Zbierałam myśli. W skupieniu.
Potrzebowałam wyciszenia, rozrachunku, zrozumienia.
Spokoju. Oświecenia. Wyładowania.
Zapragnęłam, aby to namalować, wyrazić farbą i strukturą. Uporządkować symetrią.
Potrzebowałam wyciszenia, rozrachunku, zrozumienia.
Spokoju. Oświecenia. Wyładowania.
Zapragnęłam, aby to namalować, wyrazić farbą i strukturą. Uporządkować symetrią.
Sięgnęłam po blejtram, tę dziewiczą przestrzeń do zapełnienia.
Otworzyłam dłoń i wycisnęłam do niej farbę - purpurową jak ból.
Otworzyłam drugą i wybrałam żółtą. Jak żal.
Gwałtownie i bezlitośnie skaziłam biel płótna dwiema plamami.
Jak dziecko, co bawi się w błocie, mazałam, ciapałam, tarłam, aż poczułam, że już.
Dość.
Dość.
I wtedy nadszedł czas na dociekanie.
Koralik za koralikiem, zegarmistrzowskie rozpoznawanie emocji.
Aż nastąpiła równowaga.
A potem wyniosłam obrazek na taras.
W każdym świetle wyglądał inaczej.
W plamach słońca, w cieniu.
Oparty o rynnę mówił do mnie...
Oparty o rynnę mówił do mnie...
I wtedy się dokonało.
Podmuch wiatru rzucił nim o ziemię.
Podmuch wiatru rzucił nim o ziemię.
Czy tak mało trzeba do zniszczenia dzieła?
Jeden podmuch?
Jeden podmuch?
Czy rozsypane koraliki można odszukać i przykleić?
A może, mimo że je pozbieram, zostanie gdzieś w trawie jeden - zaginiony, choć jest najważniejszy?
Czy warto brać się do pracy raz jeszcze?
Czy sklejony dzban będzie już zawsze tylko sklejonym dzbanem?
Nigdy przecież na powrót nie stanie się spójną całością - tak mnie kiedyś uczono.
A może to dla niego lepiej, że upadł i wyszczerbiał, stracił doskonałość i grzeczność.
Ja podjęłam decyzję, aby go odtworzyć.
Pozbierałam koraliki, podniosłam je z ziemi, wytarłam z kurzu i przykleiłam z powrotem.
Nie wiem, czy trafiły na swoje stare miejsca. Wiem, że nie jest to możliwe.
Powstał więc całkiem nowy obraz, choć na starej podstawie.
Jednak zadbałam o niego, nie pozwoliłam mu zmarnieć, nie wrzuciłam do kosza.
Przeciwnie. Dodałam mu blasku i otoczyłam opieką. Skrzydłami ramki.
Nie wiem, czy jest skończony. Nie wiem. Czekam, co mi powie.
(Halina Poświatowska)
***
ptaku mojego serca
nie smuć się
nakarmię cię ziarnem radości
rozbłyśniesz
ptaku mojego serca
nie płacz
nakarmię cię ziarnem tkliwości
fruniesz
ptaku mojego serca
z opuszczonymi skrzydłami
nie szarp się
nakarmię cię ziarnem śmierci
zaśniesz
Opowieść tę wraz z obrazkiem, dedykuję Dorocie, która uratowała moje życie.
Gosia
Piękny obraz... i pięknie podjęłaś jego odbudowę... Tak trzeba.
OdpowiedzUsuńto sie chyba nazywa "transformacje". nasze dusze tez tak maja. a wiatr wie co robi...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się obraz Twojego wyciszenia :) Miłego!
OdpowiedzUsuńI tak się on właśnie będzie nazywał: obraz mojego wyciszenia.
UsuńDzięki, Kamilo.
Od razu przypomniał mi się wiersz Poświatowskiej:
OdpowiedzUsuń"ptaku mojego serca
nie smuć się
nakarmię cię ziarnem radości
rozbłyśniesz
ptaku mojego serca
nie płacz
nakarmię cię ziarnem tkliwości
fruniesz
ptaku mojego serca
z opuszczonymi skrzydłami
nie szarp się
nakarmię cię ziarnem śmierci
zaśniesz"
I wszystko się dopasowało do tego tekstu - nawet upadek i zniszczenie - ale z jednym wyjątkiem: ostatnia zwrotka nie odpowiada rzeczywistości; ptaki na obrazie żyją, fruwają, istnieją. Chociaż... coś umiera, coś się rodzi...
Bardzo mi się podoba to, co stworzyłaś i jak to opisałaś. Pięknie wygląda Twój obraz w srebrnej ramie, a ostatnie zdjęcie na chwilę zaparło mi dech.
Wyczuwam jakiś smutek........ A z L
OdpowiedzUsuńPiękne, spokojne, zamyślone.
OdpowiedzUsuńWiesz Kochana, ze Cie UWIELBIAM ?! Tacy ludzie jak Ty, gdy stana na mej drodze budza poczucie radosci, bo wraca wiera w CZLOWIEKA. Wszystko co robisz,malujesz i piszesz jest balsamem dla duszy .
OdpowiedzUsuńCos Cie dreczy ostatnio, mam nadzieje, ze dasz sobie z tym rade. Nic nie powinno stanac na przeszkodzie temu blasku, ktory wokol siebie roztaczasz.
Obraz jest WSPANIALY !
Kapitalny ten obraz...
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoja potrzebę wyciszenia i spokoju. Po wielkich emocjach jest bardzo potrzebny taki czas.
Ślę dobre myśli
:( smutno mi i się martwię o Was
OdpowiedzUsuńmyślę, że to wydarzenie dało obrazowi namiastkę prawdziwego życia....
OdpowiedzUsuńTrafna myśl! I ja tak myślę.
UsuńGosiu, śniłaś mi się dzisiaj i to w kontekście sztuki.
OdpowiedzUsuńByłam we Wro i zobaczyłam na ulicy piękny plakat zapraszający do udziału w warsztatach i konkursie na najciekawszą pracę wyrażającą siebie. I ja natychmiast pomyślałam, ze muszę Ciebie poinformować, byśmy razem mogły w tym przedsięwzięciu uczestniczyć:) Myślałam w tym śnie w jaki sposób podejść do tematu, jakich kolorów mam użyć, czułam że bardzo delikatnych i pastelowych, bo i ten plakat taki był., Wiesz, to był bardzo miły sen. I dzisiaj proszę... u Ciebie znów o sztuce:)
Buziaki, Artystko :***
Widocznie Cię zaraziłam trochę tą sztuką, super! :)
UsuńDobrze zrobiłaś, że mu dałaś ponowne życie, wart był tego :)
OdpowiedzUsuńTaki obraz po przejściach ma już swoją własną historię, swoje dodatkowe emocje, to wzmacnia jego wymowę i znaczenie dla Ciebie. Dobrze zrobiłaś, że go odratowałaś, posklejałaś, oddałaś mu jego koraliki, a czy dokładnie w tych samych miejscach - czy to naprawdę ma aż takie znaczenie...? Nie sądzę. Mnie się podoba ten odtworzony. :)
OdpowiedzUsuńGosiu, Gosiu, wiele symboliki w Twym poście... Mam nadzieję że nic się nie stało...
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim jest bardzo piękny.
OdpowiedzUsuń:***
piękne barwy.
OdpowiedzUsuńpozbierałaś, posklejałaś, odnowiłaś.
potrafisz.
:*
i zachwyciło mnie to, co wyczarowałaś ze zdjęć :)
To dobrze Gosiu, że wyciszenie, uspokojenie potrafisz znaleźc w sztuce.Poprzez nią rozmawiasz ze sobą. Wrażasz niewyrażalne. Pozbywasz się jakiegoś cięzaru. Nie tkwisz wciąsnięta w najciemniejszy kąt jaskini cieni, lecz szepczesz kolorem, impresją, cichym zwierzeniem...To dobrze Gosiu, ze nie milczysz!***
OdpowiedzUsuńz przeszłością, z historią, po przejściach.... jak człowiek.....
OdpowiedzUsuńpięknie to napisałaś, wzruszająco, dobitnie,smutno...i pięknie!
OdpowiedzUsuńTwoje obrazy mają w sobie jakieś życie, jakąś głębie, odnoszę wrażenie ,że czasem mówią, czasem się kołyszą kolorami...
cudownie ,że masz szanse się tak wyrażać! pozdrawiam!
Myśli rozsypane jak koraliki...czasami warto je pozbierać i ułożyć od nowa...i zgubić też czasem je warto, aby odnaleźć niespodziewanie innego dnia...
OdpowiedzUsuńKoraliki jak kropelki krwi z peknietego serca uwiecznionego na plotnie, zapryskaly chodnik... Czy serce mozna powtornie zalatac?
OdpowiedzUsuńGosiu, co jest? Jesli moglabym Ci byc w jakis sposob pomocna...
Obraz robi przejmujace wrazenie, az dreszcze przechodza, jak krzyczy Twoim smutkiem.
Jak trafnie go odczytałaś... Aż mam dreszcze...
UsuńNie mogę się nadziwić za każdym razem jak tu wchodzę i widzę Twoją twórczość. Chyba pójdę w Twoje ślady i kupię sobie farbę. Zazwyczaj wyżywam się pisząc, wyżywam się rysując ołówkiem czy długopisem, wyżywam się by osiągnąć ten upragniony spokój, którego i mnie ostatnio brakuje. Koraliki chciały uciec pewnie, tak jak chcą uciekać nasze myśli. ale musimy o nich pamiętać, przyklejać je na nowo do naszej głowy bez względu na wszystko.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie i cieszę się, że Za Twoimi Drzwiami można znaleźć także sztukę:)
Czerwień i żółć - dwa kolory wielce energetyczne, a Tobie kojarzą się z bólem i żalem??? Zacznij nosić czerwone dodatki - dodadzą Ci pewności siebie.Spróbuj namalować dla siebie mandalę - obojętne czy zaczniesz ją od środka czy od zewnątrz. To porządkuje myśli,uspakaja. Czy Ty aby nie za wiele na siebie wzięłaś obowiązków?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Śliczny ten obraz!!
OdpowiedzUsuńA rozbity dzbanek zostanie zawsze rozbitym dzbankiem, ale można go tak postawić, by nie było widać klejenia ;)
Pozdrawiam!
Całe szczęście że obraz to nie rozbity dzbanek ani złamane serce ..można przemalować dorzucić nieco kolorów lub korali ..cała radość tworzenia to radość istnienia a nie każdy to potrafi i ma ..Ty to masz ..kiciamy i łapciamy -Alabunia i Laki ..
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twój obraz i to opakowanie go w słowa :)
OdpowiedzUsuńGosiu, czekamy na Twój adres pocztowy, nagroda z odwróconego konkursu czeka, ot taka mała niespodzianka dla tych z sercem dla kotów.
OdpowiedzUsuńW mailu wpisz również nazwę bloga, pozdrawiamy bardzo, Atom i Antek :)
Podziwiam refleks. Sztuka leciała na łeb, na szyję, a Ty za aparat!
OdpowiedzUsuńHana, ja właśnie robiłam mu zdjęcia, więc aparat miałam w ręce! Poza tym jako blogerka od 2 lat, natychmiast wyłapuję takie sytuacje, kiedy trzeba robić zdjęcia!
UsuńDzieje się. Tak jest z prawdziwym vedic art kiedy sztuka jest głęboko w nas i pozwalamy aby się działo. A jeszcze mocniej kiedy działają żywioły - czy to Wiatr, czy łapa Kota który wszedł nieopatrznie na obraz, czy przyjaciel który zrobił w obrazie niechcący dziurę. To są mocne transformacje, może nawet nie zdajemy sobie z tego do końca sprawy. A to dzieje się w Nas. Właśnie wtedy kiedy malujemy z głębi Duszy, z głębi Serca. A Ty tak Gosia masz. Obraz jest piękny. Transformacja spowodowała że żyje. I będzie cały czas żył w Tobie - jeśli na to pozwolisz. Piękno jest w Tobie
OdpowiedzUsuńDziękuję, Piotrze.
UsuńPonoć nic nie dzieje się bez powodu, widać musiał upaść, żeby powstać na nowo.........
OdpowiedzUsuńdziwne, że tylko pod jednym postem wyłączyły się komentarze, coś google namieszały chyba
OdpowiedzUsuńWspaniały obraz. Wyjątkowy!
OdpowiedzUsuńSam proces, jak oczyszczenie.
Tak się cieszę, że odnajdujesz w tym drogę.
A teraz doczytałam post powyżej...
UsuńMocno Cię ściskam Aniu! Niech szybko minie, co ma minąć...
cos, co odradza sie z popiołow bywa lepsze od oryginału zatem brawo za wytrwałosc:)
OdpowiedzUsuńPoświatowska,ona wiedziała jak pisać o milości i życiu,które dla niej było króciutką chwilką,mgnieniem......
OdpowiedzUsuń30 year old Senior Editor Perry Nevin, hailing from Westmount enjoys watching movies like Claire Dolan and Fashion. Took a trip to Greater Accra and drives a S40. Strona glowna
OdpowiedzUsuń