Gdyby nie okoliczności, byłby to post radosny. Po raz pierwszy, od kiedy jest u nas Hokus, czyli od 4.09.2013 roku, zdarzyło się wczoraj, że władczy i nietolerujący go Kayron położył się tuż obok! Nie dość, że nie nasyczał na niego, nie dość, że nie pogonił go od siebie, to z całym spokojem przyszedł na łóżko, powąchał go i ułożył się bliziutko! Tak blisko nie leży nawet z Amisią...
małe obolałe ciało
naprawia się uciekając w sen
w rzece dobrych myśli
każda fala
jest życzeniem zdrowia
odwracający się przychodzi
patrzy
śpij śpij
ja tylko
przyszedłem popilnować
(uzdrawiający wiersz autorstwa Ninki)
Niestety moja radość podszyta była strachem, że to stan Hokusa wywołał tak łaskawą postawę u Kajtka. Może on czuje, jak bardzo chory jest jego brat? Czy sprawiła to gorączka, która trawi tego biedaka? Kiedy robiłam te zdjęcia, nie wiedziałam jeszcze, co nas, a głównie naszego kochanego chorusia, czeka.
Po południu byliśmy na kontroli. Już wcześniej widać było, że kot źle się czuje. Cały czas spał, chodził skulony, był słaby, za ciepły... U weta z brzuszka polała się ropa... To, co przeszedł ten kot, tego nie będę tu opisywać, wystarczy, że powiem, że Robert całą drogę do domu milczał i widziałam, że jest blady i wstrząśnięty.
Teraz znów chirurg jest dobrej myśli. Rana jest wyczyszczona, założony nowy dren, Hokusik bierze dwa antybiotyki. Rokowania są "wciąż dobre". Następna kontrola we wtorek.
Hokus je, pije i załatwia się. Tyle dobrego, bo poza tym biedak cały czas leży.
Serce pęka.
"""""""""""
Zauważyłam wczoraj, że sąsiad trzy domy dalej też ma taki płot jak ja, nawet jeszcze bardziej niebezpieczny. Żyłam dotąd w błogiej nieświadomości, jak zabójcze jest to urządzenie.
Swoją wiedzą pod niedawnym postem podzieliła się Ewa. Nie każdy czyta komentarze, więc ten cenny zacytuję:
Gosiu, pozwól, że w związku z tym okropnym wypadkiem powiem parę słów o ogrodzeniach. Może komuś się przyda ta wiedza, a będzie też mógł zwrócić uwagę wokół siebie na nieprawidłowości. Otóż ogrodzenie do wysokości 1.80 m od poziomu terenu NIE MA PRAWA mieć ostrych zakończeń, szpikulców, żadnych ostro zakończonych strzałek czy innych ostrych elementów pseudodekoracyjnych, drutów kolczastych, tłuczonego szkła. Jeśli jest inaczej, jest to NIEZGODNE Z PRAWEM. I jak się coś takiego widzi, to powinno się zwrócić uwagę właścicielowi lub zgłosić do nadzoru budowlanego. I należy rozumieć, że nie jest to żaden donos, tylko świadomość, że nie skrzywdzi to żadnego zwierzęcia. Prawo budowlane mówi, że ogrodzenie do wysokości 2,20 m nie wymaga zgłoszenia ani pozwolenia na budowę, co nie zwalnia właściciela z obowiązku stosowania przepisów prawnych. Może się o nich dowiedzieć w wydziale architektury każdego urzędu miejskiego.
Dziękuję Ci, Ewo, za ten komentarz, może jakiemuś zwierzęciu oszczędzi tego, co spotkało Hokusa z powodu mojej głupoty i nieświadomości. :(((
""""""""""
Podobną tragedię z samoobwinianiem się przeżywa Ania. To nie jej wina. Możecie wesprzeć ją na duchu? Dziękuję, kochani.
Czegoz te male farfocle nie wymysla, ku naszemu utrapieniu? Ale czy tez wszystko mozna przewidziec i zapobiec nieszczesciu? Nie ma takiej mozliwosci, chocby nie wiem jak pilnowac. Po kocia fantazja i ciekawosc swiata wyprzedza nasza wlasna o krok. I nic sie na to nie poradzi.
OdpowiedzUsuńMalym chorowitkom zycze szybkiego powrotu do zdrowia i nie jest wazne, z jakich przyczyn Ksiaze nagle zlagodnial, wazne, ze wbrew pozorom, ma dobre kocie serce w sobie. ♥♥♥
Pantero, napisałaś dokładnie to co ja chciałam tu ująć. Zatem już powtarzać się nie będę. :)
UsuńCiepło myślę o Hokusiku i o Was, Łysi. :)) I wiem, że z każdym dniem będzie więcej uśmiechu i radości.
Głaski dla Księcia!
:***
Moje kotki jak któryś chory to też sie przytulają, doglądają, ja uważam ze opiekuja się sobą - daja wsparcie. I tak się zachował Kayron - jak starszy brat !!!
OdpowiedzUsuńCały czas trzymam kciuki za Hokusika bardzo mocno , trzeba wieżyć lekarzowi ....
I dobrze ze je i się załatwia kotulek....
Trzymajcie sie wszyscy :-)))
Ale kubraczek Hokusik ma rewelacyjny - :-)))
Usuńu nas zawsze było podobnie - zdrowy kot układał się blisko chorego
OdpowiedzUsuńchorym człowiekiem opiekują się tak samo
nie da się przewidzieć wszystkich nieszczęść i wypadków, mało to razy dzieci nabijają sobie guzy, łamią ręce czy nogi, mało to razy sami kaleczymy się nożem przy krojeniu? Pewne rzeczy można przewidzieć ale nie wszystkie, nie można się obwiniać za wszystkie wypadki. Trzymaj się.
GosiAnko, ku pokrzepieniu powiem, że Oleczek też miał temperaturę i też ropę z rany i to bardzo dużo aż trzeba było zdjąc dwa szwy i groziła mu nawet kolejna operacja w celu oczyszczenia rany. Jak wiesz operację miał w niedzielę 09.03.2014.... dopiero wczoraj minęło niebezpieczeństwo, ropa przestała się zbierac, za to rana się rozeszła. Ale nie o Olusiu tu chciałam pisac, tylko chciałam powiedziec, że czasem są takie komplikacje po operacji...ale będzie dobrze bo przecież w ten sposób organizm walczy. Trzeba tylko dbac o koteczka i jak widac nawet Książe to robi :) . Cały czas przesyłamy dobre wibracje i czarujemy Hokus, Hokus-Pokus....
OdpowiedzUsuńAniu, wkleja tu za Twoją zgodą Twój majl, może się komuś przyda:
UsuńGosiAnko! (bardzo mi się to podwójne imię podoba!)
Najpierw zaznaczam, że absolutnie nie wtrącam się do tego jak jest Hokusik leczony i nie podważam kompetencji Twoich ani lekarzy... Piszę bo nasze koteczki są w podobnym stanie i może to podsunie Ci jeszcze jakiś pomysł aby ulżyc Hokusiowi. Właśnie ze względu na temperaturę i ropę z rany Olinek codziennie wędruje na dzienny pobyt do szpitala. Tam leki ma podawane dożylnie (stąd wenflon na stałe w łaputce) i tam ma tę ranę oczyszczaną co 2-3 godziny tak aby nie dopuścić do nadmiernego jej zanieczyszczenia (sączek wtedy nie jest potrzebny). Pomiędzy jednym a drugim oczyszczaniem ma na tą ranę zakładany opatrunek z jodyną. Ja widzę najszybszy postęp gojenia i wysuszania tej ropy odkąd włączono Oleczkowi naświetlanie rany...jeśli chcesz dowiem się jaka to lampa. Ciężko mi codziennie na 12 godzin oddawać mojego kochanego kiciusia do szpitala, ale sama wiem, że nie byłabym w stanie zapewnic mu takiej opieki i tylu zabiegów pomimo, że naprawdę umiem dużo robić przy chorym kotku (zastrzyki, kroplówki). Jeszcze raz zaznaczam, temat rzucam Ci do przemyślenia wszak niejednego kotka leczyłaś i masz w tym doświadczenie. Niemniej w ostatnim poście jest tyle niepokoju, że ośmieliłam się napisać...
ciągle z zaciśniętymi kciukami ja i GriBu OlCoBaMa
Dziękuję, Aniu!
Jejku nawet nie wiesz, jak dobrze wiem, co czujesz. Mop też mi chorował, ale najbardziej przezywałam jego pogryzienie nad jeziorem przez miejscowego psa. Prawie go zagryzł, był tak skatowany....jeszcze mam gul w gardle, jak mi się to przypomni. On taki malutki, a pies do pół uda, nie zauważyłam, jak wbiegł na półwysep, gdzie byliśmy i go złapał..... Mop trzy dni spał na stojąco, tak był potłuczony w środku, brzuszek cały siny, rana od zębów na plecach. Miał stany lękowe, nie reagował na mnie, na nic. Myślałam, że oszaleję, ale wyszedł z tego i nic go to nie nauczyło nadal chce do dużych psów, on niczego się nie boi. Pilnuję, jak oka w głowie, nigdzie i nigdy bez smyczy. Jak w pobliżu jest duży pies to Mop od razu jest brany na ręce, taki mam uraz. Koty są twardziele i Hokusik wydobrzeje, szkoda tylko, że się tak bidok nacierpi. Buziaczki dla Was.
OdpowiedzUsuńA może Kayron czuje się przywódcą stada i odpowiedzialnym za jego członków, a czy Amisia też współczuje Hokusowi?Jakie glębokie uczucia są w zwierzakach ! Od moich nieżyjących już kotów doświadczyłam troski w chorobie i bólu. Hokusik otrzymuje od Was wszystkich tyle miłości, że nie ma innej opcji jak wyzdrowienie. Cierpliwości.Marysia
OdpowiedzUsuńKochana! Nieświadomość - owszem; głupota - nie! Nie jesteśmy w stanie ani wiedzieć, ani przewidzieć wszystkiego i nie możemy się za to obwiniać. Ileż razy człowiek powtarza sobie: "Gdybym wiedział!" i chciałby cofnąć czas. Możemy się tylko starać, a Ty przecież to robisz! Ciągle!
OdpowiedzUsuńKayron wyczuł, że Hokusik nie stanowi dla niego zagrożenia i pewnie dlatego się koło niego położył. Widocznie przedtem zwyczajnie się bał.
Cieszę się z powodu Malusi, a do Hokusika wciąż biegną moje myśli i życzenia zdrowia.
Myślę tez o Tobie, o Was; wiem, jak się przeżywa takie sytuacje, więc życzę dużo spokoju.
Myślę, że to taka oznaka wsparcia Kajtka dla Hokusa. Koty wyczuwają, wiedzą, kiedy inny choruje, jest słaby i dają sygnał, że... nic nie jest ważne, żadne wcześniejsze niechęci czy niesnaski.
OdpowiedzUsuńHokus otoczony opieką i miłością wyzdrowieje, on ma po co żyć i chce tego, mimo że tyle musi wycierpieć.
A Wy nie obwiniajcie się, to był wypadek, nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, Gosiu...
Myślę, że każdy właściciel, który kocha swojego zwierzaka obwinia się kiedy ten choruje. Kiedy Sam zaczął chorowac na wątrobę obwiniałam się, że to przeze mnie. Że źle go karmiłam, że dostawał za dużo przysmaczków. Za dużo ludzkiego było wylizywania talerzy, za dużo wędlin itp. A to po prostu nie da się przewidzieć wszystkiego. Jednym coś szkodzi innym nie....
OdpowiedzUsuńNiestety. Uczymy się na błedach, swoich, cudzych, cudzej wiedzy. Czasem, niestety ta wiedza przychodzi zbyt późno. Ale tego absolutnie nie da się przeskoczyć! Czasu nie cofniemy.
A Hokusik na pewno wyzdrowieje!!! To silny kot ogromną chęcią życia! A ropiejąca rana to nie koniec świata! Będzie dobrze, bo przecież tyle osób przesyła dobrą energie! :)))
Aniu, nie trać siły na obwinianie siebie. Człowiek nie jest wstanie przewidzieć wszystkich rzeczy. Zrobiłaś bardzo dużo.
OdpowiedzUsuńGosiu nie pisz o własnej głupocie co najwyżej o nieświadomości nie jesteś stanie przewidzieć wszystkiego...
OdpowiedzUsuńDbacie o Wasze zwierzaki ,troszczyć się, kochacie je.... a wy padki życzy się zdarzają...
Oczywiście rozumiem Twoj ból i wyrzuty ale...NIE MOŻESZ sie obwiniać - po prostu nie możesz...
Hoki wyzdrowieje!! To czarny kot - nie słyszałaś, że czarne mają szczęście ;-)))
Buziaki dla personelu i głaski dla zwierzyńca
Myślę, że koty, to bardzo inteligentne stworzenia, Krolowa Lola, która zawsze atakuje i zaczepia Gintera, jak przywieżliśmy Go po narkozie do domu, położyła się koło jego posłania, i leżała tam kilka godzin, obserwując pieska. Była bardzo spokojna, co jej się nie zdarza. Myślę, że Kajron wyczuł, że z Hokim dzieje się coś złego.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo mocno trzymam kciuki za Hokusika. Agnieszka z Lublina
Cały czas trzymam kciuki za Hokusika. Nie wyobrażam sobie jak musisz się czuć. Ale nikt nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego :-( Wiem jednak, że pewnie nawet jakby wszyscy pisali dużymi literami, że masz się nie obwiniać gdzieś tam pewnie będzie taka maluteńka myśl, że powinnam była... Ja tak mam z naszymi koteczkami, które już nie żyją, choć wiem że to bez sensu.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że nie zabrakło łuty szczęścia w tym wszystkim. Uratowałaś Hokusa i zobaczysz, że wyzdrowieje. Zaciskam kciuki!
a u mnie dedykacja dla Ciebie i Hokusika...zajrzyj i usmiechnij sie!
OdpowiedzUsuńniech Ci sie serduszko ogrzeje:) kuferekanette.blogspot.com
Dziękuję!
UsuńJaka glupota? zwariowalas?? wiem, z e na olimpie kocim siedzisz przeciez, no ale wszystkiego nie da sie wiedziec i przewidziec (Pytii nie posiadasz - zakladam :P ).
OdpowiedzUsuńKajtek wie, co robi, psy i koty pojda siedzieci i pilnowac chorych, ludzi czy inne drobiazgi. Ludzie ogliby sie duzo nauczyc z tej zwierzecej, nie narzucajacej opieki.
Hokus jest magiczny wiec z tego wyjdzie, a co do plotow...matku bosku.....
Nie da się przewidzieć wszystkich zasadzek losu. O żadnej winie nie może być mowy. Jesteście dla Hokusa wspaniałymi opiekunami i tylko to się liczy! Książę dał wyraz swojej trosce - piękny, wzruszający gest. Musi być dobrze, myślę ciepło, mocno trzymam kciuki. Pozdrowienia!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Hokiego! Trzymajcie rękę na pulsie.
OdpowiedzUsuńZachowanie kajtka piękne. One czują, że drugi cierpi. Mam nadzieję, że jak Hoki wydobrzeje, to przyjaźń rozkwitnie.
U mnie też kilka razy były takie sytuacje, że nowe kotki były obijane i oprychiwane, a teraz "bijacz" tuli i wylizuje futerko bitego. One są nieprzewidywalne.
Tulę mocno i życzę Hokiemu szybkiego powrotu do zdrowia, a Wam spokoju i wiary, że będzie dobrze.
Uściski
Kayron jak umie wspiera Hokusa i ...Was! Przecież czuje Waszą rozpacz i chorobę brata, więc stara się pomóc! To oczywiście tylko moje domysły, ale tak to odczytuję. Cały czas myślę o Was, zaciskam kciuki za zdrowie Hokusa i Twój spokój, i zaklinam! Musi być dobrze!
OdpowiedzUsuńMoje koty jak chorowałam spały na mnie. Potem jak zdrowiałam, schodziły i spały coraz dalej. Może Książę czaruje Hokusika?.
OdpowiedzUsuńI matko jedyna sama miałam taki spiczasty płot...
Takie objawy po operacjach zdarzają się i u ludzi,niestety:(musiała się wdać jakaś infekcja,najważniejsze,że powoli wraca wszystko do normy-Hokusik je,pije i załatwia się czyli organy wewnętrzne pracują bez zastrzeżeń,rana wyczyszczona i tylko trzeba czekać na poprawę nastroju Hokusia,powoli do przodu.Wszystkiego dobrego:)
OdpowiedzUsuńMocno trzymamy kciuki za czarnuszka :* niestety, ile by człowiek nie myślał, nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego, zwłaszcza jeśli chodzi o pomysłowość dzieci i zwierząt :(
OdpowiedzUsuńBiedne kociątko,Wet chyba znieczulił go do czyszczenia rany,przecież to ból potworny.Biedactwo będzie miało uraz do lecznicy do końca życia.Jeśli je ,pije i qpa to chyba będzie lepiej,z całego serca życzę poprawy i myślę pozytywnie.Myślę też ,że zwierzaki są bardziej empatyczne niż wielu z nas i stąd ta czułość dla chorego brata.
OdpowiedzUsuńHokus z powodu swoich nerkowych dolegliwości nie może być znieczulany...
UsuńDużo, dużo ciepłych myśli i pozytywnej energii dla Was i Hokusa.
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam zdjęcia Kajtka przy Hokusiku, to popłakałam się jak dziecko.
Milczący MójCiOn w samochodzie - znowu wywołał płacz.
Teraz jeszcze Oluś ...
Boże, ja ostatnio tyle płaczę :(
Coś ze mną nie tak ?
Dopiero dziś doczytałam o całym wypadku Hokusa, dwa posty wstecz i ten. Współczuję jemu i Wam. Dobrze, że nie było aż tak tragicznych skutków. Od razu spojrzałam na mój płot - ma znacznie rzadsze i nie tak spiczaste elementy na górze, moja kicia spaceruje tamtędy, i taki jest tylko od ulicy, od ogrodu zwykła siatka, nie da rady tamtędy chodzić ani tym bardziej się nadziać. Ale to kot wychodzący, nie dam rady dopilnować wszystkiego.
OdpowiedzUsuńTeż się czasem zastanawiam, jak sobie zerwała to ścięgno krzyżowe. Jak dobrze, że doszła do siebie po operacji, że normalnie funkcjonuje. Cieszę się i życzę Wam, żeby Hokus szybko doszedł do siebie i znów hasał po ogrodzie!
Mój Rudi po operacji Lusi też leżał bliziutko niej, a wcześniej ją gnębił. Czuł chyba, że jest bardzo chora, a wet. mówił, że po sterylizacji to normalne .. :(( jolaz
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za Hokuska :)
OdpowiedzUsuńBiedny Hokusik, tyle się nacierpi, ale z każdą chwilą będzie już lepiej i trzymam mocno zaciśnięte kciuki aby tak właśnie się stało. A co do odległości między K. a H. to czasem i u nas taka odległość bywa tolerowana ale tylko w odwrotnym kierunku - kiedy Mała położy się w pobliżu Buni a ta ostatnia nie strzeli focha
OdpowiedzUsuńWidać że Kayron wspiera Hokuska. Przecież teraz to jego brat :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mocno trzymam kciuki za szybkie gojenie i zdrówko Hokusa.
Dla Was uściski !
Kocham Cię za Twoje wielkie serce.!! - pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńJakie te zwierzaki są mądre. Od razu wyczują niebezpieczeństwo. Oby Hokusik szybko powrócił na swoje stanowisko. I to na lepszej pozycji, niż dotąd. Przyjaźń między nim, a Kajronem nie skończy się, a jeszcze rozwinie:-).
OdpowiedzUsuńWspółczuję Gosiu... Długa walka przed Wami. Oby była udana! Mocne kciuki i wysyłam garść energii. A mailem wysyłam Ci coś, co może Ci pomóc w uzdrowieniu Hokusa.
OdpowiedzUsuńHokusik niedługo będzie zdrowy. Jest silnym kotkiem. Poradził sobie z chorobą nerek. Jest otoczony najlepszą opieką, ma obok Kayronka i wsparcie wielu osób.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze rozumiem Twój ból, ale nie zadręczaj się, bo może to mieć wpływ na Twoje zdrowie.
Trzymajcie się wszyscy.
Katarzyna3
Faktycznie zwierzęta wyczuwają więcej niż my, dlatego dobrze, że pojawił się koło Hokusa Kayron, a kto wie może i gdy Hokus wyzdrowieje to będzie między nimi lepiej:) Ja już widzę Hokusa fikającego wesoło po całym domu:)
OdpowiedzUsuńZ tymi ogrodzeniami to jest prawda, lepiej zwrócić uwagę sąsiadowi.
Pozdrawiam serdecznie i proszę o uśmiech:) Będzie dobrze!
p.s. ta pościel w maki jest przepiękna:)
Biedne kocisko. Trzymam kciuki za powrót do zdrowia Hokusika. Pasowała mu makowa łąka na łóżku. Życzę Wam wytrwałości i szybkiej pociechy.
OdpowiedzUsuńMoże rzeczywiście chodzi o zwierzęcą empatię? Nie zdziwiłabym się, gdyby zaczął wylizywać mu ranę (gdyby oczywiście miał dostęp...) Widziałam takie zachowania między kotkami, dawno temu.
OdpowiedzUsuńMoja kotka, Pola, miała ropień (początkowo, zbyt pochopnie, zdiagnozowany przez weterynarza jako prawdopodobnie nowotwór). Po usunięciu ropienia - wyciśnięciu ropy, wyjałowieniu rany, zszyciu jej (nie było nawet drenu, choć ropień i rana były duże), po podaniu antybiotyku, kotek bardzo szybko wrócił do zdrowia. Po tygodniu po niczym nie było śladu. Samopoczucie kota już nazajutrz po zabiegu - jak zwykle.Ważne, że u Hokusa ropień usunięty, antybiotyk podany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Teresa W., sąsiadka ;) z Biskupina.
Będzie dobrze, tak sobie myślę.
Trzymam kciuki za szybki powrót Hokusa do zdrowia!
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Hokiego!
OdpowiedzUsuńGosiu, przesyłam moooc ciepłych myśli :) Dzielna jesteś.
jeszcze raz powiem że koncepcja płotu jest dobra i spełniał swoje zadanie, rzeczywiście zabrakło zabezpieczenia szpikulców od góry i gdyby nie było przy nim drzew to raczej by do takiego wypadku nie doszło. Trudno jednak przewidzieć wszystkie warianty bo czasem na równej drodze człowiek też sobie robi krzywdę. nie obwiniaj się grunt poprawić wszystko co się da. Musisz być silna dla Hokiego bo zwierzaki wyczuwają nasze emocje na głębokim, pierwotnym poziomie. Kayron zachował się wspaniale, wsparł kompana w potrzebie. Czarny się pozbiera jak Feniks ! tego jestem zupełnie pewna !
OdpowiedzUsuńNo Hokus ,dasz rade ,przecież silne z ciebie kociurzysko , no bo kto ma dawać radę jak nie ty . Trzymaj się kociurasku :)))))
OdpowiedzUsuń...myślami jestem z wami...
OdpowiedzUsuńBiedny maluszek ..... mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje. Zachowanie Kajtusia wcale mnie nie dziwi. W moim domu rodzinnym są trzy koty, dwa kocury na jedną mamuśkę i gdy jeden był chory, to jego mama siedziała przy nim, lizała, czego już dawno nie czyniła.
OdpowiedzUsuńA co do wyrzutów sumienia - to chyba taki weekend wyrzutowo - sumieniowy ;) Bo ja też takowe miałam, trochę są już mniejsze, że mogłam z chłopem wcześniej, może gdzie indziej jechać, a nie czekać nie wiadomo na co ...
P.S. Gdyby moja ciotka zobaczyła te kociambry na pościeli, to chyba zawału by dostała ;)
UsuńKiedyś była z wizytą i zobaczyła nasze rodzinne koty, które domagały się wypuszczenia na dwór, bo wstały sobie z legowisk. Ciotka zapytała szczerze zdumiona: Koty w domu???
Gdybyż widziała te podusie, kocyki i ich ulubione miejscówki ;)))
Ja jej wtedy odpowiedziałam, że to są koty domowe :))
Jakoś nie przepadam za tą Twoją ciotką. :)
Usuńja też nie lubię tej ciotki:D ostatnio mam na blogu czytelniczkę, która bezustannie wytyka mi brud (często wstawiam zdjęcia kotów na stole lub w pościeli) nie wie, że koty to najczyściejsze stworzenia, na mycie poświęcają o wiele więcej czasu niż człowiek
Usuń;)) Ciotka ma prawie 70 lat i to prawdziwa wiejska kobieta, więc mnie ta jej reakcja nie dziwi. Śmialiśmy się z tego w domu, bo nasze koty, to tak, jak u Was, w pościeli, na stole, drzwi otwierane na zamówienie i tak dalej.
UsuńWiejskie koty mają jak mają, u ciotki wielka krzywda się im nie dzieje, ale wiadomo, jak to jest.
Klarko, to masz swoją hejterkę ;) tylko, moze niech pomyśli czasem, gdzie stawia, czy kładzie swoją torebkę np. i czy na niej nie ma więcej bakterii niż na kocie. Albo płaszcz, czy kurtkę ... a nie się kotów czepia. I Ciebie.
Zdrowy kot jest najczyściejszym stworzeniem na ziemi! Wtulić twarz w jego futerko - sama radość. Cóż niektórzy ludzie sami się zubażają na własne życzenie...
UsuńTwoja Czytelniczka, Klarko niech się zajmie swoim podwórkiem, tak będzie dla niej zdrowiej, a dla nas milej.
Wyczul koteczek ze bruneta trzeba wesprzeć bo jest źle, kochane koteczki..
OdpowiedzUsuńWlasnie plot robimy, ale od początku myślę o tych kotach na zew które tu przychodza i odpowiednie wykończenia planuje.
Trzymajcie sie, zdrowka!
Zobacz, jaki Kayronek jest wrażliwy i troskliwy. I że to właśnie teraz to pokazał, przełamał swoje wszystkie lęki. Mądry, i z wielkim sercem koteczek. Jakie adekwatne w tej sytuacji wydaje się ludzkie przysłowie o prawdziwym przyjacielu w biedzie. Wszyscy bardzo bardzo chcemy by już był zdrowy i szalał po nocy i nie dawał Wam spać. Będzie dobrze. Czary mary. Hokus Pokus.
OdpowiedzUsuńDajmy Hokusikowi trochę czasu.
OdpowiedzUsuńWspieram Was energią.
Kochani, co za odzew! To szczęście, że mam tego bloga i mam takich czytelników!
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ WAM BARDZO!
Nie podejmuję się odpowiedzieć dziś na wszystkie komentarze, mam problem z siecią, strony się ładują godzinami. :((
Hokus czuje się stabilnie, ale wygląda na to, że ropa ma ujście, bo ubranko wciąż trzeba zmieniać. To dobrze, bo to oznacza, że dren działa. Hoki nadal ma apetyt. Zjada swoje porcje chętnie, co jest bardzo budujące.
Zawiozłam Mali do nowego domku. Wszystko przebiegło fantastycznie, Magda to naprawdę świetna dziewczyna, no i ma fisia na punkcie kotów. :) Lepiej być nie mogło!
Relacja w tygodniu, jak mi się uda ją przygotować.
DZIĘKUJĘ Z SERCA RAZ JESZCZE!
będzie dobrze, nie ma innej opcji! a co do komentarzy, a raczej braku odpowiedzi to myślę, ze dostaniesz rozgrzeszenie jak po prostu w nowych postach będziesz nas informować na bieżąco! no bo doba jaka jest wszyscy wiemy, a spać to i Ty czasem musisz, więc każdy zrozumie brak odpowiedzi - masz i tak urwanie głowy!
Usuńto ja tylko napiszę, że mantry przesyłam dla chłopaków a o płocie mam zdanie inne. jak ty byś ściągnęła hokusa jakby płot był wyższy niż 1,80? w życiu nie widziałam tak wysokich płotów a wszystkie były ostro zakończone. może i ustawa jest, ale jak wiele - martwa i niczego nie wnosząca. czy jakby twój płot miał 2, 20 to hokus by nie wskoczył? przestań sie zadręczać, wszyscy mają takie przynajmniej bramy wjazdowe i płoty też.
OdpowiedzUsuńKajtek wspaniale się zachowuje tak dodaje otuchy Hokusowi.Będzie dobrze:))
OdpowiedzUsuńGosiu jeszcze sie taki nie urodził, ktory by wszystko przewidział. Kotek wydobrzeje, płot bedzie zabezpieczony i wszystko wroci do normy, ale na te zawieszki w lazience moze uważaj:) Olus też wyjdzie z tego i pewnie szybko zapomni. Najlepsze zyczenia zdrowka dla obu kociakow:)
OdpowiedzUsuńMyślę o was i wchodzę tu kiedy tylko mogę czarując, żeby było dobrze. Będzie. Wszyscy tu jesteśmy z wami. Trzymaj się Gosiu proszę:****
OdpowiedzUsuńŁatwo powiedzieć - nie zadręczaj się. Nie da się. Nawet nie mogę spokojnie myśleć o tym, co Wam się przydarzyło i ciągle wracam do Was myślą. Słodkie, biedne kociątko. Wierzę, że nie dasz się, że Hokus się nie da, i że wkrótce uda się zapomnieć.
OdpowiedzUsuńBiedny Hokus, biedni Wy :-( Wysyłam do Was moc ciepłych myśli Gosieńko, bo niestety nic więcej nie mogę :-(
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kayron się przełamał, może nareszcie zaakceptuje czarnego braciszka.