało się, że jednak nicnierobienie to jest to! Witaj, Orko :)
UsuńKiedy planujesz zabunkrować się na stałe w Świnoujściu?
Aniu,jak tylko uda mi się w końcu sprzedać to mieszkanie w którym mieszkam:)
UsuńNo to bardzo konkretny plan! Powodzenia!
UsuńCieszę się, że wypoczęłaś - taki urlop to błogosławieństwo.
OdpowiedzUsuńTo prawda, urlop po sezonie nad morzem na swój niezastąpiony czar...
UsuńA Ty byłaś gdzieś w tym roku, Aniu?
Ale miałaś fajnie, Gosiu! Jejku, mnie sie też zamarzyło....
OdpowiedzUsuńCieszę sie, ze odpoczęłaś i znowu piszesz. Że jest dobrze!
(Niepokoją mnie trochę te przykre sprawy, o których wspomniałaś, ale przeciez każdy ma takie. Chocby na zewnatrz wygladało zupełnie sielankowo...Ot, zycie!)
Ciepłę mysli zasyłam!***
Nie miałam ostatnio dobrej passy, a raczej to moi podopieczni mieli złą :( Mam nadzieję, że to już minęło, po dole musi być górka! Też tak masz, Olu?
UsuńDzień dobry, cześć i czołem! Fajnie,że jesteś! I jak fajnie znów wrócić co starych rytuałów - poranna kawka i TY :)))))
OdpowiedzUsuńGosiu, piękne mieliście wczasy. Tak sobie myślę, że do takiego wypoczynku niektórzy (np. ja) muszą dojrzeć. By nie myśleć, że trzeba zobaczyć, że szybko wstać, bo szkoda dnia, bo to, bo tamto... Wszystko przede mną. ;)
Ale, ale... widzę na zdj. znajome wiadukty :P i znaki na ZG - trza było wpaść na posik z Rufim! I popij dla Waszej trójki ;))
I brawo dla Rufika - zdziwiłam się jak go zobaczyłam na plaży na blogu Hany. :)
Miłego tygodnia :* Czekam na kolejne morskie opowieści :)
Oczywiście, że myślałam o tym, że jesteś tak blisko! Podziwiałam też cudowne tereny wokół ZG. Czy Ty doceniasz w jakim pięknym miejscu mieszkasz??
Usuń:))
Buziaki gorące :)
Myślałam, myślałam :PP
UsuńCzy doceniam... Hmmm... Baaaardzo lubię miejsce, w którym mieszkam i wiem, że są tu piękne tereny! To chyba doceniam, co nie? ;)
Buźka!
Stwierdzam, że doceniasz. :D
UsuńI niech ktoś powie,że jest gdzieś piękniej niż w Polsce:) NIE MA !!!
OdpowiedzUsuńCudnie wypoczęłaś,pozdrawiam.
Piękne widoki to dopiero pokażę :) Lubisz morze, Ewo?
UsuńPatrzę na trasę i widzę że tak blisko byłaś Gosiu mojego domku wystarczyło tylko 400 m wjechać w las.Dobrze że poleniuchowałaś i wypoczęłaś.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, Halszko i dlatego brałam twoją propozycję wobec Janka na poważnie, bo łatwo byłoby go zawieźć, jednak los potoczył się inaczej. Niemniej za Twoją propozycję bardzo dziękuję.
UsuńMoże kiedyś inny kotek znajdzie u Ciebie dom? Jak myślisz? :)
Gosia - opisujesz to, co my przez 13 lat robilismy na Kaszubach - poza przygotowywaniem posilku (na 12-14 dni moze ze 3 razy latalismy gdzies cos zjesc, reszta w domu, ale minimalna robota). Kazdy wstawal kiedy chcial - ja po 4 rano jak juz bylo jasno i cicho i cudownie. nad jezioro na plaze nigdy, nigdy nie udalo nam sie isc przed godz. 13...etc etc.
OdpowiedzUsuńWiec rozumiem jak bosko Wam bylo. A widze, ze i jazda byla nei traumatyczna (dla ludzi), bo te piekne drogi puste jakies - to mozna z Wroclawia nad morze jechac w takich warunkach? Szybciej niz pociagiem? :P
A dlaczego piesek nie przypiety pasami? ale dobre cierpliwe psisko, z panstwem wytrzymal w tym pudle! no i mial to wynagrodzone plaza.
Ciesze sie, ze jednak udalo sie Wam spotkac z JolkaM, bo cos czytalam, ze w tym roku to juz nie, a ona tez jest lecznicza...a jak ona sie urobila tu pilnowaniem bloga! ha!
Uwazam, ze sanatoria plazowe, nawet w sezonie, sa najlepsze na swiecie. Dlatego ja sobie jezdze nad morze tu, zeby choc posiedziec-posluchac-powachac. Ludzi nie zauwazam. Psy - tak :)
W ogole to duzo robiliscie, az sie dziwie, z e nie piszesz o zmeczeniu ;P
i wiesz co - zdjecia uliczki, chalupek, sosen zobaczylam i serce mi zmieklo bo nos zadzialal fantazja morska i ucho wyczulo szum. Wiec dziekuje Ci za te wrazenia. I ciesze sie, ze morze zrobilo swoje i bateryjki i akumulatory naladowalo. I teraz siadaj i pisz te wszystkie rzeczy, ktore masz napisac...a ze odpoczelas to mozesz (o ile nie wrecz morzesz!!)
Krysiu, można dojechać już komfortowo, niemal samymi autostradami. Jechaliśmy 6 godzin robiąc kilka przerw na pokup i posik dla Rufiego.
UsuńNo i masz rację, pasy trzeba kupić dla Rufiego koniecznie, tym bardziej, że on jest sparaliżowany ze strachu i na pewno by mu nie przeszkadzały, bo się nie wierci. Nie pomyślałam o tym...
Tak! sanatoria plażowe są najskuteczniejsze, ale te nadbałtyckie, gdzie wiatr wywiewa z głowy wszystkie durne myśli i człowiek jakoś tak widzi jak marny jest i lichy wobec ogromu tej wielkiej wody...
Jak tam pachnie! Mówię ci! I sosnami, żywicą, igliwiem, grzybami, morzem, piaskiem - uwielbiam to. Nawet zaczęłam się zastanawiać czy nie warto przeprowadzić się nad morze, aby móc częściej napawać się tym całym pięknem! Już wiem! Chyba zamieszkam u jolki! Hrehrehre! Ty ze mną? :)
No ba! ale te pachnace sosny to obowiazek, bez tego nigdzie nie jade ;))) caly zapach, szum i widok morski to jest to, co daje mi energii, laduje akumulatorki, bateryjki i inne dynama, ukaja dusze, a jeszcze jak sie trafi bursztyn (tam) albo amonit (tu) plus drewno morskie i szklo morskie, to ja juz niewiele wiecej do szczescia potrzebuje...no moze poza nowymi butami.....dobrym serem....jakas salatka....swiezym chlebem od czasu do czasu.....owockiem jakims.......koszem i parawanem plazowym......kieliszkiem prosecco.....Jolka przygotowana??
Usuńze sie czuje marna i licha to doszlam do tego dosc wyrazisscie kiedy planowalismy ze slubnym plywac po morzach (jacht byl juz budowany rencyma slubnego + kolegi), az w pewnym momencie doszlam do wniosku, ze ja CZASEM potrzebuje sie wyspac na czyms, co sie ciagle nie rusza i woda jest za duza, taka luzem, brak mi punktu odniesienia...tak samo na pustyni badz na pustkwiach takich jak u nas -> Yorkshire moors.... ale te Twoje sosny i zapach kupuje bez pytania :) To kiedy jedziemy?
Jedziemy natentychmiast! Jola ma to wszystko na własnej działce! Jak się tam zabunkrujemy we dwie to nas żadna siła nie ruszy. :) Jola może nam kafkę donosić i koty na kolanach wymieniać. :)
UsuńDla Ciebie będę miała krótki filmik do napawania się. Miałam go nie dawać, ale dam. A co tam! :P
dawaj, dawaj! ale z kotami to ten tego, jestem jednak uczulona ://
Usuńale zabunkrowac sie jak najbarzziej, sokawke na rzondanie! a ja bede robic skarpetki na drutach.....
Ok, ciebie będzie się okładać psami. Tych u Jolki pod dostatkiem :)
Usuńo to to, trzeba mi okladu z psa. moze byc mokry...lubie zapach psa....
UsuńOpakowana na sfinksa nie będziesz uczulona ! Chyba .
UsuńGosiu, jak milo czytac Twoje optymistyczne wywody i jak milo ogladac zdjecia "europa, panie europa" ..jak to tez tak widze, a Rufik dzielnie sie zachowal i szlachetnie, bo te psy tak maja, nie lubia podrozy ale cierpia godnie i nie sprawiaja klopotow, mialam identycznego, nazywal sie Huli, i nie lubil podrozy ale ja znosil sliniac sie niemilosiernie, czasem w jeden dzien przejezdzal z nami 700km z Caracas do And. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo proszę! To widocznie tak to z goldenami jest, bo i pies Grażki nie znosi jeździć samochodami.
UsuńZ Caracas do And... Hmmm, jak to pięknie brzmi! Jechałaś na wczasy?
jechalam do mego domu w Andach...
UsuńDobrze, że odpoczęłaś :) Tak się zastanawiałam, dokąd pojechaliście taką autostradą, a to Świnoujście :))) Miejsce przepiękne, osiedle takich domków, aż się chce odpoczywać. A po sezonie tym bardziej ;) I Ruficzek - mordka zaśliniona dał radę :))
OdpowiedzUsuńA wiesz, że własnie sobie uświadomiłam, że nie widziałam ani jednego pociągu! Gdyby był to na pewno bym go dla ciebie pstryknęła. Jejku, mam nadzieję, że jakoś to przeżyjesz, Lidko :))
UsuńSpoko, Gosiu, przeżyję :))) Widocznie gdzieś daleko od dworców byliście :)
UsuńUff, łaskawa z Ciebie bloginka, Lidko! :))))))
Usuńnalezało Ci się to jak ekhem psu zupa ;P
OdpowiedzUsuńsuper tak sobie poleniuchować:)
wiem, bo własnie wróciłam od Miski, michaliny i Futrzaka, chociaż w moim przypadku to było odpoczywanie z wywieszonym jenzorem, tak mnie przegoniły po Poznaniu ;P
dobrego tygodnia dla Ciebie i wszystkich Zwierzolubnych :*
Viki, Ty światowa, rozrywana kobieto! Cieszę się, że się zabawiłaś. U Ciebie lepiej?
Usuńjedzie się jedzie pod warunkiem, że się nie stoi w korku, jak latem bywało:-)
OdpowiedzUsuńzdjęcia S3 jak z rządowej reklamówki;-)
Miła Megi, w okresie wyjazdów na urlopy stoi siew korkach nie tylko na polskich drogach- stoi się na szosach Francji, Niemiec, Włoch. Sama już to przecwiczyłam we Włoszech i w Niemczech.
UsuńMiłego,;)
Korki były w drodze powrotnej, ale dało się wytrzymać. Ja jestem zachwycona tym, że tak komfortowo się jedzie nad morze. Może nawet będziemy jechać tam częściej?
UsuńDobrze, że odpoczęłaś, bardzo Ci takie oderwanie się od rzeczywistości, było potrzebne. Teraz naprawdę po kraju jezdzi się naprawdę dobrze i strasznie wnerwiają mnie ci, co to siedzą w domu na tyłku, nigdzie nie jeżdżą (poza wyprawą do kiosku po piwko) i narzekają na stan dróg. A jeżdżąc po Polsce można bez trudu zobaczyc, że kraj wyładniał, wiele małych miejscowości "odmłodniało", wyładniało i wygląda naprawdę po europejsku.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ja też nie lubię narzekacz, przecież wokół wszystko się zmienia na lepsze, na piękniejsze i bardziej dogodne dla ludzi, trzeba tylko umieć na to popatrzeć w ten sposób. Jednak narzekanie i wynajdywanie powodów do krytyki to nasz sport narodowy.
UsuńJak ja lubię ten stan "nic nie muszę"! Rzadko jednak mi się zdarza ostatnio, oj, rzadko! Właśnie podczas czytania Twojego posta i komentarzy pod nim, doszłam do wniosku, że ciągle, kurna, coś "muszę"! I nie ma znaczenia, że bywają to drobiazgi; tak czy siak - to bardzo męczące.
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że mogłaś tak odpocząć, oderwać się, poleniuchować i naładować akumulatory.
Buziaczki na powitanie przesyłam i ściskam serdecznie.
To było coś pięknego to nicniemuszenie. Miałam wiele planów, ale NIC nie zrealizowałam. I dobrze! :)
UsuńMoże choć jeden dzień taki sobie zrobisz, Ninko?
Cieszę się z Twego urlopu, ze spotkania i wyściskania JolkiM i Igora. I cieszę się, że jesteś z powrotem ! Wypoczęta, wyleniuchowana. Akumulatory naładowane. Zatem do roboty ! Nie ma to tamto :) Rufi jest bosssski !
OdpowiedzUsuńTak jest, Ewo! Czy Ty jesteś bardziej psia, że Rufik cię tak zachwycił?
UsuńByłam bardziej psia z powodu nieznajomości kotów. Odkąd mam Franię jest fifti fifti :)
UsuńJeszcze trochę i cię przeciągniemy na kocią stronę mocy! :P
UsuńOpierać się nie będę :)
UsuńO widzę że systemy naprowadzająco szukające takie jak u nas :). Szukaliśmy w sobotę w górach. :)
OdpowiedzUsuńI miseczki na picie i wyprowadzanie na oczyszczenie pieskowego organizmu podobne. :)
Nasza młoda sunia jeździć chce cały czas do przesady!! :( Zamiast na wykupkanie czy wysikanie pędzi do samochodu i czeka z pytaniem w oczach jedziemy? już jedziemy? :) Gdy przestała zwracać - przeszło jej samo, czuje się wspaniale, śpi cały czas, nawet przełażący w te i wewte kotek jej nie przeszkadza w spaniu.
Urlop i odpoczynek od wszystkiego potrzebny jest bardzo i lenistwo i spokój, odzyskanie siebie samej by z dystansu popatrzeć to powrót do zdrowia. Wszystkiego dobrego Gosiu.
Elu, nie chcę cię straszyć, ale wożenie kotka bez transportera skończyło się naprawdę tragicznie dla dwóch znajomych rodzin... Naprawdę, wcześniej sama nie przejmowałabym się tym.
UsuńKot w samochodzie tylko w zamkniętym transporterze, choćby nie wiem co... Naprawdę.
Jest w tym naszym urlopie coś z uzdrawiania. Wyjechałam naprawdę w strasznym stanie. Mam nadzieję, że teraz starczy mi siły psychicznej na... życie, bo to ono często boli.
Buziaki, Elu.
Całe szczęście, że zmieniłaś terytorium (to określenie mojej koleżanki) i wróciłaś silniejsza.
UsuńPozdrówki
Witajcie wypoczęci i zadowoleni :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKamilko, Rufi dla Ciebie jeszcze będzie! Myślę, że się cieszysz :)
Usuń...witaj Gosianko jak miło cię słyszeć w ten piekielny poniedziałkowy poranek. Czekam na namiary bo za rok nie ma, że boli jedziemy nad morze. Pozdrawiamy ciepło...
OdpowiedzUsuńI słusznie! Co Was powstrzymuje? Co by to nie było, warto doprowadzić ten plan do końca. Kibicuję Wam w tym!
Usuń...przez rok chleb z pasztetową i jedziemy :))
UsuńAlbo znajomi z metą i wtedy tylko podróż kosztuje, bo jeść trzeba przecież tak czy siak, a nad morzem nawet taniej niż tu w mieście, bo przecież grzybki z lasu są za darmo, a było ich sporo :)
UsuńMiło Cię widzieć (czytać) po przerwie - stanowczo zbyt długiej, ale NA ZDROWIE! Rufi miał Was przy sobie, więc co tam podróż dla dzielnego piesa. UPRASZA SIĘ o serwis foto z plaży z uwzględnieniem morza, a także z wizyty u Jolanty M. i powitalnego komitetu domowego. Jeśli można.
OdpowiedzUsuńWszystko będzie, ale po kolei, bo inaczej wypstrykam się z wszystkich tematów na raz i nic mi zostanie, aby was zaskoczyć, a tego byś chyba nie chciała? :)
UsuńStrasznie mi sie podobają zdjęcia autostradowych wiaduktów :))
OdpowiedzUsuńFajnie tak sie pobyczyć :)))
Fajnie, Mario, a wiadukty w niektórych momentach jak w jakimś Tokio! Nie tylko Europa, co Świat! :)
UsuńTeż cieszę się, że jesteś z powrotem, na dodatek dobrze nastrojona, życzę Ci żeby ten nastrój utrzymywał się długo, długo :) Marysia
OdpowiedzUsuńDziękuję, Marysiu, niech się spełni!
UsuńNo nareszcie! Cieszę się że wróciłaś, że wypoczęłaś, baterie naładowane, głowa pełna pomysłów, tylko tak dalej!
OdpowiedzUsuńTak jest, masz rację, stawiasz (znowu!) kolację! :))
Usuń"Niektórzy" nawet zawracali głowę Jolce, gdy była u Ciebie ;)))
OdpowiedzUsuńAle w bardzo słusznej sprawie, przecież! :))
UsuńPusta plaża i szumiące morze, nic tak nie relaksuje... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo idealny zestaw do odstresowania. Wahałam się cz jechać, goopia!
UsuńNareszcie. Przywykłam do codziennych wpisów, a JolkaM. się obijała, hrehrehre.
OdpowiedzUsuńOj, tam, nie wierzę w to co czytam! Przecież Jola przygotowała dwa fspaniałe długaśne posty! Mogłaś czytać po kawałku codziennie, a nie marudzić mi tu. Nno!
Usuń:)
Serce, serce, serce, serce (nie umiem inaczej, buuu).
Jeżu, Ona mnie udusi i wydziedziczy:(
Usuń♥♥♥♥♥ hrehrehre, a ja umiem!
Coś Jej nie ma.... Hmm, dałabym głowę, że nad morzem się nie zagubiła... JOLKA!! Gdzieś ty, ach gdzie??
UsuńDzień dobry:) Takie lenistwo bardzo wskazane i nie ma się z czego tłumaczyć! :)
OdpowiedzUsuńA czy ja sie tłumaczę? Dumna jestem z siebie! Ot co! :))
UsuńA ładnie to tak, Ruficzku, na stacji paliw paskudzić!:)))
OdpowiedzUsuńŁadnie, bo łysi woreczki mają zawsze przypięte do smyczy. Można paskudzić do woli!
UsuńMorze jest moim lekarstwem na zbolała duszę :-)
OdpowiedzUsuńCzy jest nadzieja, że kiedyś zawitasz do Gdańska . Wyspa Sobieszewska ma też dużo uroku, a do niej z letniego domu to rzut beretem.
Ps Maks jak Twój Rufi nie lubi podróżować.
Kto wie, Grażko, kto wie. Rozumiem, że zapraszasz? :)
Usuńzapraszam
UsuńMiło mi :))
UsuńGosieńko odpoczynek ci się należała jak mało komu-buziaki:))))
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to prawda, ale niech tak będzie. :)
UsuńWitaj, jak miło Cię czytać po przerwie. Piękne zdjęcia i droga. Cieszę się, że wypoczęłaś, nabrałaś sił i dystansu.
OdpowiedzUsuńI mnie jest miło być tak powitaną, Ewo. :))
UsuńCudowne takie letnio-jesienne odpoczywanie :) ...czekam na dalsze opowieści i zdjęcia - teraz morskie bo dzisiaj to jakby 'kino drogi', pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, narobiłam tych zdjęć tak dużo, że musiałam je wykorzystać. Potem z powodu orgii lenistwa nawet aparat odpoczywał, choć na szczęście nie tak całkiem.
UsuńI mam nadzieję, że wypoczęłaś bardzo i naprawdę
OdpowiedzUsuńI ja mam taką nadzieję, bo wiadomo jak to jest. Kilka dni w domu i po urlopowym nastroju nie ma śladu...
UsuńWitaj Gosiu. Należał się Wam ten wypoczynek, oj należał. Morze poza sezonem chyba najlepsze. Moja koleżanka z pracy jeździ każdego roku w drugiej połowie czerwca. Tłumów nie ma na plaży, a ona z tych "trzaskających się na heban". Przeleży dwa tygodnie na plaży i wraca. :) Cieszę się, że już jesteś.
OdpowiedzUsuńJoannaK
Ja lubię leżeć na plaży, ale w cieniu... Ja się tak bardzo nie cieszę, że już jestem. Mogłabym tam jeszcze pobyć z tydzień, mmmmm
Usuń:))
Fajnie, że odpoczęłas i już wróciłaś :) Fajne zdjęcia z podróży i czekam na dalsze :) Też byłam w tym roku w ostatnim tygodniu sierpnia nad morzem w Ustce i byłam naprawdę zachwycona. Pojechaliśmy nad polskie morze po 11 latach i zakochałam się od nowa :) A przed sezonem ( na początku czerwca ) byłam w Zakopanem i też wszystkim polecam, bo było zdecydowanie mniej ludzi niż w wakacje i naprawdę fajnie spędziliśmy czas bez dzikich tłumów. Pozdrawiam Agnieszka z Lublina
OdpowiedzUsuńMyślę, że dzikie tłumy zabijają wszelką radość z pobytu. Iść pustą plażą gdy w obie strony nie widać żywego ducha to magia!
UsuńI ja pozdrawiam, Agnieszko. :)
W tamtym roku na początku sierpnia pojechałam ( ze Szczawnicy, którą bardzo lubię) na kilka godzin do Zakopanego i byłam przerażona ilością ludzi, uciekałam jak najszybciej się dało. Ale chyba tym ludziom, co tam byli to nie przeszkadzało ?? :( Więc może są tacy co lubią dzikie tłumy, ale ja raczej nie ... :) A z L
UsuńI ja też nie, przybij piątkę! :))
Usuńa ja se tak myślałem gdzie też cię dzuefczyno pognało, a to się morze zamaniło zobaczyć, a skoro widziałaś wiceszefową tego tu miejsca to wiesz że za Drzwiami był porządek (pozdrawiam Jalu&Igorze Morze :)) oraz cieszy mnie że i Rufi złapał ten nadmorski klimat :) si bom si bom tra la la la la :)
OdpowiedzUsuńCześć siema hej :***
to pisałem ja Rafał :)
PS focham się z powodu Braku kartki z podróży dla mła :) nie no wybaczam
Uff, wybaczyłeś! Następnym razem się poprawię, obiecuję, ale wiesz była taka nuda, że nie starczyło mi determinacji na kartki do wszystkich przyjaciół. :)
UsuńPusta plaża, szum morza, zapach sosen i grzyby. Cuda, po prostu cuda.
OdpowiedzUsuńKatarzyna3
♥♥♥
Usuń(serduszka z kalkulatora)
K3
Cuda, Kasiu, najprawdziwsze z prawdziwych!
UsuńNie mam tu klawiatury numerycznej, niech to! :(
Cieszę się Gosiu, że wypoczełaś. Ale dobrze Cie "widzieć". Brakowało mi Twoich wpisów:)))
OdpowiedzUsuńO, jak mi miło! Buziaki, Iko :)
Usuńcześć, Gosiu :))
OdpowiedzUsuńbardzo, bardzo się cieszę, że udało Ci się tak pięknie polenić :*
Cześć, Joasiu :))
UsuńGosiu, jak miło Cię czytać i to z zapewnieniem, że wróciłaś wypoczęta.
OdpowiedzUsuńRomantyczna to była podróż - z sercem w chmurach.:)
Rufi jak zwykle ujmujący.:)
Niech te piękne, wczesno - jesienne dni będą zapowiedzią lepszego.:)
Oby, Alu! I tu już nie chodzi o mnie, a o te kocie bidy, niech już im los sprzyja.
UsuńA to serce... hmm, może i masz rację. Odpoczęliśmy oboje, bo wcześniej już noże latały z tych nerw...
♥♥♥♥♥♥No ja się zastrzelę!!!Wyszły mi serduszka!!!Wzięłam alt i 3 z kalkulatora klawiaturowego,znaczy Gosiu pewnikiem też tak masz:))
OdpowiedzUsuńNie umiem, próbuje, próbuję i nic, buuuuuuuuuuuu
UsuńGosiu, a spróbuj alt i 3 (z prawej strony klawiatury) równocześnie wcisnąć i puścić.:)
Usuń♥♥♥
Kiedy ja nie mam cyfr z prawej strony klawiatury tylko na górze! I nie działa :( Jutro w pracy spróbuję jeszcze raz. :))
UsuńSpanie do 13..... Już od tego zdania mnie rozwalilas....on cudnownie....ja na wakacjach wstaje max 8 ;)))))
OdpowiedzUsuńI ja zazwyczaj tak nie wstaję, ale to morskie powietrze, mmmmmm
Usuńzazdroszczę!
OdpowiedzUsuńściskam;D
Odściskuję, Miśko!
UsuńWitaj Gosiu! ♥
OdpowiedzUsuńTo pozorne nicnierobienie było Wam baaaardzo potrzebne :) I miejsce do tego przecudowne. Ja nad Bałtyk jeżdżę ostatnio na Łotwę - tam nawet w środku lata jest pusto i cicho :) a takie leniuchowanie mi się marzy...
Na Łotwę! To bardzo ciekawe. Pięknie tam musi być i dziko!
Usuń333333333333333333
OdpowiedzUsuńĆwiczyłam dla Ciebie serduszka z lewym altem...
I.
No właśnie! Mnie wychodzi to samo. :) 333333
UsuńA laptopa mam Toschiba Satelite P75-A7200. Nie mam pojęcia, czy to jest klawiatura numeryczna.
UsuńMoże to kwestia programu, a nie klawiatury? Ja mam Win8.
Niemniej jednak na pewno poczułaś coś z mego serca.. .Na osłodę powrotu mogę Ci jeszcze tylko wysłać zdjęcie Maksiuputka. Niedługo minie rok, odkąd jest z nami.
Twoja tarczyca chyba Ci jest wdzięczna za ten wyjazd.
I.
Rok? To nie do wiary! Poproszę o zdjęcie Maksiuputka i proszę go ode mnie wymiziać. :)
Usuń♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńA mnie się udało, dzięki Wam się nauczyłam :)
Takie leniuchowanie nad morzem bez tłumów musi być cudowne.
Asia
No to ja jestem najtępsza uczennica w klasie. :(
UsuńNie najtępsza tylko bez klawiatury numerycznej z prawej strony ;)
UsuńAsia
♥♥♥
OdpowiedzUsuńHura!
I.
"Pokup" - zachwyciło mnie to słowo i z góry zapowiadam, że będę go używać ;-)))
OdpowiedzUsuńWspaniała relacja ze wspaniałego urlopu. Rufi faktycznie w aucie wyglądał jak siedem nieszczęść, ale z tego co widziałam w najnowszym poście, zrekompensował sobie to w pełni :-)
Mnie też zachwyciło i również włączam je do swojego słownika. :)
UsuńGosianko, toż Ty byłaś o KROK ode mnie! Wiem nawet, jaka to miejscowosc, poznałam po ulicy. I że też nam się nie udało spotkać?! No, tak nie ma sie co dziwić, gdybym czytywała regularnie, lub w miare regularnie blogi, lub komentowała, nie było by takich zaniedbań.
OdpowiedzUsuńAle teraz, to juz przynajmniej wiesz, gdzie jest to moje miejsce.
Zazdraszczam takiego leniuchowania, to moje aktualne marzenie, a morze chyba cudne o tej porze, własnie wczoraj sobie tez spacerowałam po opustoszałej, nadmorskiej plazy...bedac tam przy okazji.
Amelio, co się odwlecze... W przyszłym roku też tam będziemy :))
Usuń