piątek, 13 czerwca 2014

Sposób na opornego

Niektóre z Was skarżą się, że mąż nie pozwala wziąć do domu pierwszego/drugiego/trzeciego/entego kota. Wcale mnie to nie dziwi, w końcu nie od dziś wiadomo, ze faceci to dranie bez serca!

Co zrobić w takiej sytuacji? Prosimy o pomoc koleżankę/siostrę/mamę/innąbabkę i...


Proste? Do dzieła więc, drogie panie! :)

Miłego piąteczku i nie grajcie w piłkę nad rzeką! :)



PODPIS

PS. Polecam nowy post na Oswajaniu Drogi. Myślę, że kto jest tam na bieżąco, wiele zyskuje, np. świetną lekturę, dobrą rozrywkę (bo momentami można boki zrywać), no i możliwość uczestniczenia w podróży rowerowej po Japonii bez ruszania się z domu. Polecam gorąco, nie dlatego, że pisze to MCO, a dlatego, że to jest naprawdę bardzo dobre! 



78 komentarzy:

  1. Nooo, potwierdzam! Na mojego podzialala dopiero Orka. Przekupstwem podzialala. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wczorajsze zdjęcia koleżanka widziała? :) Twój jest tam wspomniany w komentarzach :)

      Usuń
    2. Widziala, pozno co prawda i bez komentarza, na ktory sil juz braklo, ale widziala.
      I doszla do wniosku, ze choc gamoniaki sa slodziutkie, jednak nie siegaja do aksamitnych rozowych poduszeczek pewnej uroczej koteczce.
      Lece czytac, co tez o moim pisza... :)

      Usuń
    3. No, uzupelnilam braki wiedzy, a nawet sie wpisalam.

      Usuń
    4. Wybaczam ci tą zniewagę dla gamoniaków, bo jako matka masz prawo wyróżniać swoje dziecię, ale innym nie wybaczę! To najnajnajnajpiękniejsze kociaki w galaktyce!

      Usuń
    5. :)))Panterko,ale nie było by Buły to byś się zakochała w tych paskudnych/lepiej być ostrożnym z tymi zachwytami/umorusanych po końce wąsów,koteczkach.Ja to się ciężko zastanawiam czy Bułowata koteczka czasami nie towarzyszyła Tobie przy malowaniu jakowegoś arcydzieła.Wygląda tak jakbyś pędzel o nią wycierała i to na pyszczku:)))

      Usuń
    6. Bardzo obiecujący dziś tytuł w Oswajaniu... ale nieee...

      Usuń
    7. Spodziewałaś się golasów w ofuro? :))

      Usuń
    8. E tam, golasy to przereklamowana sprawa. Ogólnie intryguje mnie co tam się dzieje - poza ablucjami rzecz jasna!

      Usuń
    9. Nawet japońskie dyndasy? :) Dzieje się, dzieje, a głównie... leje!

      Usuń
    10. Ojtam, ojtam. Golas jak golas, dyndas jak dyndas. Obyczaj mnie nurtuje, obyczaj!

      Usuń
    11. Byłabyś taka odważna i do ofuro byś poszła?

      Usuń
    12. Ja bym poszla, niech sie inni martwia, ze padna na moj widok trupem. Buhahaha!!!

      Orko, ja nie wiem, co by bylo gdyby. Ja w ogole juz nie pamietam czasow bez Bulczyka (byly w ogole kiedys takie czasy?)

      Usuń
    13. W tamtych czasach Bulczyk był u cioci Gosi :))

      No i pewnie by nie padli, bo ty jesteś zgrabna bestia!

      Usuń
    14. Motylem bylam, ale... utylam he he he!!!

      Usuń
    15. Muszę wiedzieć, co tam się dzieje, to może i poszłabym:)

      Usuń
  2. sposobem jest też nie mieć faceta i rzondzić ;PPP
    dobrego weekendu dziewczynki i chłopcy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sposobem jest mieć faceta i rzondzić!!! :PPPP

      Dobrego, Viki!

      Usuń
    2. a ja wolem mieć i przyzwyczajać do kotecka :D ale zarzondzić czasem trzeba! tak dla zdrowotności ;)

      Dobrego, Viki i Anko, no i Jolko ;))

      Na Oswajanie wchodzę i staram się być na bieżąco, bo to teksty tak świetnie skrojone, że ach! Sama przyjemność. Gorzej z czasem :(

      Usuń
    3. to dla zdrowotności bardzo się mi podoba ;PPP

      Usuń
    4. Sposobem jest mieć faceta i nie musieć rzondzić!

      Usuń
    5. Hana, ale tak nic?? Ktoś musi być w końcu tą szyją, co kręci głową gdzie ma się obrócić :))

      Usuń
    6. No ale czasem trzeba zarzondzić: pobaw się z kotem! Przecież mężczyzna ma tyle na głowie i może bidulek zapomnieć o tej PRZYJEMNOŚCI. :D

      Usuń
    7. A nie, tak całkiem to znów nie! Czasem chłopina zapomni że rzondzić mus. To wtedy się włączam w proces i podejmuję stosowne procedury.

      Usuń
    8. I to jest ciekawy temat: procedury! Jakby tak zrobić o tym post, jakbyśmy się podzieliły doświadczeniem i sposobami... :))

      Usuń
    9. O to to! Jestem za przygotowanie procedur, wytycznych wręcz! :D

      Usuń
    10. Aluszka: temat jest twój! hi, hi, hi ;D

      Usuń
    11. Jestem gotowa na tę wymianę doświadczeń.

      Usuń
    12. Aluszka dziś nie może, bo niepowołane oka jeszcze coś dostrzegnom przez ramionko me. ;)

      Usuń
    13. Jasne, to musi być tajny post napisany szyfrem :) Poczekamy! :)))))

      Usuń
  3. Ja do pomocy ulubioną siostrę menża wzięłam, ale na razie efektów nie ma. Ciężka praca mnie czeka, ale co mi tam, każdy sposób jest dobry, jeśli prowadzi do celu. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna koncepcja! Ciekawe czy weźmiesz kotka zza moich drzwi...

      Usuń
    2. Już do nie jednego się przymierzałam :)))

      Usuń
    3. jak na razie to wszystkie zwierzaki akceptowalne w domu to znajdy sprowadzane przez dzieciaki, więc chyba syna najmłodszego musisz zawołać do pomocy ;)

      Usuń
  4. Na pewno nie będę grała w piłkę nad rzeką :))) A kobiety sprytne, sprytne ;)
    Co do piąteczku to będzie intensywny z towarzyszącym mi lekką reisefiberą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie dobrze! Ja też zawsze się denerwuję, a potem nazachwycać nie mogę. Warto gdzieś się ruszyć. Do zobaczenia, Lidko!

      Usuń
  5. Ja o drugim kotku też marzę, o niebieskim dachowcu dziewczynce dla Rudego Andrzeja - pracuje nad tym i pracuje, efektów brak ale podobno dobra propaganda musi trochę trwać ;) Więc czekam cierpliwie na efekty :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam warunków na drugiego, tym samym moje kocisko nudzi się na potęgę. Każe się po mieszkaniu na rękach nosić!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam to zdjęcie z Instagrama, chi, chi! Ja też nie mam warunków na drugiego, bo mamy, co prawda na "tymczasie", trzy młode króliczki, jeszcze nie sterylizowane, a już trzeba je rozdzielać. A Songo z Fruzią swego czasu się, owszem, bawił, ale na te małe ananaski patrzy z góry, a nawet, powąchawszy, otrzepuje łapki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki obrzydliwy?? Psecie klólicki to fajne chłopaki! :)

      Usuń
  8. Drugiego mamy z przypadku, najpierw córki usłyszały rozpaczliwy płacz kociątka, ale nie mogłyśmy zlokalizować gdzie. Kiedy płacz nie ustawał wyruszyłam na poszukiwanie i znalazłam . Jest z nami już 4 lata, przekochany,cudny szaraczek.Zupełnie inny charakterek niż nasza 10 letnia czarna kotka. Luzak i ciepła klucha:)
    Nie było czasu na zastanawianie się.
    Owszem próbowaliśmy szukać mu domu, ale nikt odpowiedni się nie znalazł, więc kitek został z nami. Maz jakoś za bardzo się nie buntował,to ja starałam się być rozsądna, i wyszło jak wyszło:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paczaj, Dora, to całkiem jak u nas. Z tą różnicą, że to Mój znalazł płaczka w krzakach i nie musiałam nad nim pracować:) Nawet niemrawo szukałam domu dla płaczka. Bardzo niemrawo i bardzo krótko, właściwie tylko ze strachu, że płaczka zjedzą moje psy. O ja gupia...

      Usuń
    2. Hana, ja wczoraj głaszcząc mojego paskuda Majtucha, który akurat leżał sobie grzecznie, powiedziałam do niego... Czajnik... No i co Ty na to sądzisz? :)

      Usuń
    3. Ten Ci ma osobowość! Czajnik znaczy! Nawet na odległość działa! To, co wyprawiał dzisiaj rano, przechodzi koło ludzkiego pojęcia i słów nie starczy, by opisać:). Firanka-łóżko-szafa-pies-ściana-firanka...

      Usuń
    4. Aaaaaa! Szczególnie szafa-pies-ściana mnie pobudza do wyobraźni! Co na to ściana to wiem, ale co na to pies???

      Usuń
    5. Mniejszy chroni się pod łóżkiem, jak tylko usłyszy ostrzenie pazurów bynajmniej nie o drapak, bo zaraz potem zaczyna się jazda - już to wie. Większy mniej więcej zachowuje spokój, wydaje tylko zaniepokojone odgłosy paszczą. Ja się uchylam i schodzę z linii lotu. Grażynka śpi w jakimś zacisznym miejscu. Mój się zachwyca:)

      Usuń
    6. Ach, ten nasz Czajniczek blogowy kofany!

      Usuń
    7. To teraz imaginuj sobie, Hana, i poproś Twojego, żeby sobie też poimaginował, co się dzieje, kiedy do Czajnika przyłączają się dwie cudaczne dziewczynki. Jaki to musi być wyzwalacz zachwytu! Taki guru jak Czajnik to musiałby je wyprowadzić na prawdziwe akrobatki. Bo z Grażynki to widzę, że on pocieszenia żadnego nie ma... Dobrze, że choć ten duży pies, dzielny Frodini, go tak całkiem nie obchodzi na paluszkach, tylko nawet czasem grzbietu życzliwie nadstawi. ;)

      Usuń
    8. Imaginuj imaginuj, Hana! Co to za akcje by się działy!

      Usuń
    9. Za grosz imaginacji nie posiadam w tym temacie. Dzisiaj ledwo z życiem uszłam przy zmianie pościeli. To jest zabawa najlepsza z najlepszych! Skoki, atak, wpełzanie pod prześcieradło, zawijanie się w nie, włażenie do środka powłoczek, wyskakiwanie niewiadomoskąd. Ręce mam podrapane do łokci, bo za cholerę nie da się wtedy złapać! Zwabiłam go na miseczkę i musiałam internować, bo nie zmieniłabym tej pościeli.
      Chcecie chyba, żebym do końca życia zalegała w brudnej:)))

      Usuń
    10. PS. Czajnik z Wałkiem pięknie się bawią, turlają się jak dwa koty. Ale zawsze dochodzi do sytuacji, że Czajnik się nakręci bardziej. I zawsze jest górą - Wałek wieje wtedy pod łóżko.

      Usuń
  9. Oczywiście opowieści TCO czytam i codziennie sprawdzam,czy jest nowy wpis:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bo te menże to zimne dranie som.
    Niby nie pozwala, bo koty to paskudy przecież, a kto to będzie jeszcze jedną gębę karmił i dodatkowe kłaki po domu zbierał (tak jakby to ON karmił i zbierał!), ale jak się już kociarstwo w domu pojawi to do kogo najpierw biegnie? Do tego nadąsanego, udającego obrażonego i naburmuszonego osobnika płci męskiej, bo przeciez koty najbardziej lgną do tego kto na nie nie zwraca uwagi, prawda? No a jak już taki przylgnie, to jak go nie pogłaskać, nie potarmosić...
    Ech te menże... Dużo nad nimi nie trzeba pracować, zapewniam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątkowo szybko tracą głowę dla (chciałam napisać: kociaków, ale jak to brzmi!) futrzków :)

      Usuń
  11. ...bo chłop to jest urządzenie proste, tutaj nie ma co tłumaczyć, wystarczy tylko przecinak i młotek 15 kg... :))

    OdpowiedzUsuń
  12. O, nie już mam wystarczającą ilość koteczków :-)))
    Ale dobra rada dla tych co nie mają.
    Działać w zespole :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, jakaś granica zakocenia jest. Każdy ma swoją :))

      Usuń
  13. ja nie wiem czy u mnie istnieje granica zakocenia. ale staram się ją wreszcie ustalić. a mój taki sam kociarz jak ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, co za dużo to nawet w kociej kwestii niezdrowo.
      :))

      Usuń
  14. Pomoc "innej babki" może przynieść nieoczekiwany, a opaczny skutek... ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy to nie jest "inna babka", a "wstrętna pinda" :)

      Usuń
  15. Piszę jeszcze raz, bo na komórce pisałam i zjadło..
    Ile facetów tyle sposobów :), mojego musiałam zmęczyć.
    Chciałam dwa kotki od początku, ale mój facet twierdził, że mieszkanie za małe.
    Fakt, Rudi nawet rozpędzić się nie mógł bo trafiał od razu na ścianę.
    Mędziłam dwa lata, czyli czas trwania budowy i kiedyś zmęczony facet powiedział "dobra, jak zbuduję dom".
    No to zaczęłam mędzić, żeby nie zapomniał co obiecał - bo oczywiście tak najprościej.
    Jak się przeprowadziliśmy zaczęłam szukać, ale że zaczęłam leczyć się nic z tego szukania nie wyszło.
    Pół roku po przeprowadzce pojawił się Pizdryczek, oczywiście facet zapomniał już co obiecał więc zaczęłam szukać dla małego domu.
    Ale tak skutecznie opowiadałam mu negatywnie o każdym zgłoszeniu, że po póltorej miesiąca niechętnie stwierdził że Młody może zostać!
    Zapraszam na szkolenie ze skutecznego męczenia :)

    Co dwa koty to nie jeden, z dwoma jest po prostu sto razy lepiej, i im i mnie, choć oba się nie kochają tylko leją aż pierze fruwa:)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...