Już po pierwszym kęsie okazało się, że nie miałam racji. Na szczęście! Na szczęście, bo miałam okazję zjeść najlepszego łososia w moim życiu! Moja opinia nie jest odosobniona. Smakował równie mocno MójCiOnowi i Wrocławskiemu. Robiłam go już dwukrotnie! Będę robić jeszcze nie raz. To też idealne danie, żeby zrobić wrażenie na gościach.
Na moich zdjęciach łosoś jest przyrządzony na parze - to była moja porcja, moim chłopakom zrobiłam dokładnie wg przepisu, czyli rybę usmażyłam, ale nie dali już sobie jej wyrwać do robienia zdjęć. Podałam go z sałatą leciutko posoloną, skropioną cytryną i polaną doskonałą sycylijską oliwą z pierwszego tłoczenia, oraz z maleńkimi, uroczymi patisonkami ugotowanymi all dente. Jednak najlepiej spróbować tego dania tylko z sałatą, jak radzi Amber.
Przepis autorstwa Amber skopiowany stąd KLIK
Łosoś w malinach
na dwie osoby
po dwa kawałki świeżego łososia
dwie łyżki soku z cytryny
dwie łyżki mąki kukurydzianej
oliwa EV
20 dkg malin
szalotka
kilka suszonych płatków chili
łyżka kremu balsamicznego
łyżeczka brązowego cukru
sól morska i pieprz do smaku
Łososia umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem.
Skropić sokiem z cytryny i odstawić.
W garnku rozgrzać oliwę, dodać posiekaną drobno szalotkę, płatki chili, cukier i krem balsamiczny.
Chwilę gotować.
Dodać maliny. Gotować na wolnym ogniu, aż część płynu odparuje.
Kiedy maliny wolno się gotują (u mnie przyrządzenie tego sosu, zanim zgęstniał odpowiednio, zajęło ok. 30 min),
kawałki łososia obtoczyć w mące kukurydzianej.
Na patelni rozgrzać oliwę i zrumienić łososia ze wszystkich stron.
Wyłożyć na talerz, oprószyć solą i pieprzem. Polać sosem.
Podawać z listkami młodych sałat i świeżymi malinami.
Niebo w gębie, zapewniam! Smacznego. :)
Amber, jesteś wielka! Dziękuję Ci za ten przepis.
Prawdziwe rarytasy od samego rana !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
mniam :D Bardzo lubię łososia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Nie przepadam za smażonym łososiem ,
OdpowiedzUsuńale wypróbuję przy okazji Twój przepis,
skoro tak chwalisz to musi być dobry :-)
Anko,
OdpowiedzUsuńjak mi miło,że uwierzyłaś,ze zrobiłaś i pokazałaś.
Pięknie się u Ciebie prezentuje.
I te patisony.
Smacznej niedzieli!
Cała, wielka przyjemność, po mojej stronie:)
UsuńCiekawe, ale z wypróbowaniem zaczekam aż skończą się upały.Obawiam się, że nim dowiozłabym łososia do domu, już byłby ugotowany.A zamiast mini patisonów zrobię grillowaną cukinię bo bardziej jest dostępna.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Święto lasu! Mój przepis nie spotkał się Twoją krytyką;)
UsuńPolecam tego łososia z samą sałatą z neutralnymi dodatkami, tak jest najlepszy, zrobiłam patisonki (dostępne bez problemu na placyku) bo bałam się, że się moje chłopaki nie najedzą. Z resztą śliczne są:)
Twoje danie wygląda prześlicznie. Jest łatwe w przyrządzeniu.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za łososiem, jedynie wędzony.
Danie wygląda bardzo wykwintnie.
Jak tylko podrosną patisonki muszę to zrobić mojemu Erykowi. Uwielbia łososia.
Miłej niedzieli i smakowitości.
Pozdrawiam
Łucjo, Polecam tego łososia z samą sałatą z neutralnymi dodatkami, tak jest najlepszy:)
UsuńMaliny to dobry dodatek do ryby.Łososia nie robiłam z malinami, ale grenadiera tak.
OdpowiedzUsuńDzięki za podanie przepisu, Aniu.
Nie omieszkam spróbować, ale dopiero,kiedy mi się skończy wena twórcza:)
Uwielbiam łososia, a Ty narobiłaś mi smaka od rana! A tu niedziela i nie mam gdzie malin kupić bo bazarek zamknięty!!!
OdpowiedzUsuńTrzeba będzie poczekac do jutra... :)))
Oczywiście przepis ląduje w zeszycie;) przepysznie to wygląda...zmodyfikuje jedynie, gdyż za patisonkami nie przepadam...
OdpowiedzUsuńI słusznie, polecam tego łososia z samą sałatą z neutralnymi dodatkami, tak jest najlepszy, zrobiłam patisonki (dostępne bez problemu na placyku) bo bałam się, że się moje chłopaki nie najedzą. Z resztą śliczne są:)
UsuńZgadzam się z przedmówcami. Tak od rana szczuć ludzi łososiem... W domu ani jednego kawałka, a narobiłaś chęci... Gdzie ja teraz łososia kupię jak sklepy pozamykane?
OdpowiedzUsuńJutro też jest dzień:)
UsuńZ baaaardzo dużym dystansem podchodzę do łączenia mięs / ryb z owocami lub czymś słodkim. Chyba to nie moje smaki.
OdpowiedzUsuńTwój łosoś na pewno mnie zaintrygował :) i tak jak mówisz - to idealne danie dla gości ;)
Dobre ostatnie zdj. - doskonale pokazuje jak to trzeba się nagimnastykować przy robieniu zdjęć np. potraw;)
Alu! Miałam to samo! Nie mogłam uwierzyć, że to będzie smaczne danie, okazałam się być w wielkim błędzie. Uważam, że to jest najsmaczniejsze danie, jakie jadłam od wielu miesięcy. Spróbuj, ciekawa jestem!
UsuńZauważyłaś moje odbicie:) Jako jedyna:)
Hmmm, mówisz? ;> To teraz zabiłaś mi ćwieka - będę dumać czy zrobić jednak ;))
UsuńA pamiętasz jak ładnych parę lat temu modna zrobiła się sałatka z ryżem, kurczakiem i ananasem? Nie znosiłam jej i chyba stąd moje podejście do łączenia owoców i mięsa :)
Haha, czujna jestem :D
Nie cierpię tej sałatki! (jeszcze rodzynki niektórzy dają - fuj!)
UsuńPamiętaj, że w tych malinach jest cebulka (!!), ostre chili (ciut) i sos balsamiczny, całość ma taki kwaśno, słodki, kremowy smak.
Nie wiem Alu, czy tobie zasmakuje, ale chyba warto spróbować, nie jest to danie trudne, a maliny teraz są najpyszniejsze.
Jestem ciekawa, daj znać, jak się zdecydujesz.
Pamiętaj też, że dodatki musza być neutralne, sałata najlepiej.
Buziaczki!
WSTYD SIĘ PRZYZNAĆ ale łososia to ja jeszcze w ustach nie miałam :D
OdpowiedzUsuńWstydu nie ma, ale może warto już spróbować:)
Usuńskoro tak piszesz, nie pozostaje nic innego jak tylko sprobowac... zdjęcia przesliczne.pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWykwintne danie, szkoda, że u mnie nikt ryb nie jada :(
OdpowiedzUsuńWygląda przecudnie :) A po takich zachwytach i pięknych zdjęciach, nie ma innego wyjścia, jak zrobić samemu :)
OdpowiedzUsuńA co to jest krem balsamiczny?
OdpowiedzUsuńI nigdy nie widziałam płatków chili.
A zrobić chcę koniecznie.
Może jutro - wszak mąż wyjeżdża:)
Aniu, krem balsamiczny, to inaczej sos balsamiczny, zagęszczony ocet balsamiczny z cukrem, fajna rzecz do wielu potraw - (widać na zdjęciach - wujek google pokaże Ci jak to wygląda), robi się go mniej więcej tak:
Usuńhttp://gotowanie.onet.pl/przepisy/sos-balsamiczny,89444.html
można kupić bez problemu i jest moim zdaniem ważnym składnikiem tego dania.
a jeśli chodzi o chili, to można takie kupić np http://www.swiat-smakow.pl/product.php?id_product=1522,
choć ja dałam za pierwszym razem ciut świeżej papryczki chili drobniutko pokrojonej, a za drugim szczyptę chili w proszku.
Jeśli spróbujesz, to daj znać czy dobre było!
Mężowi opowiesz jak było:P
Na pewno zrobię - chociaż jednak nie jutro, bo umówiłam się już na sushi. Ale trzeba dość szybko, póki są świeże maliny:)
UsuńŁososia uznawałam dotąd tylko wędzonego na zimno - i to nie takiego udawanego ze sklepów, tylko od rybaka wiślanego. Smażonego też nie lubię. Mówisz, ze warto spróbować?
OdpowiedzUsuńMogę mówić tylko o moim smaku, a mnie szalenie smakował!
Usuńczary i cuda nie jedzenie. uwielbiam twoje przepisy!
OdpowiedzUsuńNie zostaje nic innego, tylko przygotować sobie takiego łososia :)
OdpowiedzUsuńOMG nie zaznam spokoju dopóki go nie skosztuję! Co za cudo!!!! Dzięki kochana!
OdpowiedzUsuńNiestety nie jestem miłośniczką ryb i maliny wole zjeść same. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTylko czemu niestety?
UsuńPozdrawiam również:)
O rety...ależ to wygląda apetycznie ! :))
OdpowiedzUsuńPrzepis wydaje się na tyle prosty, że spróbuję na pewno. Zwłaszcza że polecaną przez Ciebie tajską zupą cytrynową się nie rozczarowałam, oj nie. Była pyszna. Hm, ale dlaczego tak dawno temu...? Muszę to odmienić, Aniu droga, nie tylko kulinarna inspiracjo ludzkości. :)
OdpowiedzUsuńI oczywiście pozdrowienia, również dla wszelkich przyległości. :)
JolkaM
Na te pochwały, tak się rumienię, że wyglądam jak burak! Przez Ciebie to wszystko!
Usuń:)
właśnie przymierzam się do takiego łososia! wygląda wyśmienicie :)
OdpowiedzUsuńAle kusicie dziewczyny tym łososiem!
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie:)
Pyszności :) Wypada już tylko podobne danie upitrasić:)Pozdrawiam zaśliniona:)
OdpowiedzUsuńSię przywlokłam od Ewy i mam pytanie czy jak się świeże maliny skończą można danie przyrządzić z malinami mrożonymi?
OdpowiedzUsuńHmmm, sądzę, bo nie robiłam, że bez problemu, tylko trzeba miec trochę więcej czasu na dobre odparowanie wody. Sos musi mieć odpowiednią konsystencję. Trzeba go dusić pomalutku. Mnie to zajmuje z pół godziny. Daj znać, czy smakowało:)
Usuńnooo... dla mnie też to brzmi trochę... dziwnie...
OdpowiedzUsuńale... ja lubię eksperymentować... i skoro twierdzisz, że dobre... to zrobię ;-)))
tylko... czy a w listopadzie jeszcze maliny gdzieś dostanę?? ;/
Bo wcześniej to szans nie mam na eksperymenty kulinarne :(
Poczęstowałam tym daniem Anię M., więc możesz ją spytać (za moim plecami) czy jej smakowało. Ja to uwielbiam :)
Usuń