Pani Ania mówi, że z ZACHWYTU narobiła dużo zdjęć i mam wybrać najładniejsze, ale nie jestem w stanie! Daję wszystkie jak leci, bo są cudowne! Uwaga na makijaże, rozpłyną się we łzach...
Śliczności moje najsłodsze!! :)) |
Aaaaaaa!!! :) |
Co powiecie na to? :)) |
Co za cycuś-bączek wypieszczony, widzicie to?? No, ja nie mogę!! :)) |
Uuuuu!! :) |
Dla Erraty:
Zoyka przygotowuje się do wkroczenia na salony. |
Juhuuuu! Glizdunia najśliczniejsza :-)) nie umiem wybrać najpiękniejszego, może to z braciszkiem/siostrzyczką? Ale jaka wypieszczona, łapinki do góry, brzuszek pękaty, boska <3
OdpowiedzUsuńklnę się, jakem kociobabcia, najpiękniejsze łapinki i ogonek na świecie! :)))
OdpowiedzUsuńz wrażenia zapomniałam o najważniejszym - najpiękniejsza mleczna rodzina na świecie. pani Aniu, tyle dobrego dzięki Wam! :))))
OdpowiedzUsuńco za pięknota maleńka. i jaką ma opieke rodzeństwa. znowu ryczę. stanowczo muszę wziąć coś wysuszającego.
OdpowiedzUsuńI znów mi się oczy pocą....te łapinki błyszczące...... jak dzieciaczki łapki maja w górze, znaczy zdrowe i szczęśliwe :o)
OdpowiedzUsuńA te Misie...idealne! Pani Aniu Kocisławska dziękuję :o)))))
Im dalej w las tym słodsze zdjęcia. Rozpłynęłam się na końcu! Cudo, po prostu cudo!!! :))))
OdpowiedzUsuńO matko !!! jakie to cudowne, wzruszające :)
OdpowiedzUsuńAle mu się powiodło;)
OdpowiedzUsuńTu nie ma co plakac, dosyc lez wylalysmy, pora sie radowac. Vitka rosnie w oczach, doslownie ze zdjecia na zdjecie. W brytyjskiej rodzinie jest juz tak zadomowiona, jakby sie tam urodzila. To objecie jej przez braciszka - bezcenne. I wreszcie brzusio mozna bylo zobaczyc.
OdpowiedzUsuńWielkie dzieki dla kociej mamy i babci Ani za udostepnienie zdjec.
Wszystkie Anki to naprawde fajne chlopy!
To mowilam ja, Anna, jakby jeszcze ktos nie wiedzial :)))
Co za pieszczoch :))
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim oklaski i podziękowania dla Kociej Mamy - wcale nie jest takie fajne mieć na sobie uwieszonych tyle pijawek. A ta dodatkowa pijawka, choć najmniejsza, to chyba ma niezły apetyt. Widać,że kociątko najedzone, zadowolone i czuje się bezpiecznie. Widać, że wszystkie kociątka zadbane i zadowolone z życia.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ależ ta Kocisława hołubi bielutkie maleństwo. Szczęście, że inne nie są zazdrosne:-). Lecz nic nie piszesz o głównej bohaterce, Zoyce. Jak ona to wszystko znosi?
OdpowiedzUsuńZoyka teraz musi poczekać jeszcze z 2 tygodnie na obkurczenie macicy i wyciszenie hormonów, pójdzie wtedy na sterylkę i będzie szukać domu. Zaczęłam ją przygotowywać do wpuszczenia na salony, choć wydaje się bardzo szczęśliwa w swoim pokoju. Wydaje się, że o macierzyństwie i swoich dzieciach zapomniała już dawno, choć oczywiście nie wiadomo do końca co jej w głowie siedzi...
UsuńZaraz, specjalnie dla Ciebie dodam tu zdjęcie sprzed chwili, jak wygląda w tym właśnie momencie :)
:)
Wzruszyłam się do łez. Specjalnie dla mnie! Nieczęsto doświadczam tegoż:-).
UsuńZoyka na pewno coś tam mgliście "pamięta", lecz na pewno bez traumy.
no to ja też poczekam na zdjęcie zoyki.
OdpowiedzUsuńa zoyka w tej klatce to czemu? żeby rezydenci sie oswoili z nią? a ten czarny kot to hokus? nieeee, to niemożliwe. ja już się gubię.....
OdpowiedzUsuńJasne, że to Hokus. Urósł, co? :)
UsuńZoya musi najpierw oswoić się z psem, z innymi kotami. Ona czuje się pewniej kiedy jest w transporterku, moje zwierzaki też. To bardzo pomaga, takie przygotowanie do wpuszczenia na dom. Potem jest o wiele łatwiej, bo zwierzaki się już znają. Zoya bardzo lubi swoje sesje klatkowe. Siedzi wyluzowana, spokojna, a Hokusik kocha wszystkich, to i ją zaczepia. Ona czasem na niego syknie, kiedy ten przesadza i paca ją łapką w nos. :)
Wzruszające to. :)
Zdjęcie do góry kołami absolutnie wymiata, nie mogę oczu oderwać.
UsuńW sprawie oswajania nowego kota z pozostałymi zwierzami i vice versa, bardzo sprawdziły się sklecone na chybcika siatkowe drzwi do łazienki, jako drugie drzwi. Zwierzęta miały kontakt przez siatkę. Prze pierwsze dni psy siedziały pod drzwiami i się trzęsły z żądzy, a kot beztrosko turlał się z zabaweczkami po łazience. Wydawało mi się, że to się nigdy nie uda, ale udało się, chociaż trochę trwało.
U mnie to odpada, ale oprócz kontenerka mamy też klatkę i jak może widywałaś poprzednio, też z niej korzystamy.
UsuńI muszę: a nie mówiłam, że się u Ciebie uda??! :))
No wiem, mówiłaś! Jednak zamieszanie było takie, że czarne myśli już miałam. Wałek był całkiem świeży, Grażynka mieszkała na szafie i tyła z bezruchu w przeciwieństwie do Frodo, który chudł z nadmiaru ruchu zafundowanego mu przez rzeczonego Wałka. Teraz Mamoń rozrabia w całym domu, Grażynka sprała Wałka i zeszła z szafy, Frodo nauczył się nie reagować na zaczepki Wałka. Sama się bałam, że mały dużego wykończy tymi gonitwami. Psy patrzą na Mamonia z pobłażaniem, a on z uporem poluje na wszystkie ogony - bo wszystkie się ruszają! Nadal sypia w łazience, do chłopaków nie mam jeszcze 100% zaufania. Jak się czasem rozochocą, mogą się zapomnieć. Ale drzwi sprawdziły się w 200% i nadal się sprawdzają. Można Mamonia wyłączyć na chwilę, bo czasem to tak, że aż...
Usuńpięknie ;)
OdpowiedzUsuńTo Białe Cudo :) chyba przebije popularnością nowego w kolejce, następcę brytyjskiego tronu ...
OdpowiedzUsuńSłodkie widoki!
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, żem bez makijażu :))) Jak Starszaki ją cudnie tulą ! Normalnie można się rozpłynąć :) A cycuś-bączek wypieszczony, to już w ogóle poza kategorią . Wzdycham i wzdycham .
OdpowiedzUsuńA Hokusik jest jak czarna pantera ( nie Pantera:) Jak mu się pięknie błyszczy futerko.
Fajnie by było, żeby Zoyja się przyjęła z domownikami bez ekscesów. Moja kotka zawsze dellikatna i spokojna jak zajączek, jeszcze żadnemu obcemu kotu nie pozwoliła w domu wyjść z kontenerka. Warczała jak pies, najeżona- z irokezem wzdłuż kręgosłupa . U mnie w ogóle cyrrkowo :pies nabywa zachowań kocich i odwrotnie :)
No jaki słodziak :) a rodzinka adopcyjna wzruszająca.
OdpowiedzUsuńPrzecudne różowe stópki na pięknych szarościach. Vitunia jest naszym oczkiem w głowie, ale też mama szarych misiaków zasługuje na słowa zachwytu, co za oczy!
OdpowiedzUsuńCieszę się ze zdjęć i wszystkich wiadomości jak małe dziecko. Zoya, Hokusik - wczoraj wzruszająca fotka z Rufim.
A ja mam pytanie (sorry za ignoranctwo, ale nie mialam karmiacej kotki): jak dlugo kotka ma pokarm? Az wykarmi wszystkie kociaczki, czy jak te wieksze juz nie beda jesc to pokarm zaniknie i moze nie byc dla tego mniejszego? tak sie zastanawiam bo Vitusia dolaczyla pozniej , czy "wystarczy" dla niej mleczka tak dlugo jak bedzie potrzebowala?
OdpowiedzUsuńKtoś wie?
UsuńJa bym się tego nie bała. Pewnie to jest różnie u różnych kotek, ale tu chodzi o to, aby karmiła do momentu gdy malutka zacznie sama jeść, czyli pewnie do 4 tygodnia życia. Myślę, że dobrze jeśli będzie to dłużej, ale ważne, że kotek sobie już sam poradzi jak nauczy się jeść sam. Nie martw się, Moniko! :)
u mnie kotka karmiła swoje i cudze dziecko ponad dwa miesiące. ale to chyba nie jest reguła tylko tak sie jej ułożyło. ta kocia adopcja była bardzo skomplikowana i w sumie kociambry ssały cycoszki prawie cztery miesiące. u dwóch kotek.
UsuńWszystkie zdjęcia przecudowne, też bym dała wszystkie:)))
OdpowiedzUsuńJej, ale przybrane rodzeństwo się czule zajęło Vitkową Kropeczką! I mamusia taka wspaniała :-) Same słodkości i wzruszenia :-)
OdpowiedzUsuńten brzuszek, ten ogonek...a jaka mama dobra i rodzenstwo. Pani Ania to szczesciara!
OdpowiedzUsuńCzy mi się wydaje, czy Vitusia ma jakby więcej rudego na łebku?
OdpowiedzUsuńCo do zdjęć - to dołączam do zachwytów :)
Ojejuniuuuuuu...... Rozpłynęłam się :))))
OdpowiedzUsuńHokusik czujny :D
Jejku! ale urosło to nasze kociątko!:)) I faktycznie, ma życie jak w Madrycie!:)) Cudny widok:))
OdpowiedzUsuńA Hokusik to super towarzyski gość:)!
Kochani, post o ziemniaczkach nie przyjmuje już komentarzy! Zdaje się, że wyczerpałyśmy cierpliwość bloggera! :))
OdpowiedzUsuńNapisała tam przed chwilą Agaja (ja to widzę na poczcie):
Nowy komentarz do posta "Ziemniaczki pasiaczki" dodany przez Agaja :
:))) To brzmiało baaardzo sympatycznie jak sie tę mamę słyszało (wyjaśniam na wszelki wypadek). Ale jednak zabawnie w stosunku do nie-tak-chudego malca. Ta pani miała zresztą dość interesujący język (powiedzmy delikatnie). Była bardzo dobrą i oddaną mamą. Sympatyczna i dobrze się gadało. Ale po samym języku niekoniecznie dałoby się to stwierdzić.
Kotek musi być słodki :) Ale.. też zdrabniasz Jolko! :P a tam było zdecydowanie bez zdrobnienia :P. Pozdrawiam serdecznie!
Agajo, zdrabniam i nie zdrabniam, różnie, zależy od sytuacji: Glizda, Glizderka, Glizducha, Glizdon itepe. :)
UsuńA pani mama, o której piszesz, podobałaby mi się chyba. W Twojej opowieści wzbudza sympatię. :)
Pozdrawiam Cię. :)
Śliczna taka łapkami do góry:) I to przybrane rodzeństwo jakie czułe, obejmują się!!!!
OdpowiedzUsuńOjejjj.. Jakie różowiuteńkie maleńkie poduszeczki..
OdpowiedzUsuńNie mogę wciąż uwierzyć, że cztery niedzwiadki tak o Małą dbają, niewiarygodne :)
Czytam i czytać chcę Twojego bloga bo Twój wewnętrzny świat jest podobny do mojego bo wydaje mi się że mamy blisko do siebie. i cudownie że jest tyle ludzi co też są bliscy sobie emocjonalnie. A ludzie w pracy? - znam takich, inni po prostu i co innego jest dla nich ważne obiad na przykład :). To było do poprzedniego wpisu.
OdpowiedzUsuńKruszynka maleńka całusy ślę dla niej, niech je niech sobie rośnie otwiera oczka i bo ma bliskich dookoła siebie co ja otulają małymi łapkami.Wzruszona jak zwykle jestem
Ciepło pozdrawiam Aniu.
Śliczna, różowiutka królewna wypieszczona przez całą rodzinkę. Hokusik pomaga Zoyce. A kto jest w budce?
OdpowiedzUsuńKatarzyna3
Kajtuś, czyli Kayron. :) Wszystkie koty uwielbiają tę budkę. :)
UsuńRzeczywiście, Kajtuś! Jaki słodziak w tym domku z niego. :))))
UsuńJa na zdjęciach widzę kandydatów na zbiorowego zwycięzcę w konkursie kiedy byłe(a)m małym kotkiem hej:) nie mówię, że cuda, bo to oczywista oczywistość jest.
OdpowiedzUsuńMam pytanie o transporter - co to, skąd to ? wygląda solidnie i porządnie, szukam takiego, proszę o info.
Monika
Pojęcia już nie mam. Pewnie ze sklepu obok. Stary jest, ale faktycznie fajny, bo ma otwieraną górę. Lubię go. :)
UsuńPoszukaj w ZOOPLUSIE, albo na Allegro. :)
:))
OdpowiedzUsuńCo za słodycz. Wzruszające zdjęcia. NIebieszczaki i Mama Niebieska są cudowna rodzinką dla Vitusi :-) A kocie maleństwa wszystkie jak jedno rozbrajające i prześliczne.
OdpowiedzUsuńPo tych wszystkich zachwytach, to ja już tylko jak 3xl: :))
OdpowiedzUsuńNi jak widać po komentarzu pod poprzednim oraz pod tym postem wujciowi Guglowi przeszło:)
Miało być: "No i..."
UsuńWidziałam oczywiście, dziękuję. :)
Usuńa ja wprost nie mogę się napatrzeć na tą kocią mamę! Jest PRZEPIĘKNA!!!
OdpowiedzUsuńVitusia oczywiście poza konkurencją ;)
:)))))):)))))):):):):):)!
OdpowiedzUsuńJeśli pani Ania od Kocisławy Szaroburskiej-Niuni tu zagląda, to ja się wirtualnie do nóżek ścielę w podziękowaniu za te zdjęcia. Za te i wcześniejsze, i zapewne późniejsze. :)
OdpowiedzUsuńRóżowe łaputki wymiatają. A to szareńkie rodzeństwo, które ją tak czule oplata... Tyle ładnego, dobrego dostajemy...
Uściski i buziaki i w ogóle. :)
:**
Co dzień całą rodzinę zwołuję przed ekran :)
OdpowiedzUsuńRośnie w oczach i widać jaki szczęśliwy:) Bardzo bardzo się cieszę, zdjęcia są przepiękne:) też nie potrafiłabym wybrać najlepszego:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPączuś w maśle :) :* :)
OdpowiedzUsuńOn ma tam ciepło jak w ulu :) Aniu od Szaroburskiej chcę więcej i więcej takich zdjęć jak cztery ostatnie po prostu sama słodycz :)
OdpowiedzUsuńRafał vel lipton_ER
uprzedzałaś, ale nie miałam czasu zmyć makijażu :)))
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cię za te zdjęcia :))))
Aż mi cieplej od tej kociej miłości :-)
OdpowiedzUsuń