W przyszłym tygodniu będę już na urlopie.
Jaka szkoda, że znowu tylko tygodniowym, ale nie będę przecież narzekać!
Irlandia - cel naszej podróży, to w moim wyobrażeniu przede wszystkim przyroda,
coś, co kocham najbardziej.
Do takiego wyjazdu trzeba się przygotować kondycyjnie, żeby nie dać plamy
przed Casablancą i jej rodziną.
Od dwóch tygodni (dopiero) wraz z MójCiOnem zaczynamy dzień od spaceru (ja) i biegania (on).
Tradycyjnie, wciąż udowadniając, że post można zrobić z niczego, zabieram Was ze sobą.
Zaczynamy szybkim marszem i rozgrzewką na szlabanie.
Rozciągamy mięśnie nóg i już możemy zacząć bieg (MójCiOn)
i energiczny marsz (ja - z przerwami na ciągłe cykanie zdjęć) przez most Bartoszowicki.
Widoki kuszące, musicie mi to przyznać.
Po lewej stronie mostu...
I po prawej. Remont będzie. Jaz jest zamknięty, woda nie płynie.
Następuje stały punkt programu: powitanie z konikiem.
I z jego wiernym psim przyjacielem.
Powitanie w wykonaniu psiaków wygląda zawsze tak samo. To demonstracja siły.
Napyskują sobie, ile wlezie, ale kiedy widzą się poza ogrodzeniem,
wcale nie zwracają na siebie uwagi. :)
Co poniektórzy nadal biegną, w czasie gdy co poniektórzy robią zdjęcia...
Czyż może istnieć bardziej malownicza... biegacka trasa?
Rufi dzielnie trzyma się pana,
a na panią patrzy ze zdumieniem!
To ona też tak umie?
To chyba oszustwo!
(ma rację - to udawany bieg na potrzeby zdjęcia, he he)
Czasem biegaczy jest więcej.
Na przykład w poprzednią środę momentami był tłumek.
W stronę domu Rufi jest na przedzie. W przeciwną wlecze się z tyłu.
Dzielny piesek trenuje przy okazji mięśnie szczęki.
W słońcu wszystko wygląda jeszcze piękniej...
Choć Rufi zawsze tak samo uroczo i fotogenicznie. :)
Zupełnie jak most, który można uwieczniać na fotografiach o każdej porze roku
i zawsze zachwyca.
Konik. Już wracamy.
Psi kolega.
Pogawędka.
Widok z prawej.
I z lewej.
Rozciąganie na szlabanie.
Kilka ćwiczeń na parkowej siłowni i dzień rozpoczęty koncertowo.
Polecam!
Od Ninki, jej interpretacja chmurek z wtorkowego posta.
"Jak napisałam w komentarzu, wysyłam Ci zdjęcie.
Songo i Fruzia.
Songo często tak sobie leży w pobliżu otwartej klatki, a Fruzia podchodzi do
niego, czasem nawet przechodzi po nim. :) A kiedy robi się zbyt nachalna,
dostaje łapką - leciutko i bez pazurków!"
Ninka.
Widzę tę scenę. Fajna! Dziękuję. :)
A te chmurki są od Tempo Giusto :-)
Powstało coś zupełnie innego.
Wiedźmy!
Zdaje się, że one jedzą lody!
Świetne!
Milo tak polatac (pochodzic) przy ladnej pogodzie, gorzej, jesli pada. No no - Wroclawiaki zyja przykladnie, a i pies profituje.
OdpowiedzUsuńDalszego ciagu dnia zycze rownie pieknego
Wzajemnie, Pantero. :)
UsuńJa też bym spacerowała ;))) bieganie nie na moje kolana, ale wiem, że można to pokochać :).
OdpowiedzUsuńPiasek jak taka mała krówka :)
Koniczek uroczy!
I masz rację - Rugi i most zawsze piękni są na zdjęciach ;))
Fajnie masz z tym urlopem! My też, bo zapewne będzie niejedna ciekawa relacja :D
Ja za tydzień będę w stolicy - może ktoś jest z tej onej i ma chęć na spotkanko? ;)
Nie mogłaś być tydzień temu, wtedy kiedy ja tam byłam???
UsuńNo cóż ja mogę rzec.... o! Za 2 tygodnie będę w Poznaniu ;)
UsuńA kiedy będziesz we Wroc, hę?
UsuńNo właśnie do Wro mnie nie wysyłają ;( jak tu pracuje kilka lat to byłam raz na pół dnia :(
UsuńChyba jakiś postulat muszę wystosować ;)
Przepiękna aleja! Sama bym sobie tam pobie... no, jednak nie pobiegała, dla mnie raczej marsz:)
OdpowiedzUsuńPostanowiłam Ci pokazać, co zobaczyłam na zdjęciu chmurek; muszę Ci powiedzieć, że nie miałam wątpliwości, zobaczyłam to od razu. I choć rysowanie myszą nie bardzo mi wychodzi, zorientować się można:) Wysyłam @.
Ninka.
Jesteś szybka jak błyskawica! Zajrzałam, żeby sprawdzić, czy może odpowiedziałaś na mój komentarz, a tu zdjęcie już na blogu!
UsuńNinka.
A tu ściemnia, że tylko spaceruje ;))
UsuńTrzeba działać, nie ma na co czekać! :)
UsuńŁadny teren na spacery, czy sport :) A swoją drogą, to co te psy mają, że za płotem szczekają na siebie jak dzikie, ale gdy ten się kończy, krotka konsternacja i w tył zwrot ;)
OdpowiedzUsuńTo jest ich normalny zwyczaj. Kiedyś szłam z moim psem, którego już nie ma, koło płotu, gdzie zawsze odbywała się taka pyskówka z psim stróżem domu i nagle... płot się skończył! Remont! Psy zgłupiały i... zawróciły nadal szczekając i grożąc sobie :)
UsuńWłasnie :)) Też parę razy taką akcję widziałam.
UsuńTradycja musi zostać zachowana ;)
Oblałam sie kawą z wrażenia! bedziesz w Irlandii a ja nic o tym nie wiedziałam? W jakim rejonie? Zaraz wysyłam maila...
OdpowiedzUsuńDaleko...
UsuńNo to następna Olimpiada nasza...:o)
OdpowiedzUsuńhe he dobry dowcip
UsuńFaktycznie, trasa świetna, a opis treningu jeszcze lepszy. Aż chce się z Wami biegać (czy też maszerować). =)
OdpowiedzUsuńCo do Irlandii, wzdycham i zazdroszczę. Życzę udanego pobytu!
Ja też do niej wzdycham! Już za parę dni, za dni parę...
Usuń...dzisiaj rano, o mało co z budzikiem się nie pobiłem. No dobra po południu kijki, tylko żeby nie padało...
OdpowiedzUsuńJak będzie padało, to kurtka i heja! Nie ma to tamto!
UsuńIrlandia piękna...oby Wam się godziny w dobie wydłużyły i byście jak najwięcej zobaczyć zdołali ;-)))
OdpowiedzUsuńA taki poranny wspólny trening to super sprawa...
Pozdrawiam cieplutko i słonecznie
Do kraju wrócimy w tym samym czasie - za 2 tygodnie ;-)))))
To miłego odpoczywania, Czarownico :)
UsuńMacie przepiękny teren na spacery. Tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńMiłego Dnia :)
Wzajemnie, Mario.
UsuńJa na codzień po mieście poruszam sie na nogach,kiedyś pokonywałam dystanse nawet do 10km,teraz już kręgosłup mi na to nie pozwala.Staram się więc w każdą niedziele zorganizować sobie wyprawę z kijkami, zabieram także aparat.
OdpowiedzUsuńRufi jak nasz Morus, też tak ganiał od jednej osoby do drugiej.Jak była rodzinna wyprawa to szło kilka osób, a wiadomo przecież że stado powinno iść w kupie,więc jak ktoś się ociągał to zaganiał.Najśmieszniej to wyglądało jak wchodziliśmy na tereny parku i cześć szła jedną alejką a reszta drugą,Morusek ganiał pomiędzy jedną grupą a drugą głośno ujadając.
Dzisiaj jak nie będzie padać pomaszeruję sobie z kijkami do koleżanki na Tramwajową przez kładkę na Odrze koło zoo, a potem przez park ,znasz te okolice.
Tak, Rufi też stara się nas pilnować podczas tych spacerów, ale biedaczek sam nie wie, jak to zrobić. Raczej trzyma się pana, co mnie cieszy, bo wyrabia sobie kondycję.
UsuńMiłego maszerowania, Mario!
Masz wielki apetyt na życie :-) Tak trzymaj
OdpowiedzUsuńMoim marzeniem jest zobaczyć Portugalię, może kiedyś
Udanego urlopu
Portugalia jest u mnie na liście krajów do zobaczenia.
UsuńDziękuję
O! Moje znajome miejsca. Choc do mostu Bartoszowickiego to ja miałam kawałek. Ale chetnie tam chodziłam. Te dęby nadodrzańskie sa cudne o każdej porze roku.
OdpowiedzUsuńRufik cudny z tym patolem w paszczy.
Pozdrawiam cieplutko :)
Ach, te dęby! Cudne, masz rację. Mieszkam tu 50 lat i nigdy się nimi nie znudziłam.
UsuńIdealna alejka do biegania i spacerów:)
OdpowiedzUsuńPrawdziwy ideał, trudno sobie wyobrazić lepszą. Ona ciągnie się i ciągnie wzdłuż całej wyspy.
UsuńW Irlandii to ty się spodziewaj przede wszystkim deszczu :-) Chociaż ostatnio u nas jest piękna pogoda więc prawdopodobnie i tam też, trafiłas na najlepszy okres roku. Co do przyrody, to spodziewaj się jej... troszkę mniejszej niż w Polsce, i to dosłownie. Sama zobaczysz.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie ogromnie! Ale wypluj ten deszcze! Nie będzie, nie będzie, nie będzie...
UsuńA co Wy w tej Irlandii zamierzacie robić,
OdpowiedzUsuńże taki ciężko nad kondycją pracujecie?;)
Trasa cudna. Jakbym taką miała też bym biegała;)))
A ten konik to w jakim celu tam sobie stoi?
Nie przypominam sobie jakoś jego historii.
Dziewczyno, zamierzamy tyko chodzić, ale moja kondycja jest naprawdę tragiczna, więc choć trochę chciałam ją poprawić...
UsuńHistorii konika nie było. Ot ktoś ma konika i pieska, od lat w tym samym miejscy (bardzo pięknym, przy śluzie na Odrze). Często widuję tę dziewczynę, jak ich wyprowadza na spacery. Zadbane i szczęśliwe towarzystwo.
Konwalio jakiś medal Ci ufunduję za to dokładne czytanie i pamiętanie co było, a co nie. Buziaki!
Dobrze słyszeć, że zadbane i szczęśliwe:)
UsuńA z tym medalem to nie ma potrzeby,
wystarczy że zabierzecie mnie ze sobą do Irlandii;)
Cudnego urlopu i nie przemęczajcie się za bardzo!:)
zaczynam coraz bardziej żałować, że nie znam Wrocławia. byłam w nim tylko raz, bardzo dawno, krótko i służbowo, więc się nie liczy. mam tam przyjaciela, który twierdzi, że to jest najlepsze miejsce do mieszkania w Polsce - piękne miasto i świetni ludzie! Twój blog mnie w tej opinii utwierdza :))
OdpowiedzUsuńżyczę Wam wspaniałego urlopu w Irlandii!
Może coś w tym jest. Nie mam porównania :)
UsuńDziękuję za wiedźmy - kapitalne są.
Ach, Irlandia... jej historii, kulturze, muzyce i mitologii ale też polityce poświęciłem wiele lat. Moim marzeniem było się tam osiedlić i zgłębiać dalej historię i związane z nimi miejsca. Nigdy tam nie byłem i nie będę. Kiedyś nie było za bardzo możliwości wyjazdu, teraz tuskowa Polska nie pozwala finansowo. Do tego kraj ten zmienił się: kultura i tradycja stała się cepeliadą dla turystów, pełno też Polaków, od których raczej wolałbym uciec a nie znaleźć na kiedyś wymarzonej Szmaragdowej Wyspie... Przestałem zgłębiać temat, moje publikacje zostały przywłaszczone przez innych, ktoś inny zarabia na moich badaniach, to co fascynowało teraz mierzi, jedyne co pozostało to muzyka - kiedyś organizowałem dwa festiwale celtyckie u siebie - teraz tylko puszczam sobie z głośniczków.
OdpowiedzUsuńAch, Przemek, tyle goryczy przebija z Twojej wypowiedzi... Może jednak kiedyś jeszcze się skusisz na wyjazd. Niestety, sama tego często żałuję, świat nie stoi w miejscu, wszystko się zmienia i to wcale niekoniecznie na lepsze. Jednak w tym co jest też można znaleźć cenne skarby dla siebie.
UsuńJa pojadę z chęcią i nastawiam się tylko na miłe i piękne przeżycia. Co mi z tego wyjdzie z pewnością zobaczycie na blogu.
Bardzo ciepło Cię pozdrawiam!
gdzie będziecie w Irlandii?
OdpowiedzUsuńW Killnarey, koło Cork.
UsuńCzyli na południe, jestem w Athlone, ale właśnie mój małżonek dzisiaj wyleciał do Polski na dwa tygodnie i jestem uziemiona, gdybyście jednak byli w pobliżu, odzywaj się, napiszę @
UsuńAle Wam fajnie! :)
OdpowiedzUsuńJedziesz do Casablanki? Ale super. Ja w tym roku jeszcze nie zaplanowałam urlopu, bo jeszcze nadal czeka mnie sporo pracy...
W ogóle jakoś ciężko mi się ostatnio planuje. Taki już mam rok :)
Może przeplanowałam się przez ostatnie dwa lub więcej.
Powodzenia w tym bieganiu - sama powinnam, to w końcu nie takie trudne, więc nie wiem, co mnie powstrzymuje (z tym właśnie teraz walczę).
Iw, Ty za to ćwiczysz codziennie!
UsuńTak, zobaczymy się z Casablanką. Już się cieszę :)
Powiadasz, że Rufi do domu żwawiej pomyka... He, he, jak koń. ;) Zawsze gdy wracamy z terenu, nasze... rumaki dostają jakiejś takiej energii... ;)
OdpowiedzUsuńNinko, Songo i Fruzia jak malowanie! :))
A wiedźmy? Też świetne!
UsuńNo weź! Nie nadążam z Wami. Dla mnie to za duże... Tempo. ;)
UsuńBiegi dla kondycji, w tak pięknych miejscach i w towarzystwie kochanego pieska są z pewnością miłe. Begaj, biegaj abyś po Irlandii też szybko biegała i dużo zobaczyła :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to chodzi, Gigo! Buziaki!
UsuńŚwietna historia obrazkowa :)
OdpowiedzUsuńZupełnie się nie spodziewałam "widoków z mostu" w drodze powrotnej :) Aż się roześmiałam w głos :D
To super! :)
Usuńładnie,ładnie:)
OdpowiedzUsuńIrlandia to też moje marzenie,cieszę się,że tam jedziesz,mam nadzieję.że po powrocie pokażesz nam piękne zdjęcia.Nie biegaj tam za szybko,żebyś zdążyła nacieszyć się widokami:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miłego urlopu wam życzę :-)
OdpowiedzUsuńA Rufi to idealny towarzysz do biegania, wycałuj go ode mnie w nosek :-)